Menu strony Strona główna Śladów
   
Ślady > Archiwum > 2007 > wrzesień / październik

Ślady, numer 5 / 2007 (wrzesień / październik)

Pierwszy plan. Meeting

Ja, Chrystus i Zambrano

Odnoszenie się do pytania o sens świata, powinno być postawą, której człowiek uczy się już w szkole. Umiejętność ta wraz z byciem „dyspozycyjnym wobec tego, co się wydarza”, może „ocalić ludzkość od samounicestwienia”. Kilka myśli Pietro Barcellony, który w czasie Meetingu dokonał pewnego odkrycia.

przygotował Davide Perillo


„Przepraszam, czy Pietro Barcellona to pan? Chciałbym panu podziękować za wczorajszą wypowiedź”. W Rimini zdarzały się również takie sytuacje. Wszystko, co się działo podczas Meetingu pozostanie głęboko w pamięci filozofa prawa, byłego marksisty, który przybył, aby mówić o szkole i spotkał się z wielką przychylnością i wdzięcznością młodzieży. „Wrażenie z Meetingu? Ogromne. Nie znam nic porównywalnego. I to nie tylko we Włoszech”. Słowa te wypowiedziane przez kogoś, kto przeszedł pół wieku naszej historii, rozpoczynając drogę od bardzo odległej krawędzi (zanim doszedł do CSM był prezesem i parlamentarzystą PCI [Partito Comunista Italiano – Włoska Partia Komunistyczna – przyp. tłum.], robi pewne wrażenie. Jego związek z CL umacniał się przez osobiste przyjaźnie (między innymi z ks. Ciccio Ventorino) oraz publiczne wystąpienia (jak przypadek liceum „Spedalieri”, gdzie stanął po stronie młodzieży z GS, która – po śmierci Filippo Raciti na stadionie – domagała się prawa do mówienia prawdy, również w szkole. Można się spodziewać, że po Meetingu przyjaźń ta będzie się umacniać.

Barcellona mówił o „prawdzie wśród szkolnych ławek”, o potrzebie, aby w salach szkolnych powróciło się do stawiania pytań o sens, pytań o znaczenie. Przedstawił ideę, aby szkoła stała się tym, czym ostatecznie powinna być, a mianowicie miejscem, gdzie wydarza się i wzrasta człowieczeństwo, ponieważ – powiedział, cytując Saint Exupery – „jeżeli jest ziemia, na której rosną pomarańcze, ona jest prawdą pomarańczy”, natomiast społeczeństwo, które nie podejmuje problemu przeznaczenia „jest skazane, skazuje się na samobójstwo”. Wiele razy podczas spotkania otrzymał brawa, a po wystąpieniu skierowano do niego kilka pytań. Poruszono wiele zagadnień, do których warto jeszcze wrócić, począwszy od kwestii podstawowych.

 

Dlaczego „pytanie o prawdę” jest niemal regularnie odkładane, zarzucane?

Nie jest odkładane, jest zwalczane. Neguje się jego słuszność. Tak jakby dotyczyło tylko kogoś, kto ma głowę w chmurach. Zdrowy rozsądek to dziś zasadniczo cynizm, apatia, niemoc. Zdaje się, że wszystko, co się wydarza wymyka się możliwości skontrolowania. Jakby nie było żadnej przestrzeni dla celowości. Jesteśmy pogrążeni w absolutnej, nieokreślonej abstrakcji. Doprowadziliśmy do takiego rozbicia różnych aspektów świata, że nie jesteśmy już w stanie dostrzec związków między nimi.

 

Od czego można by ponownie rozpocząć?

Od tego, co Gramskij definiował jako „przewrót moralny”. Wielkie przemiany następują w trybie, który można nazwać molekularnym, poprzez małe grupy: klasztory, wspólnoty. Z tego punktu widzenia Meeting jest rzeczą ogromną. Są tu tysiące ludzi, jeżeli każdy z nich zacznie żyć w nowy sposób, może to być porównywalne z rewolucją. Mówiąc o rewolucji nie myślę o wydarzeniu, które z dnia na dzień zmienia formę władzy. Chodzi o stopniowe kruszenie się ideologii władzy, ideologii, która przenika nasz sposób postępowania. Są to liczne rozpowszechniane, schematyczne działania. Duże wrażenie wywarła na mnie na przykład, wystawa o Comecie. Ukazany w niej wymiar relacji zachodzących we wspólnocie jest dziś zupełnie pomijany, nie zauważa się go. Wymiar, który dotyczy osób, konkretnych historii życia. Właśnie, wydarzenie w Rimini, wydaje się sprawą ważną, ponieważ widać tu osoby.

 

W gruncie rzeczy, jest to potwierdzenie, że człowiek zaczyna być sobą przez wychowanie, jak mówił pan podczas spotkania...

Określiłem kiedyś demokrację jako: świadome przyjęcie przez całą wspólnotę pewnego projektu paidei, czyli wychowania. Nie w wymiarze etatyzmu czy biurokracji. Biorąc wielką tradycję grecką czy chrześcijańską, okazuje się, że miały one wielkie koncepcje wychowawcze, bardzo precyzyjną ideę paidei. Nie była to jednak żadna idea produkowania ujednoliconych bytów, chodziło o tworzenie jedności jednostki. My zaś pomieszaliśmy wychowanie z informowaniem. Zredukowaliśmy szkołę do czegoś w rodzaju przymusowego przekazywania informacji. Podczas gdy informacje same w sobie nic nie znaczą, bez umiejętności przetwarzania ich nie mają znaczenia.

 

Czy to z tego powodu mówił pan o szkole „która by zbierała skorupki”, albo też, która by przekraczała miary specjalizacji i odbudowywała, na ile to możliwe, związki?

Przez wiele lat wykładałem prawo, ale potem zacząłem uczyć filozofii. Wiecie dlaczego? Im bardziej wyjaśniałem szczegóły praw, tym mniej studenci rozumieli. Zapytałem zatem siebie; jak mogę lepiej wyjaśnić, czemu służy prawo, omawiając przypadki przepisów prawnych, czy podejmując, że tak powiem, problem relacji między porządkiem i nieporządkiem? To drugie ma znaczenie dla wszystkiego, również dla wszystkiego, również dla medycyny. Bada się organy: wątrobę, trzustkę, serce... Ale nie bada się już chorego w wymiarze osoby.

 

Coś takiego może się jednak wydarzyć jedynie wtedy, gdy podejmuje się pytanie o prawdę, gdy rozpoczyna się od odkrycia związku między „ja” a rzeczywistością?

Problem tkwi w tym, że jest teraz pewna roszada: każdy trzyma się tego, co ma. Po tych wypadkach zdarzało mi się odpowiadać na bardzo dziwne pytania: ale, jak się nawróciłeś? Nie byłeś ateistą. Są osoby, które nie wyznają publicznie wiary, ale przyznają, że bez problemu Bogu myśl umiera. Myśl istnieje dlatego, że pierwszym pytaniem, jakie człowiek sobie zadaje jest: dlaczego ja nie jestem Bogiem? Moja siedmioletnia wnuczka podała takie wyjaśnienie istnienia Boga: dziadku, my istniejemy, ja jestem córką mamy i taty, oni są waszymi dziećmi..., ale kto jest na początku tego szeregu? Oto pytanie, które stawiają sobie nawet dzieci. Patrzą na rzeczywistość i pytają, skąd ona pochodzi. I faktycznie widzą tę rzeczywistość znacznie szerzej niż ludzie dorośli.

 

Czy zatem my „dorośli” potrafimy jeszcze pasjonować się prawdą?

Problemem jest pasjonowanie się życiem. Pasja dla życia zawiera w sobie poszukiwanie prawdy. Prawda ostatecznie jest zgodą na życie. Jest wymiarem istnienia, w którym napięcie życia zostaje uspokojone. Kiedy ktoś przeżywa moment pełni, to właśnie jest prawda. Nie jest to logiczna dedukcja oparta na serii przesłanek. Problemem jest fakt, że obecnie społeczeństwo pod wieloma względami jest bardziej zmienne, ale w rzeczywistości jest też bardziej unieruchomione. Nie jest w stanie dostrzec horyzontu innego, niż ten, który pojawił się na początku epoki nowoczesnej: indywiduum, konsumpcja, pieniądz. Stop.

 

Jak można przerwać ten łańcuch?

Tak postawione pytanie tkwi w logice samej nowoczesności, która chciałaby wiedzieć z góry, co nastąpi. Brakuje gotowości na przyjęcie czegoś nowego, wydarzenia. Tak, jak w gruncie rzeczy nikt się nie spodziewał, że narodzi się Chrystus. Myślano o nim, ale mimo to nikt nie spodziewał się, że przyjdzie ktoś, kto będzie ogłaszał: „ja jestem Synem Bożym”. Teraz jest tak samo: prorocy mogą przekazywać wizje, ale nikt nie może powiedzieć, że są matematyczne reguły umożliwiające przewidywanie, co się wydarzy. Nie ma recept gwarantujących przemianę.

 

Potrzeba, aby się coś zdarzyło. Wydarzenie.

Tak, problemem wstępnym jest, bycie dyspozycyjnym. Pozwolenie, aby się ono wydarzyło.

 

A jeżeli wydarzenie już nastąpiło właśnie tak, jako propozycja dla naszej dyspozycyjności? Mówiąc wcześniej o „wydarzeniu”, sam pan wspomniał Chrystusa.

Oczywiście, to jest wielkie wydarzenie, z którym wypada się zmierzyć. Jednakże również tutaj nie można czynić z wydarzenia czegoś przestarzałego, godnego kontemplacji zdarzenia z przeszłości. Bardzo mi się podoba ukazana przez Zambrano idea Słowa żywego. Nie było mi dane szczęście, jakim jest związek z wiarą, ale kwestia Chrystusa, z Jego gorszącym stwierdzeniem „jestem Synem Bożym”, jest bardzo interesująca. Podobnie zaproszenie do naśladowania Go, z którym nie wiąże obietnic dobrobytu ekonomicznego, a wręcz ukazuje drogę naznaczoną ubóstwem i odrzuceniem.

 

Jednak z obietnicą ludzkiego spełnienia.

To prawda. Niemniej wymaga to dynamicznej interpretacji Bożej obecności. Obecności, która nieustannie się wciela, która się odradza.

 

Nie wydaje się panu, że Kościół, w gruncie rzeczy, twierdzi, że jest właśnie tym miejscem, gdzie trwa owa Obecność? Do tego pretenduje?

Tak, ale nie dzieje się to, ponieważ jest ktoś, kto naciska guzik. Z Kościołem wiąże się jednak trochę pewnych sprzeczności, które przezywacie również wy. Jest problem hierarchii, są pewne schematy...

 

To, co widzimy tutaj na Meetingu rodzi się jednak z tej Obecności.

Na szczęście życie, jak mawiał Saint Exupery, jest silniejsze niż logika.

 

Proszę wybaczyć ostrość kolejnego pytania. Dlaczego nie jest pan chrześcijaninem?

Chrystus jest postacią, która bardzo mnie niepokoi. Przede wszystkim poprzez pewne lektury. Uczęszczałem do szkoły prowadzonej przez księży. Potem jednak odłączyłem się i zacząłem studiować teologię protestancką, przede wszystkim Kierkegaarda. Obecnie bardzo mnie fascynuje myśl Marii Zambrano. Jest jednak pewna rzecz, która stanowi dla mnie przeszkodę. Chrystus przyszedł w pewnym miejscu i czasie ściśle określonym w historii. W kontekście, który został przygotowany dla przyjęcia Go. To wydaje mi się dziwne. Dlaczego przyszedł właśnie w tym momencie? To pytanie mnie rozprasza.

 

W gruncie rzeczy jest to jednak kwestia, o której mówił pan wcześniej: dla zbawienia człowieka potrzeba, aby się coś wydarzyło. A wydarzenie może się wydarzyć jedynie w pewnym punkcie historii.

Rzeczywiście, zastanowię się nad tym. Nie mam uprzedzeń. Z tego, co czytam, również według M. Zambrano, kiedy człowiek spotyka Chrystusa ma poczucie wewnętrznego pokoju, wielkiego oświecenia. To właśnie nigdy mi się nie zdarzyło. Do chwili obecnej.

 

Kim jest: Pietro Barcellona jest wykładowcą prawa na Uniwersytecie w Katanii. Był członkiem Najwyższej Rady Sądownictwa, a następnie posłem. Kierował pismem Democrazia e Dritto (Demokracja i Prawo). Był również przewodniczącym Centrum Reformy Państwa. Jest autorem wielu publikacji z dziedziny prawa, administracji, społeczeństwa.

 


Polska strona Ruchu CL   |   Kontakt z redakcją