Wywiad z ks. Luigi Giussanim przeprowadzony przez Giorgio Sarco w maju 1979 r. CzÄĹÄ pierwsza.
Wywiad zostaĹ przeprowadzony w maju 1979 roku dla tygodnika âIl Sabatoâ; ze wzglÄdu na jego dĹugoĹÄ opublikowano wĂłwczas tylko jego fragmenty (âIl Sabatoâ, nr 20, 19 maj 1979 r.). CaĹoĹÄ, ktĂłrÄ
proponujemy, ukazaĹa siÄ jako dodatek do âLitterae Communionis CLâ nr 7â8 (1979), a nastÄpnie w ksiÄ
Ĺźce Un avvenimento di vita, cioè una storia [Wydarzenie Ĺźycia, czyli pewna historia] (dodatek do: âIl Sabatoâ, Roma 1993, s. 347â371).
PIERWOTNA INTUICJA
Czym wĹaĹciwie jest Komunia i Wyzwolenie? Projektem spoĹecznym, prÄ
dem kulturowym, strategiÄ
wychowawczÄ
? A moĹźe czymĹ jeszcze innym?
Komunia i Wyzwolenie to tylko intuicja chrzeĹcijaĹstwa jako wydarzenia Ĺźycia, a wiÄc jako historii. Od samego poczÄ
tku istnienia Ruchu zawsze podkreĹlaliĹmy, Ĺźe idea, uchwycona intuicyjnie wartoĹÄ, rozwija siÄ w metodÄ stawiania czoĹa rzeczywistoĹci, ktĂłra to metoda z kolei zmienia wszystkie relacje w Ĺźyciu. Tak samo chrzeĹcijaĹska intuicja rozwija siÄ w metodÄ osÄ
du i Ĺźycia.
SÄ
dzÄ, Ĺźe historia i rozwĂłj, jaki staĹ siÄ udziaĹem Ruchu, zaleĹźÄ
przede wszystkim od autentycznej prawdziwoĹci pierwotnej intuicji, to znaczy zaleĹźÄ
od punktu widzenia, od ktĂłrego zaczÄliĹmy, po to by naprawdÄ zaangaĹźowaÄ siÄ w chrzeĹcijaĹski fakt. Wspominanie tego, w jaki sposĂłb zrodziĹa siÄ we mnie ta intuicja, jest powrotem do najpiÄkniejszych wspomnieĹ mojego Ĺźycia. OczywiĹcie, pierwsza intuicja, Ĺźe horyzontem Ĺźycia jest miĹoĹÄ Boga, pojawiĹa siÄ w kontekĹcie duchowym przygotowanym przez wychowanie w rodzinie, a nastÄpnie pogĹÄbionym przez Ĺźycie w seminarium; tak naprawdÄ jednak, intuicja ta zrodziĹa siÄ i staĹa siÄ Ĺwiadoma, kiedy przeczytaĹem i po raz pierwszy naprawdÄ zrozumiaĹem poczÄ
tek Ewangelii ĹwiÄtego Jana: âSĹowo staĹo siÄ ciaĹemâ. PamiÄtam, jak mĂłj profesor w seminarium, ksiÄ
dz Gaetano Corti (wydaje mi siÄ, Ĺźe obecnie uczy historii chrzeĹcijaĹstwa na uniwersytecie w TrieĹcie), tĹumaczyĹ nam ten fragment, mĂłwiÄ
c, Ĺźe zwornikiem rzeczywistoĹci oraz centrum Ĺźycia osoby i Ĺwiata staĹa siÄ obecnoĹÄ, ktĂłrÄ
moĹźe spotkaÄ kaĹźdy z nas w Chrystusie.
W tym czasie z niezwykĹÄ
przyjemnoĹciÄ
oraz pasjÄ
czytaĹem Leopardiego; przede wszystkim zatrzymywaĹem siÄ nad pieĹniÄ
Do swojej pani, ktĂłry jeden z najwiÄkszych interpretatorĂłw, Levi, uwaĹźa za zwornik caĹej duchowej przygody poety. WczeĹniej Leopardi zakochiwaĹ siÄ to w jednej, to w drugiej kobiecie, potem w jeszcze innej; rozumiaĹ jednak, Ĺźe w obliczu wszystkich kobiet szukaĹ czegoĹ innego: PiÄkna, ktĂłrego nie oddawaĹo piÄkno Ĺźadnej kobiety. Wtedy teĹź z jego wnÄtrza wydobyĹo siÄ coĹ, co ĹmiaĹo moĹźna nazwaÄ modlitwÄ
, modlitwÄ
ateisty: âJeĹli jednÄ
z idei / przedwiecznych jesteĹ i wzdragasz siÄ przybraÄ / wiecznÄ
istotÄ w zmysĹowÄ
powĹokÄ, / w ludzkim nietrwaĹym ciele / doĹwiadczyÄ udrÄk Ĺmiertelnego Ĺźycia; / (...) / stÄ
d, gdzie nam lata mknÄ
nieubĹaganie, hymn ci przesyĹa nieznany kochanekâ [G. Leopardi, NieskoĹczonoĹÄ. WybĂłr pieĹni, wybraĹ i przeĹ. G. Franczak, wstÄpem opatrzyĹa J. Ugniewska, Warszawa 2000, s. 81]. ZaczÄ
Ĺem rozumieÄ poczÄ
tek Ewangelii ĹwiÄtego Jana, âSĹowo staĹo siÄ ciaĹemâ, porĂłwnujÄ
c go z tym wierszem, ktĂłry w pewnym sensie wyraĹźa najgĹÄbszy poziom ludzkiego poszukiwania. CzĹowiek, czÄsto nieĹwiadomie, Ĺźebrze o PiÄkno, PrawdÄ, SprawiedliwoĹÄ, nie mogÄ
c ich nigdzie odnaleĹşÄ. Jednak PiÄkno, ktĂłre staĹo siÄ ciaĹem, Prawda, ktĂłra staĹa siÄ ciaĹem, SprawiedliwoĹÄ, ktĂłra staĹa siÄ ciaĹem, sÄ
poĹrĂłd nas, sÄ
SĹowem Boga, sÄ
Jezusem Chrystusem.
PamiÄtam teĹź, Ĺźe w tym samym czasie oraz w tym samym duchu, tĹumaczyĹ i komentowaĹ BoskÄ
komediÄ â dzieĹo najbardziej wyrazistego geniusza ludu uksztaĹtowanego przez doĹwiadczenie KoĹcioĹa â rektor seminarium, obecny kardynaĹ Mediolanu Giovanni Colombo.
Potem, po raz pierwszy od tamtej pory, usĹyszaĹem, poruszony tym do gĹÄbi, Ĺźe mĂłwi siÄ o tej pierwotnej intuicji, rozjaĹnionej doĹwiadczeniem tamtych lat, w tym samym duchu, w encyklice Jana PawĹa II: âChrystus jest centrum kosmosu i historiiâ. TÄ intuicjÄ nosiĹem w swoim wnÄtrzu przez caĹy czas spÄdzony w seminarium; staĹa siÄ ona wystarczajÄ
cym powodem do tego, by zaczÄ
Ä nauczaÄ religii w szkole: po to wĹaĹnie, by komunikowaÄ mĹodzieĹźy tÄ prawdÄ, ktĂłra mnie uderzyĹa, i koniecznoĹÄ przemiany Ĺźycia w jej Ĺwietle.
Drugim elementem, ktĂłry przyczyniĹ siÄ do wzrostu Ruchu i uczyniĹ go tym, czym on jest, byli ludzie, do ktĂłrych zostaĹa skierowana ta intuicja: mĹodzieĹź, ktĂłra wniosĹa w tych latach ĹwieĹźoĹÄ swojej prostoty oraz hojnoĹÄ, rozgĹaszajÄ
c tÄ intuicjÄ po caĹych WĹoszech, zwyczajnymi drogami przyjaĹşni.
METODA DOĹWIADCZENIA
PowiedziaĹ KsiÄ
dz, Ĺźe na poczÄ
tku historii Ruchu Komunia i Wyzwolenie znajduje siÄ intuicja, ktĂłra rozwinÄĹa siÄ w metodÄ Ĺźycia oraz obecnoĹci, mĂłwiĹ KsiÄ
dz o tej intuicji. MĂłgĹby KsiÄ
dz teraz wyjaĹniÄ, na czym polega metoda, poprzez ktĂłrÄ
ta intuicja siÄ rozwinÄĹa?
ChrzeĹcijaĹstwo jest orÄdziem, Ĺźe BĂłg uczyniĹ siÄ obecnoĹciÄ
, ktĂłrÄ
moĹźna spotkaÄ w historii, jak jakikolwiek inny czynnik ludzkiej egzystencji. BĂłg staĹ siÄ moĹźliwy do zauwaĹźenia w rzeczywistoĹci znaku, ktĂłrym dwa tysiÄ
ce lat temu byĹo wyjÄ
tkowe czĹowieczeĹstwo Chrystusa, a dziĹ â z Jego woli â jest nim jednoĹÄ wierzÄ
cych, KoĹciĂłĹ. NapotykajÄ
c ten znak, czĹowiek naprawdÄ doĹwiadcza obecnoĹci Boga.
Metoda polega wiÄc na tym, Ĺźe intuicja staje siÄ doĹwiadczeniem. DoĹwiadczenie jest przede wszystkim natkniÄciem siÄ na znak, na obiektywnÄ
rzeczywistoĹÄ, ktĂłra porusza osobÄ ku jej celowi, ku jej przeznaczeniu (i w tym poruszeniu osoba jest prowokowana do przemiany, do nawrĂłcenia). DoĹwiadczenie jest miejscem, w ktĂłrym widzi siÄ, czy to, co byĹo intuicjÄ
, ma znaczenie dla Ĺźycia. Przedmiot, na ktĂłry czĹowiek natrafia, znak, jest prowokacjÄ
. ObecnoĹÄ Chrystusa w Ĺźyciu czĹowieka naszych czasĂłw dociera, w sposĂłb historycznie skuteczny, tylko jako prowokacja, ktĂłra burzy sposĂłb pojmowania rzeczywistoĹci, co wiÄcej, wrÄcz burzy sposĂłb jej postrzegania, a wiÄc burzy kryteria, przy pomocy ktĂłrych dokonuje siÄ oceny i podejmuje decyzje.
Pierwszy metodologiczny element polega na poĹoĹźeniu nacisku na pewnoĹÄ konstytuujÄ
cÄ
sedno chrzeĹcijaĹskiej intuicji, Ĺźe Chrystus jest centrum kosmosu i historii: to âjasne sĹowoâ, ta pewnoĹÄ jest juĹź uderzajÄ
ca sama w sobie (widaÄ to, gdy patrzy siÄ na obecnego papieĹźa [Jana PawĹa II]), zawiera gĹÄbokÄ
sugestywnoĹÄ, w ktĂłrej wyraĹźa siÄ nieustanne oczekiwanie, nawet jeĹli nieuĹwiadomione, jakie dla czĹowieka wynika z tego orÄdzia.
WartoĹÄ prawdy tego orÄdzia, jej egzystencjalne bogactwo, jak wszystko w Ĺźyciu, musi rozwinÄ
Ä siÄ w spĂłjnÄ
reguĹÄ, w systematyczny dynamizm. Na tym wĹaĹnie polega waĹźnoĹÄ weryfikacji, drugi metodologiczny element: wymaga ona, by usĹyszawszy prawdziwe orÄdzie, osoba porĂłwnaĹa z nim bieg wĹasnego Ĺźycia, a wiÄc treĹÄ wĹasnych potrzeb, problemĂłw, sytuacji, reakcji, wymogĂłw itd. Tylko w ten sposĂłb spotkanie z Chrystusem staje siÄ nowym punktem widzenia, prawdziwÄ
i wĹaĹciwÄ
hipotezÄ
pracy, zgodnie z ktĂłrÄ
naleĹźy patrzeÄ na wszystko i stawiaÄ czoĹa wszystkiemu, czego wymaga normalny dynamizm codziennych potrzeb. Dlatego postawa âweryfikacjiâ rozwija siÄ w kulturÄ, to znaczy w caĹoĹciowe, odnowione rozumienie rzeczywistoĹci.
KULTURALNE WYZWANIE
Niemniej jednak oskarĹźano Ruch Komunia i Wyzwolenie o to, Ĺźe nie rozumie wagi âmediacji kulturalnejâ i Ĺźe jej nie docenia...
MyĹlÄ, Ĺźe ĹşrĂłdĹem tego oskarĹźenia najczÄĹciej jest bardzo ograniczone, i koniec koĹcĂłw, prymitywne pojmowanie kultury. U podstawy kaĹźdej prawdziwie wielkiej kultury, tak jak u podstaw kaĹźdego prawdziwego dzieĹa sztuki oraz prawdziwej filozofii, znajduje siÄ zawsze twĂłrcza intuicja, ktĂłra podporzÄ
dkowuje siÄ rygorowi metody. Stawianie czoĹa problemowi, zapominajÄ
c o waĹźnoĹci rygoru, ktĂłrego domaga siÄ pojedynczy przedmiot, jest sentymentalne; z kolei kultura, ktĂłra programowo cenzuruje pierwotnÄ
intuicjÄ, jest abstrakcyjna. W pewien sposĂłb poczÄ
tek kulturalnej postawy chrzeĹcijan nakreĹla w swoim wezwaniu ĹwiÄty Piotr: âBÄ
dĹşcie zawsze gotowi do obrony wobec kaĹźdego, kto domaga siÄ od was uzasadnienia tej nadziei, ktĂłra w was jestâ (1 P 3, 15). To zakĹada pytanie, ktĂłre wychodzi od Ĺwiata i dociera do chrzeĹcijanina. ByĹmy mogli âuzasadniÄâ naszÄ
nadziejÄ, musi byÄ ona tak oczywista, by uderzaĹa obserwatorĂłw, stawaĹa siÄ dla nich spotkaniem i zmuszaĹa ich do zadawania pytaĹ.
JeĹli brakuje takiego punktu wyjĹcia, nie jest moĹźliwa Ĺźadna konstrukcja kulturalna wpisana w dynamikÄ wiary. Istotnie, kultura jest ludzkÄ
pasjÄ
, wzniecanÄ
i umacnianÄ
przez spotkanie. W koncepcji ĹwiÄtego PawĹa Chrystus jest âzwornikiem, od ktĂłrego ontologicznie zaleĹźÄ
wszystkie bytyâ (Vincent Huby [teolog Ĺredniowieczny]). Z egzystencjalnego punktu widzenia oznacza to, Ĺźe Chrystus jest jedynym punktem widzenia, zdolnym stawiÄ czoĹa kaĹźdemu aspektowi egzystencji. KtoĹ, kto to rozumie, czuje siÄ nagle przeniesionym w samo serce autentycznej postawy kulturalnej, nawet jeĹli narzÄdzia poznawcze, ktĂłrymi dysponuje, byĹyby zupeĹnie nieodpowiednie do wyraĹźenia gĹÄbi tego podarowanego mu zrozumienia. Istotnie, prawdziwe sÄ
sĹowa Psalmu 119: âJestem roztropniejszy od wszystkich, ktĂłrzy mnie uczÄ
, bo rozmyĹlam o Twoich napomnieniach. Jestem roztropniejszy od starcĂłw, bo zachowujÄ Twoje postanowieniaâ.
To powiÄ
zanie chrzeĹcijaĹstwa ze wszystkim jest tym, co juĹź na samym poczÄ
tku tak bardzo spodobaĹo siÄ naszej mĹodzieĹźy i skĹoniĹo jÄ
do podjÄcia decyzji o tym, aby krytycznie i twĂłrczo stawiÄ czoĹa Ĺrodowisku szkolnemu, z caĹÄ
jego wrogoĹciÄ
i jego trudnoĹciami. Gdyby siÄ teraz nad tym zastanowiÄ, skĂłra cierpnie na myĹl o caĹej naszej nieĹwiadomoĹci, ale jeszcze bardziej chce siÄ dziÄkowaÄ Bogu za prostotÄ serca, z ktĂłrÄ
w szkoĹach i na uniwersytetach stawiliĹmy czoĹa dominujÄ
cej ideologii, technicznie wyposaĹźonej w o wiele lepsze od naszych narzÄdzia, ale tak bardzo ubogiej w propozycjÄ dla Ĺźycia, a wiÄc i w prawdziwÄ
kulturÄ.
Wydaje mi siÄ, Ĺźe w zastrzeĹźeniu kierowanym juĹź wtedy pod adresem naszej postawy kulturalnej, dochodzi do gĹosu ograniczone pojmowanie metody tworzenia kultury. Tym, ktĂłrzy nas krytykowali, brakowaĹo zrozumienia faktu, Ĺźe kaĹźda nauka oraz badania ostatecznie implikujÄ
oraz wymagajÄ
wszechogarniajÄ
cego horyzontu i naprawdÄ jednolitego punktu widzenia. Na najgĹÄbszym poziomie postawa kulturowa identyfikuje siÄ z wszechogarniajÄ
cÄ
pasjÄ
do Ĺźycia i Ĺwiata. Atak na nas miaĹ na celu przede wszystkim przeciwstawienie siÄ twierdzeniu, Ĺźe rzeczywistoĹÄ Chrystusa jest zwornikiem systematycznej i krytycznej wizji caĹego ludzkiego doĹwiadczenia.
Na ostatecznym poziomie postawa kulturowa utoĹźsamia siÄ wiÄc z nowÄ
postaciÄ
podmiotu jako takiego. To nie zastÄpuje Ĺźadnej mediacji, nie uprawnia do usuwania jakiegokolwiek trudu ani nie prowokuje skrĂłcenia czasu, ktĂłrego wymaga ten trud.
NiektĂłre kierowane pod naszym adresem gĹosy krytyki braĹy siÄ ze sĹusznego zaniepokojenia tym, Ĺźe nasza postawa i kulturalne zaangaĹźowanie identyfikujÄ
siÄ z niektĂłrymi wielkimi idealistycznymi stwierdzeniami, nie majÄ
cymi przeĹoĹźenia na pracÄ, jak gdyby do tworzenia kultury wystarczyĹa intuicja, co wiÄcej, stwierdzenie, Ĺźe siÄ jÄ
ma. Tymczasem intuicja, jeĹli jest prawdziwa, rozwija siÄ nastÄpnie w pracÄ. Ryzyko w kaĹźdym razie nie wynikaĹo z pewnoĹciÄ
z naszej zasady wychowawczej, co znajduje potwierdzenie w tym, Ĺźe wielu ânaszychâ w pierwszych latach istnienia Ruchu naleĹźaĹo do najzdolniejszych uczniĂłw w klasie, a potem zrobiĹo takĹźe karierÄ naukowÄ
. RĂłwnieĹź na tym poziomie trzeba zauwaĹźyÄ, jak zasadniczo bezwzglÄdne byĹy krytyczne opinie zawodowych intelektualistĂłw, pedantĂłw, w ktĂłrych mierzyli oni i przecinki pierwszych usiĹowaĹ kulturalnych, podejmowanych przez grupkÄ mĹodych ludzi, gĹusi na to, o co mĹodzieĹź ta zaczynaĹa ĹźebraÄ.
Czy wybĂłr rozpoczÄcia od tak zdecydowanego stwierdzenia, Ĺźe âJezus jest centrum kosmosu i historiiâ, nie prowadziĹ do integralistycznego zamkniÄcia wspĂłlnot studenckich, do odrzucenia przeĹźywania relacji ze wspĂłĹczesnym Ĺwiatem i jego kulturÄ
, ktĂłry znamionuje zupeĹnie coĹ innego?
W Ĺźadnym wypadku. WytĹumaczÄ to, odwoĹujÄ
c siÄ do przykĹadu: od najmĹodszych lat moim ulubionym poetÄ
, jak juĹź wspomniaĹem, byĹ Leopardi, poniewaĹź w jasny i stanowczy sposĂłb stawiaĹ pytanie o ostateczny sens, a wiÄc o szczÄĹcie, ktĂłre definiowaĹem jako istotÄ ludzkiej duszy. Ten poziom gĹÄbi, oczekiwanie na Boga, definiuje naszÄ
historycznÄ
epokÄ jak kaĹźdÄ
innÄ
, tak bardzo jest ono zakorzenione w ludzkim bycie jako takim. Dlatego nasza pewnoĹÄ co do wiary zwiÄksza otwarcie siÄ na nie.
Czy sprawiaĹ KsiÄdzu problem zdeklarowany materializm Leopardiego?
Nie, w ogĂłle. Tak silne byĹo pytanie, ktĂłre go poruszaĹo, Ĺźe natychmiast stawaĹo siÄ oczywiste, Ĺźe ideologiczna odpowiedĹş na nie byĹa niewystarczajÄ
ca.
Intuicja Ruchu w gruncie rzeczy jest bardziej etyczna, filozoficzna czy poetycka? Na tak postawione pytanie skĹonny jestem odpowiedzieÄ, Ĺźe bardziej poetycka.
ChciaĹbym jednak powiedzieÄ, Ĺźe jest po prostu religijna. W tym samym akcie poznania mieĹci siÄ poruszenie z powodu jednoĹci istnienia, ktĂłrego dostarcza poezja, oraz wĹaĹciwe filozofii pragnienie rozumnej jasnoĹci. MĂłwi o tym takĹźe von Balthasar: poczÄ
tkiem teologii jest estetyczna percepcja, a przygoda formy rozwija takÄ
percepcjÄ, czyniÄ
c z niej zasadÄ zrozumienia. ZresztÄ
wciÄ
Ĺź pytam i powtarzam mĹodzieĹźy: poprzez co osÄ
dzamy? Poprzez tÄ atrakcyjnoĹÄ istnienia, ktĂłra nas stanowi. Dlatego rĂłwnieĹź wewnÄ
trz uporzÄ
dkowanego systemu teoretycznego trzeba zawsze wyróşniÄ pierwotnÄ
intuicjÄ, ktĂłra stara siÄ uzasadniaÄ samÄ
siebie poprzez teoretyczne rozwiniÄcie. W gĹÄbi jednak zawsze znajduje siÄ atrakcyjnoĹÄ czegoĹ doĹwiadczonego jako prawdziwe, czegoĹ, co czyni Ĺźyciowo konkretnym teoretyczne stwierdzenie. Z takiego spojrzenia braĹ siÄ fakt, Ĺźe na poczÄ
tku istnienia Ruchu byliĹmy bardzo aktywni na polu kultury. OczywiĹcie, uzasadnienie tej postawy kulturowej, jej specyfikacja i rozbudowanie bÄdzie wymagaĹo czasu, uĹźycia wszystkich niezbÄdnych narzÄdzi, niezbÄdnej pokory, poĹwiÄcenia i ryzyka.
Czy w tym tak zdecydowanym podkreĹlaniu waĹźnoĹci pierwotnej intuicji nie czyha pewne niebezpieczeĹstwo irracjonalnoĹci, obniĹźenia wartoĹci rozumnego momentu poszukiwania?
W Ĺźadnym wypadku. Zawsze powtarzaliĹmy, Ĺźe intuicja odnoĹnie do tego, Ĺźe âChrystus jest centrum kosmosu i historiiâ, natychmiast prowadzi do badania, ktĂłre mogĹoby jÄ
rozjaĹniÄ; nigdy nie jest to puste stwierdzenie; zawsze wypeĹnia je rozumna i ludzka treĹÄ. Obiektem intuicji jest prawda, sedno istnienia; a caĹa przestrzeĹ Ĺźycia i wiedzy jest miejscem weryfikacji. Postawa, ktĂłra wychodzi od intuicji wzbraniajÄ
cej siÄ przed rozwiniÄciem w krytycznÄ
konfrontacjÄ z rzeczywistoĹciÄ
, jest irracjonalna. ZresztÄ
przedmiotem intuicji nie jest nieokreĹlony sentyment, lecz Ăłw Byt, z ktĂłrego emanuje rozumnoĹÄ natury i historii. Nasza intuicja jest w tak maĹym stopniu nieracjonalna, Ĺźe odpowiada ona temu, co ĹwiÄty Tomasz (z pewnoĹciÄ
nie jest on irracjonalistÄ
) mĂłwi o âinteligencjiâ. Inteligencja jest dla Tomasza aktem, w ktĂłrym czĹowiek otwiera siÄ, z pokorÄ
i bez zarozumiaĹoĹci, na prawdÄ oraz pozwala, by ona go napeĹniaĹa. W tak niewielkim stopniu ta pierwotna otwartoĹÄ sprzeciwia siÄ racjonalnoĹci, Ĺźe tak naprawdÄ jest jej zasadÄ
oraz nieuniknionym zaĹoĹźeniem.
A jednak wydaje siÄ, Ĺźe nikt nie uwypukliĹ tego, o czym KsiÄ
dz mĂłwi, stÄ
d tak ogromny ideologiczny atak przeciwko Ruchowi.
Nie, nie naleĹźy przesadzaÄ. Byli tacy, ktĂłrzy nas zrozumieli, mieliĹmy takĹźe swoich przyjaciĂłĹ. ChciaĹbym wspomnieÄ tutaj przede wszystkim La PirÄ [wĹoski polityk (1904â1977), SĹuga BoĹźy], byÄ moĹźe pierwszÄ
spoĹrĂłd spotkanych przez nas osĂłb, ktĂłra naprawdÄ nas zrozumiaĹa. NastÄpnie chciaĹbym wspomnieÄ wykĹadowcĂłw Uniwersytetu Katolickiego, profesora Bontadiniego, a w późniejszych czasach, von Balthasara. OprĂłcz nich jest oczywiĹcie wielu innych; nie sposĂłb ich tutaj wszystkich wymieniÄ, chciaĹbym im jednak podziÄkowaÄ.
TakĹźe inne âspotkaniaâ kulturalne miaĹy dla nas decydujÄ
ce znaczenie: z Ojcami i Doktorami KoĹcioĹa oraz z wieloma, ktĂłrzy naprawdÄ gĹÄboko przeĹźywali swojÄ
ludzkÄ
przygodÄ.
DZIELENIE CZĹOWIECZEĹSTWA
A propos, zawsze uderzaĹo mnie oskarĹźenie kierowane przeciwko Ruchowi, Ĺźe reprezentuje on kulturÄ tradycjonalnÄ
(nie w pozytywnym tego sĹowa znaczeniu, to znaczy zwiÄ
zanÄ
z prawdziwym korzeniem Ĺźycia KoĹcioĹa, ale w sensie akademickim...).
Od samego poczÄ
tku podkreĹlaliĹmy, Ĺźe punktem wyjĹcia musi byÄ czĹowiek; wybieraliĹmy towarzystwo najwiÄkszych pisarzy: od PĂŠguyego po Claudela, od Dostojewskiego po Tomasza Manna, od Leopardiego po Rilkego. WĹaĹciwa postawa kulturalna nie boi siÄ niczego, spotyka caĹe czĹowieczeĹstwo i zachowuje to, co jest sĹuszne, nie dajÄ
c siÄ zwieĹÄ ideologii. W niezrĂłwnany sposĂłb zostaĹo to powiedziane w Ewangelii: âCzĹowiek roztropny ze swego skarbca wydobywa rzeczy nowe i stareâ [por. Mt 13, 52]. W ten sposĂłb nasi ludzie Ĺźeglowali pomiÄdzy stronicami poezji czy to Shakespeareâa, czy to Pavese, dzielÄ
c z nimi w peĹni ludzkÄ
przestrzeĹ i odnajdujÄ
c bogactwo tego ludzkiego pytania, na ktĂłre jedynÄ
wĹaĹciwÄ
odpowiedziÄ
jest Chrystus. Z jakimĹź entuzjazmem oraz w duchu wspĂłĹdzielenia odczytujemy z tych stronic ludzkie dzieje! W czasie wszystkich naszych zjazdĂłw korzystamy z ksiÄ
Ĺźeczek przygotowanych przez samÄ
mĹodzieĹź, gdzie wskazane zostajÄ
lektury, ktĂłre wywarĹy na nich najwiÄksze wraĹźenie oraz ktĂłre uznali za najbardziej wspĂłĹbrzmiÄ
ce z ich wĹasnym doĹwiadczeniem, a takĹźe reprezentatywne, jeĹli chodzi o prawdÄ i wartoĹci.
W tych ksiÄ
Ĺźeczkach moĹźna na przykĹad znaleĹşÄ neoromantycznÄ
poezjÄ oraz teksty OjcĂłw KoĹcioĹa, Newmana i Guardiniego, itd...
Czy moĹźna powiedzieÄ, Ĺźe punktem wyjĹcia dla metody, ktĂłrÄ
KsiÄ
dz przedstawia, jest czĹowiek, co wiÄcej, sedno kwestii czĹowieczeĹstwa, jak dobrze zostaje to wytĹumaczone w ZmyĹle religijnym; jednoczeĹnie stwierdza KsiÄ
dz, Ĺźe nie sposĂłb mĂłwiÄ o czĹowieku, pomijajÄ
c Chrystusa, spotkanie z Nim? Inaczej mĂłwiÄ
c: czĹowiek jest pytaniem, a pytania nie moĹźna zrozumieÄ, jeĹli nie zakĹada siÄ odpowiedzi na nie...
Pytanie staje siÄ jasne tylko wtedy, gdy znajduje siÄ na nie odpowiedĹş. Programowe przekonanie, ktĂłre kierowaĹo naszymi pierwszymi krokami, niczym temat wyzwania dla panujÄ
cej kultury, jest krzykiem retora Wiktoryna, oznajmiajÄ
cego o swoim nawrĂłceniu: âKiedy spotkaĹem Chrystusa, odkryĹem, Ĺźe jestem czĹowiekiemâ. Przy pomocy jakiego kryterium moĹźemy wartoĹciowaÄ caĹÄ
propozycjÄ, ktĂłra wyĹania siÄ w Ĺźyciu, w niezliczonych formach, w ktĂłrych propozycja ta fermentuje i krzepnie? Albo kryterium to jawi siÄ jako pierwotne i konstytutywne kryterium naszego âjaâ, jako oblicze, spojrzenie, z ktĂłrym natura rzuca nas w relacjÄ ze wszystkim, albo kryterium to zostaje nam dane, a wiÄc nieustannie narzucane przez dominujÄ
cÄ
mentalnoĹÄ. Tylko w pierwszym wypadku ocalona zostaje moĹźliwoĹÄ âbyciaâ osoby, zdolnoĹÄ do krytycyzmu: kryterium dane przez pierwotne oblicze, konstytuujÄ
ce nasze âjaâ, struktura naszej natury. Kryterium to wyraĹźa siÄ w czymĹ, co nazywam âpodstawowym doĹwiadczeniemâ: czyli w tym ogĂłle wymogĂłw i oczywistoĹci, przy pomocy ktĂłrych natura angaĹźuje nas w porĂłwnywanie z kaĹźdÄ
rzeczÄ
. Ten ogóŠwymogĂłw konstytuuje pytanie, ktĂłrym jest czĹowiek. Osoba ostatecznie jest pragnieniem prawdy, szczÄĹcia, wolnoĹci, czyli istnienia, caĹkowitej realizacji, a wiÄc pragnieniem przylgniÄcia do tego, co moĹźe daÄ jej speĹnienie i jÄ
âuczyniÄâ. âNie ma niczego tak niewiarygodnego, jak odpowiedĹş na problem, ktĂłrego siÄ nie stawiaâ (R. Niebuhr). CytowaĹem zawsze to zdanie mĹodzieĹźy, poniewaĹź pierwszym warunkiem zrozumienia odpowiedzi na pytanie czĹowieka, ktĂłrÄ
Chrystus pragnie byÄ, jest odczuwanie, aĹź do bĂłlu, swojego ludzkiego pytania jako zawieszonego. Spotkanie z Chrystusem wzmaga to cierpienie, tak jak widok jedzenia wzmaga gĹĂłd.
I to, w pewnym sensie, jest rĂłwnieĹź zadaniem chrzeĹcijaĹskiej wspĂłlnoty jako konkretnego i widzialnego faktu, obecnego w Ĺrodowisku, do ktĂłrego Ruch przywiÄ
zuje tak wielkÄ
wagÄ, poniewaĹź tylko spotkanie z odmiennym czĹowieczeĹstwem otwiera na to, by ponownie rozwaĹźyÄ problem czĹowieczeĹstwa...
Bez wÄ
tpienia trzeba takĹźe pamiÄtaÄ, Ĺźe wspĂłlnota jest warunkiem egzystencjalnie koniecznym dla wĹasnego âjaâ, dla osoby. JeĹli z jednej strony jest ona pierwszym zderzeniem, nawet jeĹli kulejÄ
cym i kruchym, ze znakiem Chrystusa, to z drugiej strony, wspĂłlnota jest humus [glebÄ
], w ktĂłrym rzeczywistoĹÄ osoby moĹźe rozwinÄ
Ä percepcjÄ siebie, a wiÄc moĹźe pozwoliÄ, by wyĹoniĹo siÄ prawdziwe pytanie.
(Druga czÄĹÄ wywiadu - w nastÄpnym numerze.)