Ślady, numer 2 / 2011 (marzec / kwiecieĹ) Japonia
Etsuro Sotoo. âOpowiem wam o moim narodzieâ Milczenie, powĹciÄ
gliwoĹÄ, Ĺźadnej zĹoĹci. Tsunami zniszczyĹo caĹkowicie ich Ĺźycie, oni jednak nigdy nie opuĹciliby tego kraju. RzucajÄ
wyzwanie Ĺmierci, prĂłbujÄ
c opanowaÄ sytuacjÄ w elektrowni atomowej. SkĹadajÄ
ukĹon rannym, zanim zacznÄ
ich leczyÄ. A wszystko to, poniewaĹź wspĂłĹodczuwajÄ
z innymi i akceptujÄ
rzeczywistoĹÄ. ETSURO SOTOO, rzeĹşbiarz bazyliki Sagrada Familia, wprowadza nas do serca swojego kraju, w ktĂłrym godnoĹÄ âjest wszystkimâ. Carlo Dignola
11 marca 2011 r. JaponiÄ dotknÄ
Ĺ wstrzÄ
s sejsmiczny o sile 8,9 w skali Richtera, wywoĹujÄ
c tsunami o ponad 10-metrowych falach. To jedno z trzÄsieĹ ziemi, ktĂłre w ciÄ
gu ostatnich 150 lat dokonaĹo najwiÄkszych zniszczeĹ. Ĺťycie straciĹo ponad 30 tysiÄcy osĂłb, 300 tysiÄcy ewakuowano, tymczasem wciÄ
Ĺź istnieje zagroĹźenie skaĹźenia radioaktywnego na skutek powaĹźnych uszkodzeĹ elektrowni nuklearnej Fukushima. TrzÄsienie spowodowaĹo najpowaĹźniejszy kryzys w kraju od czasĂłw zrzucenia bomby atomowej.
Etsuro Sotoo, rzeĹşbiarz, ktĂłry przez 30 lat pracowaĹ przy budowie bazyliki Sagrada Familia w Barcelonie â arcydziele Antonia Gaudiego â jest JapoĹczykiem. W tych tygodniach niezwykle poruszyĹa nas, ludzi z Zachodu, tragedia, ktĂłra spadĹa na jego narĂłd, ktĂłry wczeĹniej wydawaĹ nam siÄ tak odlegĹy zarĂłwno pod wzglÄdem kultury, jak i odczuwania. PoruszyĹa nas nie tylko dramatyczna wiadomoĹÄ. Gdy patrzyliĹmy na japoĹskie mamy uciekajÄ
ce pociÄ
giem z Tokio w obawie przed radioaktywnym promieniowaniem, gdy widzieliĹmy czuĹoĹÄ, jakÄ
otaczaĹy wtulone w nie dzieci, jakĹźe jasno odkryĹo siÄ przed nami powszechne ludzkie przeznaczenie, ktĂłre sprawia, Ĺźe nagle czujemy siÄ sobie bliĹźsi bardziej, niĹź przypuszczaliĹmy. âNiezaleĹźnie od tego, czy jesteĹmy JapoĹczykami, AfrykaĹczykami czy WĹochami â mĂłwi Sotoo â BĂłg umieĹciĹ coĹ na dnie naszego serca. Zazwyczaj nie pojmujemy tego, co nas ĹÄ
czy, kiedy jednak wydarzajÄ
siÄ wielkie tragedie podobne tej, czujemy, Ĺźe KtoĹ umieĹciĹ w naszych sercach to samo. Dlatego nagle odkrywamy, Ĺźe potrafimy z ĹatwoĹciÄ
porozumiewaÄ siÄ ze sobÄ
. Podobnie, gdy spotykamy piÄkno â wtedy rĂłwnieĹź spostrzegamy, Ĺźe my, ludzie, odczuwamy rzeczy w ten sam sposĂłb.JeĹli natomiast nie wydarza nam siÄ coĹ bardzo tragicznego albo niesĹychanie piÄknego, w codziennym Ĺźyciu tego nie widzimy â zapominamy o tymâ.
Wy, JapoĹczycy, wyraĹźacie jednak bĂłl powĹciÄ
gliwie, ze spokojem, ktĂłry nas zdumiewa.
Kiedy doĹwiadcza siÄ bĂłlu, podobnie jak wtedy, gdy doĹwiadcza siÄ wielkiej radoĹci albo kiedy spotyka siÄ coĹ prawdziwego, brakuje sĹĂłw. Wobec kogoĹ, kto straciĹ wszystko, kto przeĹźyĹ znikniÄcie swojej rodziny, nie ma siÄ nic do powiedzenia. JeĹli tylko spojrzymy tym osobom w oczy, dobrze zrozumiemy caĹy ich bĂłl, ktĂłrego nie sposĂłb nawet uzewnÄtrzniÄ. Czasem myĹlimy, Ĺźe wszystko moĹźna wyraziÄ, Ĺźe wszystko trzeba wyraziÄ. Tak nie jest. Zanim zostanie powiedziane to, co chcesz wiedzieÄ, musisz to wczeĹniej zrozumieÄ.
Czym jest godnoĹÄ dla JapoĹczyka?
GodnoĹciÄ
jesteĹ ty. JeĹli stracisz godnoĹÄ, przestajesz istnieÄ.
Kto daje ci gĹÄboki sens tego, kim jesteĹ, tego, Ĺźe jesteĹ wezwany, by istnieÄ?
Ten, kto ciÄ stworzyĹ. Istniejemy, ale bez godnoĹci nie istniejemy naprawdÄ. RĂłwnieĹź spoĹeczeĹstwo albo paĹstwo nie moĹźe istnieÄ bez godnoĹci. O tym mĂłwi historia. JapoĹski samuraj to czĹowiek, ktĂłry caĹe swoje Ĺźycie oddaje, by broniÄ godnoĹci swojej i innych ludzi, i wie, jak to zrobiÄ. WaĹźniejsza od jego Ĺźycia jest jego godnoĹÄ. W pewnym sensie jednak tak samo jest w przypadku zakonnika ĹźyjÄ
cego za klauzurÄ
.
Ă propos samurajĂłw, cztery reaktory elektrowni atomowej Fukushima usiĹowaĹo zgasiÄ okoĹo stu osĂłb, ktĂłre dobrowolnie rzuciĹy na atomowy stos swoje Ĺźycie, by ocaliÄ poĹowÄ Japonii.
ĹledziĹem historiÄ jednego z tych robotnikĂłw. Jego rodzina zostaĹa dotkniÄta przez tsunami â Ĺźona i najmĹodszy syn zostali ewakuowani i nie majÄ
domu. On nie przerwaĹ pracy w elektrowni. JakiĹ dziennikarz zapytaĹ tÄ kobietÄ: âCzy pani wie, Ĺźe moĹźe pani nie zobaczyÄ juĹź swojego mÄĹźa?â, na co ona odpowiedziaĹa mu, Ĺźe jest dumna z tego, co robi jej mÄ
Ĺź. To jest dramat, nie ulega wÄ
tpliwoĹci. CaĹy Ĺwiat ma nadziejÄ, Ĺźe ci ludzie przeĹźyjÄ
, ten robotnik jednak naraziĹ na niebezpieczeĹstwo swoje Ĺźycie, by uratowaÄ narĂłd, w gĹÄbi duszy jednak pragnÄ
Ĺ uratowaÄ swojÄ
rodzinÄ. I jego rodzina o tym wie i bÄdzie o nim zawsze pamiÄtaÄ, cokolwiek siÄ z nim stanie.
W najbardziej dramatycznych chwilach ludzie uczÄ
siÄ na nowo sobie pomagaÄ, nie myĹleÄ tylko o swoich interesach.
Pewna kobieta, pokonujÄ
c caĹe kilometry, szukaĹa ropy, by zapaliÄ piecyk, w domu czekaĹy bowiem na niÄ
trzÄsÄ
ce siÄ z zimna dzieci. Nie znalazĹa duĹźo opaĹu, nie wystarczaĹo nawet na jednÄ
noc; ona jednak obliczyĹa wszystko i zamiast wĹÄ
czyÄ ogrzewanie na caĹÄ
noc, wĹÄ
czaĹa je na godzinÄ, a opaĹ na kolejnÄ
godzinÄ odkĹadaĹa na nastÄpny dzieĹ. W ten sposĂłb zostaĹ jej litr ropy, ktĂłrym podzieliĹa siÄ z mieszkajÄ
cymi w pobliĹźu ludĹşmi. To jest inteligencja. Inteligencja nie polega na umiejÄtnoĹci ukradzenia czegoĹ mojemu bliskiemu, ale na wspĂłĹdzieleniu z nim rzeczy. WspĂłĹdzielenie i wspĂłĹ-istnienie â to jest inteligencja.
Czy to prawda, Ĺźe dla JapoĹczyka âjaâ posiada maĹÄ
wartoĹÄ, Ĺźe bardziej liczy siÄ âmyâ?
Nie, w Japonii âjaâ posiada duĹźÄ
wartoĹÄ. Ty jednak stanowisz czÄĹÄ jakiejĹ wspĂłlnoty, rodziny, czÄĹÄ spoĹecznoĹci â jeĹli nie stanowisz czÄĹci czegoĹ innego, nie istniejesz. Znowu chodzi o godnoĹÄ â nie mogÄ byÄ sobÄ
bez innych.
Co jednoczy tak silny narĂłd? Czy tradycja?
JapoĹczycy, jak wiadomo, nie sÄ
katolikami, wiedzÄ
jednak, czym jest serce. ZnajÄ
miĹoĹÄ. Lekarz jeĹşdzi po zniszczonych wioskach, odwiedza rannych w szpitalach i wszystkim pomaga. Ci ludzie nie majÄ
juĹź nic, a on nie zna nikogo z nich. Dlaczego to robi? To jest tajemnica. Rzuca wyzwanie Ĺmierci. Dlaczego? Tajemnica. JesteĹmy jednak ludĹşmi i to robimy.Ta idea myĹlenia o innych, wspĂłĹodczuwania z innymi tkwi w japoĹskim wychowaniu. ObserwowaĹem lekarzy wolontariuszy, z ktĂłrymi przeprowadzono wywiad po tsunami. PierwszÄ
rzeczÄ
, jakÄ
robiÄ
, to pozdrawiajÄ
chorych. NiezaleĹźnie od tego, jak bardzo naglÄ
ca i tragiczna byĹaby sytuacja, ten ukĹon oznacza wĹaĹnie myĹlenie o innych, poniewaĹź to, co wydarzyĹo siÄ dzisiaj im, jutro moĹźe wydarzyÄ siÄ mnie. Tak jak ja jako rzeĹşbiarz muszÄ prosiÄ kamieĹ o pozwolenie, bym mĂłgĹ w nim rzeĹşbiÄ, tak rĂłwnieĹź oni muszÄ
ukĹoniÄ siÄ tym ludziom, zranionym i udrÄczonym, zanim bÄdÄ
ich leczyÄ.
Hiroszima, Fukushima... Dlaczego akurat Japonia musi jako pierwsza doĹwiadczaÄ skutkĂłw najstraszniejszych lÄkĂłw i klÄsk, jakie nosi w sobie nasz Ĺwiat? Czy zadaĹ Pan sobie kiedyĹ to pytanie?
Dlaczego musi Pan podróşowaÄ i pisaÄ do późnych godzin nocnych? Dlaczego ktoĹ inny musi siÄ troszczyÄ o swojÄ
rodzinÄ albo bractwo? Bo to jest jego obowiÄ
zek. Tak, czasem sam zadajÄ sobie pytanie: dlaczego JapoĹczycy nie opuszczÄ
Japonii? WystÄpujÄ
tu tajfuny, trzÄsienia ziemi, tsunami,a mimo to kochajÄ
swĂłj kraj. Wszyscy. Ja sam, chociaĹź od wielu lat mieszkam w Hiszpanii, kocham JaponiÄ. Dlaczego matka, ojciec nie pozostawiajÄ
swojego niepeĹnosprawnego dziecka? Bo je kochajÄ
. Wszyscy kochajÄ
noworodka, ktĂłry nie jest w stanie nic zrobiÄ. Czujemy, Ĺźe tak trzeba.
Czym jest dla was natura? Nie pomstujecie na niÄ
nawet wtedy, gdy ukazuje tak zĹowrogie oblicze.
JeĹli uwaĹźalibyĹmy, Ĺźe natura jest zĹowroga, nie moglibyĹmy myĹleÄ, Ĺźe my jesteĹmy naturÄ
. MieszkaĹcy Zachodu uwaĹźajÄ
naturÄ za coĹ, co trzeba ujarzmiÄ, ucywilizowaÄ. JapoĹczycy uwaĹźajÄ
raczej, Ĺźe jeĹli nie uda nam siÄ wspĂłĹistnieÄ w harmonii z naturÄ
, przestaniemy istnieÄ. Tsunami jest naturalnym zjawiskiem, nie chodzi o to, by mu siÄ przeciwstawiaÄ â okazujÄ
c posĹuszeĹstwo, moĹźna zrozumieÄ o wiele wiÄcej. Sama technologia moĹźe posuwaÄ siÄ naprzĂłd tylko wraz z naturÄ
â jeĹli nie okazuje siÄ posĹuszeĹstwa naturze, tak naprawdÄ nic nie posuwa siÄ do przodu. WidziaĹem w telewizji pewnÄ
kobietÄ, ktĂłra od piÄciu dni poszukiwaĹa swojej rodziny, krÄ
ĹźyĹa pieszo po zniszczonym mieĹcie, bez wody, bez niczego, pytajÄ
c o bliskich kaĹźdÄ
napotkanÄ
osobÄ, z nadziejÄ
, Ĺźe ich znajdzie. SkÄ
d wypĹywa ta siĹa? To jest miĹoĹÄ. A kiedy wreszcie odkryje, Ĺźe jej najbliĹźsi nie ĹźyjÄ
, co bÄdzie mogĹa zrobiÄ? KrzyczeÄ, zbuntowaÄ siÄ? Nie â zaakceptowaÄ rzeczywistoĹÄ.
Czy nie istnieje ryzyko, Ĺźe taka postawa doprowadzi do Ĺlepego fatalizmu, w ktĂłrym ukaĹźe siÄ szintoistyczne podĹoĹźe spoĹeczeĹstwa, nawet tego zsekularyzowanego?
Nie. My, JapoĹczycy, wiemy, Ĺźe natura nigdy nie przebacza. Wina leĹźy po naszej stronie, poniewaĹź zapomnieliĹmy, Ĺźe jest tak wielka i silna.
MĂłwi Pan, Ĺźe bardziej niĹź fatalizm jest to rozpoznanie pewnego stwierdzonego faktu â jesteĹmy niczym. Jak wiÄc nazwaÄ waszÄ
postawÄ? Czy to realizm?
WĹaĹnie tak. Jedyne, co moĹźemy zrobiÄ, to uczyÄ siÄ od rzeczywistoĹci. Trzeba okazywaÄ posĹuszeĹstwo naturze i w swoim ograniczeniu zrobiÄ wszystko, co jest moĹźliwe â to jest Japonia.
Czy w waszej kulturze istnieje idea ostatecznej pozytywnoĹci rzeczywistoĹci, czegoĹ, co przetrwa pomimo katastrof, ktĂłrym czĹowiek nieuchronnie wychodzi na spotkanie?
PozytywnoĹÄ to to, o czym staramy siÄ powiedzieÄ â zaakceptowanie tego, czemu musimy stawiÄ czoĹa. CzĹowiek moĹźe i musi robiÄ wszystko, co jest w jego mocy, trzeba jednak poznaÄ swoje ograniczenia. Nie moĹźna frontalnie rzuciÄ wyzwania naturze. O ile mi wiadomo, jedynym czĹowiekiem z Zachodu, ktĂłry bardzo dobrze to zrozumiaĹ, byĹ Gaudi. Ostatnio myĹlaĹem o tym, Ĺźe my sami jesteĹmy naturÄ
. Nie oznacza to po prostu, Ĺźe jesteĹmy czÄĹciÄ
natury, choÄ... PiÄkno jest ĹwiatĹem i blaskiem prawdy, tym ĹwiatĹem, tym blaskiem jesteĹmy jednak my, ludzie.
W szczytowym momencie zagroĹźenia nuklearnego wystÄ
piĹ w telewizji â co nigdy dotÄ
d nie miaĹo miejsca â cesarz Akihito i powiedziaĹ swojemu narodowi, Ĺźe przyszedĹ czas na modlitwÄ. Co to dla was oznacza?
ModliÄ siÄ znaczy jednoczyÄ, jednoczyÄ i celebrowaÄ. Wszyscy patrzÄ
wspĂłlnie na to, co w nich ugodziĹo, i wspĂłĹdzielÄ
cierpienie tego, kto pĹacze.
My, chrzeĹcijanie, tak siÄ nie modlimy.
Nie. Cesarz jest symbolem Japonii, wszyscy go sĹuchajÄ
. On mĂłwi wszystkim: jednoczmy siÄ. Modlitwa stanowi dla nas czÄĹÄ dziaĹania. Nie moĹźesz powiedzieÄ: âPomodliĹem siÄ i nic mnie juĹź nie obchodziâ, nie, ty musisz teĹź dziaĹaÄ. Jak napisaĹem w swojej ksiÄ
Ĺźce La libertĂ verticale [Wertykalna wolnoĹÄ], ktĂłra wĹaĹnie ukazaĹa siÄ w Hiszpanii, wszelka praca, jeĹli jest wykonywana z godnoĹciÄ
, jest rodzajem modlitwy.
ZostaĹ Pan chrzeĹcijaninem. Czy dziĹ spoglÄ
da Pan na te fakty inaczej?
Zanim jeszcze przeszedĹem na chrzeĹcijaĹstwo, doĹwiadczaĹem tych rzeczy: ten, kto pomaga, odczuwa niesienie pomocy jako coĹ najbardziej koniecznego dla samego siebie. Chory potrzebuje oczywiĹcie lekarza, jednak wiÄkszÄ
potrzebÄ pomagania innym odczuwa lekarz. Wszystko to rozumiem wyraĹşnie dziÄki swojemu nawrĂłceniu. Gdybym nie zostaĹ chrzeĹcijaninem, nie rozumiaĹbym tego.
Czy w waszej kulturze istnieje idea nadziei?
Tak, od zawsze. Ludzie, ktĂłrzy przeĹźyli tsunami, bÄdÄ
mogli zaczÄ
Ä od nowa tylko dziÄki nadziei. JapoĹczycy duĹźo mĂłwiÄ
o nadziei, to jest coĹ naturalnego dla Ĺźywego czĹowieka, nie jest Ĺatwo jednak zrozumieÄ jÄ
naprawdÄ. Czasem nadzieja moĹźe byÄ czymĹ nieco materialnym albo ograniczonym sentymentem... DziÄki nawrĂłceniu zrozumiaĹem, Ĺźe nadzieja, wiara i miĹoĹÄ sÄ
zjednoczone. |