Ślady, numer 5 / 2010 (wrzesieĹ / paĹşdziernik) Pierwszy plan. MĂłj Meeting
Wielkie ĹwiÄto i inne... ZaczÄĹo siÄ od zwykĹej przyjacielskiej rozmowy na leĹźakach przy basenie, podczas wakacji w Szczyrku, w wieczornym chĹodzie po upalnym dniu... PojawiĹa siÄ ciekawoĹÄ, chÄÄ wspĂłĹdzielenia tego, co siÄ wydarza. Pragnienie, Ĺźeby po prostu pojechaÄ i zobaczyÄ wszystko na wĹasne oczy, doĹwiadczyÄ tego, spotkaÄ siÄ, zdumieÄ â rozbudziĹo siÄ pragnienie rzeczy wielkich...
Tak zrodziĹ siÄ pomysĹ wyjazdu na tegoroczny Meeting do Rimini, podczas ktĂłrego miaĹam okazjÄ uczestniczyÄ w wielu spotkaniach ze Ĺwiadkami prawdziwego przeĹźywania swojego czĹowieczeĹstwa, mogÄ
c uczyÄ siÄ od nich patrzeÄ na rzeczywistoĹÄ tak, jak uczy nas patrzeÄ na niÄ
ksiÄ
dz Giussani. SzczegĂłlnie waĹźna byĹa jednak dla mnie krĂłtka rozmowa z GiannÄ
EmanuelÄ
MollÄ
, cĂłrkÄ
ĹwiÄtej Gianny Beretty Molli, znanej nam zapewne wszystkim matki i lekarki, ktĂłra chroniÄ
c Ĺźycie swojego nienarodzonego dziecka, sama to Ĺźycie ziemskie utraciĹa 28 kwietnia 1962 roku. Spotkanie z jej cĂłrkÄ
, ktĂłra nie zapamiÄtaĹa nawet twarzy swojej matki, ale Ĺźycie ktĂłrej przenika jej obecnoĹÄ (nawet poprzez fizyczne podobieĹstwo, tak duĹźe, Ĺźe gdy jÄ
zobaczyĹam, osĹupiaĹam ze zdumienia, nie majÄ
c wÄ
tpliwoĹci, z kim mam do czynienia) byĹo dla mnie niezwykle wzruszajÄ
ce. Gianna Emanuela bardzo siÄ ucieszyĹa z tego, Ĺźe odwiedziliĹmy wystawÄ poĹwiÄconÄ
jej matce. WspominaĹa, Ĺźe mama miaĹa w Polsce przyjaciĂłĹkÄ, KrystynÄ ZajÄ
c z Krakowa, ktĂłra pewnego razu wyznaĹa biskupowi Karolowi Wojtyle, Ĺźe przyjaĹşniĹa siÄ z pewnÄ
matkÄ
, ktĂłra powinna zostaÄ ogĹoszona ĹwiÄtÄ
... ByĹy to jakby prorocze sĹowa, bowiem 16 maja 2004 roku Jan PaweĹ II kanonizowaĹ GiannÄ BerettÄ i dziĹ mamy w niej orÄdowniczkÄ w niebie, ktĂłra uczy nas mĂłwiÄ âtakâ poczÄtemu Ĺźyciu. Przy okazji tego spotkania przypomniaĹy mi siÄ sĹowa Matki Teresy, sĹowa trudne, ale jakĹźe prawdziwe: âLudzie wciÄ
Ĺź pragnÄ
staÄ siÄ wszechmogÄ
cym Bogiem. Nie tylko zabijajÄ
Ĺźycie, ale wynoszÄ
siÄ przed Boga; wciÄ
Ĺź jeszcze decydujÄ
, kto ma ĹźyÄ, a kto umrzeÄ. Dlatego tak wielkim grzechem jest przerywanie ciÄ
Ĺźyâ.
Drugim waĹźnym dla mnie spotkaniem byĹ wykĹad i krĂłtka rozmowa z panem RafaĹem WieczyĹskim, reĹźyserem filmu o ksiÄdzu Jerzym PopieĹuszce. Pan RafaĹ jest osobÄ
gĹÄboko wierzÄ
cÄ
i, jak sam to ujÄ
Ĺ, film o bĹogosĹawionym ksiÄdzu Jerzym zrealizowaĹ z potrzeby serca. PorĂłwnaĹ ksiÄdza Jerzego do Jezusa oddajÄ
cego Ĺźycie za PrawdÄ w obronie wartoĹci, za wiarÄ w Boga. RozmawiajÄ
c z naszÄ
maĹÄ
grupÄ
po oficjalnym spotkaniu, reĹźyser poprosiĹ nas o pomoc w zebraniu materiaĹu do przygotowywanego przez siebie filmu dokumentalnego o pomocy udzielanej Polakom przez WĹochĂłw w trudnych latach stanu wojennego. InteresowaĹo go, w jaki sposĂłb siÄ to odbywaĹo. W odpowiedzi na jego proĹbÄ obecna z nami Krystyna zaprosiĹa swojego przyjaciela Carlo Coggiego, by wspĂłlnie porozmawiali z nim na ten temat. ReĹźyser sĹuchaĹ ich opowieĹci z rosnÄ
cym zdumieniem, na koniec zaĹ powiedziaĹ: âPrzecieĹź to wszystko, co robiliĹcie, czyniliĹcie ze wzglÄdu na Chrystusa. WspaniaĹa jest ta wasza otwartoĹÄ na potrzeby drugiej osoby, no i jeszcze ta niesamowita przyjaĹşĹ, ktĂłra do dzisiaj ĹÄ
czy was i wasze rodzinyâ (Krystyna jest matkÄ
chrzestnÄ
cĂłrki Carla). ByĹ bardzo poruszony tym, co usĹyszaĹ i jakby dopiero wtedy odkryĹ, czym jest organizowany od 31 lat z inicjatywy Comunione e Liberazione Meeting, a jest on â takim go zobaczyliĹmy â wielkim ĹwiÄtem Ruchu, na ktĂłre z nieba, z uĹmiechem, patrzy zapewne nasz drogi ksiÄ
dz Giussani...
Trudno opowiedzieÄ o tym wszystkim, co siÄ wydarzyĹo w ciÄ
gu tych kilku dni, o wszystkich piÄknych spotkaniach, przytoczyÄ pokrzepiajÄ
ce duszÄ sĹowa, zreferowaÄ wymianÄ myĹli... Trzeba tam po prostu byÄ i wziÄ
Ä udziaĹ w tym Spotkaniu przez duĹźe S.
Jola, Opole
BY WZRASTAÄ
To byĹ mĂłj pierwszy wyjazd na Meeting i â na pewno nie ostatni. ZgĹosiĹam siÄ do pracy podczas Meetingu jako wolontariusz. JuĹź pierwszego dnia na spotkaniu dla wolontariuszy usĹyszaĹam zdanie, ktĂłre pomogĹo mi zrozumieÄ, po co tak naprawdÄ tu jestem: âPraca, ktĂłrÄ
wykonujemy, ma sĹuĹźyÄ wzrostowi innych. BĂłg poprzez naszÄ
pracÄ pragnie dokonaÄ swego dzieĹa. Poprzez pracÄ nie mamy wyraĹźaÄ samych siebie, ale Chrystusa. Przede wszystkim jednak nasza praca ma sĹuĹźyÄ naszemu wzrostowiâ. JakĹźe dobrze byĹo wiedzieÄ w kaĹźdej minucie dnia, Ĺźe jestem na wĹaĹciwym miejscu we wĹaĹciwym czasie, Ĺźe robiÄ coĹ dobrego â tak dla innych, jak dla siebie.
Przez tydzieĹ pracowaĹam w restauracji, gdzie sprzÄ
taĹam, zmywaĹam naczynia i kelnerowaĹam. Na poczÄ
tku miaĹam problemy z porozumiewaniem siÄ z powodu bariery jÄzykowej, trudno mi byĹo czasem zrozumieÄ, na czym dokĹadnie polegajÄ
moje obowiÄ
zki, dlatego zdecydowaĹam siÄ pracowaÄ w kuchni. Pierwszego dnia zmyĹam chyba milion talerzy, czego w domu normalnie nie robiÄ. NastÄpnego dnia poczuĹam przypĹyw odwagi i sprĂłbowaĹam pracy jako kelnerka. Nikt nie wierzyĹ, Ĺźe sobie poradzÄ â chyba nawet ja sama â ale dziÄki wsparciu innych wolontariuszy udaĹo mi siÄ pokonaÄ wszelkie trudnoĹci. Nie byĹa to dla mnie zwykĹa praca, poniewaĹź wiedziaĹam, Ĺźe w tak nieznaczny sposĂłb mogÄ przyczyniÄ siÄ do czegoĹ wielkiego. ByĹam szczÄĹliwa, mogÄ
c to robiÄ. Wszyscy wokóŠbardzo mi pomagali, okazujÄ
c sympatiÄ i cierpliwoĹÄ. Pomimo tego, Ĺźe nie miaĹam zbyt wiele czasu na spotkania i wystawy â a niekiedy po prostu brakowaĹo na nie siĹ â dziÄki temu, czego doĹwiadczyĹam w swojej pracy, wiem, Ĺźe Meeting jest niezwykĹym wydarzeniem, bo jakĹźe moĹźliwe jest, by tyle osĂłb przybyĹo do jednego miejsca i byĹo tak poruszonymi tym, co tu widzÄ
i sĹyszÄ
. W tym wszystkim musi byÄ BĂłg...
PojechaĹam na Meeting, zupeĹnie nie wiedzÄ
c, czego mam siÄ spodziewaÄ po tym wyjeĹşdzie, nie wiedzÄ
c, gdzie bÄdÄ mieszkaÄ, nikogo nie znajÄ
c... Wszyscy mi mĂłwili, Ĺźe jestem odwaĹźna, decydujÄ
c siÄ na ten wyjazd, a ja po prostu zaufaĹam. Meeting byĹ dla mnie miejscem, w ktĂłrym uczyĹam siÄ otwieraÄ na innych. WrĂłciĹam do domu odmieniona, z wiÄkszÄ
chÄciÄ
do Ĺźycia i do dziaĹania.
Kasia, BiaĹystok |