Ślady
>
Archiwum
>
2019
>
listopad / grudzieĹ
|
||
Ślady, numer 6 / 2019 (listopad / grudzieĹ) Pierwszy Plan. Wyrwani z nicoĹci Nihilizm z naszego podwĂłrka Nie jest to teoretyczny ideaĹ, ale wyĹaniajÄ ca siÄ wszÄdzie tendencja egzystencjalna. Utrata smaku i siĹ, âprzepaĹÄ sensuâ dotyczÄ ca nas wszystkich, ktĂłra jednak sprawia, Ĺźe wyĹania siÄ coĹ nieredukowalnego⌠MĂłwi filozof Costantino Esposito. Davide Perillo âJakiĹ czas temu podczas wykĹadu rozmawialiĹmy o wolnej woli. W pewnym momencie jedna ze studentek nagle wybuchĹa pĹaczem. ZapadĹa cisza. Pytam jÄ : ÂŤCo siÄ staĹo?Âť. Na co ona: ÂŤPanie profesorze, jestem Ĺwiadoma tego, Ĺźe mam tÄ moĹźliwoĹÄ, Ĺźe jestem wolna. Ale problem w tym, Ĺźe nie wiem, co z tym zrobiÄÂť. Oto w gruncie rzeczy na tym polega wspĂłĹczesny dramat: jesteĹmy wolni, ale po co?â. WĹaĹnie w tych Ĺzach zawiera siÄ sens sĹowa, ktĂłrego filozofowie tacy jak Costantino Esposito, wykĹadowca na Uniwersytecie w Bari, uĹźywajÄ od zawsze, ale ktĂłre jak maĹo ktĂłre opisuje bĂłl istnienia w naszych czasach, poĹrĂłd mĹodych i nie tylko â nihilizm. Wyrafinowanego wroga, trudnego do uchwycenia i rozszyfrowania, poniewaĹź nie zawsze posiada wyraziste rysy (âodurzenieâ, gniew w mediach spoĹecznoĹciowych, pewne sĹowa i piosenkiâŚ), lecz o wiele czÄĹciej przybiera nieuchwytnÄ formÄ czegoĹ uciÄ Ĺźliwego, od czego nie da siÄ uwolniÄ. Nie istnieje nic, co naprawdÄ by przyciÄ gaĹo, nic, dla czego warto byĹoby ĹźyÄ. âMĹodzieĹź nie czuje siÄ dobrze, ale nie rozumie nawet dlaczego â powiedziaĹ jakiĹ czas temu psychoanalityk Umberto Galimberti w wywiadzie opublikowanym na Ĺamach ÂŤCorriere della SeraÂť (cytuje go JuliĂĄn CarrĂłn w tekĹcie Dnia Inauguracji Roku, zob. ÂŤĹladyÂť 5/2019 â przyp. red.). â Brakuje jej celu. Dla niej przyszĹoĹÄ z obietnicy staĹa siÄ zagroĹźeniemâ. SĹowa te rozbrzmiewajÄ echem w komentarzu pisarza Antonia Scuratiego, ktĂłry takĹźe na Ĺamach âCorriere della Seraâ, kilka dni później, mĂłwiĹ o rozpowszechnionym porzÄ dku, w ktĂłrym nie ma miejsca na wielkie sceny z Ĺźycia: miĹoĹÄ, sztukÄ, politykÄ (tÄ prawdziwÄ ), rodzenie dzieci, a ktĂłry pozostawia nas bez horyzontu i bez nadziei. NastÄpnie Susanna Tamaro, Mauro Magatti⌠Nawet Gigi Buffon w ten sposĂłb opowiedziaĹ w jednym z listĂłw o ciemnych momentach swojej kariery: âJeĹli przeĹźywasz swoje Ĺźycie w nihilistyczny sposĂłb, twoja dusza zaczyna wiÄdnÄ Äâ. A wiÄc coĹ bardzo konkretnego, co dotyczy nas wszystkich. âA jednak najtrudniejszym aspektem zagadnienia nihilizmu dzisiaj jest wĹaĹnie to, Ĺźe nie widzi siÄ problemu â zauwaĹźa Esposito â CzuÄ go, dostrzega siÄ wiele jego symptomĂłw. Pojmuje siÄ, Ĺźe istnieje jako przepaĹÄ sensu. Ale nie rozumie siÄ, o co chodzi i jak moĹźna stawiÄ mu czoĹaâ.
Zacznijmy zatem od tego. O czym mĂłwimy dzisiaj, kiedy mĂłwimy ânihilizmâ? W pierwszej kolejnoĹci o problemie egzystencjalnym. Wskazuje coĹ nierozwiÄ zanego w doĹwiadczeniu kaĹźdego z nas. WystÄpuje jako subtelne zagubienie â ktoĹ nazywa je pustkÄ , ktoĹ inny bezsensownoĹciÄ â o ktĂłrym moĹźna by powiedzieÄ tak: nie istnieje nic, co mogĹoby nas naprawdÄ zajÄ Ä w Ĺźyciu. Uwaga: nie mĂłwiÄ o sensie teoretycznym. By ĹźyÄ, tak czy inaczej musisz sobie wymyĹliÄ, wyobraziÄ jakiĹ cel, choÄby nawet nieadekwatny. Problem polega na tym, czy istnieje coĹ, co pociÄ ga nas naprawdÄ, co przyciÄ ga nas niczym magnez do koĹca.
Nie ma to nic wspĂłlnego z ideaĹem gĹoszonym przez filozofĂłw w stylu Nietzschego albo innych anarchistĂłw ubiegĹego wieku⌠Nie, w pewnym sensie jest przeciwieĹstwem. Nietzsche chciaĹ urzeczywistniÄ âaktywnyâ nihilizm: coĹ heroicznego, tytanicznego, co miaĹo na celu obalenie boĹźkĂłw kultury odbieranej jako tĹamszÄ ca, poczÄ wszy od chrzeĹcijaĹstwa zredukowanego do doktryn moralnych. Nietzsche mĂłwi: jeĹli muszÄ wybraÄ miÄdzy abstrakcyjnym, uniwersalnym, ale odlegĹym ideaĹem, a Ĺźyciem â wolÄ Ĺźycie.
I ta droga zostaĹa uznana przez wielu za gĹĂłwnÄ drogÄ prowadzÄ cÄ do afirmacji âjaâ⌠ByĹ taki okres, tak zwany post-modernizm, w ktĂłrym w kulturze europejskiej to stanowisko byĹo postrzegane jako moĹźliwoĹÄ emancypacji. Wszelkim sposobem starano siÄ uwolniÄ od sensu, poniewaĹź staĹ siÄ wiÄzieniem, i to miaĹo wyzwoliÄ âjaâ â stÄ d rewolucja seksualna, wyzwolenie poĹźÄ dania⌠Ale w rzeczywistoĹci to usiĹowanie doprowadziĹo do czegoĹ wprost przeciwnego â nie doszĹo do wyzwolenia âjaâ, ale do wyzwolenia od âjaâ. Bez sensu wiÄkszego od samego siebie âjaâ siÄ rozpadĹo. A samo jego pragnienie, zamiast wynieĹÄ âjaâ, spaliĹo je. Jak na ironiÄ losu, przewaĹźyĹ bierny nihilizm.
Czym siÄ on charakteryzuje? PostÄpujÄ cÄ sĹaboĹciÄ , utratÄ siĹ i ducha, ktĂłra, niemal potajemnie, rozpowszechniĹa siÄ wszÄdzie, takĹźe w Ĺrodowiskach ideologicznie nienihilistycznych. WeszĹa do naszych domĂłw, wierzeĹ religijnych, do idei politycznych. Jest jak pasywne palenie, wiesz o czym mĂłwiÄ? Ty nie palisz papierosa, moĹźe nigdy byĹ tego nie zrobiĹ. Ale ostatecznie oddychasz tym, co znajduje siÄ wokóŠciebie, nie zdajÄ c sobie z tego sprawy. A ci szkodzi, i to jak!
W jaki sposĂłb szkodzi? W pierwszej kolejnoĹci dochodzi do utraty smaku Ĺźycia. PojawiĹa siÄ ona jako nieprzyjaźŠmiÄdzy Ĺźyciem a znaczeniem. A wtedy Ĺźycie staje siÄ czystym instynktem, czystÄ afirmacjÄ siebie. Tymczasem ideaĹ, cel, jeĹli wszystko jest w porzÄ dku, jest âczymĹ, co musi istnieÄâ, czymĹ, co byÄ moĹźe musi siÄ urzeczywistniÄ, ale co nie istnieje juĹź tu i teraz. W konsekwencji, kiedy spoglÄ damy na Ĺwiat i na nas samych, widzimy tylko to, czego nie ma, a nie to, co jest.
JakieĹ przykĹady? Cóş, weĹşmy seriale telewizyjne. W powszechnym wyobraĹźeniu zajmujÄ miejsce, ktĂłre niegdyĹ zajmowaĹa literatura piÄkna. NiektĂłre z tych cieszÄ cych siÄ najwiÄkszÄ oglÄ dalnoĹciÄ opowiadajÄ w najdrobniejszych detalach, niemal z okrucieĹstwem, o niesĹychanej zdolnoĹci do przemocy. MyĹlÄ o Detektywie, Domu z papieru oraz o wielu innych. IntersujÄ ce jest jednak to, Ĺźe ta przemoc zawsze rodzi siÄ ze skrajnej kruchoĹci bohaterĂłw â kruchoĹci pochodzÄ cej ze zranienia âjaâ, z braku relacji, z gĹÄbokiego rozczarowania⌠Jednym sĹowem: jakby przemoc byĹa ostatecznÄ moĹźliwoĹciÄ ukrycia w sposĂłb cyniczny wyniszczajÄ cej potrzeby, skrytej koniecznoĹci kochania i bycia kochanymi, ktĂłra nie znajduje zaspokojenia. âNigdy nie znajdÄ kogoĹ, kto naprawdÄ bÄdzie mnie chciaĹâ. A wiÄc Ĺźycie nie jest nic warte.
Ale czy to samo stanowisko nie wyĹania siÄ takĹźe z powaĹźniejszych kwestii? MyĹlÄ o debacie na temat eutanazji: tam rĂłwnieĹź, w gruncie rzeczy, decydujÄ ca kwestia polega na tym, czy doĹwiadcza siÄ, czy teĹź nie miĹoĹci, dla ktĂłrej âwarto byĹobyâ ĹźyÄ, mimo Ĺźe cierpienie jest przeogromne⌠Trzeba by zrozumieÄ, co jest tak naprawdÄ stawkÄ âŚ OczywiĹcie teoretyzowanie, Ĺźe Ĺźycie jest do naszej caĹkowitej dyspozycji, wydaje mi siÄ nierozumne⌠Ale nie wystarczy nawet powtarzaÄ po prostu, Ĺźe jest ono âwartoĹciÄ samÄ w sobieâ. Ĺťycie posiada wartoĹÄ, poniewaĹź w jego wnÄtrzu znajduje siÄ coĹ wiÄkszego od niego, i jeĹli tego nie pojmiemy, ryzykujemy, Ĺźe ograniczymy je do wartoĹci czysto biologicznej. To jest dzisiaj wyzwanie: byĹmy mogli na nowo uĹwiadomiÄ sobie, Ĺźe jesteĹmy stwarzani przez TajemnicÄ istnienia w kaĹźdej chwili i Ĺźe ta Tajemnica nie jest tylko siĹÄ natury, ale czymĹ wiÄcej, jest Ojcem. W gruncie rzeczy na tym wĹaĹnie, na pĹaszczyĹşnie antropologicznej, polega wielka trudnoĹÄ naszych czasĂłw â spoglÄ danie w twarz wĹasnej potrzebie jest czymĹ draĹźliwym.
W jakim sensie âdraĹźliwymâ? Kiedy odkrywamy nie tylko, Ĺźe posiadamy potrzeby, ale Ĺźe jesteĹmy potrzebÄ , moĹźe siÄ to staÄ takĹźe przekleĹstwem. PoniewaĹź odkrywamy, Ĺźe nie jesteĹmy w stanie na niÄ odpowiedzieÄ. Nie jesteĹmy w stanie dotrzeÄ do poczÄ tku zagadki, jakÄ jesteĹmy. Potrzebujemy czegoĹ innego. Ostatecznie jest tylko jedna moĹźliwoĹÄ, by moja potrzeba mogĹa byÄ objÄta aĹź do tego stopnia â chodzi o to, by sens nie byĹ czymĹ, co my musimy urzeczywistniÄ, ale spotkaniem. JeĹli sens nie jest ukochany, jest bezlitosny. I jest nie do zniesienia. ByÄ moĹźe dlatego tak trudno znaleĹşÄ nam wĹaĹciwy klucz do uchwycenia problemu.
Dlaczego? DĹugo wierzyliĹmy, Ĺźe aby zaradziÄ dramatowi âjaâ, potrzeba przede wszystkim analizy samego siebie, jakiegoĹ demontaĹźu i ponownego zmontowania Ĺźycia zgodnie z naszymi pomysĹami. Analiza jest z pewnoĹciÄ bardzo przydatna, jeĹli pomaga spojrzeÄ w twarz czemuĹ gĹÄbokiemu oraz zepchniÄtemu do naszej podĹwiadomoĹci. I takĹźe plany sÄ konieczne. Ale nie wystarczajÄ . PoniewaĹź aby odzyskaÄ posiadanie samego siebie, potrzebujÄ, by patrzyĹ na mnie ktoĹ róşny ode mnie, oraz bycia afirmowanym, szanowanym ze wzglÄdu na to, Ĺźe istniejÄ, a nie przede wszystkim ze wzglÄdu na moc, jakÄ posiadam. PotrzebujÄ kogoĹ, kto by mnie szanowaĹ, bym ja sam mĂłgĹ uszanowaÄ siebie. Co zresztÄ jest najbardziej bolesnym problemem nihilizmu â brak szacunku dla samego siebie. No wĹaĹnie. W skrĂłcie moĹźna by powiedzieÄ, Ĺźe dzisiaj nihilizm nie polega juĹź na utracie wartoĹci i ideaĹĂłw, ale raczej na wyĹonieniu siÄ nieredukowalnej potrzeby. Jest mniej zabezpieczeĹ ideologicznych â potrzeba ukazuje siÄ jako bardziej naga, a wiÄc o wiele bardziej angaĹźujÄ ca. Nie posiada juĹź osĹony â dlatego nihilizm moĹźe byÄ szansÄ .
Czyli prowadzi do nowych moĹźliwoĹci relacji, czyni bardziej otwartymi⌠PowiedziaĹbym: bardziej podatnymi na zranienia. I ta podatnoĹÄ na zranienia, tak jak kaĹźdy prawdziwy ludzki fenomen, jest czymĹ szczÄĹliwie dwuznacznym, poniewaĹź pomiÄdzy znajduje siÄ wolnoĹÄ. Z jednej strony moĹźe prowadziÄ do postÄpujÄ cej utraty siebie, do rezygnacji. Do myĹlenia, Ĺźe jedynym remedium jest âwĹaĹciwa miaraâ staroĹźytnych, zarzÄ dzanie w pewien sposĂłb naszÄ skoĹczonoĹciÄ . âBy mĂłc ĹźyÄ, muszÄ nauczyÄ siÄ stopniowo umieraÄâ â mĂłwiĹ Seneka. Ale z drugiej strony wĹaĹnie wobec tej wraĹźliwoĹci moĹźe zrodziÄ siÄ â âz gĹÄbi przepaĹci siebieâ â powiedziaĹby Ĺw. Augustyn â pytanie. PoniewaĹź czĹowiek odkrywa, Ĺźe âw ÂŤjaÂť znajduje siÄ juĹź ktoĹ innyâ. W przeciwnym razie niemoĹźliwe byĹoby nawet odczuwanie pragnienia. WĹaĹnie ta druga postawa moĹźe doprowadziÄ ponownie do spotkania takĹźe w sposĂłb nieoczekiwany, poniewaĹź jednoczy nas wszystkich. Pod warunkiem unikniÄcia ostatecznej redukcji.
Jakiej? Pragnienie nie jest jedynie brakiem, pustkÄ czekajÄ cÄ na bycie zapeĹnionÄ . To, czego pragniemy, jest czymĹ, co raz spotkane, nie usuwa pragnienia, ale je intensyfikuje. Jest to poĹźywienie, o ktĂłrym mĂłwi Dante, ktĂłre im bardziej ânasycaâ, tym wiÄksze rodzi pragnienie. Tego wĹaĹnie chce serce: faktu, ktĂłry im bardziej nas satysfakcjonuje, tym bardziej pobudza nasze zaniepokojenie.
Ale jeĹli tak jest, jest to pragnienie, ktĂłre nie jest ogĂłlne ani intelektualne. JuĹź jest ukierunkowane na dokonujÄ ce siÄ doĹwiadczenie, domaga siÄ spotkania odpowiedzi, nie tylko wiedzy o tym, Ĺźe ona istnieje. Houellebecq w przywoĹanym liĹcie nie mĂłwi tylko: âa przecieĹź jest coĹ, co siÄ nie zgadzaâ â nie daje rady uciszyÄ potrzeby bycia kochanym. Tak wĹaĹnie jest. Nie jest to tylko mechanizm popychajÄ cy nas do âwyjĹcia pozaâ. Jest to coĹ bardziej precyzyjnego. Istotnie, problem dzisiaj nie polega na teoretycznej afirmacji pragnienia, ale raczej na zrozumieniu, czy obiekt tego nieskoĹczonego pragnienia jest jakÄ Ĺ iluzjÄ , marzeniem sennym czy teĹź realnÄ moĹźliwoĹciÄ . A udzielenie odpowiedzi na to pytanie jest moĹźliwe tylko wtedy, gdy przedmiot, ktĂłrego pragniemy, poszukuje nas. JeĹli uĹwiadamiamy sobie, Ĺźe to nie my musimy wyruszyÄ na poszukiwanie umykajÄ cego nam sensu, ale Ĺźe to raczej sam sens nas poszukuje, preferuje nas.
A my sami nie moĹźemy daÄ sobie sami takiej preferencji â moĹźemy jÄ tylko uznaÄ, jeĹli siÄ wydarza. Absolutnie tak. Uwaga jednak: to nie jest fatalizm. Nie znaczy to: âTemu, kto ma szczÄĹcie, byÄ moĹźe, moĹźe siÄ to przydarzyÄâ. WkĹadem, jaki chrzeĹcijanie mogÄ dziĹ wnieĹÄ, jest wĹaĹnie powiedzenie Ĺwiatu: âSpĂłjrzcie, Ĺźe to wydarza siÄ nieustannie. Wydarza siÄ teraz, wszÄdzie. Problem polega na tym, Ĺźe tego nie zauwaĹźamyâ. Jak pisze sam Houellebecq w zakoĹczeniu Serotoniny: âDzisiaj juĹź rozumiem punkt widzenia Chrystusa, jego nieustanne zniecierpliwienie zatwardziaĹoĹciÄ naszych serc: otrzymali wszystkie znaki i nie biorÄ ich pod uwagÄâ (M. Houellebecq, Serotonina, Wydawnictwo WAB, Warszawa 2019, s. 334). Nie zauwaĹźajÄ ich wĹaĹnie. WyjĹciem z nihilizmu nie jest moralizm, ale bardzo prosta rzecz â zwracanie uwagi na znaki pochodzÄ ce z rzeczywistoĹci. PosĹugujÄ c siÄ chrzeĹcijaĹskÄ terminologiÄ , powiedzielibyĹmy â jest to ubĂłstwo ducha. Wydaje siÄ niczym, ale jest wszystkim.
A zatem co pozwala rozpoczÄ Ä na nowo? Co wyrywa nas z nicoĹci? W pierwszej kolejnoĹci nieodpuszczanie swojemu pragnieniu. PrawdÄ jest jednak takĹźe to, Ĺźe wĹasnemu pragnieniu nie odpuszcza siÄ tylko wtedy, gdy odkrywa siÄ, Ĺźe istnieje coĹ albo ktoĹ, kto mu odpowiada. JeĹli znajduje siÄ ktoĹ, kto powiedziaĹby: âSpĂłjrz, to, czego pragnie twoje serce, istniejeâ. A przede wszystkim kto towarzyszyĹby nam, by tego doĹwiadczyÄ. Podczas Dnia Inauguracji Roku ksiÄ dz Giussani nazwaĹ to autorytetem, nazwaĹ ojcem. Jest to rzeczywista relacja. Nam zostaje postawiony tylko jeden warunek.
Jaki? ByÄ, jeĹli mogÄ tak powiedzieÄ, cierpliwymi wobec Boga, daÄ Mu szansÄ. Musimy pozwoliÄ Mu, by daĹ nam to do zrozumienia. Dlatego potrzeba byÄ uwaĹźnym â pozwalaÄ siÄ zaskakiwaÄ rzeczom. Tutaj widaÄ nadzwyczaj intersujÄ cy sens chrzeĹcijaĹskiej przyjaĹşni dzisiaj.
Co rozumiesz pod pojÄciem âchrzeĹcijaĹskiej przyjaĹşniâ? Nie jest to jedynie relacja miÄdzy tym, kto przynaleĹźy do wspĂłlnoty wiernych, ale jest to przyjaĹşĹ, ktĂłrÄ chrzeĹcijanie czujÄ , Ĺźe mogÄ zaoferowaÄ wszystkim. MyĹlÄ o moich studentach, kolegach⌠O ludziach, ktĂłrzy wielokrotnie nie stawiajÄ juĹź sobie âproblemu chrzeĹcijaĹstwaâ, zakoĹczyli juĹź ten rozdziaĹ jakiĹ czas temu. Ale z ktĂłrymi, wĹaĹnie ze wzglÄdu na tÄ gĹÄbokÄ nieredukowalnoĹÄ, mogÄ zrodziÄ siÄ niewyobraĹźalne relacje. Ja odczuwam tÄ przyjaźŠjako niespodziewanÄ przyjaźŠz kaĹźdym, kto przeĹźywa tÄ kruchoĹÄ, ktĂłra jest takĹźe moja. Nie dlatego, Ĺźebym mĂłgĹ jej zaradziÄ, ale poniewaĹź doĹwiadczenie, ktĂłre spotkaĹem, sprawiĹo, Ĺźe w moim Ĺźyciu wydarza siÄ coĹ, co wyrywa mnie z nicoĹci, preferencja, ktĂłra wydobywa mnie z nihilizmu. Jest to coĹ, czego ja nie czyniÄ, ale co mogÄ wspĂłĹdzieliÄ ze wszystkimi.
Jakie oblicze ma dla ciebie ta preferencja? Gdzie siÄ wydarza, skÄ d przychodzi? SpĂłjrz, przykĹadem juĹź jest to twoje pytanie. PoniewaĹź zmusza mnie do tego, bym nie zasĹaniaĹ siÄ pojÄciami mniej lub bardziej ĹcisĹymi, ale bym dostrzegĹ, Ĺźe tym, co przydatnego moĹźemy powiedzieÄ o nas i o Ĺwiecie, jest jedynie to, czego w pewien sposĂłb doĹwiadczyliĹmy. A to zawsze posiada ĹciĹle okreĹlone oblicze, z imieniem i nazwiskiem, niektĂłrych osĂłb, ktĂłre stawiajÄ mnie pod ĹcianÄ . By daÄ mi do zrozumienia, Ĺźe takĹźe przydatnoĹÄ mojej pracy nauczyciela, profesora uniwersyteckiego polega na byciu uczciwym wobec tego, co wydarza siÄ w moim doĹwiadczeniu. Ale innÄ niezwykĹÄ rzeczÄ sÄ dla mnie czasem moje dzieci.
Dlaczego? PoniewaĹź wciÄ Ĺź odczuwam w sobie w stosunku do nich silnÄ pokusÄ, by uksztaĹtowaÄ ich Ĺźycie, nie biorÄ c pod uwagÄ ich wolnoĹci. OczekujÄ od nich pewnych rzeczy, ktĂłre nie zawsze korespondujÄ z tym, czym sÄ . Co jest bardziej szlachetnego dla rodzica od pragnienia dobra wĹasnych dzieci? Problem w tym, Ĺźe czÄsto âdobremâ, nawet sĹusznym, jest âto, co ja mam w mojej gĹowieâ. A tymczasem trzeba odkryÄ coĹ innego, Ĺźe ich dobrem sÄ one same.
Jest to róşnica miÄdzy jaĹowÄ relacjÄ , ktĂłra nie rodzi, a rzeczywistym ojcostwem⌠Tak. To samo przydarza mi siÄ ze studentami. Rozpoczynasz nowy rok i zadajesz sobie pytanie: kto wie, czy uda mi siÄ âich poruszyÄâ? Ale byĹ taki czas, kiedy âporuszyÄ ichâ oznaczaĹo âprzekonaÄ ichâ, doprowadziÄ do tego, by myĹleli w pewien sposĂłb. Tymczasem teraz jest to gorÄ ca, wyniszczajÄ ca tÄsknota za tym, by oni pojÄli, Ĺźe sÄ sobÄ . Nawet gdy, pojmujÄ c to, odrzuciliby mnie.
Opowiesz mi o jakimĹ fakcie, momencie, w ktĂłrym dziÄki temu âautorytetowiâ zostaĹeĹ âwyrwany z nicoĹciâ? MÄ Ĺź mojej najdroĹźszej przyjaciĂłĹki kilka lat po Ĺlubie odkryĹ, Ĺźe jest chory na bardzo powaĹźnÄ postÄpujÄ cÄ chorobÄ degeneracyjnÄ . Oto ta osoba wĹaĹnie mnie porusza i bardzo mi pomaga. Za sprawÄ spojrzenia, ktĂłre na sobie czuje, jest zdolna nie tylko przeĹźywaÄ miĹosnÄ relacjÄ ze swoim mÄĹźem, najzwyczajniej odsysajÄ c kaniulÄ umieszczonÄ w tchawicy, ale wcale nie przeĹźywa miĹoĹci âpielÄgniarskiejâ. Jest to miĹoĹÄ speĹniona. Jak powiedziaĹa mi pewnego razu: âNie zrezygnujÄ z bycia szczÄĹliwÄ . Nie mogÄ powiedzieÄ: ÂŤTak siÄ wszystko potoczyĹo, trudnoÂť. Nie, ja pragnÄ widzieÄ szczÄĹcie terazâ. WĹaĹnie to jest dla mnie autorytet. PoniewaĹź pokazuje mi, Ĺźe BĂłg jest moĹźliwoĹciÄ takĹźe dla mnie.
Costantino Esposito (Bari, 1955) jest profesorem zwyczajnym na wydziale historii filozofii na Uniwersytecie im. Aldo Moro w Bari. Jego zainteresowania badawcze skupiajÄ siÄ na twĂłrczoĹci Heideggera, Kanta i Francesco SuĂĄreza. Kieruje (wraz z Pasquale Porro) miÄdzynarodowym czasopismem âQuaestio. Annuario di Storia della Metafisicaâ. WĹrĂłd jego ostatnich prac znajduje siÄ podrÄcznik do liceum w trzech tomach (napisany wspĂłlnie z P. Porro): I mondi della filosofia (Laterza 2016) oraz Introduzione a Heidegger (Il Mulino 2017). |