Ślady
>
Archiwum
>
2012
>
marzec / kwiecieĹ
|
||
Ślady, numer 2 / 2012 (marzec / kwiecieĹ) Listy ZaczÄ Ä na nowo Ferie GS
Spotkali siÄ u progu nowego roku, aby âprzypomnieÄ sobie racje, dla ktĂłrych warto zaczÄ Ä na nowoâ. PomogĹa im w tym miÄdzy innymi Droga krzyĹźowa, odprawiona w pobliĹźu klasztoru w Czernej, oraz spotkanie z reĹźyserem RafaĹem WieczyĹskim. W dniach 27â30 grudnia w Krakowie odbyĹy siÄ ferie zimowe dla mĹodzieĹźy GS, ktĂłrych uczestnicy dzielÄ siÄ z nami swoimi Ĺwiadectwami.
SPEĹNIENIE TYLKO W NIM PatrzÄ c z boku, rodzi siÄ pytanie, dlaczego chcemy poĹwieciÄ czas na taki wyjazd, zamiast zostaÄ z rodzinÄ , wypoczÄ Ä po ĹwiÄtach, jechaÄ na narty. Nie byĹoby naszego âtakâ, gdyby nie byĹo to dla nas, dla naszego Ĺźycia. DziÄki tej drodze odkrywam, Ĺźe jestem przygarniÄty przez Chrystusa, tak jak to przeĹźywaĹem na feriach w Krakowie. Dla mnie szczegĂłlnym momentem podczas tych wspĂłlnie spÄdzonych dni byĹo zdanie sobie sprawy Ĺźe moje wymogi serca znajdujÄ kres i speĹnienie tylko w Nim. DziÄkowaĹem za ten moment i za miejsce, w ktĂłrym jest mi to dane. Jarek, KrakĂłw
Z NOWYMI SIĹAMI Spotkanie mĹodzieĹźy ruchu Komunia i Wyzwolenie w Krakowie, ktĂłre odbyĹo siÄ tuĹź przed zakoĹczeniem starego i powitaniem nowego roku, byĹo dla mnie niezwykle waĹźne. Od dĹuĹźszego czasu wyczekiwaĹam go z niecierpliwoĹciÄ i nadziejÄ . WczeĹniejsze wakacje byĹy bowiem dla mnie czasem przeĹomowym. Wtedy nauczyĹam siÄ dostrzegaÄ obecnoĹÄ Chrystusa w moim Ĺźyciu. DziĹ wiem, Ĺźe dla Niego jestem naprawdÄ waĹźna. To, co robiÄ, jak siÄ zachowujÄ, co myĹlÄ, jest dla Niego istotne, choÄ nie oznacza, Ĺźe moje poczynania sÄ zawsze dobre. MiÄdzy tymi dwoma spotkaniami moje Ĺźycie gnaĹo w straszliwym tempie. Nowa szkoĹa, klasa, znajomi. CaĹy stos nowych obowiÄ zkĂłw i zadaĹ. I gdzieĹ tam â znĂłw â powoli zaczÄĹam zatracaÄ gĹÄbiÄ, ktĂłrej doĹwiadczyĹam podczas letniego wyjazdu. Coraz bardziej widoczna stawaĹa siÄ granica miÄdzy mojÄ szarÄ codziennoĹciÄ a wyjazdami i spotkaniami grupy CL. Jeszcze do niedawna ĹźyĹam jakby pomiÄdzy tymi dwoma Ĺwiatami. MiÄdzy szkoĹÄ , przyjaciĂłĹmi i rodzinÄ a poniedziaĹkowÄ SzkoĹÄ WspĂłlnoty i wspĂłlnymi spotkaniami caĹego Ruchu. I wĹaĹnie ten wyjazd pozwoliĹ mi siÄ otrzÄ snÄ Ä z ogarniajÄ cego mnie otÄpienia i nieco trzeĹşwiej spojrzeÄ na wiele spraw. Do tej pory ĹźyĹam wspomnieniami. Tym, co byĹo w MaĹem Cichem, co dane byĹo mi tam przeĹźyÄ, doĹwiadczyÄ. I choÄ te wspomnienia sÄ piÄkne i prawdziwe â z pewnoĹciÄ na zawsze zapadĹy gĹÄboko w moim sercu â to wiem, Ĺźe nie mogÄ ĹźyÄ wyĹÄ cznie wspomnieniami, muszÄ iĹÄ dalej. I to wĹaĹnie wypowiedziane na jednej ze SzkóŠWspĂłlnoty sĹowa, Ĺźe âtrzeba ĹźyÄ tym, co w danej chwili daje nam Chrystusâ, zmusiĹy mnie do zastanowienia siÄ nad mojÄ codziennoĹciÄ . DziĹ wiem, Ĺźe jeĹli w moim Ĺźyciu On bÄdzie zawsze na pierwszym miejscu, to wszystko bÄdzie tak, jak byÄ powinno. A ja muszÄ wciÄ Ĺź na nowo oĹźywiaÄ swojÄ ĹwiadomoĹÄ Jego sĹowem. StaraÄ siÄ, by byĹo ono realne w moim Ĺźyciu. I choÄ nie zawsze bÄdzie to prosta droga, to wiem, Ĺźe z Jego pomocÄ wszystko jest moĹźliwe. NaprawdÄ wszystko. Bo On mnie kocha. Tak po prostu. Za nic. I to byĹa dla mnie osobiĹcie kwintesencja tych dwĂłch wyjazdĂłw. Prawda, ktĂłra mnie po prostu powaliĹa. Bo jakĹźe trzeba kochaÄ, by oddaÄ wĹasne Ĺźycie za kogoĹ, kto jeszcze siÄ nie narodziĹ i przyjdzie na Ĺwiat za tysiÄ ce lat! Za kogoĹ, kto moĹźe w przyszĹoĹci bÄdzie wyĹÄ cznie problemem dla swojego otoczenia! Jak bardzo trzeba kochaÄ, aby skazaÄ siÄ na tak okrutnÄ i mÄczeĹskÄ ĹmierÄ za kogoĹ, kto w przyszĹoĹci moĹźe wcale nie bÄdzie darzyĹ ciÄ szacunkiem! Jak szaleĹcza musi byÄ ta miĹoĹÄ! Jak czysta, potÄĹźna, oddana i bezinteresowna! I to wĹaĹnie tÄ miĹoĹciÄ Chrystus darzy kaĹźdego z nas â mnie i ciebie. I ta tajemnica, objawiona mi ponownie podczas tego spotkania, sprawiĹa, Ĺźe ten nowy rok rozpoczÄĹam z nowymi siĹami. DziĹ piszÄ c to, wiem, Ĺźe jestem w stanie stawiÄ czoĹa wszystkim przeciwnoĹciom. Karolina, Zdzieszowice
OBECNOĹÄ JadÄ c na ferie, myĹlaĹam: ,,BÄdzie to rĂłwnie piÄknie przeĹźyty czas, jak nasze poprzednie spotkaniaâ. Z gĂłry nastawiona na to, co przeĹźyjÄ, nie byĹam w stanie prawidĹowo odczytaÄ i przyjÄ Ä tego wszystkiego, co BĂłg miaĹ mi wtedy do powiedzenia. ZdaĹam sobie z tego sprawÄ w momencie, kiedy odprawialiĹmy w ciszy DrogÄ krzyĹźowÄ w pobliĹźu klasztoru w Czernej. MogliĹmy siÄ zastanowiÄ, pomyĹleÄ, wyciszyÄ⌠WĹaĹnie tego wyciszenia mi brakowaĹo. GĹowa zaprzÄ tniÄta ziemskimi sprawami, nie zajmowaĹa siÄ Chrystusem. AĹź do chwili, kiedy zostaĹam z moimi myĹlami sam na sam. Wtedy zdaĹam sobie sprawÄ, Ĺźe przez wĹasne roztargnienie gubiÄ coĹ, co jest najwaĹźniejsze. Nasze spotkanie byĹo dla mnie kolejnym piÄknym doĹwiadczeniem. CieszÄ siÄ, Ĺźe jest mi dane przeĹźywaÄ tak piÄkny czas z takimi ludĹşmi. ZrozumiaĹam, Ĺźe przyjaciele nie sÄ tylko po to, Ĺźeby pogĹaskaÄ nas po gĹowie i pocieszyÄ, kiedy coĹ nam nie wychodzi, ale teĹź po to, Ĺźeby czasem wylaÄ na nas kubeĹ zimnej wody i sprowadziÄ z powrotem na ziemiÄ. DziÄkujÄ za WaszÄ obecnoĹÄ. Mam nadziejÄ, Ĺźe nasze nastÄpne spotkanie bÄdzie rĂłwnie piÄkne i wartoĹciowe, jak ferie. Karolina, Lutynia
TYLE DO STRACENIA⌠Ĺwiat dziwny. Ĺwiat peĹen sensacji. Ĺwiat zdumiewajÄ cy. Niestety przewaĹźnie negatywnie⌠Moje pierwsze spotkanie z ruchem Comunione e Liberazione â ferie zimowe â LubachĂłw 2011. Zderzenie z wielkÄ nowoĹciÄ . Zderzenie z ciszÄ , dla ktĂłrej nie byĹo dotychczas miejsca w moim Ĺźyciu. Odkrycie Chrystusa pociÄ gajÄ cego, fascynujÄ cego. Chrystusa â Przyjaciela! Wakacje w MaĹem Cichem. Ponowne zderzenie z ciszÄ , ciszÄ poraĹźajÄ cÄ . DostrzeĹźenie obecnoĹci Boga w drugim czĹowieku i otaczajÄ cej nas przyrodzie. W kaĹźdym prostym geĹcie czy uĹmiechu. W Ĺwiergocie ptaszka czy w odgĹosie szumiÄ cego, mknÄ cego gĂłrskiego strumienia. PrzyjeĹźdĹźajÄ c do Krakowa, oczekiwaĹam tego samego. NosiĹam takĹźe w sercu pytania, na ktĂłre odpowiedĹş miaĹam nadziejÄ znaleĹşÄ wĹaĹnie tutaj. Nawet nie myĹlaĹam, Ĺźe mogĹoby staÄ siÄ inaczej⌠Jeden dzieĹ... Drugi⌠Dni radoĹci i szczÄĹcia. Dni wyjÄ tkowe⌠Ale⌠Ostatni dzieĹ pobytu, wieczĂłr (a wĹaĹciwie juĹź noc). Rzucam siÄ bezradnie na Ĺóşko z poczuciem ogromnego bezsensu. I choÄ jeszcze minutÄ temu taĹczyĹam, ĹpiewaĹam do zdarcia gardĹa, teraz â czujÄ smutek⌠Paradoksalny smutek (jak powiedziaĹ MichaĹ). Jutro wracamy â pomyĹlaĹam â a gdzie poruszenie, uderzenie, na ktĂłre tak czekaĹam? WspĂłĹlokatorki z pokoju wpadĹy w wir ostatnich jeszcze rozmĂłw, ĹźartĂłw, ĹmiechĂłw, cieszenia siÄ ostatnimi juĹź wspĂłlnymi chwilami, a ja leĹźÄ c, zaczÄĹam skrupulatnie analizowaÄ caĹy pobyt. DzieĹ po dniu. W mojej gĹowie panowaĹ wielki zamÄt. NatĹok myĹli i uczuÄ, ktĂłrych nie byĹam w stanie nazwaÄ. Wtedy wĹaĹnie odkryĹam, Ĺźe choÄ âwielkichâ uderzeĹ nie byĹo, moje serce wiele razy zostaĹo delikatnie, Ĺagodnie poruszone. DrĹźaĹo. A ja tego nie zauwaĹźaĹam. CzekaĹam na gwaĹtowne bum, a zamknÄĹam siÄ na drobne, niepozorne znaki, szepty Boga. ZrozumiaĹam, Ĺźe BĂłg nie zawsze speĹnia nasze oczekiwania, nie zawsze daje to, o co prosimy i czego tak bardzo chcemy. BĂłg daje nam to, czego naprawdÄ potrzebujemy. Teraz juĹź wiem, Ĺźe daĹam sobie za maĹo czasu na refleksjÄ i ciszÄ, ktĂłra byĹa przeĹomem podczas poprzednich wyjazdĂłw. BĂłg pukaĹ cicho, delikatnie, ledwo sĹyszalnie, stojÄ c u drzwi mojego serca. CzekaĹ cierpliwie. A ja⌠StaĹam siÄ gĹucha i Ĺlepa. Z powodu zabiegania, haĹasu i gwaru, ktĂłrymi siÄ otaczaĹam, maĹo brakowaĹo, a nie zauwaĹźyĹabym samego Boga. Na szczÄĹcie ocknÄĹam siÄ w ostatnim momencie i odkryĹam tak maĹe, cichutkie, lecz zdumiewajÄ ce znaki Boga, znaki delikatne, a potrafiÄ ce prawdziwie uderzyÄ. Mam nadziejÄ, Ĺźe po powrocie do mojej zdzieszowickiej rzeczywistoĹci stanÄ siÄ bardziej uwaĹźna na znaki oraz gĹos Boga i postaram siÄ uĹatwiÄ Bogu drogÄ do mojego serca. Ania, Zdzieszowice
ZATROSZCZY SIÄ O WSZYSTKO Na feriach zimowych w Krakowie najbardziej podobaĹo mi siÄ spotkanie z reĹźyserem RafaĹem WieczyĹskim, ktĂłry opowiadaĹ o wielu trudnoĹciach, jakie napotkaĹ podczas przygotowywania filmu o ksiÄdzu PopieĹuszce. Pomimo tego szczÄĹliwie osiÄ gnÄ Ĺ cel. Jest to dla mnie Ĺwiadectwo, Ĺźe nie trzeba siÄ zbytnio przejmowaÄ tym, co przyniesie jutro, jak mi siÄ to czÄsto zdarza, gdyĹź Pan BĂłg zatroszczy siÄ o wszystko. Poza tym radoĹÄ sprawiaĹa mi prostota wielu osĂłb i chÄÄ wspĂłlnego dziaĹania. DostrzegaĹam to podczas ĹpiewĂłw czy w momencie, kiedy podeszĹa do mnie koleĹźanka i zaproponowaĹa pomoc w myciu szklanek. Z tego wyjazdu wyjechaĹam z chÄciÄ wartoĹciowego przeĹźywania kaĹźdego dnia. Zosia, Warszawa
ĹšRĂDĹO RADOĹCI Po kolejnym spotkaniu grupy Comunione e Liberazione, jakim byĹy ferie spÄdzone w Krakowie, wrĂłciĹam szczÄĹliwa. PostawiĹam sobie pytanie: co sprawiĹo, Ĺźe tkwi we mnie radoĹÄ i ten odczuwany od dawna wymĂłg szczÄĹcia? Po dĹugich rozmyĹlaniach, dochodzÄ do wniosku, Ĺźe jestem szczÄĹliwa dziÄki tym wszystkim ludziom, ktĂłrych tam poznaĹam, oraz chwilom, ktĂłre z nimi przeĹźyĹam. ByĹy to miÄdzy innymi wspĂłlna msza Ĺw., gry, zabawy czy wycieczka. KaĹźda osoba, ktĂłra tam byĹa, ma w sobie coĹ, co mnie uszczÄĹliwia i nadaje mojemu Ĺźyciu sens. Dzieje siÄ tak, poniewaĹź kaĹźdy z nas przyjeĹźdĹźa na takie rekolekcje w jednym celu â aby odkrywaÄ na nowo Chrystusa. To nie byĹo moje pierwsze spotkanie z ruchem Comunione e Liberazione, bo Ruch poznaĹam na feriach w Lubachowie â od tego spotkania minÄĹo juĹź bardzo duĹźo czasu. Po nich byĹa przerwa i nadeszĹy wakacje w MaĹem Cichem. I znĂłw nastÄ piĹa przerwa. Dopiero teraz, po tych feriach, kiedy bardziej siÄ zaangaĹźowaĹam, moje serce siÄ poruszyĹo. Omawiane tam tematy daĹy mi duĹźo do myĹlenia nad moim Ĺźyciem, nad tym, jak je dobrze przeĹźywaÄ. ZrozumiaĹam, Ĺźe ludzie, ktĂłrzy tam byli i dzielili siÄ swoimi doĹwiadczeniami, sÄ moimi przyjaciĂłĹmi. DziÄki temu, Ĺźe oddajÄ siÄ Chrystusowi, ich Ĺźycie staje siÄ piÄkniejsze, a przecieĹź kaĹźda z nich ma jakieĹ problemy, wiedzÄ c jednak, Ĺźe jest przy nich Chrystus, starajÄ siÄ intensywnie przeĹźywaÄ rzeczywistoĹÄ. W czasie tych rekolekcji moje serce zostaĹo poruszone i jeĹźeli to, czego tam doĹwiadczyĹam, byĹo prawdziwe, to nie moĹźe znowu staÄ siÄ nieprawdziwe. DziÄki obecnym tam osobom zrozumiaĹam, iĹź oddajÄ c siÄ Chrystusowi, stajÄ siÄ szczÄĹliwsza. Ola, Zdzieszowice
WE WSPĂLNOCIE⌠Podczas ferii w Krakowie bardzo duĹźo siÄ wydarzyĹo, pomimo tego, Ĺźe byĹ to krĂłtki czas. MoĹźe zacznÄ od tego, Ĺźe sĹowo âwspĂłlnotaâ nabraĹo innego, bardziej pozytywnego znaczenia. W koĹcu zrozumiaĹam i poczuĹam, Ĺźe we wspĂłlnocie kaĹźdy jest rĂłwny, nie ma podziaĹu na gorszych i lepszych. W szkole wiem o swoich znajomych bardzo duĹźo, a w Ruchu odwrotnie: wiemy o sobie bardzo maĹo, czasami nawet nie wiemy, ile kto ma lat. Wszyscy jednak mamy ten sam cel: osiÄ gnÄ Ä peĹniÄ szczÄĹcia, czyli dÄ ĹźyÄ do Chrystusa. DziÄki temu nie trzeba udawaÄ kogoĹ innego, aby uzyskaÄ akceptacjÄ. W szkole natomiast nie kaĹźdy ma taki cel. A nawet jeĹli go ma, wstydzi siÄ tego, nie jest sobÄ . W Ruchu nie ma siÄ czego wstydziÄ. JeĹli zaczniesz rozmowÄ o Bogu, zawsze ktoĹ siÄ w niÄ wĹÄ czy, w szkole natomiast nie jest to pewne (nawet w szkole katolickiej, do ktĂłrej chodzÄ). DoĹwiadczyĹam tego w peĹni wĹaĹnie w Krakowie. W MaĹem Cichym poznaĹam dziewczyny ze Zdzieszowic. Co mogĹam o nich powiedzieÄ? WiedziaĹam tylko, jak siÄ nazywajÄ i Ĺźe dobrze ĹpiewajÄ . One teĹź nie wiedziaĹy o mnie zbyt wiele. Podczas ferii duĹźo fotografowaĹam. Jako Ĺźe nie miaĹam nic lepszego do roboty w czasie wolnym, a one caĹy czas ĹpiewaĹy, robiĹam im zdjÄcia. Potem zaczÄĹyĹmy rozmawiaÄ na temat Ruchu, osĂłb z Ruchu i tekstu. OkazaĹo siÄ, Ĺźe potrafimy siÄ dogadaÄ tak, jakbyĹmy siÄ znaĹy od wiekĂłw. To przerosĹo moje oczekiwania. PoznaĹyĹmy siÄ trochÄ bardziej, ale i tak nie za bardzo, bo ile informacji o sobie moĹźna przekazaÄ drugiej osobie w trzy dni⌠Bardzo poruszyĹa mnie historia Chinki, tragedia, jaka spotkaĹa jÄ kilka lat temu. I wtedy poczuĹam, Ĺźe BĂłg jest z kaĹźdym, Ĺźe nie opuszcza nikogo. WiÄĹş, ktĂłra nas poĹÄ czyĹa, jest nadzwyczajna. Kto potrafi zawrzeÄ takÄ przyjaźŠw ciÄ gu trzech dni? To tak jakby spotkaÄ osobÄ z wyglÄ du zupeĹnie róşnÄ od siebie, ale majÄ cÄ taki sam Ĺźyciowy cel. To tak jakby BĂłg powiedziaĹ do mnie: âPatrz, nie tylko ty jesteĹ taka. SÄ jeszcze na Ĺwiecie ludzie, ktĂłrzy tak jak ty potrafiÄ szaleÄ i jednoczeĹnie pamiÄtaÄ o Boguâ. Kiedy wracaĹam do BiaĹegostoku, pomyĹlaĹam, Ĺźe ferie w Krakowie to kontynuacja tego, co odkryĹam w MaĹem Cichem, czyli tego, Ĺźe wiara daje szczÄĹcie. Gdybym nie wierzyĹa, nie poznaĹabym tych wspaniaĹych ludzi. Ludzi, ktĂłrzy sÄ w Jezusie. Diana, BiaĹystok
⌠BYÄ SOBÄ WyjeĹźdĹźajÄ c na wakacje i ferie, ciÄ gle zazdroĹciĹam wszystkim, Ĺźe majÄ takÄ odwagÄ, by nie udawaÄ, nie kryÄ siÄ z niczym. Zachowujemy siÄ róşnie â w domu tak, jak chcÄ tego rodzice, w szkole tak, jak chcÄ tego nauczyciele. Nie mamy czasu, Ĺźeby byÄ takimi, jakimi chcemy. Po feriach w Krakowie staĹo siÄ to dla mnie jasne. Po powrocie nie zaĹoĹźyĹam tak jak wczeĹniej maski, ale zostawiĹam swojÄ twarz takÄ , jaka jest. CaĹe Ĺźycie prĂłbowaĹam byÄ dorosĹa. Na róşne sposoby. Nie da siÄ jednak zawsze tak ĹźyÄ. CiÄ gle w pogoni za czymĹ, czego tak naprawdÄ nigdy nie dogoniÄ. PrawdÄ mĂłwiÄ c, w tym momencie jestem bardziej dojrzaĹa niĹź wtedy, gdy staraĹam siÄ takÄ staÄ. DorosĹam? MoĹźliwe... NajwaĹźniejszÄ rzeczÄ , jakÄ dostrzegĹam w Krakowie, jest przyjaĹşĹ. Nie mĂłwiÄ o dziewczynach, ktĂłre mam na co dzieĹ u siebie, ale o MiĹce i Dianie. Niesamowite, Ĺźe znajÄ c je trzy dni, byĹam w stanie opowiedzieÄ jednej z nich, jak ciÄĹźkÄ drogÄ przechodziĹam, Ĺźeby byÄ tu, gdzie jestem. SiedzÄ c teraz przed komputerem, staram siÄ uĹoĹźyÄ jak najpiÄkniejsze zdania. A jest przecieĹź jedno takie zdanie, a w zasadzie sĹowo: BĂłg. Bez Niego nie poznaĹabym BonczkĂłw, nie poznaĹabym Diany, MiĹki⌠I wszystkich cudownych ludzi, ktĂłrych spotykam na wyjazdach. KiedyĹ nie potrafiĹam iĹÄ do przodu. WydawaĹo mi siÄ, Ĺźe biegnÄ, a w rzeczywistoĹci siÄ cofaĹam. ĹťyĹam bez Boga, odtrÄ caĹam Jego miĹoĹÄ, a co za tym idzie â przyjaźŠinnych ludzi. Teraz wiem, Ĺźe to bĹÄ d. Bez Niego nic nie jest moĹźliwe. Nic! Wiem, Ĺźe droga, ktĂłrÄ idÄ, jest krÄta. Moja przeszĹoĹÄ zabija teraĹşniejszoĹÄ. Nie umiem po prostu wstaÄ i iĹÄ dalej. Ale waĹźne, Ĺźe juĹź nie leĹźÄ. Wspinam siÄ na szczyt, razem z Bogiem. Nie jestem jeszcze na samej gĂłrze, ale widoki juĹź sÄ niezĹe. Po szczerej rozmowie z DianÄ uznaĹam, Ĺźe przyjaciel wcale nie jest kimĹ, kogo muszÄ dobrze znaÄ. Nie muszÄ wiedzieÄ o nim wszystkiego. WaĹźne, Ĺźe ta osoba, z ktĂłrÄ jestem, mogÄ nazwaÄ przyjacielem, jest czÄĹciÄ mnie. ZupeĹnie jak Jezus jest czÄĹciÄ mojego serca. Brak mi sĹĂłw, by okazaÄ mojÄ wdziÄcznoĹÄ. Wystarczy, Ĺźe powiem: do zobaczenia wkrĂłtce! Chinka, Zdzieszowice |