Ślady
>
Archiwum
>
2007
>
wrzesień / październik
|
||
Ślady, numer 5 / 2007 (wrzesień / październik) CL. La Thuile. Spotkanie Odpowiedzialnych Tajemnica poprzedza każdą rzecz Chrystus jest „Wydarzeniem dziejącym się teraz”. Wydarzeniem, wobec którego może stanąć każdy z nas, w naszych czasach. Relacja ze spotkania, podczas którego siedemset osób z siedemdziesięciu krajów mogło się o tym przekonać. Wyzwanie,, aby rozpoznać skierowane ku nam spojrzenia Chrystusa zostało rzucone sercu każdego z uczestników. Luigi Amicone Odpowiedzialni CL spotkali się jak co roku w ostatnich dniach sierpnia w La Thuile. Uczestniczyło siedemset osób z siedemdziesięciu dwóch krajów, w tym również przyjaciele z Indonezji, Singapuru i Jordanii. Kraje te były na spotkaniu reprezentowane po raz pierwszy. Trzy dni (między godz. 8.30 a 24.00) wypełnione były przez spotkania pytań, momenty pracy w grupach, świadectwa ilustrujące doświadczenie wiary ( w tym roku szczególnie znaczenie miało świadectwo patriarchy Wenecji, biskupa Angelo Scoli), towarzyskie rozmowy rozweselane spontanicznie inicjowanymi śpiewami. Codziennie sprawowano Eucharystię. Bardzo interesującym doświadczeniem było przysłuchiwanie się – na przykład w czasie wycieczki w góry – jak mieszają się różne języki i kultury w rozmowach, mających na celu pogłębienie słyszanych podczas spotkań treści. Nasuwało się jednak pytanie, co jest nicią łączącą dziennikarza kanadyjskiej telewizji z berlińskim specjalistą od druku, dyskutujących o multikulturalizmie i produkcjach kinematograficznych? Co ostatecznie łączy włoskiego ex komunistą z młodziutką, wychowywaną w komunistycznym państwie Chinką, którzy chcą się dowiedzieć jaki jest związek między zmysłem religijnym a Kościołem? Julian Carrón mówił z przekonaniem, że w towarzystwie, które przecież uzyskało wszelkie możliwe rozpoznanie Kościoła i od ponad pół wieku istnieje w świecie nie ma jednak nic, co byłoby od początku przewidywane. Jaką propozycję niesie więc to towarzystwo? Jakie historyczne znaczenie? „Nie jest to możliwe do przewidzenia”. „Musimy dać pierwszeństwo Tajemnicy, która nas tworzy, owemu «wcześniej»” powiedział Carrón otwierając AIR (Assemblea Internazionale Responsabili – Międzynarodowe Zgromadzenie Odpowiedzialnych – przyp. tłum.). Wystąpienie podsumowujące spotkanie rozpoczął natomiast słowami „to jest Wydarzenie, które dzieje się teraz”.
Ze wszystkich kontynentów Jak krucha, a jednocześnie potężna jest natura zdarzenia, które łączy ludzi ze wszystkich kontynentów – ludzi, którzy może nie spotkali się nigdy wcześniej, i być może nigdy więcej się nie zobaczą. Mogliśmy na to patrzeć. Kardynał Simonis, rozmawiając ze swoim przyjacielem, pewnym włoskim księdzem, zapytał żartem: „Ile to już czasu mija, jak się znamy, odkąd mnie zapraszasz na spotkania odpowiedzialnych CL? Osiemnaście, prawda? Jest to przyjaźń pełna anegdot. Czy raczej jedna wielka anegdota?”. Carrón powiedział, że: „Została nam dana łaska zobaczenia na własne oczy, co się wydarzyło”. To tu realizują się słowa psalmisty „zabiorę was spośród ludów i u czynię was nowym ludem”. Dostrzegam to rzeczywiście, chociażby jadąc w windzie z młodym Alexem, studentem pochodzącym ze Wschodu, albo spotykając Saida, czterdziestoletniego Egipcjanina z Aleksandrii, czy starego przyjaciela Johna, Australijczyka z doskonałego miasta Perth, gdzie się surfuje przed pójściem do pracy i je kolację na plaży pod pełnym gwiazd niebem i „można się nudzić kolejnym dniem przeżytym w raju”. Myślą dominującą we wszystkich wystąpieniach Carróna było „danie Tajemnicy pierwszeństwa przed każdą inną rzeczą. Nie chodzi o sentyment, ale o osąd, spojrzenie, rozpoznanie Kogoś, kto w tej chwili nas czyni. Jest to dar, nie jakaś konwencja. Nie jest tak, że musimy to uzgodnić, nikt nie może przedłużyć swojego życia nawet o jedną minutę”. Wszystkie odbywane spotkania zdają się potwierdzać, że prowadzenie Ruchu opiera się na nieustannej trosce o to, aby nasze miary (również w świetle nauki chrześcijańskiej poprawne) kierować ku pewnej mierze, która je przekracza, ku pewnej dojrzałości. Z tego powodu wspólnota, towarzystwo, Ruch nie zastępują osoby, protagonistą jest osoba. Zarówno kiedy chodzi o świadomość siebie wobec rzeczywistości, jak i o codzienne decyzje, konieczne do podjęcia w życiu, potrzeba, aby „ja” było punktem wyjścia wszystkiego. Tommy, Włoch, który wraz z rodziną zamieszkał w Ameryce i pracuje na Harward University, Washington musi „przeżyć swoją przygodę angażując to, czym jest”, nie powinien ulegać naciskowi jakiejś grupowości.
Nie chodzi o stowarzyszeniowość Prowadząc spotkanie Carrón ukazywał, że w Ruchu nie chodzi o asocjacjonizm (takie podejście do towarzystwa budzi wręcz niechęć), ale o zamiłowanie do wolności człowieka, który odpowiada na wezwanie Tajemnicy. Zdarza się, że i my osobiście odczuwamy czasem bunt przeciwko takiemu, bardzo wymagającemu przywołaniu. Bunt, jakby w obliczu pewnego rodzaju teoretycznej oczywistości. Pojawia się tu bowiem jakaś dziwna sprzeczność. Może jednak jest to przynaglenie, aby nie czuć się spokojnie nawet kiedy pewnie brzmiące inteligentnie słowa doskonale nam odpowiadają. A może, jak powiedział podczas spotkania pytań młody nowojorczyk, nie jesteśmy wolni „od stłoczonych w naszej głowie wyobrażeń”. Wyobrażeń, na przykład, na temat czym jest Ruch. W końcu, od dwudziestego roku życia czujemy się przecież jego awangardą, a tu teraz ktoś, zaprasza nas, aby odkryć Kogoś Innego, kto nas tworzy. Chcielibyśmy niemal zapytać: „A zatem Jezus Chrystus przyszedł do nas jedynie po to, aby nas wprowadzić w tę zaciętą walkę o religijność?”. Zdaje się jednak zrozumiałe, że świadomość człowieka nie istnieje z powodu prostego faktu przynależności do Bractwa Comunione e Liberazione. „Osoba jest określana przez związek z Tajemnicą” powiedział Carron, i powtarzał to na różne sposoby podczas całego spotkania. Czy to z tego powodu Giorgio Vittadini wyznał, że przestał pytać o różne sprawy Carróna, a zaczął prosić, aby patrzeć tam, gdzie patrzy Carrón? A gdzie patrzy Carrón? „Metodą Tajemnicy jest osoba Jezusa. Obecność. Obecność, która nazywa się Kościołem. Jaką funkcję pełni Kościół w historii? Jest to ta sama funkcja, jaką pełni Chrystus. Kościół chroni nas przed osamotnieniem, które w przeciwnym razie prowadziłoby do zinstrumentalizowania religijności. Pobudza nas do ciągłego rozpoznawania owego „wcześniej”, bez którego grozi nam nieustanne popadanie w zatroskanie działaniem”. Dlatego „naszym problemem nie jest kierowanie ludem, ale pójście za tym, kto idzie za. Ponieważ «ja» nie wyłania się z instrukcji użytkowania, i ten, kto ci szczędzi Tajemnicy oszukuje cię. Przeżywanie religijności jest jedyną drogą, na której rodzi się prawdziwa przyjaźń. W przeciwnym razie powstają tylko polityczne relacje. Podczas gdy przyjaźń jest wspólną wędrówką ku Przeznaczeniu. |