Ślady
>
Archiwum
>
2012
>
lipiec / sierpieĹ
|
||
Ślady, numer 4 / 2012 (lipiec / sierpieĹ) Pierwszy Plan Jan PaweĹ II. "Budujcie cywilizacjÄ prawdy i miĹoĹci" Meeting PrzyjaĹşni miÄdzy Narodami - Rimini, 29 sierpnia 1982 r. UmiĹowani Bracia i Siostry, 1. Bardzo siÄ cieszÄ, Ĺźe jestem tutaj poĹrĂłd was, aby zakoĹczyÄ trzeci Meeting PrzyjaĹşni miÄdzy Narodami. JuĹź wymawianie tych sĹĂłw raduje serce: âSpotkanie!â, âSpotkanie przyjaĹşni!â, âPrzyjaźŠmiÄdzy narodami!â. SĹowa, ktĂłre nabierajÄ szczegĂłlnego znaczenia w tym czÄsto dramatycznym czasie dziejĂłw Ĺwiata. Dlatego pozdrawiam was radoĹciÄ psalmĂłw, jest to radoĹÄ samego Boga: âOto jak dobrze i jak miĹo, gdy bracia mieszkajÄ razemâ (Ps 132). Dzisiaj przeĹźywamy uprzywilejowanÄ godzinÄ, ktĂłrÄ naleĹźy dokĹadnie zrozumieÄ. MotywĂłw jest wiele. 2. Przede wszystkim przeĹźywamy spotkanie. KaĹźdy z nas mĂłgĹ w tych dniach przeĹźyÄ to doĹwiadczenie. SpotkaÄ siÄ nie tylko z setkami czy tysiÄ cami innych osĂłb, ktĂłre wypeĹniĹy salÄ posiedzeĹ, ale takĹźe z róşnymi osobistoĹciami, ktĂłre wniosĹy owoc swych refleksji i swej twĂłrczoĹci. Ale to spotkanie staĹo siÄ moĹźliwe, niemal konieczne, dziÄki innemu spotkaniu. Meeting zrodziĹ siÄ bowiem z przyjaĹşni grupy chrzeĹcijan tego miasta. Jak dowiedziaĹem siÄ, zrodziĹ siÄ z pasji nawiÄ zywania kontaktĂłw, twĂłrczoĹci i dialogu, ktĂłre wiara chrzeĹcijaĹska, przeĹźyta integralnie, zawsze z sobÄ przynosi. Tak, wiara przeĹźyta jako odbicie i kontynuacja tamtych pierwszych spotkaĹ, o ktĂłrych Ĺwiadczy Ewangelia, wiara przeĹźyta jako pewnoĹÄ i potrzeba obecnoĹci Chrystusa w kaĹźdej sytuacji i w kaĹźdych okolicznoĹciach Ĺźycia, uzdalnia do tworzenia dla czĹowieka nowych form Ĺźycia, stwarza pragnienie nawiÄ zywania kontaktĂłw, poznania, spotkania i wartoĹciowania. Spotkanie z Chrystusem, ktĂłre stale siÄ odnawia w sakramentalnym wspomnieniu Jego Ĺmierci i Zmartwychwstania, uzdalnia i pobudza do spotkania z braÄmi i ze wszystkimi ludĹşmi. ZaprawdÄ, sĹowa ĹwiÄtego PawĹa do Tesaloniczan mogÄ byÄ tu przywoĹane jako podsumowanie i jako nauka wypĹywajÄ ca z tych waszych wysiĹkĂłw: âWszystko badajcie, a co szlachetne â zachowajcieâ (1 Tes 5, 21). CieszÄ siÄ, Ĺźe ta inicjatywa jest wyrazem ĹźywotnoĹci laikatu katolickiego w Italii; taki laikat âodpowiedzialny i aktywny, jest niezastÄ pionym bogactwem kaĹźdego KoĹcioĹa lokalnegoâ, jak powiedziaĹem do biskupĂłw Ligurii 8 stycznia bieĹźÄ cego roku. Laikat Ĺwiadomy, to znaczy znajÄ cy wiÄĹş, ktĂłra ĹÄ czy go z Chrystusem i KoĹcioĹem, oraz aktywny, to jest pragnÄ cy wyraziÄ w wolnych inicjatywach piÄkno i czĹowieczeĹstwo tego, co napotkaĹ. I to jest piÄknÄ rzeczywistoĹciÄ tego spotkania. 3. W tym roku skupiliĹcie uwagÄ na temacie szczegĂłlnie interesujÄ cym: âBogactwa czĹowiekaâ. Zechciejmy wiÄc moĹźe wspĂłlnie rozwaĹźyÄ ten temat. OgĂłlnie rzecz biorÄ c, bogactwem czĹowieka jest to wszystko, co przychodzi mu z pomocÄ w wysiĹku utrzymania siÄ przy Ĺźyciu i panowania nad przyrodÄ . Jednak rzeczy stajÄ siÄ naprawdÄ bogactwem czĹowieka tylko wtedy, gdy czĹowiek dochodzi do nich poprzez pracÄ. Przez pracÄ czĹowiek panuje nad naturÄ i uĹźytkuje wszystkie rzeczy. Poprzez pracÄ czĹowiek troszczy siÄ o ziemiÄ, uĹźywa jej bogactw dla wĹasnego Ĺźycia, a zarazem ulepsza i broni tÄ ziemiÄ. Stwierdzam z radoĹciÄ , Ĺźe wasz temat nawiÄ zuje przede wszystkim do ogromnej i aktualnej troski KoĹcioĹa o pracÄ ludzkÄ , ktĂłra znalazĹa wyraz takĹźe w niedawnej encyklice Laborem exercens. CzĹowiek bowiem nawiÄ zuje kontakt z rzeczywistoĹciÄ zewnÄtrznÄ tylko poprzez swoje wnÄtrze. Bogactwa wewnÄtrzne umysĹu i serca pozwalajÄ mu wznieĹÄ siÄ ponad rzeczy i czyniÄ je sobie poddanymi. CzĹowiek liczy siÄ nie dlatego, Ĺźe âmaâ, ale poniewaĹź âjestâ. StÄ d jest rzeczÄ koniecznÄ szczegĂłlnie dogĹÄbna medytacja na temat owego decydujÄ cego bogactwa czĹowieka, jakim jest praca, aby zrozumieÄ leĹźÄ ce u jej podstaw bezinteresownoĹÄ, czystoĹÄ i nastawienie nieutylitarne, z ktĂłrych czerpie ona swoje znaczenie. 4. To jednak wiÄ Ĺźe siÄ â by uczyniÄ dalszy krok w naszych rozwaĹźaniach â z innym podstawowym bogactwem czĹowieka, jakim jest rodzina. CzĹowiek pracuje Ĺźeby utrzymaÄ siebie i swojÄ rodzinÄ. JeĹźeli pracowaÄ znaczy troszczyÄ siÄ o istnienie, wspĂłĹpracujÄ c z dzieĹem stwĂłrczym Boga, to owa ogĂłlna zasada staje siÄ oczywista i egzystencjalnie konkretna dla wiÄkszej czÄĹci ludzi, bowiem pracujÄ c, czĹowiek troszczy siÄ o swoich najbliĹźszych. JeĹźeli jest prawdÄ , Ĺźe czĹowiek, podobnie jak wszystkie zwierzÄta, posiada instynkt samozachowawczy, to takĹźe jest prawdÄ , iĹź byĹoby niesprawiedliwoĹciÄ przyjmowaÄ za zasadÄ pracy wyĹÄ cznie motywy utylitarne i egoistyczne. RĂłwnieĹź instynkt samozachowawczy w czĹowieku istnieje w postaci specyficznie ludzkiej, personalistycznej, jako wola istnienia jako osoba, wola ocalenia wartoĹci osoby w sobie i w innych, poczÄ wszy od swoich najbliĹźszych. Ten fakt wyznacza granice kaĹźdej utylitarystycznej i ekonomistycznej interpretacji pracy ludzkiej. Praca, poprzez ktĂłrÄ czĹowiek opanowuje naturÄ, jest pracÄ caĹej wspĂłlnoty ludzkiej, wszystkich jej pokoleĹ. Zadaniem kaĹźdego pokolenia jest troszczenie siÄ o ziemiÄ i przekazywanie jej przyszĹym pokoleniom, wciÄ Ĺź lepiej przystosowanÄ do tego, aby byĹa dla czĹowieka. Niech mi wolno bÄdzie przypomnieÄ w tym kontekĹcie, choÄby tylko ubocznie, Ĺźe gdy pÄkajÄ wiÄzi solidarnoĹci, ktĂłre winny ĹÄ czyÄ ludzi z sobÄ i z przyszĹymi pokoleniami, ta troska o ziemiÄ zanika. A zatem katastrofa ekologiczna, zagraĹźajÄ ca dzisiaj ludzkoĹci, ma gĹÄbokie ĹşrĂłdĹo etyczne w zapomnieniu o prawdziwej naturze pracy ludzkiej, a przede wszystkim o jej wymiarze podmiotowym, o jej znaczeniu dla wspĂłlnoty rodzinnej i spoĹecznej. Zadaniem KoĹcioĹa jest skierowanie ludzkiej uwagi na tÄ prawdÄ. 5. NaleĹźy jednak siÄgnÄ Ä gĹÄbiej. Bogactwa, o ktĂłrych mĂłwiliĹmy, chociaĹź ĹwiÄte i pierwotne, dotykajÄ czĹowieka wciÄ Ĺź jeszcze powierzchownie. NaleĹźy przede wszystkim zwrĂłciÄ uwagÄ na bogactwa, ktĂłre czĹowiek ma w sobie samym, w swej ludzkiej naturze, w godnoĹci obrazu i podobieĹstwa BoĹźego (por. Rdz 1, 27), ktĂłrÄ czĹowiek ma wyciĹniÄtÄ w istocie swej osobowoĹci. CiÄ gle jeszcze przychodzÄ na myĹl znane sĹowa wielkiego ĹwiÄtego Augustyna, ktĂłrego uroczystoĹÄ wczoraj obchodziliĹmy: Fecisti nos ad te â âPanie, uczyniĹeĹ nas dla siebie; i niespokojne nasze serce dopĂłki nie spocznie w Tobie (Wyznania, 1, 1). Tak, Bracia i Siostry, jesteĹmy uczynieni dla Pana, ktĂłry naznaczyĹ nas nieĹmiertelnym stygmatem swej potÄgi i swej miĹoĹci. StÄ d rodzÄ siÄ wielkie bogactwa czĹowieka, tutaj siÄ znajdujÄ , tylko w Bogu majÄ swe zabezpieczenie. CzĹowiek jest wielki przez swĂłj rozum, dziÄki ktĂłremu poznaje samego siebie, innych, Ĺwiat i Boga; czĹowiek jest wielki przez swojÄ wolÄ, przez ktĂłrÄ ofiaruje siÄ w miĹoĹci, aĹź do osiÄ gniÄcia szczytĂłw heroizmu. Na tych bogactwach wspierajÄ siÄ nieposkromione dÄ Ĺźenia czĹowieka, dÄ Ĺźenie do prawdy â w czym wyraĹźa siÄ Ĺźycie rozumu i dÄ Ĺźenie do wolnoĹci â bÄdÄ ce wyrazem woli. Tu czĹowiek nabywa swojÄ wielkÄ , niezrĂłwnanÄ godnoĹÄ, ktĂłrej nikt nie moĹźe podeptaÄ, ktĂłrej nikt nie moĹźe wyszydzaÄ, ktĂłrej nikt nie moĹźe mu odebraÄ: owo âbycieâ, o ktĂłrym juĹź byĹa mowa. Ta wartoĹÄ wĹaĹciwa czĹowiekowi, przez ktĂłrÄ kaĹźdy czĹowiek jest prawdziwie czĹowiekiem, opiera siÄ na fundamencie kultury; to przede wszystkim w kulturze ujawniajÄ siÄ istotne wartoĹci czĹowieka, o czym mĂłwiĹem w siedzibie UNESCO, w ParyĹźu: âCzĹowiek Ĺźyje prawdziwie ludzkim Ĺźyciem dziÄki kulturze. (âŚ) Kultura jest tym, przez co czĹowiek jako czĹowiek staje siÄ bardziej czĹowiekiem: bardziej ÂŤjestÂť. (âŚ) Kultura pozostaje zawsze w istotnym i koniecznym zwiÄ zku z tym, czym (raczej: kim) czĹowiek ÂŤjestÂť, natomiast zwiÄ zek jej z tym, co czĹowiek ÂŤmaÂť (posiada), jest nie tylko wtĂłrny, ale i caĹkowicie wzglÄdny. (âŚ) W dziedzinie kultury czĹowiek jest zawsze faktem pierwszym: pierwotnym i podstawowym. Jest to zaĹ zawsze czĹowiek jako caĹoĹÄ: w integralnym caĹoksztaĹcie swojej duchowo-materialnej podmiotowoĹci. I jeĹli sĹuszny jest podziaĹ kultury na duchowÄ i materialnÄ , zaleĹźnie od charakteru i treĹci wytworĂłw, w ktĂłrych siÄ ona przejawia, to rĂłwnoczeĹnie naleĹźy stwierdziÄ, Ĺźe z jednej strony dzieĹa kultury materialnej ĹwiadczÄ zawsze o jakimĹ ÂŤuduchowieniuÂť materii, o poddaniu tworzywa materialnego energiom ludzkiego ducha: inteligencji, woli â z drugiej zaĹ strony dzieĹa kultury duchowej ĹwiadczÄ na odwrĂłt o swoistej ÂŤmaterializacjiÂť ducha i tego, co duchoweâ (âLâOsservatore Romanoâ, wyd. polskie, nr 6/1980, nn. 7, 8). Tak wiÄc w oparciu o kulturÄ czĹowiek staje siÄ zdolny do odkrycia i oceny wszystkich bogactw, ktĂłre otrzymaĹ, zarĂłwno tych, ktĂłre odnoszÄ siÄ do duchowego wymiaru jego istnienia, jak i tych, ktĂłre otrzymaĹ w porzÄ dku materialnym. Byle tylko umiaĹ je odkryÄ! Byleby tylko ich nie zniszczyĹ! Bracia i Siostry, pomyĹlcie o ogromnej odpowiedzialnoĹci, ktĂłra spoczywa w waszych rÄkach! Nie zmarnujcie jej, nie lekcewaĹźcie! Do tego musicie uĹźyÄ wszystkich waszych siĹ. Lecz przede wszystkim potrzebujecie Tego, ktĂłry jest siĹÄ Boga i czĹowieka: âChrystusa, moc BoĹźÄ i mÄ droĹÄ BoĹźÄ â ( 1 Kor 1, 24). 6. Oto tu znajduje siÄ nieodzowny i centralny punkt zagadnienia. NajwiÄkszym âbogactwemâ czĹowieka jest Chrystus, Syn BoĹźy i Syn czĹowieczy. W Nim ujawnia siÄ oblicze nowego czĹowieka, zrealizowanego w caĹej Jego peĹni: czĹowieka dla siebie. W Chrystusie, UkrzyĹźowanym i ZmartwychwstaĹym, jawi siÄ czĹowiekowi moĹźliwoĹÄ i sposĂłb osiÄ gniÄcia gĹÄbokiej jednoĹci caĹej Jego natury. Tutaj, powiedziaĹbym, znajduje siÄ jednoczÄ ca zasada waszego Meetingu, poĹwiÄconego bogactwom czĹowieka; tutaj jest jakby niÄ przewodnia miÄdzy wszystkimi róşnorodnymi elementami programu waszej pracy: Chrystus ZmartwychwstaĹy, niewyczerpane ĹşrĂłdĹo Ĺźycia dla czĹowieka. Chrystus, bogactwo czĹowieka; tak chcieliĹcie zapowiedzieÄ OfiarÄ EucharystycznÄ . On nie wzgardziĹ przyjÄciem natury ludzkiej, i to nie w sposĂłb abstrakcyjny, poniewaĹź âogoĹociĹ samego siebie, przyjÄ wszy postaÄ sĹugi. (âŚ) uniĹźyĹ samego siebie, stawszy siÄ posĹusznym aĹź do Ĺmierci â i to Ĺmierci krzyĹźowejâ (Flp 2, 7.8). CzĹowieczeĹstwo Chrystusa, poprzez tajemnicÄ KrzyĹźa i Zmartwychwstania, staĹo siÄ miejscem, w ktĂłrym czĹowiek zwyciÄĹźony, ale nie unicestwiony przez grzech, odnalazĹ wĹasne czĹowieczeĹstwo. Silny mocÄ tego jedynego i niepowtarzalnego doĹwiadczenia swego zaĹoĹźyciela, KoĹcióŠmĂłgĹ siÄ okreĹliÄ przez usta PawĹa VI jako âdoĹwiadczony w czĹowieczeĹstwieâ. Z tego tytuĹu, opartego na autorytecie Mistrza i utrwalonego przez dwa tysiÄ ce lat Ĺźycia, KoĹcióŠstaje dzisiaj na scenie historii, pragnÄ c ponownie przedstawiÄ czĹowiekowi to, co stanowi rdzeĹ jego orÄdzia: Chrystusa â poczÄ tek i ĹşrĂłdĹo nowego czĹowieka. ZresztÄ , tu wĹaĹnie, w Rimini, mieliĹcie Ĺźywe Ĺwiadectwo osĂłb, ktĂłre w wypeĹnianiu swoich zawodĂłw oddaĹy siÄ caĹkowicie Chrystusowi, a ktĂłrych przykĹad nie przestaje promieniowaÄ coraz bardziej: inĹźynier Alberto Marvelli, ktĂłrego proces beatyfikacyjny juĹź siÄ rozpoczÄ Ĺ, i doktor Igino Righetti, wspĂłĹpracownik przyszĹego papieĹźa PawĹa VI, i wraz z nim zaĹoĹźyciel i pierwszy przewodniczÄ cy âLaureati Cattoliciâ. Dwaj Ĺwieccy, dwaj apostoĹowie, dwaj ludzie, ktĂłrzy wiedzieli, jak siÄ czerpie z âbogactwa Chrystusaâ. Czerpali dla siebie samych â w Ĺźmudnej pracy wewnÄtrznej, w modlitwie, w Ĺźyciu sakramentalnym â i pozostawili dla innych wzĂłr i wezwanie. 7. MĂłwienie o Chrystusie jako bogactwie czĹowieka jest Ĺwiadectwem: Ĺźe jeszcze i dziĹ istotne wyznaczniki cywilizacji w rzeczywistoĹci, w sposĂłb Ĺwiadomy i nieĹwiadomy, odwoĹujÄ siÄ do wydarzenia Chrystusa, ktĂłry staĹ siÄ codziennym orÄdziem wyznawanym przez KoĹciĂłĹ. Dzisiejszy czĹowiek jest gĹÄboko zaangaĹźowany w ponowne okreĹlenie swego zwiÄ zku z otaczajÄ cym go Ĺwiatem, z naukÄ i technikÄ . Chce odkrywaÄ wciÄ Ĺź nowe bogactwa dla swego Ĺźycia i dla wspĂłĹĹźycia miÄdzy narodami; dÄ Ĺźy do realizacji upragnionego przez wszystkich procesu pokojowego, i do wyniesienia sztuki jako wyrazu wĹasnej, wolnej twĂłrczoĹci. Mimo to pokĂłj jest dziĹ powaĹźnie zagroĹźony, nauka i technika niosÄ groĹşbÄ naruszenia rĂłwnowagi, brzemiennÄ w negatywne konsekwencje dla stosunkĂłw pomiÄdzy ludĹşmi, pomiÄdzy czĹowiekiem a naturÄ i miÄdzy narodami. Trzeba koniecznie oderwaÄ wzrok od tej, zdaje siÄ, nieuniknionej, bo strukturalnie zwiÄ zanej z tajemnicÄ zĹa sprzecznoĹci, przenoszÄ c go na âsprawcÄ naszego zbawieniaâ, aĹźeby stworzyÄ cywilizacjÄ, ktĂłra rodzi siÄ z prawdy i miĹoĹci. CywilizacjÄ miĹoĹci! Aby nie konaÄ, nie zamieraÄ w niepohamowanym egoizmie, w Ĺlepej obojÄtnoĹci na bĂłl innych. Bracia i Siostry, budujcie, zawsze i niestrudzenie, takÄ cywilizacjÄ! To wskazanie dziĹ wam zostawiam. Dla tej sprawy pracujcie, mĂłdlcie siÄ za niÄ , znoĹcie dla niej cierpienia! I z tym Ĺźyczeniem, w imiÄ Pana, wszystkim wam bĹogosĹawiÄ. NastÄpnie Ojciec ĹwiÄty spÄdziĹ nieco czasu z mĹodymi, odpowiadajÄ c na niektĂłre zadawane mu pytania. Pierwsze pytanie brzmiaĹo: âJuĹź na poczÄ tku pontyfikatu Wasza ĹwiÄ tobliwoĹÄ nazwaĹ mĹodzieĹź nadziejÄ KoĹcioĹa. Co oznacza to dla naszego Ĺźycia?â. Ojciec ĹwiÄty odpowiedziaĹ: Ĺťycie mĹodego czĹowieka oznacza odkrywanie bogactw, jakie sÄ w czĹowieku: jest to wĹaĹciwoĹciÄ mĹodoĹci i to wĹaĹnie czyni siÄ w latach mĹodzieĹczych. Nadzieja na przyszĹoĹÄ zwiÄ zana jest z tym odkrywaniem. JeĹźeli mĹodzieĹź naszych czasĂłw dobrze odkrywa bogactwa czĹowieka â dobrze, poniewaĹź moĹźna je znaleĹşÄ takĹźe w zĹu â jeĹźeli wiÄc odkryĹa je w prawdzie i miĹoĹci, to wĂłwczas moĹźemy mieÄ peĹne zaufanie, moĹźemy mieÄ peĹnÄ nadziejÄ na przyszĹoĹÄ. Drugie pytanie: âĹťyjÄ c na co dzieĹ naszymi problemami â w rodzinie, w pracy, w szkole â widzimy ich dramatycznoĹÄ. RĂłwnieĹź i problemy ekonomiczne, problemy spoĹeczne dzisiejszego czĹowieka wywoĹujÄ gĹÄbokÄ niepewnoĹÄ egzystencjalnÄ . Jakie to ma znaczenie dla chrzeĹcijan?â. Oto odpowiedĹş PapieĹźa: SpostrzeĹźenie to jest gĹÄbokie i bardzo sĹuszne: stwierdzenie dramatycznoĹci ludzkiej egzystencji. Musimy i moĹźemy siÄ nad tym zjawiskiem, zjawiskiem wielostronnym, zastanawiaÄ. Rozmaite sÄ powody, moĹźna powiedzieÄ: róşna jest sama istota ludzkiego dramatu. ZastanawiajÄ c siÄ jednak nad rozmaitymi przejawami tej ludzkiej dramatycznoĹci, dochodzi siÄ do stwierdzenia centralnego: podstawowym dramatem czĹowieka jest poczucie braku sensu wĹasnej egzystencji; brak sensu wĹasnej egzystencji, Ĺźycie bez sensu. Tu znowu dotykamy zagadnienia âbogactwâ. Nie mĂłc odkryÄ sensu ludzkiego Ĺźycia oznacza nie wiedzieÄ, nie znaÄ bogactw czĹowieka. Wszystkich bogactw â zasobĂłw, ktĂłre otwiera przed czĹowiekiem przyroda, bogactw, ktĂłre zawierajÄ siÄ w naturze czĹowieka, w jego wĹasnej osobowoĹci, a wreszcie bogactw nadprzyrodzonych, otwartych przed czĹowiekiem w Chrystusie. Oto jak moĹźemy pomĂłc innym. CzÄstokroÄ jesteĹmy bezsilni, nie wiemy, w jaki sposĂłb pomĂłc innym w przeróşnych dramatach ludzkiego Ĺźycia. MyĹlÄ jednak, Ĺźe w tym dramacie, ktĂłry wydaje mi siÄ centralny, fundamentalny, moĹźemy zrobiÄ wiÄcej, moĹźemy siÄ staraÄ, aĹźeby przed innymi odkryte zostaĹy bogactwa czĹowieka i by w ten sposĂłb Ĺźycie nabraĹo sensu. MyĹlÄ, Ĺźe to jest rĂłwnieĹź i waszym apostolatem: pomagaÄ innym w odkrywaniu sensu ludzkiej egzystencji. Trzecie pytanie: âWasza ĹwiÄ tobliwoĹÄ od samego poczÄ tku pontyfikatu niestrudzenie wzywa ludy i narody do pokoju. Co jest dzisiaj fundamentalnym elementem budowania pokoju?â. PapieĹź odpowiedziaĹ: NaprzĂłd muszÄ zrobiÄ uwagÄ metodologicznÄ . Powiedziano mi: âPrzyjedĹş do Rimini, a my ciÄ bÄdziemy sĹuchaÄâ. Tymczasem w rzeczywistoĹci wyglÄ da to nieco inaczej: âprzyjedĹş do Rimini, a my â owszem â bÄdziemy ciÄ sĹuchali, ale zrobimy ci takĹźe egzamin...â. O pokoju mĂłwiĹem wiele razy. Naturalnie, nie sĹowa sÄ najwaĹźniejsze, lecz takĹźe sĹowa sÄ waĹźne. PowtĂłrzyĹbym tutaj to, co â byÄ moĹźe â byĹo najistotniejsze w przemĂłwieniu do Organizacji NarodĂłw Zjednoczonych, gdzie idÄ c Ĺladem tradycyjnego nauczania KoĹcioĹa, a w szczegĂłlnoĹci ostatnich papieĹźy, PapieĹźa Jana i PapieĹźa PawĹa, staraĹem siÄ przekonaÄ to wielkie Zgromadzenie, Ĺźe jeĹźeli chcemy wygraÄ pokĂłj, musimy w caĹej peĹni szanowaÄ wszelkie prawa czĹowieka. MajÄ one wiele aspektĂłw: sÄ one, w ĹcisĹym sĹowa znaczeniu, prawami osoby, ale z kolei prawa te poszerzajÄ siÄ i stajÄ siÄ prawami rodziny, stajÄ siÄ prawami ludĂłw. Zgodnie ze sĹusznÄ teoriÄ , przestrzegajÄ c tych praw, wyklucza siÄ wojnÄ i tworzy pokĂłj. Zatem pewien program istnieje. Z drugiej strony wiemy, Ĺźe mimo istnienia takiego programu, nadal istniejÄ wojny i nadal sÄ zagroĹźenia. Czwarte, ostatnie pytanie: âOjcze ĹwiÄty, naszÄ podstawowÄ troskÄ byĹo i jest dawanie Ĺwiadectwa faktowi chrzeĹcijaĹskiemu. Czy i w jaki sposĂłb przyczynia siÄ do tego taka inicjatywa, jak obecny Meeting?â. Ojciec ĹwiÄty odpowiedziaĹ: Jestem przekonany, Ĺźe przyczynia siÄ on do chrzeĹcijaĹskiego Ĺwiadectwa. WiÄcej, powiedziaĹbym, Ĺźe przyczynia siÄ do ukazania jednego z wymiarĂłw KoĹcioĹa, wĹaĹnie tego wymiaru, nad ktĂłrym zastanawialiĹmy siÄ podczas Soboru WatykaĹskiego II i ktĂłry w nauczaniu soborowym pozostawiliĹmy dla przyszĹoĹci. WczeĹniej myĹlano o KoĹciele w sposĂłb raczej statyczny, jako o czymĹ ostatecznie juĹź ukonstytuowanym: byĹo to i pozostanie prawdÄ : KoĹcióŠjest instytucjÄ BoskÄ . JednakĹźe âVaticanum IIâ ukazaĹ nam KoĹcióŠjako lud w drodze, Lud BoĹźy. UkazaĹ nam KoĹcióŠprzede wszystkim jako posĹannictwo, ktĂłre pochodzi od TrĂłjcy PrzenajĹwiÄtszej i naleĹźy do kaĹźdego ochrzczonego, kaĹźdego chrzeĹcijanina, owszem, w pewnym sensie do kaĹźdego czĹowieka dobrej woli. To wielkie posĹannictwo prawdy, dobra i miĹoĹci staĹo siÄ elementem okreĹlajÄ cym naszÄ wizjÄ KoĹcioĹa. MyĹlÄ, Ĺźe wy, wy, ktĂłrzy jesteĹcie Ruchem i ktĂłrzy tym Meetingiem dajecie wyraz waszego Ruchu, celĂłw tego Ruchu, staracie siÄ w nim wyraziÄ charakter, posĹannictwo wĹaĹciwe KoĹcioĹowi. Misja wĹaĹciwa KoĹcioĹowi jest zawsze misjÄ historycznÄ , mimo Ĺźe jest transcendentna, mimo Ĺźe jest Boska. Jest historyczna historiÄ naszego czasu. Waszym Meetingiem staracie siÄ ukazaÄ drogÄ KoĹcioĹa, drogÄ mĹodych w KoĹciele naszych czasĂłw. Staracie siÄ wyraziÄ, co oznacza tajemnica zbawienia, dzieĹo zbawienia. Chcecie, na rozmaite sposoby, a zwĹaszcza poprzez ten Meeting, wcieliÄ owo dzieĹo zbawienia, sprawiÄ, by byĹo obecne poĹrĂłd ludzi. To tyle w skrĂłcie, Ĺźeby nie mnoĹźyÄ sĹĂłw.
TĹum.: âLâOsservatore Romanoâ, wyd. polskie, nr 9/1982, s. 20â21. |