Menu strony Strona główna Śladów
   
Ślady > Archiwum > 2020 > wrzesień / październik

Ślady, numer 5 / 2020 (wrzesień / październik)

Ścieżki

Lekcje od młodych

Są tacy, którzy rozpoczynają nowy rok szkolny i tacy, którzy kończą studia. Lecz jakie horyzonty otworzyło uczniom te dziewięćdziesiąt dni „zajęć wirtualnych”? Czworo z nich o tym opowiada.

Alessandra Stoppa


Ale kto jeszcze pamięta o tych miesiącach! Tak zażartował Federico podczas otwierania spotkania na Zoomie. Miesiące, o których mowa, to te w trakcie lockdownu, spędzone na uczestniczeniu w zajęciach przed komputerem. Każdy kontakt z profesorami, kolegami i przyjaciółmi odbywa się siłą rzeczy przez video-rozmowy lub telefon. Czy jest to czas do zarchiwizowania, czy też skarb do przechowania w plecaku, z którego będzie można czerpać w nadchodzącym roku? Zapytaliśmy czterech znajomych – Federica, Ilarię, Filippa i Cecilię – o to, jakich odkryć dokonali, czego doświadczyli w tym okresie.

 

Początek kwarantanny u Federico, matura lingwistyczna w liceum na peryferiach Rzymu, idzie „pod górkę”. Nie dlatego, że dzieje się źle w domu, ale z zupełnie innego powodu. To nie jest też „wina” nauczycieli. Jak można uczestniczyć w lekcjach, kiedy każdego dnia telewizja podaje nowe, tragiczne informacje na temat pandemii? Często wyłącza kamerę w komputerze, żeby nie było widać, że włoski, matematyka i inne przedmioty go nie interesują. Ale jak tu nie iść naprzód? „Miałem pragnienie, aby powrócić do życia, ale nie wiedziałem, jak to zrobić”.

Po dwóch tygodniach dzwoni do niego przyjaciel, który czyta mu następujące fragmenty książki „Nawet kamienie zaczęłyby skakać” autorstwa Marco Gallo (zmarłego w wieku 17 lat w wypadku drogowym -  przyp. tłum.): „Nigdy nie przyjdzie ci na myśl, aby to powiedzieć, ale pragnienie samo w sobie jest bezużyteczne. To w tej chwili, gdy  się budzi, w chwili, gdy ujawnia się jego wstępna obecność, wtedy musimy iść za nim w naszej wolności: musimy uczynić je aktem, działaniem, gestem.” Dla Federico jest to punkt zwrotny. Aktem, akcją i gestem są zajęcia online. Zaczyna w nich uczestniczyć i z pasją odkrywa, że także matematyka – znienawidzona aż do tego dnia – może być interesująca. „Przez sześć lat szkoły (jeden rok powtarzałem) nigdy nie szło mi tak dobrze. Nie mówię tutaj tylko o ocenach, ponieważ one akurat mnie nie obchodzą, ale o fakcie, że uczenie się miało coś wspólnego ze mną. Byłem zachwycony uczęszczaniem na zajęcia do tego stopnia, że wieczorem nie musiałem już dalej się uczyć. Właśnie tej rzeczy we mnie nie chcę stracić”.

Nawet nauczyciele byli zdumieni jego aktywnością w czasie lekcji online. Wiadomości podawane przez dzienniki telewizyjne nadal były tragiczne. „Oczywiście, że nie mogłem bezpośrednio ratować życia; ofiarowałem tyle, ile mogłem, na zbiórki pieniężne przeznaczone na ten cel, ale moje zaangażowanie w tym historycznym momencie to było uczenie się literatury, geometrii, angielskiego do samego końca. To była moja okoliczność”. W tamtych dniach przeczytał „Libero tra le sbarre” [Wolnego pomiędzy prętami] – historię wietnamskiego kardynała Van Thuâna (niestety książka nie ma polskiego przekładu - przyp. tłum.), który spędził dziewięć lat w więzieniu, w izolatce. „Polecam tę lekturę każdemu. Płakałem nad nią i nic nie mogłem na to poradzić- kontynuuje Federico. -  On  zaakceptował i dotarł aż do głębi swojej sytuacji, i był szczęśliwy. Odkrył dobro, które nie zależało od niego. I to przydarzyło się także mnie. Każdego dnia znowu się przydarza”.

 

Ilaria, tak jak Federico, skończyła liceum językowe, ale w Bergamo: „Dla mnie, natomiast, cztery ściany domu stawały się zbyt ciasne” - mówi. Także u niej rozmowa telefoniczna z przyjacielem zmienia perspektywę. „Co takiego ci powiedział?” – pyta Filippo. „Dokładnie nie pamiętam, wyrzuciłam z siebie całe moje zmęczenie, ale kiedy już się rozłączałam, powiedziałam sobie: «Chcę zobaczyć, co jest w tym dobrego dla mnie»”.

„Dobre” to bycie uważnym na to, co się wydarza, i być pod wrażeniem małych rzeczy. Na lekcji włoskiego nauczycielka udostępnia na platformie kilka tekstów. Ilaria pyta, czy może je wydrukować, aby dalej kontynuować lekcję. Na to nauczycielka: „W porządku, zaczekamy na ciebie”. „Pomyślałam: co za troska!”. Następnie nauczyciel filozofii, który rozpoczynając zajęcia najpierw puszcza fragment muzyki klasycznej, „który uwielbiam – to był prezent”.

Każdego dnia musiała wybierać, czy pozostać przed kamerą laptopa. „To było decydujące dla mnie w tamtym okresie. Nie tylko ciągnąć to dalej, ale być tam”- opowiada Cecilia, która rozpoczyna piątą klasę liceum klasycznego (wyspecjalizowanego w kierunkach humanistycznych, przyp. tłum.) w Mediolanie. Co sprawia, że wstajesz z łóżka i włączasz komputer? „Nadzieja, że zobaczę moich rodziców i kilku przyjaciół, którzy do mnie zadzwonią. Nadzieja na odkrycie czegoś pięknego. Nauka, która czasami jest pułapką zabierającą czas na rozwój moich zainteresowań, może być takim odkryciem. Każdego dnia wykonywać mały krok w kierunku patrzenia na to, co się przytrafia jako możliwość zdobycia wiedzy”. „A przytrafił ci się jakiś «gorszy» dzień?”- pyta Federico. „Żeby to jeden”. Pewnego wieczoru było zimno i była paskudna pogoda. Nie miała nawet najmniejszej ochoty, aby uczestniczyć w lekcjach. Z ciekawości Cecilia włączyła kamerę na drugiej godzinie zajęć: gimnastyce. Nauczyciel opowiadał o swoich dzieciach, o tym, co robi, a następnie pytał każdego, jak leci. „Był zadowolony ze swojego życia. Pomyślałam: traktuje nas jak dorosłych. Interesuje się nami. To mnie podźwignęło. Kwarantanna też tym była: jednego dnia zrozumiałam coś, zachwycałam się, a następnego wszystko się waliło, ale krok został postawiony. Nie cofałam się”.

 To samo dzieje się w trakcie nauki, czy to indywidualnej, czy w towarzystwie. „Podczas przygotowywania pracy z greki uświadomiłam sobie, że zgłębiając ten przedmiot, mój zakres wiedzy zawsze się powiększa. Podobało mi się to, ale jak daleko mogłam zajść? Odkryłam, że ten strach przed ogromem nie powinien być hamulcem”.

 

Także dla Filippo kwarantanna pokryła się z maturą w liceum o profilu przyrodniczym. Nie stracić żadnej lekcji. Jego nauczyciele są gotowi, aby go zaatakować. Ta od matematyki, z szybką platformą informatyczną, w krótkim czasie była gotowa stawić czoła video-zajęciom. „To nie było takie oczywiste”. Czy ta od włoskiego, która zdecydowała się wyprzedzić program, tłumacząc Ungarettiego (włoski poeta z I poł. XX w. -  przyp. tłum.)  i jego doświadczenia podczas I wojny światowej. „Dokonała porównania z tym, co teraz się nam przytrafiało z Covidem. Wojna, wirus, to nie są tylko wrogie sytuacje. Jest też w nich coś dobrego. Dla mnie to była pomoc w tamtym momencie, tak dezorientującym i tragicznym”. „Mnie również się to przydarzyło z Camusem, Manzonim czy z greckimi tragediami”-  przerywa Cecilia. - Czytanie tych tekstów stawało się dla mnie towarzystwem. Oto kolejne odkrycie: szkoła dotyczyła wszystkiego, co związane z życiem”.

To samo doświadczenie ma Ilaria w trakcie omawiania „Cytryn” Eugenio Montalego. „Ta poezja stała się dla mnie prowokacją. «Niespodziewane cytryny», które widzi poeta za «uchylonymi drzwi»-  w moim przypadku był to telefon od przyjaciółki, na którą wylałam moją niecierpliwość, pretensję, którą miałam wobec siebie, aby być wszędzie i w każdej sytuacji. Zaczęłam się sobie przyglądać z delikatną czułością i to nawet zmieniło mój sposób przebywania z moimi przyjaciółmi”. W ten sposób na pytanie: „Jak leci?”, Ilaria nie odpowiada już bardzo ogólnie albo ukrywając swoje uczucia. „Pomiędzy nami narodził się szczery dialog, powiedziałabym: nowy akcent człowieczeństwa, którego nie chcę stracić nawet wtedy, jeżeli obierzemy inne drogi. W kwarantannie tak jakby odnalazłam najmniejszą matrioszkę, najcenniejszą dla mnie. Pytanie, które mam teraz w momencie powrotu do życia sprzed pandemii brzmi: Jak jej nie utracić? Jak «włożyć» ją do największej matrioszki mojego życia?”.

„Ja z kolei odkryłem wiele moich ograniczeń, ale nie uległem rozgoryczeniu - mówi Filippo. - Słyszałem kogoś, kto mówił z goryczą: «Ta sytuacja jasno pokazuje nam, że nie jesteśmy panami naszej przyszłości». Pomyślałem: lepiej, to daje mi nadzieję na to, że coś dobrego i pięknego może się wydarzyć”.

 

Przyszłość, póki co, nadal musi się mierzyć z nadzwyczajną sytuacją: dystanse, środki bezpieczeństwa i wiele innych. Ilaria wybrała studia z literatury współczesnej w Mediolanie. „Pomysł jest taki, aby się przenieść, ale jeżeli zajęcia będą online, może to być niemożliwe. Ale to nieistotne, ponieważ po tym, co przeżyłam w tych miesiącach, jestem przekonana, że każda sytuacja ma w sobie coś dobrego. Powiedzmy, że jeżeli zostanę w Bergamo, to też będzie piękne wyzwanie”. Dla Cecilii to ostatni rok. „Będę musiała wybrać, co robić dalej, a to trochę napawa mnie lękiem. Ale tak jak u Filippo, nauczyłam się przyglądać moim ograniczeniom bez strachu. Również fakt, że nie mogę poznać wszystkiego i mogę się pomylić, już nie jest problemem. Odłożyłam mój niepokój”. Także Federico chce się przenieść do centrum Rzymu, aby być bliżej La Sapienza. „Ponieważ zakochałem się w tym uniwersytecie! Ale nie wiem, co może się wydarzyć. Świat całkowicie zmienił się przez te trzy miesiące. I jeżeli przez trzy lata będę musiał uczestniczyć w zajęciach online, niech będzie, mnie to pasuje!”.

Po zakończeniu rozmowy wysyła zdjęcie, które wstawił na Instagrama: to on klęczący z rozłożonymi ramionami przed swoim liceum, u dołu podpis: „Zawsze będziesz mieć miejsce w moim sercu!”.


Polska strona Ruchu CL   |   Kontakt z redakcją