Ślady, numer 2 / 2011 (marzec / kwiecieĹ) KoĹciĂłĹ
Mauro Lepori. Wezwany, by Nim ĹźyÄ TwarzÄ
w twarz z ojcem MAUREM GIUSEPPEM LEPORIM, wybranym, by przewodziÄ cystersom, ĹźyjÄ
cym we wspĂłlnotach rozproszonych po caĹym Ĺwiecie. Po 26 latach Ĺźycia w klasztorze otrzymaĹ powoĹanie w powoĹaniu, ktĂłre dzisiaj pozwala mu âodkrywaÄ smak we wszystkimâ, nawet w tym, czego czĹowiek sam nie mĂłgĹby sobie nawet wyobraziÄ... Davide Perillo
Drugie powoĹanieâ, z caĹÄ
doniosĹoĹciÄ
, jakÄ
ma to sĹowo dla kogoĹ, kto zawierzyĹ Ĺźycie Chrystusowi, wstÄpujÄ
c do klasztoru ponad ÄwierÄ wieku temu. Pochodzi z Lugano, z kantonu Ticino, zakonnik od 1984 roku, od 1994 roku odpowiedzialny za szwajcarskie opactwo w Hauterive, teolog, filozof, autor tekstĂłw tĹumaczonych na wiele jÄzykĂłw, ojciec Mauro Giuseppe Lepori od siedmiu miesiÄcy jest opatem generalnym Zakonu CystersĂłw. Ma 52 lata â wiek niesĹychanie mĹody jak na tego rodzaju odpowiedzialnoĹÄ. Przede wszystkim jednak wybĂłr jest rewolucjÄ
dla niego, ktĂłry nagle, z dnia na dzieĹ, musiaĹ opuĹciÄ kanton Fryburg i przenieĹÄ siÄ do samego centrum Rzymu, do domu generalnego. StamtÄ
d przewodzi czekajÄ
cej wciÄ
Ĺź na poznanie zakonnej wspĂłlnocie, liczÄ
cej 1800 mnichĂłw i mniszek, ktĂłrzy ĹźyjÄ
na czterech kontynentach (brakuje tylko Australii). Zanim udzieli jakiejkolwiek odpowiedzi, dĹugo waĹźy sĹowa, ktĂłrych uĹźywa oszczÄdnie. To, co siÄ staĹo, nazywa jasno i prosto: âWezwanieâ. PowoĹanie w powoĹaniu, w ktĂłre dobrze jest nieco siÄ zagĹÄbiÄ, by zrozumieÄ, co oznacza ĹźyÄ Nim, i nic wiÄcej. Oto istota. âStaĹo siÄ to niezwykle jasne, kiedy powtarzano moje imiÄ podczas przeliczania gĹosĂłw â mĂłwi ojciec Lepori. â Problem nie polegaĹ na byciu wybranym, ale na tym, Ĺźe to Chrystus mnie wzywaĹ. CzuĹem to bardzo mocno, przepeĹniony wzruszeniem i wdziÄcznoĹciÄ
â.
Co oznaczaĹo rozliczenie siÄ z tym âdrugim powoĹaniemâ?
PomyĹlaĹem: âOto Pan znĂłw mnie wzywa z intensywnoĹciÄ
, ktĂłrÄ
uwaĹźaĹem za niemoĹźliwÄ
â. I odczuĹem jÄ
jako jakÄ
Ĺ peĹniÄ, jakÄ
Ĺ wiÄkszÄ
ofiarÄ z Ĺźycia. Tylko podtrzymujÄ
c tÄ ĹwiadomoĹÄ ĹźywÄ
, moĹźna iĹÄ naprzĂłd, nie stajÄ
c siÄ urzÄdnikiem. JeĹli tak nie jest, pojawia siÄ ryzyko, Ĺźe pozwolÄ, by bardziej niĹź Jego wezwanie determinowaĹy mnie ĹźÄ
dania innych i sprawy do zrobienia. Tymczasem stajÄ
c wobec Niego, mogÄ odkryÄ takĹźe wolnoĹÄ powiedzenia ânieâ. MogÄ teĹź w wolnoĹci zauwaĹźyÄ, Ĺźe nawet pewne nuĹźÄ
ce sprawy, niektĂłre aspekty pracy, ktĂłrymi instynktownie nie chciaĹbyĹ siÄ zajmowaÄ â niektĂłre kwestie zwiÄ
zane z zarzÄ
dzaniem, organizacjÄ
â majÄ
w sobie Ĺźycie.
Brakuje Ojcu czegoĹ z Hauterive? Nie wiem: rytmu Ĺźycia, pewnych relacji. Po 26 latach, w tym 16 jako opat...
Nie. Co wiÄcej, jestem zdumiony, Ĺźe nie ĹźyjÄ w âĹźaĹobieâ, ktĂłrej siÄ spodziewaĹem. PozostajÄ bardzo zwiÄ
zany z tamtÄ
wspĂłlnotÄ
, do ktĂłrej wciÄ
Ĺź przynaleĹźÄ. Rozumiem jednak, Ĺźe muszÄ znaleĹşÄ wspĂłlnotÄ tutaj. Z caĹym zgromadzeniem, a przede wszystkim tutaj, w domu. Nie spÄdzam tu zbyt duĹźo czasu, poniewaĹź czÄsto podróşujÄ. Zaraz jednak po przyjeĹşdzie do domu zakonnego w Rzymie spotkaĹem siÄ z zakonnikami, ktĂłrymi sÄ
przede wszystkim studenci, i powiedziaĹem im: âWidzicie, ja nie chcÄ ĹźyÄ w jakimĹ kolegium, ale we wspĂłlnocieâ. A we wspĂłlnocie trzeba szczegĂłlnie troszczyÄ siÄ o trzy wymiary: o braterstwo, czyli komuniÄ, ktĂłra przenika wszystko â odpoczynek, sĹuĹźbÄ, okazywanie sobie uwagi... NastÄpnie o liturgiÄ, czyli o to, by trwaÄ w zjednoczeniu, w uznaniu tajemnicy Chrystusa i jej celebrowaniu, w peĹnej uwagi trosce o tÄ tajemnicÄ. Wreszcie o pomaganie sobie w zgĹÄbianiu SĹowa, tak Ĺźeby wspĂłlnie siÄ uczyÄ i komunikowaÄ sobie to, czego sĹuchamy i czym kaĹźdy z nas Ĺźyje, tak w doĹwiadczeniu, jak i w studiach, podejmujÄ
c przy tym wszystkie wyzwania, przed ktĂłrymi stawia nas konkretna sytuacja, bo przecieĹź, przykĹadowo, Wietnamczyk i Amerykanin bardzo siÄ od siebie róşniÄ
. To jest jednak wspĂłlnota pod kaĹźdym wzglÄdem. Z pewnoĹciÄ
panuje tu mniej ciszy niĹź w Hauterive.
Co jednak tworzy takÄ
wspĂłlnotÄ? Jakie sÄ
zasadnicze czynniki, poza tymi trzema punktami?
Podczas kapituĹy poĹoĹźyĹem wielki nacisk na koniecznoĹÄ powrotu do prawdziwej komunii Ĺźycia, a nie do prostego âbycia razemâ. Dzisiaj wokóŠjest bardzo duĹźo indywidualizmu, panuje kryzys relacji miÄdzy osobÄ
a wspĂłlnotÄ
. Wiele osĂłb duchownych martwi siÄ o co innego: o maĹÄ
liczbÄ powoĹaĹ, o to, czy prowadziÄ szkoĹÄ czy nie, czy zajmowaÄ siÄ parafiÄ
czy nie. To wszystko zaleĹźy od okolicznoĹci, jednak warunkiem sine qua non [niezbÄdnym], dziÄki ktĂłremu charyzmattaki jak nasz moĹźe ĹźyÄ, jest wspĂłlnota. O ile ktoĹ poprzez doĹwiadczenie nie osiÄ
gnÄ
Ĺ takiej dojrzaĹoĹci, Ĺźe jest w stanie ĹźyÄ komuniÄ
takĹźe sam.
SkÄ
d bierze siÄ ten indywidualizm?
Przyczyn jest wiele. Dzisiaj nawet paĹstwo coraz bardziej zwraca siÄ do jednostki. TakĹźe komunikacja zdaje siÄ celowo skonstruowana tak, aby sprzyjaÄ takiej postawie: telefony komĂłrkowe, Internet... W efekcie indywidualizm nasila siÄ coraz bardziej. Nie to jest jednak sednem sprawy, problem ten bowiem na swĂłj sposĂłb dotyczy wszystkich czasĂłw. ĹwiÄty Benedykt mĂłwi o nim w caĹej Regule. A jeĹli cofnÄ
Ä siÄ w przeszĹoĹÄ, dojdziemy do Ananiasza i Safiry, ktĂłrzy oszukujÄ
apostoĹĂłw, udajÄ
c, Ĺźe przynaleĹźÄ
do wspĂłlnoty, a jednak posiadajÄ
odĹoĹźone oszczÄdnoĹci. To takĹźe jest indywidualizm. A wiÄc problem wystÄpowaĹ od poczÄ
tku istnienia KoĹcioĹa. Piotr gani obydwoje, mĂłwiÄ
c: âOszukaliĹcie Ducha ĹwiÄtegoâ. To jest zaproszenie do odniesienia problemu do samej Tajemnicy zawartej w tajemnicy chrzeĹcijaĹskiej wspĂłlnoty, ktĂłra jest uczestnictwem w Komunii TrĂłjcy ĹwiÄtej. Celem nie jest wspĂłlnota sama w sobie â jest ona wspĂłlnotÄ
, jako Ĺźe Chrystus, za sprawÄ
Ducha ĹwiÄtego, pozwala nam uczestniczyÄ w poczÄ
tku i koĹcu caĹego istnienia. To nie jest woluntaryzm, to, Ĺźe âtrzeba byÄ wspĂłlnotowymâ. Na pytanie: âDlaczego muszÄ poĹwiÄciÄ siÄ dla wspĂłlnoty?â, nie mogÄ odpowiedzieÄ: âPoniewaĹź na tym polega miĹoĹÄ, bo wtedy nie jesteĹmy egoistami...â. To sÄ
odpowiedzi moralistyczne, ktĂłre nie wystarczajÄ
. By ĹźyÄ tym wyzwaniem, potrzeba wymiaru kontemplacyjnego, ĹwiadomoĹci Tajemnicy. PoĹwiÄcam swĂłj indywidualizm i zaleĹźy mi na tym, by ĹźyÄ we wspĂłlnocie miÄdzy Ojcem, Synem i Duchem ĹwiÄtym. âJak Ojciec Mnie umiĹowaĹ, tak i Ja was umiĹowaĹemâ. Chrystus ofiarowuje nam tÄ miĹoĹÄ, tÄ komuniÄ. âTrwajcie w miĹoĹci Mojejâ. WaĹźne jest, by do tego wracaÄ. Przede wszystkim we wspĂłlnotach monastycznych, wezwanych do Ĺźycia pamiÄciÄ
.
WspĂłlnota nie moĹźe istnieÄ bez pamiÄci...
Nie. Do licznych odstÄpstw po Soborze, ale takĹźe do tych wczeĹniejszych, doszĹo wĹaĹnie pod wpĹywem idei wspĂłlnoty, ktĂłra w gruncie rzeczy nie jest chrzeĹcijaĹska. Albo wrÄcz w zwiÄ
zku z pewnym naduĹźywaniem wolnoĹci: wymagam od ciebie, byĹ zrezygnowaĹ ze wszystkiego â czyli ze swojej wolnoĹci â dla wspĂłlnoty, nie dajÄ ci jednak tego wymiaru, moĹźliwoĹci Ĺźycia wszystkim dla Chrystusa, czyli byĹ uczestniczyĹ w tym wszystkim, co Chrystus ofiaruje. W ten sposĂłb wspĂłlnota staje siÄ naduĹźyciem. Przede wszystkim tam, gdzie prosi ciÄ o wszystko, jak w rzeczywistoĹci zakonnej. Tymczasem trud zniesiesz tylko wtedy, gdy ponownie zostaje ci zaproponowana atrakcyjnoĹÄ Tajemnicy Chrystusa. Ona, kiedy jest widziana jako doĹwiadczenie, pociÄ
ga wszystkich. Ze wszystkich kultur, wszystkich czasĂłw. StajÄ tutaj wobec wielkich wyzwaĹ. SÄ
tutaj ludzie z czterech kontynentów, bardzo od siebie róşni.
UĹźyĹ Ojciec przymiotnika ânuĹźÄ
cyâ dla okreĹlenia niektĂłrych spraw, ktĂłrymi musi Ojciec siÄ zajmowaÄ, piastujÄ
c tÄ nowÄ
funkcjÄ. PrzyszĹo mi na myĹl jedno zdanie ksiÄdza Giussaniego o pracy jako âo najbardziej nuĹźÄ
cym i mÄczÄ
cym aspekcie w relacji z Chrystusemâ. Co Ojciec odkrywa w sobie w zwiÄ
zku z tym znuĹźeniem? Co to oznacza? Czy tylko pochylanie siÄ nad sprawami, ktĂłrych sam z siebie Ojciec by nie robiĹ?
Odkrywam, Ĺźe wszystko ma swĂłj smak, to prawda. Tylko wtedy jednak,gdy pamiÄtam o powoĹaniu, o Chrystusie, ktĂłry mnie przez to wzywa. WĂłwczas rozumiem, Ĺźe racja jest piÄkna, jest zawsze pozytywna. NuĹźÄ
ce moĹźe byÄ na przykĹad oczekiwanie na samolot na lotnisku, kiedy jesteĹ zmÄczony i nie masz ochoty czytaÄ... Zawsze musisz wydobywaÄ racjÄ: âPodÄ
Ĺźam za Chrystusem. ZnajdujÄ siÄ w takim poĹoĹźeniu, poniewaĹź On mnie wzywa. PrzechodzÄ przez to, to jednak wszystko przeksztaĹcaâ. Dokonuje siÄ swojego rodzaju cud. Nagle pojmujesz piÄkno.
Co oznacza âpamiÄtaÄ o powoĹaniuâ? I jak zauwaĹźyÄ, Ĺźe to siÄ dokonuje?
Znaczy to pamiÄÄ o Chrystusie obecnym. I prawdÄ
jest, Ĺźe nuĹźÄ
ce sprawy bardzo pomagajÄ
, poniewaĹź rzucajÄ
wyzwanie, bardziej zobowiÄ
zujÄ
. PoĹrĂłd spraw, ktĂłre nam siÄ podobajÄ
, Ĺatwiej jest straciÄ ten sens. MoĹźesz myĹleÄ, Ĺźe rzeczy ci wystarczÄ
, Ĺźe nie potrzebujesz tej tajemniczej ObecnoĹci. Zawsze jednak czymĹ pozytywnym jest przejĹcie przez pustyniÄ. NastÄpnie nuĹźÄ
ce sprawy to te, z ktĂłrych nie widzÄ wyjĹcia: te, ktĂłre wymagajÄ
ode mnie robienia tego, czego nie chciaĹbym robiÄ; decydowania o tym, o czym nie chciaĹbym decydowaÄ. To sÄ
sprawy, ktĂłre najbardziej skĹaniajÄ
do proĹby. Do zawierzenia wszystkiego Jemu, aby On uczyniĹ ciÄ nastÄpnie narzÄdziem tego, co chce uczyniÄ.
Czym róşni siÄ, albo na czym polega gĹÄbia tego powoĹania w stosunku do âpierwszego powoĹaniaâ, tego z czasĂłw, gdy Ojciec wstÄ
piĹ do zakonu?
ByĹem powoĹywany do róşnych spraw. JeĹli jednak chcemy rzecz uproĹciÄ, sĹowa, ktĂłre najlepiej opisujÄ
powoĹanie zakonne, znajdujÄ
siÄ w piÄtnastym rozdziale Ewangelii ĹwiÄtego Jana: âKto trwa we Mnie, a Ja w nim, ten przynosi owoc obfityâ (J 15, 5). CzĹowiek zadaje sobie pytanie, czy jakaĹ forma powoĹania rzeczywiĹcie wyda owoc dla jego Ĺźycia. Kusi go, by zakwestionowaÄ jakÄ
Ĺ formÄ, ktĂłrÄ
spotyka, wĹaĹnie w tym aspekcie: czy rzeczywiĹcie ona da speĹnienie mojemu Ĺźyciu? Gdy byĹem w klasztorze w Hauterive, by odbyÄ pierwszy miesiÄ
c prĂłby, rozwaĹźaĹem szczegĂłlnie intensywnie pierwszÄ
czÄĹÄ piÄtnastego rozdziaĹu ĹwiÄtego Jana, do wersetu 17. Ze ĹwiadomoĹciÄ
, Ĺźe to byĹo miejsce, w ktĂłrym przylgnÄ
Ĺem do Chrystusa â to zapewniaĹo pĹodnoĹÄ. To nie byĹ juĹź mĂłj wymysĹ. KtoĹ moĹźe byÄ zakonnikiem, opatem albo biskupem, jeĹli jednak nie jest zjednoczony z Chrystusem, nie jest pĹodny. Gdy tymczasem podÄ
Ĺźasz drogÄ
, na ktĂłrej to Chrystus chce ciÄ mieÄ ze sobÄ
, pĹodnoĹÄ jest gwarantowana. I za kaĹźdym razem siÄ odnawia. PowoĹaniem jest Chrystus, to nie jest jakaĹ rzecz, to jest relacja. A szczegĂłlne powoĹanie kaĹźdego polega na tym, Ĺźe Chrystus dla kaĹźdego ma jakieĹ miejsce, jakÄ
Ĺ formÄ, w ktĂłrej daje mu do zrozumienia: âTo tutaj jesteĹ ze MnÄ
zjednoczonyâ. To miejsce jest jak kamerton, z ktĂłrym moĹźesz siÄ zestroiÄ za pomocÄ
chrzeĹcijaĹskiej wspĂłlnoty. Po to, by zachowaÄ wiÄĹş z poczÄ
tkiem. PoniewaĹź pozostaje jeszcze nastÄpujÄ
cy problem: gdzie znajdujesz pokarm dla twojego Ĺźycia?
Jakie zadanie stoi dziĹ przed zakonami benedyktyĹskimi?
Musimy pokazywaÄ, Ĺźe chrzeĹcijaĹskie Ĺźycie jest Ĺźyciem ludzkim. A wiÄc dotyczy wszystkiego. To nie jest powoĹanie nakierowane na jakieĹ specjalne zadanie, przydatne czemuĹ â to jest pewna caĹoĹÄ. ReguĹa ĹwiÄtego Benedykta dotyka caĹego Ĺźycia. Od aspektĂłw duchowych i wzniosĹych po te bardziej fizyczne, materialne. I to jest najwaĹźniejsze zadanie: trzeba pokazaÄ poprzez Ĺźyciowe doĹwiadczenie, Ĺźe chrzeĹcijaĹstwo ogarnia caĹe czĹowieczeĹstwo. A czyni to w zaleĹźnoĹci od tego, na ile czĹowiek pozostaje wierny pewnym wymiarom: wspĂłlnocie, modlitwie, pracy. StaĹoĹÄ, czyli przylgniÄcie do wcielonego miejsca, w ktĂłrym ty musisz siÄ zmieniÄ, a nie otoczenie albo osoby. Prawdziwe czĹowieczeĹstwo trzeba nieustannie wychowywaÄ. WaĹźne jest, by klasztory ĹźyjÄ
ce wedĹug ReguĹy proponowaĹy coĹ takiego â byĹy miejscami wcielonymi.
Co jest najbardziej palÄ
cym problemem, ktĂłrym Ojciec teraz siÄ zajmuje?
ZaĹoĹźywszy, Ĺźe zasadniczÄ
sprawÄ
jest komunia, trzeba pracowaÄ nad odzyskaniem wolnoĹci. Trzeba jÄ
wychowywaÄ i jej towarzyszyÄ, cierpliwie. Wiele problemĂłw w KoĹciele bierze siÄ wĹaĹnie stÄ
d â z wolnoĹci w przynaleĹźeniu. W byciu razem zawsze wystÄpuje wiÄĹş, pewna zaleĹźnoĹÄ. W wolnoĹci jednak.
A jak wychowuje siÄ wolnoĹÄ?
ĹwiÄty Benedykt mĂłwi, Ĺźe opat musi daÄ mnichom sĹowo, ktĂłre bÄdzie âfermentem BoĹźej sprawiedliwoĹciâ, zaczynem. Potrzeba nauczania, wskazywania drogi, ktĂłre bÄdÄ
jak zaczyn dla osoby. Potem jednak ta osoba musi wÄdrowaÄ, w sposĂłb wolny. A wiÄc kiedy gĹosi siÄ prawdÄ jako obecnÄ
, fascynujÄ
cÄ
dla ciebie, wtedy wolnoĹÄ fermentuje, powstaje zaczyn. Tak w wolnoĹci, z czasem, osoba moĹźe wzrastaÄ. W kaĹźdym razie wolnoĹÄ ugruntowuje siÄ i wychowuje przede wszystkim wtedy, gdy jest poznawana, gdy pomaga siÄ osobom zauwaĹźaÄ, Ĺźe jÄ
posiadajÄ
.
Co to oznacza?
Czasem nie wiemy nawet, co oznacza wolnoĹÄ. Posiadamy caĹkowicie skrzywione wyobraĹźenie o niej. By ukazaÄ, czym jest prawdziwa wolnoĹÄ, waĹźne jest przede wszystkim to, by ĹźyÄ z drugim. WejĹÄ w relacjÄ z nim. Ja muszÄ ĹźyÄ we wspĂłlnocie w taki wĹaĹnie sposĂłb, starajÄ
c siÄ stworzyÄ z jej czĹonkami relacjÄ. Relacja uwidacznia powab wolnoĹci. Dzisiaj w KoĹciele mĂłwi siÄ duĹźo, czÄsto jednak uĹźywa siÄ sĹĂłw zbyt moralizatorskich, aby byÄ fascynujÄ
cym â zbyt wiele razy powtarza siÄ âtrzebaâ. Tymczasem to jest piÄkno, ktĂłre pociÄ
ga.
O czym nieustannie przypomina Benedykt XVI...
WĹaĹnie tak. MoĹźe na dĹuĹźszÄ
metÄ wydaje siÄ, Ĺźe nic siÄ nie dzieje. To jednak jest zaczyn. Wydaje siÄ, Ĺźe siÄ nie zmienia, a jednak siÄ zmienia.
W jaki sposĂłb charyzmat benedyktyĹski wspĂłĹbrzmi z charyzmatem ruchu Komunia i Wyzwolenie? Jak Ojciec odkryĹ to z czasem?
WspĂłĹbrzmienie pozwoliĹ mi odkryÄ Pan poprzez spotkania. Zawsze dawaĹ mi powoĹanie i miejsce, by nim ĹźyÄ. Wezwanie, powoĹanie rozpala ciÄ, jeĹli jednak nie przynaleĹźysz do miejsca, ktĂłre pomaga ci je nieĹÄ i nim ĹźyÄ, wszystko staje siÄ wspomnieniem. Tymczasem za kaĹźdym razem, gdy zauwaĹźaĹem wezwanie Pana, jednoczeĹnie pojawiaĹo siÄ teĹź miejsce, ktĂłre pozwalaĹo mi wÄdrowaÄ. Tak byĹo od poczÄ
tku. W rzeczy samej, jednoĹÄ miÄdzy doĹwiadczeniem Ruchu a doĹwiadczeniem cystersĂłw odkryĹem w swoim Ĺźyciu â podÄ
ĹźaĹem jednÄ
tylko drogÄ
, odkrywajÄ
c, Ĺźe ĹwiÄty Benedykt jest niezwykle obecny w ksiÄdzu Giussanim â ruch Komunia i Wyzwolenie w jakiĹ sposĂłb ponownie proponuje benedyktyĹski charyzmat.
W jakim sensie?
Jako doĹwiadczenie czĹowieczeĹstwa i jako metodÄ, czyli jako miejsce, w ktĂłrym to doĹwiadczenie czĹowieczeĹstwa staje siÄ moĹźliwe. W tym wszystkim punktem odniesienia jest Chrystus. Tak wyglÄ
daĹa moja droga.
A kim jest dla Ojca ksiÄ
dz Giussani?
Spotkaniem. Rzadkim w kaĹźdym tego sĹowa znaczeniu. Nie spotkaĹem siÄ z nim wiele razy, w przeciwieĹstwie do innych osĂłb, ktĂłre odcisnÄĹy na mnie swoje piÄtno, jak na przykĹad biskup Lugano Eugenio Corecco. Za kaĹźdym razem byĹo to jednak niesĹychanie treĹciwe spotkanie. NaznaczyĹo mnie niezwykle jego czĹowieczeĹstwo oraz spojrzenie. I prawdziwe sĹowa, ktĂłre mi daĹ. Pozostaje odciĹniÄty w mojej biednej osobie. PoniewaĹź byĹ, i pozostaje, spotkaniem w Wielkim Spotkaniu.
Z RZYMU W ĹWIAT Urodzony w 1959 r. w Lugano, ojciec Mauro Giuseppe Lepori ukoĹczyĹ filozofiÄ i teologiÄ na Uniwersytecie we Fryburgu. WstÄ
piĹ do opactwa w Hauterive (Szwajcaria) w 1984 r., w 1989 r. zĹoĹźyĹ profesjÄ. Po 16 latach bycia opatem w Hauterive, 2 wrzeĹnia 2010 r. zostaĹ wybrany opatem generalnym Zakonu CystersĂłw, âwielkiej rodzinyâ, jak powiedziaĹ Benedykt XVI, ktĂłra na caĹym Ĺwiecie liczy ponad 80 klasztorĂłw, w ktĂłrych przebywa 1800 mniszek i mnichĂłw (w tym ponad 700 kapĹanĂłw), rozproszonych po Afryce, Ameryce, Europie i Azji. Dom generalny zgromadzenia, do ktĂłrego z Hauterive przeprowadziĹ siÄ ojciec Lepori, znajduje siÄ w Rzymie. |