Menu strony Strona główna Śladów
   
Ślady > Archiwum > 2014 > marzec / kwiecień

Ślady, numer 2 / 2014 (marzec / kwiecień)

Kanonizacja. Jan Paweł II

Poruszył świat

Historyczny rzecznik Jana Pawła II zastanawia się, jak i dlaczego jego wiara zmieniła historię.

Alessandro Banfi


Joaquín Navarro-Valls był jednym z najbliższych współpracowników Jana Pawła II, przez 22 lata pełnił funkcję dyrektora Watykańskiego Biura Prasowego. Przed oczami oraz w pamięci ma nadzwyczajne życie Następcy św. Piotra, który przywrócił Chrystusowi centralne miejsce w orędziu Kościoła powszechnego. Wraz z nim „Ślady” zastanawiają się nad historycznym znaczeniem pontyfikatu Karola Wojtyły.

 

Jeden z wątków interpretacji pontyfikatu Jana Pawła II dotyczy konsekwencji polityczno-strategicznych jego wielkiej pasterskiej misji. Oczywiście wybór na papieża polskiego kardynała oznaczał poszukiwanie przedstawiciela Kościoła katolickiego zza żelaznej kurtyny. Nie można jednak tak naprawdę powiedzieć, że Karol Wojtyła miał jakiś program polityczny…

Nie, nie miał żadnego programu politycznego. Miał coś ważniejszego – miał plan dotyczący człowieka. I to jest rzecz, której dzisiaj najbardziej brakuje. Jeśli nie posiada się solidnej wiedzy z antropologii, jak można stanowić prawa, organizować życie społeczne i polityczne społeczeństw oraz narodów składających się z ludzi, o których nie wie się, „kim” są? Ten brak antropologicznej przejrzystości jest, także dzisiaj, dramatem numer jeden naszej kultury.

 

Jego przesłanie w całości było nastawione na przywrócenie centralnego miejsca na scenie Jezusowi, myślę tutaj o jego pierwszym wystąpieniu na placu św. Piotra: „Otwórzcie drzwi Chrystusowi!”…

Te pierwsze słowa zawierały już in nuce (łac. w zarodku) całą koncepcję jego misji. Przypomnijmy sobie kulturalne współrzędne tych czasów: z jednej strony strukturalizm, a z drugiej marksizm. Nie tyle rzeczywisty marksizm europejskiego Wschodu, który stał się jedynie techniką władzy, ale marksizm akademicki, na przykład szkoły frankfurckiej. Były to wizje zamknięte na człowieka, bez jakiegokolwiek otwarcia, gdzie problematyczna była sama idea osoby. W zupełnym przeciwieństwie do tego stała myśl Karola Wojtyły, rozwinięta w pracy Osoba i czyn. Korzeniem jego pontyfikatu była obrona transcendentnej otwartości osoby ludzkiej, zagrożonej byciem traktowaną jak rzecz.

 

Także jego pierwsza encyklika Redemptor hominis opiera się na „Chrystusie – centrum kosmosu i historii”. W jakim sensie jego „polityczna” misja także wywodzi się stąd?

On zawsze zaczynał od początku. To znaczy od pochodzenia osoby ludzkiej, od tych dwóch wersetów Księgi Rodzaju, które są pierwszą biografią istoty ludzkiej: „I Bóg stworzył człowieka na swój obraz i podobieństwo”. Historia jest uzasadniającą konsekwencją tego aktu stworzenia. Bóg jednak nie tylko stworzył człowieka – towarzyszy mu podczas całego jego życia. Dlatego Jan Paweł II mógł powiedzieć na Placu Zwycięstwa w Warszawie podczas swojej pierwszej pielgrzymki do Polski w 1979 roku: „Usunięcie Chrystusa z historii człowieka jest grzechem przeciwko człowiekowi”. Bycie świadomym tego jest także byciem świadomym kłamstwa ówczesnego systemu komunistycznego. I może być – jak stało się to w historii – kamieniem, na którym wspierał się wielki ruch zmian społeczno-politycznych. To jednak nie jest samo w sobie „polityką” – jest, u podstaw, zasadą osobowej tożsamości, która stara się zbudować odpowiedni dla człowieka ekosystem.

 

Podsumowując, co Pan myśli o jego najbardziej „politycznym” działaniu?

Odpowiem słowami Michaiła Gorbaczowa, które padły w jednym z wywiadów sprzed kilku lat: „Powiedziałbym, że jego myśl polityczna miała swoje źródło w jego duchowości i żywiła się jego duchową myślą”. Nieźle jak na człowieka, który twierdzi, że jest agnostykiem.

 

Cały tekst włoski dostępny na stronie www.tracce.it.


Polska strona Ruchu CL   |   Kontakt z redakcją