Ślady
>
Archiwum
>
2012
>
lipiec / sierpieĹ
|
||
Ślady, numer 4 / 2012 (lipiec / sierpieĹ) Pierwszy Plan âDzisiaj rozumiem jego sĹowaâ Emilia Guarnieri Edycja roku 2012 bÄdzie rĂłwnieĹź okazjÄ do wspomnienia 30-lecia wizyty Jana PawĹa II. I do zastanowienia siÄ, jak ten fakt naznacza wÄdrĂłwkÄ po dziĹ dzieĹ. PrzewodniczÄ ca Fundacji âMeetingâ ponownie odczytuje w Ĺwietle tamtego dnia to wszystko, co wydarzyĹo siÄ później. Sekretarz Domu Papieskiego ksiÄ dz Dino Monduzzi, odpowiedzialny za wszystkie decyzje zwiÄ zane z wizytÄ PapieĹźa, ktĂłra miaĹa odbyÄ siÄ nastÄpnego dnia, przybyĹ pod wieczĂłr na ostatniÄ wizjÄ lokalnÄ . Nie byĹo Ĺatwo go przekonaÄ, Ĺźe zasadniczÄ rzeczÄ jest to, by Jan PaweĹ II odwiedziĹ Meeting â to znaczy zobaczyĹ wystawy, stoiska, miejsca pracy wolontariuszy â nie po, ale przed przybyciem do sali konferencyjnej, gdzie miaĹ wygĹosiÄ przemĂłwienie. ByĹam przekonana, Ĺźe miaĹo tak byÄ, poniewaĹź tak wspĂłlnie zadecydowaliĹmy, juĹź wtedy przeczuwajÄ c, Ĺźe Meeting jest miejscem, ludzkim doĹwiadczeniem, okazjÄ do spotkania. PragnÄliĹmy tego rĂłwnieĹź dla Ojca ĹwiÄtego. WiedzieliĹmy, Ĺźe biaĹy jeep miaĹ przyjechaÄ do Fiery o godzinie 14.00. PrzygotowaliĹmy wszystko, jeszcze raz wysprzÄ taliĹmy wszystkie stoiska, powtĂłrzyliĹmy to wszystko, co mieliĹmy powiedzieÄ, przebieg wizyty wyuczony byĹ na pamiÄÄ⌠Czego jednak tak naprawdÄ oczekiwaliĹmy? Czego ja sama oczekiwaĹam? MuszÄ byÄ szczera. Czego miaĹam oczekiwaÄ, nauczyĹam siÄ poprzedniej nocy, patrzÄ c na ksiÄdza Giussaniego, ktĂłry przybyĹ o pĂłĹnocy wraz z przyjaciĂłĹmi z centrum CLU, by przygotowaÄ wraz z nami wizytÄ, ktĂłra miaĹa odbyÄ siÄ nastÄpnego dnia, a przede wszystkim dwugodzinne spotkanie, w ktĂłrym miaĹy wziÄ Ä udziaĹ zarĂłwno osoby przebywajÄ ce w sali konferencyjnej, jak i poza niÄ . Nic nie byĹo pozostawione przypadkowi. Wszystko musiaĹo wyraĹźaÄ rzeczywistoĹÄ naszego doĹwiadczenia. Do koĹca dÄ ĹźyliĹmy do tego, by byÄ obecnymi, tacy jacy jesteĹmy. Oto, czego oczekiwaĹam: bycia obecnÄ , bycia posĹusznÄ wydarzeniu, ktĂłre miaĹo mieÄ miejsce. Przez ostatnie dwie godziny oczekiwania, ktĂłre spÄdziĹam z ksiÄdzem Giancarlem Ugolinim w ciszy â gdyĹź w pewnym momencie we wszystkich wrzawa i szaĹ przygotowaĹ ustÄ piĹy miejsca ciszy â modliĹam siÄ przepeĹniona wdziÄcznoĹciÄ , poniewaĹź rozumiaĹam, Ĺźe wydarzaĹo siÄ coĹ wielkiego i nie chciaĹam tego zniszczyÄ niepotrzebnymi gestami oraz myĹlami. CaĹe dobro, jakie jest. Po wizycie, ktĂłra trwaĹa prawie godzinÄ, przybywszy do sali konferencyjnej, PapieĹź zdumiaĹ nas i zaskoczyĹ, wbrew wszelkim oczekiwaniom, juĹź na samym poczÄ tku swojego wystÄ pienia: âWiara przeĹźywana jako odbicie i kontynuacja tamtych pierwszych spotkaĹ, o ktĂłrych Ĺwiadczy Ewangelia, wiara przeĹźywana jako pewnoĹÄ i potrzeba obecnoĹci Chrystusa w kaĹźdej sytuacji i w kaĹźdych okolicznoĹciach Ĺźycia, uzdalnia do tworzenia dla czĹowieka nowych form Ĺźycia, stwarza pragnienie nawiÄ zywania kontaktĂłw, poznania, spotkania i wartoĹciowaniaâ (cyt. za: Jan PaweĹ II, Budujcie cywilizacjÄ prawdy i miĹoĹci, Rimini, 29 sierpnia 1982 r., âLâOsservatore Romanoâ, wyd. polskie, nr 9/1982, s. 20). Kiedy patrzÄ na to wszystko, co wydarzyĹo siÄ potem, na to, co wydarza mi siÄ teraz, dostrzegam trajektoriÄ tej pewnoĹci oraz tej proĹby: proszÄ tylko dlatego, Ĺźe On juĹź jest obecny i dziaĹa w moim Ĺźyciu. PrĂłbujÄ tworzyÄ ânowe formy Ĺźyciaâ, poniewaĹź odpowiadam KomuĹ, kto wychodzi mi na spotkanie. CzÄsto zdarzaĹo mi siÄ chcieÄ zrozumieÄ lepiej, na czym polega to pragnienie spotkania oraz wartoĹciowania, o ktĂłrych mĂłwiĹ rĂłwnieĹź Ojciec ĹwiÄty. PrzeczytaĹam raz i drugi fragmenty o ekumenizmie, napisane przez ksiÄdza Giussaniego, ale dopiero kilka spotkaĹ z ostatnich lat â zwĹaszcza spotkania z egipskimi przyjaciĂłĹmi oraz z mnichami z gĂłry Koya â pokazaĹo mi to, o czym mĂłwiĹ ksiÄ dz Giussani: âChrzeĹcijaĹskie spojrzenie drĹźy z zapaĹu, uzdalniajÄ cego je do dowartoĹciowania caĹego dobra znajdujÄ cego siÄ w tym wszystkim, co czĹowiek spotykaâ. W Ĺwiadectwach wielu przyjacióŠprzybywajÄ cych na Meeting â muzuĹmanĂłw, wyznawcĂłw judaizmu, prawosĹawnych, protestantĂłw, buddystĂłw â wciÄ Ĺź zaskakuje zdumienie, przepeĹnione wdziÄcznoĹciÄ dla nas. KsiÄ dz JuliĂĄn CarrĂłn pewnego wieczoru, przywoĹujÄ c sĹowa, ktĂłre egipski przyjaciel Wael Farouq, inicjator Meetingu w Kairze, wypowiedziaĹ w swoim Ĺwiadectwie, podkreĹliĹ, Ĺźe byĹ on âwstrzÄ ĹniÄty i rozbudzonyâ przez spotkanie z nami. Ja jednak rĂłwnieĹź jestem wstrzÄ ĹniÄta i rozbudzona przez spotkanie z tymi przyjaciĂłĹmi, poniewaĹź w ich dÄ Ĺźeniu do prawdy oraz piÄkna, w lojalnoĹci ich serca dostrzegam dziaĹajÄ cÄ TajemnicÄ. ZauwaĹźam, Ĺźe spotkanie ze wszystkimi tymi osobami rodzi siÄ wĹaĹnie z doĹwiadczenia Jego obecnoĹci. To On spotyka i dowartoĹciowuje, bo z pewnoĹciÄ nie moje ograniczone miary, ktĂłre czÄsto dokĹadnie zaplanowaĹyby to, co ma siÄ wydarzyÄ, oraz to, jak wszystko powinno funkcjonowaÄ. To prawda, Ĺźe nieustanne dÄ Ĺźenie zwalcza pokusÄ hegemonii: w obliczu faktĂłw oraz osĂłb masz koncepcjÄ, wizjÄ, i musi siÄ ono urzeczywistniÄ, zwĹaszcza jeĹli uwaĹźasz, Ĺźe jest sĹuszne. Meeting jest wielkÄ okazjÄ do weryfikacji, poniewaĹź w obliczu tysiÄ ca moĹźliwoĹci miara, ktĂłrÄ posiadasz, nigdy nie wystarcza, czynniki, ktĂłre jesteĹ w stanie mieÄ na uwadze, sÄ zawsze mniejsze niĹź rzeczywistoĹÄ, sprawy za kaĹźdym razem wyglÄ dajÄ inaczej niĹź je sobie wyobraĹźaĹeĹ. A wtedy pojmujesz, Ĺźe nie moĹźesz obejĹÄ siÄ bez przyjaciĂłĹ, rozumiesz, Ĺźe jeĹli razem nie podÄ Ĺźa siÄ drogÄ , nie moĹźna budowaÄ. Pod koniec swojego wystÄ pienia Ojciec ĹwiÄty podkreĹliĹ, Ĺźe âdzisiejszy czĹowiek jest gĹÄboko zaangaĹźowany w ponowne okreĹlenie swego zwiÄ zku z otaczajÄ cym go Ĺwiatemâ oraz pozostawiĹ sĹawne wskazanie: âBudujcie, zawsze i niestrudzenie, takÄ cywilizacjÄ [prawdy i miĹoĹci]! (âŚ) Dla tej sprawy pracujcie, mĂłdlcie siÄ za niÄ , znoĹcie dla niej cierpienia!â (tamĹźe, s. 21). âPoniewaĹź nas zmieniaâ. Dopiero z biegiem lat zaczÄĹam rozumieÄ te sĹowa. W obliczu ludzkiego bestialstwa, kĹamstwa, nihilizmu, tak dzisiaj widocznych, wyĹania siÄ caĹa nasza odpowiedzialnoĹÄ za osÄ dzanie rzeczywistoĹci, podawanie racji naszej wiary, dawanie Ĺwiadectwa o âludzkiej odmiennoĹci, rodzÄ cej siÄ z Chrystusowej wĹadzy odpowiadania na niewyczerpane potrzeby ludzkiego sercaâ. Wznosimy cywilizacjÄ nie dlatego, Ĺźe Meeting jest znanym gestem, ale poniewaĹź to my jesteĹmy osobami nieustannie zmieniajÄ cymi siÄ za sprawÄ Tajemnicy spotkania, ktĂłra nas pochwyciĹa. A to, co zmienia ludzkie serce, zmienia rĂłwnieĹź historiÄ. Ojciec ĹwiÄty przypieczÄtowaĹ swoje wskazanie zaproszeniem skierowanym do kaĹźdego z nas, to znaczy rĂłwnieĹź do mnie: âDla tej sprawy pracujcie, mĂłdlcie siÄ za niÄ , znoĹcie dla niej cierpieniaâ. MaĹo jest takich dni, zwĹaszcza gdy zbliĹźa siÄ Meeting, ktĂłrych nie przepeĹniaĹaby pamiÄÄ o tych sĹowach. Nie potrafiÄ sobie wyobraziÄ Meetingu, ktĂłry nie zawieraĹby w sobie Ĺźywego doĹwiadczenia tych trzech dziaĹaĹ. POLECAMY |