Ślady
>
Archiwum
>
2020
>
styczeĹ / luty
|
||
Ślady, numer 1 / 2020 (styczeĹ / luty) Od Redakcji U ĹşrĂłdeĹ samego siebie Trudnym jest znaleĹşÄ temat szeroki w naszej rzeczywistoĹci, dotyczÄ cy naprawdÄ wszystkich, w kaĹźdym poĹoĹźeniu geograficznym, ktĂłry w tym samym czasie dotykaĹby osoby starsze, zawsze trochÄ bardziej samotne niz inni ludzie, czy mĹodych, miÄdzy ktĂłrymi powtarzane jest zdanie âsamotni razemâ (okreĹlenie Sherry Turkle, znanej amerykaĹskiej socjolog). SamotnoĹÄ jest darem, ktĂłry dotyka Ĺźycia kaĹźdego z nas. I nie zaleĹźy tylko od tego, ile mamy wiÄzi z innymi czy relacji mniej lub bardziej gĹÄbokich. To doĹwiadczenie niejako wspĂłlne - czuÄ siÄ samotnym, nawet jeĹli jesteĹmy otoczeni przyjaciĂłĹmi. Przeciwnie, byÄ moĹźe sÄ to okazje, w ktĂłrych bardziej postrzegamy radykalnoĹÄ tego czynnika. âPrawdziwa samotnoĹÄ nie pochodzi z faktu, Ĺźe jesteĹmy sami w sensie fizycznym, ale z odkrycia, Ĺźe nasz podstawowy problem nie moĹźe znaleĹşÄ odpowiedzi w nas samych lub w innychâ zaobserwowaĹ ksiÄ dz Giussani: âMoĹźna z pewnoĹciÄ powiedzieÄ, Ĺźe poczucie samotnoĹci rodzi siÄ w samym sercu kaĹźdego powaĹźnego zaangaĹźowania we wĹasne czĹowieczeĹstwo. Dobrze rozumie to wszystko ten, kto w danym momencie uwierzyĹ, iĹź znalazĹ w czymĹ lub w kimĹ zaspokojenie jakiejĹ swojej wielkiej potrzeby, a to coĹ w pewnym momencie mu znika, odchodzi albo okazuje swojÄ bezradnoĹÄâ. W Ĺrodku naszego âjaâ jest takie miejsce, w ktĂłrym jesteĹmy nieubĹaganie sami. Dlatego Ĺźe nic z tego, co mamy przed sobÄ , wypeĹniajÄ c stopniowo nasze oczekiwania, nie moĹźe wypeĹniÄ naszego serca. Warunki strukturalne. Nieuniknione. Czy samotnoĹÄ jest wiÄc wyrokiem? Dramatyczne doĹwiadczenie, ktĂłre wszyscy mamy, jest tak dotkliwe, Ĺźe czasami jest nie do zniesienia (ile czasu, energii i pieniÄdzy potrzeba aby ominÄ Ä momenty, w ktĂłrych jesteĹmy sami ze sobÄ ? Albo ile jest w nas strachu przed ciszÄ ?) Czy nie ma juĹź wyjĹcia? KrĂłtko mĂłwiÄ c, czy musimy pogodziÄ siÄ z faktem, Ĺźe nasze okolicznoĹci sÄ dla nas wrogiem, czy teĹź jest inna moĹźliwoĹÄ w tej sytuacji?
To droga, o ktĂłrej piszemy w tym numerze. O tym, Ĺźe samotnoĹÄ to nie tylko dramat, ale instrument do poznania. Nas samych i okolicznoĹci. RzeczywiĹcie, wĹaĹnie ta ostateczna granica jaĹşni jest miejscem zakotwiczenia relacji z TajemnicÄ w gĹÄboko, Ĺwiadomy - nasz - sposĂłb. Obszar, w ktĂłrym odkrywam swojÄ pierwotnÄ wiÄĹş z Bogiem, ktĂłra sprawia, Ĺźe jestem obecny tu i teraz, i ktĂłry jest dla mnie staĹym towarzyszem, poniewaĹź leĹźy u podstaw mnie samego. I w ktĂłrym ujawnia siÄ wyjÄ tkowy, oryginalny sposĂłb, w jaki On odpowiada na moje oczekiwania i pytania. Poza jakÄ kolwiek zewnÄtrznÄ formÄ , organizacjÄ , a nawet przyjaĹşniÄ . W ksiÄ Ĺźce ZostawiÄ Ĺlady w historii Ĺwiata, ksiÄ dz Giussani mĂłwi, Ĺźe chrzeĹcijaĹskie spotkanie âze wzglÄdu na swojÄ zagarniajÄ cÄ wszystko naturÄ, z czasem staje siÄ prawdziwÄ matrycÄ , ktĂłrÄ przykĹadam, patrzÄ c na przyrodÄ, siebie, innych, sprawyâ. PrecyzujÄ c âspotkanie, jeĹli zagarnia wszystko, staje siÄ formÄ , a nie po prostu krÄgiem relacji - nie ustanawia ono towarzystwa jako miejsca relacji, ale jest formÄ , przy pomocy ktĂłrej relacje te sÄ pojmowane i przeĹźywaneâ. Tutaj tylko poprzez zakorzenienie siÄ na dnie naszego âjaâ - to znaczy odpowiadajÄ c na tÄ samotnoĹÄ â poprzez ktĂłrÄ Chrystus moĹźe nadawaÄ Ĺźycii âksztaĹtâ. KsztaĹtowaÄ ĹwiadomoĹÄ samych siebie, abyĹmy odkryli, z peĹnym zdumieniem, Ĺźe cokolwiek siÄ stanie, nigdy tak naprawdÄ nie jesteĹmy sami. Dlatego Ĺźe On jest.
|