Menu strony Strona główna Śladów
   
Ślady > Archiwum > 2020 > marzec / kwiecień

Ślady, numer 2 / 2020 (marzec / kwiecień)

Pierwszy Plan

To Ja jestem!

Anna


Wszystko się zatrzymało. Ma się wrażenie, że wraz ze światem, zatrzymał się czas. Wszystko gdzieś utknęło między tym, co było, a tym, co będzie. Natomiast ludzie zawieszeni między przeszłością a przyszłością, poszukują teraźniejszości, od której tak naprawdę chcieliby uciec.

Jesteśmy wszyscy zatrzymani w teraźniejszości, zarówno my zdrowi, jak i ci w kwarantannie targani niepewnością, oraz chorzy-cierpiący i niosący krzyż nowej, nieznanej choroby.

Jakże rzeczywistość zweryfikowała nasze plany, nasz sposób postrzegania świata, postrzegania siebie i innych. Jak przewartościowało się wszystko w naszym życiu, jakiego znaczenia nabrała każda chwila i każdy oddech. Jak bardzo dowartościowaliśmy gesty wobec bliskich i wobec innych ludzi.

To trudny czas. Sama musiałam nabrać dystansu do tego, co mnie otacza i móc z perspektywy popatrzeć na rzeczywistość, móc spojrzeć na swój lęk, który mimo usilnych prób z mojej strony i tak wkrada się w serce. Lęk o moich bliskich, lęk o siebie, lęk związany z przyszłością. Pewnie nie tylko ja, jestem przez niego „kąsana”. Ambiwalentne uczucia, które mną targają, kiedy podjęte decyzje w jednym momencie wydają mi się przemyślane i słuszne, by za chwilę niepokój wdarł się w serce burząc wszystko, co osiągnęłam. Zatrzymać się i spojrzeć na to wszystko z góry, zupełnie z innego wymiaru, wymiaru wiary, zawierzenia i ufności. W tych dniach często wraca do mnie wspomnienie Jeziora Galilejskiego, nad którym miałam szczęście, być w lutym, jeszcze przed tą „nową” rzeczywistością. No właśnie jezioro Tyberiadzkie i burza na nim, tak jak teraz na świecie, a my, jak Apostołowie w łodzi, która nazywa się Ziemią, jakże zalęknieni, jak wtedy oni. I, kogóż widzimy? Zjawę? Nie! Słyszymy - TO JA JESTEM, NIE LĘKAJCIE SIĘ!

Jak mało w nas pokory, gdy nie zauważamy tych wszystkich darów, od Boga. Jakiego znaczenia nabierają nasze dotychczasowe, codzienne czynności. Tęsknimy nawet za tym, co wykonywaliśmy z obowiązku lub jak nam się wydawało, przymuszani przez życie. A tu nagle ważny stał się telefon, do starej cioci, czy zauważenie uśmiechu na twarzy bliskich lub zaduma nad pięknem tego świata.

Innego wymiaru nabrała odpowiedzialność za siebie i drugiego człowieka. Jakże wyraziste się stało, docenienie daru oddechu, którego pozbawieni są chorzy. Czy zastanawialiśmy się wcześniej nad darem oddychania „całą piersią”? Mnie czasami nachodziła taka refleksja, jak byłam z moją, już nieżyjącą przyjaciółką, która w trudnych momentach, musiała „łapać” oddech, ale poza tymi chwilami, było to coś normalnego, coś co mam i już.

Wyszłam dzisiaj na dwór – jakie to szczęście, moc wyjść z domu – na krzakach, zauważyłam małe listki a nieopodal, przepięknie zakwitły, żółte forsycje. Ptaki śpiewają w tonacji zdecydowanie wiosennej, a klucze dzikich gęsi na szlaku południe-północ przecinają niebo nad miastem, zachwycając swoim uporządkowanym pięknem. Zazdroszczę im, pewnie zobaczą moje ukochane morze. Tęsknię za jego zapachem i delikatnym muskaniem wiatru. Moje dzikie plaże ujmujące pustką, gdzie wszędobylscy turyści, z własnego wyboru nie zapuszczają się w te ostatnie oazy spokoju nad Bałtykiem. Leżenie na piaszczystej plaży, gdzie piasek jest tak biały i tak pachnący solą, jak nigdzie indziej, a promienie słoneczne w swoich ciepłych kolorach otulają beztrosko, a od morza rześki powiew wiatru przepełniony jest zapachem fal i szumem odwiecznie falującej i nieprzebranej głębi, to koi wszystkie zmysły, a dusza zatapia się w kontemplacji.

I wiecie co? To jest ciągle ten sam piękny świat – pomimo koronawirusa i właśnie zaczyna się wiosna.

Popatrzmy na to, co nas otacza, na to piękną, budzącą się ze snu przyrodę czy to, nie napawa nadzieją? Może teraz naprawdę zachwycimy się jak dzieci, tym wszystkim, co nas otacza, tym wszystkim, co przyjmowaliśmy jako codzienność, często, jako szarą codzienność, a monotonię niektórych czynności, przyjmiemy jako wielki dar.

W momentach, takich ja te, sięgam do moich notatek. Dzisiaj odkryłam to, co zapisałam w 2013 roku, kiedy w naszej parafii odbywały się Misje.

Dwie nauki – o Słowie Bożym i o Eucharystii – można zamknąć w tych pięknych stwierdzeniach – dotyk Pana Boga. Komunia z Bogiem. Bliskość, tulenie, ufność, miłość, pokój i zaufanie. Po tych naukach bardzo pragnę „wtulić się w Miłość Bożą”. Przylgnąć całym swoim sercem, całą swoją duszą do Jezusa. Zatonąć w Duchu Świętym opromieniona jego Światłem.

Zaufać Panu Jezusowi i pójść za mim nie zastanawiając się nad codziennością, nie zastanawiając się nad swoimi lękami, które tak niepokoją moją duszę.

Boże, proszę Cię o to, aby ta ufność, nigdy mnie nie opuściła, abym codziennie wielbiąc Ciebie była gotowa przyjmować i wypełniać Twoją wolę.

Duchu Święty, Boże, proszę o Twoją łaskę, abym potrafiła zagłębiać się w Słowo Boże, abym karmiąc się nim, potrafiła żyć według niego.

Moje serce przepełnione jest radością, moja dusza śpiewa, mój umysł jest spokojny w Panu. Amen.

I tego wszystkiego, w obecnej sytuacji, potrzeba nam wszystkim.

                                                                                                                    


Polska strona Ruchu CL   |   Kontakt z redakcją