Menu strony Strona główna Śladów
   
Ślady > Archiwum > 2007 > wrzesień / październik

Ślady, numer 5 / 2007 (wrzesień / październik)

Pierwszy plan. Meeting

Pociągnięci atrakcyjnością prawdy

Muzułmanie, którzy naprawdę rozmawiają z żydami i chrześcijanami. Naukowcy poruszeni przez piękno. Politycy i przedsiębiorcy trzymający się linii dobra wspólnego. I oczywiście wystawy, spektakle, restauracje... Spojrzenie podsumowujące tegoroczne wydarzenie z Rimini. Kolejny raz rozum otwarty szeroko na Tajemnicę pokazał, że „wędrówka ku prawdzie” jest doświadczeniem możliwym dla wszystkich.

Giorgio Vittadini


Komunikat finałowy Meetingu 2006 kończyły słowa: „Tegoroczny Meeting, kierując się charyzmatem ks. Giussaniego ukazał, że rozum ludzki jest „oknem szeroko otwartym na rzeczywistość”. Świadectwa uczestników Meetingu to początek podważania stanowiska, które rezygnując z właściwego używania rozumu, staje się fatalizmem, fideizmem i nieuchronnie prowadzi do wojny. W ten sposób Meeting jest miejscem spotkania, przyjaźni i dialogu. To znaczy pokoju”.

To właśnie potwierdzili w tym roku muzułmanie Wael Farouq, wykładowca prawa islamskiego w Kairze oraz Sari Nusseibeh, rektor Al-Quds Univesity w Jerozolimie. Oddzielanie wiary od rozumu rodzi fundamentalistyczną przemoc charakterystyczną nie dla samych religii, ale dla osób kierujących się fanatyzmem. Kiedy natomiast człowiek akceptuje naturę rozumu, który jest bezgraniczną otwartością i nieskończonym poszukiwaniem – zgodnie ze słowami pozdrowienia, jakie w niedzielę 19 sierpnia, podczas modlitwy Anioł Pański Benedykt XVI skierował do uczestników Meetingu – może „realizować najgłębsze ludzkie powołanie: bycie człowiekiem poszukującym prawdy, a przez to Boga”.

Z tego powodu Meeting 2007 zatytułowany „Prawda jest przeznaczeniem, dla którego zostaliśmy uczynieni”, jak głosi opublikowany na jego zakończenie komunikat, „odpowiedział na to oczekiwanie, przede wszystkim poprzez spotkania z osobistościami reprezentującymi różne religie: wyznawcami judaizmu, muzułmanami, prawosławnymi i protestantami, pragnącymi odbyć pewną – opartą na rozumie – wędrówkę w stronę prawdy. Przede wszystkim został ukazany fakt, jak pęknięcie między religią, wiarą i rozumem otwiera drogę relatywizmu i nihilizmu, które sprawiają, że człowiek staje się coraz bardziej samotny i zaplątany wobec swoich pragnień”.

Problem przyczyn takiego zamętu w sposób szczególny podjął kardynał Bertone w homilii inaugurującej Meeting, stwierdzając, iż: „Niekiedy odnosi się wrażenie, że w klimacie relatywizmu i sceptycyzmu, jaki wypełnia naszą kulturę, dochodzi się aż do głoszenia radykalnej nieufności odnośnie możliwości poznania prawdy”.

Podążając w tym samym kierunku Giancarlo Cesana ukazał, jak znani intelektualiści poprzez stwierdzenia typu: „Jedyną prawdą jest uwolnienie się od podstępnego zamiłowania do prawdy” zaszczepiają w młodzieży tendencję do nie kochania niczego i nikogo pewnego rodzaju „Czarnobyl świadomości” – jak to zdefiniował Giussani. Angielski teolog protestancki Milbank, opisując redukcję miłości do czystego, subiektywnego uczucia, powiedział o zgubnym „pęknięciu” zmierzającym do oddzielenia miłości od poznania. Teolog protestancki Hauserwas pokazał, jak w religijnym doświadczeniu amerykańskim, a w konsekwencji w całej dominującej dziś mentalności, człowiek pretenduje do wybierania czasu i sposobów spotkania z Tajemnicą. Dlatego, kiedy już wybrał Boga zgodnie ze swoimi preferencjami, chce w taki sam sposób wybrać dziecko, żonę oraz wszystkich innych, stając się agresywnym w pretensji do wyeliminowania wszystkiego, co nie odpowiada jego pragnieniom. Tymczasem, jak powiedział profesor Joseph Weiler, Amerykanin, wyznawca judaizmu, jedynie dzięki akceptacji i naśladowaniu szacunku, jakim darzy człowieka Bóg – który wybiera ludzi i naród, ale pozwala im, aby Go odrzucili – staje się możliwy świat, gdzie wolność człowieka będzie respektowana i wywyższona.

 

Bicie serca

Jakie należy podjąć kroki, patrząc od strony pozytywnej, aby wyjść z kłamstwa utrzymującego, że nie warto poszukiwać prawdy? Nie wystarcza tu teoretyczna refleksja. Jak przypomniał Cesana, prawda jest pewną propozycją: „pewnym wciągającym doświadczeniem, które zobowiązuje cię do zajęcia stanowiska... spotkaniem, które cię wzrusza”. Spotkania tego rodzaju nie można sobie wybrać, ale można je odrzucić albo przyjąć. Przyjęte wywołuje wstrząs, konieczność przemiany. Jest bowiem atrakcyjnością, która powoduje w nas bicie serca, zdumienie czymś, czego zawsze pragnęliśmy. Powtórzył to również ks. Francesco Ventorino, który w piękny sposób ukazał drogę do prawdy ks. Giussaniego. Swoją prezentację, bogatą w cytaty (od Tomasza z Akwinu do Leopardiego, od Nitzschego do Pirandellego), podsumował stwierdzeniem: „Nihiliści nie mają racji, człowiek został zbawiony przez Miłość Boga, który stał się ciałem”. Boga będącego obecnym Pięknem – nie tym apolińskim, ale pięknem, które nie zapomina o ofierze i bólu, jak to powiedział Ratzinger, kiedy w 1990 r. gościł na Meetingu. Podczas tegorocznego spotkania w Rimini mówiło się wiele o takim właśnie doświadczeniu piękna. Na przykład filozofowie Kozyriew i Legojda opisali, jak bardzo jest ono istotne w koncepcji prawosławnej, co poświadczył list ekumenicznego Patriarchy Konstantynopola do Emilii Guarnieri, przesłany z okazji przygotowania wystawy na temat Bazyliki Hagia Sofia: „Do jakiej wielkości może dojść sztuka chrześcijańska, kiedy jest owocem zjednoczenia z żywym Bogiem, źródłem mądrości i miłosierdzia”.

Podczas Meetingu 2007 piękno można było zobaczyć nie tylko we wspaniałych spektaklach, ale także w regionalnych restauracjach i licznych wystawach. Na szczególna uwagę zasługuje wystawa ukazująca Cometę (Ośrodek dla młodzieży), dzieło zrodzone dzięki wspólnocie i gościnności, która świadczy o tym, że żyjąc spotkaną prawdą ludzkie „ja” staje się twórcze, a dzieło jest wówczas dla niego czymś w najwyższym stopniu odpowiednim, tak, że człowiek pozostaje wolny wobec rezultatów, nie jest „szantażowany” przez wynik. Piękno, jako źródło tego, co odpowiada własnemu człowieczeństwu osoby, stało się widoczne wśród pracujących na Meetingu wolontariuszy. Przyciągało uwagę wszystkich w zachowywanym przez nich porządku, punktualności, precyzji. Goście z Rosji, jak i wielu innych, również laureat Nagrody Nobla Smoot, zaważali i byli zdumieni wszystkim, co działo się wokół nich, również nieformalnie. Dziwnym i tajemniczym pozostaje fakt, że chodzi tu o tę samą odpowiedniość tworzącą bezmiar widzialnego wszechświata – opisana przez Smoota – czy ta spotykana w obiektywności reguł matematycznych, o których mówili uczeni jak Israel, Lafforgue, Bombieri.

 

Możliwa nadzieja

Pierwotna nazwa Meetingu w Rimini brzmi „Meeting przyjaźni między narodami”. Czy jest ona aktualna również dziś? Obecnie, tak jak w latach siedemdziesiątych, prawda jest siłą pokoju. Romowy z przewodniczącym Parlamentu Europejskiego Potteringiem, wiceprzewodniczącym Mario Mauro, baskijskim politykiem panią Gotzone Mora, Libańczykami Hariri i Mitri, irańską pisarką Mariną Nemat pokazały, że nadzieja jest możliwa nawet w szczególnie udręczonych obszarach świata. Nadzieja jest możliwa, jeżeli nie odrzuca się trudnego poszukiwania prawdy, zarówno w wymiarze osobistym jak i wspólnotowym.

Analogicznie, w debatach na temat prawa, sędzia włoski Guido Piffer (krytykując koncepcję, według której prawo ma wartość o ile pochodzi o autorytetu), sędzia Sądu Najwyższego i USA Samuel Alito i Paolo Carozza, profesor Uniwersytetu Notre Dame i członek Trybunału Amerykańskiego dla praw człowieka, mówiąc o konstytucji amerykańskiej, pokazali, że prawdziwe prawo nie może zapominać, iż istnieją prawdy zachowujące wartość zawsze i wszędzie, gdyż są wpisane w serce człowieka i postrzegane jako oczywiste.

Tutaj ukazuje się znaczenie pomocniczości, ponieważ prawdziwe potrzeby człowieka nie mogą być rozumiane abstrakcyjnie, ale w połączeniu i dowartościowaniu poszukiwania prawdy osoby. Wyraża się to również w rozwoju środowisk społecznych, do których osoba przynależy. Klucz do zmiany spojrzenia, do innego spojrzenia w polityce wyłonił się w debatach z Morlino, Alberonim, Buttiglione, Chitim, Formigonim, Fassino, Tremontim, Alemanno, Morattim, Enrico Lettą, Lupim i całą grupą parlamentarną dla pomocniczości.

 

Prawdziwa demokracja

Trzeba przywrócić obywatelom suwerenność, również poprzez mechanizmy, jakie posiadają wszystkie siły polityczne, które zastępują władzę elektoratu, ponieważ – jak pisał ks. Giussani – demokracja nie jest jedynie respektowaniem formalnych procedur, ale dialogiem, który rodzi się z „żywego szacunku wobec drugiego człowieka, we wzajemności, dążącej do potwierdzania drugiego człowieka w jego wartościach i wolności”, dialogiem, który prowadzi do „zgodności pomiędzy różnymi tożsamościami zaangażowanymi ideologicznie” (por. L. Giussani, Doświadczenie jest drogą do prawdy, Jedność, 2003, s. 207).

 

Przemiana „ja”

Perspektywa pomocniczości, również w sferze ekonomicznej, pojawiła się podczas spotkań z osobistościami włoskiego życia społecznego, jak: Porfumo, Bonanni, Scaroni, Bersani. Ich debaty nie mogły jednak pomijać głosu kardynała Bertone, który pierwszego dnia Meetingu przypomniał, że „płacenie podatków według słusznych praw jest obowiązkiem”, ale równocześnie zaakcentował konieczność, „nie dopuszczania do niesprawiedliwości w wykorzystywaniu zasobów Państwa”. Aby wspierać rozwój przedsiębiorczości, która stanowi siłę napędową włoskiego rozwoju, z jednej strony słusznym jest przestrzeganie wszystkich praw państwowych, ale z drugiej strony trzeba nazwać przestępstwem marnotrawienie pieniędzy publicznych przez niesłuszne i nieskuteczne decyzje. Tu podjęto w szczególności sprawę oświaty. Jak poświadczył reprezentant OSCE (Organizzazione per la Cooperazione e lo Sviluppo Economico – Organizacja ds. Współpracy i Rozwoju Ekonomicznego –przyp. tłum.) oraz komisarz Unii Europejskiej do spraw oświaty i kultury Jan Figiel, pomimo ogromnych wydatków, włoski system oświatowy pod względem jakości lokuje się wśród ostatnich w Europie. Ruch w stronę efektywnego podniesienia poziomu tej sfery przez rzeczywiste dofinansowanie szkół średnich – jak zapowiadał minister Fioroni w ostatnim dniu Meetingu – jest sprawą istnienia Włoch. Jednakże nie będzie żadnego przełomu, przede wszystkim w dziedzinie wychowania, jeżeli nie nastąpi przemiana ludzkiego „ja”. Wszystko, co wydarzyło się i co można było usłyszeć podczas Meetingu ukazuje, że wszelkie kroki na rzecz wolności w wychowaniu nie będą niczemu służyły, jeżeli człowiek nie będzie wolnym i prawdziwym w przeżywaniu wszystkiego, jak to zostało wskazane w książce ks. Giussaniego Pewni niektórych wielkich rzeczy.

„Pewność oznacza porzucenie siebie, przekroczenie siebie, oznacza, ze ja jestem mały, jestem niczym, a rzeczą prawdziwą i wielka jest ktoś inny (...), ponieważ prawem człowieka jest miłość (...), potwierdzenie czegoś innego jako znaczenia siebie”. Jak powiedział profesor Giulio Sapelli, prezentując książkę w ostatnim dniu Meetingu, dzięki takiej postawie pojawia się „aktywna koncepcja kultury jako połączenia poznania i uczuć, które sprawiają, że wspólnota staje się zdolna do tworzenia dzieł... Czym jest prawda, jeżeli nie takim właśnie sposobem otwarcia na siebie samych i Boga?”.

Z tego powodu, konkluduje komunikat finałowy Meetingu 2007, „po Meetingach poświęconych pragnieniu i wolności, a następnie rozumowi i prawdzie, temat kolejnego, który odbędzie się w Rimini od 24 do 30 sierpnia 2008 r. brzmi: «Albo protagonistami, albo nikim».

 


Polska strona Ruchu CL   |   Kontakt z redakcją