Ślady
>
Archiwum
>
2021
>
styczeĹ / luty
|
||
Ślady, numer 1 / 2021 (styczeĹ / luty) Listy Ĺťycie bez filtrĂłw i inne... SpotkaĹam CL, kiedy naleĹźaĹam do innego stowarzyszenia. Z powodu problemu z kolanami nie mogĹam jednak dalej chodziÄ na spotkania. Wtedy zadzwoniĹa do mnie przyjaciĂłĹka i poradziĹa mi miÄdzy innymi, bym przeczytaĹa jednÄ z ksiÄ Ĺźek ksiÄdza Giussaniego. SzukajÄ c tej ksiÄ Ĺźki, nawiÄ zaĹam kontakt z osobÄ z Ruchu, Alexem, ktĂłry zaprosiĹ mnie na assembleÄ. Z czasem zaczÄĹam przychodziÄ na inne spotkania. Na poczÄ tku nic nie rozumiaĹam i zastanawiaĹam siÄ: kiedy bÄdÄ rozmawiaÄ o grzechach gĹĂłwnych, spoĹecznej doktrynie KoĹcioĹa itd.? CL mnie nie przekonywaĹo, ale uwaĹźaĹam za coraz bardziej interesujÄ ce to wszystko, o czym rozmawiali, jak siÄ zachowywali oraz cotygodniowe lektury. UderzaĹo mnie to, Ĺźe moje odpowiedzi na pytania, ktĂłre siÄ wyĹaniaĹy, nie byĹy wystarczajÄ ce, mimo Ĺźe przeszĹam dĹugÄ formacjÄ. Trudno byĹo poĹÄ czyÄ caĹÄ teoriÄ, ktĂłrej siÄ nauczyĹam, ze swoim Ĺźyciem. W kaĹźdym razie pozostawaĹam âzamkniÄtaâ na propozycjÄ, a w miÄdzyczasie uczestniczyĹam w przedsiÄwziÄciach obydwu grup, bo w obydwu czegoĹ siÄ uczyĹam. DopĂłki terminy nie zaczÄĹy siÄ na siebie nakĹadaÄ â rzeczywistoĹÄ stawiaĹa mnie przed decyzjÄ , ktĂłrÄ musiaĹam podjÄ Ä, ale nie byĹam jeszcze gotowa. MusiaĹam odbyÄ dwie podróşe za granicÄ. Kiedy wrĂłciĹam, zaczynaĹa siÄ pandemia â wtedy po raz pierwszy postanowiĹam powaĹźnie potraktowaÄ propozycjÄ CL. CzytaĹam na powaĹźnie teksty i doĹÄ czaĹam do spotkaĹ tak czÄsto, jak tylko mogĹam. W moim sercu dojrzaĹa pewnoĹÄ: twarze i doĹwiadczenia moich przyjacióŠz CL byĹy prawdziwe, takĹźe ze wzglÄdu na to, Ĺźe nie ukrywali oni swoich sĹaboĹci, swojego czĹowieczeĹstwa. Ci przyjaciele pokazywali mi, jak przeĹźywaÄ rzeczywistoĹÄ, jak byÄ prawdziwÄ wobec samej siebie i innych. Ĺťycie bez filtrĂłw. Teraz, gdy na Szkole WspĂłlnoty mĂłwimy o charyzmacie, jestem zaskoczona wyborem, ktĂłrego dokonaĹam nieoczekiwanie, bez Ĺźadnych naciskĂłw. ĹťyĹam w lÄku, by wszystkich nawrĂłciÄ, poniewaĹź odpowiadaliĹmy przed Bogiem za kaĹźdego czĹowieka, ktĂłrego stawiaĹ nam na drodze. W CL nikt mnie nie przeĹladuje ani nie pyta, dlaczego nie czytam lub nie biorÄ udziaĹu we wszystkich propozycjach. Dlaczego zatem pozostajÄ w Ruchu, gdzie pozornie nikt nie wykazuje zainteresowania, bym w nim pozostaĹa? ByÄ moĹźe to ja sama z siebie chcÄ zostaÄ. Jest tak jak z niewidomym od urodzenia: âWczeĹniej nie widziaĹem, a teraz widzÄâ. MogÄ powiedzieÄ: âWczeĹniej nie byĹam wolna, a teraz jestem wolnaâ. To wĹaĹnie dlatego Chrystus wydarza siÄ tutaj dla mnie. WczeĹniej nie byĹam sobie wierna, ale temu, co kazano mi robiÄ. ByĹo to Ĺźycie, w ktĂłrym speĹniaĹam wszystkie wymagania, aby byÄ uczennicÄ , ale nie miaĹam pojÄcia, co znaczy byÄ cĂłrkÄ . WczeĹniej nie byĹam wierna faktom, byĹam wierna doktrynie. WczeĹniej szukaĹam dusz, by je ocaliÄ, teraz szukam przyjaciĂłĹ. I zrozumiaĹam, Ĺźe dobry przyjaciel to ten, ktĂłry ocala, ale wczeĹniej jest przyjacielem. Anita, Quito (Ekwador)
Kawa w barze ChociaĹź biblioteki sÄ zamkniÄte i ulica Zamboni w Bolonii jest praktycznie opustoszaĹa, niektĂłre aule do nauki nadal sÄ otwarte, a my z CLU tak dĹugo, jak jest to moĹźliwe, chodzimy na uniwersytet. Codzienny rozkĹad dnia jest nastÄpujÄ cy: Jutrznia, zajÄcie miejsca przy stoĹach do nauki i kawa u Floriano, w pobliskim barze. Kilka dni temu opuĹciĹem JutrzniÄ i przyszedĹem, kiedy inni pili juĹź kawÄ na zewnÄ trz, zachowujÄ c odpowiedni dystans. W zwiÄ zku z tym wszedĹem do baru i uciÄ Ĺem sobie pogawÄdkÄ z barmanem, z ktĂłrym wĹaĹciwie juĹź siÄ zaprzyjaĹşniliĹmy. âJak leci? â pytam. â No cóş, szczÄĹcie, Ĺźe chociaĹź wy wciÄ Ĺź jesteĹcie na uczelni. â DopĂłki jest otwarte, nie odpuszczamyâ â mĂłwiÄ w odpowiedzi. Na co on: âWy z waszego stowarzyszenia â poniewaĹź wiem, Ĺźe jesteĹcie z CL â jesteĹcie jedynymi, ktĂłrzy wnosicie Ĺźycie do kampusu. JesteĹcie tacy samy jak ci 30 lat temu, ktĂłrym serwowaĹem kawÄ w tym barzeâ. CzÄsto gĹowiÄ siÄ, jak dzieliÄ siÄ tym, co spotkaĹem, tymczasem wystarczy byÄ sobÄ , nawet pijÄ c kawÄ, a spotkanie, ktĂłre staĹo siÄ moim udziaĹem, staje siÄ oczywiste w oczach wszystkich. Tommaso, Bolonia (WĹochy)
Nic nie jest juĹź takie samo âKolejny dzieĹ jak kaĹźdy innyâ â w ten sposĂłb pewnego ranka przywitaĹa nas jedna z naszych cĂłrek tuĹź po przebudzeniu. Kto wie, co miaĹa na myĹli: moĹźe kolejny dzieĹ spÄdzony przed komputerem przy lekcjach; moĹźe to, Ĺźe nie moĹźe spotkaÄ siÄ z przyjaciĂłĹmi ani wyjĹÄ z domu. Nie wiem dokĹadnie. ChciaĹem coĹ dla niej zrobiÄ, aby ten dzieĹ nie byĹ taki jak inne: przygotowaÄ wyjÄ tkowÄ kolacjÄ, odmienny wieczĂłr, kupiÄ panzerotti (smaĹźone w tĹuszczu nadziewane mozzarellÄ i sosem pomidorowym droĹźdĹźowe pierogi â przyp. red.), ktĂłre lubi⌠W pewnym momencie zadaĹem sobie pytanie: a dziÄki czemu ja pozbieraĹem siÄ w ostatnich dniach? Dlaczego â nie warto temu zaprzeczaÄ â ja teĹź przy wielu okazjach mĂłgĹbym stwierdziÄ to samo, co moja cĂłrka: âKolejny dzieĹ jak kaĹźdy innyâ? Wtedy przypomniaĹem sobie epizod z moim starszym synem. W latach licealnych daĹ nam powody do zmartwieĹ i wielokrotnie z ĹźonÄ mĂłwiliĹmy sobie: âMusimy coĹ zrobiÄ, musimy zmieniÄ mu szkoĹÄ, musimy mu wytĹumaczyÄ, Ĺźe musi zmieniÄ swoje zachowanieâŚâ. Nie Ĺźeby byĹo to coĹ zĹego albo czymĹ niewĹaĹciwym byĹo to, co myĹleliĹmy i mĂłwiliĹmy, ale nic nie siÄgaĹo do ĹşrĂłdĹa â tak naprawdÄ myĹlaĹem, Ĺźe to ja jestem w stanie znaleĹşÄ rozwiÄ zanie. Kilka dni temu w samochodzie ten wĹaĹnie syn zaczyna opowiadaÄ mi o tym, co siÄ z nim dzieje. Obecnie studiuje i mĂłwiĹ o nowych relacjach, ktĂłre stawaĹy siÄ wciÄ Ĺź coraz bardziej Ĺwiadome i waĹźne, o doĹwiadczeniu i zdumieniu bycia kochanym. A potem mĂłwi mi: âWiesz, tato, w Ĺźyciu zawsze staraĹem siÄ przyjmowaÄ wszystko, nawet to, co mnie nie uszczÄĹliwiaĹo. I tak szedĹem naprzĂłd. Moi przyjaciele mĂłwiÄ mi, Ĺźe siÄ zmieniam. Ja nie zdajÄ sobie z tego sprawy. Nie wszystko jest dla mnie jasne i pewnych rzeczy nie rozumiem. Ale teraz jest inaczej, przeĹźywam coĹ, czego nie potrafiÄ ci wyjaĹniÄâ. OpowiadaĹ o zdumieniu wobec czegoĹ, co siÄ wydarzaĹo. NiepojÄtego do koĹca, ale czemu nawet on nie mĂłgĹ stawiÄ oporu. DokĹadnie to, co pozwalaĹo mi wypowiadaÄ âtakâ wobec mojego Ĺźycia, dokĹadnie to, co pozwala mi siÄ pozbieraÄ. PotrzebujÄ faktĂłw, ktĂłre by mnie zadziwiĹy, Ĺźeby zdecydowaÄ siÄ powiedzieÄ âtakâ. Moja decyzja nie narodziĹa siÄ wiele lat temu, tak jak nie rodzi siÄ dzisiaj, z mojej siĹy woli. Moja decyzja rodziĹa siÄ, i rodzi siÄ dzisiaj, ze zdumienia wobec niektĂłrych osĂłb, za ktĂłrych sprawÄ powiedziaĹem: âKurczÄ, ja teĹź chcÄ stawaÄ wobec rzeczywistoĹci w taki sposĂłbâ. Jedynie za sprawÄ tego zdumienia mogÄ mieÄ nadziejÄ, Ĺźe moje dni nie bÄdÄ âpodobne do innychâ. To nie wyklucza oczywiĹcie dziaĹania, co wiÄcej, moĹźesz przygotowaÄ teĹź âwyjÄ tkowÄ kolacjÄâ. Ale to jest ĹşrĂłdĹo mojego podejĹcia do zmiany, ĹşrĂłdĹo mojego stawania wobec rzeczywistoĹci zmienia siÄ i w ten sposĂłb wszystko staje siÄ bardziej interesujÄ ce. Nic juĹź nie jest takie samo. Rosario, Mediolan (WĹochy)
Jestem osobÄ bardzo dokĹadnÄ i skĹonnÄ do kontrolowania wszystkiego, czujÄ siÄ zagubiona i przestraszona, kiedy coĹ wymyka mi siÄ spod kontroli, ale w takich przypadkach zazwyczaj coraz wyraĹşniej widzÄ, Ĺźe istniejÄ tylko dwa sposoby przeĹźywania kaĹźdej sytuacji â piÄkny lub tragiczny, w pojedynkÄ lub z Bogiem. W ubiegĹym roku przez osiem miesiÄcy byĹam pracownikiem medycznym w domu opieki. Jestem lekarzem i nigdy wczeĹniej nie robiĹam czegoĹ takiego. Wszyscy pacjenci cierpieli na ciÄĹźkÄ demencjÄ i wiÄkszoĹÄ z nich biĹa mnie lub gryzĹa z upodobaniem, kiedy prĂłbowaĹam ich umyÄ⌠NiezĹe wyzwanie! Pobudka o godzinie 5:30 rano i dwunastogodzinne dyĹźury poczÄ tkowo mnie wykaĹczaĹy do tego stopnia, Ĺźe ââzaczÄĹam odmawiaÄ JutrzniÄ w autobusie, proszÄ c Pana, bym mogĹa zrozumieÄ najgĹÄbszy sens tego wszystkiego, a przede wszystkim Jego wolÄ. Za kaĹźdym razem, gdy woĹaĹam do Boga, aby pokazaĹ mi innÄ wersjÄ rzeczywistoĹci, zaczynaĹam widzieÄ wersjÄ bardziej kolorowÄ i smakowitszÄ , w ktĂłrej nie znajdujÄ siÄ juĹź w centrum, z moim mÄczennictwem, z moimi ograniczeniami i z mojÄ potrzebÄ sprawiedliwoĹci, ale gdzie centrum stanowi drugi czĹowiek, z jego potrzebami i proĹbami. W ten sposĂłb zaczÄĹam budziÄ siÄ z tym pytaniem, juĹź nie: âDlaczego?â, ale: âDla kogo?â powinnam stawiÄ czoĹa temu dniowi. ZrozumiaĹam, Ĺźe jestem narzÄdziem w rÄkach Pana i Ĺźe On chciaĹ posĹuĹźyÄ siÄ moimi rÄkami, moimi sĹowami, moim uĹmiechem i moim czasem, by dotrzeÄ do tych osĂłb, a za poĹrednictwem tego posĹuszeĹstwa, tej pokory i tej sĹuĹźby chciaĹ mnie zbawiÄ. PolubiĹam mojÄ pracÄ i moich pacjentĂłw, spÄdzajÄ c wiÄcej czasu na rozmowach z nimi, nawet jeĹli wiÄkszoĹÄ z nich byĹa w stanie tylko wymamrotaÄ niezwiÄ zane z sobÄ zdania; bawiÄ c siÄ z nimi podczas przerw, nie wpatrujÄ c siÄ juĹź w zegar w oczekiwaniu na godzinÄ powrotu do domu. CzuĹam siÄ prawdziwa, szczÄĹliwa i speĹniona. PoszukiwaĹam sprawiedliwoĹci Boga, ktĂłra opiera siÄ wyĹÄ cznie na mojej synowskiej relacji i nie ma nic wspĂłlnego z ludzkÄ rekompensatÄ . CzuĹam siÄ nawet mniej zmÄczona i znalazĹam wiÄcej siĹy, by uczyÄ siÄ do egzaminu z jÄzyka angielskiego, ktĂłry ostatecznie zdaĹam, by mĂłc zostaÄ lekarzem w paĹstwowej sĹuĹźbie zdrowia⌠Dzisiaj nowa praca, nowi pacjenci, nowe wyzwania, ale to samo pytanie rano, ta sama ciekawoĹÄ, a zatem ten sam smak. Stella, Edynburg (Wielka Brytania)
âCzy jestem pewien tak jak moja cĂłrka?â W drugiej poĹowie 2020 roku Ĺźycie mojej rodziny zakĹĂłciĹ Covid. Za wyjÄ tkiem mnie i mojego starszego syna wszyscy zarazili siÄ wirusem. W dniu, kiedy moi rodzice zostali zabrani do szpitala â widziaĹem tylko z daleka, jak odchodzÄ , nie mogÄ c ich objÄ Ä â oraz z ĹźonÄ przebywajÄ cÄ w izolacji, zostaĹem tylko z MartÄ , mojÄ maĹÄ cĂłreczkÄ . Jej caĹkowita ufnoĹÄ pokĹadana we mnie skĹoniĹa mnie do zastanowienia, jak bardzo istotne byĹoby zadanie sobie pytania: âCzy jestem rĂłwnie pewien Boga co do mnie teraz? Czy jestem pewien, Ĺźe to, co siÄ dzieje, jest tym, czego naprawdÄ potrzebujÄ?â. PowtarzaĹem teĹź sobie i mojemu starszemu synowi â ktĂłry przebywaĹ w Mediolanie w zwiÄ zku ze studiami, unieruchomiony w domu, z wÄ tpliwoĹciÄ , czy on teĹź nie zaraziĹ siÄ wirusem â Ĺźe BĂłg nigdy nas nie opuĹciĹ i Ĺźe nie zrobi tego teraz. PowtarzaĹem to sobie jako Ĺrodek uĹmierzajÄ cy, aby egzorcyzmowaÄ sytuacjÄ, ale nic siÄ nie zmieniaĹo⌠Wtedy zaczÄ Ĺem po prostu robiÄ to, co byĹo do zrobienia: przygotowywaÄ obiad i kolacjÄ, sprzÄ taÄ dom, robiÄ pranie, prasowaÄ i w ten sposĂłb zaczÄ Ĺem rzeczywiĹcie doĹwiadczaÄ âstokroÄ wiÄcej tutaj, na ziemiâ. Po tym, jak sĹyszaĹem o tym tysiÄ ce razy i nigdy nie udaĹo mi siÄ tego doĹwiadczyÄ, poniewaĹź wypeĹniaĹo mnie moje wyobraĹźenie o samym sobie: Ĺźe musiaĹem byÄ taki a taki, Ĺźe musiaĹem mieÄ konkretny rodzaj pracy, musiaĹem, musiaĹem⌠Kiedy wypisano mojÄ mamÄ ze szpitala z wciÄ Ĺź pozytywnym wynikiem, ja, jako jedyny niezaraĹźony, nie mogĹem zbliĹźyÄ siÄ do niej, nie mogĹem siÄ z niÄ przywitaÄ, nie mogĹem siÄ niÄ zaopiekowaÄ. ByĹem odizolowany, nie mogÄ c nic zrobiÄ, a wĂłwczas moja Ĺźona, z bezwarunkowÄ darmowoĹciÄ , zajÄĹa siÄ niÄ pod kaĹźdym wzglÄdem. Potem przyszĹa wiadomoĹÄ o Ĺmierci mojego ojca, ktĂłrego juĹź ââwiÄcej nie zobaczyĹem. OpowiadaĹem przyjacielowi, Ĺźe uderzyĹ mnie jeden fakt: tak jak dziecko rodzi siÄ nagie i mama bierze je w ramiona, tak samo on umarĹ nagi, w objÄciach swojego prawdziwego Ojca. To doĹwiadczenie zmieniĹo we mnie, w nas, wszystko. Nasz sposĂłb bycia rodzinÄ , sposĂłb, w jaki chodzimy do pracy, w jaki patrzymy na przyjaciĂłĹ, nasz sposĂłb patrzenia na rzeczywistoĹÄ. Nie jest to akt heroizmu, jakiĹ wysiĹek (ostatecznie), ale âtakâ dla Niego, Takiego, jakim niespodziewanie postanawia do ciebie przyjĹÄ. I wĹaĹnie stajÄ c wobec rzeczywistoĹci, takiej, jaka przychodzi, odkrywamy, kim jesteĹmy i do Kogo naleĹźymy. Giordano, Perugia (WĹochy)
Zaproszenie na spotkanie W 2013 roku zostaĹam nauczycielkÄ pielÄgniarstwa i zawsze staraĹam siÄ przekazywaÄ moim uczniom miĹoĹÄ do opieki nad innymi. W 2018 roku zrobiĹam doktorat i postanowiĹam rzuciÄ wszystko i przenieĹÄ siÄ do Rio de Janeiro. Nie znaĹam tam nikogo, ale coĹ w moim sercu mĂłwiĹo mi, Ĺźe nie powinnam siÄ poddawaÄ. Nic nie byĹo Ĺatwe. Na poczÄ tku caĹej drogi straciĹam ojca, potem bĂłl z powodu opuszczenia moich dzieci i mojej matki pozbawiĹ mnie siĹ i zmusiĹ do zakwestionowania powodu i celowoĹci tego, co robiĹam. Podczas rozmowy kwalifikacyjnej spotkaĹam nauczycielkÄ o miĹym i przyjaznym spojrzeniu, ktĂłre dodaĹo mi odwagi. JakiĹ czas potem zaprosiĹa mnie ona na spotkanie, ktĂłrym byĹa SzkoĹa WspĂłlnoty. PrĂłbowaĹam siÄ zorganizowaÄ, Ĺźeby na nie pĂłjĹÄ, ale ostatecznie nigdy mi siÄ to nie udaĹo. DopĂłki nie nadeszĹa pandemia. Tamta nauczycielka zaprosiĹa mnie ponownie i tym razem spotkanie odbyĹo siÄ online. DaĹam radÄ. Mimo Ĺźe odlegĹy byĹ mi ten sposĂłb mĂłwienia, czuĹam siÄ caĹkowicie usatysfakcjonowana, moje zastrzeĹźenia do wiary, powodowane zmÄczeniem i doĹwiadczeniem pandemii, rozpadĹy siÄ w pyĹ. Po tym pierwszym spotkaniu zaczÄĹam zastanawiaÄ siÄ nad tym, co ci ludzie powiedzieli, wychodzÄ c od ksiÄ Ĺźki Blask oczu. Ludzie tacy jak ja, ktĂłrzy rozmawiali jednak o zmaganiach codziennego Ĺźycia, o wspĂłĹdzieleniu Ĺźycia w spoĹeczeĹstwie oraz o tym, jak utrzymaÄ ĹźywÄ relacjÄ z Bogiem. W nastÄpnym tygodniu z niepokojem wyczekiwaĹam udziaĹu w spotkaniu. Mimo caĹej wiedzy zdobytej podczas studiĂłw, nic nie odpowiadaĹo mi bardziej od tamtych sĹĂłw. Od tamtej pory nie przegapiĹam Ĺźadnego spotkania. Delikatny, hojny i uprzejmy sposĂłb, w jaki zostaĹam przyjÄta w grupie, oraz przejrzystoĹÄ i uczciwoĹÄ ludzi w ich czĹowieczeĹstwie, ich pragnienie, by przeĹźywaÄ swoje Ĺźycie z Bogiem, zaraziĹy mnie. Ufam, Ĺźe jest to miejsce, w ktĂłrym mogÄ zakotwiczyÄ Ĺźycie moje i mojej rodziny. Nawiasem mĂłwiÄ c, moje dzieci i moja mama przyjechaĹy do mnie, by ze mnÄ zamieszkaÄ⌠Ăngela Maria, Rio de Janeiro (Brazylia)
Zdalne nauczanie i Azurmendi Jestem nauczycielkÄ w liceum i podobnie jak wiele innych osĂłb bardzo cierpiaĹam z powodu decyzji rzÄ du o wznowieniu zdalnego nauczania. Nie robiĹam nic, tylko narzekaĹam z powodu niemoĹźnoĹci zmiany sytuacji i nie mogĹam siÄ doczekaÄ, Ĺźeby oderwaÄ siÄ od kamery wideo, plÄ taniny skopiowanych tekstĂłw moich uczniĂłw oraz presji ze strony rodzicĂłw⌠Nie dawaĹam juĹź rady. Potem dostaĹam maila od jednego z moich uczniĂłw, ktĂłry miÄdzy innymi napisaĹ mi: âByĹ to bardzo trudny czas dla wielu ludzi, tymczasem pani pokazaĹa, Ĺźe jest w stanie byÄ blisko nas, nawet na odlegĹoĹÄ, i za to pani dziÄkujÄâ. Te sĹowa otworzyĹy mi serce. ZaczÄĹam czytaÄ ksiÄ ĹźkÄ Mikela Azurmendiego El abrazo (âObjÄcieâ) i wychodziÄ z ociÄĹźaĹoĹci ostatniego okresu. JakimĹź zaskoczeniem byĹa lektura rozdziaĹu o wychowaniu, gdzie znalazĹam sĹowa, ktĂłre mĂłwiĹy o mnie: âChciaĹem byÄ nauczycielem, aby moje Ĺźycie sĹuĹźyĹo innym. Ze zdziwieniem mogĹem zobaczyÄ to, co Chrystus jest w stanie zrobiÄ z biednym czĹowiekiem takim jak ja. NauczyĹem siÄ patrzeÄ na uczniĂłw jako na dar, jak na pewnÄ dodatkowÄ moĹźliwoĹÄ, by kochaÄ, by dawaÄ siebie. Wiara pozwala nam ĹźyÄ z nadziejÄ , z pewnoĹciÄ , Ĺźe kaĹźda sytuacja jest moĹźliwoĹciÄ wydarzania siÄ dobraâ. WrĂłciĹam do szkoĹy naĹadowana, peĹna wdziÄcznoĹci, z mocnym pragnieniem dobra dla moich uczniĂłw oraz aby w peĹni przeĹźywaÄ szkoĹÄ takÄ , jakÄ narzuca rzeczywistoĹÄ, a nie takÄ , jakÄ ja bym chciaĹa. I mĹodzieĹź to zauwaĹźyĹa. Po assemblei w klasie, ktĂłrÄ uczniowie zwykle wykorzystujÄ , by zbieraÄ wszelkiego rodzaju skargi dotyczÄ ce róşnych przedmiotĂłw, reprezentanci uczniĂłw powiedzieli mi: âJeĹli chodzi o pani przedmiot, chcielibyĹmy pani powiedzieÄ, Ĺźe zdaliĹmy sobie sprawÄ, Ĺźe jest pani wobec nas zawsze dyspozycyjna, stara siÄ wyjĹÄ nam naprzeciw i nam pomĂłcâ. Jedna z mam, ktĂłrej syn ma problemy z naukÄ , napisaĹa do mnie: âWczoraj mĂłwiĹ tylko o pani ciepĹym powitaniu, gdy znĂłw siÄ zobaczyliĹcieâ. Azurmendi ma racjÄ, kiedy przypomina nam, Ĺźe Ĺźycie jest po to, by je dawaÄ, poniewaĹź nie moĹźesz go ÂŤmagazynowaÄÂť. I dodam, Ĺźe jeĹli zdecydujesz siÄ je dawaÄ, otrzymasz stokroÄ wiÄcej tutaj, na ziemi. Anna, Werona (WĹochy)
Hinduska przyjaciĂłĹka Dwa miesiÄ ce temu przeprowadziĹam siÄ do Luksemburga z powodu pracy. Po raz pierwszy zostawiam na tak dĹugo rodzinÄ, przyjaciĂłĹ, mojego chĹopaka, uniwersytet, by zamieszkaÄ w nieznanym miejscu, na dodatek poĹrĂłd bardzo niepewnej sytuacji ze wzglÄdu na pandemiÄ. Zaraz po przyjeĹşdzie kaĹźda chwila byĹa prowokacjÄ : poszukiwanie mieszkania, poznanie wspĂłĹlokatorek, integracja z kolegami podczas pracy zdalnej, przyzwyczajenie siÄ do klimatu, jedzenia, jÄzyka. Ale w obliczu kaĹźdej trudnoĹci, jakÄ napotykaĹam, moja historia i sposĂłb wychowania prowadziĹy mnie do pozytywnego i peĹnego zainteresowania nastawienia: wyzwania to nie okazja do narzekania, ale szansa, by jeszcze bardziej wejĹÄ w rzeczywistoĹÄ, by zrozumieÄ, co jest dla mnie dobre. Gdy minÄ Ĺ poczÄ tkowy okres, zaczÄ Ĺ wkradaÄ siÄ strach przed rutynÄ : jak uda mi siÄ pozostaÄ takÄ âwygĹodniaĹÄ â takĹźe w codziennoĹci, kiedy nie bÄdzie juĹź tych âniezwykĹychâ wydarzeĹ? Paradoksalnie brakowaĹo mi trudnych chwil, ktĂłre sprawiaĹy, Ĺźe byĹam niespokojna, ale przepeĹniona pragnieniem. ZastanawiajÄ c siÄ jednak nad tym, co najbardziej przebudziĹo moje czĹowieczeĹstwo w ostatnich miesiÄ cach, pomyĹlaĹam o mojej hinduskiej wspĂłĹlokatorce. Pewnego dnia wpadĹa do mojego pokoju, proszÄ c, Ĺźebym pomogĹa jej w pewnej trudnoĹci, a tydzieĹ później zapytaĹa, czy moĹźe pĂłjĹÄ ze mnÄ na mszÄ Ĺw. Kilka dni temu natomiast poprosiĹa mnie, byĹmy poszĹy na spacer, poniewaĹź âpotrzebowaĹa mojego sposobu patrzenia na rzeczyâ. Nie miaĹ miejsca Ĺźaden szczegĂłlnie znaczÄ cy fakt czy rozmowa, ale kiedy spotykaĹyĹmy siÄ z pozostaĹymi wspĂłĹlokatorami, przy obiedzie lub w przerwie na kawÄ, jako jedyna miaĹam innÄ perspektywÄ. Wszystkie przeprowadziĹyĹmy siÄ tutaj w tym samym czasie, zaczÄĹyĹmy pracowaÄ w tej samej firmie tego samego dnia. Ale tam, gdzie one widziaĹy powĂłd do zaĹamania, ja dostrzegaĹam okazjÄ do rozwoju. WiedziaĹam, Ĺźe czeka mnie coĹ dobrego. Oto wĹaĹnie same okolicznoĹci wystarczajÄ , by mnie przebudziÄ, by sprawiÄ, Ĺźebym znĂłw byĹa âwygĹodniaĹaâ. NadzwyczajnoĹÄ, ktĂłrej szukaĹam, juĹź tu jest â w rzeczywistoĹci jest juĹź wszystko. Marta, Luksemburg
Serenada pod oknem Pewnego wieczoru zobaczyĹam nagranie przedstawiajÄ ce starszego pana, ktĂłry, aby dotrzymaÄ towarzystwa Ĺźonie, od miesiÄ ca przebywajÄ cej w szpitalu, wziÄ Ĺ krzeseĹko, usiadĹ pod oknem szpitala z akordeonem i zagraĹ dla niej serenadÄ. ByĹam pod wielkim wraĹźeniem tego, co zrobiĹ, i chciaĹam zrozumieÄ, co je wywoĹaĹo: ten zapalony muzykant pokazaĹ sposĂłb na bycie wolnym poĹrĂłd najsurowszych ograniczeĹ (nie zĹamaĹ Ĺźadnej z zasad naĹoĹźonych w czasie stanu wyjÄ tkowego), a ponadto okazywaĹ wzruszajÄ cÄ dobroÄ i miĹoĹÄ, ktĂłre uczyniĹy go kreatywnym. NastÄpnego dnia postanowiĹam pokazaÄ nagranie moim uczniom, poniewaĹź wydaje mi siÄ, Ĺźe pytanie o to, jak byÄ wolnym w czterech Ĺcianach, jest jednym z najbardziej palÄ cych, z jakimi mĹodzieĹź Ĺźyje w tym okresie. Uczennica, ktĂłra w minionych tygodniach nigdy nie wykonywaĹa ze spokojem moich poleceĹ, gdy oglÄ dnÄĹa to nagranie, wykrzyknÄĹa: âJa teĹź tak chcÄ!â. Na co ja odpowiedziaĹam: âZgadza siÄ, ja takĹźe, taka miĹoĹÄ i wolnoĹÄ sÄ upragnioneâ. ZdaĹam sobie sprawÄ, Ĺźe ona, tak jak ja, bardzo szybko posĹuĹźyĹa siÄ swoim sercem i uĹwiadomiĹa sobie odpowiednioĹÄ tego, co widziaĹa. Podczas tej lekcji i w nastÄpnych tygodniach zabraĹa siÄ do pracy z nowÄ gotowoĹciÄ . Od jakiegoĹ czasu chodziĹo mi po gĹowie to pytanie: âCo jest ĹşrĂłdĹem Ĺźycia w nas? Co jest ĹşrĂłdĹem Ĺźycia w naszym tworzeniu kultury? Co zmienia nas i ich?â i wydaje mi siÄ, Ĺźe za poĹrednictwem tego prostego faktu pojÄĹam, Ĺźe ĹşrĂłdĹem Ĺźycia w nas i w mĹodych jest dotarcie do âpunktu zapalnegoâ, czyli do stwierdzenia, co wĹaĹciwie posiada wartoĹÄ i co nam odpowiada z tego, co nam siÄ wydarza. Francesca, Mediolan (WĹochy)
âNic nie jest w stanie zachwiaÄ nadzieiâ Mam 66 lat i Ruch spotkaĹam w liceum. ByĹo to dla mnie spotkanie âmiĹoĹci i nienawiĹciâ, zostaĹam bowiem poraĹźona obecnoĹciÄ Chrystusa. MiaĹam za sobÄ doĹwiadczenie bycia czÄĹciÄ jednej z podstawowych wspĂłlnot chrzeĹcijaĹskich, ktĂłra po latach zostaĹa wchĹoniÄta przez socjalizm chrzeĹcijaĹski. Spotkanie z Ruchem towarzyszyĹo mi jednak w Ĺźyciu i dzieĹ po dniu ksztaĹtowaĹo je. MusiaĹam osiÄ gnÄ Ä mĂłj obecny wiek, by zrozumieÄ, Ĺźe caĹe dobro, nadzieja, osÄ d o rzeczywistoĹci, sposĂłb przeĹźywania mojej wiary, wszystko pochodzi z tego charyzmatu, z ktĂłrego czerpaĹam, ktĂłrym siÄ ĹźywiĹam, ale nie chciaĹam daÄ caĹej siebie poprzez akt zapisania siÄ do Bractwa, ktĂłry uwaĹźaĹam za zbyt formalny. Tymczasem w ostatecznym rozrachunku byĹ to mĂłj sposĂłb na potwierdzenie swojej autonomii wobec Chrystusa. DzieĹ Inauguracji Roku byĹ jak policzek. Ja takĹźe, podobnie jak Mikel Azurmendi, patrzyĹam, ale tak naprawdÄ nie widziaĹam. PostrzegaĹam piÄkno jako ogieĹ, ktĂłry mnie ogrzewaĹ, ale przed ktĂłrym prĂłbowaĹam uciec. WidziaĹam, jak Chrystus dziaĹaĹ w przyjacioĹach, ktĂłrzy â podobnie jak Enrico Guffanti, ktĂłry odszedĹ od nas kilka miesiÄcy temu â zmienili mĂłj sposĂłb patrzenia na Ĺźycie, widziaĹam i wspĂłĹdzieliĹam pasjÄ wychowawczÄ , ktĂłra karmi siÄ i konkretyzuje w wierze. Ale przede wszystkim spotkaĹam przyjaciĂłĹ, ktĂłrzy dali mi Ĺwiadectwo, Ĺźe nic innego â ani bĂłl, ani choroba, ani nawet ĹmierÄ â nie jest w stanie zachwiaÄ nadziei. WidziaĹam, jak Ĺźyje siÄ z prawdziwym smakiem Ĺźycia. A zatem ze wzruszeniem i z ogromnÄ wdziÄcznoĹciÄ proszÄ o moĹźliwoĹÄ zapisania siÄ do Bractwa. Paola, Albizzate â Varese (WĹochy)
W obliczu strachu W ubiegĹym miesiÄ cu moja rodzina przebywaĹa na kwarantannie, poniewaĹź moje dzieci uzyskaĹy pozytywny wynik testu. Pewnego wieczoru przyszĹa chwila desperacji, a takĹźe strachu po tym, jak w telewizyjnych wiadomoĹciach zobaczyĹam przeraĹźajÄ ce relacje. BaĹam siÄ, gdyĹź pomyĹlaĹam o sobie i o moim mÄĹźu, wystawionych na niebezpieczeĹstwo zaraĹźenia siÄ, gdyĹź czuliĹmy siÄ trochÄ dziwnie. Potem pewnego ranka mÄ Ĺź budzi siÄ i opowiada mi, Ĺźe w nocy miaĹ nieprzyjemne dreszcze i wszystko go bolaĹo, wtedy pomyĹlaĹam: âNo wĹaĹnie, on teĹź zaraziĹ siÄ wirusem!â. W ten sposĂłb znowu ogarnÄ Ĺ mnie strach. WĂłwczas zobaczyĹem paĹşdziernikowe âTracceâ (wĹoskie âĹladyâ â przyp. red.), ktĂłre leĹźaĹy na komodzie w moim pokoju od wielu dni, kiedy to nie raczyĹam ich nawet przeglÄ dnÄ Ä. A zatem siÄgnÄĹam po nie i zaczÄĹam czytaÄ. Wiele rzeczy wywarĹo na mnie wraĹźenie, a zwĹaszcza artykuĹ zatytuĹowany âCosa ci sta succedendoâ (âCo siÄ nam przydarzaâ): przeczytaĹam o synu dajÄ cym Ĺwiadectwo o pogodnej postawie matki w obliczu choroby ojca oraz o tym, Ĺźe czuje siÄ wdziÄczna za to wszystko, co Pan jej dawaĹ. Jedno zdanie utkwiĹo mi w gĹowie: âRzeczywistoĹÄ zawsze jest zamieszkuje Tajemnicaâ. Wtedy pozbieraĹam siÄ, umyĹam, ubraĹam i przypomniaĹam sobie o wszystkich przejawach miĹoĹci, ktĂłrych doĹwiadczyĹam, bÄdÄ cych niewÄ tpliwie znakiem Jego obecnoĹci. MyĹlÄ teĹź, Ĺźe jeĹli siÄgniÄcie po âTracceâ âustawiaâ mĂłj dzieĹ, dzieje siÄ tak z pewnoĹciÄ dlatego, Ĺźe stoi za tym Ten, ktĂłry jako jedyny moĹźe mnie ruszyÄ z miejsca. PokonaliĹmy Covid, a ja w tak trudnym okresie mogĹam dotknÄ Ä obecnoĹci Pana i to sprawiĹo, Ĺźe jestem bardzo szczÄĹliwa i wdziÄczna. Maria Luisa, Rzym (WĹochy)
Drodzy przyjaciele, od stycznia âTracceâ majÄ nowego redaktora naczelnego. Jest to znajome piĂłro, ktĂłre znacie i cenicie od dawna: Alessandra Stoppa. MiaĹem szczÄĹcie wprowadziÄ jÄ w naszÄ pracÄ wiele lat temu i zobaczyÄ, jak z czasem rozkwitajÄ jej wielkie przymioty, zarĂłwno zawodowe, jak i ludzkie. Teraz jestem wdziÄczny za gotowe i peĹne âtakâ, z jakim przyjÄĹa powierzonÄ jej przez ksiÄdza CarrĂłna odpowiedzialnoĹÄ. Jestem teĹź pewny, Ĺźe czasopismo oraz inne narzÄdzia komunikacji Ruchu (od strony clonline.org po profile spoĹecznoĹciowe) razem z niÄ bÄdÄ dalej wzrastaĹy, odpowiadajÄ c jeszcze lepiej ich celom wychowawczym i misyjnym. Ze swojej strony nadal bÄdÄ wspĂłĹpracowaĹ, uczestniczÄ c w inny sposĂłb w tej przygodzie. Kiedy trafiĹem tu w 2007 roku, opuszczajÄ c âCorriere della Seraâ, miaĹem wielkie oczekiwania. OprĂłcz smaku nowego wyzwania (oraz strachu), pomyĹlaĹem: âJeĹli peĹnia Ĺźycia, ktĂłrÄ odkryĹem, spotykajÄ c ksiÄdza Giussaniego, staje siÄ takĹźe ÂŤsurowcemÂť pracy, mogÄ tylko zyskaÄâ. A zatem: to, co otrzymaĹem â i co nadal otrzymujÄ, dzieĹ po dniu â jest nieskoĹczenie czymĹ wiÄcej. Za to nigdy nie bÄdÄ wystarczajÄ co wdziÄczny ksiÄdzu JuliĂĄnowi CarrĂłnowi oraz drodze, ktĂłrÄ kaĹźe nam podÄ ĹźaÄ. Tak samo jak nigdy nie bÄdÄ w stanie wystarczajÄ co podziÄkowaÄ redakcji, wspĂłĹpracownikom, przyjacioĹom, wam â czytelnikom, wszystkim tym, ktĂłrzy na tysiÄ c sposobĂłw wnieĹli wkĹad w Ĺźycie tej gazety. Oraz w moje. Dobrej drogi! Davide Perillo
Drogi Davide, to my dziÄkujemy ci za te lata. Tym, co ty otrzymaĹeĹ, wszyscy siÄ cieszyliĹmy. Poprzez twojÄ pracÄ, twoje gĹÄbokie oddanie â przez to, jak pozwalaĹeĹ rodziÄ siÄ twarzom, imionom i faktom tej historii Ĺaski, ktĂłra nigdy nie przestaje nas zagarniaÄ. Na spotkaniu w 1992 roku ksiÄ dz Giussani, mĂłwiÄ c o âTracceâ, powiedziaĹ: âĹťyjemy dziÄki temu, co widzimyâ. To sÄ Ĺźyczenia, ktĂłre skĹadam naszemu Ĺźyciu oraz Ĺźyciu tego czasopisma, kaĹźdemu, kto z nim wspĂłĹpracuje i kto je czyta. DziÄkujÄ! (as)
LISTY Konkretna forma powoĹania W styczniu na Szkole WspĂłlnoty czytaliĹmy o konkretnej formie powoĹania, ktĂłrego dokonuje Jezus. Rodzina, monaster⌠WydawaĹo siÄ, Ĺźe to bliskie naszemu codziennemu Ĺźyciu, jednak niewiele osĂłb dzieliĹo siÄ swoim doĹwiadczeniem. Nie byĹo teĹź pytaĹ. Uderzony tym, postawiĹem wszystkim pytanie: dlaczego nic nie mĂłwimy, nie dzielimy siÄ doĹwiadczeniem na Szkole WspĂłlnoty? Odpowiedzi byĹy wielkim otwarciem siÄ na to, co siÄ wydarza, oraz znakiem zaufania do miejsca, ktĂłre Chrystus nam podarowaĹ. Podam tylko przykĹady , ktĂłre mnÄ wstrzÄ snÄĹy. Krysia mĂłwiĹa, Ĺźe w dzieciĹstwie w rodzinie doĹwiadczaĹa wiele trudu i niepewnoĹci. W jej domu byĹ alkohol i przemoc, a ona mogĹa tylko milczeÄ. Dopiero wspĂłlnota koĹcielna staĹa siÄ domem, czyli miejscem, gdzie doĹwiadczyĹa towarzystwa, ktĂłre wspiera w drodze ku Przeznaczeniu. Po tygodniu dodaĹa jeszcze, Ĺźe gdyby nie spotkanie z Ruchem, jej maĹĹźeĹstwo by siÄ rozpadĹo. SĹyszÄ c to, poczuĹem, Ĺźe Chrystus jest rzeczywiĹcie obecny i dziaĹa dzisiaj. Daje dom tym, ktĂłrzy go nie mieli, i podarowuje nowe spojrzenie na mÄĹźa, ĹźonÄ, dzieci i przyjaciĂłĹ. Co wiÄcej, pozwala mi w tym uczestniczyÄ, Ĺźebym sam zobaczyĹ cud Jego obecnoĹci. ChcÄ przytoczyÄ teĹź kilka sĹĂłw, ktĂłre Gosia napisaĹa po ostatniej Szkole WspĂłlnoty: âCzeĹÄ Piotr! Wczoraj prĂłbowaĹam siÄ poĹÄ czyÄ ze SzkoĹÄ CL, ale nie udaĹo siÄ. MĂłwi siÄ: trudno. Pomimo tego cieszÄ siÄ, Ĺźe zmobilizowaĹeĹ mnie do przeczytania SzkoĹy WspĂłlnoty z ksiÄdzem CarrĂłnem. DoĹwiadczenie innych ludzi daĹo mi siĹÄ do dalszego dziaĹania. Po trosze czujÄ siÄ tak, jakbym byĹa na ÂŤfarmieÂť, zamkniÄta w domu przez nadmiar obowiÄ zkĂłw i odciÄta od Ĺwiata przez zaspy ĹnieĹźne. CzytajÄ c ten tekst, ÂŤzaczerpnÄĹam ĹwieĹźego powierzaÂť, ktĂłrego mi bardzo brakuje. DziÄki Tobie poczuĹam siÄ tak, jak Ilenia, o ktĂłrej CarrĂłn tak powiedziaĹ: ÂŤA zatem odczuĹa ona potrzebÄ, Ĺźeby ktoĹ podaĹ jej dĹoĹ. Czego potrzebujemy? Potrzebujemy pewnego miejsca, takiego jak to, gdzie moĹźemy wrĂłciÄ, nie gorszÄ c siÄ niczym, miejsca niepozwalajÄ cego siÄ sprowadziÄ do naszych redukcji, do naszych interpretacjiÂť. RzeczywiĹcie, mimo zamkniÄcia i ograniczeĹ z powodu epidemii, wciÄ Ĺź dostajÄ pomocnÄ dĹoĹ w postaci konkretnej wspĂłlnoty KoĹcioĹaâ. Piotr, BiaĹystok
Co daje mi SzkoĹa WspĂłlnoty online? Bardzo siÄ ucieszyĹam, kiedy w zeszĹym roku na poczÄ tku lockdownu dowiedziaĹam siÄ o moĹźliwoĹci zdalnego udziaĹu w opolskiej Szkole WspĂłlnoty CL. UbogaciĹo to nie tylko mĂłj plan zajÄÄ, ktĂłry i tak juĹź byĹ urozmaicony konferencjami, ale przede wszystkim byĹ to dla mnie powrĂłt do ĹşrĂłdĹa. Bo chociaĹź tutaj, w Niemczech, jestem obecna w naszym Ruchu, mamy regularne spotkania Bractwa i bardziej lub mniej uczestniczyĹam przed âkoronÄ â w Szkole WspĂłlnoty w Bruchsal (okoĹo 50 km od Speyer), to moĹźliwoĹÄ udziaĹu w polskiej grupie niespodziewanie dodaĹa mi nieopisanej radoĹci i otuchy, poczuĹam siÄ mocniej otoczona ramieniem przyjaĹşni. Czas pandemii bardziej mi uĹwiadomiĹ, jakim bogactwem jest to towarzystwo charyzmatu ksiÄdza Giussaniego w moim Ĺźyciu. I wĹaĹnie w opolskiej Szkole WspĂłlnoty online biorÄ udziaĹ osoby, ktĂłre znam od poczÄ tku powstania ruchu CL w Polsce: ksiÄ dz Joachim, Aurelia, Marysia, Basia, potem niedĹugo zaraz Nela, Irena, Teresa... W moim przypadku przygoda z Ruchem zaczÄĹa siÄ na serio od ksiÄdza Joachima, ktĂłry zaproszony na miÄdzynarodowe wakacje CL przez naszÄ wĹoskÄ przyjaciĂłĹkÄ z KUL-u â AnnÄ LiÄ, wrĂłciĹ zachwycony charyzmatem ksiÄdza Giussaniego. KsiÄ dz Joachim byĹ moim autorytetem, wiÄc automatycznie poszĹam jego Ĺladami. I teraz, powracajÄ c do ĹşrĂłdĹa, jeszcze raz siÄ przebudziĹam, powrĂłciĹam do wiÄkszej rzetelnoĹci i weryfikacji moich decyzji i trybu Ĺźycia. I nawet jeĹli wciÄ Ĺź nadchodzi niespodziewanie trudny czas, peĹen zmartwieĹ i troski, to patrzÄ c co tydzieĹ na te âstareâ i ânoweâ twarze, odczuwam i pocieszenie, i przywoĹanie zarazem do wiÄkszego zaufania Bogu. Moje korzenie sÄ odĹźywiane (nawoĹźone), by trwaÄ i nie zmarnowaÄ ani podarowanej mi wolnoĹci, ani miĹosierdzia BoĹźego. Jestem bardzo wdziÄczna za ten wielki dar przyjaĹşni, ktĂłry pomaga przetrwaÄ burze i cieszyÄ siÄ odnowionym smakiem Ĺźycia. Iwona, Spayer (Niemcy)
âDaje do myĹleniaâŚâ W noc BoĹźego Narodzenia, tuĹź po pĂłĹnocy, odeszĹa do Pana Jasia â nasza przyjaciĂłĹka ze wspĂłlnoty opolskiej. ZmarĹa po dĹugich zmaganiach z chorobÄ , w ktĂłrych jej towarzyszyliĹmy, zwĹaszcza modlitewnie. ByĹam Ĺwiadkiem heroizmu, z jakim Jasia przeĹźywaĹa ostatnie miesiÄ ce swojego Ĺźycia. Pomimo tego, Ĺźe z powodu pandemii nasz kontakt osobisty byĹ bardzo ograniczony, na poczÄ tku paĹşdziernika napisaĹam do przyjacióŠz grupy Bractwa wiadomoĹÄ przez WhatsAppa: âChciaĹam podzieliÄ siÄ z Wami pewnÄ refleksjÄ : zadzwoniĹa do mnie Janina, prosiĹa mnie o drobnÄ przysĹugÄ â o kupienie jej mÄ ki okreĹlonego rodzaju, o ktĂłrej kiedyĹ rozmawiaĹyĹmy. ProĹbÄ jej speĹniĹam. DzwoniĹa, Ĺźeby mi podziÄkowaÄ za tÄ uprzejmoĹÄ, ale jej wdziÄcznoĹÄ byĹa niewspĂłĹmierna do mojego wkĹadu. Rozmowa z niÄ wprawiĹa mnie w zdumienie. Jasia byĹa bardzo radosna. PowiedziaĹa mi, Ĺźe gdyby mogĹa siÄ ubraÄ i wyjĹÄ na spacer z psem, to byĹaby najszczÄĹliwszym czĹowiekiem⌠I wtedy przemknÄĹo mi przez myĹl, Ĺźe ja przecieĹź sama siÄ ubieram i po prostu wychodzÄ (nie z psem co prawda, ale to nie ma znaczenia), a na dodatek mogÄ pĂłjĹÄ codziennie na mszÄ Ĺw... RadoĹÄ Jasi, ktĂłra z niej promieniuje, naprawdÄ daje do myĹleniaâ. Ludzie zgromadzeni na pogrzebie przy bardzo niesprzyjajÄ cej pogodzie, obecnoĹÄ kilku ksiÄĹźy i dostojna liturgia â to rĂłwnieĹź dawaĹo do myĹlenia. UwidoczniĹo siÄ bowiem piÄkno wiary i przyjaĹşni w wierze. Jasia byĹa osobÄ bardzo ĹźyczliwÄ i uczynnÄ . PracowaĹa kiedyĹ w refektarzu WyĹźszego Seminarium Duchownego w Opolu, otaczajÄ c jego domownikĂłw modlitwÄ i ĹźyczliwoĹciÄ oraz ĹwiadczÄ c drobne usĹugi krawieckie. Gdy przeszĹa juĹź na emeryturÄ, klerycy nadal korzystali z jej dobroci, przynoszÄ c guzik do przyszycia, rozdarte spodnie do zaĹatania albo koszulÄ czy sutannÄ do zacerowania. Swojej wspĂłlnocie parafialnej podarowaĹa pokaĹşnÄ liczbÄ komĹź, obrusĂłw i stuĹ. PotrafiĹa piÄknie szyÄ i haftowaÄ. W mojej parafii po dziĹ dzieĹ uĹźywany jest obrus wyhaftowany przez JasiÄ kilkanaĹcie lat temu na proĹbÄ rodzicĂłw dzieci pierwszokomunijnych, ktĂłrzy w dowĂłd wdziÄcznoĹci za przyjÄcie przez ich dzieci Pana Jezusa do serca chcieli zĹoĹźyÄ jakiĹ dar dla koĹcioĹa. Jasia chÄtnie podjÄĹa siÄ wtedy tego dzieĹa. IlekroÄ patrzÄ na ten obrus rozĹoĹźony na oĹtarzu, podziwiam jej poĹwiÄcenie (bo juĹź wtedy miaĹa kĹopoty ze wzrokiem) oraz dbaĹoĹÄ o wysokÄ jakoĹÄ swoich maĹych arcydzieĹ. Obrus nadal lĹni bielÄ , a zatem musiaĹ zostaÄ wykonany z porzÄ dnej tkaniny⌠WspominajÄ c Ĺźycie Jasi, utkane âz róşnych wÄ tkĂłwâ, z róşnych okolicznoĹci, w ktĂłrych dojrzewaĹa, aĹź po szczegĂłlnie trudne chwile wielkiego cierpienia, i jej postawÄ, jej wielkÄ wdziÄcznoĹÄ za caĹe wyĹwiadczone jej dobro, widzÄ przepiÄkny âobrusâ Ĺźycia, naprawdÄ dobrej jakoĹci. Niech Pan BĂłg, w ktĂłrego wierzyĹa i ktĂłrego tak kochaĹa, obdarzy jÄ nieskoĹczonym szczÄĹciem, otoczy jej syna Andrzeja swojÄ opiekÄ , a nam nie pozwoli zapomnieÄ o tym, co âdawaĹo nam do myĹleniaâ, kiedy patrzyliĹmy na ziemskie Ĺźycie Jasi. Gabriela, Opole
Spotkanie z ruchem po 30 latach Czym jest dla mnie ponowne spotkanie z Ruchem? Moje ponowne spotkanie z Ruchem staĹo siÄ moĹźliwe dziÄki Covid-19 i naszemu wspĂłlnemu doĹwiadczeniu zamkniÄcia w domach. Gdy zostaĹam zaproszona do opolskiej grupy na spotkania online, przyjÄĹam zaproszenie z radoĹciÄ . Dlaczego akurat grupa opolska? Dlaczego teraz i na Skype? Dlaczego miaĹam przerwÄ? Co mi dajÄ te spotkania? Kiedy w marcu doĹÄ czyĹam poprzez Internet do grupy uczestniczÄ cej w dniu skupienia, uĹwiadomiĹam sobie, Ĺźe znĂłw mogÄ przynaleĹźeÄ do czegoĹ, co byĹo kiedyĹ moim udziaĹem. ZaczÄĹam rozpoznawaÄ imiona konkretnych ludzi, z ktĂłrymi ponad 30 lat temu kroczyĹam tÄ samÄ drogÄ , podobny sposĂłb myĹlenia wynikajÄ cy z nauczania ksiÄdza Giussaniego. To byĹ gĹos, ktĂłry staĹ siÄ zaproszeniem do uczestniczenia ponownie w Ruchu, bycia czÄĹciÄ towarzystwa. UĹwiadomiĹam sobie, Ĺźe przynaleĹźnoĹÄ do tej grupy jest moim wybawieniem z tej otchĹani niezrozumiaĹego obecnie Ĺwiata. UwaĹźam, Ĺźe to, co nas otacza, jest juĹź naszÄ rzeczywistoĹciÄ . Nie wrĂłcimy do czasu przeszĹego i mamy teraz okazjÄ, dziÄki uczestniczeniu w Ruchu, by z otwartoĹciÄ uczyÄ siÄ, jak ĹźyÄ w otaczajÄ cym nas Ĺwiecie. Moja historia Ĺźycia w Ruchu siÄga czasĂłw studenckich. SpotkaĹam ludzi z Ruchu w Lublinie w latach 80. XX w. i tam nawiÄ zaĹam przyjaĹşnie, ktĂłre przetrwaĹy przez lata. âChrystus bierze czĹowieka w posiadanie w sakramencie chrztu â mĂłwi tekst SzkoĹy WspĂłlnoty â pozwala mu wzrastaÄ, dorosnÄ Ä, a w spotkaniu pozwala mu doĹwiadczyÄ bliskoĹci odmiennej ludzkiej rzeczywistoĹci, odpowiadajÄ cej mu, przekonujÄ cej, wychowujÄ cej, twĂłrczej, ktĂłra w jakiĹ sposĂłb go olĹniewaâ. Ruch mnie wychowywaĹ, stawiaĹ wyzwania, dawaĹ poczucie uczestniczenia w drodze rozwoju wiary. PoruszaĹ mnie, uczyĹ innej wraĹźliwoĹci, mogĹam przynaleĹźeÄ do towarzystwa, ktĂłre prowokowaĹo mnie, by skonfrontowaÄ swojÄ wiarÄ z wĹasnym Ĺźyciem, z tym, co przeĹźywaĹam osobiĹcie. Czy daĹam radÄ? Róşnie ukĹadaĹo siÄ moje Ĺźycie i musiaĹam dokonaÄ wyboru. Pan BĂłg miaĹ wobec mnie plany i zamieszkaĹam z moim mÄĹźem na jego wyspie, w Irlandii, na poczÄ tku lat 90. Zawsze jednak towarzyszyĹa mi wielka tÄsknota i co roku w wakacje rodzinnie wracaliĹmy do kraju. DziÄkujÄ Wam, z ktĂłrymi mogĹam nadal spotykaÄ siÄ w kraju, za wspĂłlne ogniska i wycieczki, za odwiedziny w naszym domu. ByliĹmy caĹÄ rodzinÄ zaproszeni na wakacje Ruchu w Zakopanem. We mnie stale byĹa obecna tÄsknota za tym towarzystwem, do ktĂłrego moĹźna by przynaleĹźeÄ. Moje prĂłby przyĹÄ czenia siÄ do Ruchu tu, na miejscu, w Irlandii, nie powiodĹy siÄ, zabrakĹo nam tego porozumienia, ktĂłre wynika ze wspĂłlnej historii. OdlegĹoĹÄ mojego miejsca zamieszkania rĂłwnieĹź staĹa na przeszkodzie temu, by dojeĹźdĹźaÄ do Dublina na wieczorne spotkania SzkoĹy WspĂłlnoty. Podarunkiem dla mnie byĹo rozpoczÄcie SzkoĹy WspĂłlnoty na Skype. PrzyjÄĹam ten dar, a poniewaĹź czÄĹÄ przyjacióŠz lat studenckich zwiÄ zana jest z Opolem, dlatego przylgnÄĹam do grupy opolskiej. W kaĹźdÄ ĹrodÄ jest mi podarowany czas, aby zobaczyÄ twarze coraz mi bliĹźsze, zaprzyjaĹşniÄ siÄ na nowo i ponownie byÄ prowokowanÄ na drodze do zbawienia. OczywiĹcie brakuje mi bezpoĹredniego kontaktu, choÄ jakÄ Ĺ namiastkÄ jest wymiana spojrzeĹ poprzez ekran laptopa. Aktualnie ma miejsce pokorne wsĹuchiwanie siÄ w gĹosy i przeĹźycia innych. CzujÄ jednak bliskoĹÄ z tymi osobami, odnajdujÄ podobny sposĂłb modlenia siÄ, myĹlenia, odczuwania i rozumienia sĹĂłw zawartych w cotygodniowej lekturze. W rozmowie z moim mÄĹźem, cĂłrkÄ , synem (wszyscy przebywamy w domu i pracujemy, a mĹodzi studiujÄ online ze wzglÄdu na lockdown) uĹwiadomiĹam sobie, Ĺźe kaĹźdy z nas szuka drogi pogĹÄbienia swojej wiary, kaĹźdy indywidualnie, na swĂłj sposĂłb. Ale jest teĹź miejsce, by podejmowaÄ trudne rozmowy, dyskutowaÄ na tematy zwiÄ zane z zamkniÄtymi koĹcioĹami, niemoĹźliwoĹciÄ uczestniczenia we mszy Ĺw. i wszelkimi przeszkodami, by korzystaÄ z sakramentĂłw. âKtoĹ inny pozwoliĹ nam spotkaÄ to, co jest decydujÄ ce, abyĹmy zostali wprowadzeni w pewnÄ i ostatecznÄ relacjÄ z naszym Przeznaczeniem. A spotkanie to jest konkretnym towarzystwem, ktĂłre zaczÄĹo istnieÄ i rozwijaĹo siÄ w okreĹlonym czasie . (...) To ustanowione dla nas przez Ducha ĹwiÄtego towarzystwo posiada strukturÄ, konstrukcjÄ noĹnÄ , okreĹlony parametr konstytutywnyâ. KaĹźdy wnosi coĹ swojego, ale przede wszystkim jesteĹmy razem w obecnym doĹwiadczeniu. In comunione. Aurelia, Irlandia
BoĹźe Narodzenie kaĹźdego dnia MinÄĹo lato, jesieĹ zrobiĹa miejsce zimie, a my dalej trwamy w pandemicznej rzeczywistoĹci. Prawie rok temu, kiedy byĹ pierwszy lockdown, napisaĹam do âĹladĂłwâ. Mimo tego wszystkiego, co nas wtedy otaczaĹo, tej wielkiej niepewnoĹci i niewiadomej przyszĹoĹci, tej przyszĹoĹci, ktĂłra w Ĺźaden sposĂłb nie pasowaĹa do naszej miary, do naszych planĂłw, do naszych ambicji, ten tekst byĹ przepeĹniony nadziejÄ i ufnoĹciÄ . Ile z tego pozostaĹo? ByĹo róşnie. PatrzÄ c obiektywnie na miniony czas, wiÄcej w nim optymizmu, ufnoĹci i zawierzenia niĹź apatii i zagubienia. DzieĹ za dniem czas niezmiennie pĹynie w nurcie naszego Ĺźycia. NadeszĹo Triduum Paschalne i Wielkanoc. ZamkniÄte koĹcioĹy, Pan Jezus zamkniÄty w tabernakulum i ja ĹaknÄ ca Jego obecnoĹci w Komunii. PamiÄtam tÄ pustkÄ, ktĂłrÄ staraĹam siÄ wypeĹniaÄ modlitwÄ , mszÄ online, lecz tego pragnienia, tej tÄsknoty za Jezusem w tym maĹym, biaĹym kawaĹku chleba niczym nie mogĹam zapeĹniÄ. Ten czas i ta tÄsknota pomogĹy mi w uĹwiadomieniu sobie, jakÄ ĹaskÄ byĹam do tej pory obdarowywana, a to, co wydawaĹo siÄ czymĹ staĹym, w zasiÄgu mojej rÄki, w zasiÄgu mojego postanowienia â pĂłjĹcie na mszÄ, przyjÄcie Komunii â to wszystko staĹo siÄ niemoĹźliwym i nie byĹo uzaleĹźnione ode mnie, od mojej woli czy chÄci. ZostaĹo tylko nieprzebrane pragnienie i tÄsknota serca za tym, co staĹo siÄ nieosiÄ galne. NieustajÄ ce pytanie, jak to moĹźliwe, Ĺźe w jednym momencie musiaĹam przewartoĹciowaÄ to, co miaĹam, to, co mam, i to, co chciaĹabym mieÄ. WyznaczyÄ na nowo priorytety, a przede wszystkim w tej ogĂłlnej âstracieâ dopiero dostrzec to, co byĹo najwaĹźniejsze. UĹwiadomiÄ sobie swojÄ kruchoĹÄ i zaleĹźnoĹÄ od bliskich, przyjaciĂłĹ, innych ludzi, ale przede wszystkim odkryÄ swojÄ zaleĹźnoĹÄ od Boga. OdkryÄ na nowo, bardziej wyraĹşnie i namacalnie, Ĺźe âjestem Jego umiĹowanym dzieckiemâ. Miniony okres, bardziej niĹź kiedykolwiek uzmysĹowiĹ mi, Ĺźe wszystko bez wyjÄ tku jest darem. ChoÄ z mojej maĹej, po ludzku ograniczonej perspektywy czasami nie zauwaĹźam tego, co jest na horyzoncie, a droga prowadzÄ ca hen, ku niemu jest zamglona, niewyraĹşna, usĹana lÄkami o jutro, rozdrobniona drobiazgami. W tych momentach, w ktĂłrych moja ĹwiadomoĹÄ skupiona jest na owej czÄ stkowoĹci, zaciera siÄ to, co istotne, nie widzÄ owej perspektywy, a brak zawierzenia powoduje obawy. Wtedy On Ĺapie mnie za rÄkÄ jak Piotra, abym nie tonÄĹa w drobiazgach, w moich projektach i oczekiwaniach. Stawia przede mnÄ konkretnego czĹowieka â mojego mÄĹźa, dzieci, przyjacióŠze SzkoĹy WspĂłlnoty â i mĂłwi: âNie lÄkaj siÄ, pĂłjdĹş za MnÄ , gdyĹź ukochaĹem ciÄ odwiecznÄ miĹoĹciÄ â. I pojawia siÄ znowu nadzieja i dziÄkczynienie, ktĂłre powinno byÄ wplecione w naszÄ codziennoĹÄ, w te wszystkie drobiazgi, z ktĂłrych utkane jest Ĺźycie. Smutek i radoĹÄ, lÄk i pewnoĹÄ, wiara i zwÄ tpienie, piedestaĹ i upadek, wszystko to, czym jest ludzkie Ĺźycie, jest darem. NadeszĹo lato i zaczÄliĹmy siÄ oswajaÄ z ograniczeniami lub, co gorsza, wrÄcz lekcewaĹźyÄ zagroĹźenie czyhajÄ ce na nas w czymĹ tak maĹym, tak mikroskopijnym, a jednak tak realnym. PojawiĹy siÄ róşne teorie spiskowe, jakby ĹmierÄ tych wszystkich ludzi byĹa niczym kadry z filmu. Ale ta ĹmierÄ byĹa i jest prawdziwa. Ta choroba byĹa, jest i bÄdzie prawdziwa. Z latem przyszĹa nadzieja, Ĺźe moĹźe to juĹź koniec, Ĺźe moĹźe wrĂłci normalnoĹÄ. Tylko co wedĹug nas jest normalnoĹciÄ ? ChciaĹoby siÄ zamknÄ Ä to wszystko, caĹÄ dziwnÄ pandemicznÄ rzeczywistoĹÄ, jak nieciekawÄ ksiÄ ĹźkÄ i odstawiÄ jÄ na pĂłĹkÄ â niech osiada na niej kurz zapomnienia. Nie wracaÄ juĹź do niej, wziÄ Ä w swoje rÄce coĹ ciekawszego, coĹ na naszÄ ludzkÄ miarÄ, na naszÄ miarÄ szczÄĹliwoĹci. Niestety Ĺźycie pisze dalsze rozdziaĹy. NadeszĹa jesieĹ â dĹuga, szara i deszczowa. Z zakamarkĂłw wyjrzaĹ mrok, przyprĂłszony depresyjnie, a róşnego rodzaju naduĹźycia podsycaĹy wszechobecny nihilizm. Mieszkam naprzeciwko szkoĹy, ktĂłra w tym roku jest niczym widmo, ktĂłremu wyrwano duszÄ â bez Ĺźycia, bez cienia dzieciÄcej radoĹci; stoi w martwym milczeniu, czekajÄ c na lepsze czasy. Znowu cisnÄ siÄ na usta sĹowa, Ĺźe czeka na normalnoĹÄ, tak jak my. Nie wiadomo kiedy, minÄĹa jesieĹ i nastaĹy dĹugie zimowe wieczory, a wraz z nimi adwentowe oczekiwanie na BoĹźe Narodzenie. Pytanie: w ilu ludzkich sercach narodziĹ siÄ BĂłg? Czy narodziĹ siÄ w moim sercu i sercach moich bliskich? BudzÄ c siÄ, proszÄ o to BoĹźe Narodzenie kaĹźdego dnia. Ania, Pyskowice |