Ślady
>
Archiwum
>
2021
>
styczeĹ / luty
|
||
Ślady, numer 1 / 2021 (styczeĹ / luty) ĹcieĹźki. Bernard Marek Adamowicz In communione et libertate expertus W nocy z 28 na 29 grudnia 2020 roku odszedĹ do domu Ojca Ĺp. Marek Adamowicz. Przez wiele lat byĹ czĹonkiem Diakonii Krajowej Ruchu Komunia i Wyzwolenie oraz wieloletnim redaktorem âĹladĂłwâ, przyjacielem i autorytetem dla wielu z nas. PoniĹźej publikujemy tekst homilii wygĹoszonej przez biskupa Marka Mendyka podczas mszy Ĺw. pogrzebowej, odprawionej w koĹciele pw. NajĹwiÄtszego Serca Pana Jezusa w Legnicy 2 stycznia, a na kolejnych stronach wspomnienia, nadesĹane do redakcji âĹladĂłwâ.
W klimacie ĹwiÄ t Narodzenia PaĹskiego i nowego roku przychodzi nam poĹźegnaÄ Ĺp. Pana Bernarda Marka Adamowicza, czĹowieka niezwykle zasĹuĹźonego dla lokalnej spoĹecznoĹci: dla KoĹcioĹa legnickiego i dla miasta. Przychodzi nam to czyniÄ rĂłwnieĹź w klimacie panujÄ cej pandemii, ktĂłra nie tylko jest powodem licznych obostrzeĹ, ale przede wszystkim âpustoszyâ zdrowie i Ĺźycie fizyczne tysiÄcy ludzi; pustoszy takĹźe Ĺźycie duchowe chrzeĹcijan, zwĹaszcza sĹabych, letnich, nieugruntowanych w wierze. O takich zawsze miaĹ staranie i o nich myĹlaĹ Pan Marek Adamowicz. Stale towarzyszyĹo mu pytanie: jak dotrzeÄ z EwangeliÄ do sĹabych, poczÄ tkujÄ cych, ale teĹź tych, co dopiero doĹwiadczajÄ radoĹci w wierze.
DotrzeÄ z EwangeliÄ do poszukujÄ cych Sensu Trzeba powiedzieÄ, Ĺźe Ĺp. Marek byĹ intelektualistÄ i czĹowiekiem gĹÄbokiej wiary. ĹÄ czyĹ w sobie kategorie âfides i ratioâ. TrochÄ tak jak ksiÄ dz Luigi Giussani, zaĹoĹźyciel Ruchu i Bractwa Comunione e Liberazione, do ktĂłrego Pan Marek naleĹźaĹ: odznaczaĹ siÄ bardzo trzeĹşwym i realistycznym spojrzeniem na bycie czĹowiekiem, na fenomen nadziei i wychowanie. TakĹźe jÄzyk, ktĂłrym siÄ posĹugiwaĹ, nie naleĹźaĹ przecieĹź do prostych: wymagaĹ od sĹuchacza koncentracji i skupienia, od rozmĂłwcy wymagaĹ precyzji formuĹowanych myĹli. KaĹźda rozmowa z nim to byĹ prawdziwy angaĹźujÄ cy Dialogos. Taki dialog to byĹo wydarzenie. Do Pana Marka nie przychodziĹo siÄ âna pogaduszkiâ. Z nim siÄ nie rozmawiaĹo o banaĹach. To byĹy rozmowy potrzebne i waĹźne. Bardzo wymagajÄ ce. Nie do przecenienia byĹy inicjatywy, ktĂłre podejmowaĹ w jednym celu: by obudziÄ uĹpionych w wierze; by nauczyÄ ich posĹugiwaÄ siÄ w Ĺźyciu dwoma skrzydĹami: rozumem i wiarÄ ; by wielu ânauczyÄ lataÄâ w przestrzeni pozornie nieosiÄ galnej; by âsiÄgaÄ tam, gdzie wzrok nie siÄgaâ. CzÄsto przywoĹywaĹ znany cytat z Jana PawĹa II: âWiara i rozum sÄ jak dwa skrzydĹa, na ktĂłrych duch ludzki unosi siÄ ku kontemplacji prawdyâ. Oto jak bardzo wiara potrzebuje fundamentu rozumu. Nie do policzenia sÄ takĹźe rozmowy i starania, w ktĂłrych na róşnych pĹaszczyznach jego spoĹecznego zaangaĹźowania zarĂłwno tu, w Legnicy, jak i na innych areopagach w Polsce, upominaĹ siÄ o czĹowieka, zwĹaszcza mĹodego, najbardziej podatnego i zagroĹźonego róşnymi ideologiami: by wzmacniaÄ i uzupeĹniaÄ programy edukacyjne, programy duszpasterskie, by przywrĂłciÄ szkole walor wychowawczy, by zaczÄ Ä na powaĹźnie formowaÄ mĹodzieĹź do peĹnego integralnego rozwoju, by takĹźe przemyĹleÄ moĹźliwoĹÄ zagospodarowania mediĂłw, by odwaĹźnie stawiaÄ na kulturÄ wysokÄ , ktĂłrej treĹÄ zamiast ĹciÄ gaÄ w dĂłĹ, otwiera horyzonty estetyczne, poznawcze, moralne. I za kaĹźdym razem jego peĹne humoru podkreĹlenie: zanim to wszystko nastÄ pi w obszarze instytucjonalnym, czas zaczÄ Ä od siebie. Trzeba daÄ Ĺwiadectwo, nie relatywizowaÄ, nie usprawiedliwiaÄ zĹa, staÄ przy prawdzie, broniÄ dobra i przestaÄ wstydziÄ siÄ chrzeĹcijaĹskich, katolickich wartoĹci. KochaĹ nauczanie Jana PawĹa II. CzyniĹ wiele, by to nauczanie przybliĹźaÄ. Z róşnym skutkiem, ale nigdy siÄ nie zniechÄcaĹ; wiedziaĹ, Ĺźe âkropla drÄ Ĺźy skaĹÄâ. WierzyĹ, Ĺźe nawet niewielkie dziaĹania, regularnie powtarzane, przynoszÄ spektakularne efekty. DokĹadnie trzy lata temu, staraniem poĹÄ czonych Ĺrodowisk intelektualno-artystycznych i edukacyjnych zostaĹ zĹoĹźony wniosek do Rady Fundacji âDzieĹo Nowego TysiÄ cleciaâ Konferencji Episkopatu Polski o przyznanie mu prestiĹźowej nagrody âTotus Tuusâ. JakieĹź miĹe byĹo zaskoczenie, kiedy na posiedzeniu komisji przy prezentacji dorobku Pana Marka okazaĹo siÄ, Ĺźe zarĂłwno Jego Osoba, jak i wiele z tych inicjatyw, ktĂłre podejmowaĹ, byĹo znanych w szerokim Ĺwiecie artystĂłw, profesorĂłw, ludzi nauki i kultury. W rekomendacji i uzasadnieniu dla tego wniosku biskup Stefan Cichy napisaĹ o nim: âOd lat jesteĹmy Ĺwiadkami wielu cennych inicjatyw podejmowanych przez Pana Bernarda Marka Adamowicza w zakresie promowania i upowszechniania papieskiego nauczania. Adresatami tych przedsiÄwziÄÄ jest zarĂłwno mĹodzieĹź szkolna, jak i osoby dorosĹe. To, co zasĹuguje na szczegĂłlne uznanie, to integracja wielu Ĺrodowisk wokóŠOsoby Jana PawĹa II, zwĹaszcza Ĺrodowisk twĂłrczych i artystycznych. Dobra wspĂłĹpraca ze Ĺrodowiskiem szkolnym, samorzÄ dem pozwoliĹa docieraÄ do wielu placĂłwek oĹwiatowych nie tylko na terenie diecezji legnickiej, ale teĹź szerzej â do wielu szkóŠi uczelni wyĹźszych w Polsceâ. Promocja i upowszechnianie papieskiego nauczania takĹźe poprzez numizmatykÄ i sztukÄ medalierskÄ , ktĂłrej byĹ inicjatorem i moderatorem, budziĹa nasze uznanie i podziw. PotrafiĹ piÄknie, przekonujÄ co i z wielkim staraniem o kulturÄ jÄzyka mĂłwiÄ i interpretowaÄ papieskie nauczanie. Kiedy dowiedziaĹem siÄ o Ĺmierci Pana Marka, pomyĹlaĹem: âOto w roku setnej rocznicy urodzin Ĺw. Jana PawĹa II Pan BĂłg pozwoliĹ narodziÄ siÄ takĹźe Panu Markowi do Ĺźycia w niebieâ. ChciaĹ ich mieÄ juĹź obu w gronie przyjacióŠBoga. PamiÄtajmy, Ĺźe zbliĹźa siÄ takĹźe 16. rocznica Ĺmierci ksiÄdza Luigiego Giussaniego, zaĹoĹźyciela ruchu Komunia i Wyzwolenie.
SĹowo, ktĂłre prowadzi do odkrywania Sensu Trudno po ludzku nie smuciÄ siÄ odejĹciem kogoĹ, kto miaĹ jeszcze tak wiele ciekawych i piÄknych Ĺźyciowych projektĂłw. Zawsze w takich chwilach z pomocÄ przychodzi nam SĹowo BoĹźe. Nie jest przypadkiem, Ĺźe wybraĹem na dzisiejszÄ liturgiÄ pogrzebowÄ dwa teksty. Pierwszy z Listu Ĺw. PawĹa ApostoĹa do GalatĂłw, a drugi to poczÄ tek Ewangelii wedĹug Ĺw. Jana. Oba teksty kilkakrotnie odczytywane byĹy w tych ĹwiÄ tecznych dniach, ktĂłre sÄ za nami. Najpierw I czytanie z Listu Ĺw. PawĹa do GalatĂłw (Ga 4, 4â7). To wspaniaĹy tekst, ktĂłry opowiada o Jezusie, o Maryi, ktĂłra niczym Ĺźyzna ziemia przyjÄĹa ziarno Syna BoĹźego, i o chrzeĹcijaĹskim doĹwiadczeniu. PrzyjĹcie Jezusa na Ĺwiat byĹo z jednej strony znakiem nadejĹcia peĹni czasĂłw, z drugiej natomiast speĹnieniem dawnych obietnic mĂłwiÄ cych o powrocie czĹowieka do Ĺźycia w jednoĹci z Bogiem: âGdy nadeszĹa peĹnia czasu, zesĹaĹ BĂłg Syna swego, zrodzonego z niewiasty, zrodzonego pod Prawem, aby wykupiĹ tych, ktĂłrzy podlegali Prawuâ (Ga 4,5). Oto BĂłg wykazaĹ inicjatywÄ i posĹaĹ na Ĺwiat swojego Syna, dziÄki czemu czĹowiek zostaĹ na nowo podniesiony do godnoĹci dziecka BoĹźego. Wszystko to dokonaĹo siÄ za poĹrednictwem Ĺona niewiasty, a wiÄc tak, jak dzieje siÄ w przypadku kaĹźdego czĹowieka przychodzÄ cego na Ĺwiat. W realizacji tego BoĹźego planu Maryja byĹa narzÄdziem szczegĂłlnym, a nawet wrÄcz uprzywilejowanym. Jest jednak jeszcze coĹ, na co ĹwiÄty PaweĹ zwraca naszÄ uwagÄ. PaweĹ ukazuje nam tu pewien schemat kaĹźdego dziaĹania, ktĂłre wyzwala czĹowieka. To wyzwolenie dokonuje siÄ przez zanurzenie Chrystusa w ubogÄ naturÄ ludzkÄ mocÄ Boga, ktĂłry w ten sposĂłb przyciÄ ga do siebie ludzkoĹÄ. Ta wyzwoleĹcza misja Jezusa Chrystusa miaĹa tylko jeden cel: ukazaÄ prawdziwy sens naszego Ĺźycia i uczyniÄ nas przybranymi dzieÄmi jednego Ojca (Ga 4,7; por. Rz 8, 15â17). Znakiem tej transformacji, jaki dostrzega ĹwiÄty PaweĹ, jest ufna modlitwa, ktĂłrÄ Duch ĹwiÄty wzbudza w sercu czĹowieka wierzÄ cego i ktĂłra pozwala mu woĹaÄ: âAbba, Ojczeâ. I drugi tekst to poczÄ tek Ewangelii wedĹug Ĺw. Jana (J 1, 1â18). To wspaniaĹy hymn o LĂłgosie. LĂłgos, ktĂłry tworzy Dialogos, czyli komuniÄ. Oto prawda, ktĂłra otwiera i jednoczy umysĹy w tym, co nazywamy: âlĂłgos miĹoĹciâ. Prawda, dziÄki ktĂłrej ludzie wychodzÄ poza swoje subiektywne opinie i odczucia, a ktĂłra pozwala im wznosiÄ siÄ ponad uwarunkowania kulturowe i historyczne oraz spotykaÄ na pĹaszczyĹşnie oceny wartoĹci i istoty rzeczy. To pozwala na nowo odkryÄ prawdÄ, jak waĹźnÄ rolÄ w naszym Ĺźyciu majÄ spotkania z drugim czĹowiekiem; jak waĹźne jest, by umieÄ go sĹuchaÄ, prowadziÄ dialog w peĹnej wolnoĹci. I jeszcze byÄ w tym ekspertem. Liturgia SĹowa BoĹźego, proponowana nam dzisiaj, koncentruje siÄ na fakcie spotkania czĹowieka z Bogiem; na fakcie przyjĹcia na ziemiÄ Syna BoĹźego, ktĂłry jest âBogiem z nami i dla nasâ. Niewidzialny BĂłg opuĹciĹ swoje âmiejsceâ, swoje âoddalenieâ i swojÄ âniewidzialnoĹÄâ, a przyjÄ Ĺ ludzkÄ twarz, stajÄ c siÄ widzialnym, konkretnym, dostÄpnym. BĂłg staĹ siÄ czĹowiekiem, by zamieszkaÄ wĹrĂłd ludzi. By uwolniÄ czĹowieka spod panowania ZĹego. Czy uĹwiadamiamy sobie, jak wielkim wyrazem miĹoĹci byĹo przyjÄcie przez Boga ludzkiej natury? CzĹowiek nie jest w stanie ogarnÄ Ä tego swoim umysĹem. MoĹźe szukaÄ pewnej analogii w Ĺwiecie, w ktĂłrym Ĺźyje, ale one nie oddadzÄ tego, co znaczy, Ĺźe BĂłg staĹ siÄ jednym z nas. Tak bardzo zjednoczyĹ siÄ z kaĹźdym czĹowiekiem. BĂłg zniĹźa siÄ do czĹowieka, aby go wywyĹźszyÄ. Chrystus oddaje za nas swoje Ĺźycie, byĹmy mogli staÄ siÄ dzieÄmi BoĹźymi. ZakoĹczÄ Janem PawĹem II, bo tak pewnie by wolaĹ Pan Marek. Otóş, Jan PaweĹ II w swojej pierwszej encyklice Redemptor hominis aĹź 11 razy podkreĹla: âChrystus zjednoczyĹ siÄ jakoĹ z kaĹźdym czĹowiekiemâ. Nie moĹźna zrozumieÄ czĹowieka bez Chrystusa, bo tylko On âobjawia czĹowieka czĹowiekowiâ (RH10). On staĹ siÄ czĹowiekiem, by pokazaÄ, jak wielkÄ wartoĹciÄ jest czĹowieczeĹstwo, ale takĹźe by staÄ siÄ wzorem, przypomnieÄ czĹowiekowi, po co zostaĹ stworzony i jak godnie ma ĹźyÄ; jak byÄ prawdziwie wolnym czĹowiekiem. Dwa waĹźne sĹowa, jakie pĹynÄ z odczytywanych i kontemplowanych dzisiaj tekstĂłw biblijnych: wyzwolenie i komunia. To sĹowa klucze, ktĂłrym wierny pozostawaĹ do koĹca Ĺp. Pan Marek Adamowicz. W jego Ĺźyciu dopeĹniaĹy siÄ one kaĹźdego dnia. Ĺťyczymy Panu Markowi i o to siÄ teĹź modlimy, by to âpragnienie peĹniâ wpisane w naturÄ ludzkiej nadziei teraz staĹo siÄ faktem. Niech dobry BĂłg przyjmie Go do grona swoich przyjacióŠw niebie. Spoczywaj w pokoju! Amen.
Legnica, 2 stycznia 2021 r.
Wspomnienia
Niech bÄdzie pochwalony Jezus Chrystus! W nocy z 28 na 29 grudnia 2020 roku odszedĹ do Boga Ojca Ĺp. Marek Adamowicz. Osoba, przenikniÄta ObecnoĹciÄ Chrystusa, obecnego tu i teraz. Przez caĹe swe Ĺźycie byĹ Ĺwiadkiem ZmartwychwstaĹego Chrystusa i uczniem ksiÄdza Giussaniego. Nie tylko rozumnie podchodziĹ do wiary tak, jak uczyĹ nas ksiÄ dz Giussani, ale odwaĹźnie proponowaĹ ObecnoĹÄ Chrystusa wszÄdzie tam, gdzie Pan go postawiĹ. Marek od poczÄ tku Ruchu Komunia i Wyzwolenie w Polsce byĹ w Diakonii Ruchu; rozpoczÄ Ĺ wydawanie âĹladĂłwâ w jÄzyku polskim i przez dobrych kilkanaĹcie lat byĹ ich redaktorem. Bardzo kochaĹ Ojca ĹwiÄtego Jana PawĹa II i Jego nauczaniu poĹwiÄciĹ znacznÄ czÄĹÄ swego Ĺźycia. Ale przede wszystkim byĹ Przyjacielem, wedĹug definicji ksiÄdza Giussaniego, czyli osobÄ , ktĂłra caĹÄ sobÄ w kaĹźdych okolicznoĹciach wskazywaĹa na Chrystusa, na Przeznaczenie. Nie byĹo rozmowy, a byĹo ich naprawdÄ wiele, ktĂłrej by nie rozpoczÄ Ĺ od pochwalenia Pana Jezusa i przywoĹania do Niego. BÄdÄ dziÄkowaĹ Bogu Ojcu za dar spotkania Marka, poprzez ktĂłrego dla mnie zmartwychwstaĹy Chrystus jest obecny tu i teraz. PoniĹźej chciaĹbym podzieliÄ siÄ z Wami dwoma fragmentami z naszych osobistych sms-Ăłw, ktĂłre wymieniliĹmy, gdy Marek byĹ we wrocĹawskim szpitalu. TowarzyszyĹo im przesĹanie kilku zdjÄÄ ze spotkaĹ polskiej Diakonii Ruchu z ksiÄdzem Giussanim. MB: Marku, jak siÄ czujesz? MA: TrochÄ gorzej niĹź na tamtym zdjÄciu, ale dziÄki Bogu zupeĹnie dobrze. DziÄki za pamiÄÄ i troskÄ. Nie wiem, czy zwrĂłciĹeĹ uwagÄ: czwĂłrka ze zdjÄcia juĹź po tamtej stronie. MB: Jestem pewien, Ĺźe wszyscy sÄ tam szczÄĹliwi, a Ty tam siÄ nie Ĺpiesz. To spotkanie byĹo i jest bardzo znaczÄ ce dla mojego Ĺźycia i czÄsto do niego wracam. MA: Od kalendarza to jest Pan BĂłg. Pan czasu i dawca wiecznoĹci. Trzymaj siÄ dobrze⌠Marek Biernacki
Ĺwiadek wiary ByĹ Ĺwiadkiem wiary, nie byĹ teoretykiem i kochaĹ Jana PawĹa II. PotrafiĹ nazwaÄ po imieniu problemy, ktĂłre nas drÄczyĹy i w ten sposĂłb pomagaĹ w dojĹciu do Prawdy. ByĹ spĂłjny w tym, co mĂłwiĹ i jak ĹźyĹ. MiaĹ szacunek dla drugiej osoby, nawet wtedy gdy ta osoba byĹa Jego wrogiem. Twardo staĹ przy Prawdzie â pod tym wzglÄdem byĹ odwaĹźny. Dla niego PrawdÄ byĹ BĂłg, objawiony w Jezusie Chrystusie. DodawaĹ odwagi do podjÄcia caĹej rzeczywistoĹci, takĹźe tej trudnej. MiaĹ ogromnÄ kulturÄ osobistÄ . Jak Marek odchodziĹ z tego Ĺwiata? Bardzo cierpiaĹ w szpitalu, ale emanowaĹo od niego ĹwiatĹo bliskoĹci Boga Ojca. Marek na nowo wytĹumaczyĹ nam, jak byÄ szczÄĹliwym w codziennoĹci. Nigdy nie zadowalaĹ siÄ powierzchownoĹciÄ zdarzenia, takĹźe na ĹoĹźu cierpienia i konania. Zawsze prowokowaĹ do gĹÄbokiego przeĹźywania swojego Ĺźycia. Barbara Engel
Fragment rozmowy wyemitowanej w Radiu Legnica w dniu pogrzebu Ĺp. Marka Adamowicza, przeprowadzonej z dr BarbarÄ Engel, przyjaciĂłĹkÄ pana Marka, ordynatorkÄ OddziaĹu Kardiologicznego w WojewĂłdzkim Szpitalu Zespolonym w Legnicy, gdzie pan Marek zmarĹ. Link do rozmowy: https://legnica.fm/wiadomosci/wiadomosci-fakty/16-fakty-legnica/36892-dr-barbara-engel-marek-twardo-stal-przy-prawdzie.
BoĹźy czĹowiek Marek byĹ prawdziwie BoĹźym czĹowiekiem. ByĹ osobÄ , ktĂłrÄ wspĂłĹczesna nauka okreĹliĹaby jako przykĹadowo integralnÄ , co oznacza, Ĺźe byĹ wierny wyznawanym wartoĹciom i wedĹug nich ĹźyĹ i tak postÄpowaĹ na co dzieĹ. Jest to rzadka i bardzo szlachetna cecha, ktĂłrej dojmujÄ cy brak jest przyczynÄ kryzysu ludzkoĹci, jakiego jesteĹmy dziĹ Ĺwiadkami. ZakĹamanie, obĹuda, dwulicowoĹÄ i hipokryzja staĹy siÄ, niestety, powszechnoĹciÄ i gĹĂłwnym âprzepisemâ na Ĺatwe Ĺźycie. Marek byĹ pod tym wzglÄdem cudownie inny. Jakby nie z tej Ziemi. MĂłwiĹ bowiem prawdÄ, przez co teĹź nie byĹ âĹatwymâ przyjacielem. Ale tak wĹaĹnie rozumiaĹ przyjaĹşĹ, dostrzegajÄ c w niej swoiste BoĹźe NarzÄdzie najwyĹźszej pomocy bliĹşniemu w jego drodze do zbawienia. ZaleĹźaĹo mu na tym, by to, co go niegdyĹ zachwyciĹo i codziennie umacniaĹo, staĹo siÄ udziaĹem osĂłb mu bliskich. Innymi sĹowy, Marek byĹ misjonarzem w najlepszym rozumieniu tego sĹowa. CzyniĹ to jednak w sposĂłb najzupeĹniej naturalny, albowiem wynikaĹo to z potrzeby jego serca. Przez swÄ szczeroĹÄ i osobiste Ĺwiadectwo gwarantowaĹ najwyĹźszy sens i racjÄ SĹowa, wedĹug ktĂłrego ĹźyĹ i dla ktĂłrego ĹźyĹ. OpisujÄ c wczeĹniej Marka jako osobÄ âcudownie innÄ â chciaĹem przez to wyraziÄ istotÄ jego normalnoĹci. W codziennych wyborach winniĹmy mierzyÄ do takich wĹaĹnie ludzi, pamiÄtajÄ c, by â tak jak Marek â pozostaÄ wiernym swoim zasadom i nie daÄ siÄ zbaĹamuciÄ atrakcyjnie pociÄ gajÄ cym pomysĹom na Ĺźycie, oferowanym poprzez kakofoniÄ bĹagalnych wrzaskĂłw dochodzÄ cych z róşnych mediĂłw. Marek, jak przystaĹo na osobÄ z krwi i koĹci, miaĹ takĹźe swoje liczne pasje. JednÄ z nich byĹo medalierstwo. PoĹwiÄciĹ mu kawaĹ swojego Ĺźycia, stajÄ c siÄ jednÄ z najbardziej rozpoznawalnych w Polsce postaci w tym szczegĂłlnym i wyrafinowanym Ĺrodowisku. Nie byĹby jednak sobÄ gdyby, przy okazji krzewienia idei rozwoju tej szlachetnej sztuki (sam byĹ wybitnym kolekcjonerem), nie âzaĹatwiÄâ innej, jeszcze waĹźniejszej sprawy. I choÄ zabrzmi to dostojnie i patetycznie, mam na myĹli autentyczne dzieĹo ewangelizacji, jakie dokonaĹo siÄ za sprawÄ medalierskiej pasji Marka. A w zasadzie za sprawÄ gĹĂłwnego tematu wszystkich wystaw, ktĂłrych byĹ organizatorem, to jest postaci i Ĺźycia ĹwiÄtego Jana PawĹa II. DziÄki swym osobistym talentom i sile przekonywania zdoĹaĹ dotrzeÄ do elity najlepszych polskich rzeĹşbiarzy i medalierĂłw i przekonaÄ ich, Ĺźe⌠warto. Warto na chwilÄ zastanowiÄ siÄ, co ĹwiÄty Jan PaweĹ II daĹ Ĺwiatu i kaĹźdemu z nas osobiĹcie, po czym daÄ temu wyraz poprzez stworzenie dzieĹa sztuki w wyniku tej wĹaĹnie refleksji. Odzew byĹ niezwykĹy! NajwiÄksi artyĹci dali siÄ ponieĹÄ tej wspaniaĹej idei! PoczÄ wszy od wielkiego sukcesu ekspozycji na Zamku KrĂłlewskim w Warszawie (bodaj w 2013 roku), kolejne wystawy opatrzone piÄknie wydanymi katalogami, staĹy siÄ waĹźnÄ czÄĹciÄ artystycznego pejzaĹźu naszego kraju. ZasĹugi Marka Adamowicza dla Kultury Polskiej sÄ pod tym wzglÄdem nie do przecenienia! A jednoczeĹnie â jak to u niego â powoli, poprzez sztukÄ i przesĹanie jej towarzyszÄ ce dokonywaĹo siÄ dzieĹo ewangelizacji. Tak wĹaĹnie Jan PaweĹ II postrzegaĹ rolÄ kultury i Marek bardzo dobrze o tym wiedziaĹ. To dzieĹo nadal trwa, mimo Ĺźe Marka nie ma juĹź wĹrĂłd nas. Kto wie, ile osobistych przewartoĹciowaĹ, przemian w sumieniach, a moĹźe wrÄcz nawrĂłceĹ dokonaĹo siÄ za sprawÄ âMarkowychâ inspiracji myĹlÄ Jana PawĹa II skierowanÄ do artystĂłw i wystawowej publicznoĹci. IstotÄ medalierstwa jest synteza przekazu. A to skĹania twĂłrcÄ do najprostszego wyraĹźenia tego, co najwaĹźniejsze. Marek wiedziaĹ, co jest czĹowiekowi najbardziej potrzebne. Ufam, Ĺźe za jego sprawÄ wielu innych doznaĹo Ĺaski, by poznaÄ âsmak nowego Ĺźyciaâ.â Jacek Olbrycht â przyjaciel i czĹonek pierwszej Diakoni Ruchu CL w Polsce
Spektakl wiary W poniedziaĹek 28 grudnia chwilÄ przed pĂłĹnocÄ do domu Ojca zostaĹ wezwany Ĺp. Bernard Marek Adamowicz. Jego ĹmierÄ wielu napeĹniĹa smutkiem. Dla mnie umieranie pana Marka byĹo spektaklem wiary, ktĂłre wzbudziĹo pragnienie, by kiedyĹ odchodziÄ tak jak on. Pana Marka poznaĹam 20 lat temu w Legnicy. Rozmowy z nim nigdy nie naleĹźaĹy do Ĺatwych, ale byĹy to rozmowy o najwiÄkszym znaczeniu dla mojego Ĺźycia â tego âwtedyâ, ale i tego âterazâ. Kilka krĂłtkich wspomnieĹ. PoznaĹam go, gdy miaĹam 16 lat. Od razu staĹ siÄ dla mnie pierwszym po rodzicach autorytetem. ByĹ tym, dziÄki ktĂłremu zaczÄĹam sĹuchaÄ i czytaÄ przemĂłwienia Ojca ĹwiÄtego, fascynowaÄ siÄ KoĹcioĹem i Chrystusem â po to, by ostatecznie zaczÄ Ä patrzeÄ z troskÄ i fascynacjÄ takĹźe na swoje Ĺźycie. Jedno z waĹźniejszych wspomnieĹ z czasĂłw studenckich to podróş z panem Markiem do Warszawy na diakoniÄ ze Ĺp. ksiÄdzem Fabio, chyba w 2005 roku. PamiÄtam, jak zauroczona Triduum Paschalnym we WĹoszech opowiadaĹam mu o tym, co mi siÄ tam wydarzyĹo. Pan Marek zapytaĹ mnie wtedy, czy chcÄ byÄ jak proszek Omo⌠Nie rozumiaĹam wtedy jego pytania, chyba nawet nie chciaĹam, byĹam na niego wkurzona, Ĺźe tak gasi mĂłj entuzjazm. PorĂłwnujÄ c Ĺźycie do proszku, ktĂłry moĹźe byÄ byle jaki albo bardzo dobry, prowokowaĹ do pytania, czy bylejakoĹÄ, a wiÄc powierzchownoĹÄ, sama emocjonalnoĹÄ wystarcza do Ĺźycia, czy pragnie siÄ jednak czegoĹ wiÄcej. W tym jego pytaniu byĹa zawarta typowa dla niego troska o to, bym ĹźyĹa peĹniÄ , nie zatrzymywaĹa siÄ na powierzchni, na emocjonalnoĹci, bym wchodziĹa w gĹÄ b kaĹźdego wydarzenia. I ta troska byĹa obecna takĹźe w godzinach jego umierania. Okres BoĹźego Narodzenia 2020 roku byĹ przywilejem towarzyszenia panu Markowi w tych dniach w jego drodze do domu Ojca. ChociaĹź w tych trzech prostych spotkaniach to nie ja mu towarzyszyĹam w odchodzeniu z tego Ĺwiata, ale to on po raz kolejny niestrudzenie ofiarowaĹ mi najwaĹźniejszÄ lekcjÄ dla mojego Ĺźycia. W okolicznoĹciach, ktĂłre w moim postrzeganiu byĹy dalekie od optymalnych, pan Marek przywitaĹ mnie, mĂłwiÄ c, Ĺźe kaĹźde okolicznoĹci sÄ dobre... W jakiej zaĹźyĹoĹci z Chrystusem trzeba byÄ, by, idÄ c wĹasnÄ drogÄ krzyĹźowÄ , mĂłc tak bardzo ukochaÄ swĂłj krzyĹź i do niego przylgnÄ Ä. Kolejnego dnia zapytaĹ, jak ĹźyjÄ i jak zapatrujÄ siÄ na swoje wybory Ĺźyciowe. MĂłwiĹ z wdziÄcznoĹciÄ o kaĹźdej spotkanej w swoim Ĺźyciu osobie. To niezwykĹe, by w momencie takiego fizycznego cierpienia patrzeÄ na swoje Ĺźycie w perspektywie wdziÄcznoĹci za wszystkie spotkania. W BoĹźe Narodzenie pan Marek obdarowaĹ mnie najdroĹźszym prezentem, nawet dwoma. OdmĂłwiĹ z nami modlitwÄ AnioĹ PaĹski, w ktĂłrej âFiatâ Maryi (âNiech mi siÄ stanieâŚâ) nie byĹo historycznym wspomnieniem, ale zjednoczone z jego âFiatâ wydarzaĹo siÄ âtu i terazâ. ĹťyczyĹ mi, bym pozostaĹa wierna spotkanej drodze. CzyĹź moĹźe byÄ coĹ wiÄkszego niĹź troska o przeznaczenie drugiego czĹowieka. W rok 2021 wchodzÄ z wdziÄcznoĹciÄ za przyjaciela, ktĂłry w ostatnich dniach swojego Ĺźycia po raz kolejny pokazaĹ mi, czym jest wartoĹÄ czĹowieczeĹstwa, opartego na nieustannej relacji z Bogiem â dawcÄ kaĹźdego momentu; przyjaciela, ktĂłry pokazaĹ mi, Ĺźe relacja z drugim czĹowiekiem nie moĹźe byÄ nigdy zredukowana do banalnoĹci, bo ten drugi jest darem; przyjaciela, ktĂłry przywoĹuje do ĹşrĂłdĹa mojego powoĹania; przyjaciela, dla ktĂłrego kaĹźdy moment Ĺźycia ma wartoĹÄ nieskoĹczonÄ . Anna Engel
Autorytet i wychowawca Gdy dowiedziaĹem siÄ o Ĺmierci pana Marka Adamowicza, poczuĹem wielki smutek i Ĺźal â z wielu powodĂłw. Ale chwilÄ po tym uĹwiadomiĹem sobie, Ĺźe przede wszystkim odczuwam wielkÄ wdziÄcznoĹÄ â za dar spotkania z tÄ tak wyjÄ tkowÄ i waĹźnÄ dla mojego Ĺźycia osobÄ . Gdy poznaĹem pana Marka, miaĹem 14 lat. WrĂłciĹem wĹaĹnie z organizowanych przez ruch Komunia i Wyzwolenie oraz FundacjÄ âUt Unum Sintâ wakacji dla dzieci i mĹodzieĹźy. (Na ferie wysĹaĹa mnie mama, juĹź wĂłwczas zachwycona przyjaĹşniÄ , jaka panowaĹa wĹrĂłd dopiero co poznanych osĂłb, naleĹźÄ cych do Ruchu, o ktĂłrym ja wĂłwczas jeszcze nic nie wiedziaĹem.) WkrĂłtce pan Marek zaprosiĹ mnie na SzkoĹÄ WspĂłlnoty. I mimo mĹodego wieku zaczÄ Ĺem regularnie przychodziÄ na prowadzone przez niego spotkania, najczÄĹciej w obecnoĹci jego brata a mojego proboszcza ksiÄdza JĂłzefa Adamowicza, ktĂłry (jak siÄ później dowiedziaĹem) byĹ wĂłwczas odpowiedzialny za Ruch w Polsce. I mimo iĹź niewiele rozumiaĹem z samych tekstĂłw SzkoĹy WspĂłlnoty, spotkania doĹÄ szybko prawdziwie mnie zafascynowaĹy. Jako mĹody chĹopak, z dopiero co rodzÄ cymi siÄ pragnieniami i lubiÄ cy przede wszystkim graÄ w piĹkÄ, przeczuwaĹem, Ĺźe propozycja zwiÄ zana ze spotkaniami i czytanymi oraz omawianymi na nich tekstami odnosi siÄ do caĹego Ĺźycia i niezwykle powaĹźnie traktuje kaĹźdy jego aspekt. Jest teĹź propozycjÄ bardzo rozumnÄ , niezadawalajÄ cÄ siÄ Ĺatwymi sÄ dami czy instynktownymi lub sentymentalnymi reakcjami. I tak krok po kroku, dziÄki cierpliwemu i genialnemu odczytywaniu i objaĹnianiu przez pana Marka tekstĂłw ksiÄdza Luigiego Giussaniego, odkrywaĹem â mimo naprawdÄ piÄknego chrzeĹcijaĹskiego wychowania w rodzinie â wielkÄ nowoĹÄ i doniosĹoĹÄ orÄdzia chrzeĹcijaĹskiego, ukazywanego za poĹrednictwem charyzmatu ksiÄdza Giussaniego. NiezwykĹe byĹo, z jakÄ powagÄ pan Marek traktowaĹ mnie, jak i caĹÄ mĹodzieĹź oraz wszystkie napotykane osoby. ByĹ zawsze uwaĹźny, wymagajÄ cy i dyspozycyjny, by moĹźna byĹo z nim o wszystkim porozmawiaÄ. I zawsze miaĹ dla nas czas. Tak narodziĹa siÄ przyjaĹşĹ, ktĂłra rozwijaĹa siÄ przez caĹe liceum, gdy mieszkaĹem w Legnicy i miaĹem okazjÄ spotykaÄ siÄ z nim czÄsto, oraz studia, ktĂłre podjÄ Ĺem w Krakowie. WĂłwczas bywaĹem w Legnicy juĹź rzadziej, ale za kaĹźdym razem staraĹem siÄ choÄ na chwilÄ spotkaÄ z panem Markiem, a najĹatwiej o to byĹo, wpadajÄ c po prostu do jego biura na kawÄ w sobotnie przedpoĹudnie. Pan Marek byĹ dla mnie wielkim autorytetem, wychowawcÄ , osobÄ , ktĂłra wywarĹa olbrzymi wpĹyw na to, kim dziĹ jestem, byÄ moĹźe nawet wiÄkszy, niĹź mĂłj ojciec⌠To wĹaĹnie z panem Markiem konsultowaĹem waĹźne decyzje, choÄby dotyczÄ ce wyboru studiĂłw, to z nim odbywaĹem âpowaĹźneâ rozmowy dotyczÄ ce przeróşnych spraw i prĂłbujÄ c osÄ dzaÄ wszystko to, co dziaĹo siÄ dookoĹa. SwojÄ postawÄ ukazywaĹ wielkÄ miĹoĹÄ do Pana Boga, Chrystusa, KoĹcioĹa, Jana PawĹa II i ksiÄdza Giussaniego. W relacjÄ z nowo poznanymi osobami wchodziĹ natomiast z otwartoĹciÄ , jakby ta wiÄĹş, dopiero co rozpoczÄta, mogĹa przerodziÄ siÄ w przyjaźŠi trwaÄ do koĹca Ĺźycia. PaweĹ DoĹ |