Menu strony Strona główna Śladów
   
Ślady > Archiwum > 2007 > wrzesień / październik

Ślady, numer 5 / 2007 (wrzesień / październik)

Strona pierwsza

Szukający prawdy, a przez to Boga. Znać prawdę znaczy być z Chrystusem

Pozdrowienie Papieża skierowane do uczestników Meetingu w Rimini i homilia Kardynała Tarcisio Bertone, Sekretarza stanu Państwa Watykańskiego, wygłoszona podczas Mszy Świętej otwierającej całe wydarzenie.

Benedykt XVI


Dzisiaj rano rozpoczął się Meeting dla przyjaźni między narodami, który w tym roku podejmuje temat „Prawda jest przeznaczeniem, dla którego zostaliśmy uczynieni”. Kierując serdeczne pozdrowienie dla jego organizatorów, zapewniam o mojej modlitwie, aby poprzez liczne przedsięwzięcia, jakie znalazły się w programie Meetingu stał się on dla wielu osób okazja do refleksji i konfrontacji, prowadzących do realizowania najgłębszego ludzkiego powołania, jakim jest bycie człowiekiem poszukującym prawdy, a przez to Boga.

Benedykt XVI Anioł Pański, niedziela 19 sierpnia 2007 r.

 

Znać prawdę znaczy być z Chrystusem

 

Pozdrowienie Papieża skierowane do uczestników Meetingu w Rimini i homilia Kardynała Tarcisio Bertone, Sekretarza stanu Państwa Watykańskiego, wygłoszona podczas Mszy Świętej otwierającej całe wydarzenie.

 

Czcigodne Eminencje, czcigodna Ekscelencjo, drodzy kapłani, drodzy bracia i siostry, z serca dziękuję za zaproszenie do przewodniczenia Eucharystii inaugurującej Meeting przyjaźni między narodami 2007. Pozdrawiam serdecznie promotorów i organizatorów Meetingu, odpowiedzialnych oraz członków Comunione e Liberazione, przedstawicieli władz, wszystkich gości i wszystkich obecnych. Z radością spełniam miłe zdanie, jakim jest przekazywanie wam błogosławieństwa i życzeń Ojca św. Benedykta XVI, który prosił, abym was zapewnił o Jego duchowej bliskości i wstawiennictwie, aby ta zasłużona inicjatywa, którą On dobrze zna i od dawna docenia, odniosła pełny sukces. Przede wszystkim w ostatnich edycjach, Meeting przyjął formę pytania dotyczącego rzeczywistości człowieka – zgodnie z różnymi stanowiskami i punktami widzenia – oraz wymiarów, które stanowią jego osobowość. Pytania dotyczącego pragnienia poznania i pragnienia osiągnięcia szczęścia. To zaś prowadziło was wielokrotnie do głębokiej refleksji skupiającej się wokół wszystkiego, co dotyczy człowieka z jego przeznaczeniem i jego niepowstrzymanym pragnieniem nieskończoności. W tegorocznej edycji, przez głębokie pytanie zamierzacie odnieść się do prawdy, jak to precyzyjnie wskazuje wybrany, szczególnie wymowny tytuł: „Prawda jest przeznaczeniem dla którego zostaliśmy uczynieni”. Pragnienie prawdy stanowi, od zawsze, głębokie dążenie i zobowiązujące wyzwanie dla każdej ludzkiej istoty. Człowiek faktycznie jest ze swej natury „ciekawy”, czyli jakby popychany do odpowiadania na liczne „dlaczego”, pojawiające się w życiu, do poszukiwania prawdy. Nieodżałowany papież Jan Paweł II w encyklice Fides et ratio tak wyraził się w tym względzie: „Człowiek ze swoje natury szuka prawdy. Celem tego poszukiwania nie jest tylko poznanie prawd cząstkowych, dotyczących faktów lub zagadnień naukowych (...). Jego poszukiwanie zmierza ku głębszej prawdzie, która może mu ukazać sens życia; poszukiwanie to zatem może osiągnąć cel jedynie w absolucie” (n. 33). A nieco wcześniej w prosty, ale niezwykle trafny sposób zdefiniował człowieka jako tego, który szuka prawdy (n. 28). W obecnym kontekście społeczno-kulturalnym, nierzadko niestety prawda traci swoją wartości uniwersalną, stając się odniesieniem „względnym”. W rzeczywistości pojęcie prawdy zostaje często zrównane z opinią, a wówczas nieuniknione staje się używanie go w liczbie mnogiej: istnieje zatem wiele prawd, to znaczy wiele opinii, często bardzo rozbieżnych między sobą. Niekiedy odnosi się wrażenie, że w klimacie relatywizmu i sceptycyzmu, jaki wypełnia naszą kulturę, dochodzi się aż do głoszenia radykalnej nieufności odnośnie możliwości poznania prawdy. Czyż nie jest tak, że w przyjmowanej współcześnie postawie wobec prawdy, spostrzegamy wyraźnie cały, głęboki sceptycyzm zawarty w niepokojącym pytaniu, jakie Piłat postawił Chrystusowi: „Cóż to jest prawda?” (J 18, 38) Jakiś czas temu, w pewnym bardzo mądrym tekście, wówczas jeszcze kardynał Joseph Ratzinger, nawiązując do cieszącej się powodzeniem książki pisarza i filozofa C.S. Lewisa, Listy starego diabła do młodego, w której znajdujemy trzydzieści jeden listów napisanych przez wyższego rangą diabła Screwtape do jego siostrzeńca, młodego Malacody, zawierających pouczenia, jak postępować przy kuszeniu człowieka (wiem, że również wam książka ta jest dobrze znana!), jak mówiłem, kardynał Ratzinger zauważył: „Jak niemodne jest dziś pytanie o prawdę. Mały demon mówi przełożonemu o swej trosce spowodowanej tym, że szczególnie intelektualni ludzie czytają mądre księgi starszych i przez to mogą trafić na ślad prawdy”. Screwtape uspokaja go, przypominając, że „kiedy uczony spotyka się u dawnego autora z jakimś twierdzeniem, to jedynym pytaniem, którego sobie nie stawia jest pytanie, czy to jest prawda. Zapytuje, kto wywarł wpływ na tego starożytnego pisarza, jak dalece napotkane twierdzenie zgodne jest z tym, co napisał w innych swoich dziełach, jaką to fazę w rozwoju pisarza lub w ogólnej historii myśli ilustruje, jaki to wywarło wpływ na późniejszych pisarzy... itd.” (Wiara, prawda, tolerancja, Kielce 2005, s. 148).

Podejmując ten temat podczas spotkania ze studentami na Uniwersytecie Laterańskim, kilka lat później, Joseph Ratzinger, już jako Benedykt XVI, potwierdził: „Jeżeli pozwoli się, aby upadło pytanie o prawdę i konkretna możliwość dotarcia do niej dla każdej osoby, życie zostanie zredukowane do wachlarza hipotez pozbawionych pewnych odniesień” (L`Osservatore Romano, 22 października 2006, s. 6-7). Ale nie tylko: w podobnej perspektywie, życie bez pewności staje się mroczne, traci sens i ostatecznie pozostaje wystawione na każdą możliwą formę przemocy i przygnębienia, co niestety potwierdzają codzienne wiadomości. Słowo Boże z dzisiejszej XX niedzieli zwykłej pomaga w pewnej, pożytecznej refleksji na ten temat. Fragment pierwszego czytania, wziętego z księgi Jeremiasza (38, 4-6; 8-10),opowiada doświadczenie tego proroka z czasu oblężenia babilońskiego Jerozolimy. Twierdził on, że miasto nie ma szansy na skuteczny opór, gdyż wywoła to jedynie jeszcze gorsze konsekwencje, a zatem radził prowadzenie rozmów z Nabuchodonozorem. Ale ludzie, a szczególnie przywódcy nie zgadzali się z nim, chcieli bronić się do ostatka, gotowi znosić oblężenie do końca. Co więcej, uznali Jeremiasza za kogoś, kto działa przeciwko dobru, stali się zaciekli wobec niego. Król Sedecjasz nie śmiał sprzeciwić się przywódcom, którzy zdecydowali, aby wymierzyć prorokowi ciężką karę. Jeremiasz został wówczas pojmany i wrzucony do cysterny. Znalazł się w sytuacji strasznej, a na dodatek paradoksalnej! Mówi w imieniu Boga, ale doznaje wrogości ze strony swojego ludu; wydaje się wręcz, że sam Pan go nie chroni i oddaje w ręce wrogów. Prorok ogłasza nie jakąś prawdę ugodową lub wygodną, oportunistyczną, ale prawdę w jej nieskazitelności, prawdę odpowiadającą dokładnie woli Bożej, choć niełatwą. Kto go słucha, słucha Boga, kto się mu sprzeciwia, staje przeciwko Bogu. Jeremiasz zamknięty w cysternie kieruje naszą myśl ku osobie Jezusa, który, aby dać świadectwo prawdzie, zostaje wydany na śmierć i poznaje mrok grobu, ale tak, jak proroka wydobyto z cysterny, tak Chrystus zmartwychwstając, opuszcza grób jako zwycięzca. Każdy kto podjął decyzję, aby służyć prawdzie, kto chce pozostać wierny Bogu, musi być przygotowany na przyjęcie doświadczeń takich, jak przeżyte przez Jeremiasza, losu takiego, jak los Chrystusa. Rajmund de Panaford napisał, że ci, którzy chcą żyć całkowicie w Chrystusie cierpią prześladowania. Jednakże chrześcijanin – komentuje Grzegorz Wielki – kiedy zostaje oświecony prawdziwą mądrością, nie przestraszy się drwin i niesprawiedliwej nagany, na jakie zostaje wystawiony, a Teodoreto di Ciro dodał, że siła, z jaką Chrystus zmierzył się ze śmiercią musi stać się dla nas bodźcem do podejmowania prób życia. Chwila, kiedy wydaje się, że sam Bóg nas opuścił, jest właśnie tą, w której trzeba wytrwać w modlitwie. To wówczas, przyjmując błaganie Psalmu responsoryjnego za własne, powtarzamy pełni ufności: „Przyjdź prędko Panie, aby mnie wyzwolić”, pewni, że jesteśmy wysłuchani. Tak, jak rzeczywiście Bóg przyszedł z pomocą Jeremiaszowi, wybawiając go przez pobudzenie do interwencji Ebel-Melecha, tak staje się obecny ze swoją opatrznościową pomocą obok tych, którzy cierpią i są odrzuceni z powodu prawdy i sprawiedliwości. Również fragment z Ewangelii, którego przed chwilą wysłuchaliśmy, przynosi ważne przesłanie: wzywa nas, abyśmy nie ulegali kompromisom, kiedy chodzi o prawdę naszej relacji z Bogiem. Jezus mówi: „Czy myślicie, że przyszedłem dać ziemi pokój? Nie, powiadam wam, ale rozłam” (Łk 12, 51). Czy Jezus przyszedł zatem, aby rozpalić ogień niezgody, i to nawet w rodzinach? Jak to możliwe, jeżeli Bóg jest Bogiem pokoju i miłości, a Chrystus jest naszym pokojem (por. Ef 2, 14)? Czyż Jezus nie umarł na krzyżu, aby zniszczyć w swoim ciele wszelką nieprzyjaźń (por. Ef 2, 14-18)? Czyż to nie On polecił nam kochać nawet nieprzyjaciół (por. Mt 5, 44; Łk 6, 27-35)? Czyż Jego Królestwo nie zrealizuje się w pełni właśnie przez odbudowanie jedności i pokoju (por. 1 Kor 15, 28)? W rzeczywistości, właśnie obrona pokoju, miłości, prawdy i dobra jest u początku bezpardonowej walki między Wszechmocnym a szatanem, Jego prawdziwym wrogiem, którego celem jest zniszczenie działa Bożego i oderwanie człowieka od Jego przyjaźni. Od początków ludzkości, od tragicznego wydarzenia grzechu pierworodnego, szatan jest przeciwko Niemu i chciałby, jeśli byłoby to możliwe, nawet unicestwić Go, aby założyć swoje królestwo chaosu, nienawiści i nieszczęścia. Jego celem jest przyciągnięcie ku sobie i ujarzmienie człowieka, aby to uczynić musi wszelkimi sposobami oddzielić go od Boga. Historia dowodzi, że od zawsze, niestety, wielu ludzi wpada w szatańskie sidła; łudzą się tworzeniem postępu i osiągnięciem szczęścia przez pójście za zwodniczymi sugestiami zła, które popychają człowieka, aby sam realizował siebie, pomijając Boga, albo wręcz przeciwko Bogu. Rezultatem tego jest jednakże niepowodzenie i zniszczenie, nieszczęście i śmierć. Jezus przyszedł aby zdemaskować tę podstępną i zręczną, diabelską strategię. Wskazał wszystkim szatana jako jedynego prawdziwego wroga Boga i człowieka, i wszczął przeciwko niemy wielką walkę zbawienia. Ogniem, który On przyniósł na ziemię jest zatem ogień oddzielenia od demona; ogień prawdy, która oświetla prawdziwe oblicze szatana, jako ojca kłamstwa; ogień, który wyraźnie oddziela dobro od zła, prawdę od błędu. Jest to zatem ogień „świętej” niezgody, który przymusza każdego z nas do zajęcia stanowiska, do jasnego zadecydowania, czy jestem z Bogiem, czy przeciwko Niemu. Poznanie i wybranie prawdy jest trwaniem przy Chrystusie. Prawda – jak podkreśla temat Meetingu – jest przeznaczeniem, dla którego zostaliśmy uczynieni. Jakże aktualne są dziś słowa Chrystusa, brzmiące w nas, jak nieustanna prowokacja: „Ja jestem prawdą” (J 14, 6)! Chrystus jako jedyny może prawdę utożsamić z osobą; On jest prawdą, która stała się osobą, stała się człowieczeństwem, a kto Go szuka i idzie za Nim realizuje w pełni siebie samego. „Jeżeli będzie trwać w nauce mojej, będziecie prawdziwie moimi uczniami i poznacie prawdę, a prawda was wyzwoli” (J 8, 32). W cytowanej już encyklice Fides et ratio papież Jan Paweł II napisał: „Kto żyje dla prawdy, dąży do pewnej formy poznania, która roznieca w nim coraz większą miłość ku temu, co poznaje” (n. 4). Pytamy więc razem ze św. Augustynem: Quid fortius desiderat homo quam veritatem? – Czego bardziej pragnie człowiek niż prawdy? Całe istnienie człowieka jest szlakiem wyznaczonym przez to pytanie, które znajduje pełną odpowiedź w spotkaniu z Chrystusem. Meeting może pomóc społeczeństwu w zrozumieniu, że „prawda jest przeznaczeniem, dla którego zostaliśmy uczynieni”. Niech Maryja, Mater Veritatis (Matka Prawdy), uprosi dla nas bycie ludźmi niezmordowanie poszukującymi prawdy, którą jest Chrystus.


Polska strona Ruchu CL   |   Kontakt z redakcją