Ślady
>
Archiwum
>
2012
>
maj / czerwiec
|
||
Ślady, numer 3 / 2012 (maj / czerwiec) Pierwszy Plan. Historie Skarb, ktĂłrego trzeba strzec Czy to na poczÄ tku, czy po 40 latach maĹĹźeĹstwa pytanie pozostaje takie samo: po co jesteĹmy razem? To nie na bliskoĹci, wspĂłlnych planach, dobrych intencjach, ale na caĹkowitym darze z siebie opiera siÄ ta relacja. Z miĹoĹci do Drugiego. PiÄÄ rodzin opowiada o sobie. P. Bergamini, A. Leonardi i P. Ronconi ANNA LISA I PASQUALE W przypadku Pasquale i Anny Lisy wszystko wydawaĹo siÄ dokĹadnie zaplanowane. Przed nim konkurs na stanowisko urzÄdnicze, a przed niÄ â egzamin adwokacki. Owszem, istniaĹ problem odlegĹoĹci: on w Salermo, ona tymczasowo, na praktykach, w Mediolanie. Spotkanie raz w miesiÄ cu nie byĹo najlepszym rozwiÄ zaniem, potem jednak wszystko miaĹo siÄ zmieniÄ, wraz z powrotem do rodzinnego miasta. ByÄ moĹźe zdecydowaliby siÄ teĹź na Ĺlub. Tymczasem⌠Tymczasem w marcu 2008 roku, podczas obiadu, Pasquale poznaje Alessandra Melego, ktĂłry opowiada mu o rodzinach zastÄpczych w Comecie w Como [stowarzyszeniu zajmujÄ cym siÄ wychowaniem dzieci i mĹodzieĹźy poprzez codzienne wspĂłĹdzielenie wszystkich ich potrzeb â od zapewniania im opieki w rodzinach zastÄpczych po organizowanie kursĂłw zawodowych], ktĂłrej jest dyrektorem. Na koniec pojawia siÄ zaproszenie: âKiedy bÄdziesz w Mediolanie, przyjdĹş mnie odwiedziÄâ. IdÄ do niego pewnej niedzieli razem z AnnÄ LisÄ . Jest piÄkno miejsca, sÄ dzieci⌠To, co uderza obydwoje, to jednak relacja miÄdzy maĹĹźeĹstwami, z ktĂłrej zrodziĹa siÄ Cometa, miÄdzy Erasmem a SerenÄ , Cente a MarinÄ , miÄdzy mÄĹźem a ĹźonÄ . Pasquale opowiada: âPomyĹlaĹem: za 20 lat chciaĹbym mieÄ takie samo spojrzenieâ. Niespodziewanie pojawia siÄ atrakcyjnoĹÄ. Do Comety udajÄ siÄ za kaĹźdym razem, kiedy on przyjeĹźdĹźa do Mediolanu. Anna Lisa dodaje: âNasze wyobraĹźenie o relacji miÄdzy nami, ograniczonej do mnie i do niego, powoli siÄ zmieniaĹo. W tamtym miejscu, z tamtymi osobami odkrywaliĹmy speĹnienie naszego szczÄĹciaâ. Wszystko siÄ zmienia. AĹź po decyzjÄ â podjÄtÄ po tym, jak Pasquale wygraĹ konkurs, a Anna Lisa zdaĹa pomyĹlnie egzamin â Ĺźe nie wrĂłcÄ do Salermo. 4 paĹşdziernika 2009 roku pobierajÄ siÄ w Como. Po dwudziestu dniach pierwsza proĹba o przyjÄcie chĹopca uczÄszczajÄ cego do szkoĹy Olivera Twista w Comecie. Po niej, w przeciÄ gu kilku tygodni, pojawiajÄ siÄ nastÄpne. Potem przychodzi pierwsza proĹba o bycie rodzinÄ zastÄpczÄ dla 17-letniego Mahmouda, pochodzÄ cego z Egiptu emigranta, muzuĹmanina. Nie miaĹ nikogo, pragnÄ Ĺ rodziny. âChciaĹ kogoĹ, kto pomĂłgĹby mu staÄ siÄ czĹowiekiemâ â tĹumaczy Pasquale. I oni, mĹodzi maĹĹźonkowie, mĂłwiÄ âtakâ. Anna Lisa opowiada dalej: âBycie rodzinÄ zastÄpczÄ to doĹwiadczenie caĹkowitej bezinteresownoĹci, w odróşnieniu od zwyczajnej proĹby o goĹcinÄ wymaga siÄ rodzicielstwa, ojcostwa. ÂŤTakÂť mieĹci w sobie ĹaskÄ danÄ od Boga, ktĂłra zmienia twojÄ miarÄ. Ze wsparciem towarzystwa rodzin z Comety wszystko stawaĹo siÄ moĹźliwe. Relacja miÄdzy mÄĹźem a ĹźonÄ nabiera ostatecznej radykalnoĹciâ. Mahmoud domaga siÄ przedstawienia racji kaĹźdego wyboru, kaĹźdej decyzji. Nie zawsze Ĺatwo jest odpowiedzieÄ na jego prowokacje. Kilka miesiÄcy później, na Ĺamach gazetki szkolnej, opowiadajÄ c o swojej historii, pisze: âDziÄkujÄ mojej rodzinie zastÄpczej, poniewaĹź nauczyĹa mnie, co znaczy kochaÄ prawdÄâ. To jest ojcostwo. âJedyne, co moĹźesz ofiarowaÄ dziecku â czy to rodzonemu, czy ci powierzonemu â to spotkanie z tym, dla czego warto ĹźyÄâ. W lipcu tego samego roku ich rodzina przyjmuje siedmiodniowego Marco (imiÄ zmienione). Nikomu nie trzeba przedstawiaÄ racji, nie ma nad czym dyskutowaÄ. Marco potrzebuje wszystkiego. âJa, ktĂłra nie wiedziaĹam nawet, jak przewija siÄ noworodka, musiaĹam przy nim czuwaÄ w nocyâ â wspomina Anna Lisa. Widzisz, jak roĹnie, wypowiada pierwsze sĹowa⌠Wiesz jednak, Ĺźe towarzyszysz mu, by wszedĹ do innej rodziny. âPo ludzku byĹoby to niemoĹźliwe bez ĹwiadomoĹci, Ĺźe dobrem dla tego dziecka nie jesteĹ tyâ. Marco zostaje z nimi rok. Potem rozĹÄ ka. Jest cierpienie, ktĂłre jednak nie gorszy. To jest towarzyszenie w drodze ku przeznaczeniu, ktĂłre wiÄ Ĺźe siÄ rĂłwnieĹź z pomocÄ nowym, adopcyjnym rodzicom w poznaniu go, w byciu z nim. âNa tym polega paradoks rodziny zastÄpczej: odnosisz sukces, kiedy znikaszâ. WidzÄ go ponownie na chrzcie, po trzech miesiÄ cach spÄdzonych u rodziny adopcyjnej. Marco szuka ramion nowej mamy, nie Anny Lisy. âWydaje siÄ to niemoĹźliwe, ale w tamtej chwili moje serce byĹo spokojneâ. Dzisiaj Anna Lisa i Pasquale spodziewajÄ siÄ dziecka. ĹmiejÄ siÄ, kiedy ktoĹ im mĂłwi: âTeraz wreszcie bÄdziecie mieÄ wĹasne dzieckoâ.
TERESA I ALDO Po raz pierwszy spotykajÄ siÄ w 1966 roku na zebraniu WĹoskiej Partii Komunistycznej. âOna byĹa najpiÄkniejszaâ â mĂłwi Aldo. âOnaâ, czyli Teresa De Grada, cĂłrka Raffaele, sĹawnego krytyka sztuki, przodujÄ cego przedstawiciela partii, od najmĹodszych lat karmiona kulturÄ . âOnâ to Brandirali, komunista do szpiku koĹci, zaĹoĹźyciel dziennika âServire il Popoloâ. Dla obydwojga partia jest idealnym wcieleniem dobra, dla ktĂłrego trzeba poĹwiÄciÄ wszystko. Dlatego Teresa, wcielajÄ c w Ĺźycie âzasadÄ kolektywizacjiâ, za przyzwoleniem ojca, rozdysponowuje swojÄ ojcowiznÄ: obrazy, dzieĹa sztuki, nawet mieszkanie, zostajÄ sprzedane, co wywoĹuje wielki skandal w mediolaĹskim Ĺwiecie kultury. Nie obchodzi jÄ to jednak, dla ideaĹu zrobi wszystko. PobierajÄ siÄ 1972 roku. Nie w koĹciele ani nie w urzÄdzie stanu cywilnego. RytuaĹ odprawia sam Aldo przed towarzyszami. Teresa wspomina: âChcieliĹmy pokazaÄ, Ĺźe nasz zwiÄ zek sĹuĹźy rozwiniÄciu naszych zdolnoĹci dla rewolucji, dla innych. Dlatego byĹ na zawszeâ. âTo odczuwane od zawsze, wĹaĹciwe czĹowiekowi dÄ Ĺźenie do prawdy, przyjmujÄ c niewĹaĹciwÄ postaÄ, wreszcie znalazĹo swojÄ drogÄâ â uĹciĹla Aldo. Ten ideaĹ nie ma jednak tak naprawdÄ ciaĹa; jest tylko ideologia, ktĂłra traci istotÄ i ryzykuje upadkiem. Aldo to pojmuje i w 1975 rozwiÄ zuje âServire il Popoloâ. Ĺwiat wydaje siÄ waliÄ. âChciaĹem zostawiÄ wszystko. RĂłwnieĹź TeresÄ, ona jednak walczÄ c, wciÄ Ĺź mĂłwiĹa mi, Ĺźe w Ĺźyciu sÄ rzeczy pewne, Ĺźe prawda istniejeâ. âPo co siÄ pobraliĹmy? Pasja siÄ koĹczy. Nasza relacja polegaĹa na dawaniu siÄ sobie nawzajem. To, do czego dÄ ĹźyliĹmy, byĹo ideaĹem byÄ moĹźe zagubionym, bez imieniaâ. Nie majÄ pieniÄdzy, pracy, domu. ZaczynajÄ od nowa. W 1982 roku Aldo zaprasza ksiÄdza Giussaniego na spotkanie, odbywajÄ ce siÄ w jednej z suteryn przy ulicy Torino, zatytuĹowane: âRelacja miÄdzy rewolucjÄ a religiÄ â. KrĂłtka wymiana zdaĹ i ksiÄ dz Giussani wykrzykuje: âNajpiÄkniejszy jest w tobie twĂłj entuzjazm!â. âWĹaĹnie to, co czuĹem, Ĺźe we mnie gaĹnie â opowiada Aldo. â ZnaĹ mnie lepiej, niĹź ja znaĹem sam siebie. To spojrzenie przeszyĹo mi serceâ. Od tamtej pory juĹź go nie opuszcza. Zaczyna siÄ przyjaźŠi zagorzaĹe dyskusje z nowymi przyjaciĂłĹmi. Oraz droga nawrĂłcenia. Teresa podÄ Ĺźa za nim, zachowujÄ c jednak pewien dystans: âByĹam nieco nieufna, cieszyĹam siÄ jednak, poniewaĹź to Ĺrodowisko byĹo bardziej ludzkie. ByĹy tak waĹźne pytania: dlaczego jesteĹmy na Ĺwiecie? Kim jestem? ZmysĹ religijny przeczytaĹam jeden raz, potem drugi, i pokochaĹam. ChodziĹam z Aldo na msze Ĺw. z okazji ĹlubĂłw, sakramentu chrztu czy innych okolicznoĹci. ByĹo zawsze jakieĹ zdanie z Ewangelii skierowane specjalnie do mnieâ. W 1994 roku zawierajÄ Ĺlub w koĹciele. UroczystoĹÄ odbywa siÄ zgodnie z rytuaĹem przewidzianym dla maĹĹźeĹstw mieszanych, poniewaĹź Teresa jeszcze siÄ nie nawrĂłciĹa. âUczÄszczaliĹmy na kurs przedmaĹĹźeĹski i tam rozpoznaĹam, Ĺźe za sprawÄ nawrĂłcenia oraz wiary czĹowieczeĹstwo Alda staĹo siÄ bogatsze, peĹniejszeâ. Teresa przepĹakaĹa caĹÄ uroczystoĹÄ. âNa nowo przeĹźyĹam naszÄ historiÄ. I kiedy zobaczyĹam Alda przyjmujÄ cego KomuniÄ Ĺw., pojÄĹam, Ĺźe Pan mnie takĹźe braĹ za rÄkÄâ. Kilka dni później mĂłwi ksiÄdzu Giussaniemu: âPoĹlubiĹam Alda, ale siÄ nie nawrĂłciĹamâ. Na co on: âMusisz czuÄ siÄ wolnaâ. Dla Teresy to przeĹom. âNie byĹam juĹź cĂłrkÄ De Grady, ĹźonÄ Brandiraliego. ByĹam TeresÄ , przytulonÄ przez przepeĹnione miĹoĹciÄ ojcostwo. MoĹźesz wierzyÄ, co wiÄcej, zawierzasz siÄ, poniewaĹź ktoĹ nad tobÄ czuwa. KtoĹ, kto chciaĹ, byĹmy byli razem, my, tak bardzo od siebie róşni. Nie trzeba wymyĹlaÄ niczego innegoâ. To ludzkie usiĹowanie, wciÄ Ĺź wystawiane na prĂłbÄ, odnalazĹo swojÄ drogÄ. Teresa przyjmuje sakrament pokuty, PierwszÄ KomuniÄ Ĺw. i bierzmowanie. To jest czas pokoju, zawsze poszukiwanego, a teraz ofiarowanego. KtĂłry trwa nadal. Dzisiaj Aldo, porzuciwszy zinstytucjonalizowane Ĺźycie polityczne, wciÄ Ĺź przeĹźywane jednak jako zaangaĹźowanie w obecnÄ rzeczywistoĹÄ, zabraĹ siÄ do nowych prac, podczas gdy Teresa, jako przewodniczÄ ca, zajmuje siÄ stowarzyszeniem âDiversamenteâ, wspierajÄ cym krewnych osĂłb upoĹledzonych umysĹowo.
MARCIE I PETER Marcie ociera Ĺzy, patrzÄ c przez ogromne oszklone drzwi kuchni. Na zewnÄ trz, w patio drewnianego domu, poĹoĹźonego nad brzegiem jeziora Serpent w Minnesocie, zebraĹo siÄ prawie sto osĂłb. Przyjechali z Crosby, z St. Paul i Rochester na ogromne grillowanie. âWszyscy zgromadzili siÄ wokóŠogniska i Ĺpiewali, duzi i mali. WzruszyĹam siÄ, poniewaĹź patrzÄ c na ten moment, zrozumiaĹam, Ĺźe ja i moja rodzina byliĹmy czÄĹciÄ luduâ. Obok wzruszenia jest rĂłwnieĹź wdziÄcznoĹÄ za tamten dzieĹ roku 1984, w ktĂłrym ona i Peter siÄ pobrali. Z biegiem lat na Ĺwiat przychodzi siedmioro dzieci, wiele szczÄĹliwych chwil, kilka trudnych. Z tych opowieĹci o ich Ĺźyciu w dziewiÄ tkÄ wyĹania siÄ jednak obecnoĹÄ innego bohatera, âInnego przez duĹźe ÂŤiÂť â mĂłwi Marcie. â KtoĹ Inny doĹÄ czyĹ do nas â oto co przetrwaĹo z czasem. Kiedy Ĺźycie siÄ skomplikowaĹo, pozostaĹa przede wszystkim wiernoĹÄ Boga, ktĂłry nie pozwoliĹ, by nasze serce zmÄczyĹo siÄ pragnieniemâ. W 1998 roku rodzina Stokman zmuszona jest przeprowadziÄ siÄ w zwiÄ zku z pracÄ Petera z Crosby do St. Paul. âW tamtym czasie mieliĹmy juĹź siedmioro dzieci, najstarszy Jim miaĹ 12 lat; najmĹodsza Margaret â tylko cztery miesiÄ ce. Peter byĹ bardzo zajÄty robieniem specjalizacji z chirurgii, a ja myĹlaĹam, Ĺźe bardziej interesowaĹa go kariera niĹź rodzina. Poza tym bardzo cierpiaĹam, poniewaĹź dopiero co zmarĹ mĂłj ojciec. CzuĹam siÄ opuszczona, sparaliĹźowana. SzukaliĹmy jakiejĹ parafii, gdzie moglibyĹmy siÄ z kimĹ zaprzyjaĹşniÄ. Ja jednak chciaĹam wiÄcej, chciaĹam miejsca, do ktĂłrego mogĹabym przynaleĹźeÄ. Co rano, tuĹź po przebudzeniu, modliĹam siÄ: ÂŤPanie, proszÄ CiÄ o miejsce dla mojej rodziny w Twoim wielkim KoĹciele!Âťâ. Tak teĹź siÄ staĹo. Po kilku tygodniach Marcie, Peter i ich rodzina jadÄ samochodem do Rochester. Spotkany kilka dni wczeĹniej na chrzcie Bill Vouk zaprosiĹ ich na spotkanie. âByĹa lekcja na temat ÂŤzdumieniaÂť, a potem wycieczka. W drodze powrotnej pytaĹam siÄ, kim, do licha, byli ci ludzie i co miaĹ wspĂłlnego z wiarÄ caĹy ten dyskurs o ÂŤczĹowieczeĹstwieÂť. Jasne, byĹo nam dobrze, pozostawaĹam jednak zakĹopotanaâ. Peter natomiast nie ma wÄ tpliwoĹci. âPowiedziaĹem sobie, Ĺźe muszÄ z powagÄ patrzeÄ na potrzebÄ naszÄ i dzieci. ByĹa to najwaĹźniejsza decyzja dla naszej rodziny, poniewaĹź z niej zrodziĹo siÄ coĹ, czego nigdy wczeĹniej nie moglibyĹmy sobie wyobraziÄâ. Ich dom siÄ zapeĹnia. PrzyjacióŠi sÄ siadĂłw przyciÄ ga Book Club, moment wspĂłlnej lektury i refleksji. âSpoĹrĂłd wszystkich mieliĹmy wiÄcej pytaĹ niĹź odpowiedzi, to nas jednak fascynowaĹo, i oczarowywaĹo nasze dzieci, ktĂłre widziaĹy, Ĺźe Ĺźyjemy dla czegoĹ wiÄcej niĹź dla naszej rodziny. Potem ja i Peter przestaliĹmy siÄ zamartwiaÄ tym, by nasza rodzina byĹa doskonaĹa. Nie chodzi o to, Ĺźe wczeĹniej udawaliĹmy, ale byÄ moĹźe brakowaĹo nam pewnoĹci co do istnienia Drugiego, ktĂłry jest z nami. MyĹleliĹmy, Ĺźe bycie chrzeĹcijanami oznacza silenie siÄ na bycie dobrymiâ. Marcie rozumie to zwĹaszcza w stosunku do dzieci: âPrzeĹźywaliĹmy trudny czas w domu. Jedno z naszych dzieci przechodziĹo nieco szalony okres w swoim Ĺźyciu. Ja i Peter wciÄ Ĺź siÄ kĹĂłciliĹmy o to, jak mamy postÄpowaÄ. Prawdziwym problemem byĹam jednak ja, poniewaĹź siÄ gorszyĹam. ZrozumiaĹam, Ĺźe muszÄ znĂłw objÄ Ä mojego syna tak, jak widziaĹam, Ĺźe obejmowali go moi przyjacieleâ.
FIORELLA I ORESTE âDlaczego nie jesteĹcie w hotelu razem z innymi?â â Fiorella, siedzÄ c z przyjaciĂłĹkÄ na murku przed koĹcioĹem w Varigotti, wytrzymuje surowe spojrzenie stojÄ cego przed nimi chĹopaka. Nigdy wczeĹniej go nie widziaĹa, a ton, ktĂłrym zadaje pytanie, nie naleĹźy do najuprzejmiejszych. Prowokuje go: âNie miaĹyĹmy pieniÄdzy na hotel, a chciaĹyĹmy przyjechaÄ na Triduum Paschalne z ksiÄdzem Giussanim. Ĺpimy w Finale. Podróşujemy autostopemâ. Problem finansowy tak naprawdÄ nie istniaĹ, jej jednak zawsze podobaĹo siÄ robiÄ inaczej niĹź wszyscy. DokĹadnie na odwrĂłt niĹź Oreste, ktĂłry na drugi dzieĹ szukaĹ jej, by daÄ jej owoce do jedzenia. Dwa lata później, 25 lutego 1967 roku, szli ponownie ĹcieĹźkÄ prowadzÄ cÄ z Varigotti do wrĂłt koĹcioĹa Ĺw. WawrzyĹca, by siÄ pobraÄ. Mieli niewiele ponad 20 lat, bardzo róşnili siÄ charakterami, ĹÄ czyĹo ich tylko jedno: spotkanie z chrzeĹcijaĹstwem. Dla nich jednak jest to wszystko, poniewaĹź niespodziewanie pochwyciĹo ich Ĺźycie, czyniÄ c je peĹnym. âTak naprawdÄ, Fiò, tylko dlatego jesteĹmy maĹĹźeĹstwem od 45 latâ â mĂłwi cicho Oreste. Po Ĺlubie zamieszkujÄ w dzielnicy Olmi, na peryferiach Mediolanu, gdzie nie znajÄ nikogo. Zmiana jest radykalna. âĹťyjÄ c w izolacji w tamtym miejscu, z dala od przyjaciĂłĹ, czuĹam siÄ zagubionaâ. Natychmiast wybucha odmiennoĹÄ drugiego, pojawia siÄ trudnoĹÄ w byciu razem. W kaĹźdym przeĹźywanym wspĂłlnie dniu rozlega siÄ zgrzyt tej odmiennoĹci. Idylliczny sen o maĹĹźeĹskim Ĺźyciu, gdzie jeden rozumie drugiego w mgnieniu oka, miĹoĹÄ jako powinowactwo z wyboru, powoli siÄ koĹczy. To jest ideaĹ, Ĺźe jeden wystarczy drugiemu. NadchodzÄ kĹĂłtnie i ciÄ ĹźÄ ce milczenie. Fiorella stara siÄ zorganizowaÄ w sposĂłb doskonaĹy dom, pracÄ i zajmowanie siÄ dzieÄmi, ktĂłre wkrĂłtce siÄ pojawiĹy. Ĺťycie kaĹźdego z nich czasem wydaje siÄ biec odrÄbnym torem: spotkania, Rekolekcje, przyjaĹşnie⌠âNie chodziĹo jednak o Ĺźycie, ale o przeĹźycieâ. A to, niestety, nie daje oparcia. TĹamsi. Daje oparcie ojcowskie towarzystwo ksiÄdza Giussaniego, ktĂłry pojmujÄ c dogĹÄbnie ich cierpienie, nie zostawia w spokoju pragnienia dobra, ktĂłre spotkali. Chcieliby od niego odpowiedzi, zasad, by przywrĂłciÄ âporzÄ dekâ relacji. Pewnego dnia mĂłwi niezadowolonej i chcÄ cej daÄ sobie spokĂłj ze wszystkim Fiorelli: âZakochanie jest danÄ od Pana okazjÄ do tego, by zauwaĹźyÄ drugiego. Bez Oreste nie byĹabyĹ szczÄĹliwa. Bez niego siÄ nie zbawiszâ. To miecz, ktĂłry przeszywa wnÄtrze i niszczy ostatecznie ideÄ, Ĺźe moĹźesz zmieniÄ drugiego zgodnie ze swoim wyobraĹźeniem. PoniewaĹź Oreste to coĹ wiÄcej. âPomyĹlaĹam, Ĺźe nie byĹo bliskoĹci, wspĂłlnych upodobaĹ, pozwalajÄ cych uszanowaÄ dobro, ktĂłrego chciaĹ dla ciebie ten mÄĹźczyzna. Jak mu uwierzyÄ? PowiedziaĹam sobie: ÂŤTo jest mĂłj skarbÂťâ. Ĺťycie nie staje siÄ proste, ale teĹź siÄ nie spĹaszcza. Znika roszczenie co do drugiego i wyĹania siÄ otwartoĹÄ, dystans do siebie w stawianiu czoĹa kĹĂłtniom, problemom, ktĂłre wczeĹniej rozjuszaĹy, poniewaĹź, w caĹkowitej wolnoĹci, niczego juĹź nie oczekujesz. To droga prowadzÄ ca do istoty siebie i relacji. Nie zawsze Ĺatwa, nie zawsze tak zrozumiaĹa. Pewnego dnia Fiorella spotyka ksiÄ dza Giussaniego. PokĂłj jest zimny, ona wĹÄ cza wiÄc grzejnik, ktĂłry widzi w kÄ cie. âOto tak wĹaĹnie musisz postÄpowaÄ z Oreste â wĹÄ czaÄ grzejnik, kochaÄ go takim, jaki jest. To jest bezinteresowny gest, wychodzÄ cy od dobra, ktĂłrego pragniesz dla drugiegoâ. Cztery lata temu Oreste siÄ rozchorowuje. Dla obydwojga jest to moment wĹÄ czenia grzejnika. Choroba rzuca ich sobie w ramiona. SpotykajÄ siÄ, by ze sobÄ rozmawiaÄ, jeĹÄ, ĹmiaÄ siÄ, dyskutowaÄ⌠I dbaÄ o siebie. âTeraz mogÄ powiedzieÄ, Ĺźe niczego nie ĹźaĹujÄ, to byĹa i jest najlepsza droga. PoniewaĹź nie zostaĹa wybrana przeze mnie. RzeczywistoĹÄ przerosĹa moje marzeniaâ. A ty, Oreste? âBez niej utonÄ Ĺbym w bagnieâ.
CHIARA I SAMUELE Confetti do wybrania. Menu do ustalenia i mierzenie sukni. On inĹźynier-rolnik, ona â biolog. Gotowi do tego, by zaczÄ Ä wspĂłlne Ĺźycie. NastÄpnie niespodziewana propozycja: praca dla AVSI w Burundi przy projekcie majÄ cym na celu uczynienie bardziej produktywnÄ pracÄ na roli. Nagle priorytety dnia Chiary i Samuele siÄ zmieniajÄ . âMieliĹmy maĹo czasu na podjÄcie decyzji, a w gĹowie tysiÄ c wÄ tpliwoĹciâ â opowiada Chiara przy kawie, w domu swoich rodzicĂłw w Varese. Serce zagrzewajÄ zaprzyjaĹşniony ksiÄ dz Michele i Patrizia, ktĂłra spÄdziĹa dĹugie lata w Afryce ze swoim mÄĹźem Albertem â towarzystwo, dziÄki ktĂłremu nie pozostaje siÄ samemu w obliczu okazji przerastajÄ cej wszelkie oczekiwania. Chiara i Samuele podejmujÄ decyzjÄ: we wrzeĹniu 2010 roku, dwa miesiÄ ce po Ĺlubie, sÄ juĹź w Ngozi, na pĂłĹnoc od stolicy BuĹźumbura â ogromna bieda, Ĺźadnego przyjaciela, praca, ktĂłrÄ trzeba wymyĹliÄ. I oni dwoje, ĹwieĹźo poĹlubieni maĹĹźonkowie. PoĹoĹźenie, ktĂłre â opowiada nam przez telefon Samuele, przebywajÄ cy w Burundi â âÂŤzobowiÄ zuje ciÄÂť do skonfrontowania siÄ z twojÄ ĹźonÄ . We WĹoszech miaĹem tysiÄ c zajÄÄ, swoje przestrzenie. W Afryce â tylko duĹźo czasuâ. Albo sÄ dla siebie narzÄdziem pozwalajÄ cym rozpoznaÄ Pana i to, do czego powoĹuje ich razem, albo afrykaĹska przygoda jest tylko wielkÄ stratÄ czasu. RĂłwnieĹź dlatego, Ĺźe âczÄsto wracaĹem do domu niezadowolony z pracy. Nie widziaĹem oczekiwanych rezultatĂłw, zwĹaszcza w przypadku lokali, ktĂłrymi siÄ zajmowaĹemâ. KsiÄ dz Michele przyjeĹźdĹźa ich odwiedziÄ: âNie musisz zmieniaÄ Afryki â mĂłwi mi. â Musisz tylko odpowiadaÄ na to, co jest, cierpliwieâ. JednÄ z pierwszych osĂłb, z ktĂłrymi siÄ zaprzyjaĹşniajÄ , jest siostra Bruna, prowadzÄ ca centrum dla dzieci i mĹodzieĹźy ulicy, âjedno z niewielu zadbanych i czystych miejsc tutaj â mĂłwi Chiara. â DzieĹo nazywa siÄ Giriteka (w tĹumaczeniu: âodzyskaj swojÄ godnoĹÄâ), poniewaĹź dla siostry waĹźne jest to, by te dzieci staĹy siÄ ludĹşmiâ. To ze wzglÄdu na niÄ zdecydowali siÄ rĂłwnieĹź zamieszkaÄ w Ngozi, a nie w stolicy. âGrudzieĹ: odkrywam, Ĺźe spodziewam siÄ dziecka. MuszÄ odpoczywaÄ i przestaÄ zajmowaÄ siÄ adopcjami na odlegĹoĹÄ. ÂŤJestem niepotrzebnaÂť â myĹlaĹam nieustannie. PrzebywajÄ c w domu, zrozumiaĹam jednak powoli, czym jest misja â nie tyle ÂŤdziaĹaniemÂť, co raczej byciem tam, gdzie umieszcza mnie Pan, i w taki sposĂłb, jak chce tego Onâ. W sierpniu, we WĹoszech, na Ĺwiat przychodzi Giacomo. Czas na to, by nauczyÄ siÄ âobsĹugiâ nowego przybysza i Chiara znĂłw wyjeĹźdĹźa do Afryki. Ĺťycie we trĂłjkÄ to coĹ zupeĹnie innego. Giacomo towarzyszy mamie rĂłwnieĹź wtedy, gdy pomaga ona siostrze Brunie w sprawach biurowych. W styczniu, kiedy mieli wyjeĹźdĹźaÄ w odwiedziny do przyjacióŠz Ugandy, Giacomo Ĺşle siÄ czuje, ma problemy z sercem. Zostaje przewieziony prywatnym samolotem najpierw do Nairobi, a potem do ojczyzny. Po raz kolejny karty zostajÄ przetasowane. Dlaczego jednak? âO co prosi mnie Pan tutaj, z dala od mÄĹźa?â â zadaje sobie pytanie Chiara, ktĂłra od tamtej pory mieszka w ich domu w Jerago, w prowincji Varese, podczas gdy Samuele jest tam, w sercu afrykaĹskiego kontynentu. Rzadko i na krĂłtko udaje mu siÄ przylecieÄ do WĹoch. âPrzed Ĺlubem miaĹam zupeĹnie inne wyobraĹźenie o Ĺźyciu z Samuele. Dzisiaj jednak twierdzÄ, Ĺźe maĹĹźeĹstwo nie jest tym, co mamy w gĹowieâ. Dlatego pomimo trudnoĹci i odlegĹoĹci âprzez te pĂłĹtora roku nigdy nie czuliĹmy siÄ oszukani, nigdy nie pomyĹleliĹmy: ÂŤGdybyĹmy zrobili inaczejâŚÂťâ. âNigdy nie jestem sam. Teraz jest tu na przykĹad student, ktĂłry przyjechaĹ w zwiÄ zku z pracÄ magisterskÄ â mĂłwi nam Samuele. â Moje miejsce jest jednak przy rodzinie. Jest pragnienie, byĹmy znĂłw we trĂłjkÄ byli w Ngozi, ze wzglÄdu na spotkane tu osoby, na to, co siÄ wydarzyĹo. Burundi naprawdÄ jest naszym domem. Jak powiedziaĹ nam ksiÄ dz Michele, tutaj doĹwiadczyliĹmy peĹni miĹoĹci Chrystusa. WkrĂłtce bÄdziemy musieli zdecydowaÄ: Afryka czy WĹochy. Wiele bÄdzie zaleĹźaĹo od zdrowia Giacomo. Jedno jest jednak pewne: udamy siÄ tam, gdzie bÄdzie nas chciaĹ zaprowadziÄ Panâ.
CYTATY âJeĹli nie kocha siÄ Chrystusa (czyli PiÄkna, ktĂłre staĹo siÄ ciaĹem) bardziej niĹź ukochanÄ osobÄ, ta relacja traci ĹwieĹźoĹÄ, poniewaĹź to On jest prawdÄ tej relacji, peĹniÄ , do ktĂłrej odsyĹa jeden drugiego i w ktĂłrej ich relacja znajduje speĹnienie. NajpiÄkniejsza relacja, jaka moĹźe wydarzyÄ siÄ w Ĺźyciu, nie zniszczeje z czasem tylko wtedy, gdy pozwoli Mu siÄ w niÄ wejĹÄ. To jest zuchwaĹoĹÄ Jego roszczeniaâ. ks. JuliĂĄn CarrĂłn z La trasmissione della fede nella famiglia, 2006
âTo jest paradoks miĹoĹci miÄdzy mÄĹźczyznÄ a kobietÄ : dwie nieskoĹczonoĹci spotykajÄ siÄ z dwoma ograniczeniami â dwie nieskoĹczone potrzeby bycia kochanym spotykajÄ siÄ z dwoma kruchymi i ograniczonymi zdolnoĹciami kochania. I tylko w perspektywie wiÄkszej miĹoĹci nie niszczejÄ w roszczeniu i siÄ nie zniechÄcajÄ , ale wÄdrujÄ razem ku peĹni, ktĂłrej znakiem jest drugi. Tylko w perspektywie wiÄkszej miĹoĹci moĹźna uniknÄ Ä wyniszczenia siÄ w uniemoĹźliwiajÄ cym speĹnienie siebie oraz kochanej osoby, peĹnym przemocy roszczeniu, Ĺźe drugi, ktĂłry jest ograniczony, odpowie na nieskoĹczone pragnienie, ktĂłre budzi. Aby to odkryÄ, trzeba byÄ gotowym podÄ ĹźaÄ za dynamikÄ znaku, pozostajÄ c otwartym na niespodziankÄ, ktĂłrÄ moĹźe ona dla nas mieÄ zarezerwowanÄ â. ks. JuliĂĄn CarrĂłn z Lâesperienza della famiglia. Una bellezza da conquistare di nuovo, 2009 |