Ślady, numer 6 / 2010 (listopad / grudzieĹ) Pierwszy plan. ChrzeĹcijanie w Iraku
My, mÄczennicy z Mosulu Bomby w koĹcioĹach. Straganiarz zamordowany w biaĹy dzieĹ. Setki uciekajÄ
cych rodzin... ReportaĹź z Iraku, gdzie reakcjÄ
na przeĹladowanie chrzeĹcijan jest obojÄtnoĹÄ. WciÄ
Ĺź jednak nie brakuje ludzi, ktĂłrzy postanowili nadal przeĹźywaÄ tam swojÄ
wiarÄ. Monica Maggioni, Gian Micalessin
Bassam zaczyna mĂłwiÄ. Przerywa. Daje znak Ĺźonie, wskazujÄ
c na dwĂłjkÄ dzieci. Wtedy ona jedno bierze na rÄce, drugie ciÄ
gnie za ramiÄ i znika w kruĹźgankach sanktuarium. Bassam znĂłw zaczyna mĂłwiÄ. âNie chcÄ, Ĺźeby sĹyszaĹy. Nie chcÄ, Ĺźeby dorastaĹy w strachu. Nie chcÄ, Ĺźeby staĹy siÄ jak myâ. Bassam nie zrobiĹ nic zĹego. OprĂłcz tego, Ĺźe urodziĹ siÄ chrzeĹcijaninem. OprĂłcz tego, Ĺźe widziaĹ.
âGdybym nie zobaczyĹ tego na wĹasne oczy, nadal mieszkaĹbym w swoim domu. ZobaczyĹem jednak i wiem... Nie mogÄ ĹźyÄ w Mosuluâ. Czyni znak krzyĹźa. Patrzy z oddala na bawiÄ
ce siÄ w kruĹźgankach dzieci. âWszystko wydarzyĹo siÄ w lutym, przed uniwersytetem, przy straganie z warzywami, ktĂłrego wĹaĹciciel byĹ chrzeĹcijaninem. ByĹ porzÄ
dnym czĹowiekiem, nie zrobiĹ nikomu nic zĹego. Nagle zjawiĹo siÄ dwĂłch mÄĹźczyzn. WoĹajÄ
na niego i proszÄ
o dokumenty. Straganiarz jest przestraszony, coĹ tam mamrocze, podnosi rÄce do gĂłry, podsuwa dowĂłd osobisty. Wtedy sobie pomyĹlaĹem: pewnie ci dwaj to policjanci. OddajÄ
mu dowĂłd, wyciÄ
gajÄ
pistolet i strzelajÄ
miÄdzy oczy. Przeczytali w dokumentach,Ĺźe jest chrzeĹcijaninem, dlatego pociÄ
gnÄli za spust. Nikt siÄ nie odezwaĹ, nie kiwnÄ
Ĺ nawet palcem. Ja teĹź nie. Czy ktoĹ miaĹ odwagÄ? Wszystkich nas zamurowaĹo, byliĹmy przeraĹźeni. Tamten biedak konaĹ, a zabĂłjcy uciekaliâ.
Bassam poprawia sobie okulary, pokazuje celÄ w sanktuarium. Ĺóşka i materace poĹoĹźone jeden na drugim. SĹychaÄ oddech oseska przytulonego do piersi matki. CzuÄ zapach jedzenia. ZaschĹe garnki leĹźÄ
na zardzewiaĹej kuchence, z ktĂłrej korzysta dwanaĹcie zamieszkujÄ
cych salÄ osĂłb. Klasztorna cela staĹa siÄ obozem dla uchodĹşcĂłw. âPopatrz, jak Ĺźyjemy... W Mosulu sprzedawaĹem klimatyzacje, nie mieliĹmy problemĂłw. Od tamtego dnia jednak Mosul to strach, niepokĂłj, przeraĹźenie. Lepiej ĹźyÄ w biedzie jak uchodĹşcy, lepiej wszystko straciÄ niĹź ryzykowaÄ Ĺźycie Ĺźony i dzieciâ.
U PODNĂĹťA GĂR. Bassam jest jednym z wielu chrzeĹcijan, ktĂłrzy uciekli z Mosulu. Od miesiÄcy Ĺźyje za kamiennymi murami klasztoru Notre Dame w wiosce Al Qosh, oddalonej od Mosulu o 30, moĹźe nieco wiÄcej niĹź 30, kilometrĂłw. TÄdy wĹaĹnie, w pobliĹźu Kurdystanu oraz podnóşa gĂłr Bayhidra, biegnie jeden ze szlakĂłw exodusu chrzeĹcijan; jedna z drĂłg ucieczki ujarzmionej, poniĹźonej i przeĹladowanej wspĂłlnoty. WspĂłlnoty, ktĂłra powstaĹa u zarania chrzeĹcijaĹstwa, u podnóşa gĂłr, na Nizinie Niniwy, gdzie ĹwiÄty Tomasz ApostoĹ zatknÄ
Ĺ krzyĹź. Od tamtego czasu Mosul jest siedzibÄ
Patriarchatu Chaldejskiego. Dwa tysiÄ
ce lat później pojawia siÄ niebezpieczeĹstwo, Ĺźe dawna tradycja zostanie stÄ
d wykorzeniona. WyjaĹnia to Shlemon Warduni z Bagdadu, biskup pomocniczy patriarchy chaldejskiego, ktĂłry bÄdÄ
c zwiÄ
zany z poĹoĹźonym w centrum stolicy koĹcioĹem, jest Ĺwiadkiem przeĹladowaĹ chrzeĹcijan od samego poczÄ
tku. âW latach 90. byĹo nas ponad milion, byliĹmy szczÄĹliwi, darzono nas szacunkiem. W 2003 roku, po inwazji amerykaĹskiej, zaczÄĹa siÄ nienawiĹÄ, ataki, napady, prĂłby przepÄdzenia nas stÄ
d, ucieczka 250 tysiÄcy osĂłb. W dzielnicy Doha znajdowaĹa siÄ jedna z najwaĹźniejszych chaldejskich wspĂłlnot... Dzisiaj nie ma tam nikogo, przegnano ich stamtÄ
d przy odgĹosach strzelaniny, napadajÄ
c i mordujÄ
c. Potem zaczÄĹy siÄ ataki na koĹcioĹy i masowa ucieczka z Bagdadu. Wielu ludzi miaĹo nadziejÄ, Ĺźe znajdÄ
spokĂłj w Mosulu albo na Nizinie Niniwy, na ziemiach, na ktĂłrych ĹźyliĹmy przez wieki. Mylili siÄ jednakâ.
PrĂłbuje nam to wytĹumaczyÄ ksiÄ
dz Mazen Matoka, proboszcz z Qaraqosha, oddalonego o 15 kilometrĂłw od Mosulu, skÄ
d pochodzi. âStrach pojawiĹ siÄ tutaj w 2008 roku. ZaczÄĹo siÄ od bomb... WybuchaĹy w koĹcioĹach, domach, prywatnych szkoĹach. W przeciÄ
gu kilku tygodni uciekĹo 700 rodzin. Teraz w Mosulu Ĺźyje ich jeszcze prawdopodobnie niecaĹy tysiÄ
câ. Nie ma juĹź wĹrĂłd nich rodziny ksiÄdza Mazena. StaĹo siÄ to pewnego popoĹudnia w lutym ubiegĹego roku. Proboszcz pojechaĹ odprawiÄ MszÄ Ĺw. w Qaraqosh. W Mosulu czekali na niego mama, dwie siostry, tata Jeshu oraz bracia Mukhlas i Bassem. Kiedy odprawiaĹ MszÄ Ĺw., zjawili siÄ najemni mordercy. âWyciÄ
gajÄ
pistolety, proszÄ
o dokumenty, mamÄ i siostry wtrÄ
cajÄ
do osobnego pokoju. Mama daje im pieniÄ
dze, ale oni nie chcÄ
niczego. Wybiega na balkon, krzyczy, prosi o pomoc, nikt siÄ jednak nie zjawia. Po chwili w drugim pokoju rozlegajÄ
siÄ strzaĹy. Mama wpada do Ĺrodka. Jeden z trzech mordercĂłw dygocze, nie jest w stanie pociÄ
gnÄ
Ä za spust, pozostali jednak nie majÄ
oporĂłw... ZabijajÄ
najpierw tatÄ, potem Mukhlasa i Bassema. Tak â wzdycha proboszcz â zgĹadzili mojÄ
rodzinÄ. Tak zabija siÄ chrzeĹcijan w Mosuluâ. Najbardziej niepokojÄ
cym aspektem tej rzezi jest obojÄtnoĹÄ. âOd momentu, gdy wtargnÄli do naszego domu, do chwili ich ucieczki minÄĹa ponad godzina. SÄ
siedzi sĹyszeli krzyki, wezwali ĹźoĹnierzy i policjÄ, nikt siÄ jednak nie zjawiĹ. Do dzisiaj â powtarza proboszcz â nikt nie potrafi mi wytĹumaczyÄ, dlaczegoâ.
Nigdy wczeĹniej tak czÄsto nie mĂłwiĹo siÄ o spisku, konspiracyjnych dziaĹaniach podjÄtych po to, by zmusiÄ chrzeĹcijan do ucieczki, by zajÄ
Ä ich ziemie. Mosul, bÄdÄ
cy centrum zagĹÄbia zĹóş ropy naftowej (najwaĹźniejszy oĹrodek znajduje siÄ w Kirkuku), jest jednym z miast w pĂłĹnocnym Iraku, o ktĂłre toczy siÄ najbardziej zagorzaĹy spĂłr; o hegemoniÄ nad tym miastem ubiegajÄ
siÄ Kurdowie, chcÄ
cy usunÄ
Ä stamtÄ
d plemiona arabskich sunnitĂłw. WedĹug Gabriela Tomy, 40-letniego chaldejskiego proboszcza z klasztoru Al Qosh, ta walka przyczynia siÄ takĹźe do wzmoĹźonych przeĹladowaĹ chrzeĹcijan. âGrupy fundamentalistĂłw, ktĂłrzy zabijajÄ
albo napadajÄ
na naszych wiernych, sÄ
tylko symptomem, przejawem zĹa. Trzeba jednak zadaÄ sobie pytanie, komu zaleĹźy na wymordowaniu chrzeĹcijan, kto bÄdzie miaĹ korzyĹÄ ze zmiany w ukĹadzie terytorialnym w tej strefieâ. Zgodnie z tÄ
interpretacjÄ
, frakcje kurdyjskie udajÄ
tylko, Ĺźe chroniÄ
chrzeĹcijan, w rzeczywistoĹci jednak nawet nie kiwnÄ
palcem w tej sprawie. Za tÄ
dwuznacznÄ
postawÄ
prawdopodobnie kryje siÄ Ĺźal z powodu wsparcia, jakiego chrzeĹcijaĹskie wspĂłlnoty udzieliĹy reĹźimowi Saddama Husajna; pamiÄÄ o roli, jakÄ
odegraĹ w jego reĹźimie wicepremier Iraku i jego bliski doradca, Chaldejczyk Tareq Aziz. Atheel Alnujaifi, sunnicki zarzÄ
dca prowincji Niniwa, oskarĹźa wprost kurdyjskich przywĂłdcĂłw wojskowych i wskazuje na nich jako na prawdziwych podĹźegaczy do stosowania przemocy. âZamordowanie chrzeĹcijanina jest najlepszym sposobem na to, Ĺźeby zasiaÄ strach i naruszyÄ stabilizacjÄ... Tutaj ten, kto sprzeciwia siÄ kurdyjskim planom, jest przeĹladowany, otrzymuje pogróşki, zostaje aresztowany i czÄsto zlikwidowanyâ â wysuwa oskarĹźenia Alnujaifi. Bassem Bello, chrzeĹcijaĹski zarzÄ
dca wioski Tel Kaif, dodaje natomiast: âPo kaĹźdym ataku kolejne rodziny uciekajÄ
za granicÄ. Plan jest prosty: chcÄ
usunÄ
Ä zamieszkujÄ
cych pierwotnie te obszary chrzeĹcijan po to, by je zajÄ
Äâ.
WOJSKO U BRAM. SÄ
jednak tacy, ktĂłrzy postanowili nadal modliÄ siÄ tutaj do Chrystusa. Nawet za cenÄ tego, Ĺźe muszÄ
to robiÄ z mieczem przy boku. Albo â z kaĹasznikowem. Ĺťeby to zrozumieÄ, wystarczy udaÄ siÄ do sanktuarium Ĺw. Barbary w chrzeĹcijaĹskiej wiosce Karamlis. Tam, na drodze do Mosulu, grupa uzbrojonych mÄĹźczyzn zatrzymuje ruch, dokonuje inspekcji samochodĂłw, kontroluje dokumenty i pasaĹźerĂłw. Dalej inna grupa gotowa jest udzieliÄ im pomocy. Pod arkadami oraz w zakrystii sanktuarium grono proboszczĂłw i praĹatĂłw wita biskupa Mosulu Emila Shimouna NonÄ, ktĂłry wychodzi nam na spotkanie z uĹmiechem na ustach. Przeprasza: âBardzo mi przykro z powodu wojska przy bramie, musicie jednak zrozumieÄâ. By zrozumieÄ, wystarczy poznaÄ historiÄ Paulosa FaradĹźa Rahhiego, jego poprzednika, ktĂłrego znaleziono martwym, po tym jak zostaĹ porwany przez grupÄ fundamentalistĂłw. âTutaj, jeĹli nosisz go na szyi, ryzykujesz, Ĺźe nie wrĂłcisz Ĺźywy â tĹumaczy, chwytajÄ
c pozĹacany krzyĹź. â Dlatego w niektĂłrych strefach nasi wierni muszÄ
broniÄ siÄ samiâ.
GĹĂłwna siedziba straĹźy cywilnej Karamlisu znajduje siÄ naprzeciwko koĹcioĹa Ĺw. Addaja w centrum wioski. âPuĹkownikâ i âkapitanâ, otoczeni przez grupÄ najbardziej zaufanych ludzi z kaĹasznikowami i nadajnikami radiowymi, trzymajÄ
straĹź przy byĹym urzÄdzie pocztowym, z ktĂłrego zrobiono posterunek dowĂłdczy. Tutaj organizowana jest obrona piÄciu tysiÄcy chrzeĹcijan, ktĂłrym grozi niebezpieczeĹstwo. Stopnie wojskowe â pamiÄ
tkÄ po karierze w rzÄ
dzie Saddama â majÄ
Benjamin Shaker i Issa Latif, dwĂłch byĹych, 48-letnich oficerĂłw, ktĂłrzy po obaleniu dyktatora stracili pracÄ i pensjÄ. âDo 2003 roku wraz z innymi chrzeĹcijanami z tej wioski byliĹmy ludĹşmi szczÄĹliwymi â opowiada ÂŤpuĹkownikÂť Shaker. â Potem nagle wszystko siÄ zmieniĹo: ja i Latif znaleĹşliĹmy siÄ na ulicy, a wioska staĹa siÄ celem atakĂłw wszystkich okolicznych KurdĂłw i muzuĹmanĂłw. W ten sposĂłb w 2003 roku, po otrzymaniu pierwszych pogróşek, razem z Latifem utworzyliĹmy nieuzbrojonÄ
straĹź cywilnÄ
po to, by kontrolowaÄ zamieszkaĹe centrumâ. Dwa lata później ten pierwszy zalÄ
Ĺźek milicji juĹź nie wystarczaĹ. âWszyscy wkoĹo, Al-Kaida i inne grupy ekstremistĂłw, podkĹadali bomby i zabijali cywilĂłw. PoprosiliĹmy wiÄc AmerykanĂłw o pozwolenie na zorganizowanie obrony cywilnej z dywizjami, broniÄ
, radiem i blokadami. Teraz nasz status oficjalnie uznaĹ teĹź rzÄ
d i wojsko irackieâ.
STRAĹť CYWILNA. Dzisiaj piÄÄ tysiÄcy chrzeĹcijaĹskich mieszkaĹcĂłw Karamlisu moĹźe liczyÄ na prawdziwÄ
âkrzyĹźowÄ
â milicjÄ obywatelskÄ
, skĹadajÄ
cÄ
siÄ z 243 ludzi, ktĂłrymi dowodzi dziesiÄciu byĹych oficerĂłw Saddama. ObecnoĹÄ âstraĹźy cywilnejâ zapobiegĹa juĹź wielu przykrym niespodziankom. âWszyscy moi ludzie sÄ
wolontariuszami. ĹťyjÄ
z zasiĹkĂłw pozyskiwanych dziÄki ofiarom skĹadanym w koĹciele, zatrzymali jednak juĹź wielu ekstremistĂłw, ktĂłrzy przygotowywali siÄ do ataku na nas. PracujÄ
, bo chcÄ
ochroniÄ swoje rodziny, dlatego sÄ
o wiele bardziej skuteczni od regularnego wojska. Nie muszÄ
strzelaÄ. Dla wyeliminowania zagroĹźenia wystarczy ich obecnoĹÄ. W Mosulu chrzeĹcijanie ginÄ
, poniewaĹź policja nawet nie kiwnie palcem. Tutaj nikt nie ma odwagi wejĹÄ. WiedzÄ
, Ĺźe nie uszĹoby im to na suchoâ. |