Menu strony Strona główna Śladów
   
Ślady > Archiwum > 2012 > maj / czerwiec

Ślady, numer 3 / 2012 (maj / czerwiec)

Listy

„By poznać samego siebie”

Było ich 6500 osób, przyjechali do Rimini na Rekolekcje GS oraz na Drogę krzyżową. Stanęli wobec nieprzewidywalnego Faktu. Co jednak wydarza się w ich życiu teraz? Oto odpowiedzi. Zdumiewające.


W piątek rano członkowie służb porządkowych mieli stawić się w Fierze o godzinie 8.30. Wraz z dwiema innymi osobami miałem pilnować „kącika spowiedzi”. Stałem tam nieco zmęczony i zaspany. Mijały minuty, a kolejka osób, które chciały się wyspowiadać, wydłużała się. Skoncentrowałem się na pilnowaniu ciszy i porządku. Czas spowiedzi już się skończył, wiele osób stało jednak jeszcze w kolejce. Wśród nich był chłopak, który krzyczał: „Chcę się wyspowiadać!”. Pomyślałem, że było to zachowanie świadczące o braku szacunku dla ludzi, którzy jeszcze się spowiadali, dla kapłanów. Braku szacunku dla świętego momentu. Daleki o lata świetlne od sposobu, w jaki pojmuję chwilę spowiedzi, którą nauczono mnie przeżywać w modlitwie i ciszy. A jednak się zdumiałem. W tym krzyku moje serce pojęło odmienną świadomość: była Świętość przez duże „ś”, Świętość bardziej święta od świętości obecnej w moich modlitwach oraz w mojej ciszy. Obecne w tym spotkaniu spojrzenie ojca przywołującego dziecko zmusiło mnie do zdania sobie sprawy z tego, co wydarzało się na moich oczach. To w tamtej chwili zrozumiałem, jak doświadczenie Triduum zostało przygotowane dla mnie przez Kogoś, kto naprawdę mnie zna, kto zna moje ograniczenia i moje trudności. Kto naprawdę jest w stanie mnie zdobyć.

Nicolò, Mediolan

 

Uderzył mnie bardzo przykład, jaki ksiądz Medina przytoczył, opowiadając, że pewnego razu prowadził samochód pożyczony od swojego przyjaciela: fakt, że samochód ten nie był jego, ale kogoś innego, kto mu go dał, sprawiał, że używał go o wiele ostrożniej. Był uważny i przeżywał tę okoliczność z większą intensywnością. Tak samo jest z życiem: jeśli druga osoba coś ci dała, obchodzisz się z tym w inny sposób. Z czasem uświadamiasz sobie, że życia nie dajesz sobie sam, ale że jest ono ofiarowane, że ktoś tak cię kocha, że dał ci to towarzystwo. A wówczas twój sposób bycia w nim się zmienia. Po powrocie do domu z Triduum pozostało mi w głowie pytanie: jak ja traktuję moich przyjaciół, moją rodzinę, to, co mam do zrobienia? Święta musiałam spędzić z rodziną, nie ciążyło mi to jednak wcale ani nie wiązało się z żadnym wyrzeczeniem. Z tą świadomością również, gdy uczyłam się przez całe trzy dni, zdumiałam się, że staję wobec tego, co musiałam zrobić, w odmienny sposób, bardziej radosna i z lżejszym sercem.

Paola, Mediolan

 

Ileż jest podróżnych opartych o okno tego „pociągu o dużej prędkości”, przywołanego w lekcji przez księdza José! Po Rekolekcjach, podczas czwartkowego obiadu w naszej szkole, młodzież, która uczestniczyła w Triduum, powiedziała, że uznaje się za fanów „dużej prędkości”. „Tak właśnie jest!” – wykrzykuje Yuri, słuchając tego, co mówią Franco, Diego, Veronica i Francesca: „Czy istnieje jednak miejsce, w którym możesz porozmawiać o sprawach tak istotnych, nie musząc się wstydzić i nie stając się przedmiotem żartów?”. Jest ciekawość, zaskoczenie i być może również nieco żalu w Dardane, Elisie, Mandanie, Federicu, Lucii, Federice, Glorii, Chiarze, którzy tak jak Yuri, nie pojechali do Rimini. Przede wszystkim jednak pragnienie poznania i zrozumienia, jak to się stało, że czwórka towarzyszy wróciła rozentuzjazmowana i zadowolona. Zdumiewa ich Diego z piątej klasy o profilu graficznym, który mówi, że nie wierzy w Boga i że pojechał do Rimini „by poznać siebie… Oraz by znaleźć miejsce, które można by nazwać domem”. Niektórzy się uśmiechają na myśl, że wieczorem w dniu, w którym odprawiona była Droga krzyżowa, zamiast iść na lody, został przy oknie i patrzył na księżyc, rozmyślając nad tym, co usłyszał. Potem opowieść przyjaciela Franca, Peruwiańczyka, grafika z czwartej klasy, który tłumaczy nauczycielom, jak dobrze było na Rekolekcjach, ponieważ „tam nie rozmawia się o religii, o czymś, do czego próbujemy się zbliżyć, ale co zawsze znajduje się «na tamtym świecie»”. Swoim przyjaciołom, również tym nieczułym na sprawę religii-doktryny, opowiada, że świadectwa z ostatniego dnia „pozwoliły zrozumieć jemu i pozostałym 6000 osobom, że Jezus jest o wiele bliżej, niż bym się tego spodziewał”. Pozostają zdumieni zaskoczeniem Franceski i Veroniki, dwóch sióstr z ostatniej klasy modniarstwa, które nie pojmowały wcześniej, jak 6000 młodych osób, „które mogły zostać i świętować początek wolnych dni w jakimś lokalu, były tam, nieprzymuszone do tego przez nikogo”. Często powraca metafora pociągu pędzącego z zawrotną prędkością. Nikt jednak nie chce zatrzymać ani pociągu, ani świata. I nikt nie chce wysiąść. Tylko żyć lepiej.

Patrizia i Domenico, nauczyciele, Citanova Marche (Macerata)

 

Z Triduum wróciłam radosna i pewna, że ja także mogę wypowiedzieć to „Ty”, które ksiądz Medina przywoływał nieustannie. Nie mogłam się doczekać, żeby opowiedzieć o tym w domu. Tymczasem po raz kolejny spotkałam się z odrzuceniem ze strony mojego taty, który nie chciał mnie słuchać i którego nie uderzyło to, co przeżyłam. Odpowiedziałam mu, że nie pojął niczego z mojego życia. Odszedł i nie odzywał się do mnie przez tydzień. Byłam zła, zła jednak tylko na samą siebie: jak to możliwe, że wciąż, po takim Triduum, zwycięża we mnie roszczenie, by mój tata rozumiał mnie i kochał w taki sposób, jaki ja sobie to wyobrażam? Wzięłam ponownie do ręki notatki z Triduum: „Nie moja miara rzeczy, ale posłuszeństwo mierze Tajemnicy”. Jakże to jest prawdziwe! Nic z relacji z moim tatą nie znajduje się w moich rękach. I pragnę zrozumieć, kto sprawia, że tak bardzo go kocham. Chcę wypowiedzieć to „Ty”, a nie można tego zrobić inaczej, jak tylko będąc posłusznym temu, co się wydarza. Nawet jeśli teraz nie rozumiem, jestem pewna, że moja relacja z tatą znajduje się w rękach wielkiej Tajemnicy. I jak powiedział nam ksiądz Medina: „Nie bójcie się, jeśli nie zrozumiecie od razu, cierpliwości!”.

Martina, Mediolan


Polska strona Ruchu CL   |   Kontakt z redakcją