Ślady
>
Archiwum
>
2012
>
maj / czerwiec
|
||
Ślady, numer 3 / 2012 (maj / czerwiec) KoĹciĂłĹ. Kongres Eucharystyczny Z Kafarnaum do Dublina KoĹcióŠna Ĺawie oskarĹźonych. Katolicy zdezorientowani i wystraszeni. Sentymentalizm i moralizm u wĹadzy. WydawaĹoby siÄ, Ĺźe to najmniej odpowiedni moment (i czas) na zwoĹanie koĹcielnego zgromadzenia o miÄdzynarodowym znaczeniu. Tymczasem w kraju, ktĂłry staĹ siÄ âlaboratoriumâ sekularyzacji, coĹ siÄ wydarza. No i ta wystawa, ktĂłra przybyĹa z Rimini⌠John Waters Mniej wiÄcej trzy miesiÄ ce temu wydawaĹo siÄ, Ĺźe Benedykt XVI bÄdzie mĂłgĹ przyjechaÄ do Dublina na Kongres Eucharystyczny. Czy to moĹźliwe? Nikt nic nie wiedziaĹ, niespodziewanie jednak zaczÄto o tym mĂłwiÄ i nikt nie miaĹ zamiaru podwaĹźaÄ tej hipotezy. W sercach wielu irlandzkich katolikĂłw utorowaĹa sobie drogÄ nadzieja, Ĺźe dojdzie do wydarzenia podobnego temu, ktĂłre miaĹo miejsce w Zjednoczonym KrĂłlestwie 18 miesiÄcy wczeĹniej, kiedy to Benedykt XVI pokrzyĹźowaĹ plany medialnej kampanii, wrogiej temu, by serce brytyjskiego narodu dotknÄĹa jego regenerujÄ ca obecnoĹÄ. WydawaĹo siÄ, Ĺźe nie ma Ĺźadnego powodu, dla ktĂłrego, pomimo ostatnich trudnoĹci, podobna rzecz nie mogĹaby siÄ wydarzyÄ rĂłwnieĹź w Irlandii. NastÄpnie wydawaĹo siÄ, Ĺźe arcybiskup Dublina Diarmuid Martin, wystÄpujÄ c w jednym z programĂłw radiowych, powiedziaĹ w tej sprawie ostatnie sĹowo. Arcybiskup jest kompetentnym przedstawicielem KoĹcioĹa, ktĂłremu udaĹo siÄ uzyskaÄ aprobatÄ rĂłwnieĹź ze strony wielu zaciekĹych krytykĂłw KoĹcioĹa, przede wszystkim ze wzglÄdu na bezpoĹredni i polityczny sposĂłb, w jaki stawiĹ czoĹa skandalom, ktĂłre ostatnio drÄczyĹy KoĹcióŠw Irlandii, a dotyczyĹy naduĹźyÄ seksualnych osĂłb duchownych wobec dzieci. WystÄpujÄ c w transmisji radiowej, zadeklarowaĹ, Ĺźe poradziĹ Ojcu ĹwiÄtemu, by nie przyjeĹźdĹźaĹ, poniewaĹź nie jest to jeszcze odpowiedni moment. A wiÄc tak wyglÄ daĹa sprawa. Potem jednak wydarzyĹo siÄ coĹ dziwnego. Prymas Irlandii, kardynaĹ SeĂĄn Brady, tuĹź po tym wystÄ pieniu oĹwiadczyĹ, Ĺźe PapieĹź przyjedzie. âMam nadziejÄ, Ĺźe PapieĹź przyjedzieâ â powiedziaĹ. ByĹo oczywiste, Ĺźe nie wszyscy biskupi byli jednomyĹlni w tej sprawie. WkrĂłtce jednak okazaĹo siÄ, Ĺźe przewaĹźyĹo sĹowo arcybiskupa. Brak kolejnych oĹwiadczeĹ w tej sprawie mĂłwiĹ sam za siebie. Wreszcie Watykan wystosowaĹ oficjalny komunikat, ktĂłry rozwiaĹ wszelkie wÄ tpliwoĹci: Ojciec ĹwiÄty nie przyjedzie. NajwiÄkszym problemem KoĹcioĹa w Irlandii jest obecnie przede wszystkim kryzys zwiÄ zany z rozĹamem miÄdzy rozumem a wiarÄ . Na powierzchni debaty politycznej, towarzyszÄ cej wszystkim sprawom dotyczÄ cym irlandzkiego katolicyzmu, toczÄ siÄ niezliczone batalie miÄdzy przeciwnymi siĹami, ktĂłre wydajÄ siÄ w wiÄkszoĹci zapominaÄ o najgĹÄbszej treĹci chrzeĹcijaĹstwa. W pewnej mierze dochodzi do tego, poniewaĹź czasem w dyskusji biorÄ udziaĹ tylko wrogowie KoĹcioĹa. Na dodatek celem KoĹcioĹa w takiej sytuacji wydaje siÄ jedynie obrona oraz dÄ Ĺźenie do ograniczenia szkĂłd i osiÄ gniÄcia pojednania. Poza tym wszystkim jednak najpilniejszym wyzwaniem, jakiemu musi stawiÄ czoĹa KoĹcióŠirlandzki, jest odzyskanie poczucia Tajemnicy w naszej kulturze. Jest to wyzwanie wyjÄ tkowo powaĹźne ze wzglÄdu na obecny moment, w ktĂłrym KoĹciĂłĹ, osĹabiony przez skandal i grzech, jest nieprzerwanie atakowany przez ludzi usiĹujÄ cych zdefiniowaÄ rzeczywistoĹÄ wedĹug swojej ograniczonej zdolnoĹci pojmowania.
SparaliĹźowani chrzeĹcijanie. Wrzawa wokóŠKoĹcioĹa kaĹźe zamilknÄ Ä takĹźe wiernym oraz ich nadziejom. WiÄkszoĹÄ irlandzkich katolikĂłw zostaje sparaliĹźowana przez bĂłl i zamÄt. Uchwycili siÄ oni odziedziczonej wiary, sÄ jednak niezdolni do znalezienia dla niej logicznego wytĹumaczenia. Tak naprawdÄ niemaĹo jest tych, ktĂłrzy odeszli od KoĹcioĹa, podajÄ c wÄ tpliwe czy teĹź nielogiczne tego powody: âNie mogÄ wierzyÄ z powodu zachowania niektĂłrych ksiÄĹźyâ. JeĹźdĹźÄ c po kraju w ciÄ gu ostatnich dwĂłch lat, rozmawiajÄ c z grupami parafian, grupami modlitewnymi i misjonarzami, mogĹem stwierdziÄ, Ĺźe istnieje dziwny konflikt w sercu irlandzkiego katolicyzmu. Z jednej strony wielu irlandzkich katolikĂłw pragnie zdystansowaÄ siÄ do bĹÄdĂłw popeĹnionych przez KoĹciĂłĹ, z drugiej zaĹ poszukujÄ sĹĂłw, by wyraziÄ najgĹÄbsze pragnienie, ktĂłre odczuwajÄ juĹź jako niewĹaĹciwe albo niegodne pochwaĹy. UczÄszczajÄ na mszÄ Ĺw., przyjmujÄ sakramenty i chĹonÄ , tak jak robili to zawsze, wersjÄ rzeczywistoĹci, ktĂłrej centrum stanowi MÄka i Zmartwychwstanie Jezusa Chrystusa. W kaĹźdej chwili swojego Ĺźycia, kaĹźdego dnia, sÄ jednak bombardowani przez kulturÄ negujÄ cÄ tÄ historiÄ, czasem w sposĂłb bezpoĹredni i jawny, zawsze jednak, w kaĹźdej chwili kaĹźdego dnia, poprzez czÄĹciowe osÄ dy i przemilczenia. Coraz czÄĹciej chrzeĹcijaĹstwo jawi siÄ jako pewna nieobecnoĹÄ â chrzeĹcijaĹstwo bez Chrystusa. Za kaĹźdym razem, kiedy rozmawiamy o aktualnych problemach, dotykajÄ cych tego, co powszechnie nazywa siÄ âreligiÄ â, pojawia siÄ wrogoĹÄ i cynizm. Dochodzi do rozdarcia ĹwiadomoĹci, z ktĂłrego moĹźemy sobie nie zdawaÄ sprawy do koĹca, a ktĂłre jednak dziaĹa, redukujÄ c nasze poczucie rzeczywistoĹci do tego, co moĹźna zmierzyÄ, policzyÄ albo pokazaÄ, neguje jednak â jeĹli zatrzymamy siÄ, by siÄ nad tym zastanowiÄ â sam fakt naszej egzystencji w czasie i przestrzeni.
Za kulisami. To wĹaĹnie jest bunkier, o ktĂłrym mĂłwiĹ Benedykt XVI we wrzeĹniu ubiegĹego roku w Bundestagu w Berlinie. I dlatego Irlandia moĹźe byÄ postrzegana jako laboratorium, w ktĂłrym szybciej zachodzi to, do czego dojdzie wkrĂłtce rĂłwnieĹź w pozostaĹej czÄĹci Europy. Logika bunkra nie wymaga od nas zajÄcia stanowiska wrogiego Chrystusowi, ale zwyczajnego postrzegania chrzeĹcijaĹstwa jako faktu obcego, odlegĹego w czasie, âponad-rozumnegoâ, w konsekwencji czego zaczyna ono traciÄ swojÄ konkretnoĹÄ. OczywiĹcie, gdy jesteĹmy w Ĺrodku bunkra, jesteĹmy przekonani, Ĺźe nie mamy innego wyjĹcia, poniewaĹź logika tego, co nas otacza, wydaje siÄ niezdolna do przyjÄcia szerszej wersji. Dlatego dokonuje siÄ rozdzielenie miÄdzy tym, co jest ârzeczywisteâ, to znaczy bliskie i âlogiczneâ, a tym, co â choÄ jest upragnione i piÄkne â naleĹźy do przeszĹoĹci i w pewien sposĂłb jest ânierzeczywisteâ. W bunkrze wszystko zostaje zredukowane do tego, co jesteĹmy w stanie pojÄ Ä i Ĺatwo w to uwierzyÄ. NastÄpujÄ cy w wyniku tego zamÄt w sprawie najwaĹźniejszych kwestii uczyniĹ z sentymentalizmu i moralizmu jedyny âpewnyâ grunt, na ktĂłrym trzeba siÄ oprzeÄ, by stawiÄ czoĹa wyzwaniu rzucanemu przez chrzeĹcijaĹstwo. Z punktu widzenia politycznego 50. MiÄdzynarodowy Kongres Eucharystyczny nie mĂłgĹ odbyÄ siÄ w mniej odpowiednim momencie. Od samego poczÄ tku wydawaĹo siÄ, Ĺźe wiÄkszoĹÄ irlandzkich hierarchĂłw koĹcielnych pragnÄĹa, by ten kielich zostaĹ od nich oddalony. A jednak, powoli i niemal niepostrzeĹźenie, w sercu narodu utorowaĹo sobie drogÄ odmienne uczucie: pragnienie, by byĹ to moment odrodzenia, by w taki czy inny sposĂłb mĂłgĹ to byÄ moment, w ktĂłrym moĹźna by wreszcie dostrzec, stawiÄ czoĹa i zaĹźegnaÄ wystÄpujÄ cy kryzys oraz by poĹrĂłd ludzi utwierdziĹa siÄ nowa ĹwiadomoĹÄ. Powoli, pomimo ciÄ gĹych kontrowersji wystÄpujÄ cych na powierzchni, wydaĹo siÄ moĹźliwe, Ĺźe coĹ niezwykĹego i nieoczekiwanego moĹźe wydarzyÄ siÄ w czerwcu w Dublinie. W mediach nie pojawiĹo siÄ nic, za wyjÄ tkiem okazjonalnych, niechÄtnych wzmianek. Pomimo doniosĹoĹci wydarzenia media zasadniczo o nim nie mĂłwiĹy. Z pewnoĹciÄ o wiele wiÄcej zostaĹo powiedziane o meczach Mistrzostw Europy w PiĹce NoĹźnej, ktĂłre miaĹy odbywaÄ siÄ w tych samych dniach. W kaĹźdym razie za kulisami przygotowania postÄpowaĹy naprzĂłd, a wraz z nimi wzrastaĹy rĂłwnieĹź oczekiwania irlandzkich katolikĂłw. Rezerwacje dokonane przez miÄdzynarodowych pielgrzymĂłw przekroczyĹy wszelkie oczekiwania, wciÄ Ĺź teĹź rejestrowano staĹy wzrost zainteresowania spotkaniem w samej Irlandii. Wydarzenia towarzyszÄ ce zostaĹy przygotowane i nagĹoĹnione w caĹym kraju. Zorganizowano liczne spotkania z wolontariuszami, by dostarczyÄ im wszystkich potrzebnych wskazĂłwek. W parafiach wzrastaĹa natomiast nadzieja, Ĺźe w jakiĹ sposĂłb wydarzenie to wykroczy poza polityczne debaty, w wiÄkszoĹci juĹź skostniaĹe, na tematy dotyczÄ ce katolicyzmu. W centrum Kongresu, w strefie Royal Dublin Society (RDS), gdzie odbyĹo siÄ wiÄkszoĹÄ wydarzeĹ, ktĂłre zostaĹy zarejestrowane, zostaĹa przedstawiona ekspozycja âOczami apostoĹĂłw: obecnoĹÄ dokonujÄ ca przewrotu w Ĺźyciuâ, wystawiona po raz pierwszy podczas Meetingu w Rimini w sierpniu ubiegĹego roku. Wystawa byĹa rekonstrukcjÄ elementĂłw kontekstu, w ktĂłrym Jezus rozpoczÄ Ĺ swoje publiczne Ĺźycie na ziemi. Miejsca, w ktĂłrych po raz pierwszy spotkali Go inni mÄĹźczyĹşni i kobiety: miasteczko Kafarnaum, w ktĂłrym mieszkaĹ przez jakiĹ czas; wykonana w oparciu o badania archeologiczne rekonstrukcja domu Piotra, w ktĂłrym Jezus przebywaĹ na poczÄ tku swojej publicznej dziaĹalnoĹci; miejsca, w ktĂłrych wypowiedziaĹ najbardziej znamienite sĹowa, i wreszcie miejsce Zmartwychwstania, gdzie rozpoczÄĹa siÄ historia.
Otwarte okno. Gdy zwiedzaĹem tÄ wystawÄ w Rimini w sierpniu ubiegĹego roku, dominowaĹa we mnie myĹl o tym, Ĺźe to, co ta wystawa czyniĹa moĹźliwym czy teĹź odtwarzaĹa, byĹo szansÄ dla ludzkiej wyobraĹşni oraz miejscem i momentem, w ktĂłrym irlandzka kultura potrzebowaĹa siÄ usytuowaÄ, by mĂłc wydobyÄ chrzeĹcijaĹskÄ rozumnoĹÄ z nieprzerwanych starÄ politycznych i ideologicznych. Pod wieloma wzglÄdami wystawa ta jest zarĂłwno pewnÄ analizÄ zasadniczego problemu irlandzkiego katolicyzmu w obecnym momencie, jak i moĹźliwym antidotum, bazujÄ cym na przedstawieniu na nowo w zwiÄ zku z kulturalnym problemem rozumu, ktĂłry wszystko paraliĹźuje, chrzeĹcijaĹskiej propozycji zgodnie z intuicjÄ ksiÄdza Giussaniego. Autorom tej wystawy udaĹo siÄ pokazaÄ charyzmat ksiÄdza Giussaniego w trĂłjwymiarowym kontekĹcie, zapraszajÄ c zwiedzajÄ cego do wejĹcia w czas i przestrzeĹ w sposĂłb odmienny, w sposĂłb wĹaĹciwy wspĂłĹczesnej obecnoĹci Chrystusa. Jak zobaczyliĹmy w Rimini, przestrzeĹ wystawy staje siÄ przestrzeniÄ , w ktĂłrÄ angaĹźuje siÄ caĹy umysĹ czĹowieka, wraz z faktami, detalami, historiÄ , Ĺwiadectwem, pamiÄciÄ , pragnieniem i nadziejÄ . Tutaj, wĹaĹnie w sercu Kongresu, znajdowaĹo siÄ otwarte okno na istotÄ chrzeĹcijaĹskiej propozycji, bez polityki i haĹasu w tle. Eucharystia, tak jak 80, 800 albo 2000 lat temu, byĹa i pozostanie celebrowaniem Tajemnicy-ktĂłra-staĹa-siÄ-ciaĹem, ktĂłra objawiĹa siÄ raz w historii, wciÄ Ĺź jednak trwa jako ObecnoĹÄ, chwila po chwili, gĹoszÄ c nadziejÄ ponad wszelkÄ nadziejÄ , w imiÄ ktĂłrej ludzkoĹÄ spoglÄ da w przyszĹoĹÄ z nadziejÄ . Tak zbliĹźyliĹmy siÄ do 50. MiÄdzynarodowego Kongresu Eucharystycznego, na ktĂłrym nie byĹo Ojca ĹwiÄtego, umocnieni jednak darem przekazanym przez jego wielkiego przyjaciela, ksiÄdza Luigiego Giussaniego. Mam nadziejÄ, Ĺźe Kongres przysĹuĹźyĹ siÄ wskrzeszeniu w sercach irlandzkich katolikĂłw sĹĂłw pozwalajÄ cych wyraziÄ pragnienie ich serca. W kaĹźdym razie, choÄ wiem, Ĺźe moĹźe to byÄ tylko intuicja, ogarnia mnie dziwna pewnoĹÄ, Ĺźe byĹ on decydujÄ cy w sposĂłb, jakiego nikt siÄ nie spodziewa.
KONGRES 50. Kongres Eucharystyczny odbyĹ siÄ w Dublinie w dniach 10â17 czerwca. Tematem, zaproponowanym przez Benedykta XVI, byĹa âEucharystia: Komunia miÄdzy Chrystusem a namiâ. Centralnym punktem tych dni byĹa celebracja Eucharystii, wokóŠktĂłrej odbyĹy siÄ spotkania katechetyczne i konferencje, a takĹźe zostaĹy wygĹoszone Ĺwiadectwa. Jednym z gĹĂłwnych spotkaĹ byĹo spotkanie z Rose Busingye z Meeting Pointu w Kampali.
BY WIEDZIEÄ WIÄCEJ Oficjalna strona http://www.iec2012.ie/pl/ |