Ślady, numer 4 / 2010 (lipiec / sierpieĹ) Pierwszy plan. Edward Nelson
Popychani ku rzeczom wielkim Inspiracja, ktĂłra pochodzi z âtajemniczych ĹşrĂłdeĹâ, pragnienie tworzenia piÄkna, dÄ
Ĺźenie do badania gĹÄbi â oto ânatura czĹowiekaâ. Rezultat: wizyta EDWARDA NELSONA, jednego z najwybitniejszych ĹźyjÄ
cych matematykĂłw, ktĂłry przyjechaĹ do WĹoch na spotkanie ze studentami; byĹa to (rĂłwnieĹź) zapowiedĹş spotkania, ktĂłre odbÄdzie siÄ podczas tegorocznego Meetingu... Carlo Dignola
TÄ
naturÄ
, ktĂłra kaĹźe nam pragnÄ
Ä wielkich rzeczy, jest serceâ â tak brzmi tytuĹ tegorocznego Meetingu. Serce czĹowieka nie jest jednak tylko miÄĹniem przepompowujÄ
cym przez ĹźyĹy uczucia, ale takĹźe siĹÄ
rozumu, sitem, ktĂłre przesiewa rzeczywistoĹÄ i nigdy nie pozostaje w bezruchu; liczydĹem, spiralÄ
obliczeĹ, ktĂłra od tysiÄcy lat popycha czĹowieka nie tylko do tego, by mierzyĹ znajdujÄ
ce siÄ wokóŠniego pola pod uprawÄ, ale do prowadzenia badaĹ nad samÄ
tajemniczÄ
zdolnoĹciÄ
pojmowania, jakÄ
zostaĹ obdarzony. âSprawdza siÄ to z pewnoĹciÄ
â mĂłwi Edward Nelson, jeden z najwybitniejszych ĹźyjÄ
cych matematykĂłw â na wielu obszarach dziaĹalnoĹci czĹowieka, przede wszystkim na tych, ktĂłre angaĹźujÄ
znajdujÄ
ce siÄ wokóŠnas osoby. W moim doĹwiadczeniu jednak â z czym zgodziĹoby siÄ wielu moich kolegĂłwâ â nowe matematyczne idee sÄ
przede wszystkim dzieÄmi âpewnej wyobraĹşni oraz inspiracji, ktĂłre pochodzÄ
z tajemniczych ĹşrĂłdeĹâ, zewnÄtrznych w stosunku do naszego serca i naszych pragnieĹ, choÄ nieobcych.
Matematyka wydaje siÄ niezwykle abstrakcyjnÄ
dziedzinÄ
nauki, Nelson tymczasem w sposĂłb niezwykle konkretny postrzega dobro, ktĂłre moĹźe byÄ owocem tego, czym siÄ zajmuje: âIdea zawsze rodzi siÄ z impulsu do tworzenia czegoĹ nowego oraz piÄknego: taka jest ludzka natura. Biblia mĂłwi, Ĺźe jesteĹmy stworzeni na obraz i podobieĹstwo Boga, co dla mnie oznacza miÄdzy innymi dÄ
Ĺźenie do tworzenia czegoĹ piÄknego i gĹÄbokiego, a moĹźe nawet docenienie tego, co stworzyli koledzyâ, co jest prawdopodobnie jeszcze rzadziej spotykane. âCzasem â mĂłwi Nelson â nawet jeĹli wiele osĂłb sobie tego nie uĹwiadamia, wĹaĹnie to popycha nas do dziaĹania: tym, co siÄ liczy jest piÄknoâ.
Stowarzyszenie âEuresisâ, dziaĹajÄ
ce na rzecz promowania i rozwoju kultury oraz pracy naukowej, przygotowaĹo na tegoroczny Meeting wystawÄ wĹaĹnie na temat racji niewytĹumaczalnej siĹy matematyki. Nelson tej âtajemnicyâ â jak sam o tym mĂłwi â poĹwiÄciĹ ostatnie dziesiÄciolecia swojej naukowej aktywnoĹci, w czasie ktĂłrych wiÄkszÄ
uwagÄ skierowaĹ rĂłwnieĹź ku zagadnieniom filozoficznym. Urodzony w Decatur w Georgii od 51 lat pracuje w Princeton, na uniwersytecie wschodniego wybrzeĹźa StanĂłw Zjednoczonych, przez ktĂłry przewinÄĹy siÄ miÄdzy innymi takie osobowoĹci â Ĺźeby wymieniÄ kilka nazwisk â jak: Albert Einstein; Kurt GĂśdel, zaliczany juĹź powszechnie do najwiÄkszych logikĂłw w historii; jeden z ojcĂłw computer-science John von Neumann; znawca teorii gier John Nash (o ktĂłrego Ĺźyciu opowiada film PiÄkny umysĹ) czy WĹoch Enrico Bombieri.
Nelson mĂłwi doskonale po wĹosku, poniewaĹź w dzieciĹstwie mieszkaĹ w Rzymie. Po raz pierwszy w Meetingu wziÄ
Ĺ udziaĹ cztery lata temu. ByĹo to dla niego niezwykĹe doĹwiadczenie: âTo byĹ wielki zaszczyt, a takĹźe bardzo duĹźa przyjemnoĹÄ zobaczyÄ tak wiele osĂłb zainteresowanych naukÄ
â. Tego roku zostaĹ zaproszony ponownie. PropozycjÄ potraktowaĹ bardzo powaĹźnie, choÄ ma juĹź 78 lat i podróşowanie z jednego kontynentu na drugi nie jest dla niego Ĺatwe. BÄdzie to jego druga w tym roku wizyta we WĹoszech: wczeĹniej przyjechaĹ tu w marcu po to, by poznaÄ naleĹźÄ
cych do Ruchu studentĂłw matematyki z Mediolanu, ktĂłrzy z wĹasnej inicjatywy pewnego dnia zasiedli przed komputerem, poĹÄ
czyli siÄ z Internetem, gdzie poszukali adresu e-mail wielkiego matematyka, i 16 stycznia wysĹali do niego elektroniczny list z zaproszeniem. Chcieli porozmawiaÄ z nim o sĹawnym twierdzeniu GoĚdla o niezupeĹnoĹci, ktĂłre zachwiaĹo fun damentami dziewiÄtnastowiecznej nauki: âW ogĂłle nie zdawaliĹmy sobie sprawy z ÂŤabsurdalnoĹciÂť naszej proĹby ani z tego wszystkiego, co miaĹo siÄ potem wydarzyÄ â opowiada Nicola Abatangelo, jeden ze studentĂłw. â OdpowiedĹş nadeszĹa dwa dni później: ÂŤDrodzy koledzy (!), bardzo Wam dziÄkujÄ za zaproszenie. MogÄ przyjechaÄ w poniedziaĹek 15 marcaâ. Po to, by zobaczyÄ siÄ ze studentami, naukowiec podjÄ
Štrud trzydniowej podróşy z New Jersey do Mediolanu i z powrotem. Dlaczego?
âOd razu siÄ zorientowaĹem â odpowiada matematyk â Ĺźe proĹba, z ktĂłrÄ
siÄ do mnie zwrĂłcono, róşniĹa siÄ caĹkowicie od kierowanych do mnie zazwyczaj prĂłĹb o wygĹoszenie jakiegoĹ odczytu; tutaj chodziĹo o nasze spotkanieâ. Tak teĹź w istocie byĹo. WedĹug Nelsona samo Ĺźycie naukowe postÄpuje naprzĂłd dziÄki osobistym spotkaniom, konkretnym twarzom. âLiceum skoĹczyĹem w Nowym Jorku, gdzie miaĹem Ĺwietnego nauczyciela, ktĂłry zostaĹ wyrzucony potem ze szkoĹy w latach makkartyzmu. PracÄ magisterskÄ
napisaĹem razem z Irvingiem Regalem, wielkim matematykiem o bardzo oryginalnych poglÄ
dach. Pewne spotkania byĹy bardzo waĹźneâ. RĂłwnieĹź to z Ennio De Giorgim, innym geniuszem, zasadniczo zapomnianym we WĹoszech, ktĂłry bÄdzie jednym z bohaterĂłw naszej wystawy prezentowanej w czasie Meetingu: âSpotkaĹem go tylko jeden raz, nad Adriatykiem. Nie zgadzaliĹmy siÄ ze sobÄ
co do sposobu pojmowania fundamentĂłw matematyki, natychmiast jednak wytworzyĹa siÄ miÄdzy nami niÄ ludzkiej sympatiiâ. SĹowem-kluczem tak w Mediolanie jak i w Rimini jest wĹaĹnie sĹowo âmeetingâ, czyli spotkanie, rozumiane nie jako coĹ zorganizowanego, jako wizyta, ale jako fakt, ktĂłry zawsze wydarza siÄ w nieprzewidywalny sposĂłb.
âJednoâ. Tamtego dnia, 15 marca, najwiÄksza aula na Wydziale Matematyki Uniwersytetu w Mediolanie byĹa peĹna. Nelson odpowiadaĹ na pytania w charakterystyczny dla siebie, lakoniczny sposĂłb; potem zaczÄ
Ĺ rozmawiaÄ ze studentami i profesorami, czÄsto prowokujÄ
c, a czasem nawet przyznajÄ
c z prostotÄ
: âNie potrafiÄ odpowiedzieÄ na to pytanieâ. Zamiast przygotowanych wczeĹniej formuĹek â ogromna przyjemnoĹÄ roztrzÄ
sania nierozstrzygniÄtych dotÄ
d kwestii. âKiedy zapytaliĹmy go, czy fakt, Ĺźe matematyka wymyka siÄ wszelkim prĂłbom sprawowania nad niÄ
kontroli, pozbawia jÄ
wartoĹci, czy teĹź czyni jÄ
bardziej interesujÄ
cÄ
, odpowiedziaĹ nam: ÂŤTo jest pytanie, ktĂłre fascynuje mnie od ponad 30 latÂť â opowiada Brunella Spineli. â WychodzÄ
c z tego spotkania, ludzie z Ruchu mieli wiÄcej pytaĹ niĹź przed nimâ.
Wieczorem w jednym ze studenckich mieszkaĹ odbyĹa siÄ kolacja: byĹ elegancko zastawiony stóŠi odpowiednio dobrane wina. âZ okoĹo dwudziestkÄ
studentĂłw rozmawialiĹmy o wielu sprawach, bardzo mi siÄ to podobaĹoâ â mĂłwi Nelson. Atmosfera staĹa siÄ jednak nieco napiÄta, gdy naukowiec utrzymywaĹ, Ĺźe âw matematyce nie moĹźna mĂłwiÄ o prawdzieâ. DoprecyzowaĹ jednak, Ĺźe nie odnosi siÄ to do innych nauk ani dziedzin ludzkiej wiedzy. Nelson jest antyplatonikiem, dla niego arytmetyka to konstruowanie formuĹ a nie odkrywanie idei; byÄ moĹźe â gdyby nie byĹa âprzedsiÄwziÄciem o kolegialnej naturzeâ â naleĹźaĹoby jÄ
uznaÄ za bliĹźszÄ
sztuce niĹź fizyce i chemii.
OpowiadaĹ, Ĺźe matematycy czÄsto mĂłwiÄ
o dziedzinie, ktĂłrÄ
siÄ zajmujÄ
, jak o jakiejĹ religii: o ârajachâ na przykĹad zwykĹ mawiaÄ niemiecki matematyk Georg Cantor; o rzeczach, w ktĂłre z przekonaniem âwierzÄ
â. Sam uwaĹźa siebie za âapostatÄâ od tej scjentystycznej religii, âktĂłra pojawiĹa siÄ caĹkiem niedawnoâ. Za kaĹźdym razem, gdy poĹrĂłd liczb zdarzyĹo mu siÄ wywÄszyÄ ideologiÄ, byĹ skonsternowany: âPitagoras stworzyĹ religiÄ, w ktĂłrej liczby odgrywaĹy najwaĹźniejszÄ
rolÄ. DziĹ juĹź siÄ jej nie praktykuje, oddziaĹaĹa ona jednak na Platona, za ktĂłrego poĹrednictwem wywiera wpĹyw na nasâ. Nelson jest przekonany, Ĺźe âBĂłg prosi nas o wiarÄ peĹnÄ
ufnoĹciâ w Niego, a nie w idee Platona czy wĹoskiego matematyka i logika Giuseppe Peano. Dla nas, ludzi nauki, branie tego, co rzeczywiste za abstrakcyjne idee, nawet jeĹli przyĹwieca temu szlachetny zamiar wzniesienia na nich moralnoĹci, jest pokusÄ
bardziej podstÄpnÄ
niĹź adorowanie metalowego wizerunku, bardziej nas demoralizujeâ. WieczĂłr zakoĹczyĹ siÄ Ĺpiewem piosenek strzelcĂłw alpejskich [tzw. canti alpini]. Gest ten wzruszyĹ Nelsona: âTo byĹ genialny pomysĹâ.
NastÄpnego dnia Nelson spotkaĹ siÄ z czĹonkami stowarzyszenia âEuresisâ, udzielajÄ
c im kilku rad w zwiÄ
zku z wystawÄ
o matematyce, przygotowywanÄ
z myĹlÄ
o tegorocznym Meetingu. PoruszyĹ bardzo powaĹźne kwestie, podsunÄ
Ĺ jednak takĹźe wiele ciekawych pomysĹĂłw na rozpoczÄcie wystawy. MĹodym radziĹ âzaczÄ
Ä zajmowaÄ siÄ matematykÄ
â, zamiast gubiÄ siÄ w teoretycznych wywodach: âZajmowaÄ siÄ dobrze, a przede wszystkim â z radoĹciÄ
. MĹodzi chcÄ
zrozumieÄ gĹÄboki sens wszystkiego, i to jest sĹuszne, powiedziaĹem im jednak, Ĺźe w przypadku matematyki czasem moĹźe to byÄ niebezpieczneâ. Kiedy byĹ mĹodszy, myĹlaĹ, Ĺźe arytmetyka nie ma nic wspĂłlnego z jego wiarÄ
, teraz jednak juĹź w to nie wierzy: âJeĹli czĹowiek zagĹÄbia siÄ odpowiednio w pewnÄ
wÄ
skÄ
dziedzinÄ, przybliĹźa siÄ do sedna wszystkiegoâ. Nie waĹźne, czy chodzi o twierdzenie GoĚdla, czy o sĹuchanie piosenek strzelcĂłw alpejskich.
17 marca Nelson wrĂłciĹ samolotem do Princeton. Dwa dni później na wydziaĹ przyszedĹ e-mail o takiej treĹci: âDziÄkujÄ za doskonaĹÄ
organizacjÄ. Spotkanie i kolacja byĹy dla mnie prawdziwÄ
przyjemnoĹciÄ
â. |