Menu strony Strona główna Śladów
   
Ślady > Archiwum > 2019 > lipiec / sierpień

Ślady, numer 4 / 2019 (lipiec / sierpień)

Listy GS

Przyjaźń

W tym roku spotkali się na wakacjach GS w Zembrzycach. Poniżej dzielą się swoimi doświadczeniami z tego wspólnie przeżytego czasu.


LISTY GS

 

W tym roku spotkali się na wakacjach GS w Zembrzycach. Poniżej dzielą się swoimi doświadczeniami z tego wspólnie przeżytego czasu.

 

W tym roku już trzeci raz pojechałem na wakacje GS. Za każdym razem wracałem zadowolony, a przeżyte chwile sprawiały, że z niecierpliwością czekałem na następne wakacje lub ferie. Tym razem nie mogło być inaczej. Przyjechałem z nastawieniem najlepszym jak dotąd (bądź co bądź miałem już dwuletnie doświadczenie, a to coś znaczy). Niezwykle ucieszyło mnie spotkanie z ludźmi, których zdążyłem już bardzo polubić. Szybka wymiana spojrzeń i doświadczeń z roku szkolnego z nimi dała mi zaskakująco wiele radości, a czekał mnie przecież jeszcze cały tydzień w ich towarzystwie. To, co z pewnością jest warte dostrzeżenia w tegorocznych wakacjach GS, to wyjątkowo interesujący tekst autorstwa księdza Luigiego Giussaniego i bardzo angażujące punkty programu, wpływające zarówno na integrację z nowymi osobami, jak i pogłębianie starszych znajomości. À propos nowych osób, to w tym roku układało mi się z nimi wyjątkowo dobrze, a nawet zawarłem jedną nową, mocną znajomość. Od strony duchowej również można było wiele zyskać. Jutrznia, Szkoła Wspólnoty, codzienne Msze św. i wieczory świadectw dostarczały tematów do rozważań w wolnych chwilach. Uważam, że na wakacjach GS jest miejsce dla każdego, kto poszukuje bliskości Boga i ludzi lub po prostu swojej własnej życiowej ścieżki.

Bartosz, Kraków

 

W tym roku fizyczne zmęczenie i świadomość narastającej listy spraw do załatwienia były na tyle przytłaczające, że nie cieszyłam się na wyjazd tak jak zazwyczaj. Jednak mimo braku siły postanowiłam pojechać właściwie tylko ze względu na pamięć, że w przeszłości te wyjazdy były dla mnie dobre. Musiałam samą siebie przekonać, że nie ma nic ważniejszego niż moje szczęście i mając pewność, że właśnie w tych dniach, z tymi ludźmi mogę go doświadczyć, nie zrezygnowałam. To był bardzo wyjątkowy wyjazd, dlatego że w tym roku byłam trochę „w rozkroku” – wciąż byłam uczestnikiem (po raz ostatni na GS-ach), ale zaproszono mnie też do udziału w spotkaniach Diakonii. To znaczy, że codziennie wieczorem spotykałam się z opiekunami i rozmawialiśmy o kończącym się dniu – co było ważne, czego oczekuję, co mnie zaskoczyło, poruszyło. Wychodziłam z tych spotkań zmęczona, ale zachwycona. Popychało mnie to do bardzo konkretnych refleksji, dzięki którym o wiele więcej wyniosłam z tego wyjazdu w porównaniu do wszystkich poprzednich. Ponadto tam dostałam namacalny dowód, jak bardzo prowadzącym zależy na każdym uczestniku. Każdego zauważają, troszczą się i myślą o nim. Wzbudziło to we mnie ogromną wdzięczność i poczucie wyjątkowości tych przyjaźni, co też wybrzmiało podczas assemblei w prawie wszystkich wypowiedziach. Wróciłam do domu poruszona, ze świadomością, że moje potrzeby i pragnienia zostały zaspokojone i mimo że minęło zaledwie kilka dni od wyjazdu, już widzę, że ten był szczególnie przemieniający. Nie umiem sobie wyobrazić piękniejszego czasu.

Marysia, Warszawa

 

Po pierwsze chcę podziękować najpierw Bogu za to, że jestem członkiem GS. W tym roku w swoje urodziny byłam bardzo smutna, bo pomyślałam, że nic ciekawego się nie wydarzyło w ciągu całego mojego życia. Ale kiedy przyjechałam na GS i byłam z wami siedem dni, to były najlepsze dni w moim życiu. Tylko w GS wszystkie dzieci i opiekacze (tak GS nazywa opiekunów) są mi dani od Boga. Nigdzie na świecie nie ma takiej atmosfery jak na GS. Uczestniczenie w proponowanych gestach jest nieobowiązkowe ale wystarczy tylko chcieć i od razu można odczuć miłość i przyjaźń, nawet jeżeli nikogo się nie zna. Taka atmosfera wiąże się z tym, że wszyscy na GS przyjeżdżają w jednym celu – by poznać Boga. I w tej atmosferze ja też to robię. Kiedyś zadałam sobie pytanie: dlaczego wakacje GS są tylko jeden raz w roku? Teraz już wiem: żebyśmy cenili to, że jesteśmy razem w ciągu tego jednego tygodnia.

Halszka

 

Przyjaźń? Temat dość ciekawy. Niby wiesz, jaki jest przyjaciel i kto nim jest, ale gdy się zastanowisz, wszystko zaczyna się komplikować… Gdy skończyły się wakacje, pomyślałam: „Nic się takiego nie stało. Nic wielkiego, zwykły GS”. Musiałam trochę pomyśleć, by zrozumieć to, co się wydarzyło. Gdy wracam pamięcią do tych dni, widzę wasze radosne twarze i spotkania. Wzruszam się. A jeżeli się wzruszam, to znaczy, że coś poruszyło moje serce. Ale co? Najbardziej uderzyła mnie cisza o wschodzie słońca. Wyszliśmy o 4:00, by dojść do celu. Mógłby ktoś powiedzieć, że przecież nie było widać słońca. Ale ja spostrzegłam inne barwy chmur – miały odcień lekkiego różu lub pomarańczy. Patrzyłam w stronę, gdzie prawdopodobnie było słońce. I słuchałam ciszy. Zaczynały śpiewać ptaki i latać pojedyncze owady. Serce moje radowało się, bo byłam z ludźmi, których kocham, i dziękowałam Bogu za ten świat. Po wizycie w Energylandii (parku rozrywki) uświadomiłam sobie również, czym jest dla mnie Eucharystia. Poproszono mnie o zaśpiewanie psalmu. Przećwiczyłam go i zobaczyłam, że boję się zaśpiewać bardziej niż zjazdu rollercosterem, poruszającym się z prędkością 147 km/h. Jednak o wiele więcej radości sprawiło mi zaśpiewanie psalmu. W ten sposób przychodzę na Eucharystię i to On – Chrystus czeka na mnie. On jest i mogę przyjść z moimi niedoskonałościami i problemami, o każdej porze. Nauczyłam się również odmawiać sobie czegoś dla przyjaźni, czyli jak było napisane w tekście, „umierania”. Gdy ktoś nie chciał iść na szybki rollecoster (choć ja bardzo chciałam), to szanowałam to i razem wybieraliśmy inną atrakcję. W górach zwalniałam, aby iść razem z moimi przyjaciółmi pod górę, by im pomóc. Każdą rozmowę noszę w sobie, każde wasze spojrzenie, wasz trud wchodzenia na Babią Górę, przemyślenia oraz gesty. Kocham to miejsce. Dziękuję Bogu za to, że postawił mnie w tym miejscu i że mogę nazywać to miejsce wręcz moim drugim domem.

Asia, Kraków

 

W czasie podróży pani Ewa zapytała mnie: „Z jakim nastawieniem jedziesz na te wakacje?”. Odpowiedziałam, że z bardzo dobrym oraz że chciałabym, aby te wakacje były równie wspaniałe jak poprzednie. Tymczasem były jeszcze lepsze niż ubiegłoroczne! Spotkałam swoją przyjaciółkę z Krakowa – Asię, znajomych, zawarłam nowe znajomości, zabrałam na te wakacje swoją przyjaciółkę ze szkoły i mam wrażenie, że nasz kontakt się pogłębił i był lepszy niż w trakcie roku szkolnego. Uświadomiłam sobie, jak bardzo ważna jest dla mnie moja rodzina, moi przyjaciele, to jak bardzo ich potrzebuję w swoim codziennym życiu. Ostatnie chwile przed odjazdem do Krakowa uświadomiły mi to, że muszę więcej czasu spędzać ze swoim rodzeństwem (z kuzynami i kuzynkami też), z babciami, z dziadkiem. Z rodzicami spędzam go najwięcej, ale to mi nie wystarcza. Niemniej jednak bardzo się cieszę, że mogłam znowu uczestniczyć w wakacjach GS. Z wielką niecierpliwością czekam już na kolejne spotkania.

Hania

 

Na wakacjach nie działo się dla mnie nic wielkiego, nie dowiedziałam się niczego nowego ani wspaniałego, nie dokonał się jakiś wielki cud, którego oczekiwałam. Przyjechałam na wakacje z nowym dyplomem szkolnym. Jednak po pewnym czasie zobaczyłam, że tak naprawdę dyplom mi nie wystarcza, nie satysfakcjonuje mnie na tyle, żebym była szczęśliwa. Teraz, kiedy patrzę na wszystko, co wydarzyło się w czasie wakacji, myślę, że Ojciec chciał mi coś powiedzieć. Chciał mi powiedzieć, żebym na nowo otwarła serce i oczy. Zapomniałam o tym.

Karolina, Holandia

 

Ważne dla mnie na wakacjach GS było spotkanie się z moimi przyjaciółmi po sześciu miesiącach lub nawet po roku niewidzenia się. Ważne było również to, że dzięki Szkole Wspólnoty bardziej zrozumiałem słowo „przyjaźń”, co pozwoliło mi popatrzeć na nią z innej perspektywy. Podczas tych wakacji mogłem zbliżyć się do Boga, co nie zawsze mi się udaje na co dzień. Podczas tygodnia spędzonego z wami przeżywałem same radosne chwile. Z niecierpliwością czekam na ferie zimowe.

Dawid, Lubsza

 

Na tegorocznych wakacjach najtrudniejsze było dla mnie postawione pytanie: „Kim jest dla mnie przyjaciel?”. Szkoły Wspólnoty pomogły mi zrozumieć, kim nie jest dla mnie przyjaciel, a odpowiedzi na zadane pytanie wciąż szukam. Wielką radość sprawia mi wspólna modlitwa z przyjaciółmi w wierze, jest szczera i płynie z serca. Czasem jednak było mi trudno, bo cały temat wakacji, jakim była Przyjaźń, nie jest łatwy i każdy ma inną definicję, dodatkowo pytania, jakie się pojawiały, czy też wypływały po przeczytaniu tekstu albo wysłuchaniu świadectw, mnożyły się i nadal pozostają w mojej głowie. Jednak najważniejsze było dla mnie zdanie: „Coś, co w tym momencie nie jest prawdziwe, nie oznacza, że nigdy [takie] nie było”. Myślę, że właśnie ono zostanie ze mną na długo.

Ania

 

Pierwszy raz na wakacje GS przyjechałem trzy lata temu i już wtedy zauważyłem oraz mogłem doświadczyć waszej przyjacielskiej miłości. Ja nazwałem to takim magnesem, który mnie przyciągnął i na który się złapałem. Po następnych wyjazdach zrozumiałem, czym był właśnie ten magnes: był on waszą otwartością, chęcią i pragnieniem szczerej rozmowy oraz właśnie tą przyjacielską miłością, która w nas jest. Na tegorocznych wakacjach mieliśmy okazję do wielu rozmów o przyjaźni i o Bogu. Także mogliśmy posłuchać wielu świadectw oraz integrowaliśmy się na różnych zabawach, w górach i w Energylandii. Po tych wakacjach stwierdziłem, że ja i moi przyjaciele z GS jesteśmy rodziną. Dziękuje wam za wszystko.

Kamil, Hadle

 

Temat tegorocznych wakacji bardzo mi się spodobał, wydawało mi się, że o przyjaźni wiem już wszystko, jednak nie sądziłem, że przyjaźń to tak obszerny temat. Bardzo podobał mi się wyjazd do Energylandii oraz wycieczka na Babią Górę. Na Babiej Górze potwierdziło się motto naszych wakacji: jeśli chcesz iść szybko – idź sam, jeśli chcesz zajść daleko – idź z innymi. Natomiast Energylandia była dobrą rozrywką dla ciała.

Maksymilian

 

Jadąc na wakacje, zastanawiałem się, jaki będzie ich temat. Kiedy usłyszałem, że tegoroczne wakacje będą o przyjaźni, to się ucieszyłem, gdyż czasami zastanawiam się, czym tak naprawdę jest przyjaźń, i po raz kolejny mogłem postawić sobie to pytanie. W moim przypadku nie było jednego wydarzenia, które by mnie bardziej poruszyło. Myślę, że to raczej ciąg pewnych spotkań, świadectw i wydarzeń wywarł na mnie wrażenie. Poruszyło mnie stwierdzenie, iż słowo przyjaźń jest najbliższe stwierdzeniu: „Uwielbiam Cię, mój Boże”. Początkowo nie rozumiałem tych słów. Jednakże moi przyjaciele, Giovanni oraz obserwacje, których dokonałem, pozwoliły mi to lepiej zrozumieć. Prawdziwy przyjaciel to osoba, która prowadzi mnie do Boga i dzięki której mogę Go uwielbiać.

Kuba, Kraków

 

Oto cytat, który, mam nadzieję, zostanie ze mną do końca: „Patrzę na prawdę oczami, by ją ujrzeć. Patrzę na nią umysłem, by ją zrozumieć. Patrzę na nią sercem, by ją pokochać”. Te wakacje były dla mnie wyjątkowe. Jak co roku czułem, że coś się we mnie zmieniło. Czwartego dnia postanowiłem pójść pooglądać gwiazdy i zastanowić się nad sobą. Zadając sobie różne pytania, czekając w milczeniu, aż odpowiedź przyjdzie sama. To milczenie skłoniło mnie do postawienia sobie pytania: „Jaka jest odpowiedź na pytanie, które nie istnieje?”, albo jak to ujął Tomasz Jaworski: „Jaka jest odpowiedź na pytanie, którego nie potrafimy sobie zadać?”. Po chwili milczenia dotarło do mnie, że tą odpowiedzią jest milczenie. Dzięki temu milczeniu nauczyłem się patrzyć na świat sercem. Gdy milczałem, wszystko było piękne. Gdy spojrzałem w lustro po powrocie do pokoju, po raz pierwszy spodobało mi się to, co tam zobaczyłem. Bo ujrzałem siebie. Nie patrzyłem na siebie z pogardą, z nienawiścią i nie myślałem „zabij się”. Gdy zacząłem patrzeć sercem, pokochałem to, kim jestem, a jestem sobą, jestem taki, jakim uczynił mnie Bóg.

Tomek, Białystok

 

Moim zdaniem temat tegorocznych wakacji GS utrafił w sedno sprawy; coś pospolitego, a jednak potrafiło zaskoczyć i nieraz dać do myślenia. Już od początku wyjazdu wszystko było podporządkowane właśnie przyjaźni, co bardzo mi się podobało. Szczególnie wyjazd do Energylandii i wejście na Babią Górę uświadamiało mi na każdym kroku, że z przyjaciółmi zawsze jest lżej, można ,,zajść daleko”. Ponadto na wakacjach bardzo podobały mi się gry, zabawy, tańce i czas wolny oraz ta „wolność” i prawo swobodnego wyboru.

Michał

 

Na wakacje GS przyjechałem pełen obaw i nierozwiązanych spraw prywatnych. Przytłaczały mnie problemy rodzinne oraz ciągła niepewność, czy dostałem się do wymarzonej szkoły. Postanowiłem nie myśleć o problemach w tym tygodniu, ale nie potrafiłem. Dużo się modliłem i prosiłem Boga, by pomógł mi znaleźć drogę, którą powinienem podążać. Wiem, wydaje się to proste i oklepane, ale wtedy byłem naprawdę rozbity. Dużo do myślenia dał mi również główny temat wakacji, jakim była przyjaźń. Zawsze byłem samotnym wilkiem. Wydawało mi się, że osoby bliskie są niepotrzebne do szczęścia. Teraz nie jestem pewny, czy przyjaciel nie jest niezbędny do życia. Odkryłem za to, że prawdziwy przyjaciel jest darem od Boga. Niestety wydaje mi się, że ten dar nie został mi jeszcze dany. Msze św. starałem się przeznaczyć na prawdziwą rozmowę z Ojcem. Wierzę, że każdy ma jakiś plan na życie wyznaczony mu przez Boga, dlatego prosiłem Go, żeby mnie poprowadził. Co ciekawe, w połowie wakacji poczułem przyjemny spokój w duszy. Przestały mnie stresować wszystkie problemy, z jakimi tu przyjechałem. Następnego dnia zadzwoniła do mnie mama z informacją, że dostałem się do najlepszego liceum w mieście. Wydaje mi się, że to dobry początek współpracy z Bogiem… Ciągle jeszcze nie znam swojej drogi życiowej, ale teraz żyję z większym spokojem i pewnością.

Autor znany Redakcji

 

To, że w przyjaźni chodzi o troszczenie się o dobro drugiej osoby, teoretycznie wiedziałem, ale kiedy zacząłem się zastanawiać, czy faktycznie daję innym powód do nazwania mnie przyjacielem, to zobaczyłem, że w niektórych moich relacjach z innymi byłem bardziej nastawiony na to, co mogę dostać i co chcę dostać, niż na to, co mogę od siebie dać. Nie we wszystkich, nawet nie w większości, ale w części tak było. Teraz chcę powoli to zmieniać. To była najważniejsza rzecz, jaką odkryłem podczas tych wakacji.

Mateusz, Kluczbork

 

Na wakacjach dla mnie ważna była relacja między mną a przyjaciółmi. Czymś radosnym było spędzanie czasu z nimi, bo miałam ich przy sobie. Trudne było, przynajmniej dla mnie, poukładanie sobie myśli na temat niektórych relacji, które się popsuły w czasie tego tygodnia, ale zawsze miałam kogoś, kto mi pomagał.

Basia, Kraków

 

Na ostatnich wakacjach GS bardzo mi się podobało, jak zresztą na każdych. Panowała świetna atmosfera, wszyscy byli mili i koleżeńscy, a także otwarci na nowe znajomości. W tym roku była wycieczka do Energylandii, co dla niektórych osób było pewnie wyzwaniem, żeby się odważyć i pójść na jakikolwiek rollercoaster. Były też bardzo ciekawe zajęcia integrujące, odbywające się na terenie ośrodka. Na Szkołach Wspólnoty każdy mógł się wypowiedzieć i był wysłuchany przez wszystkich.

Natalia

 

Tematem tegorocznych wakacji GS była przyjaźń. Na Szkole Wspólnoty dużo rozmawialiśmy o tym, kim jest dla mnie przyjaciel, jakie ma cechy, kto może nim zostać itd. Zaczęłam zadawać sobie wiele różnych pytań. Podczas wycieczki do Energylandii poszłyśmy z Marysią na Hyperiona. Bardzo się bałam, lecz Marysia mnie uspokajała. Zapewniała, że wszystko będzie dobrze. Tymi słowami dodała mi otuchy. Przestałam się bać. Podczas jednej ze Szkół Wspólnoty padło również między innymi pytanie: „Czy na wakacjach GS doświadczyłam prawdziwej przyjaźni?”. Myślę, że niejednokrotnie na wakacjach GS odczułam, co to prawdziwa przyjaźń.

Marysia, Opole

 

Wakacje GS są dla mnie niezwykle ważnym wydarzeniem. Moje serce poruszają zarówno świadectwa, jutrznie, piękno otaczającej nas przyrody, codzienna Eucharystia, Szkoły Wspólnoty, jak i rozmowy przeprowadzane ze wspaniałymi przyjaciółmi. Pragnę, aby moi znajomi ze środowisk szkolnych również ujrzeli niezwykłą wartość tego wypoczynku z Bogiem. W przyszłym roku przyjadę tu wraz z nimi, ponieważ jestem pewna, że przemieni to ich serca na lepsze.

Julka, Lutynia

 

To był czas, w którym miało się wrażenie, że zatarły się wszystkie niepotrzebne granice między ludźmi. Mam na myśli panującą atmosferę akceptacji i wzajemnej życzliwości – tak po prostu, bez sztucznych uśmiechów. Chodzi o konkretne słowa, konkretne postępowanie, na przykład pocieszenie kogoś, kto ewidentnie jest smutny, przytulenie na powitanie, wysłuchanie, danie komuś szansy, chęć poznania drugiego człowieka. Z wielu miejsc przyjechało całe mnóstwo osób w różnym wieku, z różnymi historiami, problemami i marzeniami. Jak się jednak okazało, pragnieniem każdego z nas jest prawdziwa przyjaźń – taki też był główny motyw tegorocznych wakacji. Po kilku dniach intensywnego myślenia i dyskutowania nad definicją przyjaciela, nadszedł czas na podsumowanie. Okazało się, że trudno jest to jednoznacznie zdefiniować, co osobiście mnie nie zdziwiło. Nie odczuwałam potrzeby precyzowania tego pojęcia i nadal nie odczuwam. Mimo to wielu z nas wyciągnęło coś dla siebie, do każdego trafiło jakieś konkretne zdanie – czy to z czyjegoś świadectwa, czy usłyszane na Szkole Wspólnoty. Co ciekawe, podczas wspomnianego podsumowania, wiele razy, gdzieś między przysłowiowymi ,,wierszami”, można było usłyszeć zdanie czy dwa o tym, że to właśnie na wyjazdach GS da się odczuć jakąś niezwykłą atmosferę. Ludzie czuli się wolni, bezpieczni, kochani. Według mnie to właśnie przynosi przyjaźń, przyjaciel… Okazuje się, że nie trzeba ,,fajerwerków”, by trafić do czyjegoś serca. Chciejmy dla siebie dobra – po prostu.

Marysia

 

Marzka! Kiedy zadaję sobie pytanie, co było dla mnie najważniejsze na wakacjach GS, to myślę, że wszystko! Cieszę się, że po raz kolejny mogłam czerpać z tej energii i entuzjazmu, jakie cechują młodych. Jak zwykle poruszyła mnie ich otwarta postawa wobec pytań – tych stawianych przez nas, do pracy, ale przede wszystkim tych, które rodzą się w nich. To zawsze jest prowokacja dla mnie – czy ja mam jeszcze tyle pytań i taką prostą postawę wobec Boga jak dziecko? Jak człowiek pytający o to, kim jest? Co ma robić w życiu? To jest zawsze wielkie wyzwanie, żeby zejść z poziomu – wszystko wiem, wszystkiego w Ruchu już doświadczyłam – do poziomu pytania o rację wszystkiego, poddawania w wątpliwość, szukania do głębi prawdziwych odpowiedzi… Tak jak młodzi, którzy nie zadawalają się prostymi hasłami, odpowiedziami czy moralizowaniem… No i otrzymałam też w prezencie piękne spotkanie z Holendrami prowadzącymi szkołę. To było spotkanie – odpowiedź na moje wielkie pytanie, które noszę w sercu, o zaangażowanie w szkole moich dzieci i „kryzys szkolny” nie tylko ten systemowy, ale mój osobisty.

Agnieszka, Kraków

 

Na wakacje GS przyjechałem po raz trzeci w roli opiekuna i po raz kolejny był to dla mnie piękny czas. Przed wyjazdem miałem okazję spotkać się z moimi najlepszymi przyjaciółmi, więc bardzo ucieszyłem się, że tematem przewodnim była w tym roku przyjaźń, tym bardziej że jest to niezwykle ważna kwestia w moim życiu. Świadectwo Ani i Diany pomogło mi zweryfikować swoje relacje z przyjaciółmi, dostrzec, co w tych relacjach jest dla mnie ważne; dobrze też było popatrzeć, jak inne osoby przeżywają przyjaźń. Również wieczór filmowy był dla mnie pozytywnym zaskoczeniem. Dzięki dyskusji po seansie przypomniało mi się, dlaczego tak bardzo lubię oglądać filmy w towarzystwie przyjaciół – każdy z nas ma inny punkt widzenia i dzięki wymianie zdań po filmie można spojrzeć inaczej na obejrzany film, dostrzec więcej. Również wizyta w parku rozrywki Energylandia była dla mnie ważnym doświadczeniem – zwróciłem uwagę, że obecność przyjaciół pomaga mi się bardziej zaangażować, dzięki nim nabieram więcej odwagi, jestem nawet zdolny do pójścia na największego rollercoastera, bo oni są ze mną. I tak samo jest w codziennym życiu: dzięki przyjaciołom cały czas wzrastam. Poza tym wszystkim pięknie się patrzyło cały tydzień na wszystkich uczestników wakacji – jak wzrasta między nami przyjaźń, a nasze serca się przemieniają.

Bartek, Kraków

 

Tegoroczne wakacje GS to już moje trzecie wakacje. Na początku warto wspomnieć, jak w ogóle się tu znalazłam. Zaprosiła mnie moja najlepsza przyjaciółka Ania, za co ogromnie jej dziękuję. Z Anią znamy się ze szkoły. Przyjaźnimy się już od pierwszej klasy. Tak sobie myślę, że Bóg jest niesamowity: spośród 32 osób z mojej ówczesnej klasy to właśnie z Anią usiadłam i właśnie z nią się zaprzyjaźniłam. No a teraz jestem na wakacjach GS. Gdy patrzę na to z perspektywy lat, wiem, że to nie był przypadek i nic w naszym życiu nie dzieje się bez przyczyny. Ale wracając do wakacji: szczerze mówiąc, to na początku byłam nimi rozczarowana. Gdy byłam na wyjeździe pierwszy raz, wróciłam taka uduchowiona, radosna, z poczuciem, że coś odkryłam. W zeszłym roku pytanie przewodnie wakacji brzmiało: ,,Czego pragniesz?“, tak więc wróciłam bez odpowiedzi, ale za to z „rozkminą“. Ale w tym roku nic takiego ,,wow“ się nie wydarzyło. Wyjaśnię, że tematem tegorocznego wyjazdu była przyjaźń. Liczyłam na jakieś wielkie odkrycie, jakiś przełom, tymczasem nic takiego nie miało miejsca. Na spotkaniu podsumowującym ludzie zaczęli dziękować za wspólnie spędzony czas, za atmosferę i okazaną im miłość i sympatię i wtedy przyszło mi do głowy, że może wcale nie miało tu być żadnych fajerwerków. Bo powodem, dla którego wracam na GS i zamierzam wracać, są ludzie. Właśnie dzięki nim tęsknię za tym tygodniem wakacji przez cały rok. Byłam na wielu różnych koloniach i obozach, także chrześcijańskich, ale nigdzie nie czułam się tak jak tutaj. Nie musisz wcale kogoś dobrze znać, żeby poczuć się z nim jak z przyjacielem, bo tu każdy ma do siebie takie wspaniałe nastawienie i otwartość. Zawsze płaczę w czasie pożegnań. Bo są takie momenty, na przykład kiedy poszliśmy na wschód słońca (którego nie zobaczyliśmy swoją drogą, bo były chmury), nikt nic nie mówił, po prostu siedzieliśmy razem o piątej nad ranem na trawie i czułam się tak wspaniale. Dlatego mam zamiar wracać na GS, póki mnie progi wiekowe nie zatrzymają.

Iga, Kraków

 

Na początku wakacji byłem sam. Bałem się. Czułem, że mój pobyt będzie niefajny i że nie znajdę przyjaciół. Czułem się samotny. Mimo to czekałem, aż kogoś poznam. Pierwszy dzień spędziłem samotnie z siostrą. Drugi dzień upłynął podobnie. W środę, podczas Mszy św., wszystko się zmieniło. Prosiłem Pana Boga o przyjaciela. O prawdziwą przyjaźń, która zostanie na zawsze. Następnego dnia spotkałem dwie osoby. Dwie osoby, z którymi do dziś utrzymuję kontakt. Punktami kluczowymi tych wakacji nie była wycieczka na Babią Górę czy wyjazd do Energylandii, ale to, że znalazłem i zrozumiałem, czym jest prawdziwa przyjaźń. Przyjaźń, o której nigdy nie zapomnę.

Filip


Polska strona Ruchu CL   |   Kontakt z redakcją