Ślady
>
Archiwum
>
2012
>
marzec / kwiecieĹ
|
||
Ślady, numer 2 / 2012 (marzec / kwiecieĹ) Listy Victor w ramionach Ojca i inne...
W KLINICE OJCA ALDO Drodzy przyjaciele, dzisiaj zmarĹ nasz maĹy Victor, nasza maĹa biaĹa hostia. Wszyscy bardzo cierpimy z tego powodu. Nawet mĂłj syn Aldito oraz drugi towarzysz z sali, chociaĹź pozornie nie sÄ niczego Ĺwiadomi, cierpiÄ , poniewaĹź wyczuli, Ĺźe zmarĹ ich maĹy towarzysz i przyjaciel. MĂłj syn Aldo z ogromnÄ gĹowÄ jest zwrĂłcony w stronÄ Ĺóşka, na ktĂłrym leĹźaĹ Victor, a w jego oczach pojawiajÄ siÄ Ĺzy. JakÄ Ĺź TajemnicÄ jest sympatia ĹÄ czÄ ca tych trzech malcĂłw, na ktĂłrych patrzÄ c, Ĺwiat zapytaĹby: ale po co oni ĹźyjÄ ? dlaczego pozwala im siÄ ĹźyÄ? JakĹźe potÄĹźne jest drĹźenie Bytu! Victor jest teraz w kostnicy, ze swoimi zmiaĹźdĹźonymi, otwartymi oczami. Jego ciaĹo nie wydaje siÄ martwe, poniewaĹź wyglÄ da tak jak wczeĹniej. Co wiÄcej, w nim, umarĹym, jeszcze bardziej oczywista staje siÄ ObecnoĹÄ Tajemnicy. ZmarĹ o godzinie 4:00 nad ranem, gasnÄ c niczym Ĺwieca. ZmarĹ, kiedy wszyscy byli przy nim, istniaĹo bowiem ryzyko, Ĺźe umrze wczeĹniej, przed naszym powrotem z Brazylii. PostanowiliĹmy pochowaÄ go jutro, w niedzielÄ, w ogrodzie przy nowej klinice, poniewaĹź on byĹ, a teraz jest jeszcze bardziej, sercem szpitala. Przyjaciele, ciÄĹźko jest patrzeÄ na pustÄ koĹyskÄ, jednak pewnoĹÄ, Ĺźe on jest w raju, wypeĹnia nas, chociaĹź Ĺzy zwilĹźajÄ nam policzki. MĂłdlmy siÄ, by Victor â tak jak inne dzieci, ktĂłre w Ĺźyciu poznaĹy tylko bĂłl â z nieba pomagaĹ nam doĹwiadczaÄ, co oznacza to, Ĺźe rzeczywistoĹÄ jest pozytywna, nawet jeĹli pozornie wydaje siÄ inaczej. Te dĹugie lata cierpienia, ktĂłre przeĹźyĹ Victor, nauczyĹy nas dotykaÄ dĹoniÄ drĹźenia Bytu, to znaczy â Victor jest. A jeĹli jest, oznacza to, Ĺźe KtoĹ Inny go czyni, KtoĹ, kto teraz postanowiĹ zabraÄ go do siebie. Ojciec Aldo i przyjaciele, AsunciĂłn (Paragwaj)
PLAKAT WIELKANOCNY OBLICZE W CENTRUM Giuseppe Frangi Fragment tak znanego Oblicza Chrystusa (wykorzystywanego juĹź na innych Plakatach) stanowi czÄĹÄ sceny namalowanej przez Masaccia na lewej Ĺcianie kaplicy Brancaccich w koĹciele Matki BoĹźej z GĂłry Karmel we Florencji. Masaccio wykonaĹ swoje arcydzieĹo okoĹo 1425 roku, przyczyniajÄ c siÄ tym samym do nadzwyczajnego przeĹomu w dziejach sztuk figuratywnych â kroniki podajÄ , Ĺźe wszyscy artyĹci spieszÄ cy, by zobaczyÄ nowoĹÄ, pozostawali oszoĹomieni. Oblicze Chrystusa stanowi centrum sceny zatytuĹowanej Grosz czynszowy: dwunastu apostoĹĂłw otacza Pana, a odwrĂłcony plecami do widza poborca podatkowy wĹaĹnie zapytaĹ, czy zostaĹ zapĹacony podatek ĹwiÄ tynny. Jest to epizod opowiedziany w Ewangelii Ĺw. Mateusza (Mt 17, 24â27): Jezus wysyĹa Piotra, by wyciÄ gnÄ Ĺ srebrnÄ monetÄ z pyszczka pierwszej zĹowionej przez siebie ryby. MonetÄ, ktĂłrÄ Piotr (stojÄ cy na fresku z prawej strony) pĹaci poborcy. Scena rozgrywa siÄ w Kafarnaum, bardzo blisko jeziora. WaĹźne jest jednak wdarcie siÄ siĹy Masaccia, tej przestrzennej pewnoĹci, w ktĂłrej nowoĹÄ perspektywy idzie w parze z âneoromantycznÄ â fizycznoĹciÄ , jak napisaĹ Roberto Longhi. W centrum znajduje siÄ Oblicze Jezusa, ktĂłre ârozporzÄ dza przestrzeniÄ , obecnymi, ich rozproszonymi uczuciamiâ.
ADOPCJA WYZWANIE JEST WIELKIE, ALE DAR JESZCZE WIÄKSZY SpotkaĹa nas Ĺaska, podwĂłjny dar: 38-dniowy Gabriele z adopcji miÄdzynarodowej i po piÄciu latach 14-miesiÄczny Santiago z Kolumbii. Ta nie zawsze Ĺatwa droga, ktĂłrÄ trzeba przebyÄ, rozpoczyna siÄ od sposobu, w jaki patrzÄ na siebie mÄ Ĺź i Ĺźona, pragnÄ cy, choÄ caĹkowicie niezdolni, by udzieliÄ sobie odpowiedzi i zaplanowaÄ rozwĂłj wydarzeĹ. To, co oczywiste w tej drodze, to otwartoĹÄ serca na wolÄ KogoĹ Innego, kto kaĹźe ci przejĹÄ od sytuacji, ktĂłrÄ wiele osĂłb uwaĹźa za ânieszczÄĹliwÄ â, do nadzwyczajnej odpowiednioĹci, przyprawiajÄ cej o dreszcze za kaĹźdym razem, gdy siÄ o niej myĹli. PrzyprawiajÄ cej o dreszcze, poniewaĹź jest absolutnie oczywiste, Ĺźe te dzieci speĹniajÄ bardzo waĹźne zadanie, nieustannie przywoĹujÄ c ciÄ do tego, co jest istotÄ wszystkiego, przywoĹujÄ c ciÄ do patrzenia na Boga jak na Ojca i jako na odpowiedĹş na to, czego pragnie serce. OczywistoĹÄ tego polega nie tylko na tym, Ĺźe wszystko ukĹada siÄ pomyĹlnie lub nie, ale raczej na odkryciu, Ĺźe wĹasne serce wciÄ Ĺź woĹa o odpowiednioĹÄ. ObjÄcie dzieci, dobre spojrzenie oraz caĹkowita pewnoĹÄ co do bycia ojcem i matkÄ kogoĹ, kto do ciebie nie naleĹźy, sÄ niezwykle silnym przywoĹaniem do patrzenia na rzeczywistoĹÄ z proĹbÄ , by to, czego pragnie serce, byĹo obecne i ci towarzyszyĹo. To prawda, rĂłwnieĹź droga poprzez biurokratyczne procedury, ktĂłre sÄ obowiÄ zkowe w przypadku miÄdzynarodowych adopcji, nie zawsze jest Ĺatwa i czÄsto odbiera odwagÄ. Trzeba jednak mieÄ pewnoĹÄ, Ĺźe wszystko zmierza tam, gdzie powinno, i jest tam, gdzie powinno byÄ, wĹaĹnie dlatego, Ĺźe jest Tajemnica, ktĂłrej nie moĹźna uchwyciÄ inaczej, jak tylko zawierzajÄ c Jej siebie caĹego i dzieci, ktĂłre siÄ pojawiÄ . W tym wszystkim zasadniczÄ sprawÄ jest âtowarzystwoâ przyjaciĂłĹ, ktĂłrzy podjÄli tÄ przygodÄ, z ktĂłrymi moĹźna siÄ skonfrontowaÄ i prosiÄ o umocnienie w trudnych momentach, by nie czuÄ siÄ samemu. Wyzwanie jest wielkie, ale dar â jeszcze wiÄkszy. Stefano i Valentina, Rimini
WYSTARCZY JEDNO WESTCHNIENIE. Mieszkam w Chinach i wiele razy czujÄ siÄ pokonana przez ograniczenia jÄzykowe. CzÄsto zapraszam do domu róşne osoby, potem jednak nie jestem w stanie zamieniÄ z nimi ani sĹowa. A wiÄc zadajÄ sobie pytanie, czego warty jest mĂłj wysiĹek. Niedawno, stwierdzajÄ c, jak bardzo jestem ograniczona, zasmuciĹam siÄ. W tym wĹaĹnie momencie pomyĹlaĹam jednak, Ĺźe taka jestem i Ĺźe âz siebie samego nie bÄdÄ siÄ chlubiĹ, chyba Ĺźe z moich sĹaboĹciâ (2 Kor 12, 5). PowiedziaĹam Panu: âProszÄ CiÄ, zrĂłb uĹźytek z tego wszystkiego: z tego, Ĺźe nie potrafiÄ siÄ zachowaÄ, z mojego ograniczenia, z tego, Ĺźe nie wiem, co zrobiÄ, aby Ĺwiat CiÄ poznaĹâ. Dwa dni później wyszĹam coĹ zjeĹÄ z moim przyjacielem i opowiedziaĹam mu o tym wszystkim, a on powiedziaĹ mi coĹ, co mnie poruszyĹo: âTak, potrzeba jednego westchnieniaâŚâ. ZapytaĹam: âJakiego westchnienia?â. OdpowiedziaĹ: âWestchnienia do Pana, poniewaĹź jeĹli czĹowiek robi wszystko, a brakuje tego bĹagalnego westchnienia do Pana, w ktĂłrym mĂłwi: ÂŤTy dziaĹajÂť, nawet najszczytniejszy zamiar byĹby inspirowany miĹoĹciÄ wĹasnÄ , poniewaĹź byĹby czynieniem dla Pana bez Pana, a to nie jest prawdziweâ. ZamilkĹam, poniewaĹź to tak, jakby sam Pan obejmowaĹ mnie i mĂłwiĹ: âPragnÄ ciebie, daj mi swoje serce, nie chcÄ, byĹ robiĹa coĹ dla Mnie, to ja biorÄ na siebie czynienie dobraâ. Pan przychodzi ocaliÄ mnie z nicoĹci, i o tym wĹaĹnie pragnÄ krzyczeÄ caĹemu Ĺwiatu. Autorka znana redakcji
TAK CHRYSTUS STAĹ SIÄ DLA MNIE FAKTEM Pewien chĹopiec z terapeutycznej wspĂłlnoty Pinocchio podczas SzkoĹy WspĂłlnoty powiedziaĹ takie oto Ĺwiadectwo. Podczas lektury trzeciego rozdziaĹu ChrzeĹcijaĹstwa jako wyzwanie uderzyĹ mnie ten oto fragment: âW hipotezie stwierdzajÄ cej, Ĺźe tajemnica wkroczyĹa w Ĺźycie czĹowieka, przemawiajÄ c do niego ludzkim jÄzykiem, relacja czĹowiek-przeznaczenie nie bÄdzie juĹź odtÄ d opieraÄ siÄ na ludzkim wysiĹku (âŚ). BÄdzie natomiast napotykaniem obecnegoâ (L. Giussani, ChrzeĹcijaĹstwo jako wyzwanie, tĹum. D. Chodyniecki, PoznaĹ 2002, s. 47â48). I potem jeszcze: âSpotkanie z osobÄ obecnÄ jest czymĹ oczywistym i Ĺatwym zarĂłwno dla dziecka, jak i dla dorosĹegoâ (s. 48). A wiÄc zasadniczÄ rzeczÄ jest spotkanie z osobÄ , spotkanie, w ktĂłrym objawiajÄ siÄ postaÄ oraz obecnoĹÄ Chrystusa. WciÄ Ĺź duĹźÄ trudnoĹÄ sprawia mi bycie nieustannie uwaĹźnym kaĹźdego dnia, tak by dostrzegaÄ znaki tej ObecnoĹci, zauwaĹźam jednak, Ĺźe gdy pracÄ podejmuje siÄ na powaĹźnie, udaje siÄ to coraz czÄĹciej. Na przykĹad w ubiegĹym tygodniu uderzyĹ mnie bardzo i wzruszyĹ gĹÄboki akt wiary mojego kolegi, ktĂłry podjÄ Ĺ trudne wyrzeczenie na czas Wielkiego Postu. To, oraz piÄkna pogawÄdka z nim, sprowokowaĹo mnie dogĹÄbnie i zmusiĹo, by zaczÄ Ä na nowo wielkopostnÄ drogÄ, ktĂłrÄ miaĹem zamiar porzuciÄ. Czy teĹź proĹba innych moich kolegĂłw, by spotkaÄ siÄ i porozmawiaÄ o tematach poruszanych na Szkole WspĂłlnoty, poniewaĹź potrzeba konfrontowania siÄ jest wciÄ Ĺź coraz bardziej naglÄ ca. Te przykĹady i wiele innych sÄ dla mnie faktami. A w konsekwencji tego Chrystus jest dzisiaj dla mnie faktem, rzeczywistym i obecnym. Fabrizio
TAJWAN âTY NIE JESTEĹ WAIGUOREN, OBCYâ NajdroĹźszy KsiÄĹźe JuliĂĄnie, w Tajwanie jest coĹ, czego nie sposĂłb ukryÄ â jesteĹmy obcymi, waiguoren. MoglibyĹmy ĹźyÄ tu sto lat, staraÄ siÄ usunÄ Ä wszystkie nasze bĹÄdy w wymowie, ubieraÄ siÄ tak, jak ubierajÄ siÄ ludzie stÄ d, jeĹÄ âĹmierdzÄ ce tofuâ⌠Zawsze jednak bÄdziemy obcymi. MiesiÄ c temu przyjechaĹo do nas w odwiedziny kilku przyjacióŠz Irlandii. PowiedziaĹem im, ĹźebyĹmy spotkali siÄ przed McDonaldem. MaĹa Mei-mei zobaczyĹa mnie i rzuciĹa mi siÄ w ramiona. âNie mam czasu, muszÄ odebraÄ dwĂłjkÄ przyjacióŠâ powiedziaĹem. â PĂłjdÄ z tobÄ â. Nie chciaĹem, Ĺźeby czekali i dlatego zgodziĹem siÄ: âDobrze, idziemyâ. Gdy szliĹmy, zapytaĹa: âKim sÄ twoi przyjaciele? â To waiguren [czyli obcy]â. Na co ona odparĹa: âA kim sÄ obcy?â. Zaskoczony tym pytaniem, zapytaĹem jÄ : âDlaczego o to pytasz, nigdy nie widziaĹaĹ obcych?â. Ona bez sĹĂłw potrzÄ snÄĹa przeczÄ co gĹowÄ . Gdy przyszliĹmy do McDonalda, Mei-mei przedstawiĹa siÄ uroczyĹcie. Potem skierowaliĹmy siÄ w stronÄ domu. Gdy szliĹmy, zapytaĹem jÄ cicho: âA wiÄc zobaczyĹaĹ obcych?â. PrzytaknÄĹa gĹowÄ . âNigdy wczeĹniej ich nie widziaĹaĹ? â Nigdyâ. Po chwili zapytaĹem: âMai-mai, ale czy ja nie jestem obcy? â Nie, ty nie jesteĹ obcyâ. Nie wiem, jak dĹugo Pan pozwoli mi tu byÄ, wiem tylko, Ĺźe jednÄ z rzeczy, ktĂłrych w gĹÄbi najbardziej pragnÄ Ĺem, juĹź mi daĹ â pozwoliĹ poczuÄ siÄ czÄĹciÄ tego ludu, jest bowiem ktoĹ, kto nie uwaĹźa mnie za obcego. I nie jest waĹźne, Ĺźe jest to piÄcioletnia dziewczynka. PoniewaĹź od Mei-mei czĹowiek uczy siÄ tego, czego nauczyĹ nas ksiÄ dz Giussani â nie jest waĹźna rasa, kultura i jÄzyk. Serce jest jedno. Lele |