Menu strony Strona główna Śladów
   
Ślady > Archiwum > 2010 > listopad / grudzień

Ślady, numer 6 / 2010 (listopad / grudzień)

Wielcy klasycy. Lew Tołstoj

Na ty z życiem

Ferwor wojny, praca w polu, zawstydzenie pewnej dziewczyny… Sto lat temu zmarł pisarz, który jako jedyny potrafił z jednakową maestrią opowiadać tak o światowych wydarzeniach, jak o sprawach codziennych. Dzisiaj jeden z jego „kolegów po piórze” opowiada o tym, co prawdopodobnie sprawiło, że Tołstoj stał się największym prozaikiem wszechczasów: „Uchwycił całą naszą nieskończoną potrzebę”.

Luca Doninelli


Kto był największym powieściopisarzem wszechczasów: Tołstoj czy Dostojewski? Dlaczego akurat oni dwaj? Rzecz w tym, że twórczość Tołstoja i Dostojewskiego urzeczywistnia to wszystko, co nasuwa nam się na myśl, gdy słyszymy słowo „powieść”: cudowna narracyjna konstrukcja, w której pisarz przeplata własny głos z głosem swoich postaci i z ich niezliczonymi perypetiami. Innymi słowy: dzieło myśli, w którym postacie, idee i historie odzwierciedlają mnóstwo „fragmentów” i przebłysków intelektualnej osobowości ich autora.

O jednym z nich mówi się często, chyba zbyt często. O drugim – prawie w ogóle. Może dlatego, że wydaje się, że o prawdziwych prozaikach ma się mniej do powiedzenia, a może po prostu trudniej znaleźć temat. W każdym razie oni sami lubili się, szanowali i podziwiali.

W przeciwieństwie do Dostojewskiego Tołstoj był człowiekiem bogatym. Widać to dobrze po samych powieściach. Te Dostojewskiego pisane są w odcinkach, tak by mogły być drukowane w czasopismach, dlatego często są zbyt długie – współczesny wydawca przed opublikowaniem ich w formie książki zasugerowałby autorowi znaczne cięcia. Powieści Tołstoja natomiast, przeciwnie, pisane bez pośpiechu, są lepiej skonstruowane, i choć czasem bardzo długie, wydawcy trudno byłoby zaproponować sensowne cięcia.

O ile życie Dostojewskiego było niezwykle zagmatwane, nie zawsze z jego winy, Tołstoj skomplikował sobie życie przede wszystkim sam, często utrudniając je także innym. Wszyscy wiedzą o jego wysiłkach podejmowanych na rzecz poprawy warunków życia wieśniaków w jego posiadłości Jasna Polana. Nie wszyscy natomiast zdają sobie sprawę, że pewnego razu jego przyjaciel i dobroczyńca Iwan Turgieniew dostrzegł na obliczach tych wieśniaków – podczas ich rozmowy z właścicielem majątku – ironiczny uśmiech, do którego – według Tołstoja – nie byli oni w ogóle zdolni.

Kiedy jednak mówi się o życiu jakiegoś pisarza, często zapomina się, że znaczna jego część upłynęła na pisaniu, a więc o tym, że pisanie w zupełnie uzasadniony sposób stanowi część jego biografii. Stąd też obraz życia przedstawionego jako byt odłączony od dzieła okazuje się ostatecznie zafałszowany. Na przykład biografia Tołstoja bez tego zasadniczego aspektu przejawia jakąś niewątpliwą dramatyczność, niepozbawioną jednak czasem czegoś z lekka komicznego, jak dobrze dokumentuje to uwaga Turgieniewa.

NIEPOKÓJ. Istotnie, Tołstoj nie zadowolił się pisaniem, ale trawiony niepokojem (instabilis loci, jak wyraziliby się Ojcowie Kościoła), można powiedzieć, że poznał wszystkie warstwy rosyjskiego społeczeństwa, wszystkie warunki życia, przyjmując je, ale nie czyniąc ich naprawdę swoimi, ponieważ on wciąż był czymś innym. Wiedzieli o tym dobrze wieśniacy, z którymi spędził znaczną część swojego życia, przedkładając ich towarzystwo nad nieznośne towarzystwo wyższych sfer, do których przynależał z racji swojego pochodzenia.

Życie wewnątrz dzieła pozwala widzieć człowieka wyraźniej, pomaga lepiej go osądzić, a ostatnie słowo nie należy już do neurozy – Tołstoj z pewnością był wielkim  neurotykiem. W jego opowiadaniu Ojciec Sergio pewien młody człowiek, któremu się poszczęściło, trawiony destrukcyjnym dążeniem do doskonałości – która jest także wyniszczającą ambicją – odrzuca w jej imię to wszystko, co ofiaruje mu życie, oraz wszystkie rozwiązania, które on sam znajduje. Odwraca się od wyższych sfer, szczęśliwego małżeństwa, zostaje mnichem, następnie eremitą, potem ucieka także stamtąd, po to, by znaleźć się w innych warunkach; wreszcie wzięty za włóczęgę i zesłany na Syberię kończy jako służący u bogatego wieśniaka, uprawiając jego warzywniak, ucząc dzieci oraz opiekując się chorymi.

Poszukiwanie doskonałości – tak tutaj, jak i gdzie indziej u Tołstoja – kończy się, innymi słowy, na tym,że pan sam czyni z siebie sługę. Autoryzowane biografie mówią, że pisarz, po oficjalnym odejściu od Kościoła prawosławnego (1881), został wyznawcą ewangelickiej moralności, pewnej swojej idei socjalizmu, będącej zniekształceniem ewangelicznego Kazania na górze. Wszyscy krytycy słusznie zwracali uwagę, że w Tołstoju pogaństwo ścierało się z chrześcijaństwem, niczym niepokój ludzkiego serca ściera się z przeobfitą, widowiskową siłą natury, którą Tołstoj odmalował swoim piórem, czyniąc ją w ten sposób niezapomnianą.

Jest jednak coś jeszcze. Żaden pisarz nie był zdolny tak jak on opowiedzieć nam o burzy, ferworze wojny, nocy osamotnionego serca, bohaterskim czynie, spokojnej wędrówce wieśniaczek przez pola wczesną wiosną, zawstydzeniu dziewczyny, bezczelności kobiety po przejściach, dramatycznej miłości ojca, nieuświadomionym pięknie młodzieńczego serca… Nikt nie opowiedział nam o różnorodności życia tak jak on, zawsze mocujący się z najmniejszymi szczegółami oraz wpatrujący się w plan Kogoś większego.

MIĘDZY HISTORIĄ A HISTORIAMI. Nikt tak jak Tołstoj nie potrafił pokazać nam, z ilu czynników składa się nawet najdrobniejsze wydarzenie (myślę w tym momencie o opisie sanek wyłaniających się z bramy w Panu i słudze). Dzielił je na fragmenty – tak jednak, żeby nikt się nie spostrzegł – a następnie rekonstruował (na stronicy, na naszych oczach), aż do ukazania nam go jako bardzo zwyczajnego, nie pozbawiając nas przy tym jednak smaku jego złożoności.

Ale i tutaj jest coś jeszcze. Tołstoj otwarł przed nami wiele serc. W swoim arcydziele Wojna i pokój – powieści nad powieściami, a zarazem czymś więcej niż powieści – donośne, wstrząsające światem wydarzenia (chodzi o inwazję Napoleona na Rosję, która miała miejsce pół wieku wcześniej) są wyraźnie przypadkową konsekwencją niezliczonej ilości małych wydarzeń, podjętych niespodziewanie decyzji, niedomówień, niesprawdzonych informacji itd. Wydarzenia, które z kolei opowiadają nam inną historię, Prawdziwą Historię ludzkości, historię, w której ścierają się nie tyle Francuzi z Rosjanami, co dwa ludzkie typy: kogoś – rozumianego, ale zarazem znienawidzonego przez autora – kto zadowala się pojmowaniem świata jako maszyny, którą trzeba udoskonalić, tak by działała jak najlepiej, oraz kogoś, kto wie, że wszystkie rzeczy – nawet gdyby chodziło o cały świat – nie są w stanie zaspokoić ludzkiego serca.

To samo można powiedzieć o tragicznej historii miłości Anny Kareniny, gdzie całe wytwarzane przez historię rzeczywiste zło oraz śmierć biorą się z romantycznych snów, z iluzji, że życie może składać się tylko z czystego sentymentu, czystej namiętności; innymi słowy, że można żyć poza rzeczywistością.

OSTATNIA UCIECZKA. Wiele razy, jak już o tym wspominaliśmy, Tołstoj daje do zrozumienia, że w dobrowolnym wyrzeczeniu się swojego majątku, aż do decyzji zostania służącym, kryje się cały sens ludzkiego życia.

Jego idee wywołują silne reakcje, Kościół prawosławny nakłada na niego ekskomunikę, a jego książki umieszcza na Indeksie ksiąg zakazanych. Być może te zatargi odsunęły od pisarza w 1901 roku Nagrodę Nobla, która wydawało się, że należała już do niego. W listopadzie 1910 roku, w wieku 82 lat, po powtarzających się kłótniach z żoną – która, mając po części rację, potępiała jego styl życia – uciekł z domu po to, by porzucić wszystko dla Chrystusa. Wkrótce jednak zachorował na zapalenie płuc i umarł na stacyjce kolejowej w Astapowie.

Czego szukał w ucieczce? Według mnie szukał objęcia. Jestem osobiście przekonany, że Tołstoj lepiej niż ktokolwiek inny zrozumiał (myślę, że lepiej nawet niż Dostojewski), że nic z ludzkiego życia, żadnej okoliczności, żadnej relacji – nawet miłości między mężczyzną a kobietą – nie sposób przyjąć ani pokochać, jeśli nie mają w sobie obecnego, żywego znaczenia. Każdy styl życia, każda moralność, każda zasada etyczna są tylko namiastką tej Obecności. Tołstoj zdołał poznać imię tej Obecności – Jezus Chrystus. Skończył jednak – być może z powodu niezrozumienia ze strony Kościoła, który zrobił z niego anarchistę, przywiązując zbyt dużą uwagę do sformułowania jego idei, a za małą do siły, która je poruszała – na utożsamieniu Chrystusa z Wszechświatem, ze Wszystkim. Pokazał w ten sposób,że żadna myśl nie może zapełnić życiowej pustki (tymczasem panteizm – zgodnie z którym wszystko, co istnieje, jest częścią Boga – urzeczywistnia skrajną ludzką pokusę rozwiązywania problemu życia poprzez intelektualny akt).

Nie na tym polega jednak jego wielkość, ale na uporczywym identyfikowaniu ludzkiego serca z  nieproporcjonalną, nieskończoną potrzebą. Żaden pisarz nie opowiedział o tej potrzebie lepiej od niego. Tołstoj stworzył powieści oraz opowiadania o niesłychanej mocy, dając nam poznać tak postacie, oblicza, dramaty, historie, krajobrazy, odmalowując czas, przestrzeń oraz historię, jak i równie wiele aspektów tego tajemniczego poruszenia, tej niemożliwej nadziei, z której on czuł się uczyniony, a która przebija przez wielu jego najróżniejszych bohaterów (poczynając od Piotra Bezuchowa z Wojny i pokoju, Lewina z Anny Kareniny, po wojskowych, mnichów, umierających, zdrajców i zdradzonych), za którymi każdy czytelnik może dostrzec – zamaskowane, nigdy jednak do końca – oblicze pisarza.

 

 

ETAPY ŻYCIA

1828 Lew Tołstoj przychodzi na świat w Jasnej Polanie, w arystokratycznej rodzinie.
1841 Po śmierci rodziców (matka umiera w 1830, a ojciec w 1837 r.) przenosi się do Kazania.
1844 Zapisuje się na studia, na Wydział Filozoficzny. W 1851 r. pisze Dzieciństwo.
1851 Na Kaukazie bierze udział w wojnie przeciwko Czeczeńcom, najpierw jako wolontariusz, a następnie oficer; opowiada o niej w Wybiegu.
1854 Mając zamiar wziąć udział w wojnie z Turcją, przenosi się na Krym. Powstają wtedy Opowiadania sewastopolskie.
1856 Usiłuje poprawić warunki życia wieśniaków w Jasnej Polanie. Ma plan założenia komun wieśniaczych po to, by zmienić oblicze ówczesnego społeczeństwa.
1860 Podróżuje po Europie. Następnie pozostawia zajęcia wyższych sfer po to, by zaszyć się w swojej wiejskiej posiadłości Jasna Polana.
1862 Żeni się z 18-letnią Zofią Bers, córką nadwornego lekarza, z którą będzie miał 13 dzieci.
1863–1869 Pracuje nad epicką powieścią Wojna i pokój.
1873–1877 Pisze Annę Kareninę.
1881 Przeprowadza się do Moskwy. Studiuje Ewangelie oraz różne buddyjskie teksty. W tych latach dojrzewa w nim etyczna duchowość, inspirowana chrześcijaństwem, decyduje się jednak oddalić od historycznej osoby Chrystusa.
1901 Święty Synod nakłada na niego ekskomunikę. W międzyczasie otrzymuje nominację do literackiej Nagrody Nobla, która ostatecznie przypada Sulliemu Prudhomme’owi.
1902 Wraca do Jasnej Polany.
1910 Ucieka potajemnie. Pociągami III klasy kieruje się w stronę Krymu. Nagle rozchorowuje się na zapalenie płuc i 20 listopada umiera na stacji w Astapowie.


Polska strona Ruchu CL   |   Kontakt z redakcją