Menu strony Strona główna Śladów
   
Ślady > Archiwum > 2019 > lipiec / sierpień

Ślady, numer 4 / 2019 (lipiec / sierpień)

Ścieżki. Kultura

Nadchodzi zmiana

Autor biografii księdza Giussaniego wziął udział w dziesięciu spotkaniach, które odbyły się w czasie dziesięcioetapowej podróży po Stanach Zjednoczonych i Kanadzie w związku z prezentacją amerykańskiego wydania książki. Teolodzy, dziennikarze, wychowawcy, prawnicy oraz zwykli ludzie opowiadają o wkładzie charyzmatu (oraz jego owocach) dla współczesnego człowieka. By stawić czoła bezprecedensowemu kryzysowi

Alberto Savorana


Dzień przed wyjazdem, żegnając się ze mną przez telefon, Julián Carrón powiedział mi: „Miej oczy otwarte! I bądź spokojny”. W ten sposób troski wigilii (10 spotkań w 11 dni; codziennie podróż samolotem wraz ze zmianą strefy czasowej; problem języka) znikły już na pierwszym etapie, w Nowym Jorku: A Change Is Gonna Come, nadchodzi zmiana. Jest to piosenka króla soulu Sama Cooke’a, którą Jonathan Fields i Ken Genuard zaintonowali na początku prezentacji. Słowa Cooke’a były opisem czegoś, co wydarzało się za pośrednictwem słów prelegentów: „Przebudzenia pragnienia prawdy w osobie” – powiedziała Margherita Mooney, wykładowca w Princeton Theological Seminary; odkrycia, że „twoje serce jest stworzone dla nieskończoności; wynikających z tego zdumienia i radości” – dodała Anujeet Sareen, menadżerka Brandywine Global.

Czternaście lat po śmierci, postrzegany z amerykańskiej perspektywy, Giussani okazuje się godnym zaufania towarzyszem dla ludzi „poszukujących drogi, by iść do przodu” (jak głosiło hasło wybrane na tytuł tournée). Spotkanie z nim było natknięciem się na coś innego, jak powiew świeżego powietrza w sytuacji, w której wiara jest przeżywana jako moralizm potrafiący jedynie zakazywać albo jest pojmowana jako jedna ze stron w próbach ograniczenia bezprecedensowego kryzysu. Zanim wszyscy prelegenci przeczytali biografię, spotkali owoce charyzmatu Giussaniego: ludzi uderzył – i mówili o tym – fascynujący sposób przeżywania swojego życia każdego dnia. Chrześcijaństwo pod pewnym względem nieznane, które komunikuje się „w opatrznościowy sposób, ażeby postmodernistyczny człowiek, który nie jest w stanie zrozumieć samego siebie oraz rzeczywistości, mógł zrozumieć chrześcijaństwo” (J.D. Flynn, dyrektor „Catholic News Agency”). Oraz które oferuje się jako towarzystwo w drodze.

W żartobliwych słowach Helen Alvaré, wykładowcy prawa na George Mason University w Arlington, zawiera się cały sens tego dziwnego towarzystwa: „W ostatnich miesiącach wiele podróżowałam, prowadząc wykłady na różnych uniwersytetach w kraju; byłam zmuszona nosić książkę pod pachą, ponieważ jest za duża, by zmieściła się do mojej torebki! Ale w ten sposób sprowokowała ona wiele cudownych dyskusji. Nie macie pojęcia, ile osób chciało wiedzieć, co pociągnęło mnie w tak grubej książce do tego stopnia, że «wlokłam» ją ze sobą do samolotu”.

Na zakończenie jednej z prezentacji podeszła do mnie pewna pani i powiedziała mi: „Od kiedy odkryłam książki Giussaniego i Carróna, zawsze leżą na moim stole, są moim codziennym towarzystwem w drodze”. Potem się przedstawiła: jest lekarką specjalizującą się w leczeniu paliatywnym i codziennie ma do czynienia z pacjentami, którzy proszą, by mogli odejść, by już więcej nie cierpieć. Ich słowa nabrały zupełnie innej wagi.

 

Była to podróż naszpikowana niespodziankami, która sprawiła, że odczułem dysproporcję w stosunku do osób, przed którymi stawałem. Widziałem w nich głęboki sens osobistych, a więc społecznych pytań: jak wychowywać naszych młodych? Jaką rolę odgrywamy w życiu Kościoła? Jakie jest zadanie Kościoła w świecie? Nikt nie rościł sobie prawa do posiadania słusznych odpowiedzi. Wszyscy poszukiwali drogi na przyszłość i byli zaciekawieni. Są to katolicy, którzy nie poddali się zmierzchowi wiary ani też nie zadowalają się częściowymi odpowiedziami, by dalej żyć. Dlatego prawie wszystkich uczestników poraziło to, w jaki sposób ksiądz Giussani stawił czoła rokowi ’68 bez półśrodków, wychodząc od Chrystusa. Słuchając ich opowieści, miałem wrażenie, że w jakiś sposób, przeżywają to teraz w amerykańskim Kościele i uświadamiają sobie, że chrześcijaństwo jako teoria, tradycja i moralność nie jest już w stanie poruszać ludzi, zwłaszcza młodych.

Mówiąc w Omaha, Michael Wildstein, wykładający Nowy Testament na Uniwersytecie w Steubenville, podkreślił, że „gdyby zadaniem Kościoła było tylko głoszenie wartości moralnych, nie mielibyśmy terenu, na którym można by się oprzeć, Kościół byłby niespójny”. Na tym, jego zdaniem, polega wkład Giussaniego: „Chrystus jest jedyną odpowiedzią na pragnienie ludzkiego serca”.

W Miami Rod Dreher, jeden z najbardziej znanych dziennikarzy w Ameryce, powiedział: „W roku ’68 Giussani zdał sobie sprawę, że znajdujemy się w takim momencie historycznym, w którym nie jest rzeczą racjonalną wierzyć w chrześcijaństwo ze względu na przywołanie do tradycji, ponieważ nie posiada już wartości dla ludzi, którzy dzisiaj mogą nawrócić się tylko ze względu na to, co nazywa się «wydarzeniem», to znaczy ze względu na spotkanie z «obecnością pełną znaczenia», z której wywodzi się cała reszta”. To właśnie przydarzyło się prelegentom, którzy spotkali wspólnoty CL to tu, to tam w Ameryce: zobaczyli drogę, możliwość rozpoczęcia od nowa. I kiedy czytają książki księdza Giussaniego albo jego biografię, zaczyna stawać się dla nich zrozumiała odmienność tej grupy przyjaciół, która ich zaciekawiła. Odkrywają sposób przeżywania wiary przewyższający moralizm, aktywizm oraz logikę stronnictwa, w kraju, w którym Kościół zbudował część swojej reputacji na wpływie wywieranym na społeczeństwo i politykę.

John Allen, znany watykanista, podczas prezentacji w Denver, przyznał: „Wiele lat temu wyznałem księdzu Lorenzo Albacete, że nie rozumiem książek księdza Giussaniego, a on mi powiedział: «Zacznij nas poznawać, a wtedy on zacznie znaczyć coś dla ciebie». Miał absolutną rację. Kiedy Giussani powiedział von Balthasarowi, że podziwia jego pracę, ten odpowiedział: «Tak, ale ksiądz stworzył lud», zbudował go, kładąc nacisk na tym, że chrześcijaństwo nie jest systemem filozoficznym, ale spotkaniem z osobą”.

Poznałem ludzi, którzy na poważnie potraktowali swoje życie i dzięki temu łatwiej im uchwycić w nauczaniu Giussaniego adekwatną odpowiedź na wychowawcze wyzwanie oraz na pilną potrzebę chrześcijańskiej obecności w świecie. Wiedząc, jak bardzo ideę doświadczenia oraz koncepcję wydarzenia wciąż jeszcze otacza pewne podejrzenie albo subiektywizm, zdumiały mnie te osoby, które dostrzegły kulturową doniosłość spotkania jako sposobu poznania chrześcijańskiego orędzia oraz jego komunikowania. Tak jak Scott Hastings, wikariusz sądowy diecezji Omaha, który pokazawszy slajdy o dramatycznej sytuacji Kościoła, wykrzyknął: „Kapłaństwo jest radością mojego życia!” i dodał: „Ale jak to możliwe, kiedy Kościół stoi w ogniu?”. Odpowiedź: „Ponieważ Chrystus przybył mnie szukać, tak jak zrobił to z Zacheuszem i apostołami! Dla Giussaniego metoda Boga polega na wejściu w najzwyczajniejsze okoliczności. Moje życie jest pełne, ponieważ znam Jezusa, a miejsce, w którym Go spotykam, znajduje się właśnie tutaj”. W tym momencie na ekranie pojawiło się zdjęcie wspólnoty z Omahy.

Dramatyczne okoliczności, które przeżywa Kościół amerykański, mogą być odczytane, zdaniem jezuity Johna Meehana, dyrektora Newman Centre na McGill University, jako „przywołanie do głębszej autentyczności. Sądzę, że ksiądz Giussani ma nam wiele do powiedzenia w tej kwestii”. A Greg Erlandson, rzecznik amerykańskich biskupów, w ten sposób ukazał współczesną pilną potrzebę: „Przebudzić tych, którzy śpią, to było pragnieniem Giussaniego w liceum Bercheta w 1954 roku, przebudzić wiarę. W jaki sposób? Nie za pośrednictwem jakiegoś projektu ani tekstów pedagogicznych, ale poprzez obecność”.

 

W Ameryce, tak jak już wszędzie, problem wychowawczy jest narodowym stanem wyjątkowym; podkreślali to wykładowcy i dziennikarze, biskupi i matki rodzin. Dominuje pytanie: od czego zacząć na nowo? W Chicago Timothy O’Malley, teolog z Notre Dame University (zob. „Ślady” 3/2019, s. 35) rzucił prowokację: „Trzeba przebudzić zmysł religijny. Giussani proponuje metodę, wychowanie młodych zgodnie z całościową naturą ludzkiego doświadczenia; jest to droga odległa od sekularyzmu i sektaryzmu, akceptująca ryzyko wolności drugiego”.

Margarita Mooney dotknęła wrażliwego miejsca: „Giussani posługuje się zwykłymi pojęciami w niezwykły sposób. Na przykład zdumiewające jest to, jak mówi o «autorytecie»; nie jak o abstrakcyjnym słowie, ale osobistym. W klasie komunikujemy poprzez nasze bycie, nasze spojrzenie. Oto najważniejsza część wychowania: przebudzenie w naszych studentach pragnienia prawdy”.

Jon Balsbaugh, dyrektor Trinity Schools Network, pokazał wkład Giussaniego w jego działalność: „Błędem jest myślenie, że wystarczy więcej informacji, by zapewnić studentom katolickie wychowanie; jest coś głębszego, dla Giussaniego wychowanie jest wychowaniem do pełni istnienia, dlatego dogłębne uchwycenie ludzkiej kondycji jest decydujące, by pojąć, że chrześcijaństwo jest czymś więcej niż doktryną i zbiorem rzeczy do zrobienia”. Jason Blakely, wykładowca nauk politycznych w Los Angeles, podkreślił: „Formalistyczne i reakcyjne chrześcijaństwo, składające się z abstrakcyjnych wartości, formuł i ideologii, jest całkowicie odmienne od proponowanej przez Giussaniego rewolucji z krwi i kości. W obliczu przesłania Ewangelii zredukowanego do reguł i kodeksu moralnego, chrześcijanie dobrze by zrobili, gdyby bardziej słuchali wezwania Giussaniego do nawracania się z uzbrojonego formalizmu na autentyczność. Jak rozpoczęła się wiara? «Przyjdź i zobacz», od wydarzenia”.

W Montrealu Christine Jones, przewodnicząca Catholic Pacific College w Langley zauważyła, że „geniusz Giussaniego, jego sposobu komunikowania chrześcijaństwa, polega na tym, że każda rzecz jest znakiem i odsyła do jakiegoś znaczenia, do jakiejś obecności”. A więc wychowywanie jest „wprowadzaniem każdego do tej rzeczywistości pełnej znaczenia”. Stephanie Stockman, mama i wychowawczyni, zadaje sobie pytanie, jak wychowywać dzieci do wiary, i u Giussaniego znajduje sposób: „Osoba nie może być wychowywana do chrześcijaństwa jedynie poprzez studiowanie książek oraz słuchanie dyskursów – to jest całe życie”.

Jak można pozostać dzisiaj chrześcijanami? Alvaré mówiła o nowym świetle, które Giussani rzucił na życie zawodowe, po latach spędzonych na reprezentowaniu Kościoła amerykańskiego w różnych instytucjach: „Komunikowanie wiary nie może rozpocząć się od dumy albo od strachu, ale od osobistego doświadczenia Chrystusa, źródła wolności, który rodzi nieustający dialog, przezwyciężając moralizm tego, kto sam mówi: «Nie, nie możesz!». Giussani doświadczył braku, na który Chrystus jest odpowiedzią; od tego zależy forma obecności w świecie – od świadectwa”.

Zatem jak pomóc osobom? „Doktryna i formacja są właściwe, ale jest coś głębszego do zrobienia: przebudzić «ja», ażeby mogło rozpoznać Chrystusa, kiedy Go spotyka” – powiedział Balsbaugh. Wtórowała mu Meehan: „Giussani zadawał pytania, zapraszając do traktowania poważnie własnego człowieczeństwa, by móc rozpoznać odpowiedź. Chrześcijaństwo nie jest moralnością albo regułami, ale doświadczeniem spotkania”. Jest to temat podkreślany przez wielu: metoda wychowawcza Giussaniego opiera się na przebudzeniu „ja”, któremu umożliwia uchwycenie odpowiedzi.

 „Nie ma nic bardziej niezrozumiałego od odpowiedzi na pytanie, które nie zostaje zadane” – mówił wielki protestancki teolog Reinhold Niebuhr; jakie pytanie musiał stawiać ten kapłan wraz z trzema studentami z Florydy, by znieść 11 godzin podróży samochodem, by dotrzeć na godzinną prezentację w Miami?

Conor Hill, przewodniczący Chesterton Academy of The Holy Family, sprowadził do dwóch elementów oryginalny wkład Giussaniego: „Przeżywać intensywnie rzeczywistość”, a „chrześcijaństwo jako wydarzenie”. W Los Angeles Kristi Brown, wykładowca w konserwatorium, zauważa, że „tym, co uczyniło Giussaniego wielkim i fascynującym, był jego sposób bycia. Jego uczniowie opowiadali, że mówił jak nikt wcześniej. Zatem chodzi o podążanie za jego metodą: traktowanie na poważnie naszych potrzeb, posiadanie świadomości samego siebie, gdy poważnie traktuję relację z Chrystusem”.

 

Jest jedna oczywista rzecz, bez której nie wytłumaczyłbym sobie bogactwa amerykańskich rozmów: Chrystus pozostaje obecny poprzez obecności. Steven Raica, biskup Gaylord, nigdy nie poznał osobiście Giussaniego, a jednak w Evansville powiedział: „Paradoksalnie sądzę, że spotkałem go osobiście, poprzez tych, którzy go poznali, i nigdy mnie nie rozczarowali”. Dokładnie to samo przydarzyło się Sareen: „To, co o nim wiem, dotarło do mnie poprzez osoby, które zostały przez niego poruszone, i to zmieniło moje życie”.  

Gdy spotykałem wspólnoty, które zorganizowały prezentacje, było jasne, że chodzi o „szczególne historie”, tak ulotne pośród rozległości amerykańskiego terytorium, że prawie nikt nie wie o ich istnieniu, jedynie ten, kto się na nie natknie. Marcie Stockman, założycielka Well-Read Mom, powiedziała: „Spotykając osoby, spotkałam Giussaniego, który zaprosił mnie, bym poważnie potraktowała moje pragnienie, bym zatroszczyła się o moje serce”. Wdzięczni za tę szczególną historię, ostatniego wieczoru podczas kolacji w domu Johna Zucchiego (dzięki niemu oraz Philipowi Cercone z McGill-Queen’s University Press w Montrealu ukazała się książka The Life of Luigi Giussani), Meehan i Jones zaimprowizowali koncert wokalno-instrumentalny.

Goszcząc u rodzin, czułem się jak w domu ze względu na absolutną ciągłość doświadczenia, którym żyję w Mediolanie. Dla wielu okoliczności życia nie są najłatwiejsze – nie chodzi o ubóstwo, ale o presję otaczającego środowiska – i każda rzecz musi być zdobywana za cenę poświęceń. A jednak nie słyszałem żadnych narzekań, ze względu na świadomość posiadania do dyspozycji narzędzi pozwalających podążać ludzką drogą w metropolii, na prerii albo w Miami, gdzie Miriam Cruz-Bustillo, adwokat, wyznała: „W związku z wykonywanym zawodem zdarza mi się pracować w napiętej atmosferze. Szkoła Wspólnoty pomaga mi zrobić krok do tyłu i zadać sobie pytanie, kim jest drugi człowiek, którego mam przed sobą, i czy traktuję go tak, jak potraktowałabym Chrystusa. W ten sposób stała się ona miejscem nawrócenia dla mnie i dla mojego męża”. Oto doświadczenie, na które natknęli się prelegenci, tak odmienne i atrakcyjne, że niektórzy wyznali: „Teraz, gdy mnie spotkaliście, nie możecie mnie zostawić!”.

 

Odpowiedzialny za biuro prasowe i relacje publiczne Comunione e Liberazione oraz działalność wydawniczą Ruchu. Pracował w Rai-USA w Nowym Jorku oraz był redaktorem naczelnym „Tracce” w latach 1994-2008. Jest autorem książki Vita di don Giussani (Rizzoli 2013).


Polska strona Ruchu CL   |   Kontakt z redakcją