Menu strony Strona główna Śladów
   
Ślady > Archiwum > 2014 > marzec / kwiecień

Ślady, numer 2 / 2014 (marzec / kwiecień)

Kanonizacja. Dwóch papieży

Święci i ojcowie

27 kwietnia Jan XXIII i Jan Paweł II zostali ogłoszeni świętymi. Ich pontyfikaty naznaczyły historię Kościoła i świata. Opowiadają nam o nich ich współpracownicy i przyjaciele.

Włodzimierz Rędzioch


Jedyne w swoim rodzaju wydarzenie historyczne. 27 kwietnia Jan XXIII i Jan Paweł II zostali ogłoszeni świętymi. Ich pontyfikaty naznaczyły historię Kościoła i świata, zmieniając życie milionów ludzi. Opowiadają nam o nich ich współpracownicy i przyjaciele.

 

Publikujemy fragmenty książki-wywiadu poświęconego Janowi Pawłowi II polskiego watykanisty Włodzimierza Rędziocha. Jest to zbiór świadectw najbliższych przyjaciół oraz tych, którzy towarzyszyli Karolowi Wojtyle w latach 1978–2005 podczas trwającego blisko 27 lat pontyfikatu.

 

BENEDYKT XVI

Emerytowany papież

Trzeba oczywiście przede wszystkim mieć na uwadze jego intensywną relację z Bogiem, jego zanurzenie w komunii z Panem. Stąd wypływała jego radość pośród wielkich trudów, którym musiał podołać, oraz odwaga, z jaką spełniał swoje zadanie w ciężkich czasach.

Jan Paweł II nie domagał się aplauzów, nigdy też nie rozglądał się wokół, by przekonać się, jak zostaną przyjęte jego decyzje. Działał, wychodząc od swojej wiary oraz przekonań, i był gotowy przyjąć także ciosy.

Odwaga w byciu wiernym prawdzie jest w moich oczach pierwszorzędnym kryterium świętości.

Tylko wychodząc od relacji Papieża z Bogiem, można także zrozumieć jego nieustanne pasterskie zaangażowanie. Ofiarowywał się z radykalnością, której nie można wytłumaczyć niczym innym. Jego zaangażowanie było niestrudzone, i to nie tylko podczas ważnych podróży, których programy były od początku do końca szczelnie wypełnione spotkaniami, ale także dzień po dniu, poczynając od porannej Mszy św. aż do późnej nocy.

Podczas jego pierwszej pielgrzymki do Niemiec (1980) po raz pierwszy w bardzo konkretny sposób doświadczyłem tego ogromnego zaangażowania. Układając program jego wizyty w Monachium, postanowiłem, że powinien mieć dłuższą przerwę w południe. Podczas tej przerwy wezwał mnie do swojego pokoju. Zastałem go odmawiającego brewiarz. Powiedziałem mu wtedy: „Ojcze Święty, Jego Świątobliwość powinien odpoczywać”, na co on: „Mogę to zrobić w Niebie”.

Tylko ten, kogo do głębi przepełnia poczucie bezzwłoczności swojej misji, może postępować w ten sposób.

Muszę jednak oddać także cześć jego nadzwyczajnej dobroci i zrozumieniu.

Często miał wystarczające powody do tego, by mnie zganić albo odwołać z funkcji prefekta. A mimo wszystko popierał mnie z zupełnie niepojętą dla mnie wiernością i dobrocią. (…)

Moje wspomnienia o Janie Pawle II przepełnia wdzięczność. Nie mogłem i nie musiałem próbować go naśladować, ale starałem się kontynuować jego dziedzictwo oraz zadanie jak tylko potrafiłem najlepiej. I dlatego jestem pewny, że jego dobroć do dziś wciąż mi towarzyszy, a jego błogosławieństwo chroni.

 

EMERY KABONGO

Arcybiskup, były sekretarz papieski

Był wzorem przeżywania miłosierdzia. Stawiał czoła wszystkim problemom, nawet tym najbardziej skomplikowanym, w duchu Bożego Miłosierdzia.

W jednej ze swoich przypowieści Jezus opowiada o królu wyprawiającym wesele swojemu synowi, na które nikt nie przychodzi… Wówczas władca wysyła swoje sługi na ulice, by zaprosić wszystkich na gody… Ojciec w Niebie już na początku czasów przygotował nam ucztę, ponieważ pragnie naszego szczęścia. Jan Paweł II był jak sługa tego króla – chodził po ulicach świata, by zapraszać wszystkich na ucztę przygotowaną przez Boga. Pamiętajmy jednak, że by uczestniczyć w święcie, trzeba przywdziać „weselną szatę”… I Papież swoim życiem tłumaczył, że tą szatą jest miłość.

 

MIECZYSŁAW MOKRZYCKI

Arcybiskup lwowski, były sekretarz papieski

Myślę, że po ludzku cierpiał, ale z drugiej strony był człowiekiem niezwykle stałej wiary oraz nieograniczonego zaufania do Pana. Wszystko – wielkie oraz małe problemy i troski – zawierzał Ojcu w Niebie na modlitwie. Ufał Bogu przekonany, że znajdzie On najlepsze rozwiązanie dla każdej sprawy.

Jako wikariusz Chrystusa bolał nad próbami marginalizowania Kościoła oraz kontestowaniem chrześcijańskiej moralności, ponieważ miał przeświadczenie, że nie można złożyć człowiekowi lepszej propozycji życia od propozycji ewangelicznej, ofiarowanej przez Jezusa.

Pozostańmy jednak przy zaufaniu: uderzało mnie w nim niezmienne przekonanie, że prawda zawsze dojdzie do głosu i że ostatecznie zwycięży. Zresztą w przypadku, gdyby człowiek nie uznawał prawdy, zanegowałby samego siebie, poddając się władzy absurdu. To przylgnięcie do prawdy, przekonanie, że jego zadaniem (tak jak zadaniem Jezusa) było dawanie świadectwa o prawdzie, dawało mu perspektywę, z której patrzył i stawiał czoła każdej okoliczności.

 

STANISŁAW GRYGIEL

Filozof

Jan Paweł II nie potępiał, ale po prostu wyznawał wiarę Kościoła, czekając, aż wszyscy dojrzeją, a on wraz z nimi. Dla Karola Wojtyły wolność człowieka była res sacra – rzeczą świętą, a był o tym przekonany od czasu, kiedy żył w Polsce pośród ciemności niemieckiej, a następnie radzieckiej okupacji. (…)

Nie starał się dawać innym tylko pisanego słowa, ale wszystko czynił tak, by jego życie stało się słowem, tak jak pomyślał o nim Bóg, wybierając go na Pasterza. Sądzę, że praca pasterska zostaje często zduszona zbyt dużą ilością papieru – być pasterzem znaczy „paść”, to znaczy być z owczarnią. Chrystus nie napisał ani jednego wersu, On jest żyjącym listem pasterskim, wysłanym nam przez Boga. To on, a nie jakiś jego tekst, pozostał z nami. Do ludzi żyjących Bóg posyła żyjących ludzi. On nie jest Bogiem umarłych (por. Mt 22, 32). (…)

Jan Paweł II postrzegał Kościół jako wielki pierwotny ruch. Już w Polsce miał okazję poznać kilka ruchów kościelnych. Przyjeżdżali do nas po kryjomu z Zachodu przedstawiciele różnych ruchów, zwłaszcza Comunione e Liberazione, Notre Dame de Vie oraz Focolari. Metropolita krakowski utrzymywał z nimi kontakty. Pamiętam w szczególny sposób osobę księdza Francesco Ricciego z Forlì, ucznia księdza Luigiego Giussaniego. Trzy lata po jego śmierci Jan Paweł II powiedział mi: „Modlę się za księdza Francesco Ricciego codziennie podczas Mszy św.”. Dla kardynała Wojtyły każda parafia powinna była być ruchem. W przeciwnym razie nie była żywą parafią. Dla niego ruchem kościelnym była każda grupa osób zgromadzonych na Eucharystii sprawowanej przez kapłana. Bez obecności Eucharystii ruchy nie różniłyby się niczym od partii politycznych.

 

PAWEŁ PTASZNIK

Ksiądz, były kierownik Sekcji Polskiej watykańskiego Sekretariatu Stanu

Modlitwa była motorem jego życia. Modlił się nieprzerwanie, w każdej sytuacji, w jakiej się znalazł. Przede wszystkim był wierny odmawianiu codziennych tradycyjnych modlitw, łącznie z Różańcem, lekturą brewiarza, adoracją oraz medytacją. Poza tym co czwartek praktykował tak zwaną „godzinę świętą” (godzinną adorację eucharystyczną), a w piątek Drogę krzyżową. I organizatorzy podróży apostolskich musieli wiedzieć o tych momentach dnia.

 

CAMILLO RUINI

Kardynał, były wikariusz diecezji rzymskiej oraz przewodniczący Rady Episkopatu Włoch

Można o kimś powiedzieć, że jest „Bożym człowiekiem”, jeśli Bóg jest panem tego człowieka, jeśli „wziął go w posiadanie”, uczynił go swoim. Karol Wojtyła był „Bożym człowiekiem”, ponieważ Bóg znajdował się w centrum jego życia. Bardzo znaczące jest to, że Papież wskazywał na Mszę św. jako na centralny punkt każdego dnia. To mówi nam o relacji łączącej go z Bogiem. Następnie w kwestii wielkich scenariuszy międzynarodowych uderzał sposób, w jaki zawsze odczytywał historię w Bożej perspektywie (pomyślmy na przykład o encyklice Centesimus annus). Ten punkt widzenia przyjmował jednak także w bardziej aktualnych i codziennych wydarzeniach. Dlatego modlitwa i działanie były w nim ze sobą bezpośrednio związane – był człowiekiem, który żył w obecności Boga i który działał, starając się zawsze odczytywać Jego wolę. (…)

Jeśli chcemy znaleźć najgłębszy klucz do jego pontyfikatu, musimy powrócić do jego relacji z Bogiem oraz do sposobu, w jaki przekładał ją na pasterską działalność i zderzanie się z historycznymi wydarzeniami. Był głęboko przekonany, że sekularyzacja nie jest nieuchronnym i nieodwracalnym faktem, że niekoniecznie świat i historia oddalają się wciąż coraz bardziej od Stwórcy. Już wtedy, gdy go poznałem w 1984 roku, był przekonany, że świat w pewien sposób przewraca stronicę, że najwyższą falę sekularyzacji mamy już za sobą. To głębokie przekonanie przepełniało już jego wołanie: „Nie lękajcie się!”.

 

POLECAMY

  1. Homilię Benedykta XVI w dniu beatyfikacji.

  2. Testament Jana Pawła II.

 

 


Polska strona Ruchu CL   |   Kontakt z redakcją