Menu strony Strona główna Śladów
   
Ślady > Archiwum > 2010 > wrzesień / październik

Ślady, numer 5 / 2010 (wrzesień / październik)

Kościół. Newman

Wędrówka prawdziwego człowieka

Teolog, poeta, filozof. jako oksfordzki proboszcz, po nawróceniu się na katolicyzm, zawsze bronił (prawdziwego) rozumu, ponieważ – jak uczył – aby wiedzieć, że Ameryka istnieje, wcale nie trzeba jej zobaczyć... Portret kardynała, który miesiąc temu został ogłoszony błogosławionym.

Tommaso Ricci


Wspaniale, że Kościół na początku trzeciego tysiąclecia swojego istnienia ogłasza błogosławionym kogoś, kto niemal półtora wieku temu działał w trosce o dobry stan umysłowy całej ludzkości, nauczając, że nie trzeba „koniecznie pojechać do Ameryki i dobić do jej brzegów, aby stwierdzić, że Ameryka istnieje”. Jest także spora doza humoru w tym, że właśnie teraz aureolę świętości otrzymuje człowiek, który w czasach, gdy roiło się od fanatycznych racjonalistów, tłumaczył: „Postępowałbym nieracjonalnie, gdybym nie zapalał światła, nawet jeśli nie pojmuję, w jaki sposób działa elektryczność”, pomagając w ten sposób utrzymywać żywą wiarę w „skarb poznania” (por. Dante Alighieri, Boska Komedia, tłum. E. Porębowicz, Piekło, pieśń III 18), którą wiek XX miał dramatycznie zagubić. Ten człowiek, kapłan, teolog, filozof, pisarz, poeta to John Henry Newman.

„Straciliśmy naszego największego świadka wiary... Historia naszego kraju zapamięta Johna Henry’ego Newmana jako jedną z największych postaci naszego narodu”. Tymi słowami rozpoczął i zakończył swoją pogrzebową homilię arcybiskup Westminsteru Henry Edward Manning, wygłoszoną 20 sierpnia 1890 roku w Oratorium South Kensington w Londynie. Trzeba by było jednak żyć w tamtych czasach, i być Anglikiem, by pojąć wszystkie niuanse, odcienie, odniesienia; to, co zostało powiedziane, i to, co przemilczano w tym hołdzie złożonym in mortem. W tych słowach jednego kardynała Henry’ego dedykowanych drugiemu kardynałowi Henry’emu – obydwaj z anglikanizmu nawrócili się na katolicyzm – streszcza się kluczowy rozdział historii Kościoła katolickiego oraz ludzka przygoda, której nie da się z niczym porównać.

ŚWIĘTY „THE TIMESA”. „Niezależnie od tego, czy Rzym ogłosi go świętym czy też tego nie zrobi – napisał «The Times» następnego dnia po śmierci kardynała Newmana, która nastąpiła 11 sierpnia 1890 roku – zostanie on kanonizowany w myślach ludzi różnych wyznań w Anglii”. Tego rodzaju stwierdzenie – w narodzie, w którym cztery wieki wcześniej inny Henry [król Henryk VIII] doprowadził do zgubnej schizmy religijnej, zamieniając Old Merry England [Starą Szczęśliwą Anglię] w bastion katolickiego przesądu – brzmiało doprawdy zdumiewająco. Od czasów panowania Elżbiety pogardzano angielskimi katolikami – dotyczyło to również systemu prawnego – traktując ich jak „synów mniejszego boga”. W jaki sposób więc Newmanowi udało się zdobyć szacunek brytyjskich intelektualistów, co było pierwszym krokiem ku powolnemu, stopniowemu przywracaniu praw katolikom mieszkającym za kanałem La Manche? (Ten proces jeszcze się nie zakończył: Tony Blair, na przykład, by stać się członkiem Kościoła katolickiego, musiał złożyć dymisję ze stanowiska premiera.)

Odpowiedzią jest niezłomna odwaga i krystaliczna przezroczystość duchowo burzliwego życia Newmana. W Europie, gdzie jedynym dozwolonym kulturowym wyborem był wybór między wiarą materialistyczno-naukową a idealistyczno-immanentną mistyką, w której tolerowane było istnienie chrześcijańskiej wiary – jako mało znaczącej i występującej w szczątkowej postaci – oraz gdzie drogę torował sobie religijny liberalizm, pozostający na służbie władzy politycznej, dla Johna Henry’ego Newmana, od czasów jego młodości, oczywiste było istnienie tylko dwóch rzeczywistości – „mnie i mojego Pana”. I z tą radosną pewnością co do konstytutywnej relacji między „ja” i Bogiem, między człowiekiem i jego Stwórcą, stawił czoła długiej wędrówce swojego trwającego 89 lat życia.

Jako sumienny i pełen pasji uczony w pierwszej kolejności zajął się niepokojącą sytuacją duchową anglikańskiego Kościoła, do którego przynależał, założonego przez władcę zniewolonego cielesnymi namiętnościami oraz łakomego na dobra kościelne.

Jako obrońca dogmatycznego dziedzictwa Kościoła przeciwko subiektywnemu rozmyciu się tajemnic wiary, Newman rozpoczął prawdziwą kulturową batalię w obronie sukcesji apostolskiej. Najważniejszą kwestią było dla niego zachowanie nieprzerwanej ciągłości chrześcijaństwa, od początków jego istnienia do dzisiaj. Sukcesja apostolska oraz hierarchiczna struktura były obiektywnymi czynnikami gwarantującymi obronę przeciwko „ewangelickim”, anarchistyczno-spirytualistycznym tendencjom, których religijny zapał zresztą doceniał. Rozluźnienie doktrynalne Kościoła anglikańskiego bulwersowało go w niemałym stopniu, podobnie zresztą jak jego niemal całkowite podporządkowanie się Koronie, tak że praktycznie był on instrumentum regni [królewskim narzędziem] Jego Wysokości oraz Parlamentu, który na oczach Newmana traktował anglikańskich duchownych jak zwykłych dygnitarzy dworskich, co było zdradą Bożego wymiaru eklezjalnej rzeczywistości.

POŚRÓD PRZYJACIÓŁ. Newman wcześnie odkrył w sobie powołanie do stanu duchownego i do celibatu (był to wybór nieco już niemodny w panującej wówczas liberalnej atmosferze), szybko też zrobił karierę uniwersytecką w Oksfordzie, będącym centrum kulturowym anglikanizmu. Dzięki jego historyczno-teologicznej wiedzy, wrodzonemu taktowi oraz retorycznemu talentowi głoszone przez niego kazania gromadziły rzesze kolegów i studentów. Wielu z tych słuchaczy miało się później nawrócić na katolicyzm. Na przykład cytowany wyżej Manning, który jako żarliwy anglikanin w pewnym momencie został wydelegowany, by obalić hipotezy Newmana, wtedy już katolika, skończyło się jednak na tym, że i on się nawrócił.

Newman był podporą tak zwanego „ruchu oksfordzkiego”, czyli grupy przyjaciół (Pusey, Froude, Keble, Palmer), tworzonej przez zagorzałych anglikanów, zaniepokojonych liberalnym dryfowaniem ich umiłowanego Kościoła, usiłujących wzmocnić „katolicyzujące” elementy doktrynalne anglikanizmu. Zwłaszcza dla Newmana ta duchowa odnowa miała polegać na zajęciu przez Kościół anglikański pozycji równoważącej w chrześcijaństwie niepohamowaną, charakterystyczną dla protestantyzmu, decentralizację oraz reakcyjny rzymsko-katolicki centralizm. Jednak jego błyskotliwość i intelektualna uczciwość skierowały go na inną drogę.

JEGO OJCOWIE. Zajmując się historią pierwszych wieków chrześcijaństwa, kiedy Kościół nie był podzielony, zwłaszcza sprawą arian, Newman zauważył podobieństwo między arianizmem z IV wieku a dziewiętnastowiecznym religijnym liberalizmem i z rosnącym niepokojem odkrywał, że Ojcowie Kościoła (Atanazy, Cyryl, Jan Chryzostom, Ambroży, Augustyn) w swoich bataliach przeciwko herezjom nigdy nie zaproponowali „pośrednich” rozwiązań między ścierającymi się frakcjami teologicznymi, ale z nieugiętą siłą podtrzymywali racje prawowitej wiary. Dzisiaj ci giganci wiary trzymaliby z Rzymem, a nie z Canterbury – takie było jego gorzkie odkrycie. „To Ojcowie Kościoła zrobili ze mnie katolika” – miał napisać wiele lat później. Gdy się to stało, jego mozolna, wspaniałomyślna i szlachetna próba pojednania wiary anglikańskiej z nienaruszoną patrystyczną prawdą zakończyła się fiaskiem. Teraz, w wieku 44 lat, przyszło mu przejść do przeciwnego obozu, pozostawić pracę akademicką i duszpasterską, opuścić starych przyjaciół – których nigdy nie przestał poważać, ponieważ przyjaźń była dla niego świętością – i wziąć w objęcia nową rodzinę katolicką.

9 października 1845 roku Newman otrzymał chrzest z rąk księdza Domenico Barberi ze Zgromadzenia Pasjonistów założonego przez świętego Pawła od Krzyża, który marzył o nawróceniu Anglii i nawoływał do niego z niezwykłym zapałem. W ślad za Newmanem ten dramatyczny krok postawiło wielu młodych błyskotliwych ludzi z jego oksfordzkiego środowiska. Niespodziewanie katolicyzm ponownie stał się „atrakcyjny” w kręgach angielskich intelektualistów.

Jednak zawinięcie do rzymskiego portu nie oznaczało dla Newmana stabilizacji i spokoju. Ze strony anglikańskich ekstremistów został oskarżony o nielojalność oraz nieszczerość, w Kurii rzymskiej zaś przez długie lata żywiono podejrzenia co do „wiarygodności” jego nawrócenia. Na oskarżenia pierwszych Newman – który w międzyczasie postanowił wstąpić do Zgromadzenia Oratorianów, chcąc złożyć w ten sposób hołd jego założycielowi, świętemu Filipowi Nereuszowi – odpowiedział, publikując w 1864 roku Apologia pro vita sua [Obronę swojego życia], przepiękną autobiografię, która ukazywała jego duchową wędrówkę; była ona czymś w rodzaju współczesnej wersji Wyznań świętego Augustyna. Jeśli chodzi natomiast o podejrzenia katolików, trzeba było nieco więcej czasu: wielu angielskich konwertytów zajęło bardzo radykalne stanowisko, ostemplowane wówczas etykietką „ultramontanizm” [przekonanie o wyższości władzy papieskiej nad świecką]. Dla nich Newman, mimo że przez wszystkich szanowany, jawił się jako „zbyt intelektualny”, zbyt soft, jakby wciąż dotknięty starym anglikańskim liberalizmem.

DWA TOASTY. Były to niezwykle niespokojne lata dla Kościoła katolickiego, wyważone rozumowanie czasem brano za niefortunne akademizmy, a nawet ustępstwa. Papiestwo padało ofiarą zjadliwych ataków, a Sobór Watykański I proklamował nieomylność papieża, czego Newman (w przeciwieństwie do Manninga) nie uważał za zbyt dobre posunięcie, potem jednak bronił mężnie tego postanowienia, przydając mu własną interpretację w sławnym, ale często źle rozumianym tekście o toaście wzniesionym najpierw na cześć świadomości, a potem papieża.

Newman cierpliwie znosił w ciszy Oratorium w Birmingham („tysiąc trudności nie rodzi wątpliwości” – pisał) całe niezrozumienie, które triumfalnie zakończyło się w 1879 roku, kiedy to otrzymał kapelusz kardynalski od Leona XIII. W liście, w którym przyjmował nominację, napisał: „Przez 50 lat opierałem się z całych swoich sił duchowi religijnego liberalizmu. Kościół nigdy wcześniej nie potrzebował bardziej tych, którzy przeciwstawialiby się temu błędowi, który oplata niestety całą ziemię niczym jakaś sieć”. Beatyfikacja, której pragnął i którą przeprowadził Benedykt XVI, jest podpisem złożonym pod tym profetycznym osądem Newmana.

 

 

ETAPY ŻYCIA

1801 John Henry Newman przychodzi na świat w Londynie 21 lutego, w bankierskiej rodzinie, jako najstarszy z sześciorga rodzeństwa.
1817 Dostaje się do prestiżowego Trinity College w Oksfordzie.
1825 29 maja otrzymuje święcenia kapłańskie w Kościele anglikańskim.
1832 Spotyka w Rzymie Nicholasa Wisemana, przyszłego arcybiskupa Westminsteru oraz pierwszego od XV w. angielskiego kardynała; postać ta odegra znaczącą rolę w procesie jego nawracania się na katolicyzm.
1841 Zostaje potępiony za napisany w duchu katolickim esej o dogmatach Kościoła anglikańskiego; dojrzewa do przejścia na katolicyzm.
1847 Wstępuje do Zgromadzenia Oratorianów, założonego przez świętego Filipa Nereusza. W 1848 roku zakłada w Birmingham pierwsze w Anglii oratorium.
1854 Zostaje rektorem Uniwersytetu Katolickiego w Dublinie; funkcję tę sprawuje do roku 1858.
1879 Leon XIII mianuje go kardynałem, wyrażając tym samym uznanie dla jego „geniuszu i doktryny”.
1889 W Boże Narodzenie po raz ostatni odprawia publicznie Mszę św. Umiera 11 sierpnia 1890 roku.
1991 Jan Paweł II ogłasza Newmana Sługą Bożym.


Polska strona Ruchu CL   |   Kontakt z redakcją