Menu strony Strona główna Śladów
   
Ślady > Archiwum > 2020 > styczeń / luty

Ślady, numer 1 / 2020 (styczeń / luty)

Ścieżki

Uczyń mnie szczęśliwym

„Chrystus może pochwycić każdego rodzaju człowieczeństwo, w dowolnym momencie życia”. Świadectwo Bractwa św. Józefa, które gromadzi mężczyzn i kobiety powołane do życia w dziewictwie, wewnątrz doświadczenia charyzmatu ks. Giussaniego i okoliczności, do których zostali powołani.

Paola Bergamini


Giovanni zakłada rękawiczki, bierze miotłę i jak każdego ranka doświadcza buntu. Kończąc studia z pewnością nie marzył o posadzie pracownika ekologicznego. W praktyce to sprzątacz. Jak co dzień rano odmawia Zdrowaś Maryjo i mówi: „Wszystko dla Ciebie, oddaję Ci wszystko”. Dopiero wtedy dzień naprawdę się zaczyna. Trwają modlitwy, gdy zbiera odpady i opróżnia kosze. Na koniec pracy, szczęśliwy, myśli sobie: „Oczyściłem kawałek Twojego Królestwa, więc zrobiłem coś ważnego. Gdy patrzę na czyste miasto, myślę o Tobie, Boże, że chciałeś, by takie było”. Skąd się bierze taka świadomość? Giovanni, mając za sobą życie pełne trudów i porażek, wyjaśnił to podczas rekolekcji adwentowych Bractwa św. Józefa: „Powołanie do dziewictwa to więź z Nim i nic więcej! To ona sprawia, że różne rzeczy bardziej cię pociągają, to ona popycha cię do patrzenia poza same rzeczy”. Oto pełnia życia, nawet pośrodku śmieci. Co więcej, „św. Józef” w istocie jest tylko tym: bractwem, gromadzącym i wspierającym mężczyzn i kobiety, osoby, które w pewnym momencie swojej egzystencji zostały przez Pana wezwane do dziewictwa. Radykalizm relacji z Chrystusem jako powołanie, wewnątrz okoliczności życia.

 

Taka właśnie była początkowa intuicja ks. Giussaniego. W połowie lat osiemdziesiątych pojawiły się osoby, które wyraziły wobec niego pragnienie oddania się całkowicie Chrystusowi, ale z powodów rodzinnych, zawodowych lub innych nie wstępowały do Memores Domini. Ks. Giussani określił podstawy dla tożsamości Bractwa św. Józefa: „Pewien wybór oraz smak modlitwy; zobowiązanie do wzajemnej pomocy. Wierność wobec rozpoznania obecności Pana. Ten wybór sprawia, że ​​życie dostrzegamy w jego trudach i cierpieniach, jako świadectwo dawane Chrystusowi w świecie, to znaczy jako misyjne wywyższenie sensu życia. Jest to treść chrztu św., posunięta do najdalszych konsekwencji” – jak czytamy w tekście cytowanym w książce Vita di don Giussani Alberta Savorany.

W ciągu trzydziestu lat ta mała grupka stopniowo się powiększała. Dziś na świecie jest już około 600 osób, które nie zmieniając swojej sytuacji osobistej i zawodowej poświęcają swoje życie Chrystusowi, poprzez stosowanie ewangelicznych wskazań ubóstwa, czystości i posłuszeństwa. „Żywym źródłem, z którego czerpie Bractwo, jest ruch Komunia i Wyzwolenie”, wyjaśnia ks. Michele Berchi, który od 2009 roku prowadzi Bractwo św. Józefa. „Z tej racji najwyższym autorytetem, uznanym za istotny czynnik własnego powołania, jest dziś ks. Julian Carrón, podobnie jak wcześniej był nim ks. Giussani. Co do reszty… nie ma żadnych form”.

 

Każda historia jest świadectwem tego, jak człowieczeństwo, w dowolnym momencie życia, „może zostać pochwycone przez Chrystusa, i to pochwycone do głębi, do szpiku kości. Dlatego pięknie jest widzieć to w Ewangelii i widzieć to w was”, jak mówił Carrón na ostatnim spotkaniu (tekst na clonline.org).

Rzeczywiście, wiele razy gdy dotyka się dna, gdy pozostaje już tylko bankructwo, rozpacz albo rezygnacja, Pan wzywa w sposób prosty i wyraźny, jednoznacznie. To właśnie wydarzyło się Samarytance i Zacheuszowi. Podobnie jak św. Józef, który w milczeniu chronił i kochał Maryję, każdy z nas pozostaje we własnym stanie: jako wdowiec, rozwiedziony lub w separacji, albo po prostu żyjąc dalej w pojedynkę.

Po śmierci ojca 19-letnia Laura odchodzi od Kościoła i zaczyna wiązać się z różnymi mężczyznami, także żonatymi. Żyje w rozwiązłości, szukając tego, co może wypełnić jej życie uczuciowe. W wieku 26 lat bierze ślub cywilny i zaczyna pracę w szpitalu, jako pielęgniarka. Jej bliski krewny, członek Memores Domini, pewnego dnia mówi: „Widziałem, jak się zachowujesz wobec chorych. Dla ciebie nie jest to tylko wykonywanie pracy. Mogłabyś dołączyć do wspólnoty Ruchu w twoim mieście”. W końcu się poddaje, chodzi na spotkania wspólnoty i zaczyna uczęszczać na msze św. Prosi Pana: „Uczyń mnie szczęśliwą. Chcę wrócić do Kościoła, stanąć znów na nogi”. Kiedy Benedykt XVI rezygnuje z Pontyfikatu, ma intuicję: „Chcę być wolna jak on”.

Jakiś czas później jej życie obiera inny kierunek. Laura odchodzi od męża i sądzi, że najbardziej odpowiednią dla niej drogą będzie zakon, gdyż „otoczoną murem nic już nie zepsuje”. Przed wyjazdem spotyka ks. Carróna, który stawia jej pytanie: „W czym odnajdujesz szczęście?” – „W pracy z chorymi” – „Dobrze. Sprawdź, czy w zakonie doświadczysz tego samego poruszenia, które czujesz gdy jesteś w szpitalu”. Po dwóch miesiącach rozumie, że ściany zakonu nie są jej drogą. Wraca do Carróna. Zaczyna okres weryfikacji w Bractwie św. Józefa. W tym samym czasie jedna z jej koleżanek w szpitalu, ateistka, która zawsze cynicznie wytykała jej wiarę, zapada na ciężką chorobę. Przez trzy miesiące Laura opiekuje się nią we dnie i w nocy. Tuż przed śmiercią kobieta wyznaje jej szeptem: „Jesteś moją nadzieją. Wezwij księdza. Chcę się wyspowiadać”.

W tym czasie Laura „zapomina” o św. Józefie. „Jasne, nie potrzebuję tego” – myśli. Rozmawia o tym z ks. Michele, a ten jej proponuje: „Zostań do czasu rekolekcji w Wielkim Poście”. Tu następuje nieoczekiwany zwrot. Bractwo św. Józefa okazuje się jej drogą. „Tak jak Nikodem, będąc starą kobietą, urodziłam się na nowo”. Pan przyjął mnie ponownie, przezwyciężając moje poczucie zła, które wciąż wiązało mi ręce. Postawił na mnie, szanując moje pragnienie życia w pojedynkę”. Dzisiaj Laura opiekuje się nieuleczalnie chorymi w hospicjum. Tam, gdzie to możliwe, przygotowuje ich na spotkanie z Jezusem: „Mam z nimi dziewiczą relację: należą do mnie, choć ich nie posiadam”.

Przed urodzeniem piątej córki Robertę zostawia mąż. Zwraca się do ks. Michele: „Choć jestem w separacji, moim powołaniem jest wciąż małżeństwo. Ale żyję tak, jakby Pan darował mi coś więcej w tych okolicznościach. Czy to ma coś wspólnego z Bractwem św. Józefa?”. Tak, ma, ponieważ Bractwo nie wypełnia pustki. „Jest czymś więcej. Pan wzywa do poświęcenia Mu życia w formie przeżywania separacji małżeńskiej”.

Pan nas zaskakuje, gdy nasze życie wydaje się już poukładane, także w sferze uczuć. Walter w wieku 40 lat zostaje wdowcem. Ma syna, kieruje ośrodkiem terapii dla narkomanów i jest odpowiedzialnym Ruchu w swoim mieście. „Wydawało mi się, że nie potrzebuję pomocy innych”. W pracy poznaje osoby, z którymi doświadcza pewnej harmonii. Z nimi czuje się jak w domu. Po pewnym czasie odkrywa, że ​​należą do Bractwa św. Józefa. Wszystkie jego myśli o ‘byciu poukładanym’ rozsypują się wobec tej możliwości, do której wzywa go Pan. „W dniu, w którym poszedłem prosić ks. Michele o rozpoczęcie okresu weryfikacji, miałem takie samo doświadczenie jak wtedy, gdy oświadczyłem się Marii, mojej żonie”. Niepokoje związane z pracą, które wcześniej nie pozwalały mu zasnąć w nocy, przestały przeszkadzać w spaniu. „Bycie namagnesowanym przez Niego przynosi pokój, który nie jest owocem naszych własnych zdolności. To łaska, która staje się twoim udziałem”.

Codzienna msza, godzina ciszy, modlitwa, coroczne zgrupowania i spotkanie ze swoją wspólnotą to proste gesty, które pomagają rozpoznać obecność Jezusa, pomagają o niej pamiętać. To wszystko. „Ciałem Chrystusa, któremu się oddajemy, jest okoliczność”, wyjaśnia ks. Michele. „Najpierw pojawia się powołanie do dziewictwa, potem Bractwo św. Józefa. Na tym głównie polega weryfikacja. Zrozumieliśmy to lepiej na przykładzie Solange”. Solange, brazylijska aktorka odbywająca nieustanne tournée po całym świecie, praktycznie nigdy nie dała rady uczestniczyć w zgrupowaniach czy spotkaniach we wspólnocie. „W obliczu tej sytuacji, pojechaliśmy do Carróna i zapytaliśmy go, jakie jest «minimum» przynależności do Bractwa św. Józefa”. A on, odwracając pytanie, odpowiedział: „Czy Bractwo może wspierać powołanie kobiety, która pracuje w takich warunkach?”

„Nasze człowieczeństwo – które często przeżywamy niemal ze smutkiem, bo nic nam się nie klei, bo to i tamto nam się nie podoba, bo tak wiele nosimy w sobie ograniczeń – jest jedynym człowieczeństwem, które może być pochwycone przez Chrystusa”, powiedział Carrón podczas ostatnich rekolekcji adwentowych. Chiara, lekarz dietetyk, była w stanie siebie znienawidzić, gdyż dotąd nie udało jej się nawiązać prawdziwej więzi uczuciowej. Czuła jednak powagę pytania Piotra: „Jeśli odejdę od Ciebie, do kogóż pójdę?”. Ani Ruch, ani przyjaciele, ani Szkoła Wspólnoty ... nic nie było wyczerpującą odpowiedzią. „To była walka, zrozumiałam, że nie mogę zrezygnować z mojej relacji z Chrystusem. On mnie chciał. Można powiedzieć, że zapragnął mnie zdobyć”. Pewnego ranka 2013 roku zadzwoniła do sekretariatu Bractwa. „Gdy słuchałam ks. Michele, pomyślałam: to moja historia. To mi odpowiada, ponieważ zachowuje wszystkie moje cechy. To ja”. Teraz pacjenci na oddziale dietetycznym, którego jest przełożoną, powtarzają: „Ona jest inna”. Psychiatra, spotykając ją na korytarzu, mówi do niej: „Pani oddział to inny świat”.

 

Na początku ks. Giussani wyobrażał to sobie tak: „Gdyby te grupy zaczęły się mnożyć, (...) można by zdobyć całe Włochy, nie mając na celu zdobywania”. Mylił się. Nie tylko Włochy, ale świat został „zdobyty”. W Afryce akceptowani są księża, zakonnice, a nawet członkowie Memores Domini, ponieważ są wyraźnie rozpoznawalni. Ale doświadczenie takie jak to obecne w Bractwie św. Józefa jest nieprawdopodobne.

W roku 2002 Marta po raz pierwszy bierze udział w wakacjach wspólnoty z Yaoundé w Kamerunie. Szczególnie jedna osoba wywarła na niej silne wrażenie: Alice. Zwróciła się do przyjaciółki, która zaprosiła ją na wakacje: „Jak to możliwe, że ona taka jest? Uważna, spokojna, macierzyńska, uprzejma..? „ – „Podjęła życiową decyzję: nie wyszła za mąż, nie ma dzieci. Należy do Bractwa św. Józefa” – „No właśnie, ja chciałabym być taka jak ona!”, woła. Dwa lata później, na międzynarodowym spotkaniu odpowiedzialnych we Włoszech zostają jej przedstawione osoby z Bractwa. Jedną z nich jest Adele, która zapytała: „Słyszałam o tobie, o twoim pragnieniu. Chcesz do nas dołączyć?” Marta odpowiedziała bez wahania: „Natychmiast!”. Następnego dnia zaczęła okres weryfikacji. Po powrocie do domu opowiedziała rodzinie o swojej decyzji. Spotkała się z chłodnym przyjęciem: jej decyzja była niezrozumiała. „Po latach twoich studiów tak się staczasz?” Od tej chwili Marta nie istnieje dla swoich najbliższych. Obecnie jest wychowawczynią w ośrodku społecznym dla trudnej młodzieży. „Będąc z tymi młodymi pytam: Panie, czego chcesz ode mnie, w tym momencie?”

‘Nurty codziennego życia’ oznaczają również burzenie pewnej mentalności.W Kenii, po jednym ze spotkań, ks. Michele jest poproszony o zorganizowanie uroczystości z okazji zapoczątkowania Bractwa św. Józefa. „Odpowiedź od zawsze brzmi «nie». Chodzi o dyskrecję”, wyjaśnia. Ale ta osoba nalega. Krótko przed mszą św. w zakrystii rozmawia o tym z ojcem Pietro Tibonim, który dobrze zna mentalność afrykańską. Misjonarz kombonianin odpowiada bez wahania: „W Afryce dziewictwo przeżywane w taki sposób, po świecku, jest wyzwaniem. Dlatego odradzam. Nie mam nic przeciwko świętowaniu, ale nie ma potrzeby ‘formalizowania’ tego gestu. Jesteś tu ty, z twoją wiarą i twoim powołaniem do dziewictwa”.

„Za każdym razem zaskakuje mnie to, w jaki sposób Chrystus wypełnia uczuciowo życie tych osób”, mówi ks. Michele – „Dociera do nich właśnie w szczegółach. A w Bractwie odkrywają nieoczekiwaną bliskość, przyjaźń nie do pomyślenia. Co uczyniła Maryja po zwiastowaniu? Poszła do Elżbiety, aby podzielić się tym, co jej się wydarzyło”. Opisują to słowa Romano Guardiniego:   „W doświadczeniu wielkiej miłości cały świat skupia się w relacji Ja-Ty, a wszelkie zdarzenia następują w obrębie tego odniesienia” .


Polska strona Ruchu CL   |   Kontakt z redakcją