Menu strony Strona główna Śladów
   
Ślady > Archiwum > 2014 > styczeń / luty

Ślady, numer 1 / 2014 (styczeń / luty)

Od Redakcji

Niewzruszona miłość


Tylko jedna linijka w całym fragmencie, który oko przebiega w pośpiechu, ryzykując przeoczeniekwintesencji. Znajdziemy ją w trzecim paragrafie, zanim jeszcze papież Franciszek zmierzy się z tematami czyniącymi z Evangelii gaudium programowy dokument, którego wartość wyłania się stopniowo w całej swej okazałości. Papież pisze: „Nikt nie może nas pozbawić godności, jaką obdarza nas ta nieskończona i niewzruszona miłość (3) (cyt. za: www.vatican.va). Jedna linijka. Zaledwie czternaście słów. Jej treść można interpretować jako oczywisty wstęp, w jakimś sensie obowiązkowy, do rozwiniętego później dyskursu, w którym jest mowa o Kościele, o społeczeństwie, o ekonomii. Jednym słowem – o konkretach. Albo też można ją potraktować na poważnie, dotykając istoty. Na czym polega nasza godność, nasza wartość? Na tym, co potrafimy zrobić, na rezultatach naszych działań i zdolności? Czy też na tym, że jesteśmy kochani przez Boga nieskończoną i niewzruszoną miłością”? A jeśli jest to prawda, czy może zmienia się przez to sposób patrzenia na samych siebie? Czy wpływa to na naszą codzienność?

Udzielenie sobie odpowiedzi na to pytanie jest sprawą decydującą. Nie tylko dlatego, że to wszystko, co Papież mówi potem, w jakiś sposób opiera się na tej pewności. Ale ponieważ potrzebuje tego samo życie. Potrzebuje właściwej świadomości tego, kim jesteśmy, gdzie znajduje się nasza wartość. Przede wszystkim w chwilach, w których ta wartość jawi nam się jako ulotna, tymczasowa, znajdująca się we władaniu tego, co się wydarza.

 

Jest taki okres w życiu, który wydaje się niemal apoteozą tej tymczasowości. Przeżywamy go mniej więcej wszyscy, na różne sposoby. A przeżywamy w chwili, gdy pytanie o to, „jak żyć” i jakie jest nasze miejsce w świecie, ponagla. Jest nim na przykład poszukiwanie pracy w młodości. Ze względu na okoliczności, w jakich żyjemy, jest to krok wciąż coraz trudniejszy, naznaczony panoszącą się niemocą. Wielokrotnie rezultaty tych poszukiwań są jałowe. Nasze „działanie” staje się często zmartwieniem. Oczekiwania, rozczarowania Człowiek robi, co tylko w jego mocy, a zderza się z murem. Albo też kończy w punkcie, w którym nie wie, w którą stronę się odwrócić, i pochyla się nad samym sobą.

W porządku: jaką wartość ma podobny moment? Co może nam powiedzieć o naszej „godności”?

 

Prowadzenie poszukiwań zawsze ma w sobie coś zdumiewającego. Ponieważ zadawanie pytań wiąże się ściśle z naszą naturą, z tym, „jak jesteśmy uczynieni”. „Prawdziwym bohaterem historii jest żebrak – przypominał nam ksiądz Giussani. Chrystus żebrzący o serce człowieka i serce człowieka żebrzące o Chrystusa”. Przed naszą jakąkolwiek zdolnością, przed tym, co wiemy albo potrafimy zrobić – ponieważ zdobyliśmy te umiejętności podczas przepięknych i trudnych lat nauki – znajduje się ten fakt, który możemy odkrywać wciąż na nowo – jesteśmy uczynieni, upragnieni, ukochani przez Kogoś Innego „miłością niezruszoną”. Z naszymi talentami, z naszym temperamentem, a także z naszymi słabościami.

Na tym opiera się nasza „godność”. Na pojęciu tego. Kiedy poszukujesz pracy i wszystko wydaje się sprzymierzać przeciwko tobie. Kiedy rzeka zatapia ci dom, który kilka miesięcy temu został zniszczony w wyniku trzęsienia ziemi. A nawet wtedy, kiedy podejmuje się decyzję o wycofaniu się, jak zrobił to Benedykt XVI dokładnie rok temu. Wydawało się, że był to akt słabości, tymczasem miał – i wciąż ma – siłę przemieniania całego Kościoła. Ponieważ opierał się na stałej, pogodnej konsystencji. Jak mówi Franciszek – „niewzruszonej”. 


Polska strona Ruchu CL   |   Kontakt z redakcją