Ślady, numer 2 / 2011 (marzec / kwiecieĹ) Pierwszy plan
Zakochani w Chrystusie i w czĹowieku Wzajemna przyjaźŠi szacunek. Audiencje dla studentĂłw. I âtaki sam sposĂłb postrzegania rzeczyâ, ktĂłry niektĂłrym mimo wszystko przeszkadzaĹ⌠Oto jak narodziĹa siÄ (i umacniaĹa) wiÄĹş miÄdzy Ojcem ĹwiÄtym a Ruchem. ks. Massimo Camisasca
WybĂłr Karola WojtyĹy na papieĹźa jest faktem, ktĂłry gĹÄboko odciska siÄ na Ĺźyciu ruchu Komunia i Wyzwolenie. Do poĹowy lat 70. kilka wielkich postaci KoĹcioĹa patrzyĹo na Ruch z uwagÄ
i powaĹźaniem. WiÄkszoĹÄ wĹoskich biskupĂłw ignorowaĹa go jednak i odnosiĹa siÄ do niego z wrogoĹciÄ
. W czasie ostatnich lat swojego pontyfikatu PaweĹ VI, w wyniku dziaĹaĹ podjÄtych przez arcybiskupa Giovanniego Benellego, zastÄpcy Sekretarza Stanu, zaczÄ
Ĺ interesowaÄ siÄ Ruchem, zapraszajÄ
c go w NiedzielÄ PalmowÄ
w 1975 roku na plac Ĺw. Piotra. Wraz z wyborem Jana PawĹa II Ruch znalazĹ siÄ nagle w centrum uwagi Ojca ĹwiÄtego, a przez to w centrum KoĹcioĹa.
Spotkania z PapieĹźem. MinÄĹo zaledwie kilka miesiÄcy od paĹşdziernika 1978 roku, gdy w styczniu nastÄpnego roku ksiÄ
dz Giussani otrzymaĹ zaproszenie na audiencjÄ. DoszĹo po niej do serii spotkaĹ Ojca ĹwiÄtego z czĹonkami Ruchu z Rzymu i z innych miast. Ich kulminacjÄ
byĹy wielkie audiencje, na ktĂłre studenci z Ruchu zostali zaproszeni w marcu 1979 roku, caĹy Ruch natomiast we wrzeĹniu 1984 roku. W miÄdzyczasie, w roku 1982, Ojciec ĹwiÄty odwiedziĹ Meeting w Rimini. WytworzyĹa siÄ bliskoĹÄ, ktĂłra wywieraĹa wraĹźenie, przeraĹźajÄ
c jednoczeĹnie wielu ludzi oraz niektĂłrych praĹatĂłw. Byli i tacy, ktĂłrzy dokĹadali wszelkich staraĹ o to, by tÄ wiÄĹş miÄdzy PapieĹźem a Ruchem osĹabiÄ, dystansujÄ
c ich nieco od siebie.
Jak to wszystko wytĹumaczyÄ? Dlaczego ten PapieĹź, âprzybyĹy z dalekiego krajuâ, natychmiast zainteresowaĹ siÄ Ruchem do tego stopnia, Ĺźe sam od siebie powiedziaĹ publicznie: âWasz sposĂłb podchodzenia do problemĂłw czĹowieka jest bliski mojemu â mogÄ powiedzieÄ, Ĺźe jest taki sam jak mĂłjâ? Te sĹowa zostaĹy wypowiedziane na poczÄ
tku 1980 roku, podczas spotkania z kilkoma studentami. WypĹywaĹy z uznania gĹÄbokiej harmonii, pewnego wspĂłĹdzielenia rozumienia istoty spraw miÄdzy ksiÄdzem Giussanim a polskim PapieĹźem, ktĂłre miaĹo swoje korzenie w przekonaniu, Ĺźe wiara w Jezusa Chrystusa stanowi centrum istnienia, Ĺźe podÄ
Ĺźanie za Nim jest ĹaskÄ
, radoĹciÄ
, zwyciÄstwem, drogÄ
ku peĹni czĹowieczeĹstwa. KsiÄ
dz Giussani i Karol WojtyĹa uznawali siebie za ludzi KoĹcioĹa, ktĂłry nie zamyka siÄ w zakrystii, nie zazdroĹci Ĺwiatu, ale jest szczÄĹliwy z powodu otrzymanego daru i Ĺwiadomy, Ĺźe dar ten jest tym, czego ludzie poszukujÄ
i czego oczekujÄ
.
Ci dwaj wielcy kapĹani poznali siÄ w Polsce kilka lat przed wyborem arcybiskupa krakowskiego na nastÄpcÄ ĹwiÄtego Piotra. Ojciec ĹwiÄty miaĹ wiÄc przynajmniej ogĂłlne pojÄcie o Ruchu. Jednak podczas tych pierwszych spotkaĹ bez wÄ
tpienia uderzyĹy go niektĂłre charakterystyczne dla Ĺźycia Ruchu aspekty. To byĹ Ruch tworzony przede wszystkim przez ludzi mĹodych, a wiÄc ktĂłry potrafiĹ przemawiaÄ do nowych pokoleĹ, pociÄ
gaÄ je, przekonywaÄ w czasach, gdy caĹe rzeki ich rĂłwieĹnikĂłw odpĹywaĹy z KoĹcioĹa, wpadajÄ
c do morza marksizmu albo obojÄtnoĹci. KsiÄ
dz Giussani poruszyĹ Karola WojtyĹÄ, poruszyĹ go radykalnoĹciÄ
, uniwersalnoĹciÄ
swojego charyzmatu, zdolnoĹciÄ
mĂłwienia o czĹowieku do ludzi, ktĂłra siÄgaĹa najgĹÄbszych ludzkich oczekiwaĹ, bez usuwania jakiegokolwiek aspektu Ĺźycia.
Pierwsza encyklika Karola WojtyĹy byĹa zatytuĹowana Redemptor hominis. Tak jak dla ksiÄdza Giussaniego, rĂłwnieĹź dla PapieĹźa ogniskami kosmosu byĹ Chrystus i czĹowiek. JeĹli czĹowiek traktuje siebie powaĹźnie, odnajduje Ĺlady drogi do Chrystusa. JednoczeĹnie tylko Chrystus ukazuje samemu czĹowiekowi czĹowieka, jak stwierdziĹ SobĂłr WatykaĹski II.
Perspektywa, z ktĂłrej Karol WojtyĹa i ksiÄ
dz Giussani patrzyli na KoĹcióŠi czĹowieczeĹstwo, byĹa taka sama. Obydwu oĹźywiaĹa niezwykle silna pasja misyjna, byli Ĺwiadomi tego, Ĺźe zostali wezwani przez Boga do przeprowadzenia reformy Ĺźycia KoĹcioĹa. Byli przekonani, Ĺźe ta reforma nie dokonuje siÄ poprzez powrĂłt do przeszĹoĹci albo przez nieroztropne pokĹadanie ufnoĹci w postÄpie, ale polega na odkryciu chrzeĹcijaĹskiego doĹwiadczenia. Wymaga uwagi skierowanej na egzystencjÄ, na gĹÄbokÄ
dynamikÄ Ĺźycia ludzkiego, w ktĂłrym odczytywali Ĺlady tego, co BĂłg zasiaĹ w ludzkim sercu, i zaufania do chrzeĹcijaĹstwa jako do wydarzenia, ktĂłre dokonuje siÄ tu i teraz, jak powiedziaĹ Ojciec ĹwiÄty podczas audiencji z okazji 30-lecia Ruchu.
ĹÄ
czyĹo ich pozytywne odkrycie chrzeĹcijaĹstwa jako Ĺwietlistego i fascynujÄ
cego wydarzenia, zdolnego przyjÄ
Ä wszystkie rany Ĺźycia ludzkiego, bez Ĺźadnego integralizmu i nostalgii za przeszĹoĹciÄ
. Bez zablokowania problemem nowoczesnoĹci, ale spoglÄ
dajÄ
c do przodu ku nowemu, ktĂłre widzieli, jak wzrastaĹo na ich oczach.
CzĹowiek w centrum. Karol WojtyĹa i ksiÄ
dz Giussani postawili w centrum swojej uwagi czĹowieka. JuĹź nie Ĺwiat, jak to byĹo w teologicznym i eklezjalnym zatroskaniu w latach 60. MĂłwili do kaĹźdego czĹowieka, w ĹwiadomoĹci, Ĺźe Wcielenie jest wydarzeniem centralnym historii i caĹego wszechĹwiata.
Nie wszystko oczywiĹcie byĹo takie samo w tych dwĂłch postaciach. Dwie osobiste historie gĹÄboko siÄ od siebie róşniĹy. RĂłwnieĹź pewne akcenty byĹy obecne w jednym lub w drugim w odmienny sposĂłb. Na przykĹad Karol WojtyĹa mĂłwiĹ duĹźo o miĹoĹci miÄdzy mÄĹźczyznÄ
a kobietÄ
, o rodzinie, o cielesnoĹci. ByĹy to tematy, ktĂłre formalnie nie znajdowaĹy siÄ w centrum troski ksiÄdza Giussaniego. ZajmowaĹ siÄ on nimi, mĂłwiÄ
c o wychowaniu uczuciowoĹci. Obydwu jednak poruszaĹo pragnienie, by KoĹcióŠnie zabarykadowaĹ siÄ w bezpĹodnym klerykalizmie â chcieli otworzyÄ KoĹcióŠna caĹy wszechĹwiat. Byli zainteresowani kwestiami dotyczÄ
cymi czĹowieka: pracÄ
, miĹoĹciÄ
, powoĹaniem, i gĹÄboko przekonani, Ĺźe majÄ
do przekazania orÄdzie, Ĺźe przynoszÄ
doĹwiadczenie prawdziwe dla kaĹźdego czĹowieka na Ĺwiecie: najwznioĹlejsze, najbardziej ludzkie, doĹwiadczenie naprawdÄ zdolne doprowadziÄ czĹowieka do jego rzeczywistej wielkoĹci. Obydwaj mĂłwili o rozumnoĹci wiary.
W ostatnich dziesiÄciu latach Ĺźycia, ktĂłre byĹo tajemniczo wezwane do tego, by zakoĹczyÄ siÄ niemal w tym samym czasie, ukazuje siÄ gĹÄboka harmonia doĹwiadczeĹ, naznaczonych takĹźe interesujÄ
cÄ
wymianÄ
korespondencji. Obydwaj ĹźyjÄ
z chorobÄ
â dotyka ich ta sama dolegliwoĹÄ â bez narzekania, bez buntowania siÄ. Paradoksalne zakoĹczenie dwĂłch istnieĹ oddanych sĹowu, podróşom, spotkaniom, dziaĹalnoĹci, ktĂłra wydawaĹa siÄ nie wiedzieÄ, co to wytchnienie. ToĹźsamoĹÄ miÄdzy czĹowieczeĹstwem a wiarÄ
â ta doskonaĹa definicja charyzmatu ksiÄdza Giussaniego oddaje takĹźe pierwsze wraĹźenie, jakie wywarĹ na mnie Jan PaweĹ II, gdy ukazaĹ siÄ jako PapieĹź. Tak jak Karol WojtyĹa, ksiÄ
dz Giussani wykraczaĹ poza wszelkie schematy, ukazywaĹ siÄ jako nowy i odmienny w róşnych okresach Ĺźycia; tak jak Karol WojtyĹa gĹÄboko zainteresowany wszystkimi aspektami czĹowieczeĹstwa, przede wszystkim nawrĂłceniem, spotkaniem z osobami.
To, co obydwaj stworzyli, moĹźna zdefiniowaÄ, tak w przypadku pierwszego jak i drugiego, jako ruch. DuĹźo bardziej widoczny i spoisty jest ten, ktĂłremu poczÄ
tek daĹ ksiÄ
dz Giussani: z wĹasnÄ
nazwÄ
, wĹasnym centrum, z wĹasnym statutem, majÄ
cy na zawsze rozpoznawaÄ w charyzmacie tego czĹowieka ĹşrĂłdĹo swojej aktualnoĹci. I ruch Karola WojtyĹy â Ĺwiatowy, zrodzony przede wszystkim podczas jego podróşy, a w szczegĂłlnoĹci Ĺwiatowych Dni MĹodzieĹźy; trudniejszy do wyodrÄbnienia, naznaczony tysiÄ
cem róşnych prÄ
dĂłw, wciÄ
Ĺź jednak Ĺźywy, jeĹli dzisiaj, po szeĹciu latach od Ĺmierci, nieustannie przybywa do Rzymu rzeka ludzi, aby pomodliÄ siÄ chociaĹźby przez chwilÄ przy jego grobie. |