Ślady
>
Archiwum
>
2020
>
marzec / kwiecieĹ
|
||
Ślady, numer 2 / 2020 (marzec / kwiecieĹ) Listy Czym ĹźyjÄ? i inne... Drogi KsiÄĹźe Julianie, wydaje mi siÄ, Ĺźe epidemia koronawirusa pokazaĹa nam wiele rzeczy. PoczuĹem siÄ jak na prĂłbie: majÄ c tak duĹźo czasu wolnego w porĂłwnaniu do tego co zazwyczaj, rozpoczÄĹa siÄ we mnie z samym sobÄ . PodjÄcie decyzji czy robiÄ cokolwiek innego niĹź rzeczy banalne, kaĹźda szansa na podjÄcie Ĺźycia, wyrwania siÄ z bezwĹadu, zostaĹa zmieciona przez tÄ nieoczekiwanÄ okolicznoĹÄ. W niedzielÄ - wrĂłciĹem do swojej rodziny w Forli, bo studiujÄ w Bolonii - kiedy sytuacja zaczÄĹa siÄ nieco pogarszaÄ, zadaĹem pytanie: âGdzie jestem wezwany, by byÄ?â. ZdecydowaĹem siÄ wrĂłciÄ do Bolonii z wielu powodĂłw, ale pytanie byĹo jeszcze gĹÄbsze, poza moimi indywidualnymi zobowiÄ zaniami: âA ja co przeĹźywam?â. To pytanie staĹo siÄ drogÄ w moim sercu i caĹy czas mi towarzyszyĹo. Na przykĹad rzeczÄ , ktĂłra mnie zadziwiĹa, jest sposĂłb, w jaki cisza utworzyĹa sobie we mnie przestrzeĹ. StudiujÄ c, czytajÄ c, piszÄ c maila do przyjaciela, grajÄ c, odmawiajÄ c brewiarz⌠Tak, to jeszcze bardziej siÄ ujawniĹo poĹrĂłd nas przebywajÄ cych razem - pragnienie, aby nie straciÄ Ĺźycia ĹźyjÄ c. Serce, ktĂłre bije po to, aby odkrywaÄ Chrystusa, pozwoliĹo nam byÄ tak bardzo zjednoczonymi w tym, czym zdecydowaliĹmy siÄ ĹźyÄ. PoruszyĹo mnie, Ĺźe chociaĹź dni byĹy bardzo intensywne, wypeĹnione zajÄciami â z caĹÄ uwagÄ - zabiegaliĹmy o to, aby razem usiÄ ĹÄ przy stole i zdecydowaÄ, jak przeĹźyÄ nastÄpny dzieĹ. NastÄpnie modliliĹmy siÄ wspĂłlnie wieczorami, potwierdzajÄ c naszÄ zaleĹźnoĹÄ wobec Tego, ktĂłry w taki sposĂłb pozwalaĹ nam smakowaÄ nasze Ĺźycie. PiÄknie byĹo spotkaÄ mojego promotora, ktĂłry dziwiĹ siÄ, Ĺźe widzi mnie w Bolonii, i w ciÄ gu dwĂłch minut wytĹumaczyÄ mu, dlatego zdecydowaĹem siÄ wrĂłciÄ. Lub konfrontujÄ c siÄ z moimi rodzicami wobec nieoczywistego wyboru (kiedy byĹo jeszcze moĹźliwe), czy przenieĹÄ siÄ czy nie, stawiajÄ c wszystko na jednÄ kartÄ. Nie chcÄ przeĹźywaÄ nastÄpnych dni z mniejszÄ intensywnoĹciÄ , bo nie bojÄ siÄ nazwaÄ ich âpodarowanymiâ. Moim pragnieniem jest, ĹźebyĹmy mogli zawsze wrĂłciÄ do Ĺźycia na tym, poziomie bez wzglÄdu na koronawirusa. ChcÄ oddawaÄ swoje Ĺźycie jeszcze bardziej, przylgniÄty do Niego. Riccardo, Bolonia
Drogi KsiÄĹźe Julianie, wydarzenie koronawirusa obnaĹźa naszÄ sĹaboĹÄ, naszÄ kruchoĹÄ. W pracy ze smutkiem siÄ mĂłwi o innych, ludzie majÄ w domu dzieci, ktĂłre nie chodzÄ do szkoĹy. KrĂłluje âciÄĹźkaâ cisza, tak jakbyĹmy wszyscy oczekiwali, czy wirus dotarĹ teĹź tutaj, jak w fatalistycznym Ĺwiecie. Strach przed Ĺźyciem byĹ wszechobecny. Wielkim znakiem powagi tej sytuacji i jedynÄ nadziejÄ jest zdÄ ĹźyÄ zamknÄ Ä siÄ w domu, kiedy nadejdzie ten moment. Zazwyczaj o poranku chodzÄ na mszÄ ĹwiÄtÄ , ale w tym czasie jest ona zawieszona. Nie wykonuje siÄ codziennych czynnoĹci, nie robi siÄ SzkoĹy WspĂłlnoty, w Ĺrody sÄ pogrzeby bez uroczystoĹci pogrzebowych. JeĹli ktoĹ pisze mi o Szkole WspĂłlnoty, odpowiadam w taki sposĂłb jak odpowiadam sobie: âCzego brakiem jest ten brak?â. Oto jak jesteĹmy krusi, jeĹli nie zgĹÄbimy tego pytania. âKim On jest?â, Ten ktĂłry wziÄ Ĺ moje serce i za ktĂłrym teraz tÄskniÄ? I to nie zaleĹźy od okolicznoĹci, ktĂłre tylko potÄgujÄ to pytanie. Na czym opiera siÄ moje âĹźyÄâ? Jaki jest mĂłj cel, nawet jeĹli zabiorÄ mi wszystko, czy moje Ĺźycie moĹźe realizowaÄ siÄ dalej? Te pytania dominujÄ teraz w moim sercu, gdy siedzÄ w fotelu w moim biurze w âciÄĹźkiejâ ciszy naszej kruchoĹci. WyraĹźam ogromnÄ wdziÄcznoĹÄ za dary, ktĂłre Chrystus ma dla mnie. Za te pytania. Za fakt, Ĺźe zawsze mnie przynagla, w zderzeniu z rzeczywistoĹciÄ , do tego, aby zaufaÄ Jemu i ĹźyÄ w tej intrygujÄ cej zaleĹźnoĹci. Paolo, Modena
PracujÄ jako fizjoterapeutka w szpitalu rehabilitacyjnym. MyĹlaĹam, Ĺźe wszystko bÄdzie âpod kontrolÄ â, biorÄ c pod uwagÄ, Ĺźe nie jesteĹmy âpunktem pierwszej pomocyâ. Niemniej jednak, rĂłwnieĹź my, po upĹywie kilku godzin zmuszeni byliĹmy do walki z epidemiÄ koronawirusa. Mam przed sobÄ oczy oddziaĹowej, kiedy zobaczyliĹmy pozytywny wynik naszego pacjenta. Nagle znaleĹşliĹmy siÄ w sytuacji surrealistycznej: liczba zainfekowanych stale wzrastaĹa, walka o maseczki i wszystkie inne Ĺrodki ochrony, pacjenci i lekarze poddani testom, dezorientacja, strach, wiele niewiadomych, ktĂłre ukazujÄ kruchoĹÄ kaĹźdego z nas. Pierwsze noce spÄdziĹam w szpitalu z dwĂłjkÄ znajomych, z ktĂłrymi pracujÄ od lat, ale ktĂłrych nie miaĹam okazji nigdy naprawdÄ poznaÄ. ByĹa to szansa, aby poznaÄ siÄ nawzajem, aby jeszcze bardziej siÄ zrozumieÄ, odkrywajÄ c swoje historie. Ten moment zagroĹźenia epidemiologicznego jest okazjÄ , ktĂłra zmienia relacje, zmienia sposĂłb pracy. Odkrywa siÄ swojÄ gotowoĹÄ, aby zrobiÄ to, co jest potrzebne: lekarze, pielÄgniarki, terapeuci, personel medyczny... wszyscy pomagajÄ wszystkim. Ja natomiast myjÄ i ubieram pacjentĂłw lub podajÄ im Ĺniadanie. PrzyszĹa teĹź reakcja emocjonalna, kaĹźdego dnia podejmujÄ pracÄ jeszcze bardziej âuwaĹźnaâ, nie tylko z powodu zaostrzeĹ sanitarnych, ale wobec tego co jest. Wobec pacjentĂłw, ich pytaĹ, ich pragnieĹ i przede wszystkim wobec pocieszania ich. W ten sposĂłb decydujesz siÄ ĹwiÄtowaÄ 89, urodziny Liny, ktĂłra obchodzi je w tym samotnym okresie, bez moĹźliwoĹci odwiedzin. Lub zdajesz sobie sprawÄ z piÄknego momentu, ktĂłrego normalnie byĹ nie zauwaĹźyĹa. Marisa ma 85 lat i jest bardzo chora, niemal nieobecna i dlatego kontakt z niÄ jest prawie niemoĹźliwy. BiorÄ jÄ na siĹowniÄ na terapiÄ i widzÄ, Ĺźe jej wzrok jest skierowany na okno. âNa co patrzysz Marisa?â. âPatrzÄ na sĹoĹceâ. Marina, Mediolan
JeĹli Chrystus jest w tej rzeczywistoĹci, oznacza to, Ĺźe jest rĂłwnieĹź w tym specyficznym momencie, ktĂłry przeĹźywamy. W momencie, ktĂłry nas wyzywa, ktĂłry zburzyĹ nasze pewniki, codziennoĹÄ, naszÄ rutynÄ. ZamkniÄte szkoĹy, praca z domu, dziaĹania w kryzysie, msza ĹwiÄta wystawiona na prĂłbÄ. JesteĹmy rĂłwnieĹź dotkniÄci naszÄ wolnoĹciÄ w âareszcie domowymâ. Ale czy w to wszystko wchodzi BĂłg? W moje doĹwiadczenie wchodzi juĹź w fakcie niemoĹźnoĹci pĂłjĹcia na mszÄ ĹwiÄtÄ i aktywnoĹci w oratorium czy udziaĹ w spotkaniach. To pozwala mi zrozumieÄ, jak waĹźnym jest dla mojego Ĺźycia widzieÄ ten brak. Wydarza siÄ nam jeszcze wiÄksza jednoĹÄ rodzinna, ktĂłra wyraĹźa siÄ poprzez wspĂłlnÄ modlitwÄ róşaĹcowÄ czy uczestnictwo we mszy ĹwiÄtej za poĹrednictwem telewizji. Brak pozwala ci jeszcze bardziej pragnÄ Ä Boga i takĹźe twĂłj dom moĹźe staÄ siÄ âkoĹcioĹemâ domowym. RĂłwnieĹź uwaĹźnoĹÄ na zasady, ktĂłre zostaĹy nam narzucone, pozwala nam zrozumieÄ sens posĹuszeĹstwa, dlatego Ĺźe moje zĹe zachowanie moĹźe sprawiÄ, Ĺźe ktoĹ zachoruje. Ograniczenie kontaktĂłw to dla mnie ogromne poĹwiÄcenie, przede wszystkim brak gestĂłw miĹoĹci z moim mÄĹźem, z moimi dzieÄmi, z osobami mi drogimi i spanie w odosobnieniu. Ale to pozwala mi zrobiÄ krok w tyĹ, a dokĹadnie metr w tyĹ, i adorowaÄ ich tak, jak adoruje siÄ NajĹwiÄtszego. W ten sposĂłb rodzi siÄ dziÄkczynienie Bogu za to, Ĺźe daĹ mi ich i ĹwiadomoĹÄ, Ĺźe daĹam im Ĺźycie, im ktĂłrzy nadali wielkiego znaczenia mojemu Ĺźyciu. Kiedy na nich patrzÄ, nie mogÄ nie zwrĂłciÄ siÄ do Niego, Tego ktĂłry ich wybawia, i to nie tylko od wirusa. I bez dotykania ich, dlatego Ĺźe w moim domu metry dystansu staĹ siÄ natychmiastowym obowiÄ zkiem, poniewaĹź mĂłj mÄ Ĺź ma bardzo sĹabÄ odpornoĹÄ a ja jestem higienistkÄ i mogÄ przynieĹÄ wirusa. Czas kwarantanny ofiarujÄ Bogu i modlÄ siÄ do Maryi, Ĺźeby zdarzyĹ siÄ cud; myĹlÄ, Ĺźe caĹy Ĺwiat powinien klÄczeÄ i modliÄ siÄ, ale jednoczeĹnie traktujÄ to wszystko, co jest mi dane przeĹźywaÄ, jako okazjÄ do nawrĂłcenia. Loredana
Drogi KsiÄĹźe Julianie, dziÄki Ĺasce przyjaĹşni i naszej drodze, jestem szczÄĹliwy, Ĺźe mogÄ podwyĹźszaÄ kwotÄ, jakÄ wpĹacam na fundusz wspĂłlny, nawet jeĹli przepraszam, Ĺźe nie mogÄ daÄ wiÄcej z powodĂłw niekorzystnych warunkĂłw ekonomicznych mojej rodziny. DziĹ ta Ĺaska w sposĂłb szczegĂłlny wzrosĹa, kiedy moja Ĺźona, ktĂłra trzy lata temu opuĹciĹa Bractwo, opowiedziaĹa mi, Ĺźe przeczytaĹa notatki ze SzkoĹy WspĂłlnoty z TobÄ . DaĹem jej je, poniewaĹź ta szkoĹa bardzo poruszyĹa mnie, a one bÄdÄ c gĹÄboko dotkniÄta róşnorodnoĹciÄ twoich dziaĹaĹ i sĹĂłw, posĹuchaĹa nawet twojego wywiadu w Radio Maryja. Po latach nieufnoĹci i zamkniÄcia wydarzyĹo siÄ coĹ nowego, wyczekiwane i jednoczeĹnie niespodziewane. Nie mĂłgĹbym siebie tego zaprogramowaÄ, poniewaĹź nie zaplanowaĹem niczego, nie zrobiĹem nic poza pokazaniem mojej Ĺźonie piÄkna tego, co sĹyszaĹem na Szkole WspĂłlnoty. Jedynie atrakcyjnoĹÄ jest w stanie wygraÄ i dobrze, Ĺźe to nie ja muszÄ jÄ wyprodukowaÄ. MuszÄ jedynie kontynuowaÄ patrzenie i przylgniÄcie do tego, co mnie porusza. JeĹli ja siÄ zgubiÄ, jestem pewny, Ĺźe zda sobie z tego sprawÄ, zarĂłwno BĂłg, jak i moja Ĺźona. Autor znany redakcji
21 marca 2020 roku
Wszystko siÄ zatrzymaĹo. Ma siÄ wraĹźenie, Ĺźe wraz ze Ĺwiatem, zatrzymaĹ siÄ czas. Wszystko gdzieĹ utknÄĹo miÄdzy tym, co byĹo, a tym, co bÄdzie. Natomiast ludzie zawieszeni miÄdzy przeszĹoĹciÄ a przyszĹoĹciÄ , poszukujÄ teraĹşniejszoĹci, od ktĂłrej tak naprawdÄ chcieliby uciec. JesteĹmy wszyscy zatrzymani w teraĹşniejszoĹci, zarĂłwno my zdrowi, jak i ci w kwarantannie targani niepewnoĹciÄ , oraz chorzy-cierpiÄ cy i niosÄ cy krzyĹź nowej, nieznanej choroby. JakĹźe rzeczywistoĹÄ zweryfikowaĹa nasze plany, nasz sposĂłb postrzegania Ĺwiata, postrzegania siebie i innych. Jak przewartoĹciowaĹo siÄ wszystko w naszym Ĺźyciu, jakiego znaczenia nabraĹa kaĹźda chwila i kaĹźdy oddech. Jak bardzo dowartoĹciowaliĹmy gesty wobec bliskich i wobec innych ludzi. To trudny czas. Sama musiaĹam nabraÄ dystansu do tego, co mnie otacza i mĂłc z perspektywy popatrzeÄ na rzeczywistoĹÄ, mĂłc spojrzeÄ na swĂłj lÄk, ktĂłry mimo usilnych prĂłb z mojej strony i tak wkrada siÄ w serce. LÄk o moich bliskich, lÄk o siebie, lÄk zwiÄ zany z przyszĹoĹciÄ . Pewnie nie tylko ja, jestem przez niego âkÄ sanaâ. Ambiwalentne uczucia, ktĂłre mnÄ targajÄ , kiedy podjÄte decyzje w jednym momencie wydajÄ mi siÄ przemyĹlane i sĹuszne, by za chwilÄ niepokĂłj wdarĹ siÄ w serce burzÄ c wszystko, co osiÄ gnÄĹam. ZatrzymaÄ siÄ i spojrzeÄ na to wszystko z gĂłry, zupeĹnie z innego wymiaru, wymiaru wiary, zawierzenia i ufnoĹci. W tych dniach czÄsto wraca do mnie wspomnienie Jeziora Galilejskiego, nad ktĂłrym miaĹam szczÄĹcie, byÄ w lutym, jeszcze przed tÄ ânowÄ â rzeczywistoĹciÄ . No wĹaĹnie jezioro Tyberiadzkie i burza na nim, tak jak teraz na Ĺwiecie, a my, jak ApostoĹowie w Ĺodzi, ktĂłra nazywa siÄ ZiemiÄ , jakĹźe zalÄknieni, jak wtedy oni. I, kogóş widzimy? ZjawÄ? Nie! SĹyszymy - TO JA JESTEM, NIE LÄKAJCIE SIÄ! Jak maĹo w nas pokory, gdy nie zauwaĹźamy tych wszystkich darĂłw, od Boga. Jakiego znaczenia nabierajÄ nasze dotychczasowe, codzienne czynnoĹci. TÄsknimy nawet za tym, co wykonywaliĹmy z obowiÄ zku lub jak nam siÄ wydawaĹo, przymuszani przez Ĺźycie. A tu nagle waĹźny staĹ siÄ telefon, do starej cioci, czy zauwaĹźenie uĹmiechu na twarzy bliskich lub zaduma nad piÄknem tego Ĺwiata. Innego wymiaru nabraĹa odpowiedzialnoĹÄ za siebie i drugiego czĹowieka. JakĹźe wyraziste siÄ staĹo, docenienie daru oddechu, ktĂłrego pozbawieni sÄ chorzy. Czy zastanawialiĹmy siÄ wczeĹniej nad darem oddychania âcaĹÄ piersiÄ â? Mnie czasami nachodziĹa taka refleksja, jak byĹam z mojÄ , juĹź nieĹźyjÄ cÄ przyjaciĂłĹkÄ , ktĂłra w trudnych momentach, musiaĹa âĹapaÄâ oddech, ale poza tymi chwilami, byĹo to coĹ normalnego, coĹ co mam i juĹź. WyszĹam dzisiaj na dwĂłr â jakie to szczÄĹcie, moc wyjĹÄ z domu â na krzakach, zauwaĹźyĹam maĹe listki a nieopodal, przepiÄknie zakwitĹy, şóĹte forsycje. Ptaki ĹpiewajÄ w tonacji zdecydowanie wiosennej, a klucze dzikich gÄsi na szlaku poĹudnie-pĂłĹnoc przecinajÄ niebo nad miastem, zachwycajÄ c swoim uporzÄ dkowanym piÄknem. ZazdroszczÄ im, pewnie zobaczÄ moje ukochane morze. TÄskniÄ za jego zapachem i delikatnym muskaniem wiatru. Moje dzikie plaĹźe ujmujÄ ce pustkÄ , gdzie wszÄdobylscy turyĹci, z wĹasnego wyboru nie zapuszczajÄ siÄ w te ostatnie oazy spokoju nad BaĹtykiem. LeĹźenie na piaszczystej plaĹźy, gdzie piasek jest tak biaĹy i tak pachnÄ cy solÄ , jak nigdzie indziej, a promienie sĹoneczne w swoich ciepĹych kolorach otulajÄ beztrosko, a od morza rzeĹki powiew wiatru przepeĹniony jest zapachem fal i szumem odwiecznie falujÄ cej i nieprzebranej gĹÄbi, to koi wszystkie zmysĹy, a dusza zatapia siÄ w kontemplacji. I wiecie co? To jest ciÄ gle ten sam piÄkny Ĺwiat â pomimo koronawirusa i wĹaĹnie zaczyna siÄ wiosna. Popatrzmy na to, co nas otacza, na to piÄknÄ , budzÄ cÄ siÄ ze snu przyrodÄ czy to, nie napawa nadziejÄ ? MoĹźe teraz naprawdÄ zachwycimy siÄ jak dzieci, tym wszystkim, co nas otacza, tym wszystkim, co przyjmowaliĹmy jako codziennoĹÄ, czÄsto, jako szarÄ codziennoĹÄ, a monotoniÄ niektĂłrych czynnoĹci, przyjmiemy jako wielki dar. W momentach, takich ja te, siÄgam do moich notatek. Dzisiaj odkryĹam to, co zapisaĹam w 2013 roku, kiedy w naszej parafii odbywaĹy siÄ Misje. Dwie nauki â o SĹowie BoĹźym i o Eucharystii â moĹźna zamknÄ Ä w tych piÄknych stwierdzeniach â dotyk Pana Boga. Komunia z Bogiem. BliskoĹÄ, tulenie, ufnoĹÄ, miĹoĹÄ, pokĂłj i zaufanie. Po tych naukach bardzo pragnÄ âwtuliÄ siÄ w MiĹoĹÄ BoĹźÄ â. PrzylgnÄ Ä caĹym swoim sercem, caĹÄ swojÄ duszÄ do Jezusa. ZatonÄ Ä w Duchu ĹwiÄtym opromieniona jego ĹwiatĹem. ZaufaÄ Panu Jezusowi i pĂłjĹÄ za mim nie zastanawiajÄ c siÄ nad codziennoĹciÄ , nie zastanawiajÄ c siÄ nad swoimi lÄkami, ktĂłre tak niepokojÄ mojÄ duszÄ. BoĹźe, proszÄ CiÄ o to, aby ta ufnoĹÄ, nigdy mnie nie opuĹciĹa, abym codziennie wielbiÄ c Ciebie byĹa gotowa przyjmowaÄ i wypeĹniaÄ TwojÄ wolÄ. Duchu ĹwiÄty, BoĹźe, proszÄ o TwojÄ ĹaskÄ, abym potrafiĹa zagĹÄbiaÄ siÄ w SĹowo BoĹźe, abym karmiÄ c siÄ nim, potrafiĹa ĹźyÄ wedĹug niego. Moje serce przepeĹnione jest radoĹciÄ , moja dusza Ĺpiewa, mĂłj umysĹ jest spokojny w Panu. Amen. I tego wszystkiego, w obecnej sytuacji, potrzeba nam wszystkim. Anna
Listy na dzieĹ skupienia 4.04.2020
Drogi KsiÄĹźe Jurku, sprĂłbujÄ w kilku zdaniach zmierzyÄ siÄ z pytaniami jakie KsiÄ dz nam postawiĹ. MuszÄ zaczÄ Ä jednak od redukcji, ktĂłrej dokonaĹam i odkrycia, ktĂłre zmieniĹo wszystko. Z uwagi na sytuacjÄ w pracy, doĹÄ napiÄtÄ , wynikajÄ cÄ z tego co nieznane, braku odpowiednich ĹrodkĂłw ochrony osobistej, niejasnych procedur itd., rozmawiaĹam z koleĹźankÄ z pracy na temat naszej pracy w szpitalu. MĂłwiĹa mi o obawach, jakie majÄ niektĂłre osoby z zespoĹu, wynikajÄ ce z faktu, iĹź mieszkajÄ ze starszymi rodzicami, czy teĹź majÄ maĹe dzieci. W obliczu jej ateizmu, by nie wchodziÄ w zbyt dĹugÄ dyskusjÄ powiedziaĹam jej, Ĺźe mogÄ wiÄcej pracowaÄ, bo mieszkam sama, wiÄc jak coĹ to nikogo nie zaraĹźÄ. Podczas mszy ĹwiÄtej zdaĹam sobie jednak sprawÄ z niesamowitej redukcji mojej osoby â zredukowaĹam siebie do bezdzietnej singielki, jakby wartoĹÄ mojego Ĺźycia byĹa mniejsza niĹź kaĹźdej innej osoby z zespoĹu. A przecieĹź to nie jest prawda o mnie. PatrzÄ c na oĹtarz, na eucharystycznego Chrystusa, to co do mnie dotarĹo, to prosty fakt â mogÄ ofiarowaÄ swoje Ĺźycie za drugÄ osobÄ, mogÄ pracowaÄ wiÄcej, ale nie dlatego, Ĺźe jestem sama, ale dlatego, Ĺźe spotkaĹam Chrystusa, ktĂłry pierwszy ofiarowaĹ siÄ za mnie. I to wĹaĹnie relacja z Nim daje mi pewnoĹÄ i pokĂłj wobec aktualnych okolicznoĹci, pomaga mi byÄ bardziej uwaĹźnÄ na potrzeby otoczenia. Jako owoc tego odkrycia zaproponowaĹam koleĹźance z pracy, ktĂłra spÄdza ĹwiÄta sama (by nie naraĹźaÄ rodziny mieszka w wynajÄtym mieszkaniu), aby Ĺniadanie wielkanocne spÄdziÄ razem w pracy (wraz z lekarzem dyĹźurnym), by tego dnia nie wspĂłĹdzieliÄ tylko okolicznoĹci jakÄ jest praca, ale caĹe nasze czĹowieczeĹstwo. Ania
Drogi KsiÄĹźe Jurku, U nas w Niemczech w naszej spirowskiej diecezji (Spira - Speyer) juĹź od 15 marca nie moĹźna fizycznie uczestniczyÄ we mszy Ĺw. Za mnÄ wiÄc trzy niedziele, czyli dwa i póŠtygodnia bez realnego uczestnictwa w Eucharystii. KsiÄĹźa muszÄ sami koncelebrowaÄ, czasami jest obecny organista lub 2 osobowy zespóŠĹpiewaczy. Kiedy wczeĹniej sĹyszaĹam, Ĺźe we WĹoszech koĹcioĹy sÄ zamkniÄte, myĹlaĹam sobie, Ĺźe to caĹkowita katastrofa. Dowiedziawszy siÄ w piÄ tek 13 marca na Drodze KrzyĹźowej, Ĺźe to jest ostatnie naboĹźeĹstwo z udziaĹem ludu, aĹź do odwoĹania, przyjÄĹam tÄ wiadomoĹÄ spokojnie. Tego samego dnia otrzymaliĹmy wiadomoĹÄ ze szkoĹy muzycznej, Ĺźe tam rĂłwnieĹź lekcje sÄ odwoĹane. Cóş ja mogĹam zrobiÄ? OkolicznoĹci te nastÄ piĹy nagle, przeszyĹ mnie dreszcz, i wiedziaĹam, Ĺźe narzekanie i uĹźalanie siÄ nad sobÄ samÄ nic tu nie pomoĹźe. Od tamtego czasu jestem zdana na TV lub raczej na Internet. Nie powiem, moĹźliwoĹci jest bardzo duĹźo, codziennie uczestniczÄ w nie-realnej mszy Ĺw., jest to smutne, peĹne tÄsknoty przeĹźycie, ale z drugiej strony dzieje siÄ niespodziewanie duĹźo dobrego. Ĺťycie religijne w naszej diecezji oĹźywiĹo siÄ. Na kaĹźdej mszy ĹwiÄtej jest kazanie, jakby codziennie byĹo ĹwiÄto. Bernhard âuczestniczyâ codziennie rano we mszy ĹwiÄtej z PapieĹźem, ja teĹź od niedawna. W domu, w czasie, kiedy Bernhard pracuje home office, ustaliliĹmy reguĹy, jak w klasztorze. Rano, w poĹudnie i wieczorem (propozycja naszego biskupa) modlimy siÄ Angelusem. Codziennie teĹź pielgrzymujemy razem do katedry, by pomodliÄ siÄ przed tabernakulum. WĹaĹnie w tym celu, na szczÄĹcie, koĹcioĹy sÄ otwarte. Jest to dla mnie przywoĹanie, otrzÄ ĹniÄcie siÄ z mojej czÄstej ostatnio biernoĹci. Wszelkie zaostrzenia i ograniczenia powodowane ostroĹźnoĹciÄ przed zaraĹźeniem siÄ, uniemoĹźliwiĹy rĂłwnieĹź m.in. przystÄ pienie do sakramentu pokuty. Jednak miaĹam szczÄĹcie. BÄdÄ c czĹonkiem chĂłru katedralnego, otrzymaĹam list od ksiÄdza z kapituĹy biskupiej, ktĂłry jest odpowiedzialny za muzykÄ koĹcielnÄ w naszej diecezji i zajmuje siÄ sprawami raczej organizacyjnymi, ale nagle odczuĹ potrzebÄ udzielania nam pomocy duchowej (wreszcie!) jako kapĹan. ZachÄcaĹ nas do kontaktu. ZadzwoniĹam i zapytaĹam o moĹźliwoĹÄ skorzystania z sakramentu pokuty i otrzymaĹam jÄ . Iwona
Drogi Ks. Jurku, ZachÄcona na Szkole WspĂłlnoty, piszÄ, czym aktualnie ĹźyjÄ. Ostatnie tygodnie sÄ bardzo intensywnym czasem. Z jednej strony â ogromny trud codziennoĹci. Przebywanie wciÄ Ĺź w towarzystwie tych samych osĂłb jest dla mnie bardzo mÄczÄ ce. Ograniczenie kontaktu towarzyskiego z przyjaciĂłĹmi zabraĹo mi waĹźnÄ czÄĹÄ Ĺźycia: mĂłj sposĂłb na odpoczynek i regeneracjÄ. Praca w domu, relacja z mÄĹźem, pomoc dzieciom w âzdalnej szkoleâ, towarzyszenie im w cierpieniu, ktĂłre rodzi w nich izolacja, rozwiÄ zywanie niekoĹczÄ cych siÄ problemĂłw, nuda, monotonia i rutyna... To wszystko okazuje siÄ prawdziwÄ sĹuĹźbÄ , prawdziwym oddawaniem Ĺźycia. Od pierwszego Ĺwiadomego oddechu rano, kiedy bĹagam â jeszcze z zamkniÄtymi oczami, nie do koĹca przytomna â âPrzyjdĹş Duchu ĹwiÄty, przyjdĹş przez MaryjÄâ. Odczuwam ten czas, jakby wszystko zostaĹo mi odebrane. PoczynajÄ c od oczywistoĹci tego, Ĺźe mogÄ uczestniczyÄ w Eucharystii, a koĹczÄ c na tym, Ĺźe mogÄ decydowaÄ o tym, co zrobiÄ albo gdzie pĂłjdÄ. PoczÄ tkowo ta nowa sytuacja zrodziĹa we mnie bunt, pragnienie jakiegoĹ dziaĹania, przeciwstawienia siÄ okolicznoĹciom. Z kaĹźdym kolejnym dniem jednak przyjmujÄ jÄ z wiÄkszÄ zgodÄ . Zgadzam siÄ na to ogoĹocenie. Na ten post. Powoli, z wysiĹkiem wypuszczam z rÄ k kolejne aspekty rzeczywistoĹci, ktĂłre wczeĹniej uznawaĹam za swojÄ wĹasnoĹÄ. Wtedy Jezus prosi o wiÄcej. I to przez chwilÄ boli, przez chwilÄ coĹ siÄ we mnie wzdryga przed poniesieniem kolejnej maĹej straty. A potem On zwyciÄĹźa we mnie â kiedy siÄ zgadzam, Ĺźe to On jest Ojcem, a ja dzieckiem i nie prĂłbujÄ juĹź broniÄ swojego planu. Bo z drugiej strony ten czas kwarantanny jest ogromnym bogactwem. Codziennie stajÄ, wobec tego, Ĺźe wszystko jest mi darowane, a to rodzi we mnie wdziÄcznoĹÄ. Codziennie stajÄ wobec swojej sĹaboĹci i grzechu, niezdolnoĹci do zaspokojenia potrzeb nawet tych najbliĹźszych mi osĂłb, nieumiejÄtnoĹci sprostania swoim wĹasnym ideaĹom i pragnieniom. Ale takĹźe to wszystko jest darem â bo pokazuje mi prawdÄ o mnie. I pierwszy raz w Ĺźyciu rozumiem, o co chodziĹo ks. Giussaniemu z tym âĹźebrakiemâ. Odkrywam siebie jako Ĺźebraka, bĹagajÄ cego o wiÄcej i wiÄcej: o kaĹźdy oddech, siĹy na dziĹ, miĹoĹÄ w mojej rodzinie, pomoc dla potrzebujÄ cych przyjacióŠi nieznajomych, ustanie epidemii. I to wszystko to wciÄ Ĺź za maĹo, bĹagam o wiÄcej â o Boga Ĺźywego w kaĹźdej mojej chwili, o sens, ostateczny sens kaĹźdej rzeczy i kaĹźdego wysiĹku, ktĂłry podejmujÄ. I odkrywam, Ĺźe ta sytuacja nie jest beznadziejna tylko z jednego powodu: bo ja nie ĹźebrzÄ sama. Jest druga strona: Chrystus ĹźebrzÄ cy o serce czĹowieka. To On mnie szuka. To z Jego Ĺaski jest mi dany ten czas ogoĹocenia. Bo sama bym nie oddaĹa tego wszystkiego, co stanowi barierÄ miÄdzy Nim a mnÄ . BĂłg pomaga to oddaÄ. Ĺťeby nie byĹo miÄdzy nami niczego. Ĺťeby w moim sercu nic nie zajmowaĹo Jego miejsca. CzymĹ zaskakujÄ cym jest dla mnie teĹź obserwowanie siebie w relacjach z ludĹşmi. Nie szukam kogokolwiek. Jakby juĹź szkoda byĹo na to czasu. Szukam tych osĂłb, przy ktĂłrych mogÄ stawaÄ wobec dramatu mojego Ĺźycia i dramatu Ĺźycia kaĹźdej osoby na Ĺwiecie. Nie jest wiele takich osĂłb, ale sÄ â we wspĂłlnocie KoĹcioĹa, a duĹźa czÄĹÄ z nich â w Ruchu. Zaskakuje mnie, z jakÄ intensywnoĹciÄ na nowo weszĹam w Ĺźycie Ruchu i KoĹcioĹa: modlitwÄ wg reguĹy Bractwa (w czystym posĹuszeĹstwie, bez patrzenia na moje âlubiÄâ albo ânie lubiÄâ), czÄstÄ osobistÄ SzkoĹÄ WspĂłlnoty, szukanie okazji do bycia razem â w konkretnych momentach dnia i na wspĂłlnej Szkole WspĂłlnoty. Zaskakuje mnie ĹatwoĹÄ, z jakÄ na lÄk mojej przyjaciĂłĹki odpowiadam z caĹkowitÄ pewnoĹciÄ : âZnam miejsce, ktĂłre pomaga stawaÄ wobec caĹego tego bĂłlu i strachu, ktĂłry jest wokĂłĹ. ChodĹş, zabiorÄ CiÄ tamâ. I to nie tak, Ĺźe ludzie z Ruchu czy z KoĹcioĹa juĹź nie mogÄ mnie zraniÄ, jak to wielokrotnie zdarzaĹo siÄ w ostatnich latach. MogÄ byÄ niezrozumiana albo niewystarczajÄ co przyjmowana, mogÄ mnie zraniÄ i to za chwilÄ. Tylko, Ĺźe teraz to nie ma juĹź znaczenia, bo i tak wybieram szukanie ich towarzystwa â Ĺźeby odnajdywaÄ oblicze Chrystusa w moim Ĺźyciu dziĹ. Sama nie umiem nie uciekaÄ, nie chowaÄ siÄ, gdy bĂłl jest zbyt duĹźy. PotrzebujÄ innych, ktĂłrzy teĹź szukajÄ Boga. Dlatego chcÄ uczestniczyÄ w dniu skupienia. Ĺťeby pozwoliÄ siÄ prowadziÄ â kolejny maĹy krok u boku Jezusa.
In comunione, Kasia
W obecnych okolicznoĹciach doĹwiadczam przede wszystkim wiÄkszego zaangaĹźowania w pracÄ i obowiÄ zki domowe. Z racji moich obowiÄ zkĂłw zawodowych, zwiÄ zanych rĂłwnieĹź z obsĹugiwaniem klientĂłw i form rozwiÄ zaĹ, ktĂłre oferuje moja firma mam wiÄcej pracy. Poza tym sposĂłb wykonywania pracy â wyĹÄ cznie zdalnie, wymaga duĹźej dyscypliny i dobrej organizacji oraz poukĹadania relacji domowych, podziaĹu czasu i obowiÄ zkĂłw. Dzieci, ktĂłre sÄ w domu i wymagajÄ czasem wsparcia w zdalnej nauce â te starsze, a mĹodsze, czasu spÄdzonego z nimi na zabawie, czytaniu itp. sÄ teĹź wyzwaniem i prowokacjÄ . Paradoksalnie â niby jest siÄ tylko w domu, nie trzeba traciÄ czasu na dojazdy do pracy, spÄdza siÄ wiÄcej czasu z rodzinÄ , ale jednak Ĺatwo wpaĹÄ w wir obowiÄ zkĂłw i zadaniowe podejĹcie do rzeczywistoĹci. Dla mnie to jest podstawowa trudnoĹÄ i wyzwanie tych dni. Czy wiara ma z tym coĹ wspĂłlnego? Jak siÄ weryfikuje? Przede wszystkim to czego nauczyĹem siÄ przez lata w Ruchu, to patrzeÄ na rzeczywistoĹÄ, na okolicznoĹci. WychodziÄ od realnych potrzeb â swoich i innych. JeĹli to dochodzi do gĹosu (a czÄsto dochodzi), to wyrywa mnie to z zadaniowoĹci i realizowania jedynie swojej wizji odpowiedzi na wyzwania. Po drugie wykorzystywaÄ czas dany na spotkania â regularne, wspĂłlne posiĹki, gdy moĹźna porozmawiaÄ, opowiedzieÄ o tym, co kto zrobiĹ, co siÄ wydarzyĹo. Wieczorna rodzinna modlitwa. Uczestnictwo we mszy ĹwiÄtej w nowy, inny sposĂłb. I na koniec pamiÄÄ o tym, co mi siÄ przez lata mojego Ĺźycia wydarzaĹo â te wszystkie spotkania, obecnoĹÄ Pana w wielu konkretnych wydarzeniach. Te trzy elementy pomagajÄ mi podejmowaÄ wyzwania, ktĂłre niesie rzeczywistoĹÄ i budujÄ pewnoĹÄ, Ĺźe Jezus jest z nami, tak jak z uczniami w Ĺodzi podczas burzy. I jeszcze ostatni element â artykuĹy, Ĺwiadectwa, ktĂłre pojawiajÄ siÄ na stronie CL. Jestem wdziÄczny, Ĺźe sÄ tĹumacze, ktĂłrzy sprawnie tĹumaczÄ z wĹoskiego i autorzy polscy, ktĂłrzy majÄ ĹmiaĹoĹÄ dzielenia siÄ swoimi doĹwiadczeniami na tej stronie. DziÄki tym Ĺwiadectwom uczÄ siÄ czym jest osÄ d. Pozdrawiam, Piotr
Drogi KsiÄĹźe Jurku! Pierwsze dni w domu podczas kwarantanny byĹy dla mnie czasem zachwytu nad piÄknem, dobrem moich bliskich. Przed kwarantannÄ dom byĹ raczej âzapleczemâ, zabezpieczeniem wszystkich potrzeb, miejscem odpoczynku i bycia razem, jednak duĹźa czÄĹÄ dnia kaĹźdego z nas toczyĹa siÄ poza domem. Teraz dom staĹ siÄ centrum wydarzeĹ i bycia z najbliĹźszymi w codziennoĹci. Dzisiaj rĂłwnieĹź widzÄ ich odpowiedzialne podejĹcie do lekcji (starsi synowie), opiekuĹczoĹÄ wobec Tomka (mÄ Ĺź i starsi synowie), wiÄkszÄ uwaĹźnoĹÄ na proĹby (wszyscy), kreatywnoĹÄ, pomysĹowoĹÄ, rozwijanie wĹasnych zainteresowaĹ (wszyscy), wspĂłlny Róşaniec (wszyscy). Jednak, gdy Agnieszka mĂłwiĹa ponad dwa tygodnie na Szkole WspĂłlnoty, Ĺźe ten czas w domu rĂłwnieĹź moĹźe siÄ szybko zamieniÄ na przeĹadowany aktywnoĹciami (tylko innymi w miejsce tamtych sprzed kwarantanny) widzÄ jak bardzo pochĹania mnie szkoĹa i kreatywne przygotowanie materiaĹĂłw dla moich uczniĂłw. Jest w tym piÄkne doĹwiadczenie towarzyszenia moim uczniom, dobrego przekazania im wiedzy w atrakcyjnej formie. Jednak czasem, aĹź trudno mi siÄ skupiÄ na innych czynnoĹciach, na refleksji, modlitwie, bezwarunkowym graniu w piĹkÄ z Tomkiem w ogrodzie. Znowu przychodzi pokusa redukcji, swojego Ĺźycia do zaledwie jego fragmentu. Same okolicznoĹci przychodzÄ z pomocÄ . Wobec niemocy zwiÄ zanej z nadmiarem zaplanowanych zadaĹ, przykroĹci ze strony, najmniej spodziewanej, rodzicĂłw moich uczniĂłw: mogÄ tylko woĹaÄ z bĹaganiem do Boga, Ty ukochaj tÄ osobÄ przeze mnie. To trudne doĹwiadczenie jest jednak bĹogosĹawione. Budzi mojÄ wolnoĹÄ. Zaprasza mnie do tych miejsc, ktĂłre âpoĹwiÄciĹamâ dla rzetelnego przygotowania atrakcyjnych lekcji. Okazuje siÄ, Ĺźe dla kogoĹ moje zaangaĹźowanie moĹźe byÄ mocno niewystarczajÄ ce, nie takie, jak oczekiwane, moĹźe mi to wytknÄ Ä zĹoĹliwie â a moĹźe to przebudziÄ mojÄ wolnoĹÄ. ChociaĹź budzi przykre emocje, nie przestaje byÄ okolicznoĹciÄ sĹuĹźÄ cÄ mojemu wzrostowi. Co mi pozwoliĹo spojrzeÄ na tÄ sytuacjÄ w ten sposĂłb? Towarzystwo moich bliskich (domownikĂłw), ich piÄkne czĹowieczeĹstwo. Kilku przyjacióŠze wspĂłlnoty, ich podejmowanie z uwagÄ pomocy innym w sytuacji epidemii a takĹźe podesĹany mi przez przyjaciĂłĹkÄ link do mszy ĹwiÄtej z biskupem Rysiem â tego dnia, gdy spotkaĹy mnie przykroĹci ze strony rodzica mojego ucznia, mĂłwiĹ o MojĹźeszu, ktĂłry modliĹ siÄ modlitwÄ wstawienniczÄ za wszystkich, ktĂłrzy wyrzÄ dzali mu jakiekolwiek zĹo. Gdy zaczÄĹam siÄ modliÄ za tÄ osobÄ, to przyszedĹ pokĂłj. WierzÄ, Ĺźe to moĹźe byÄ okazja do wzrostu rĂłwnieĹź dla tej osoby, bo Kto moĹźe speĹniÄ oczekiwania tak wysokie? Kto moĹźe daÄ odpowiedĹş na najwiÄksze pragnienia, pytania, rozgoryczenia? Kto juĹź jest ze swojÄ ObecnoĹciÄ przy mnie i przy niej? Tylko Chrystus. In comunione Ania
SzczÄĹÄ BoĹźe, "W obecnej sytuacji epidemii straciĹam moĹźliwoĹci sprzedaĹźy moich wyrobĂłw, moĹźliwoĹÄ zarabiania. Jestem jednak spokojna, bo pamiÄtam, ile byĹo takich sytuacji, gdy w cudowny sposĂłb Pan mnie prowadziĹ, poczÄ wszy od zaĹoĹźenia firmy (dziÄki osobie z CL, ktĂłra poznaĹa mnie z innÄ osobÄ , ktĂłra mnie poprowadziĹa do zaĹoĹźenia firmy). Potem cudowne zbiegi róşnych okolicznoĹci otwierajÄ ce kolejne moĹźliwoĹci, kontakty, informacje. Nie mam wÄ tpliwoĹci, Ĺźe Chrystus jest obecny w moim Ĺźyciu w mojej pracy, w kaĹźdej okolicznoĹci. I choÄ przyszĹoĹÄ po ludzku nie napawa optymizmem nie odczuwam lÄku, odczuwam spokĂłj i zaufanie. Jezu ufam Tobie." Asia
SzczÄĹÄ BoĹźe DoĹwiadczenie tego czasu jest dla mnie w jakiĹ sposĂłb paradoksalne. Generalnie jestem osobÄ , ktĂłra ma tendencje do wpadania w panikÄ, czarnowidztwa i ânakrÄcania siÄâ. Tym razem jest inaczej. Staram siÄ zachowaÄ spokĂłj, pokĂłj i rzeczywiĹcie to nie jest tylko deklaracja. Mam ograniczony wpĹyw na rzeczywistoĹÄ i rozprzestrzenianie siÄ wirusa, wiÄc koncentruje siÄ na tym na czym mogÄ. ModlÄ siÄ, pracujÄ, jestem w kontakcie z ĹźonÄ BogusiÄ , ktĂłra jest w Niemczech, cĂłrkÄ KasiÄ , ktĂłra jest w Wiedniu, synem i przyszĹÄ synowÄ w Krakowie, rodzicami, siostrÄ . I dzisiaj to ja przekazujÄ pokĂłj mojej Ĺźonie, cĂłrce. TĹumaczÄ, Ĺźe te restrykcje majÄ sens i trzeba siÄ do nich zastosowaÄ, zaakceptowaÄ wĹasnÄ ograniczonoĹÄ i zaufaÄ Panu Bogu. TeĹź obawiam siÄ zaraĹźenia najbliĹźszych i siebie, ale to nie determinuje mojego Ĺźycia. ZadajÄ sobie pytanie, czego Pan Jezus oczekuje ode mnie w tej sytuacji. Nieraz w Ĺźyciu mĂłwiĹem sobie, Ĺźe powinienem z Bogiem rozmawiaÄ o tym, ale nie robiĹem tego. Jak zadajÄ pytania to dostajÄ teĹź odpowiedzi. ChciaĹbym byÄ przydatny innym i wczeĹniej uwaĹźaĹem, Ĺźe wiem co to znaczy, tylko muszÄ realizowaÄ swojÄ wizjÄ. DziĹ bardziej o to pytam. ZgĹosiĹem w parafii ksiÄdzu proboszczowi, Ĺźe mĂłgĹbym starszym ludziom robiÄ zakupy. WczeĹniej na to nie wpadĹem. MiaĹem propozycje âintelektualneâ np. przygotowanie wykĹadu. Dalej teĹź uwaĹźam, Ĺźe wykĹady miaĹyby sens zwĹaszcza teraz online i ten pomysĹ narodziĹ siÄ, teraz gdy piszÄ do ksiÄdza. Na Bielanach, gdzie mieszkam sÄ osoby, ktĂłre mogĹyby podzieliÄ siÄ swojÄ wiedzÄ , doĹwiadczeniem. Inne doĹwiadczenie wiÄ Ĺźe siÄ ze spotkaniami. Teraz przygotowujÄ siÄ do szkoĹy wspĂłlnoty, wczeĹniej rzadko zdÄ ĹźyĹem przeczytaÄ tekst. Musze przyznaÄ takĹźe, Ĺźe mÄczyĹy mnie teksty. DziĹ je odkrywam. ZwĹaszcza ten âKto na pierwszym miejscu stawia wĹasne analizy lub dedukcje, w koĹcu przyjmuje za swoje schematy Ĺwiata, ktĂłre jutro bÄdÄ inne niĹź dzisiejszeâ
To budzi moje skojarzenie ze zdaniem, ktĂłre towarzyszy mi w Ĺźyciu albo siÄ Ĺźyje jak siÄ myĹli albo siÄ myĹli jak siÄ Ĺźyje. Obserwuje ten proces u ludzi, ktĂłrzy zamieniajÄ ideaĹy na tzw. mÄ droĹÄ ĹźyciowÄ , typu nie moĹźna wytrwaÄ w maĹĹźeĹstwie caĹe Ĺźycie. Obserwuje to jednak takĹźe u siebie, kiedy wpadam w grzech i szukam usprawiedliwienia. DziÄkuje Panu Bogu, Ĺźe nigdy do koĹca nie uwierzyĹem w takie swoje usprawiedliwienie. Nie wiem, co byĹoby gdybyĹmy mieli sytuacje jak w WĹoszech, ale przygotowanie do tego scenariusza to ciÄ gĹe uĹwiadamianie sobie, Ĺźe nie ĹmierÄ jest najgorsza, ale grzech. SÄ dwie okolicznoĹci, ktĂłre poruszajÄ mnie szczegĂłlnie, czyli jak reaguje KoĹcióŠi jak zachowujÄ siÄ politycy. SkoncentrujÄ siÄ na KoĹciele. Po pierwsze jestem wdziÄczny kapĹanom, ktĂłrzy nie zamknÄli koĹcioĹĂłw i dzwoniĹem do znajomych proboszczĂłw zachÄcajÄ c do tego i dziÄkujÄ c im za to. Po drugie uwaĹźam zamkniÄcie koĹcioĹĂłw na wszelki wypadek za wielki bĹÄ d. Restrykcja ograniczajÄ ca iloĹÄ wiernych niezaleĹźnie od wielkoĹci koĹcioĹa byĹa nieuzasadniona.
RozporzÄ dzenie powinno i mogĹo byÄ precyzyjne np. autobusach zajÄte co drugie miejsce. KoĹcióŠzostaĹ potraktowany gorzej, to naruszenie wolnoĹci religijnej. Tego KoĹcióŠnie powinien zaakceptowaÄ. Dobrze, Ĺźe abp GÄ decki zawnioskowaĹ o zmianÄ a rzÄ d to wreszcie zrozumiaĹ. Pytanie, ktĂłre jest mi zadawane, jak wytĹumaczyÄ, Ĺźe w zaleĹźnoĹci od diecezji koĹcioĹy byĹy 3 rodzaje koĹcioĹĂłw zamkniÄte, otwarte, ale bez mszy ĹwiÄtych i otwarte koĹcioĹy, gdzie odprawiane byĹy msze ĹwiÄte dla 5 osĂłb i takie, gdzie mszy byĹo nawet wiÄcej. KoĹcioĹy, gdzie dostÄp do spowiedĹş byĹ wprawdzie ograniczony u takie, gdzie tylko przypadku zagroĹźenia Ĺźycia moĹźliwy byĹ telefon do ksiÄdza. Ciekawe duszpastersko byĹ proboszcz, ktĂłry ogĹosiĹ, Ĺźe spowiedzi nie ma, chyba, Ĺźe ktoĹ bardzo poprosi. Po trzecie obawiam siÄ, Ĺźe powstaĹo zamieszanie dotyczÄ ce mszy ĹwiÄtych na Ĺźywo i on-line. PojawiajÄ siÄ gĹosy takĹźe w naszych wspĂłlnotach, Ĺźe brak komunii ĹwiÄtej to tylko niedogodnoĹÄ. Mam wraĹźenie chaosu. To pytania, ktĂłre pozostajÄ . Czas pandemii to zagroĹźenie i jednoczeĹnie szansa dla KoĹcioĹa i Polski. Wymaga pogĹÄbionej refleksji i Ĺwiadectwa takĹźe w zakresie roli i odpowiedzialnoĹci Ĺwieckich. Mam nadziejÄ, Ĺźe zostanie wykorzystana i o to bÄdÄ siÄ modliĹ. Z Panem Bogiem
PaweĹ
Witaj Jurku, PatrzÄ c realnie na moje doĹwiadczenie ostatnich dni, widzÄ, Ĺźe to co daje mi moĹźliwoĹÄ innego spojrzenia na rzeczywistoĹÄ to obecnoĹÄ i wolnoĹÄ. Ja staram siÄ na to odpowiedzieÄ po prostu bÄdÄ c obecnym i wolnym. ObecnoĹÄ w pracy to pomoc moim kolegom w codziennych obowiÄ zkach zwiÄ zanych z pracÄ . Utrzymanie firmy tak, aby otrzymali pensje na koniec miesiÄ ca. Pomoc, motywacja, budowanie zespoĹu. W domu to pomoc dzieciom w rozwoju, nauce, ale i przywoĹywanie do zrozumienia sytuacji, w ktĂłrej jesteĹmy, ale takĹźe do wykonywania codziennych obowiÄ zkĂłw. MoĹźliwoĹÄ spotkania rodziny 5 min po zakoĹczeniu pracy. Odpowiedzi na pytania i postawa, ktĂłra rodzinÄ motywuje i buduje. Ale dlaczego tak robiÄ â bo dziÄki mojej obecnoĹci w Ruchu spotkaĹem przyjaciĂłĹ, ĹwiadkĂłw, ktĂłrzy sÄ ze mnÄ na tej drodze â od ktĂłrych siÄ uczÄ codziennie. Moja Ĺźona codziennie dzielnie podejmuje pracÄ w domu, przygotowanie pysznego i zdrowego obiadu rĂłwnoczeĹnie pomagajÄ c w uczeniu 3 dzieci z naszym czwartym maluchem na rÄku to wielki wyczyn. MiĹosz w pracy od rana do wieczora pomaga nam zdobywaÄ nowe kontrakty â bÄdÄ c rĂłwnoczeĹnie ojcem. Piotr nawoĹujÄ cy do pracy na Szkole WspĂłlnoty â dajÄ cy czÄsto osÄ d tego, co siÄ wydarza. KaĹźda z tych osĂłb jest dla mnie Ĺwiadkiem â te osoby przywoĹujÄ mnie codziennie â bÄ dĹş obecny! A otoczony takimi osobami widzÄ, Ĺźe moĹźna byÄ obecnym tam, gdzie rzeczywistoĹÄ nas powoĹuje i to jest dla mnie bardzo motywujÄ ce. To takĹźe codzienna proĹba o relacjÄ z Chrystusem, ktĂłra objawia siÄ poprzez spotkanie â to wspĂłlna modlitwa, AnioĹ PaĹski. Modlitwa, ktĂłrej wĹaĹnie nauczyĹem siÄ w Ruchu. OtwartoĹÄ na drobne potrzeby wokoĹo â widzÄ, Ĺźe przyjaciele tacy jak Adrian, Jakub â sÄ bardzo uwaĹźni i otwarci na to, aby pomagaÄ. Ja teĹź taki chcÄ byÄ!
DziÄkujÄ Mirek
Drogi KsiÄĹźe Jurku, Pan jednak objawia swojÄ Twarz, swojÄ ObecnoĹÄ przez Towarzystwo PrzyjaciĂłĹ. Spotkanie naszej grupki Bractwa na Skypie, SzkoĹy WspĂłlnoty, spotkania z GS, codzienne odmawianie Koronki, smsy, telefony pomagajÄ mi nie skupiaÄ siÄ na lÄku, ale zobaczyÄ jakie znaczenie ten czas ma dla mnie. ĹťyÄ!!! Inaczej zaczÄĹam przeĹźywaÄ kaĹźdÄ chwilÄ, nie redukujÄ c niczego nawet lÄku, odpowiadajÄ c na okolicznoĹci, podejmujÄ c je ze ĹwiadomoĹciÄ Jego obecnoĹci. To pozwala oddychaÄ, uĹmiechaÄ siÄ, mieÄ nadziejÄ. PojawiĹa siÄ teĹź pokusa, Ĺźe robiÄ za maĹo, inni walczÄ w szpitalach, a u nas jest jeszcze doĹÄ spokojnie, co robiÄ wiÄcej⌠DziÄki KsiÄdza lekcji, assemblei, wspĂłlnych Ĺpiewach zrozumiaĹam, Ĺźe intensywnoĹÄ przeĹźywania rzeczywistoĹci nie zaleĹźy od iloĹci zadaĹ do wykonania, to wkĹadanie caĹego serca w zwykĹe i niezwykle czynnoĹci w pracy, w domu, to chwila rozmowy, to... to dar z siebie, ktĂłry jest moĹźliwy tylko dziÄki spotkaniu z Chrystusem obecnym âtu i terazâ! Te dni uĹwiadamiajÄ mi po raz kolejny jak bardzo jestem obdarowana, jakÄ wielkÄ wartoĹÄ ma nasze Towarzystwo, nasza przyjaĹşĹ, ktĂłra pomaga, ale i prowokuje do stawiania pytaĹ, do szukania odpowiedzi, do smakowania Ĺźycia nie tylko w radoĹci, ale i w trudnoĹciach. Marzena
Witajcie, KsiÄĹźe Jurku (podczas lekcji na naszym dniu skupienia on-line) powiedziaĹeĹ, Ĺźe wrogiem, z ktĂłrym walczymy nie jest koronawirus, ale lÄk przed⌠ostatecznie nicoĹciÄ . Tzn., Ĺźe jest wirus, ktĂłry dotyka serca (âcor â wirusâ), ktĂłry jest znacznie bardziej niebezpieczny, bo to wĹaĹnie on naprawdÄ odbiera Ĺźycie. Wirus, ktĂłry czyni nasze serce obojÄtnym wobec ĹźebrzÄ cego Pana, daje uĹudÄ wĹasnej samowystarczalnoĹci... Pandemia koronawirusa odsĹoniĹa tylko istnienie duĹźo wiÄkszej ĹźyciobĂłjczej zarazy - pandemiÄ lÄku, ktĂłra istniaĹa juĹź dawno. OdkryĹam to m.in. bÄdÄ c w ostatnim czasie (po ĹDM 2016) wielokrotnie pacjentkÄ szpitali - w spotkaniach z wieloma chorymi, z ktĂłrymi dane byĹo mi wspĂłĹdzieliÄ Ĺźycie. Np. rozmowa ze znanÄ celebrytkÄ , ktĂłra ĹźyĹa lÄkiem, Ĺźe do sali chorych wpadnie jakiĹ paparazzi i zrobi jej zdjÄcie bez makijaĹźu i bez charakteryzacji (i mimo, Ĺźe to byĹa sala chorych takĹźe Ĺmiertelnie â w bardzo powaĹźnym stanie â chciaĹa zamykaÄ drzwi albo zastawiaÄ je Ĺóşkiem); albo z kobietÄ , ktĂłra zajmowaĹa szpitalne Ĺóşko po mnie i kiedy weszĹa do sali i zobaczyĹa, Ĺźe nie ma telewizora byĹa przeraĹźona: âja nie zasnÄ i nie wytrzymam tutaj, muszÄ mieÄ TV, ktĂłry zagĹuszy mĂłj lÄk, bo inaczej tak strasznie siÄ bojÄâ; albo z kobietÄ , ktĂłra Ĺźyje w zwiÄ zku niesakramentalnym i od lat poza KoĹcioĹem, obecnie chora na nowotwĂłr, ktĂłra przychodzi do mnie w nocy i mĂłwi, Ĺźe przyszĹa pogadaÄ, bo siÄ strasznie boi; albo z moimi wĹasnymi pacjentami, ktĂłrzy spodziewajÄ siÄ â po wielu latach oczekiwania â narodzin pierwszego dziecka i bojÄ siÄ, Ĺźe koronawirus je skrzywdzi⌠PrzykĹady takich doĹwiadczeĹ mogĹabym dalej mnoĹźyÄ, bo takich spotkaĹ doĹwiadczam po wielokroÄ⌠Kiedy wchodzÄ do szpitala i widzÄ te wszystkie cierpiÄ ce i powaĹźnie chore osoby, zawsze zadajÄ sobie pytanie: âBoĹźe, co ja tutaj robiÄ?â. Najpierw zauwaĹźaĹam zewnÄtrzne potrzeby moich wspĂłĹtowarzyszy i jako ta zdrowa (bo tak siÄ wĹrĂłd nich odnajdywaĹam) â przygotowywaĹam picie, zmywaĹam, karmiĹam, myĹam itd., ale niezwykle szybko stawaĹo siÄ jasne, coĹ bardziej oczywistego â obecnoĹÄ Chrystusa, ktĂłry chciaĹ tam byÄ takĹźe przez mojÄ kruchÄ osobÄ. Jak to odkryĹam? Np. do tej osoby z nowotworem - ĹźyjÄ cej w lÄku, kiedy wychodziĹam ze szpitala powiedziaĹam: âJak bÄdziesz siÄ baĹa, to zawsze do mnie dzwoĹâ. Sama byĹam zaskoczona tymi sĹowami: jakie dziwne sĹowa i kto je wypowiedziaĹ?... ja? tak samo niepewna swojego jutra? I dziwna rzecz, bo juĹź drugi rok mam z tÄ paniÄ kontakt i faktycznie dzwoni do mnie, kiedy siÄ boi. Ostatnio zapytaĹa: âdlaczego, kiedy z tobÄ rozmawiam przestajÄ siÄ baÄ?â. I to jest ta Tajemnica, ktĂłra siÄ dziĹ wydarza i po to wĹaĹnie jesteĹmy na Ĺwiecie â nie jesteĹmy wybrani tylko dla siebie, ale teĹź dla tych braci i siĂłstr â jako prawdziwa obecnoĹÄ Jezusa tu i teraz. My mamy wszystko i dlatego dokonuje siÄ ten paradoks, o ktĂłrym dziĹ (podczas dnia skupienia) tak wielu ĹwiadkĂłw mĂłwiĹo: moĹźemy mieÄ speĹnione Ĺźycie mimo wielu niespeĹnionych ĹźyczeĹ, a warunkiem tego doĹwiadczenia jest staĹy dostÄp do takiego âszpitalaâ, ktĂłry leczy nasze âcor-wirusyâ - tzn. przynaleĹźnoĹÄ do KoĹcioĹa poprzez konkrety jakimi sÄ np. sakramenty, wspĂłlnota, SzkoĹa WspĂłlnoty i wiele innych narzÄdzi. Ania
UczÄ siÄ zawodu pielÄgniarki. W zwiÄ zku z tym miaĹam staĹź w domu opieki. SÄ tam starsze, schorowane i w wiÄkszoĹci samotne osoby. Jako pielÄgniarka pomagam tym osobom w codziennym Ĺźyciu, dbajÄ c o nich zarĂłwno od strony fizycznej jak i psychicznej. NiektĂłre osoby sÄ tak bardzo zaleĹźne, Ĺźe trzeba siÄ nimi zajmowaÄ jak noworodkami. Ta praca jest bardzo wymagajÄ ca, w wielu aspektach, dlatego czuĹam na poczÄ tku lÄk, zaczÄĹy siÄ pojawiaÄ negatywne myĹli: nie dasz rady⌠jesteĹ zbyt wraĹźliwa, nie masz wystarczajÄ co cierpliwoĹci... czuĹam siÄ zagubiona, niepewna i wystraszona. MiaĹam okazjÄ pracowaÄ tam przez cztery tygodnie. ByĹam strasznie zmÄczona fizycznie â wstawianie o 4.30, praca do 15.30, potem pĂłĹtora godziny podróşy do domu â kompletnie wypompowana, ale pomimo tego zmÄczenia, byĹam przeszczÄĹliwa. Na poczÄ tku obserwowaĹam wszystko. Osoby opiekujÄ ce siÄ tymi ludĹşmi, traktowaĹy tych starszych, niewinnych, samotnych ludzi, jak rzeczy. Jak coĹ co trzeba wziÄ Ä, umyÄ, nakarmiÄ i odĹoĹźyÄ. ByĹam w ciÄĹźkim szoku i z niedowierzaniem patrzyĹam jak te kobiety, ktĂłre chociaĹź trochÄ mogĹy pomĂłc potrzebujÄ cym, tak ich traktowaĹy. Dlatego otworzyĹam swoje serce, swoje oczy i powierzyĹam Panu tych niewinnych staruszkĂłw mĂłwiÄ c: âPanie, ja jestem Twoim narzÄdziem. ProszÄ CiÄ Ojcze, spraw, aby moje rÄce byĹy Twoimi rÄkoma, moje usta Twoimi ustami, moje oczy twoimi oczami, uĹźyj mnie, Ĺźeby objawiÄ SiÄ tym osobom, ktĂłre Ciebie potrzebujÄ â. PatrzyĹam na te osoby sercem, z miĹoĹciÄ , ciepĹem, szacunkiem, radoĹciÄ , uĹmiechem, ciekawoĹciÄ i uwielbieniem. Zawsze, kiedy tam byĹam, miaĹam na twarzy uĹmiech, nie waĹźne co robiĹam. WiÄkszoĹÄ osĂłb w tym oĹrodku, przez to jak byĹy traktowane, denerwowaĹy siÄ, nie chciaĹy wspĂłĹpracowaÄ, przeklinaĹy, pĹakaĹy, nawet dochodziĹo do walk bokserskich z seriÄ powaĹźnych ciosĂłw. Przy mnie byli inni, byli spokojni, osoby, ktĂłre siÄ poddaĹy znowu zaczÄĹy siÄ uĹmiechaÄ, wspĂłĹpracowaÄ. Obdarowywali mnie uĹmiechem, pocaĹunkami w rÄkÄ, w policzek, gĹaskaniem, uĹciskiem rÄki czy teĹź przytuleniem (nawet puszczono do mnie kilka razy âoczkoâ). WidziaĹam jak ludzie na nowo pragnÄli ĹźyÄ peĹniÄ Ĺźycia. Zawsze jak wracaĹam ze staĹźu, opowiadaĹam godzinami mojemu tacie co dzisiaj piÄknego mi siÄ wydarzyĹo, z uĹmiechem na twarzy i Ĺzami w oczach. Teraz juĹź od trzech tygodni ich nie widziaĹam i niestety nie bÄdÄ juĹź ich widzieÄ. Przez wirusa mĂłj staĹź zostaĹ anulowany. Jestem smutna, Ĺźe zostawiam tych ludzi bez poĹźegnania, ale cieszÄ siÄ, Ĺźe mogli oni doĹwiadczyÄ MiĹoĹci, ktĂłrej ja doĹwiadczyĹam i ktĂłrej oni tak bardzo potrzebowali w tych ostatnich momentach ich Ĺźycia. DziÄkujÄ. Karolina |