Ślady
>
Archiwum
>
2014
>
styczeĹ / luty
|
||
Ślady, numer 1 / 2014 (styczeĹ / luty) KsiÄ dz Giussani. Rocznica Profetyczna inwazja OdwoĹujÄ c siÄ do biografii ksiÄdza Giussaniego, archeolog GIORGIO BUCCELLATI opowiada nam o swoim âtwarzÄ w twarzâ z zaĹoĹźycielem Comunione e Liberazione. Mimo Ĺźe nigdy nie spotkaĹ go osobiĹcie, rozwaĹźa wpĹyw jego charyzmatu na mediolaĹskÄ klasÄ ĹredniÄ (i nie tylko): poczynajÄ c od âdialogu w kontrapunkcieâ z kardynaĹami Montinim i Colombo, przez koncepcjÄ kultury, aĹź po zdanie, ktĂłre wydaje mu siÄ skierowane wĹaĹnie do niego: âJesteĹ intelektualistÄ , a tego nie rozumiesz?â. Giorgio Buccellati Nadzwyczajna ksiÄ Ĺźka ze wzglÄdu na nadzwyczajnego bohatera â Vita di don Giussani Alberto Savorany. I jest takĹźe trzeci element owej nadzwyczajnoĹci. Jest to mianowicie ksiÄ Ĺźka otwarta, poniewaĹź w zamyĹle pragnie skĹoniÄ czytelnika do osobistych wspomnieĹ, do odpowiedzi na spotkanie, do ktĂłrego dochodzi w trakcie lektury â wĹaĹnie tak, jak mogĹoby siÄ to wydarzyÄ w fizycznym kontakcie z tym bohaterem, ktĂłry, nawet jeĹli nigdy niespotkany osobiĹcie, zdaje siÄ wychodziÄ nam dzisiaj na spotkanie, wyskakujÄ c ânagleâ z zadrukowanej stronicy. Do spotkania dochodzi, poniewaĹź Savoranie nadzwyczaj pĹynnie udaje siÄ wplataÄ sĹowa ksiÄdza Giussaniego w fascynujÄ cÄ tkankÄ narracyjnÄ . Bez Ĺźadnej cezury przechodzi siÄ od narracji do cytatu i odwrotnie, z prostotÄ , ktĂłrej moĹźna by doĹwiadczyÄ wĹaĹnie w spotkaniu twarzÄ w twarz. W ten sposĂłb wydaje nam siÄ, Ĺźe powtarzamy doĹwiadczenie tego, kto spotkaĹ ksiÄdza Giussaniego osobiĹcie, moĹźemy prawie utoĹźsamiÄ siÄ z doĹwiadczeniem niezliczonych ĹwiadkĂłw cytowanych w ksiÄ Ĺźce, ktĂłrzy czuli siÄ âczytaniâ â to przepiÄkna metafora â przez jego sĹowa.
OddĹşwiÄk. Tak jest takĹźe w moim przypadku. Lektura zaprowadziĹa mnie do ponownego spotkania z samym sobÄ , z samym sobÄ bardzo mĹodym. W roku, w ktĂłrym ksiÄ dz Giussani zaczynaĹ nauczaÄ w liceum Bercheta w Mediolanie, rozpoczynaĹem pierwszy rok studiĂłw na Uniwersytecie Katolickim, takĹźe w Mediolanie. WczeĹniej ukoĹczyĹem Instytut Gonzagi (wszystkie te miejsca byĹy poĹoĹźone blisko siebie). A tam tradycja duchowoĹci ambrozjaĹskiej siÄgaĹa lat 30., kiedy to ksiÄ dz Carlo Gnocchi zaczÄ Ĺ wĹaĹnie w tej szkole realizowaÄ swĂłj program nauczania, by potem objÄ Ä nim âswoichâ chĹopcĂłw, ktĂłrzy wyruszali na wojnÄ â jest on drugim bardzo Ĺźywym Ĺwiadkiem tej zdrowej i nieugiÄtej ambrozjaĹskiej niespokojnoĹci, ktĂłra charakteryzowaĹa zawsze takĹźe ksiÄdza Giussaniego. W ten sposĂłb lektura ksiÄ Ĺźki Savorany zachÄciĹa mnie, by jeszcze raz przejĹÄ drogÄ ksiÄdza Giussaniego, splatajÄ c kronikÄ wydarzeĹ jego Ĺźycia z kronikÄ spoĹecznoĹci, z ktĂłrej wyszedĹem, tak jakby diapazon sytuacji, w ktĂłrej dorastaĹem. Inwazja, ktĂłrej dokonaĹ ksiÄ dz Giussani, miaĹa charakter profetyczny, tak Ĺźe ja rĂłwnieĹź odczuwaĹem jej pogĹos, choÄ nigdy nie spotkaĹem go osobiĹcie. SĹyszaĹem go, no wĹaĹnie, w kontekĹcie epoki, w tym kontekĹcie, ktĂłry ĹźywiĹ jego wychowawcze doĹwiadczenie. Wymiar kerygmatyczny najbardziej kojarzy nam siÄ z koncepcjÄ âproroctwaâ, wymiar profetyczny siÄga jednak znacznie dalej. Jest to zdolnoĹÄ gĹoszenia rzeczywiĹci duchowej w konkrecie Ĺźycia.
âJegoâ kardynaĹowie. Wspaniale jest zobaczyÄ w tym kontekĹcie, jak konfrontacja z kardynaĹami Montinim i Colombo musiaĹa gĹÄboko uksztaĹtowaÄ ten profetyczny wymiar ksiÄdza Giussaniego. Rozwija siÄ prowadzony z nimi prawdziwy dialog w kontrapunkcie, dialog, ktĂłry, daleki od degenerujÄ cego w starciu wyobcowania, ubogaca duchowoĹÄ u jej najgĹÄbszych korzeni. To zdumiewajÄ ce â a ksiÄ Ĺźka wspaniale to ilustruje â jak konfrontacja staje siÄ okazjÄ pozwalajÄ cÄ ksiÄdzu Giussaniemu pogĹÄbiÄ, wĹaĹnie u korzeni, jego wĹasne przekonania. Efektem tego sÄ umocnienie i jasnoĹÄ, ktĂłre czyniÄ profetycznÄ obecnoĹÄ â dlatego Ĺźe naznaczonÄ cierpieniem â tym silniejszÄ , trwalszÄ , a jednoczeĹnie bardziej ekspansywnÄ . SpĂłjrzmy na te dwa momenty: dziesiÄciolecie z kardynaĹem Montinim (1954â1963) oraz piÄtnastolecie z kardynaĹem Colombo (1964â1979). Pojawienie siÄ ksiÄdza Giussaniego wstrzÄ snÄĹo trwaĹym spoĹecznym monolitem naszej mediolaĹskiej klasy Ĺredniej, by powiedzieÄ nam, Ĺźe tym, czego potrzebowaliĹmy, byĹa mistyczna relacja z Jezusem. WĹaĹnie tak â âmistycznaâ. To byĹa owa wielka nowoĹÄ w gĹoszeniu przez niego doĹwiadczenia â zmysĹ religijny, ktĂłry mĂłgĹ przyjÄ Ä cielesny ksztaĹt jako Ĺwiadomie przeĹźywane doĹwiadczenie, a nie jako âreligiaâ, ten pĹaski wymiar Ĺźycia, ktĂłry przedstawia siÄ po prostu jako rĂłwnolegĹy do innych wymiarĂłw spoĹecznego âspokojnego bytowaniaâ. To byĹo wĹaĹnie owo wyzwanie, przed ktĂłrym wycofywaĹa siÄ instynktownie âkatolickaâ klasa Ĺrednia, czujÄ c siÄ komfortowo osadzonÄ w solidnym Ĺadzie spoĹecznym, zajmujÄ cym bezpiecznÄ przestrzeĹ takĹźe w szufladce âreligiaâ. Ale kaĹźde profetyczne orÄdzie porusza siÄ jak na grzbiecie fali, bÄdÄ c naraĹźone na istotne niebezpieczeĹstwo zatoniÄcia z jednej lub z drugiej strony. ZatoniÄcie w tym przypadku oznaczaĹo niebezpieczeĹstwo zaproponowania âmistycyzmuâ dla samego mistycyzmu, zaspokojonego narcyzmu (w rodzaju tego â jeszcze raz odwoĹujÄ siÄ tutaj do mojej osobistej historii â ktĂłrego prototyp odnalazĹem potem w touchy-feely â ckliwej przygodzie w Kalifornii, gdzie miaĹem wyemigrowaÄ kilka lat później). To tutaj pojawia siÄ kontrapunkt dialogu z kardynaĹem Montinim. âKontrapunktâ, ale nigdy nie starcie. KsiÄ Ĺźka Savorany pokazuje, w jaki sposĂłb kardynaĹ Montini dziaĹaĹ niczym gĹos sumienia ksiÄdza Giussaniego â mĂłwiĹ mu to, ku czemu on juĹź siÄ skĹaniaĹ. I w ten sposĂłb fundamentalny aspekt myĹli ksiÄdza Giussaniego staje siÄ jeszcze bardziej fundamentalny. Chodzi o doniosĹoĹÄ weryfikacji. Mistyczne natchnienie nie moĹźe siÄ zredukowaÄ do autoreferencyjnej rzeczywistoĹci. DoĹwiadczenie musi skonfrontowaÄ siÄ z rzeczywistoĹciÄ pozostajÄ cÄ poza podmiotem. Musimy zdefiniowaÄ ramy tej rzeczywistoĹci przy pomocy krytyki, ktĂłra uwidoczni jej rozumnoĹÄ. W tej kwestii ksiÄ dz Giussani wydaje siÄ przeĹźywaÄ na nowo â wobec kardynaĹa Montiniego â to, czego nauczyĹ siÄ w dzieciĹstwie od swojego ojca. WzruszajÄ co synowski ton, z jakim ksiÄ dz Giussani zwraca siÄ do swojego KardynaĹa, jest przesiÄ kniÄty doĹwiadczeniem synostwa, ktĂłre naznaczyĹo jego pierwsze lata Ĺźycia. Od swojego taty ksiÄ dz Giussani przejÄ Ĺ wĹaĹnie sztukÄ weryfikacji i to tÄ wĹaĹnie wraĹźliwoĹÄ musiaĹ w sobie na nowo rozbudziÄ w stosunku do roztropnych zachÄt kardynaĹa Montiniego. NiebezpieczeĹstwo polegaĹo wiÄc na ryzyku zapaĹci, a wyzwaniem byĹa nowa kultura. Kultura jest terminem o podwĂłjnym znaczeniu. Ma sens negatywny, ten, w ktĂłrym przeciwstawia siÄ doĹwiadczeniu. W znaczeniu pozytywnym natomiast kultura, otóş wĹaĹnie, przedstawia siÄ jako weryfikacja doĹwiadczenia. WymykajÄ c siÄ niebezpieczeĹstwu jakiegokolwiek moĹźliwego osĹabienia, âmistycyzmâ, jaki proponuje ksiÄ dz Giussani, jest solidnie zakotwiczony w konkretnej weryfikacji, w rozumnoĹci. Dialog w kontrapunkcie z kardynaĹem Montinim pomaga mu rozjaĹniÄ tÄ potrzebÄ. A w tej codziennej rzeczywistoĹci dialog z wywodzÄ cÄ siÄ z klasy Ĺredniej mĹodzieĹźÄ pomaga mu doprecyzowaÄ terminy, w ktĂłrych utwierdza siÄ nowe przesĹanie â nie ma rozĹamu miÄdzy kulturÄ a mistycyzmem. O ile z dialogu z kardynaĹem Montinim wynikaĹo, Ĺźe doĹwiadczenie musi opieraÄ siÄ na kulturze, tak z dialogu z kardynaĹem Colombo wyĹania siÄ odwrotny aspekt zagadnienia â kultura musi opieraÄ siÄ na doĹwiadczeniu. KardynaĹ Colombo odczuwaĹ potrzebÄ podtrzymania struktur noĹnych spoĹecznej koegzystencji chrzeĹcijan, obawiajÄ c siÄ, Ĺźe perspektywa nadmiernie indywidualistyczna mogĹaby doprowadziÄ do osĹabienia instytucji, a nastÄpnie ich upadku. WychodzÄ c od konfrontacji, ktĂłra popchnÄĹa go do rozjaĹnienia kulturalnych wymiarĂłw doĹwiadczenia, ksiÄ dz Giussani jeszcze bardziej wyczuliĹ siÄ w tej nowej konfrontacji na koniecznoĹÄ poĹÄ czenia indywidualizmu ze stowarzyszeniowoĹciÄ . StaĹo siÄ jasnym, Ĺźe organizacja musi przedstawiaÄ siÄ jako organizm, a chrzeĹcijaĹska organizacja musi byÄ z koniecznoĹci organizmem sakramentalnym, ktĂłry w kaĹźdej chwili i w kaĹźdym aspekcie da siÄ sprowadziÄ nie tylko do figury, ale przede wszystkim do obecnoĹci Jezusa.
Od Leopardiego do Pasoliniego. Profetyczny i mistyczny wymiar ksiÄdza Giussaniego wdziera siÄ w ten sposĂłb, rzucajÄ c wyzwanie swojego KardynaĹa, nie tylko w rzeczywistoĹÄ mediolaĹskÄ i wĹoskÄ , ale takĹźe w ĹwiatowÄ . Kryzys 1968 roku ksiÄ dz Giussani przeĹźywaĹ jako osobiste rozdarcie. Burza kryzysu z ogromnÄ siĹÄ wstrzÄ sa trwaĹoĹciÄ instytucji, nie wyĹÄ czajÄ c tych powstaĹych z jego inicjatywy. Ze stronic biografii przebija to poczucie smutnego przeraĹźenia, swoistego rodzaju vade retro (zejdĹş mi z oczu), z jakim stawia czoĹa pokusie, aby ruch, rezygnujÄ c z wymiaru wertykalnego, nie staĹ siÄ ruchem czysto horyzontalnym i autoreferencyjnym. KsiÄ dz Giussani nie chce byÄ wciÄ gniÄty w wir aktywizmu, nie chce byÄ Frankensteinem profetycznego mistycyzmu. ByĹa to jakby dramatyczna weryfikacja tego, co instynktownie od zawsze wydawaĹo mu siÄ niebezpieczeĹstwem â kultura organizacyjna, ktĂłra jest celem sama dla siebie. Natomiast coraz bardziej potrzebna byĹa kultura wspĂłlnotowa. NastÄ piĹ caĹy szereg wydarzeĹ i wystÄ pieĹ, za sprawÄ ktĂłrych dojrzaĹo od zawsze Ĺźywione przekonanie o komunii jako fundamencie stowarzyszeniowej rzeczywistoĹci, a dokĹadnie â lojalnej wiernoĹci tajemnicy, Jezusowi. A wszystko to byĹo przeĹźywane z nadzwyczajnÄ otwartoĹciÄ na prawdziwe ludzkie doĹwiadczenia, nawet odmienne, z wraĹźliwoĹciÄ uwzglÄdniajÄ cÄ owo âryzyko wychowawczeâ, ktĂłre stara siÄ zaakceptowaÄ zróşnicowanie wymogĂłw oraz odpowiedzi. To wszystko ukazuje zdumiewajÄ cy i Ĺwietlisty aspekt ksiÄdza Giussaniego â jego entuzjazm wobec ludzkich rzeczywistoĹci, ktĂłre z racji tego, Ĺźe sÄ prawdziwe i gĹÄbokie, z koniecznoĹci jawiÄ siÄ jako pozostajÄ ce w harmonii z chrzeĹcijaĹskim doĹwiadczeniem. Jest to entuzjazm do odkrytego w mĹodoĹci Leopardiego oraz Pasoliniego, tak dobrze opisany w ksiÄ Ĺźce jako poruszenie przeĹźywanego na nowo mĹodzieĹczego podekscytowania. W tym samym Ĺwietle wĹaĹnie postrzegam takĹźe wpĹyw ksiÄdza Giussaniego na kulturÄ pĂłĹnocnoamerykaĹskÄ . Zagadnienie to wyĹania siÄ dla mnie z lektury ksiÄ Ĺźki ze szczegĂłlnym oddĹşwiÄkiem, jako Ĺźe w miÄdzyczasie ja sam jako przedstawiciel mediolaĹskiej klasy Ĺredniej zostaĹem zanurzony w amerykaĹskim Ĺwiecie uniwersyteckim. Zasadnicza doniosĹoĹÄ âdoĹwiadczeniaâ krystalizuje siÄ w tym, co ksiÄ dz Giussani nazywa âwymiaramiâ chrzeĹcijaĹskiego Ĺźycia, to znaczy w kulturze, miĹosierdziu i misji. Zdumiewa konsekwencja, z jakÄ te zasady nie przestajÄ dziaĹaÄ w jego Ĺźyciu, rozjaĹniajÄ c siÄ i pogĹÄbiajÄ c w odpowiedzi na okolicznoĹci, ktĂłre hartujÄ i ksztaĹtujÄ pierwotnÄ intuicjÄ. O ile nacisk kĹadziony na kulturÄ sĹuĹźy ocenie, przy pomocy nieprzerwanej weryfikacji, mistycznego i profetycznego ducha, a zaakcentowanie miĹosierdzia â uwydatnieniu tego, co musi potwierdziÄ siÄ jako prawdziwy korzeĹ bycia razem, âkomunialnoĹciâ (wĹ. comunionalitĂ ), jak ksiÄ dz Giussani zaczyna go nazywaÄ w pewnym momencie â tak nacisk kĹadziony na misjÄ znajduje swoje odbicie w pilnej potrzebie wspĂłĹdzielenia doĹwiadczenia, poszerzania wspĂłlnoty poza jakiekolwiek ograniczenia grupy. To jedna z prerogatyw chrzeĹcijaĹskiego doĹwiadczenia â pragnienie proklamowania mistyki zamiast zamykania jej w solipsystycznym pudeĹku. To zgodnie z tym przekonaniem ksiÄ dz Giussani rozwija koncepcjÄ misji â do ktĂłrej odwoĹuje siÄ w gruncie rzeczy sama koncepcja âwyzwoleniaâ, poniewaĹź prawdziwa âkomunialnoĹÄâ wyzwala z anonimowoĹci. Jaki by nie byĹ prĂłg iloĹciowy, to znaczy niezaleĹźnie od tego, jak liczna byĹaby grupa, zawsze wszyscy jesteĹmy identyfikowalni osobiĹcie, nazywani indywidualnie po imieniu. SĹowo âruchâ szybko zaczÄĹo nadawaÄ siÄ do opisania ogĂłĹu tych czynnikĂłw. KsiÄ dz Giussani uĹźywa go coraz czÄĹciej, poniewaĹź jest to termin dobrze oddajÄ cy rĂłwnieĹź Ăłw staĹy pÄd, ktĂłry pragnie wyraziÄ na zewnÄ trz radoĹÄ doĹwiadczanÄ w ramach wspĂłlnoty. W ten sposĂłb âporuszanie siÄâ w pewnym sensie jest zarĂłwno doĹrodkowe (potwierdza toĹźsamoĹÄ), jak i koncentryczne (otwiera siÄ na Ĺwiat), jest dynamikÄ komunii, ktĂłrej zasadniczym zaĹoĹźeniem jest potwierdzenie na pierwszym miejscu wartoĹci rozmĂłwcy. Jest to wielkie orÄdzie wolnoĹci. DostrzeĹźenie zmysĹu religijnego, a bardziej ogĂłlnie â zmysĹu Ĺźycia, w najszerszej wielopostaciowoĹci jego moĹźliwych sposobĂłw wyrazu, jest fundamentem Ĺwiadectwa. Prawda ta wyĹania siÄ z ogromnÄ siĹÄ podczas lektury ksiÄ Ĺźki, w ktĂłrej po raz kolejny znalazĹem trafnÄ odpowiedĹş odnoszÄ cÄ siÄ do mojej maĹej osobistej historii, a takĹźe na nowo przeĹźyĹem swoje spotkanie z duchowoĹciÄ islamskÄ â nie ksiÄ ĹźkowÄ , ale bÄdÄ cÄ wynikiem konfrontacji z licznymi przyjaciĂłĹmi, z ktĂłrymi uczestniczyĹem w dĹugiej przygodzie Ĺźycia podczas ponad 30-letnich badaĹ archeologicznych w Iraku i Syrii. ByĹem wciÄ Ĺź coraz bardziej zanurzony jakby we wzajemnym ruchu, ruchu, ktĂłry instynktownie skĹania siÄ ku drugiemu, by wspĂłĹdzieliÄ to, co w swoim wnÄtrzu posiada kaĹźdy.
Ironia Jezusa. Temat kultury jest jednym z najczÄĹciej pojawiajÄ cych siÄ w ksiÄ Ĺźce. W 1979 roku w rozmowie z Janem PawĹem II ksiÄ dz Giussani podaĹ przepiÄknÄ definicjÄ kultury: âKrytyczna i systematyczna ĹwiadomoĹÄ doĹwiadczenia Ĺźyciaâ. Weryfikacja jest tym, na co zawsze kĹadĹ nacisk. Jest teĹź kultura postrzegana jako spoiwo spoĹeczne. Chodzi o mentalnoĹÄ, ktĂłra opiera siÄ na konstrukcjach pojÄciowych, bardziej lub mniej domniemanych, niemniej jednak wspĂłĹdzielonych, ktĂłra instynktownie maskuje nasze reakcje, czasem stawiajÄ c siÄ nawet ponad doĹwiadczeniem. Z jednej strony âkultura dominujÄ caâ, a z drugiej kultura wcale nie mniej dominujÄ ca, Ĺźeby daÄ siÄ zredukowaÄ, z upĹywem stuleci, do poziomu liczbowo mniejszego â âreligijna ĹwiadomoĹÄ luduâ. W ksiÄ Ĺźce nie czytamy jednak o kulturze intelektualistĂłw. I nie chodzi o to, byĹmy my, intelektualiĹci, czuli siÄ wykluczeni. Jednak kwestia ta daje do myĹlenia. I kaĹźe zwrĂłciÄ uwagÄ na ziemskÄ historiÄ Jezusa. Jedynym intelektualistÄ , o ktĂłrym wiemy, Ĺźe za Nim podÄ ĹźaĹ, jest Nikodem. Jak relacjonuje Jan Ewangelista, spotkali siÄ w nocy â ten szczegóŠpowtarza siÄ dwa razy, po to by podkreĹliÄ âostroĹźnoĹÄâ tej publicznej osoby, wywodzÄ cej siÄ prawdopodobnie z klasy Ĺredniej. Dodaje otuchy fakt, Ĺźe Jezus nie ignoruje Nikodema, a tym bardziej go nie odrzuca, jak miaĹ w zwyczaju czyniÄ z innymi faryzeuszami. Traktuje go powaĹźnie. Nie wiem, czy byĹo to zamierzone, ale wĹaĹnie przy tej okazji napotykamy pierwsze z dĹuĹźszych, opisanych przez Jana, wystÄ pieĹ Jezusa, jak gdyby chciano nam zasugerowaÄ, Ĺźe to konfrontacja z intelektualistÄ bardziej pobudziĹa argumentacyjny aspekt osobowoĹci Jezusa. Przynajmniej nam, intelektualistom, przyjemnie jest pomyĹleÄ w ten sposĂłb. MoĹźemy jednak usĹyszeÄ takĹźe w tym epizodzie nutÄ ironii ze strony Jezusa, jednÄ z niewielu, ktĂłre wybrzmiaĹy. âTy jesteĹ nauczycielem Izraela, a tego nie rozumiesz?â (por. J 3, 10). Jak gdybym sĹyszaĹ ksiÄdza Giussaniego, ktĂłry mi mĂłwi: âJesteĹ intelektualistÄ â a tego nie rozumiesz?â.
Autor tekstu jest emerytowanyn profesorem Uniwersytetu Kalifornijskiego w Nowym Jorku (UCLA) |