Ślady
>
Archiwum
>
2019
>
listopad / grudzieĹ
|
||
Ślady, numer 6 / 2019 (listopad / grudzieĹ) ĹcieĹźki. Autorytet âOjcem jest ten, kto otwiera mi horyzontâ ZwiÄ zek z wolnoĹciÄ oraz zadanie rodzicĂłw, âautorytet dzieckaâ oraz doniosĹoĹÄ pragnienia⌠Luigi Ballerini, psychoanalityk oraz autor ksiÄ Ĺźek dla dzieci, opowiada, dlaczego âwychowujemy, ĹźyjÄ câ. I co znaczy to, Ĺźe na Ĺwiecie potrzebni sÄ ojcowie i matki (takĹźe) adopcyjni. Paola Bergamini âJeĹli wybierzesz nefrologiÄ, nauczÄ ciÄ jejâ. Jest rok 1988, kiedy Luigi Bellerini, ĹwieĹźo upieczony magister, otrzymuje takÄ propozycjÄ. SkĹada mu jÄ ojciec jego najdroĹźszego przyjaciela, a ponadto asystent ordynatora w szpitalu Niguarda w Mediolanie. Nefrologia nie jest za bardzo jego pasjÄ . WybraĹ medycynÄ, by zostaÄ psychiatrÄ , ale podczas studiĂłw zrozumiaĹ, Ĺźe leczenie psychiatryczne w tym momencie nie jest dla niego. PoszedĹ, by zobaczyÄ, jak pracowaĹ ten asystent ordynatora na oddziale. âPatrzÄ c na niego, pomyĹlaĹem: chcÄ wykonywaÄ zawĂłd lekarza w ten sposĂłb. MiaĹem przed sobÄ mistrza. Oto wĹaĹnie mogÄ powiedzieÄ, Ĺźe byĹo to pierwsze waĹźne spotkanie z autorytetem, w etymologicznym znaczeniu tego sĹowa â z kimĹ, kto chciaĹ, bym dorĂłsĹ, komu leĹźaĹa na sercu moja formacja. Dzisiaj powiedziaĹbym: z kimĹ, komu mogĹem zaufaÄâ. Dzisiaj Bellerini jest psychoanalitykiem i pisarzem powieĹci dla mĹodzieĹźy â niektĂłre otrzymaĹy wiele nagrĂłd â oraz esejĂłw dla osĂłb majÄ cych do czynienia z mĹodymi. Od jego osobistego doĹwiadczenia rozpoczyna siÄ nasza rozmowa o ojcostwie i autorytecie, na temat, ktĂłry podjÄ Ĺ ksiÄ dz JuliĂĄn CarrĂłn podczas Dnia Inauguracji Roku (zob. âĹladyâ 5/2019 â przyp. red.), siÄgajÄ c do ksiÄdza Giussaniego. O autorytecie, ktĂłry jest zasadniczÄ pomocÄ , by dorosnÄ Ä, by staÄ siÄ sobÄ , poniewaĹź âjest przeciwieĹstwem wĹadzyâ; oraz jest niezbÄdny, by ĹźyÄ wiarÄ , poniewaĹź przede wszystkim jest âosobÄ , na ktĂłrÄ gdy siÄ patrzy, widzi siÄ, Ĺźe to, co mĂłwi Chrystus, odpowiada sercuâ. PodÄ Ĺźa siÄ za nim jak dzieci i w tej relacji âczuje siÄ, Ĺźe wybucha wĹasna wolnoĹÄ w osobistej ĹwiadomoĹci oraz osobistej odpowiedzialnoĹciâ. Jedynie w ten sposĂłb rodzi siÄ lud.
SprĂłbujmy przeanalizowaÄ sĹowo âautorytetâ. Giussani wiÄ Ĺźe je z ojcostwem, poniewaĹź dla niego sÄ synonimami. NastÄpnie stawia kolejny krok: spotkanie z autorytetem wyzwala, daje ĹwiadomoĹÄ. Takie jest takĹźe moje doĹwiadczenie. Ja wiÄ ĹźÄ autorytet z wolnoĹciÄ , jest to zasadniczy fragment Giussaniego podjÄty przez CarrĂłna. Kiedy nie ma autorytetu, sÄ autorytaryzmy albo dysautorytet. PomyĹlmy o Jezusie. ByĹ przywĂłdcÄ w sensie caput-gĹowy, nie FĂźhrera â to znaczy kimĹ, kto rozpoczyna, angaĹźuje siÄ i pragnie, by drugi stanÄ Ĺ z takÄ samÄ wolnoĹciÄ . PrzywĂłdca-FĂźhrer natomiast chce podporzÄ dkowaÄ i boi siÄ wolnoĹci drugiego. Paradygmatyczna jest relacja rodzice-dzieci. Boimy siÄ, Ĺźe stanÄ siÄ autonomiczne, co nie jest synonimem niezaleĹźnych. Autonomia oznacza kompetentny podmiot, ktĂłry osÄ dza, posiada kryterium, ale ktĂłry nie uwaĹźa siÄ za niezaleĹźny, w przeciwnym razie bÄdzie zarozumiaĹy. Wyzwanie polega na zyskaniu tej autonomii ze ĹwiadomoĹciÄ , Ĺźe zaleĹźymy zawsze od drugiego.
Jak to byĹo w Pana przypadku? Jak doszedĹ Pan do psychoanalizy oraz pisarstwa od pierwszego spotkania z mistrzem? Te dwie rzeczy podÄ ĹźaĹy rĂłwnolegle. Podczas specjalizacji rozpoczÄ Ĺem kurs analizy z Giacomo Contrim. ByĹo to kolejne waĹźne spotkanie. Ja, ktĂłry chciaĹem byÄ psychiatrÄ , poniewaĹź pociÄ gaĹa mnie choroba psychiczna, przy nim odkryĹem, Ĺźe to normalnoĹÄ jest fascynujÄ ca. Zatroszczenie siÄ o tÄ resztkÄ normalnoĹci istniejÄ cej w kaĹźdej patologii jest szansÄ na odzyskanie zdrowia. Na zakoĹczenie kursu powiedziaĹem sobie: to wĹaĹnie chcÄ robiÄ w Ĺźyciu. I rozpoczÄ Ĺem formacjÄ w szkole Contriego. W miÄdzyczasie zostawiĹem szpital na rzecz posady dyrektora w miÄdzynarodowej firmie farmaceutycznej.
A pisarstwo? W szpitalu fascynowaĹy mnie losy chorych. ByĹy to historie do opowiedzenia. NapisaĹem swojÄ pierwszÄ ksiÄ ĹźkÄ i wysĹaĹem do wydawnictwa Mondadori. I tutaj kolejne spotkanie. Ferruccio Parazzoli, pisarz, odpowiedzialny wĂłwczas za dziaĹ wĹoskojÄzycznych powieĹci w wydawnictwie, mĂłwi mi: âNigdy nie opublikujemy pana ksiÄ Ĺźki. Ale jeĹli bÄdzie pan nalegaĹ i nauczy siÄ pisaÄ, jestem pewny, Ĺźe zostanie pan pisarzem. ByÄ moĹźe nawet dobrymâ. W rÄkach miaĹ mĂłj rÄkopis: na marginesie kaĹźdej strony byĹy jego notatki. PotraktowaĹ mnie powaĹźnie. Po 10 latach, u szczytu kariery w miÄdzynarodowej firmie, postanowiĹem zostawiÄ wszystko. UkoĹczyĹem mojÄ formacjÄ i zaczÄ Ĺem robiÄ to, co chciaĹem â byÄ psychoanalitykiem i pisarzem.
ZarĂłwno jeĹli chodzi o psychoanalizÄ, jak i pisarstwo Pana Ĺwiat to Ĺwiat mĹodych. Jak to siÄ staĹo? Ze wzglÄdu na historiÄ, na moje osobiste zainteresowanie, miaĹem pewne doĹwiadczenie z mĹodzieĹźÄ , z rodzinami oraz z dorosĹymi majÄ cymi do czynienia z mĹodymi. Poza dziaĹalnoĹciÄ w gabinecie prowadzÄ szkolenia oraz spotkania. Co do pisarstwa, powiedzmy, Ĺźe dobrze idzie mi pisanie dla nich.
WĹaĹnie, mĹodzieĹź. Dla niej wielokrotnie autorytet jest zredukowany do jakiejĹ roli, do czegoĹ negatywnego, co narzuca ograniczenia i na tym koniec⌠Kiedy rezygnuje siÄ z âjaâ, ktĂłre osÄ dza, robi siÄ miejsce autorytaryzmom, temu, kto decyduje za nas. Tworzy siÄ pustka, ktĂłrÄ trzeba zapeĹniÄ. PomyĹlmy o koncepcji wiary â jest to akt myĹlowy, a nie rezygnacja z myĹlenia. Jest to osÄ d wiarygodnoĹci: ta osoba, Jezus, dziaĹajÄ ca w pewien sposĂłb, jest wiarygodna teraz i, bÄdÄ c takÄ , jest przekonywujÄ ca, dlatego za Nim podÄ Ĺźam. Nie jak w jakimĹ garnizonie wojskowym, ale jako czĹowiek wolny, ktĂłry rozpoznaĹ kogoĹ interesujÄ cego dla siebie. Kiedy czĹowiek siÄ gubi? Kiedy âjaâ siÄ gubi i poszukuje surogatĂłw. Zjawiska takie jak narkotyki albo znÄcanie siÄ czÄsto wywodzÄ siÄ stÄ d. I sÄ bĹÄdami, pomyĹkami mĹodzieĹźy. W takim znaczeniu, Ĺźe sÄ bĹÄdnym usiĹowaniem znalezienia rozwiÄ zania, ale wychodzÄ od wĹaĹciwego punktu.
JakiĹ przykĹad? Pewien chĹopak opowiada mi o swoim sobotnim wieczorze: w parku z przyjacielem âna robieniu skrÄtĂłwâ. ReakcjÄ dorosĹego moĹźe byÄ zgorszenie albo stwierdzenie: ten juĹź âprzepadĹâ. Ale na proĹbÄ: âOpowiedz dokĹadniej, co siÄ staĹoâ, powiedziaĹ mi: âByĹo wspaniale, poniewaĹź przez chwilÄ nie myĹlaĹem i byĹem spokojny, potem mĂłj przyjaciel oparĹ gĹowÄ na mojej piersi i poczuliĹmy siÄ prawdziwymi przyjaciĂłĹmiâ. UdzieliĹ mi dwĂłch cennych informacji: jest to chĹopak, dla ktĂłrego trudnÄ i bolesnÄ rzeczÄ staĹo siÄ myĹlenie, oraz pragnÄ cy braterstwa, ktĂłrego nie jest w stanie posiadaÄ. BĹÄdem jest myĹlenie, Ĺźe otrzyma siÄ je przy pomocy skrÄtĂłw. Mnie interesuje poszukiwanie poza bĹÄdami tego, co zrodziĹo to zachowanie, nieustannie polujÄ na tÄ resztkÄ normalnoĹci. Co innego, gdy wobec bĹÄdu jakiegoĹ chĹopaka zajmuje siÄ stanowisko zgorszenia, ktĂłre zamyka, a co innego, gdy sĹucha siÄ i rozumie, czym spowodowany jest bĹÄ d, co jest drogÄ do ewentualnej korekty.
W tym osoba dorosĹa jest autorytatywna? Jest to paradoks, ale jestem przekonany, Ĺźe wychowuje siÄ, kiedy siÄ nie wychowuje. Kiedy wĹÄ czamy tryb education on, stajemy siÄ bardzo nudni, prawimy kazania. Wypowiadamy puste sĹowa. Wychowujemy, ĹźyjÄ c. Wychowawcze jest to, jak podchodzimy do pieniÄdzy, pracy, pasji, mÄĹźa czy Ĺźony. Autorytatywny jest ten, kto Ĺźyje dobrze, to znaczy kto porusza siÄ w rzeczywistoĹci, majÄ c na uwadze swoje dobro, ktĂłre nie pozostaje rozĹÄ czone od dobra innych. PomyĹlmy o korygowaniu w szkole. UczeĹ dostrzega, czy nauczyciel chce przyĹapaÄ go na bĹÄdzie, jest wykrywaczem bĹÄdĂłw, czy teĹź Ĺźe kiedy poprawia go, zaleĹźy mu na tym, co zrobiĹ.
Giussani mĂłwi, Ĺźe autorytet, jeĹli jest ĹşrĂłdĹem wolnoĹci, staje siÄ miejscem umocnienia, w ktĂłrym Ĺźycie staje siÄ bardziej przejrzyste i jasne. Nie jest powiedziane, Ĺźe tym miejscem koniecznie musi byÄ mama albo tata, albo jedynie mama i tata. ZachÄcam rodzicĂłw, by nie byli zazdroĹni, to znaczy by siÄ nie obawiali, Ĺźe ich dzieci znajdÄ innych ojcĂłw i matki. MoĹźemy posĹuĹźyÄ siÄ sĹowem âdziewictwoâ. Rodzice â ale powiedziaĹbym ogĂłlnie: ten, kto wychowuje â proszony jest o to dziewictwo â o to, by umoĹźliwiaÄ albo przynajmniej nie przeszkadzaÄ w tym, by dzieci doĹwiadczaĹy ojcostwa z innymi podmiotami, ojcostwa godnego zaufania.
Kiedy ojcostwo jest takie? Podmiot jest godny zaufania, kiedy z czasem odkrywam â poniewaĹź osÄ d potrzebuje czasu â Ĺźe nie kĹamie, Ĺźe to, co proponuje, jest dla mnie korzystne. Jest to osÄ d, ktĂłrego nie moĹźe daÄ za mnie nikt â bÄdÄ mĂłgĹ popeĹniaÄ bĹÄdy, ale dalej bÄdÄ wykonywaĹ tÄ pracÄ polegajÄ cÄ na porĂłwnywania i konfrontacji z tym, czego pragnÄ. To pozwala mi nie ufaÄ jakiemuĹ dysautorytetowi. NastÄpnie ktoĹ inny moĹźe udzielaÄ mi wskazĂłwek, ale to zawsze ja muszÄ je zweryfikowaÄ.
MĂłwimy o podmiocie, ktĂłry jest juĹź zdolny do osÄ du. Ale wczeĹniej byĹy autorytety, ktĂłre pomogĹy mu dorosnÄ Ä. Tak naprawdÄ podmiot juĹź na samym poczÄ tku jest taki, dobrze wyposaĹźony. Prawdziwym autorytetem jest dziecko, w znaczeniu wskazanym przez EwangeliÄ: âJeĹli nie staniecie siÄ jak dzieciâŚâ. Nie jest to wtĂłrny infantylizm â oznacza powrĂłt do myĹlenia jak dzieci, to znaczy Ĺźe dobro pochodzi od kogoĹ innego. A wiÄc chodzi o zrozumienie tego, jak powrĂłciÄ do wĹaĹciwego punktu wyjĹcia, gdzie z zasady nie ma uprzedzenia wobec drugiego, wobec tego, co przynosi, oraz jego propozycji.
A wiÄc powrĂłt do zdumienia i prostoty dziecka. Ale by siÄ tak staĹo â nasuwa siÄ myĹl â potrzeba spotkaĹ, ktĂłre jÄ przebudzÄ âŚ OczywiĹcie, jest caĹa wĹasna historia. Czasem gramatycznym osoby autorytatywnej jest czas przyszĹy uprzedni: âBÄdÄ nauczycielem, jeĹliâŚâ. Asystent ordynatora, o ktĂłrym mĂłwiliĹmy, nie powiedziaĹ mi: jestem twoim mistrzem. Co wiÄcej: jeĹli ktoĹ sam z siebie przedstawia siÄ jako âautorytatywnyâ, miaĹbym jakieĹ podejrzenia. W moim doĹwiadczeniu autorytatywny byĹ ten, kogo widziaĹem, Ĺźe odnajdywaĹ siÄ w rzeczywistoĹci, to znaczy majÄ c na uwadze wszystkie czynniki. Jest to wzajemna korzyĹÄ. Kiedy ukĹada siÄ dobrze z nauczycielem? Kiedy nauczyciel wzrasta wraz z uczniem, to znaczy kiedy lekcja nie jest standardem, ale jest zawsze inna, w zaleĹźnoĹci od tego, kogo ma przed sobÄ . Zmienia siÄ. Kiedy rodzic dobrze sobie radzi? Kiedy zaczyna uczyÄ siÄ od dzieci.
OdnoĹnie do rodzicĂłw: bardzo modne sÄ podrÄczniki o tym, jak wychowywaÄ dzieci. Czy jest to oznaka braku ojcostwa? W chwili gdy my, stajÄ c siÄ doroĹli, rezygnujemy z suwerennoĹci dziecka w nas, ktĂłrym byliĹmy, z tej zdolnoĹci osÄ du, zaczynamy potrzebowaÄ reguĹ. Kiedy nie jesteĹmy juĹź w stanie odnajdywaÄ siÄ w rzeczywistoĹci zgodnie z zasadÄ dobra wspĂłlnego, wchodzimy w relacje podporzÄ dkowywania. LeczyĹem chĹopaka, ktĂłry mĂłwiÄ c o swojej przyszĹoĹci, powiedziaĹ mi, Ĺźe chce byÄ ĹźoĹnierzem, âponiewaĹź w ten sposĂłb powiedzÄ mu, co ma robiÄâ. WszedĹ w porzÄ dek idei, Ĺźe pomyĹlÄ za niego inni, tymczasem zdrowy podmiot myĹli o sobie zawsze jako o kimĹ w towarzystwie kogoĹ innego. Rodzice wciÄ Ĺź coraz czÄĹciej proszÄ pediatrĂłw oraz âpsychoĹwiatâ nie o jakieĹ wskazĂłwki, ale o recepty, za ktĂłrymi trzeba podÄ ĹźaÄ automatycznie. W tym sensie trzeba rozróşniÄ miÄdzy pragnieniem a oczekiwaniem.
Co to oznacza? Pragnienie ksztaĹtuje siÄ zawsze wraz z kimĹ innym: w pierwszej kolejnoĹci to ktoĹ inny je wzbudza, a potem nie moĹźe obejĹÄ siÄ bez pragnienia drugiego. Oczekiwanie natomiast generuje siÄ samo, rodzi siÄ, wzrasta i Ĺźywi siÄ ambicjÄ pojedynczej osoby, aspiruje, by narzuciÄ siÄ drugiemu, by dopasowaÄ go do wĹasnego podmiotu. MoĹźemy powiedzieÄ, Ĺźe pragnienie dopasowuje siÄ w zaleĹźnoĹci od dziecka, oczekiwanie natomiast chce je uksztaĹtowaÄ, a przynajmniej prĂłbuje. Pod pewnym wzglÄdem jest to bĹÄ d, ktĂłry widzÄ u mĹodzieĹźy w kwestii âzainteresowaniaâ. MĂłwiÄ : âNie uczÄ siÄ historii, poniewaĹź mnie nie interesujeâ. Tak naprawdÄ jeĹli siÄ uczysz, bÄdziesz mĂłgĹ odkryÄ, czy ciÄ to interesuje. Jedynie angaĹźujÄ c siÄ w rzeczywistoĹÄ, mogÄ odkryÄ, czy mi odpowiada, czy jest interesujÄ ca. NastÄpnie jeĹli spotkam nauczycielkÄ kochajÄ cÄ historiÄ, to bÄdzie mogĹo przebudziÄ moje zainteresowanie, skĹoni mnie do dziaĹania. DorzuciĹbym jeszcze jednÄ cegieĹkÄ: ojcem jest ten, kto otwiera mi horyzont i wprowadza jakÄ Ĺ hipotezÄ tam, gdzie miaĹem tendencjÄ do zamkniÄcia siÄ. W tym sensie lubiÄ ĹÄ czyÄ sĹowo âautorytetâ z âautoremâ. Ojcem jest ten, kto jest protagonistÄ , to znaczy ten, kto porusza siÄ w rzeczywistoĹci w sposĂłb, w ktĂłry jedynie on jest w stanie to robiÄ w tym momencie. Moje podÄ Ĺźanie za jest postÄpowaniem âtak, jakâ postÄpuje on. Niech to bÄdzie jasne: nie chodzi o narzucanie siÄ, albo lepiej: zastÄpowanie, ktĂłre ostatecznie staĹoby siÄ âja albo onâ, zagraĹźajÄ c w ten sposĂłb kaĹźdej moĹźliwej relacji. Ojciec nigdy nie pragnie mnie wĹoĹźyÄ do jakiegoĹ pudeĹka, dopasowaÄ do jakiegoĹ modelu.
W grÄ znĂłw zaczyna wchodziÄ wolnoĹÄ. WolnoĹÄ obydwu stron. Ojcem jest ten, kto pojmuje siebie jako syna. On sam odkrywa, Ĺźe jest zrodzony i wspierany przez spotkania, ktĂłre odbywa, pozostawia miejsce innym. MoĹźemy postawiÄ jeden krok dalej. Musimy byÄ rodzicami biologicznymi, a jednoczeĹnie w pewnym sensie rodzicami adopcyjnymi, czyli patrzeÄ na dzieci jak na kogoĹ innego od nas, nie popadaÄ w puĹapkÄ âkrwi z mojej krwiâ.
ProszÄ sprĂłbowaÄ wyjaĹniÄ to lepiej. Pojmowanie siebie jako rodzicĂłw adopcyjnych oznacza zradzanie ich, sprawianie, Ĺźe stajÄ siÄ dzieÄmi, co oznacza proponowanie im satysfakcjonujÄ cej relacji oraz przyzwolenie na to, by budowali jÄ ze swojej strony. Uda nam siÄ to, jeĹli ufajÄ c i inwestujÄ c w ich zdolnoĹÄ osÄ du, zaakceptujemy, Ĺźe mogÄ staÄ siÄ inni od tego, jak ich sobie wyobraĹźaliĹmy. Ostatnio podczas jednego ze spotkaĹ zadano mi nastÄpujÄ ce pytanie: co robimy z tÄ mĹodzieĹźÄ , Ĺźe wydaje siÄ z innej planety? PrawdÄ jest, Ĺźe w gruncie rzeczy nie bÄdziemy w stanie naprawdÄ wierzyÄ w to, Ĺźe posiadajÄ to, co ja nazywam ich âkwestiÄ indywidualnÄ â, Ĺźe rano, kiedy wstajÄ , myĹlÄ : w jaki sposĂłb doprowadzÄ do koĹca ten dzieĹ? Albo: co zbudujÄ dzisiaj? Ale czy nie jest to ta sama kwestia, przed ktĂłrÄ stajemy my, doroĹli?
Luigi Ballerini, lekarz i psychoanalityk, jest czĹonkiem rady Stowarzyszenia âPrzyjaciele myĹliâ â Zygmunt Freud, zaĹoĹźonego przez Giacomo Contriego. Autor literatury dla dzieci i mĹodzieĹźy, opublikowaĹ ponad 30 powieĹci. W 2014 r. otrzymaĹ NagrodÄ Andersena, a w 2016 r. Bancarellino. Dziennikarz, publicysta, zajmuje siÄ rozmaitymi zagadnieniami wychowawczymi w róşnych czasopismach oraz jest superwizorem w szkoĹach, gdzie spotyka siÄ w nauczycielami, rodzicami i mĹodzieĹźÄ . Jest pomysĹodawcÄ i autorem bohaterĂłw oraz bajek animowanych dla TV. |