Ślady
>
Archiwum
>
2014
>
styczeĹ / luty
|
||
Ślady, numer 1 / 2014 (styczeĹ / luty) Kultura. Etty Hillesum MyĹlÄ ce serce obozu ZmarĹa w OĹwiÄcimiu âze Ĺpiewem na ustachâ. UrodziĹa siÄ sto lat temu. PozostawiĹa nam pamiÄtnik i zbiĂłr listĂłw. Ale przede wszystkim ludzkÄ drogÄ, ktĂłra w nieustannym dialogu z Bogiem pozwoliĹa jej patrzeÄ na rzeczy takimi, jakimi sÄ . I wszystko obejmowaÄ. Nawet swoich przeĹladowcĂłw. âPoniewaĹź wdziÄcznoĹÄ bÄdzie zawsze wiÄksza od cierpieniaâ. Davide Perillo PocztĂłwkÄ znalazĹ jakiĹ rolnik. LeĹźaĹa przy torach przecinajÄ cych rĂłwninÄ niedaleko Nieuweschans. Ĺťadnych zdjÄÄ. Tylko data (7 listopada 1943 r.), adres (Sz. P. Christine van Nooten, Deventer) i tekst zapisany gÄstym, okrÄ gĹym pismem. âOtwieram BibliÄ na przypadkowej stronie i znajdujÄ zdanie: ÂŤPanie, ostojo mojaâŚÂť (âŚ). Wezwanie przyszĹo jednak doĹÄ niespodziewanie (âŚ). Ze Ĺpiewem na ustach opuĹciliĹmy obĂłz. (âŚ) Do widzenia!â (Listy*, s. 145). NapisaĹa jÄ 29-letnia Etty Hillesum, Holenderka Ĺźydowskiego pochodzenia. WyrzuciĹa jÄ z dwunastego wagonu pociÄ gu, ktĂłrym jechaĹa do OĹwiÄcimia. MiaĹa tam umrzeÄ dwa miesiÄ ce później. UrodziĹa siÄ dokĹadnie sto lat temu. Czy moĹźna iĹÄ do komory gazowej ze Ĺpiewem na ustach? Czy moĹźna osobiĹcie przeĹźyÄ horror Szoah â patrzÄ c na ĹmierÄ przyjaciĂłĹ, krewnych, planĂłw, marzeĹ â i wsiÄ ĹÄ z radosnym sercem do pociÄ gu, ktĂłry wiezie ciÄ na spotkanie ze ĹmierciÄ ? Na tej pocztĂłwce niczym stempel odbiĹo siÄ krĂłtkie Ĺźycie, ktĂłrego Ĺwiadectwo przyprawia o dreszcze, poniewaĹź zadaje wĹaĹnie to pytanie oraz wiele innych. I czyni to stopniowo, krok po kroku, opowiadajÄ c o tym, co odkrywa ona sama, obserwujÄ c siebie. Etty pozostawiĹa nam pamiÄtnik oraz zbiĂłr listĂłw. Wszystko skoncentrowane na przestrzeni trzech lat, miÄdzy 1941 a 1943 rokiem. PamiÄtnik staĹ siÄ wydarzeniem nie tylko wydawniczym. Esther âEttyâ Hillesum urodziĹa siÄ w Middelburgu nad Morzem PĂłĹnocnym w rodzinie mieszczaĹskiej. Ojciec byĹ dyrektorem liceum, matka pochodziĹa z Rosji i odznaczaĹa siÄ wybuchowym charakterem. Etty miaĹa dwĂłch braci, rĂłwnie inteligentnych i bĹyskotliwych jak ona (Mischa byĹ jednym z najbardziej obiecujÄ cych europejskich pianistĂłw, a przed Jaapem staĹa otworem droga do kariery po tym, jak w wieku 17 lat odkryĹ nowÄ proteinÄ). Etty najpierw ukoĹczyĹa prawo, a nastÄpnie filologiÄ sĹowiaĹskÄ . StudiowaĹa takĹźe psychologiÄ, ale byĹo juĹź zbyt późno, by obraÄ jakÄ Ĺ drogÄ â obozy koncentracyjne otwieraĹy swe podwoje, zaczÄ Ĺ siÄ Holokaust. Etty chciaĹa zostaÄ pisarkÄ , powtarzaĹa to czÄsto przyjacioĹom i samej sobie. Nie wiedziaĹa, Ĺźe tak naprawdÄ juĹź niÄ byĹa.
Kontra-dramat. W tym pamiÄtniku, powstaĹym w tym samym mieĹcie i w tym samym czasie co pamiÄtnik Anny Frank, znajduje siÄ o wiele wiÄcej wÄ tkĂłw i romansĂłw. WyĹania siÄ niezwykle intensywna ludzka droga, wÄdrĂłwka poszerzania rozumu oraz zmysĹĂłw i serca, spotkanie po spotkaniu, cierpienie po cierpieniu. CoĹ, co pozwala jej w latach, w ktĂłrych caĹa Europa przeĹźywa tragediÄ, âpisaÄ kontra-dramatâ, jak mĂłwi Jan Gert Gaarlandt, holenderski redaktor pamiÄtnika. Robi to z bĹyskotliwoĹciÄ oraz duchowÄ siĹÄ â nie z wysiĹkiem; pojawia siÄ coraz wyraĹşniejsza ĹwiadomoĹÄ tego, jak naprawdÄ majÄ siÄ sprawy â ktĂłre zadajÄ pytanie. SkÄ d pochodzi ta siĹa? Pierwsza odpowiedĹş znajduje siÄ w niespokojnym sercu. Bardzo niespokojnym. Sercu, ktĂłre kaĹźe jej kochaÄ Rilkego i ĹwiÄtego Augustyna, Leonarda da Vinci i Dostojewskiego. KtĂłre kaĹźe jej powtarzaÄ nieustannie i na tysiÄ c sposobĂłw: âChcÄ czegoĹ, ale nie wiem czegoâ (PamiÄtnik**,s. 31). I ktĂłre otwiera siÄ na oĹcieĹź, kiedy spotyka czĹowieka majÄ cego naznaczyÄ jej Ĺźycie. NazywaĹ siÄ Julius Spier, byĹ od niej dwa razy starszy, studiowaĹ z Jungiem i jest ojcem âpsychochirologiiâ, polegajÄ cej na analizie i terapii na podstawie obserwacji linii dĹoni, co dziĹ moĹźe budziÄ uĹmiech. Z pewnoĹciÄ Spier miaĹ charyzmat i ponadprzeciÄtne zdolnoĹci â oraz wielki wpĹyw na tÄ dziewczynÄ, ktĂłrej zostaĹ kochankiem (niejedynym). âWziÄ Ĺ mnie za rÄkÄ i powiedziaĹ mi: wĹaĹnie tak musisz ĹźyÄâ â pisze w pamiÄtniku, rozpoczÄtym prawdopodobnie wĹaĹnie za jego namowÄ . Na tych stronicach bÄdzie on obecny nieustannie. BÄdzie miaĹ jednak przede wszystkim jednÄ zasĹugÄ: âDokonaĹ wielkiego dzieĹa w moim Ĺźyciu: odkryĹ w moim wnÄtrzu Boga i sprawiĹ, Ĺźe siÄ dla mnie narodziĹ. Teraz ja bÄdÄ to robiÄ dalej, odkrywajÄ c Boga w sercu wszystkich spotkanych ludziâ. Towarzyszenie i droga â dziwne, nierĂłwne, jak Ĺźycie, ale rzeczywiste. WiÄ ĹźÄ c siÄ ze Spierem i jego przyjaciĂłĹmi oraz pozostajÄ c mocno zwiÄ zana z doĹwiadczeniem (âTylko rzeczywistoĹci nie moĹźna wyeliminowaÄ w dyskusjach â wyobraĹźenia moĹźna zamazaÄ i zniszczyÄâ), Etty przeĹźywa wÄ tpliwoĹci wyĹaniajÄ ce siÄ w duszy poĹrĂłd wewnÄtrznego dramatu. âStrach przed Ĺźyciem na caĹej linii. GĹÄboka depresja. Brak wiary we wĹasne siĹy. WstrÄt. LÄkâ (PamiÄtnik,s. 70) â streszcza krĂłtko w wersie zapisanym 30 paĹşdziernika 1941 roku. SÄ i powrĂłcÄ . Nie stanowiÄ jednak przeszkody â sÄ krokami na drodze. Etty zmierza niÄ , angaĹźujÄ c caĹÄ siebie, odkrywajÄ c w dziaĹaniu ârozlegĹy rozumâ, ktĂłry miaĹ siÄ spodobaÄ Benedyktowi XVI (nieprzypadkowo Ojciec ĹwiÄty cytowaĹ jej sĹowa podczas jednej ze swoich ostatnich audiencji w lutym ubiegĹego roku). Pisze, Ĺźe trzeba âmyĹleÄ sercemâ, poniewaĹź âbyÄ moĹźe mamy inne organy oprĂłcz rozumuâ i to one pozwalajÄ nam stawiaÄ czoĹa i rozumieÄ â to znaczy obejmowaÄ â to, w co nie uwierzylibyĹmy, Ĺźe jest moĹźliwe. I widzi caĹe zadanie, powierzone jej przez tego rodzaju wraĹźliwoĹÄ: âPozwĂłl mi staÄ siÄ myĹlÄ cym sercem barakuâ (PamiÄtnik,s. 212) â pisze. To nie zarozumiaĹoĹÄ â to pewnoĹÄ, Ĺźe tylko serce, ktĂłre myĹli, widzi i kocha, moĹźe wytrzymaÄ szaleĹstwo wojny i Szoah â ze wzglÄdu na siebie i na innych.
Studnia. Stopniowo zapisywane przez niÄ stronice stajÄ siÄ modlitwÄ , nieustannym dialogiem z Bogiem (âWeĹş mnie za rÄkÄ, a ja pĂłjdÄ za TobÄ posĹusznie, bez oporuâ, PamiÄtnik, s. 76), wykopem w tej âgĹÄbokiej studni, ktĂłrÄ zajmuje BĂłg. Czasem mogÄ siÄ do niej dostaÄ, ale czÄĹciej przed studniÄ leĹźÄ kamienie i gruz, wtedy BĂłg leĹźy zakopany i muszÄ Go na nowo odgrzebywaÄâ (PamiÄtnik,s. 56). KaĹźdy dzieĹ pokazuje zaĹźarte poszukiwanie istoty. PrzeksztaĹca sposĂłb, w jaki Etty patrzy na wszystko i wiÄ Ĺźe siÄ ze wszystkim. âÂŤJestem tak przywiÄ zana do tego ĹźyciaÂť. Co chcesz powiedzieÄ, mĂłwiÄ c ÂŤĹźycieÂť? Wygodne Ĺźycie, ktĂłre teraz prowadzisz? Dopiero siÄ okaĹźe, czy naprawdÄ jesteĹ przywiÄ zana do nagiego i prostego Ĺźycia, w jakiejkolwiek postaci siÄ ono wyĹoniâ. Zaczyna poszukiwaÄ tego, co naprawdÄ jest potrzebne do Ĺźycia. Nawet oczekujÄ c na obĂłz zagĹady. ZdumiewajÄ cy jest widok owocu wyĹaniajÄ cego siÄ z tej coraz bardziej rzeczywistej, osobistej wiary. Pojawia siÄ oderwanie, ktĂłre pozwala jej posiÄ ĹÄ rzeczy, poznaÄ je naprawdÄ: âMusimy umieÄ ĹźyÄ bez ksiÄ Ĺźek i bez niczego. Zawsze przecieĹź bÄdzie istniaĹ kawaĹek nieba, na ktĂłry bÄdzie moĹźna patrzeÄ, i wystarczajÄ co duĹźo przestrzeni we mnie, by zĹoĹźyÄ rÄce do modlitwyâ. Pojawia siÄ wciÄ Ĺź coraz wiÄksze otwarcie na rzeczywistoĹÄ: âCzy jeĹli zaczyna siÄ akceptowaÄ, nie trzeba zaakceptowaÄ wszystkiego?â. I dalej: âW pewnym momencie nie moĹźna juĹź zrobiÄ nic wiÄcej, ale tylko byÄ i zaakceptowaÄâ. Jest to darmowa miĹoĹÄ do tego, co jest, poniewaĹź jest, a nie dlatego, Ĺźe moĹźe albo powinno byÄ nasze. W przepiÄknym fragmencie Etty opisuje to odkrycie, opowiadajÄ c o spacerze podczas zachodu sĹoĹca. âKiedy podobaĹ mi siÄ jakiĹ kwiat, miaĹam ochotÄ przycisnÄ Ä go do piersi lub po prostu zjeĹÄ. (âŚ) Zbyt fizycznie pragnÄĹam wszystkiego, co uwaĹźaĹam za piÄkne. ChciaĹam to mieÄ. (âŚ). Ale tamtego wieczoru zareagowaĹam inaczej. UlegĹam radoĹci, Ĺźe boski Ĺwiat, mimo wszystko, jest cudowny. Przez chwilÄ delektowaĹam siÄ intensywnie tym tajemniczym, cichym pejzaĹźem o zmroku, ale tym razem jakby ÂŤbardziej rzeczowoÂť. JuĹź nie miaĹam ambicji ÂŤposiadaniaÂťâ (PamiÄtnik,s. 25â26).
Upokorzenie. PosĹugujÄ c siÄ chrzeĹcijaĹskÄ terminologiÄ , takie posiadanie nazwiemy dziewictwem. Uderza, Ĺźe wĹaĹnie przy tych fragmentach pojawiajÄ siÄ cytaty z Ewangelii ĹwiÄtego Marka (ânie troszczcie siÄ o jutroâŚâ) oraz z ListĂłw ĹwiÄtego PawĹa. Ale ta postawa jest ĹşrĂłdĹem, a jednoczeĹnie wyrazem wciÄ Ĺź coraz potÄĹźniejszej wewnÄtrznej wolnoĹci, ktĂłra pozwala jej wydawaÄ przygnÄbiajÄ ce osÄ dy o tym, co widzi dookoĹa (âDo poniĹźenia konieczne sÄ dwie strony: ten, kto poniĹźa, i osoba, ktĂłrÄ chce siÄ upokorzyÄ, a przede wszystkim, ktĂłra pozwala siÄ upokorzyÄ. Brakuje wiÄc drugiego elementu, jeĹli strona pasywna okaĹźe siÄ odporna na kaĹźdÄ takÄ prĂłbÄ, poniĹźenia speĹznÄ na niczymâ, PamiÄtnik,s. 122), nie uciekajÄ c przed tym, wrÄcz przeciwnie. Etty nie pozostaje na zewnÄ trz piekĹa, aby obserwowaÄ â wchodzi do Ĺrodka. W lipcu 1942 roku otrzymuje posadÄ urzÄdniczki w Radzie Ĺťydowskiej, instytucji poĹredniczÄ cej miÄdzy Niemcami a wspĂłlnotÄ ĹźydowskÄ : mediuje, chroni, negocjuje. Ale tak naprawdÄ zajmuje siÄ Ĺťydami przebywajÄ cymi w obozie w Westerbork, skÄ d w kaĹźdy wtorek wyjeĹźdĹźajÄ pociÄ gi do OĹwiÄcimia. Wyjedzie stÄ d ponad sto tysiÄcy osĂłb, ktĂłre skoĹczÄ w komorach gazowych. Etty decyduje siÄ tam pojechaÄ i pozostaÄ. Nawet wtedy, gdy pojawia siÄ moĹźliwoĹÄ ukrycia siÄ albo gdy przyjaciele proponujÄ jej udawane porwanie. W tym obozie opiekuje siÄ chorymi i rodzinami, organizuje przywĂłz paczek ĹźywnoĹciowych i towarzyszy dzieciom. Oddaje siÄ caĹa. W miÄdzyczasie jednak wciÄ Ĺź coraz bardziej zbliĹźa siÄ do krawÄdzi otchĹani, w jakiĹ sposĂłb z wĹasnej woli. W sposĂłb wolny.
âMuszÄ wyjechaÄâ. DuĹźo pisze w swoim pamiÄtniku o Westerbork. SÄ to przekrojowe opisy wielkoĹci i nÄdzy tych, ktĂłrzy ĹźyjÄ , wyglÄ dajÄ c Ĺmierci: baraki, oczekiwanie, walki o pieczÄ tki, ktĂłre mogÄ ci podarowaÄ kolejny tydzieĹ Ĺźycia, troska o rodzicĂłw i rodzeĹstwo. SÄ fragmenty wstrzÄ sajÄ ce (âMĹodziutka dziewczyna przywoĹuje mnie. Siedzi wyprostowana na Ĺóşku z szeroko otwartymi oczami. Ma wÄ skie przeguby i przezroczystÄ drobnÄ twarz. Dziewczyna jest czÄĹciowo sparaliĹźowana. Dopiero co zaczÄĹa na nowo uczyÄ siÄ chodziÄ (âŚ). â SĹyszaĹaĹ, muszÄ iĹÄ na transport â wyszeptaĹa. (âŚ) â Szkoda, wszystko, czego siÄ nauczyĹam w Ĺźyciu, pĂłjdzie na marneâ, Listy,s. 130 ). Nie brak teĹź ironii. Na przykĹad kiedy mĂłwiÄ jej, Ĺźe takĹźe ona musi wyjechaÄ, a potem, Ĺźe nie, Ĺźe âzostaĹ popeĹniony bĹÄ dâ: âNieco dziwne jest to sformuĹowanie ÂŤbĹÄ dÂť, tak jakby nie byĹ popeĹniany w przypadku wszystkich innychâŚâ Jest takĹźe inne niĹź zazwyczaj postrzeganie oprawcĂłw. Poszukiwanie w nich najmniejszego okruchu czĹowieczeĹstwa, nawet najbardziej ukrytego. Czyste, pozbawione nienawiĹci spojrzenie: âWiem, Ĺźe ci, ktĂłrzy nienawidzÄ , majÄ ku temu uzasadnione powody, ale dlaczego stale mielibyĹmy wybieraÄ najĹatwiejszÄ i najtaĹszÄ w sensie moralnym drogÄ?â. I dalej: â(âŚ) tylko miĹoĹÄ â o ktĂłrej pisaĹ kiedyĹ Ĺťyd PaweĹ w trzynastym rozdziale pierwszego listu, skierowanego do mieszkaĹcĂłw Koryntu â byĹaby w stanie sprawiÄ, by ta ziemia trochÄ bardziej nadawaĹa siÄ do zamieszkaniaâ (Listy, s. 63). To jest âhymn o miĹoĹciâ. To w tym âdziwnym stanie zbolaĹego zadowoleniaâ toruje sobie miejsce tajemnicza i ogromna koniecznoĹÄ â pomaganie Bogu. Nie tylko przebaczenie Mu absurdalnego zĹa, ktĂłre wydarza siÄ na naszych oczach (âRzecz w tym, Ĺźe ma siÄ w sobie wiele miĹoĹci, by mĂłc przebaczyÄ Boguâ â pisze w sierpniu 1942 roku), ale wĹaĹnie sĹuĹźenie Mu, wspĂłĹpraca na rzecz Jego tajemniczego dzieĹa: âJeĹli BĂłg nie bÄdzie mi juĹź pomagaĹ, ja pomogÄ Jemuâ (PamiÄtnik,s. 155). To nie bluĹşnierstwo â to pragnienie, by czĹowiek pozostaĹ czĹowiekiem, by nie zagubiĹ samego siebie poĹrĂłd dramatu Ĺźycia. I tylko wtedy, gdy nie zerwie wiÄzi, moĹźe nim byÄ. Etty chce, by to On siÄ nie zagubiĹ, by ocaliÄ samÄ siebie i innych: âZawsze bÄdÄ wychodziÄ z zaĹoĹźenia, Ĺźe mam pomagaÄ Bogu w takim stopniu, jak to tylko moĹźliwe, a jeĹli to siÄ uda, wtedy takĹźe innymâ (PamiÄtnik, s. 156).
Opatrunek. Ostateczny cel to wdziÄcznoĹÄ, ktĂłra staje siÄ caĹkowita, bezwarunkowa. Radykalna miĹoĹÄ do drugiego, wytryskujÄ ca z istnienia, ktĂłre dotarĹo do istoty siebie (âKiedy siÄ modlÄ, nigdy nie modlÄ siÄ za siebie, zawsze za innych (âŚ). ModlÄ c siÄ za niÄ [innÄ osobÄ], przekazujÄ jej nieco wĹasnej energiiâ, PamiÄtnik, s. 165). Staje siÄ motywem przewodnim, ktĂłry uderza, gdy czyta siÄ jej sĹowa, wznosi siÄ i narasta w nieustannym crescendo. Ostatnie zdanie pamiÄtnika opowiada o wszystkim w oĹmiu sĹowach: âGdybym tak mogĹa byÄ opatrunkiem na wszystkie rany!â (PamiÄtnik, s. 218). Oto Etty Hillesum ĹźyĹa w ten sposĂłb. âPiÄkne Ĺźycie, wĹaĹnie tak!â â opowiada, przebywajÄ c w tym obozie oczekiwania. PoniewaĹź âwdziÄcznoĹÄ zawsze bÄdzie wiÄksza od cierpieniaâ. AĹź po zapisek z ostatnich dni: âPowietrze peĹne jest ptakĂłw (âŚ). SĹoĹce oĹwietla mojÄ twarz, a niemal na naszych oczach rozgrywa siÄ masowy mord. To wszystko jest niepojÄte. Dobrze mi siÄ wiedzieâ (Listy, s. 79). Rozkaz o wyjeĹşdzie nadchodzi w przeddzieĹ wieczorem. Do pociÄ gu wsiadajÄ Etty, rodzice i Mischa. Ostatnie sĹowo, jakie daje siÄ sĹyszeÄ z jej ust, to radosne âCzeĹÄ!â, ktĂłre wykrzyczaĹa z dwunastego wagonu, odjeĹźdĹźajÄ c z Westerbork. âPoszliĹmy ze Ĺpiewem na ustachâ. To prawda.
* E. Hillesum, MyĹlÄ ce serce. Listy, tĹum. I. Piotrowska, KrakĂłw 2002. ** E. Hillesum, Przerwane Ĺźycie. PamiÄtnik 1942â1943, tĹum. I. Piotrowska, KrakĂłw 2002. |