Menu strony Strona główna Śladów
   
Ślady > Archiwum > 2020 > wrzesień / październik

Ślady, numer 5 / 2020 (wrzesień / październik)

Świadectwa

Chrystus zmartwychwstał

Wspomnienie o śp. ks. Marku Żmudzie

Marek Biernacki


Nasza przyjaźń z księdzem Markiem rozpoczęła się ponad 50 lat temu, kiedy to obaj służyliśmy do mszy świętej w kościele w Lutyni. Przyjaźń ta trwała przez całą szkołę podstawową i średnią. Kiedy ksiądz Marek studiował teologię we wrocławskim Seminarium Duchownym, ja studiowałem matematykę kilkaset metrów dalej. Spotykaliśmy się wtedy co najmniej raz w tygodniu i pogłębialiśmy naszą przyjaźń. W tym czasie, patrząc na życie ówczesnego proboszcza w Lutyni ks. Józefa Adamowicza i jego przyjaciela ks. Zdzisława Seremaka, daliśmy się porwać charyzmatowi ks. Giussaniego. Na nowo odkrywaliśmy żywą Obecność Zmartwychwstałego Chrystusa we wspólnocie Kościoła. Zaczęliśmy doświadczać przyjaźni, której źródłem jest Pan Jezus, objawiający się w jedności Kościoła. Gdy ksiądz Marek był młodym wikarym w Świdnicy, uczestniczył tam w życiu CL, doświadczał i budował jedność nie tylko naszego Ruchu w Świdnicy, ale także jedność parafii. Jak mogliśmy usłyszeć przed mszą pogrzebową i w czasie homilii, osoby, które Go żegnały, bardzo mocno podkreślały, że był budowniczym nie tylko murów ich kościoła, ale przede wszystkim budował jedność parafii oraz pomagał odnaleźć się wszystkim osobom we wspólnocie żywego Kościoła. Współdzielił życie tych, których Pan postawił na Jego kapłańskiej drodze. Zawsze proponował Obecność Pana Jezusa z zachowaniem wolności każdego człowieka. Dla mnie był On nie tylko wiernym uczniem, ale przede wszystkim synem księdza Giussaniego. Ksiądz Marek swoją wdzięczność Bogu za charyzmat Ruchu Komunia i Wyzwolenie oraz za osoby, poprzez które został nim pochwycony, wyraził w swoim testamencie, lecz w pierwszej kolejności wyrażał swoją kapłańską posługą. Zawsze radosny, pogodny, łagodzący spory, choć wytykający z miłością błędy. Osobiście widział i słuchał księdza Giussaniego, nie tylko w Krakowie, ale także w Corvarze, gdzie wspólnie uczestniczyliśmy w międzynarodowych ekipach Ruchu.

 

Chciałbym się podzielić trzema myślami ks. Marka, które uważam, że pomogą nam odkryć piękno Jego wierności Chrystusowi. Kilkanaście lat temu, przed pogrzebem Krzyśka, brata ks. Marka, zapytałem go, kogo poprosił o homilię? Odpowiedział mi z prostotą, że on sam ją powie, bo kto lepiej zna jego brata, jak nie on sam.

Podczas naszej ostatniej rozmowy telefonicznej, tydzień przed jego śmiercią, kiedy ks. Marek leżał w szpitalu w Polanicy, powiedział mi, że przyjmuje cierpienia, które Bóg mu wybiera i ofiaruje za swoich bliskich, przyjaciół i parafian. Pomyślałem wtedy, jak bardzo ks. Marek jest wierny słowom, które wypowiadał tyle razy w naszej „ruchowej” modlitwie konsekracyjnej: „…Przez Ciebie więc poświęcamy nas samych, wszystkie cierpienia, które Twój Syn wybiera dla nas, jak też samo nasze życie, abyś Ty stała się Matką życia, a Chrystus obdarował wszystkich ludzi tym samym smakiem nowego życia, którym obdarował nas. Amen”.

Pod koniec lutego bieżącego roku w Lutyni ks. Marek mówił homilię na pogrzebie swego młodszego o rok kuzyna Leszka. Kończąc ją, powiedział, że Chrystus zmartwychwstał (!) i to nam wystarcza do pięknego życia!


Polska strona Ruchu CL   |   Kontakt z redakcją