Ślady
>
Archiwum
>
2021
>
styczeĹ / luty
|
||
Ślady, numer 1 / 2021 (styczeĹ / luty) ĹcieĹźki. Marcin KÄdzierski Co komunikuje chrzeĹcijaĹstwo ZaczÄĹo siÄ od gĹoĹnego artykuĹu opublikowanego w sierpniu ubiegĹego roku na stronie Klubu JagielloĹskiego, zatytuĹowanego âPrzemija bowiem postaÄ tego Ĺwiata. LGBT, Ordo Iuris i rozpad katolickiego imaginariumâ. Autor, doktor Marcin KÄdzierski, pokazaĹ w nim, Ĺźe pojÄcia, ktĂłrych katolicy uĹźywajÄ w debacie publicznej, sÄ odmiennie rozumiane przez wszystkich pozostaĹych. Tekst traktujÄ cy o miejscu katolikĂłw w debacie publicznej spotkaĹ siÄ z szerokim odzewem, licznymi odniesieniami i polemikami w mediach. DyskutowaliĹmy teĹź o nim w gronie przyjacióŠi zapragnÄliĹmy porozmawiaÄ z jego autorem o interesujÄ cym nas wspĂłlnie problemie.
Zacznijmy od twojego artykuĹu, ktĂłry wywoĹaĹ tak mocny rezonans w polskich mediach. Pokazujesz w nim, Ĺźe pojÄcia, takie jak wolnoĹÄ czy miĹoĹÄ utraciĹy juĹź we wspĂłĹczesnej kulturze chrzeĹcijaĹskie znaczenie. Kiedy jednak chrzeĹcijaĹstwo zaczynaĹo byÄ w tym Ĺwiecie obecne, sĹowa te rĂłwnieĹź nie miaĹy âchrzeĹcijaĹskiegoâ znaczenia, ktĂłre dopiero z czasem zyskiwaĹy. Jakiego typu doĹwiadczenie niesie wiÄc chrzeĹcijaĹstwo, skoro moĹźe zmieniÄ znaczenie sĹĂłw â i to sĹĂłw tak znaczÄ cych dla opisania doĹwiadczenia ludzkiego Ĺźycia? Na wstÄpie chciaĹbym zaznaczyÄ, Ĺźe w swoim artykule nie przedstawiĹem Ĺźadnej nowej myĹli, a zebraĹem jedynie w caĹoĹÄ argumenty i przemyĹlenia, ktĂłre pojawiaĹy siÄ u róşnych autorĂłw w ostatnich kilkudziesiÄciu latach. PrzechodzÄ c jednak do pytania, jeĹli chodzi o róşnicÄ miÄdzy pierwszymi wiekami chrzeĹcijaĹstwa a czasami wspĂłĹczesnymi, to wĂłwczas chrzeĹcijaĹstwo, rozpoczynajÄ c niejako od zera, nie wywoĹywaĹo jeszcze w spoĹeczeĹstwach silnie negatywnych skojarzeĹ. WprowadzaĹo natomiast coĹ nowego â dawaĹo nadziejÄ osobom znajdujÄ cym siÄ w trudnych sytuacjach: biednym czy niewolnikom i wnosiĹo obietnicÄ wyzwolenia spoĹecznego. StawaĹo siÄ bardzo atrakcyjne rĂłwnieĹź dziÄki uĹźywaniu takich pojÄÄ, jak miĹosierdzie, miĹoĹÄ czy poprzez wizjÄ wĹadzy rozumianej jako sĹuĹźba. To wĹaĹnie one staĹy siÄ po czÄĹci wehikuĹem, ktĂłry niĂłsĹ chrzeĹcijaĹstwo przez wieki. WspĂłĹczesne spoĹeczeĹstwa nie uĹźywajÄ juĹź tych pojÄÄ w jednakowym znaczeniu. WeĹşmy miĹoĹÄ â sĹowo to rozumiane jest dziĹ na wiele sposobĂłw i chrzeĹcijaĹstwo musi konkurowaÄ, by pojÄcie to byĹo rozumiane zgodnie z jego nowotestamentowym znaczeniem. JednoczeĹnie KoĹcióŠma za sobÄ bagaĹź negatywnych doĹwiadczeĹ, ktĂłre po 2000 lat zaczynajÄ go przygniataÄ. Dla sporej czÄĹci osĂłb KoĹcióŠprzestaĹ byÄ czymĹ atrakcyjnym, nowoĹciÄ , ktĂłra przynosi wolnoĹÄ i zmienia porzÄ dek spoĹeczny, tylko starÄ , konserwatywnÄ instytucjÄ , ktĂłra ma na koncie bardzo duĹźo grzechĂłw. Kto wie, moĹźe za kilkadziesiÄ t lat, gdy KoĹcióŠstraci juĹź swojÄ pozycjÄ spoĹecznÄ , powrĂłcimy do sytuacji z poczÄ tkĂłw chrzeĹcijaĹstwa i bÄdziemy mogli startowaÄ z czystÄ kartÄ . DziĹ jednak musimy mieÄ ĹwiadomoĹÄ, Ĺźe mĂłwienie o Jezusie czy nawoĹywanie do nawrĂłcenia bÄdzie spotykaÄ siÄ z ostrÄ ripostÄ i przywoĹywaniem przy kaĹźdej okazji grzechĂłw KoĹcioĹa. Ten bagaĹź negatywnych skojarzeĹ bÄdzie bardzo utrudniaĹ gĹoszenie Ewangelii.
Skoro zatem znaczenie pojÄÄ podlega takim przemianom, Ĺźe nie ĹÄ czÄ juĹź nas jako ludzi, to w jaki sposĂłb nieĹÄ dobrÄ nowinÄ? Czy pojÄcia sÄ niezbÄdne, by chrzeĹcijaĹstwo komunikowaĹo siÄ innym? Innymi sĹowy: czy to pojÄcia komunikujÄ chrzeĹcijaĹstwo? To bardzo trudne pytanie. PojÄcia wspĂłĹtworzÄ naszÄ rzeczywistoĹÄ a my, komunikujÄ c siÄ z innymi, potrzebujemy jÄzyka. Nie mam wÄ tpliwoĹci, Ĺźe najskuteczniejszym sposobem gĹoszenia Dobrej Nowiny jest wypĹywajÄ ce z wiary Ĺwiadectwo Ĺźycia, ktĂłre pokazuje, Ĺźe Jezus jest dobrym wyborem. Jeden z moich znajomych twierdzi nawet, Ĺźe dzisiaj KoĹcióŠpowinien przestaÄ mĂłwiÄ o Ĺwieckich, a zaczÄ Ä mĂłwiÄ wĹaĹnie o Ĺwiadkach. Trudno siÄ jednak obyÄ bez pojÄÄ, bez sĹĂłw â potrzebne sÄ po to, by mĂłc w ogĂłle wyjaĹniÄ ludziom, dlaczego darzymy siÄ takÄ miĹoĹciÄ albo dlaczego postÄpujemy w ten czy inny sposĂłb. Bez posiadania jÄzyka wyposaĹźonego we wĹaĹciwe pojÄcia nie moĹźna opisaÄ rzeczywistoĹci. Nota bene Ĺwietnie to widaÄ w przypadku mistykĂłw, doĹwiadczajÄ cych rzeczywistoĹci, ktĂłrej nie da siÄ opisaÄ naszymi sĹowami, bo nie ma przecieĹź sĹĂłw do opisania Boga, ktĂłry przekracza nas i nasz jÄzyk. Do opisania ânormalnegoâ ludzkiego doĹwiadczenia jÄzyk jest jednak niezbÄdny, a z powodu niejednoznacznoĹci uĹźywanych pojÄÄ wzajemne porozumienie moĹźe byÄ jeszcze trudniejsze niĹź wczeĹniej. Dlatego musimy o te pojÄcia walczyÄ. Kiedy Jan PaweĹ II przyjeĹźdĹźaĹ na pierwsze pielgrzymki do Polski, wchodziĹ w spĂłr pojÄciowy z marksizmem i sĹowom, wprowadzonym do dyskursu spoĹecznego przez Marksa, nadawaĹ chrzeĹcijaĹskie znaczenie. ChrzeĹcijaĹstwo byĹo jednak wĂłwczas w ofensywie. Dzisiaj to inne nurty przejmujÄ chrzeĹcijaĹskie pojÄcia. Samo Ĺwiadectwo jest wiÄc niezwykle waĹźne, ale moĹźe nie wystarczyÄ, jeĹźeli nie znajdzie siÄ sposobu, w jaki moĹźna o nim opowiedzieÄ.
Zwracasz wiÄc uwagÄ na to, Ĺźe niezwykle waĹźna jest umiejÄtnoĹÄ uzasadnienia naszej wiary â byĹmy rĂłwnieĹź mogli âzdaÄ sobie sprawÄ z nadziei, ktĂłra jest w nasâ, jak mĂłwiĹ ĹwiÄty Piotr. Najbardziej pierwotnym doĹwiadczeniem jest natomiast samo doĹwiadczenie tajemnicy Boga w czĹowieku, ktĂłre przemienia Ĺźycie i ktĂłre jest na tyle pociÄ gajÄ ce, Ĺźe inni chcÄ za tym pĂłjĹÄ⌠To prawda, ale podkreĹlÄ to jeszcze wyraĹşniej. Nasza religia osadzona jest na greckiej filozofii, co doskonale widaÄ i u ĹwiÄtego PawĹa, i u ĹwiÄtego Jana. Nie przez przypadek w Janowej Ewangelii pojawia siÄ zdanie: âNa poczÄ tku byĹo SĹowoâ. Logos. Skoro wiÄc sĹowo stwarza Ĺwiata, nie deprecjonowaĹbym wagi sĹowa, tak waĹźnego przecieĹź w chrzeĹcijaĹstwie od samego poczÄ tku. Gdyby go nie byĹo, nie byĹoby przecieĹź Pisma ĹwiÄtego, ktĂłre jest dla nas podstawowym ĹşrĂłdĹem wiedzy o Objawieniu.
Utrata moĹźliwoĹci komunikacji przy pomocy pojÄÄ wĹaĹciwych chrzeĹcijaĹstwu jest z pewnoĹciÄ przejawem gĹÄbokiej przemiany kulturowej. W swoim artykule przywoĹujesz jednak C.S. Lewisa, ktĂłry tej erozji znaczeĹ uĹźywanych przez chrzeĹcijaĹstwo pojÄÄ genialnie siÄ przeciwstawiaĹ, proponujÄ c na nowo doniosĹoĹÄ znaczenia niektĂłrych sĹĂłw i postaw. Czy widzisz wspĂłĹczeĹnie osoby, ktĂłre sÄ w stanie zaproponowaÄ na nowo takÄ gĹÄbszÄ refleksjÄ nad moralnoĹciÄ , rozumem, odpowiedzialnoĹciÄ , miĹoĹciÄ , wolnoĹciÄ , jak czyniĹ to niedawno rĂłwnieĹź Jan PaweĹ II? Kiedy chrzeĹcijaĹstwo dominowaĹo w sferze spoĹecznej, ta dominacja przejawiaĹa siÄ rĂłwnieĹź w tym, Ĺźe byliĹmy otoczeni przejawami chrzeĹcijaĹskiej kultury. WĂłwczas ikon chrzeĹcijaĹskiej kultury byĹo wiele. Dzisiaj znalezienie takich gĹosĂłw jest zdecydowanie trudniejsze, nawet mimo pojawienia siÄ mediĂłw spoĹecznoĹciowych, dziÄki ktĂłrym w zasadzie kaĹźdy moĹźe wysyĹaÄ w Ĺwiat komunikaty i braÄ udziaĹ w debacie publicznej. Gdy jednak wiÄkszoĹÄ spoĹeczeĹstwa nie myĹli juĹź po chrzeĹcijaĹsku, bardzo trudno przebiÄ siÄ w debacie z chrzeĹcijaĹskÄ opowieĹciÄ . Co wiÄcej, chrzeĹcijanie aktywni w debacie publicznej muszÄ teĹź braÄ pod uwagÄ bagaĹź zwiÄ zany z KoĹcioĹem instytucjonalnym i róşnymi negatywnymi skojarzeniami, takimi jak ksiÄ dz czy biskup-pedofil. Dzisiaj jakiekolwiek prĂłby przekazywania wiary, Ĺwiadczenia o Jezusie w sferze kultury, bÄdÄ musiaĹy siÄ mierzyÄ z oskarĹźeniami pod adresem hierarchĂłw. To bÄdzie bardzo mocno osĹabiaÄ przesĹanie chrzeĹcijaĹskiej kultury, ale prawdÄ jest teĹź to, Ĺźe w ostatnich dekadach bardzo zaniedbaliĹmy komunikowanie tego przesĹania w malarstwie, rzeĹşbie, teatrze, kinie czy w muzyce. Liberalno-lewicowe ruchy emancypacyjne kwestionujÄ od lat chrzeĹcijaĹskie wartoĹci i pojÄcia w przestrzeni publicznej, a my, jako chrzeĹcijanie, nie odpowiedzieliĹmy na to wyzwanie i pozwoliliĹmy na zagarniÄcie sfery kultury. WidaÄ to choÄby po tym, jaka wizja rodziny jest przekazywana choÄby w serialach. JuĹź od lat wielu lat jesteĹmy oswajani z innÄ wizjÄ Ĺwiata, w ktĂłrym na przykĹad panuje przyzwolenie na tworzenie zwiÄ zkĂłw nieformalnych, a rozwody postrzegane sÄ jako coĹ powszechnego i w gruncie rzeczy neutralnego. A jeĹli juĹź dzieĹa kultury chrzeĹcijaĹskiej siÄ pojawiaĹy, to byĹy po prostu znacznie gorszej jakoĹci. Co prawda jestem przekonany, Ĺźe i dzisiaj takich autorĂłw jak C.S. Lewis nie brakuje, ale najczÄĹciej ginÄ w zalewie pop kultury.
Czy to wĹaĹnie w braku moĹźliwoĹci porozumienia dostrzegasz powĂłd odchodzenia tylu mĹodych z KoĹcioĹa? Wydaje mi siÄ, Ĺźe moĹźna byÄ w KoĹciele z dwĂłch powodĂłw. Albo z powodu tradycji, albo dlatego, Ĺźe doĹwiadczyĹo siÄ spotkania z Jezusem â i to juĹź jako osoba dorosĹa. ByÄ moĹźe wiÄkszoĹÄ ludzi nie doĹwiadczyĹo osobistego spotkania Jezusa, tylko trwa w KoĹciele z powodĂłw kulturowych. W sytuacji, gdy czynnik kulturowy przestaje byÄ tak istotny jak w przeszĹoĹci, w KoĹciele pozostanie mniejszoĹÄ, moĹźe kilkanaĹcie procent, ktĂłre majÄ za sobÄ doĹwiadczenie spotkania Boga. Warto przy tym pamiÄtaÄ, Ĺźe osoby mieszkajÄ ce na wsi 100 lat temu ĹźyĹy w przeĹwiadczeniu, Ĺźe ich los w ogromnej mierze zaleĹźy od OpatrznoĹci. DziĹ przewaĹźnie nie mamy przekonania, Ĺźe nasz los jest w rÄkach Boga. Za sprawÄ postÄpu cywilizacyjnego czujemy siÄ coraz czÄĹciej samowystarczalni. WspĂłĹczesna mĹodzieĹź to osoby, ktĂłrych rodzice swojÄ mĹodoĹÄ przeĹźywali w czasie ustrojowej transformacji, kiedy to nagle pojawiĹy siÄ nowe moĹźliwoĹci, a katolicyzm kulturowy przestaĹ z takÄ siĹÄ na nich oddziaĹywaÄ. W pokoleniu ich dzieci nie ma on juĹź szans siÄ odbudowaÄ, zwĹaszcza, Ĺźe erozja ta zostaĹa wzmocniona przez rozprzestrzenianie siÄ popkultury, zwĹaszcza w ostatnich kilkunastu latach przy powszechnym dostÄpie do Internetu. Podam przykĹad. Jeszcze 30 lat temu na prowincji gĹupio byĹo publicznie przyznaÄ siÄ, Ĺźe jest siÄ osobÄ niewierzÄ cÄ , bo wydawaĹo siÄ, Ĺźe wszyscy wierzÄ . Teraz znalezienie kogoĹ, kto nie wierzy lub ignoruje nauczanie KoĹcioĹa, jest o wiele prostsze. Wystarczy otworzyÄ pierwszÄ lepszÄ stronÄ internetowÄ , by zobaczyÄ, Ĺźe ludzie nie ĹźyjÄ wedĹug przykazaĹ, a wyglÄ dajÄ na szczÄĹliwych, wiÄc wĹaĹciwie czemu ja mam siÄ mÄczyÄ? To jest zresztÄ wielkie wyzwanie dla rodzicĂłw â jak wyksztaĹciÄ w dzieciach krytycyzm w przyjmowaniu treĹci, ktĂłre do nich trafiajÄ , a jednoczeĹnie wprowadziÄ je w dorosĹy Ĺwiat, ktĂłry jest religijnie co najmniej ambiwalentny.
Czy obecnie rolÄ chrzeĹcijanina moĹźna porĂłwnaÄ wĹaĹnie do rodzica, ktĂłry cierpliwie, z troskÄ tĹumaczy swoim dzieciom znaczenie sĹĂłw i chrzeĹcijaĹskiej propozycji? To bardzo ciekawe porĂłwnanie. Rodzic jest powoĹany do przekazywania wĹasnego doĹwiadczenia wiary swoim dzieciom, a kaĹźdy chrzeĹcijanin â do pĂłjĹcia na caĹy Ĺwiat i gĹoszenia Ewangelii. CzÄĹÄ osĂłb ma moĹźliwoĹÄ gĹoszenia jej tylko w gronie rodziny, czÄĹÄ moĹźe to robiÄ w Ĺrodowisku pracy, a jeszcze inni w przestrzeni publicznej, choÄby za pomocÄ mediĂłw. Ale rzeczywiĹcie rodzina jest podstawowÄ szkoĹÄ ewangelizacji. JeĹźeli ktoĹ nie jest w stanie przekazaÄ doĹwiadczenia wiary swoim dzieciom, to ciÄĹźko mu bÄdzie przekazaÄ je komuĹ spoza rodziny. To jest zresztÄ moment, gdy rodzice umacniajÄ rĂłwnieĹź swojÄ wiarÄ. GĹoszenie Ewangelii zmienia przecieĹź nie tylko odbiorcÄ, ale takĹźe gĹoszÄ cego.
UczestniczyliĹmy ostatnio we mszy Ĺw. w koĹciele, ktĂłry byĹ peĹen ludzi, wiÄc wydawaĹoby siÄ, Ĺźe wszystko jest w porzÄ dku. Ty natomiast w swoim artykule przedstawiasz przyszĹoĹÄ KoĹcioĹa doĹÄ pesymistycznie⌠Wcale nie uwaĹźam, by moje wyobraĹźenie najbliĹźszej przyszĹoĹci KoĹcioĹa byĹo pesymistyczne. Kryzys, ktĂłry niewÄ
tpliwie teraz przeĹźywamy, podobnie jak kryzysy w historii KoĹcioĹa, na przykĹad na przeĹomie XV i XVI wieku, jest przede wszystkim szansÄ
na oczyszczenie KoĹcioĹa, na odkrycie tego, co Pan BĂłg do nas wspĂłĹczeĹnie mĂłwi, jak odczytywaÄ EwangeliÄ w XXI wieku. ZresztÄ
tych kryzysĂłw w historii KoĹcioĹa byĹo mnĂłstwo, dziĹ czÄsto o nich nawet nie pamiÄtamy. Nie spodziewam siÄ teĹź, Ĺźe KoĹcióŠnagle siÄ rozpadnie i koĹcioĹy w Polsce i na caĹym Ĺwiecie opustoszejÄ
. Badania pokazujÄ
jednak wyraĹşnie, Ĺźe mamy najwiÄkszy rozdĹşwiÄk pomiÄdzy praktykami religijnymi osĂłb starszych i mĹodszych. Nie ma drugiego paĹstwa na Ĺwiecie, Ostatnio doszĹo do kilku gĹoĹnych odejĹÄ z KoĹcioĹa. KtoĹ mĂłgĹby powiedzieÄ, Ĺźe trudno, widocznie te osoby nie poznaĹy Jezusa i nie rozumiaĹy KoĹcioĹa. Ale myĹlÄ, Ĺźe nie powinniĹmy do tego tak podchodziÄ. CzujÄ, Ĺźe powinien siÄ w nas rodziÄ Ĺźal z powodu tego, Ĺźe nasi bracia i siostry siÄ gubiÄ . Skoro KoĹcióŠnaleĹźy do Chrystusa, to wszyscy jesteĹmy jego czĹonkami, wiÄc gdy ktoĹ odchodzi, to jakby ciaĹo Chrystusa byĹo okaleczane. Poza tym, mimo Ĺźe osoby te moĹźe nie byĹy blisko Boga i przynaleĹźaĹy do KoĹcioĹa gĹĂłwnie ze wzglÄdĂłw kulturowych, to miaĹy jednak stycznoĹÄ z sakramentami. Nie chodzi o to, by traktowaÄ je magicznie, ale jednak to realne doĹwiadczenie BoĹźej Ĺaski.
Jakie wyzwania ewangelizacyjne widzisz zatem przed KoĹcioĹem w Polsce? Co mogĹoby pomĂłc, byĹmy nie tracili tych braci i siĂłstr i by oni teĹź mieli szansÄ na spotkanie z Chrystusem? Wydaje mi siÄ, Ĺźe dzisiaj szczegĂłlnÄ rolÄ powinni odgrywaÄ Ĺwieccy-Ĺwiadkowie, ktĂłrzy nie mogÄ zrzucaÄ odpowiedzialnoĹci za ewangelizacjÄ na ksiÄĹźy i osoby konsekrowane, stanowiÄ ce przecieĹź niewielki odsetek w KoĹciele. MoĹźliwoĹci ewangelizacyjne ze strony KoĹcioĹa instytucjonalnego bÄdÄ zresztÄ z róşnych powodĂłw ograniczone, o czym juĹź mĂłwiliĹmy. Osobom Ĺwieckim moĹźe byÄ zatem Ĺatwiej dotrzeÄ do niektĂłrych Ĺrodowisk. MyĹlÄ wiÄc, Ĺźe to wĹaĹnie Ĺwieccy bÄdÄ musieli wziÄ Ä wiÄkszÄ odpowiedzialnoĹÄ za ewangelizacjÄ, choÄ bÄdzie to teĹź trudne dla samego KoĹcioĹa instytucjonalnego. Hierarchowie bowiem wciÄ Ĺź nie za bardzo tym Ĺwieckim, zwĹaszcza kobietom, ufajÄ .
Co masz na myĹli, gdy mĂłwisz o koniecznoĹci wziÄcia odpowiedzialnoĹci za KoĹcióŠprzez Ĺwieckich? PrzestrzeĹ tej odpowiedzialnoĹci podzieliĹbym na maĹÄ i duĹźÄ scenÄ. Na maĹej scenie odbywa siÄ Ĺźycie rodzin, w ktĂłrych troszczymy siÄ, by ĹźyĹy âpo BoĹźemuâ. W tym wymiarze zaczÄ Ä trzeba wĹaĹnie od budowy Ĺźycia rodzinnego i ewangelizowania wspĂłĹmaĹĹźonkĂłw oraz dzieci. To moĹźe przynieĹÄ efekty w przyszĹoĹci, jeĹli nasze dzieci bÄdÄ mieÄ Ĺźywe doĹwiadczenie spotkania z Bogiem, a rodzice nauczÄ ich, jak to doĹwiadczenie przekazaÄ dalej. Kolejnym krokiem jest troska o Ĺźycie parafialne, ktĂłre jest obecnie, wedĹug mnie, bardzo niedocenionym miejscem budowania wspĂłlnoty. Wiele osĂłb wierzÄ cych jeĹşdzi na spotkania modlitewne, seminaria religijne, rekolekcje itd., rozsmakowujÄ c siÄ w ofercie róşnego rodzaju religijnych spotkaĹ, zapominajÄ c niestety przy tym o swojej parafii, ktĂłra przecieĹź takĹźe moĹźe byÄ wspĂłlnotÄ Ĺźywego KoĹcioĹa. Jest teĹź jednym z ostatnich miejsc, w ktĂłrym mogÄ siÄ spotkaÄ ludzie reprezentujÄ cy róşne grupy czy profesje, na przykĹad profesorowie i sÄdziowie z pracownikami fizycznymi. W Ruchu ĹwiatĹoâĹťycie, w ktĂłrym zostaĹem wychowany, ksiÄ dz Blachnicki zawsze powtarzaĹ, Ĺźe docelowym miejscem zaangaĹźowania siÄ oazowicza nie jest Ruch, tylko wĹaĹnie parafia, a celem Ruchu jest przygotowanie osĂłb do Ĺźycia parafialnego. Dlatego reforma myĹlenia o parafii zarĂłwno ze strony kleru, jak i ludzi Ĺwieckich, jest czymĹ fundamentalnym.
A co dzieje siÄ na âduĹźej scenieâ? MyĹlÄ, Ĺźe tak zwana âduĹźa scenaâ nie jest wyzwaniem dla kaĹźdego. UĹźywajÄ c tego okreĹlenia, mam na myĹli sprawy, ktĂłre pojawiajÄ siÄ w przestrzeni medialnej, takie jak problem skandali pedofilskich, kwestia uwikĹania niektĂłrych ksiÄĹźy we wspĂłĹpracÄ ze SĹuĹźbÄ BezpieczeĹstwa PRL-u czy temat finansowania KoĹcioĹa. Tematy te sÄ rzadko poruszane przez chrzeĹcijan w debacie publicznej, bo wielu boi siÄ, Ĺźe wyciÄ ganie ich na ĹwiatĹo dzienne stanie siÄ kolejnym pretekstem dla niewierzÄ cych do ataku na KoĹciĂłĹ. A przecieĹź ten atak prÄdzej czy później nastÄ pi. UwaĹźam wiÄc, Ĺźe lepiej podjÄ Ä te problemy i sprĂłbowaÄ rozwiÄ zaÄ samemu, niÄ czekaÄ, aĹź zrobiÄ to za nas. WĂłwczas zyskalibyĹmy choÄ trochÄ wiarygodnoĹci. Wydaje mi siÄ wiÄc, Ĺźe czÄĹÄ katolikĂłw obecnych na tej âduĹźej scenieâ powinna wziÄ Ä wiÄkszÄ odpowiedzialnoĹÄ za KoĹciĂłĹ, a jego problemy nazywaÄ po imieniu.
WrĂłÄmy jeszcze do twojego artykuĹu. Czy po analizie obecnego stanu komunikacji miÄdzy chrzeĹcijanami a Ĺwiatem widzisz jakÄ kolwiek nadziejÄ na to, by KoĹcióŠmĂłgĹ na nowo przekonaÄ do siebie wspĂłĹczesnego czĹowieka i spoĹeczeĹstwo? Nadzieja jest zawsze. ChoÄby to, Ĺźe teraz siÄ spotykamy i rozmawiamy, jest jej przejawem. ChrzeĹcijaĹska nadzieja bierze siÄ z Chrystusa i z historii o Jego zmartwychwstaniu. To zawsze bÄdzie ĹşrĂłdĹem nadziei dla czĹowieka, ktĂłry jest Ĺmiertelny i ktĂłry nigdy, choÄby w zaciszu swojego serca, nie przestanie zadawaÄ pytania o sens Ĺźycia. A my jako chrzeĹcijanie wierzymy, Ĺźe nikt poza Chrystusem nie jest w stanie tego sensu nam pokazaÄ. Jan PaweĹ II napisaĹ, Ĺźe ânie da siÄ poznaÄ czĹowieka bez Chrystusaâ, a Benedykt XVI pewnie dla wzmocnienia przesĹania dodaĹby: âBez Chrystusa ZmartwychwstaĹegoâ. To jest nadzieja, ktĂłra nie moĹźe przeminÄ Ä. Dlatego w swoim tekĹcie, ktĂłrego naprawdÄ nie postrzegam pesymistycznie, umieĹciĹem optymistyczny w moim odczuciu akapit, w ktĂłrym wskazujÄ, Ĺźe tak jak ApostoĹowie Ĺźyjemy w czasach apokaliptycznych. Oczekujemy przecieĹź spotkania z Bogiem, oczekujemy Jego ostatecznego przyjĹcia, czy to w naszym Ĺźyciu, czy teĹź w Historii, wiÄc gdy to siÄ bÄdzie dziaĹo, powinniĹmy âpodnieĹÄ gĹowyâ, bo âzbliĹźaÄ siÄ bÄdzie nasze odkupienieâ. OczywiĹcie pojawi siÄ takĹźe bĂłl, kiedy ludzie bÄdÄ odchodziÄ od KoĹcioĹa, ale byÄ moĹźe zachÄci nas to do wiÄkszej aktywnoĹci ewangelizacyjnej, choÄby w Ĺrodowisku pracy. Ja czÄsto pytam sam siebie, czy osoby, ktĂłre na mnie patrzÄ , widzÄ we mnie chrzeĹcijanina.
W ostatnich miesiÄ cach â po wyroku TrybunaĹu Konstytucyjnego w sprawie aborcji â wielu mĹodych rozpoczÄĹo gwaĹtowne protesty, choÄ oczywiĹcie motywy uczestniczenia w nich byĹy zróşnicowane. Czy widzisz w tych protestach coĹ pozytywnego? Tak, widzÄ. Wydaje mi siÄ bowiem, Ĺźe najgorsza jest obojÄtnoĹÄ. JeĹźeli natomiast pojawiajÄ siÄ jakieĹ realne emocje, to wiadomo, Ĺźe od miĹoĹci do nienawiĹci (i odwrotnie) jest bliĹźej niĹź od miĹoĹci do obojÄtnoĹci. RzeczywiĹcie powody wziÄcia udziaĹu w protestach byĹy róşne, ale jeĹźeli pojawiĹy siÄ realne emocje, gniew czy Ĺźal, to jest to juĹź przestrzeĹ do rozmowy i ewangelizacji. W mĹodych ludziach jest obecna potrzeba rozmowy, pojawiajÄ siÄ pytania o sens Ĺźycia. KomunikujÄ oni, Ĺźe Ĺwiat, w ktĂłrym egzystujÄ , jest pozbawiony sensu, a siebie nazywajÄ straconym pokoleniem, choÄ ĹźyjÄ w bodaj najlepszym momencie w tysiÄ cletniej historii Polski. Nigdy przecieĹź nie byliĹmy tak bogatym paĹstwem z tak zamoĹźnym spoĹeczeĹstwem. To jednak moje pokolenie, 30/40-latkowie, uwierzyĹo w konsumpcjÄ. MoĹźliwe, Ĺźe mĹodzi juĹź widzÄ , Ĺźe konsumpcja szczÄĹcia im nie da. I to jest okazja do zaproszenia ich do kontaktu z Jezusem, ktĂłry moĹźe daÄ odpowiedĹş na pustkÄ, ktĂłrej doĹwiadczajÄ . OczywiĹcie widaÄ teĹź wiele negatywnych aspektĂłw tak zwanego strajku kobiet, ale sam bunt mĹodych nie jest zĹy. JeĹźeli ktoĹ odczuwa jakiĹ gniew, to po pierwsze trzeba to sprĂłbowaÄ zrozumieÄ, spojrzeÄ na tÄ osobÄ z miĹoĹciÄ , jakoĹ, choÄby symbolicznie, przytuliÄ, sprĂłbowaÄ porozmawiaÄ, a nie odrzucaÄ.
Podobny krzyk o znaczenie Ĺźycia wybrzmiaĹ w Europie w â68 roku. WĂłwczas odpowiedĹş utoĹźsamiono z rewolucjÄ seksualnÄ . DziĹ mĹodzi ludzie takĹźe nie spotykajÄ adekwatnej odpowiedzi na pytania o sens Ĺźycia, o szczÄĹcie, i w obliczu tej wielkiej pustki ich serce krzyczy. Ci mĹodzi wychowywali siÄ przecieĹź w Ĺrodowiskach chrzeĹcijaĹskich, chodzili na religiÄ, do koĹcioĹa, a jednak nie spotkali odpowiedzi na pytania, dlaczego i po co ĹźyjÄ czy kim sÄ . Sytuacja mĹodych w dzisiejszej Polsce rzeczywiĹcie przypomina mi trochÄ przeĹom lat 60. i 70. w Europie Zachodniej, ukazany w filmie Absolwent (1967, reĹź. Mike Nichols). JesteĹmy zresztÄ w analogicznym momencie â oni 20â30 lat po wojnie, my 20â30 lat po transformacji. MĹode pokolenie ma doĹwiadczenie nasycenia dobrami, a z drugiej strony pustki egzystencjalnej.
Czego, jako KoĹcióŠw Polsce, moĹźemy siÄ jeszcze nauczyÄ od protestujÄ cych? Nie wiem, czy od samych protestujÄ cych, ale na pewno w tej sytuacji powinniĹmy siÄ nauczyÄ wiÄkszej wraĹźliwoĹci. To, Ĺźe sÄ ludzie, ktĂłrzy mogÄ myĹleÄ inaczej niĹź my, nie oznacza, Ĺźe powinniĹmy ich odrzucaÄ. PowinniĹmy byÄ na nich wraĹźliwi. PrzecieĹź czĹowiek bez Boga umiera. Naszym zadaniem jest wiÄc to, Ĺźeby umoĹźliwiÄ im kontakt z Bogiem, ĹźebyĹmy podtrzymali ich Ĺźycie, nawet jeĹli nie uleczymy ich chorĂłb. KolejnÄ rzeczÄ , ktĂłrÄ moĹźemy w tej sytuacji zyskaÄ, to umiejÄtnoĹÄ rozmowy, ktĂłrÄ utraciliĹmy takĹźe w KoĹciele. PowinniĹmy szukaÄ tego, co nas ĹÄ czy, a nie tego, co dzieli. JeĹźeli ludzie bÄdÄ widzieÄ wĹrĂłd nas, chrzeĹcijan, podziaĹy, jak to zdarzaĹo siÄ zresztÄ takĹźe w czasach apostolskich, to staniemy siÄ jeszcze bardziej niewiarygodni.
Jakie dobro mogÄ spotkaÄ w KoĹciele mĹodzi, ktĂłrzy obecnie KoĹcióŠodrzucajÄ i atakujÄ ? Czego oni potrzebujÄ i jakie dobro moĹźemy im daÄ? (chwila ciszy) Tylko Boga. Wydaje mi siÄ, Ĺźe âtoâ, czego czĹowiek potrzebuje, to BĂłg; bez Boga czĹowiek umiera. I wĹaĹnie âtoâ mamy im daÄ â Boga. Nie powinniĹmy skupiaÄ siÄ na kwestiach etycznych, moralnych, Dekalogu, co jest oczywiĹcie waĹźne, ale przede wszystkim musimy pokazaÄ im, Ĺźe jeĹli bÄdÄ ĹźyÄ z Bogiem, to bÄdÄ szczÄĹliwi, bo taki jest cel Ĺźycia. Wtedy takĹźe dobrze bÄdzie wyglÄ daĹo ich Ĺźycie rodzinne czy zawodowe i przestanÄ odczuwaÄ pustkÄ. WiÄc w pierwszej kolejnoĹci mamy daÄ im Boga. Pytanie tylko: jak to robiÄ?
No wĹaĹnie. Brzmi to bardzo piÄknie, ale co konkretnie oznacza dawaÄ Boga? RobiÄ wszystko, Ĺźeby ludzie mieli okazjÄ poznaÄ Boga, a poznaje siÄ Boga przez miĹoĹÄ, ktĂłra jest miÄdzy nami. JeĹźeli BĂłg jest miĹoĹciÄ , to my, dajÄ c im miĹoĹÄ, dajemy im szansÄ poznaÄ Boga. DajÄ c miĹoĹÄ naszym dzieciom, dajemy im szansÄ spotkaÄ Boga. Jako wykĹadowca akademicki mam dawaÄ miĹoĹÄ studentom, nawet jeĹźeli oni nigdy tak by tego nie nazwali. Nie chodzi jednak o to, Ĺźeby powtarzaÄ ludziom w kĂłĹko: âBĂłg ciÄ kocha, BĂłg ciÄ kochaâ, bo to by byĹo strasznie abstrakcyjne i denerwujÄ ce; nie moĹźemy tego Boga podaÄ nikomu na tacy. Musimy daÄ im miĹoĹÄ jako doĹwiadczenie wĹasnej relacji z Bogiem. MoĹźemy pĂłjĹÄ na przykĹad do strajkujÄ cych kobiet i z nimi porozmawiaÄ, okazaÄ zrozumienie ich potrzeb. To jest zresztÄ pytanie do kaĹźdego z nas: czy kiedy wstajÄ rano, moim pierwszym pytaniem jest, jak mogÄ dziĹ daÄ Boga ludziom? BoĹźe Narodzenie pokazuje nam, Ĺźe BĂłg daĹ nam siebie jako maĹe dziecko, daĹ nam siebie, abyĹmy go zanosili innym. A jak to zrobiÄ, to juĹź jest pytanie do kaĹźdego z nas.
Jak pisaĹ Benedykt XVI w jednej ze swoich encyklik, nie moĹźemy jednak âdawaÄ miĹoĹci, jeĹźeli sami nie zostaniemy niÄ obdarowaniâ. W jaki sposĂłb i gdzie ty doĹwiadczasz tej miĹoĹci? Jak BĂłg dotarĹ do ciebie, byĹ mĂłgĹ dawaÄ Go innym? Mam doĹwiadczenie spotkania Ĺźywego Boga we wspĂłlnocie Ruchu ĹwiatĹoâĹťycie. DoĹwiadczenie to przeĹźyĹem 20 lat temu, ale ono jest wciÄ Ĺź Ĺźywe i jestem za nie ogromnie wdziÄczny. DziÄki temu, Ĺźe doĹwiadczyĹem spotkania Boga, teraz dostrzegam Go w sytuacjach, w ktĂłrych inni byÄ moĹźe mieliby z tym problem. Dostrzegam Go na przykĹad w maĹĹźeĹstwie, poniewaĹź jest ono sakramentem, czyli âwidzialnym znakiem niewidzialnej Ĺaskiâ. KaĹźdy, kto Ĺźyje w maĹĹźeĹstwie, doĹwiadcza sakramentalnej Ĺaski â to trochÄ tak, jakby nieustannie przyjmowaÄ KomuniÄ Ĺw. Relacja z mojÄ ĹźonÄ jest wiÄc doĹwiadczaniem Boga. Kiedy skoĹczymy ten wywiad, wyjdÄ z pokoju i spotkam mojÄ ĹźonÄ â doĹwiadczÄ obecnoĹci Jezusa. On jest nieustannie przy nas, tylko trzeba sobie to uĹwiadomiÄ.
Marcin KÄdzierski, dr nauk ekonomicznych, adiunkt w Kolegium Gospodarki i Administracji Publicznej Uniwersytetu Ekonomicznego w Krakowie. W latach 2012â2015 prezes Klubu JagielloĹskiego, w latach 2015â2018 dyrektor programowy think-tanku Centrum Analiz Klubu JagielloĹskiego, a od 2018 r. gĹĂłwny ekspert tej instytucji. Specjalizuje siÄ w naukach o polityce publicznej.
W rozmowie brali udziaĹ: Barbara i Jarek WaĹczykowie, Anna i PaweĹ Dosiowie oraz Dawid Crisanti, byĹy student dr. Marcina KÄdzierskiego. |