Ślady, numer 1 / 2011 (styczeń / luty) Lektura miesiąca. Światłość świata
Świadek, który nas do siebie zbliża Książka ta może rozbudzić w wielu osobach tę pojawiającą się na początku uczciwość, która prawie niezauważalnie doprowadza do rozkochania się w Kościele. Wystarczy przyjąć Papieża takiego, jakim jest, z tym, co mówi i robi. ks. Javier Prades
Nigdy nie przypuszczałem, że zostanę katolikiem, tak samo jak nigdy nie myślałem zostać kanibalem. Ograniczałem się tylko do założenia, że nawet w stosunku do kanibali trzeba postępować uczciwie (...). W stosunku do Kościoła katolickiego nie sposób jednak być tylko uczciwym. Z chwilą gdy ludzie przestają krytykować Kościół, zaczynają odczuwać do niego pociąg. Z chwilą gdy przestają na niego wykrzykiwać, zaczynają się mu z przyjemnością przysłuchiwać. Z chwilą gdy próbują być w stosunku do Kościoła uczciwi, zaczynają się w nim rozkochiwać” (G. K. Chesterton, The Catholic Church and Conversion, w: The Collected Works of G. K. Chesterton, t. 3, Ignatius Press, San Francisco 1987, s. 91, tłum. za: D. Alquist, Apostoł zdrowego rozsądku, tłum. Z. Dunian, W. Paluchowski, Warszawa 2008, s. 73).
W tych słowach Chesterton opisuje swoją postawę, w której trwał, zanim jeszcze został katolikiem. Słowa te mogą też sugerować, skąd tak wielki sukces wydawniczy Światłości świata, ostatniej książki Benedykta XVI, której sprzedaż przekroczyła już milion egzemplarzy. Osąd ten – choć pozbawiony ironii oraz przenikliwości Chestertona – rozbrzmiewa również w artykule opublikowanym na łamach „The Daily Telegraph” na zakończenie wizyty Ojca Świętego w Anglii: „Niektórzy mogli poczuć się obrażeni... Pomyślmy jednak o tym, że o wiele więcej było takich, którzy porzucili swoje uprzedzenia w stosunku do Kościoła i powiedzieli sobie: «Ma rację»”. Wystarczy okazać Benedyktowi XVI odrobinę szacunku, by pojawił się pewien intelektualny i uczuciowy pociąg.
Co zafascynowało czytelników? W pierwszej kolejności sama obecność Papieża, jego człowieczeństwo, potem dopiero jego słowa. Ojciec Święty pokazał nam swoje życie rodzinne, swoje pasje oraz upodobania. Zaprezentował się w pierwszej osobie – począwszy od ujawnienia swojego zaskoczenia decyzją konklawe, po pokorę, z którą przyjmuje fakt, że w sprawie niektórych bardzo delikatnych kwestii popełniono błąd. Na dodatek pozwolił nam uczestniczyć w swojej otwartości na wszystkie problemy, a także w jasności, z którą uczy nas doktrynalnych oraz moralnych prawd chrześcijańskiej wiary.
Książka pokazuje, że ludzie naszych czasów słuchają nauczycieli, o ile są oni świadkami, jak mawiał Paweł VI. Z wywiadu można wywnioskować, że Benedykt XVI jest nadzwyczajnym świadkiem chrześcijańskiej wiary nie tylko dlatego, że jego słowa znajdują potwierdzenie w jego życiu albo dlatego, że potrafi połączyć to, co „teoretyczne”, z tym, co „egzystencjalne”. Jest świadkiem w najpełniejszym tego słowa znaczeniu, ponieważ „zobowiązał” nas wszystkich do konfrontowania się z prawdą o człowieku i z prawdą o Bogu, które poznajemy w Chrystusie i w Jego Kościele.
Ojciec Święty dochodzi praw rozległości umysłu, o którym mówi z szacunkiem również wtedy, gdy chodzi o ludzi innych kultur i tradycji. Podejmuje tym samym, moim zdaniem, znaną tezę niemieckiego filozofa, socjologa i publicysty, Jürgena Habermasa o konieczności „przekładania” tajemnic wiary, po to by stawały się one przedmiotem toczącej się w zachodnich społeczeństwach publicznej debaty. Poza tym Ojciec Święty ugruntowuje nas nieustannie w prawdzie, że ludzki umysł osiąga swoją pełną godność wtedy, gdy otwiera się na możliwość objawienia się Boga w historii, które wykracza poza miarę samego tylko rozumu. Dlatego domaga się całościowego ukazania chrześcijańskiej wiary współczesnym ludziom.
Książka może rozbudzić w wielu osobach tę pojawiającą się na początku uczciwość, która prawie niezauważalnie doprowadza do rozkochania się w Kościele. Wystarczy przyjąć Papieża takiego, jakim jest, z tym, co mówi i robi.
* Na stronie www.slady.pl dostępny jest artykuł Rozumienie wiary, będący krótką prezentacją książki |