Ślady
>
Archiwum
>
2019
>
lipiec / sierpieĹ
|
||
Ślady, numer 4 / 2019 (lipiec / sierpieĹ) Listy Jak pierwsi chrzeĹcijanie Jak pierwsi chrzeĹcijanie Pobyt na wakacjach ruchu CL w Zembrzycach zafundowaĹy mi dzieci: syn z synowÄ . Jestem stara, ale jak dotÄ d nie przeĹźyĹam tak cudownego czasu. TytuĹ wakacji brzmiaĹ: âCo wytrzymuje prĂłbÄ czasu?â. WspaniaĹy, ciekawy temat. Z wielkÄ przyjemnoĹciÄ sĹuchaĹam nauk gĹoszonych przez ksiÄĹźy oraz dyskusji podczas SzkoĹy WspĂłlnoty. Codzienne Msze Ĺw. byĹy zawsze Ĺwietnie przygotowane z udziaĹem piÄknego chĂłru mieszanego i piosenkami scholki dzieciÄcej⌠PatrzyĹam na radoĹÄ uczestnikĂłw, a przede wszystkim na wszechobecnÄ przyjaĹşĹ, ktĂłrÄ widziaĹam na kaĹźdym kroku. Wszyscy jesteĹmy dzieÄmi Boga, niewaĹźne jacy jesteĹmy: mali czy duzi, starzy czy mĹodzi, grubi czy chudzi, Ĺadni czy nie. BĂłg kocha kaĹźdego jednakowo i to widziaĹam w tej wspĂłlnocie. Te uĹmiechniÄte twarze, te powitania i poĹźegnania. A byli tam ludzie z caĹej Polski: z BiaĹegostoku, Warszawy, Poznania, WrocĹawia, Opola, Krakowa. Gdy powiedziaĹam sÄ siadce w jadalni o moich odczuciach, usĹyszaĹam, Ĺźe przecieĹź Jezus jest z nami. PomyĹlaĹam, Ĺźe chyba podobnie Ĺźyli pierwsi chrzeĹcijanie. Ĺťal byĹo odjeĹźdĹźaÄ z Zembrzyc. DziÄkujÄ Wam, kochane dzieci, za ten przepiÄkny czas. Niech bÄdzie pochwalony Jezus Chrystus! Marta (79 lat), KrakĂłw
Chrystus to nie abstrakcja Podczas wakacji odpowiedziaĹam na zaproszenie przyjacióŠz BiaĹegostoku, Ani i Piotra KozĹowskich. To, co siÄ u nich wydarzyĹo, byĹo potwierdzeniem tego, Ĺźe Chrystus Ĺźyje, Ĺźe jest obecny teraz. MiaĹ uĹmiechniÄtÄ twarz Stasia, ktĂłry przygotowywaĹ na Ĺniadanie gofry. ByĹ towarzyszÄ cym Marcinem podczas jazdy na rowerze pod gĂłrkÄ. UobecniaĹ siÄ w robiÄ cym kawÄ i odpowiadajÄ cym z pasjÄ Adamie. ZabiegaĹ o wspĂłlnÄ zabawÄ w MichaĹku. CzekaĹ na ukoĹysanie i przytulnie w Jasiu. ByĹ w otwartoĹci, przyjaĹşni i goĹcinnoĹci Ani i Piotra. To Chrystus Ĺźywy w codziennoĹci: przy stole, podczas spaceru, rozmowy, w zabawie. Nie mam wÄ tpliwoĹci â On jest obecny. Obecny w twarzach bliskich i nieznajomych. WyciÄ ga rÄkÄ i czeka⌠Na mnie, na ciebie. Monika, Ĺwidnica
Odpowiadanie na teraĹşniejszoĹÄ Przed przyjazdem na pielgrzymkÄ przeĹźywaĹem oddalenie w relacji z Panem Bogiem. Nie pamiÄtaĹem o Nim, miaĹem kĹopot z modlitwÄ i czuĹem siÄ z tym Ĺşle. PrzyjechaĹem na pielgrzymkÄ z wieloma intencjami, ale przede wszystkim pragnÄ c spotkaÄ Go na nowo i odnowiÄ naszÄ relacjÄ. Pielgrzymka byĹa dla mnie czasem szczegĂłlnym. KsiÄ dz Elia wniĂłsĹ w niÄ w tym roku bardzo duĹźo ĹwieĹźoĹci. MogĹem lepiej dostrzec charyzmat Ruchu dziaĹajÄ cy w codziennym Ĺźyciu â towarzyszenie sobie nawzajem w trudach codziennej drogi do Pana, wzajemnÄ pomoc na tej drodze i w tym, aby stale sobie o Nim przypominaÄ i zadawaÄ pytania, ktĂłre moglibyĹmy pominÄ Ä. Bardzo pomogĹa mi teĹź proponowana przez EliÄ cisza, ktĂłrÄ podejmujÄ nadal po pielgrzymce przez 10 minut kaĹźdego poranka. Pozwala mi ona wejĹÄ w dzieĹ ze ĹwiadomoĹciÄ mojego powoĹania, a takĹźe dostrzegaÄ Jego wpĹyw w codziennych wydarzeniach. Podczas tych kilku dni nawiÄ zaĹem przyjaĹşnie tak bliskie i gĹÄbokie, jakbym znaĹ tych ludzi pochodzÄ cych z innych kultur i zakÄ tkĂłw Ĺwiata od zawsze. Na pielgrzymce uczyĹem siÄ, jak patrzeÄ na moje powoĹanie i jak nim ĹźyÄ na co dzieĹ â patrzeÄ jak na dÄ Ĺźenie do szczÄĹcia kaĹźdego dnia poprzez odpowiadanie na teraĹşniejszoĹÄ, szukanie Chrystusa w towarzystwie (i z Jego pomocÄ ), a takĹźe oddawanie Panu kaĹźdej okolicznoĹci. Przede wszystkim jednak daĹa mi ĹwiadomoĹÄ, Ĺźe szczÄĹcie i powoĹanie ma miejsce âtu i terazâ, niezaleĹźnie od celĂłw i planĂłw, ktĂłre nie wytrzymujÄ prĂłby czasu. David, KrakĂłw
Ĺťycie jak pielgrzymka Pielgrzymka do CzÄstochowy zmieniĹa moje spojrzenie na Ĺwiat. Przed wyjazdem zadaĹem sobie pytanie, jak mogÄ byÄ szczÄĹliwy i co mogÄ zrobiÄ, by utrzymaÄ ten stan. OdpowiedĹş okazaĹa siÄ prostsza, niĹź mi siÄ wydawaĹo. W moim przypadku szczÄĹcie polega ma ciÄ gĹym poznawaniu i odnajdywaniu waĹźnych odpowiedzi na nurtujÄ ce mnie pytania oraz szukaniu bliskoĹci z Bogiem w codziennym Ĺźyciu. Niestety w ubiegĹym roku szkolnym ta ciekawoĹÄ Ĺwiata zgasĹa we mnie. PrzygniataĹa mnie nauka oraz inne maĹo waĹźne sprawy. Na szczÄĹcie na pielgrzymce odnalazĹem na nowo tÄ ciekawoĹÄ i zostaĹem przebudzony do Ĺźycia. PoznaĹem kilka sposobĂłw na utrzymywanie takiego stanu. Po pierwsze Róşaniec. Nigdy wczeĹniej nie odmawiaĹem RóşaĹca. Zawsze wydawaĹ mi siÄ nudny, monotonny, po prostu go nie rozumiaĹem. Podczas pielgrzymki pojÄ Ĺem jego sens. Kolejnym sposobem jest poranna modlitwa w ciszy. âCodziennie o poranku odbywa siÄ walka pomiÄdzy dobrem a zĹem, dlatego powinniĹmy oddaÄ caĹy nasz dzieĹ Duchowi ĹwiÄtemuâ â powiedziaĹ ksiÄ dz Elia. PostanowiĹem sprĂłbowaÄ. Uwierzcie, Ĺźe bardzo mi to pomogĹo. StaĹem siÄ bardziej otwarty na innych ludzi, dostrzegĹem wiÄcej dobra i czuĹem siÄ bliĹźej Boga. BÄdÄ siÄ staraĹ kontynuowaÄ to w mojej codziennej rzeczywistoĹci. Pielgrzymka to rĂłwnieĹź ludzie. PoznaĹem osoby z róşnych stron Europy. UderzyĹo mnie to, Ĺźe wiÄkszoĹÄ z nich byĹa tam szczÄĹliwa i otwarta na ludzi i rzeczywistoĹÄ. Moim marzeniem jest, by caĹe moje Ĺźycie wyglÄ daĹo jak ta pielgrzymka. Prosta i dĹuga (czasami ciÄĹźka) droga do Matki NajĹwiÄtszej. ChciaĹbym zachÄciÄ wszystkich do pĂłjĹcia na pielgrzymkÄ, by mogli przeĹźyÄ to co ja. PiÄkne jest to, Ĺźe do Czarnej Madonny moĹźna pĂłjĹÄ ze wszystkimi intencjami⌠Antoni, GorzĂłw Wielkopolski
Moja historia Ĺźycia Drogi ksiÄĹźe Elia, na poczÄ tku chciaĹabym Ci podziÄkowaÄ. Bez naszej konwersacji nie byĹabym w stanie zrozumieÄ siebie, obecnoĹci Boga w moim Ĺźyciu ani nawet mojego istnienia. Grazie! Trzy miesiÄ ce temu miaĹam w szkole egzaminy. MyĹlaĹam, Ĺźe zdanie tych egzaminĂłw przyniesie mi najwiÄkszÄ radoĹÄ w moim Ĺźyciu. Po miesiÄ cach uczenia siÄ nareszcie zdaĹam. Ale co teraz? Nie czuĹam Ĺźadnej radoĹci, szczÄĹcia albo czegoĹ podobnego, co trwaĹoby dĹuĹźej niĹź tydzieĹ. ByĹam smutna i zmÄczona. Z powodu tego, co czuĹam, znikaĹ sens w moim Ĺźyciu. CzuĹam siÄ niespeĹniona. Dlatego pojechaĹam na wakacje GS. Niestety nie znalazĹam tam odpowiedzi, ale dalej szukaĹam. NastÄpnym miejscem poszukiwania odpowiedzi po wakacjach Ruchu byĹa pielgrzymka. OdkryĹam duĹźo nowych rzeczy podczas tej pielgrzymki. W momentach, kiedy chciaĹam siÄ poddaÄ, czuĹam powiew wiatru, sĹoĹce, ktĂłre na bĹÄkitnym niebie ĹwieciĹo jaĹniej niĹź kiedykolwiek i sĹyszaĹam ciche modĹy moich przyjaciĂłĹ. Po tym jak to wszystko zobaczyĹam i usĹyszaĹam, chciaĹam iĹÄ dalej. Nawet jeĹli czuĹam bĂłl i poirytowanie, nie chciaĹam siÄ poddaÄ. Te maĹe rzeczy przypominajÄ mi o tym, jak niewinne i piÄkne jest to, co stworzyĹ BĂłg. PatrzÄ c na pielgrzymkÄ, mogÄ stwierdziÄ, Ĺźe odzwierciedlaĹa ona mojÄ historiÄ Ĺźycia. Czasami bywaĹo strasznie, czasami piÄknie. PokazaĹa mi, Ĺźe bÄdÄ upadki i powstania, bÄdzie smutno i niewygodnie, bÄdÄ niepewne i ciÄĹźkie momenty. PrzypomniaĹam sobie, Ĺźe nigdy nie bÄdzie siÄ ukĹadaĹo tak, jakbym chciaĹa, ale nie mogÄ zapomnieÄ o tym, Ĺźe bÄdÄ teĹź piÄkne chwile, ktĂłre dowartoĹciowujÄ moje Ĺźycie. ZauwaĹźyĹam teĹź, Ĺźe mam problemy z zaufaniem do ludzi z powodu mojej przeszĹoĹci. BojÄ siÄ byÄ odrzucona i oceniona przez innych. OdkÄ d pamiÄtam, byĹam gnÄbiona w szkole. Moje Ĺźycie wisiaĹo przez to na wĹosku. Nie umiem Ci wytĹumaczyÄ, jak bardzo jestem wdziÄczna, zawsze bÄdÄ. Kiedy weszliĹmy w niedzielÄ do sanktuarium na Jasnej GĂłrze, poczuĹam falÄ Ĺźalu i nadziei. Od razu siÄ rozpĹakaĹam. MiaĹam Ĺźal o to, Ĺźe nie mogĹam byÄ tam wczeĹniej, chciaĹam tam zostaÄ, poniewaĹź byĹo tam tak piÄknie. CzuĹam, Ĺźe jest dla mnie nadzieja w Holandii. Pierwszy raz w Ĺźyciu byĹam wdziÄczna za to, Ĺźe mieszkam w innym kraju. Dawno juĹź nie miaĹam takiej nadziei. Podczas naszej wÄdrĂłwki byĹo bardzo duĹźo ciszy. Na poczÄ tku bardzo mnie ona denerwowaĹa, ale po trzech dniach nareszcie odkryĹam, dlaczego jest ona potrzebna. Teraz bez chwili ciszy odczuwam brak czegoĹ, brak rĂłwnowagi. Kiedy wrĂłcÄ do domu, z pewnoĹciÄ wprowadzÄ do swojej codziennej rutyny ciszÄ. NienawidziĹam siebie przez lata. Teraz mogÄ powiedzieÄ, Ĺźe akceptujÄ siebie takÄ , jaka jestem. MogÄ tak powiedzieÄ, poniewaĹź jestem wdziÄczna za swoje istnienie. MogÄ tak powiedzieÄ, poniewaĹź odkryĹam wartoĹÄ swojego Ĺźycia. Nigdy CiÄ nie zapomnÄ, nigdy nie zapomnÄ tych ludzi i tego towarzyszenia sobie w drodze. Nie zapomnÄ tego doĹwiadczenia, chcÄ Ĺźeby ono trwaĹo. Zawsze byĹam zĹa na Boga z powodu mojej przeszĹoĹci. W pierwszych dniach pielgrzymki chciaĹam powiedzieÄ Ci, Ĺźe jej nienawidzÄ. ChciaĹam CiÄ zapytaÄ: jak mam zapomnieÄ o przeszĹoĹci? Po spowiedzi zmieniĹam zdanie. Teraz wiem, Ĺźe walczÄ u boku Boga, Ĺźe jest On ze mnÄ w Holandii. Jestem jego narzÄdziem, On zapisaĹ siebie w mojej historii, umacnia mnie. ChcÄ pamiÄtaÄ o tym, co byĹo potrzebne, Ĺźebym byĹa tym, kim jestem dzisiaj. Ti saluto, amico mio. Karolina, Rotterdam (Holandia)
Co znaczy sĹuĹźyÄ? W tym roku po raz kolejny dane mi byĹo uczestniczyÄ w pieszej pielgrzymce na JasnÄ GĂłrÄ. Ostatni raz braĹam w niej udziaĹ 6 lat temu i wydawaĹo mi siÄ, Ĺźe pod kÄ tem organizacyjnym czy nawet oczekiwaĹ âco do efektuâ wiem wszystko. WiÄc po co iĹÄ? Czy tylko dlatego, Ĺźe mam czas i potrzebny jest tĹumacz? W obliczu trudu takie argumenty sÄ niewystarczajÄ ce. Na pielgrzymkÄ, oprĂłcz worka intencji, zabraĹam takĹźe âhipotezÄ roboczÄ â do podjÄcia w drodze â co znaczy sĹuĹźyÄ? Co oznacza mĂłwiÄ âtakâ w napotkanych okolicznoĹciach? HipotezÄ â bo jakaĹ wizja odpowiedzi juĹź siÄ klarowaĹa. Pierwsze odkrycia pojawiĹy siÄ, zanim pielgrzymka wyruszyĹa, jeszcze na etapie przygotowaĹ â liczna korespondencja zwiÄ zana z tĹumaczeniami, z tekstami, z przygotowywanym spotkaniem Ĺwiadectw. W obliczu tych wyzwaĹ, choÄ przewaĹźaĹo bezwarunkowe âtakâ, pojawiaĹy siÄ takĹźe moje âaleâ. Potrzeba byĹo czasu, by zobaczyÄ, jak âaleâ pokonywane jest przez piÄkno propozycji, ale teĹź jak bardzo w tym âaleâ rozgrywaĹa siÄ walka miÄdzy âmojÄ wolÄ â a âniech mi siÄ stanie wedĹug twego sĹowaâ. Co oznacza sĹuĹźyÄ? To przedkĹadaÄ potrzebÄ drugiego ponad wĹasnÄ wygodÄ, wĹasnÄ koncepcjÄ czasu i przestrzeni. To jest ta sama walka co wczeĹniej. Podczas pielgrzymki doĹwiadczyĹam przede wszystkim, iĹź tylko wyjĹcie z âwĹasnej strefy komfortuâ i zanurzenie siÄ w rzeczywistoĹci (takiej jaka ona jest, a nie jakÄ bym chciaĹa, aby byĹa) pozwala dostrzec potrzebÄ drugiego i bezwarunkowo na niÄ odpowiedzieÄ, a owoc jest stukrotny (jest czymĹ wiÄcej, niĹź siÄ oczekuje). W czasie pielgrzymowania doĹwiadczyĹam, iĹź mĂłwiÄ c âtakâ, stajÄ siÄ narzÄdziem Pana Boga, ktĂłry nie gorszy siÄ moimi uĹomnoĹciami i niedoskonaĹoĹciami, ale przekracza je, by objawiÄ swojÄ obecnoĹÄ i swojÄ miĹoĹÄ. Anna, KrakĂłw
Idealne poĹÄ czenie ZdecydowaĹam siÄ na pielgrzymkÄ juĹź parÄ miesiÄcy temu. Nie dopytywaĹam, kto siÄ na niÄ wybiera, nie zastanawiaĹam siÄ, jaka bÄdzie pogoda. WiedziaĹam, Ĺźe chcÄ zanieĹÄ intencje swoje i moich najbliĹźszych do Matki Boskiej CzÄstochowskiej. KaĹźdego dnia pielgrzymki angaĹźowaĹam siÄ caĹÄ sobÄ w ten gest. DziÄki temu czujÄ, Ĺźe wykorzystaĹam ten czas moĹźliwie jak najlepiej. Ludzie, ktĂłrych miaĹam szansÄ poznaÄ, ich historie, doĹwiadczenia, Ĺwiadectwa odcisnÄĹy na mnie swoje piÄtno. Modlitwa podczas naboĹźeĹstw, Ĺpiewu, milczenia daĹa szansÄ na rozwaĹźanie, w jakim miejscu mojego Ĺźycia siÄ znajdujÄ, kim jestem. WywarĹy na mnie wraĹźenie sĹowa ksiÄdza Elii: âJezus nie potrzebuje kawaĹkĂłw naszego Ĺźycia czy naszego czĹowieczeĹstwa, potrzebuje caĹego naszego czĹowieczeĹstwaâ. UĹwiadomiĹam sobie, iĹź mimo Ĺźe na co dzieĹ dajÄ z siebie duĹźo, to sÄ jeszcze waĹźne obszary, ktĂłre nadal zaniedbujÄ. KaĹźdy z nas moĹźe mieÄ podobne odczucia, lecz nie za bardzo coĹ siÄ z tym robi. Dlatego postanowiĹam, Ĺźe wĹaĹnie teraz nadszedĹ mĂłj czas, aby zaczÄ Ä wyciÄ gaÄ z tego wnioski i pogĹÄbiaÄ swoje zaangaĹźowanie. W drodze na JasnÄ GĂłrÄ bardzo duĹźy nacisk zostaĹ postawiony na ciszÄ. PrzyjÄĹam jÄ i uĹwiadomiĹam sobie, jak bardzo jest cenna i potrzebna. PostanowiĹam, Ĺźe podejmÄ prĂłbÄ wprowadzenia jej do swojego codziennego poranka. Wiem, Ĺźe przy gonitwie z czasem jest wrÄcz niezbÄdna do zebrania myĹli i do odpowiedniego nastawienia siÄ na przeĹźywanie kaĹźdego dnia. Codzienny marsz pozwoliĹ delektowaÄ siÄ otaczajÄ cÄ mnie naturÄ . Uwielbiam przyrodÄ i sporty na ĹwieĹźym powietrzu, ale dopiero podczas tych dni â poĹÄ czenie marszu, potu z modlitwÄ byĹo idealne. Ma siÄ wtedy wraĹźenie, Ĺźe wszystko znajduje siÄ na swoim miejscu. Nawet kiedy przybywaliĹmy do miast, dziaĹo siÄ coĹ niesamowitego, bo witali nas machajÄ cy i uĹmiechniÄci ludzie. Takie doĹwiadczanie daje duĹźo siĹy i wiary. Jak dotÄ d tylko podczas pielgrzymowania mogĹam doĹwiadczyÄ takich zwykĹych, a piÄknych gestĂłw od obcych ludzi. Wiem, Ĺźe pielgrzymka, czyli ofiarowanie czasu i zmÄczenia, jest formÄ gestu, ktĂłry jak dotÄ d najbardziej przybliĹźyĹ mnie do Boga. Dlatego zrobiÄ wszystko, aby za rok w sierpniu mĂłc znĂłw wybraÄ siÄ do Matki Boskiej CzÄstochowskiej. Ania, AugustĂłw
Pani z domu naprzeciwko Drogi JuliĂĄnie, pragnÄ opowiedzieÄ ci o tym, co staĹo siÄ w minionych dniach. PracujÄ w firmie, gdzie w sali zebraĹ rozgoĹciĹa siÄ Elena, ktĂłra musi uczyÄ siÄ, aby zaliczyÄ paĹstwowy egzamin zawodowy. Okna pracowni, otwarte na oĹcieĹź z powodu gorÄ ca, wychodzÄ na dom naprzeciwko, gdzie przez lata widziaĹem â nie przywiÄ zujÄ c do tego wagi â starszÄ paniÄ zajÄtÄ szyciem. Niespodziewanie usĹyszaĹem, Ĺźe drzwi siÄ zamykajÄ . ZapytaĹem jednej z pracownic, co siÄ staĹo, na co ona wyjaĹniĹa mi, Ĺźe Elena wyszĹa, by pĂłjĹÄ do starszej kobiety, ktĂłra przez okno daĹa jej znak, by do niej przyszĹa. Po jakimĹ czasie po swoim powrocie Elena opowiedziaĹa o wszystkim. Gdy tylko weszĹa do domu, pracujÄ ca jako krawcowa 92-letnia kobieta zaskoczyĹa jÄ , mĂłwiÄ c: âW ostatnich dniach czÄsto paniÄ obserwowaĹam i teraz musi mi pani wyjaĹniÄ, dlaczego jest pani taka zadowolona. WidziaĹam, jak pani siÄ uczy, ale zawsze jest pani taka pogodna⌠Jak pani to robi?â. Elena prĂłbowaĹa odpowiedzieÄ, ale kobieta od razu zaczÄĹa opowiadaÄ jej historiÄ swojej rodziny, mÄĹźa, syna, przerywajÄ c zaraz potem: âOto teraz, gdy opowiedziaĹam pani o wszystkich moich wspomnieniach, jestem smutna. Wspomnienia zasmucajÄ , a ja chcÄ byÄ szczÄĹliwa teraz, chcÄ przeĹźywaÄ teraĹşniejszoĹÄ! Czy jutro teĹź przyjdzie mnie pani odwiedziÄ?â. Nazajutrz powtĂłrzyĹa siÄ ta sama scena. Gdy tylko Elena przekroczyĹa prĂłg domu, staruszka oznajmiĹa jej, Ĺźe wstaĹa zadowolona, poniewaĹź czekaĹa na jej przyjĹcie; jej obecnoĹÄ staĹa siÄ przyczynÄ nadziei, by przeĹźyÄ dzieĹ. Elena, zdumiona, wyjaĹniĹa jej, Ĺźe nastÄpnego dnia nie przyjdzie, poniewaĹź bÄdzie zajÄta w wiÄzieniu. Kobieta, nie tracÄ c ducha â wyznawszy, Ĺźe zawsze modli siÄ za wiÄĹşniĂłw, aĹźeby BĂłg odmieniĹ ich serce â powiedziaĹa: âW porzÄ dku, znaczy to wiÄc, Ĺźe przyjdzie pani pojutrze i jeszcze pojutrze, teraz nie mogÄ siÄ juĹź bez pani obejĹÄâ. I w ten sposĂłb spotkanie Jezusa z pierwszymi uczniami, albo Bezimiennego z kardynaĹem Federigiem Borromeo, powtarza siÄ niespodziewanie takĹźe dzisiaj w sposĂłb, ktĂłrego nigdy bym sobie nie wyobraziĹ⌠Ponownie przychodzi mi na myĹl medytacja z Rekolekcji Bractwa z soboty rano â mogÄ to powiedzieÄ za sprawÄ Ĺaski â Ĺźe to, co powiedziaĹeĹ nam i o czym daĹeĹ Ĺwiadectwo w Rimini, to wszystko prawda. Paolo
WieczĂłr w Koloseum ByĹam w Koloseum z kilkoma przyjaciĂłĹkami i grupkÄ ludzi z okazji zorganizowanego naprÄdce wieczorku piosenek. PoszĹyĹmy bez wielkich oczekiwaĹ, tylko po to, by zakoĹczyÄ dzieĹ czymĹ przyjemnym. Na miejscu podszedĹ do nas mĹody cudzoziemiec przebywajÄ cy na Erasmusie, ktĂłry po angielsku zapytaĹ mnie, czy jesteĹmy zorganizowanÄ grupÄ . Na poczÄ tku nie zwrĂłciĹam na niego za bardzo uwagi i zbyĹam go kilkoma sĹowami. On jednak dalej pytaĹ, kim jesteĹmy, poniewaĹź nie mĂłgĹ pojÄ Ä, jak mĹodzieĹź mogĹa ot tak sobie spotkaÄ siÄ i ĹpiewaÄ razem, nie zamykajÄ c siÄ w Ĺźadnym lokalu. ZwĹaszcza zapytaĹ mnie, czy jesteĹmy zwiÄ zani z jakimĹ KoĹcioĹem albo z czymĹ takim. Bardzo mnie zdumiaĹo to, Ĺźe zadaĹ to pytanie, i pomyĹlaĹam, Ĺźe opowiem mu o Ruchu oraz o moim doĹwiadczeniu. ChciaĹ wiedzieÄ wszystko, mieÄ namiary, kontakty, Ĺźeby poznaÄ ludzi w Mediolanie, gdzie miaĹ spÄdziÄ caĹe lato. ZaskoczyĹ mnie bardzo, poniewaĹź powiedziaĹ, Ĺźe kiedy usĹyszaĹ, jak Ĺpiewamy, poczuĹ siÄ jak w domu (jest z Meksyku), wĹrĂłd osĂłb, z ktĂłrymi czuĹ, Ĺźe coĹ go ĹÄ czy. Tak piÄkne rzeczy czyni tylko Jezus. Elena, Rzym (WĹochy)
âWiem, Ĺźe jesteĹcie tutaj dla mnieâ WĹaĹnie wrĂłciĹam z Rosji z moim mÄĹźem Tino i pragnÄ podzieliÄ siÄ z wami doĹwiadczeniem przeĹźytym podczas wakacji w Rostowie ze wspĂłlnotÄ z Moskwy. Relacja z RosjÄ rozpoczÄĹa siÄ, kiedy ksiÄ dz Romano Scalfi (zaĹoĹźyciel Fundacji âRussia Cristianaâ â przyp. red.) kilka lat temu poprosiĹ Tino, ktĂłry odchodziĹ na emeryturÄ, o pomoc w Russia Cristiana. Zanim go o to poprosiĹ, okazujÄ c delikatnoĹÄ, zadzwoniĹ do mnie, by mnie zapytaÄ, czy miaĹabym coĹ przeciwko. âAleĹź nie, ojcze, czy pamiÄtasz, ile razy prosiĹeĹ mnie, bym modliĹa siÄ i ofiarowaĹa za twojÄ ukochanÄ RussiÄ?â â odpowiedziaĹam mu. W ten sposĂłb ta rzeczywistoĹÄ, ten daleki Ĺwiat zaczÄ Ĺ mi byÄ bliĹźszy. W 2017 roku odbyliĹmy naszÄ pierwszÄ podróş do Rosji w zwiÄ zku ze spotkaniem z mĹodymi z diecezji moskiewskiej, zatytuĹowanym âPiÄkno rodzinnego powoĹaniaâ, i zaskoczyĹo nas to, z jakim zainteresowaniem i wdziÄcznoĹciÄ zostaliĹmy przyjÄci. W ubiegĹym roku w marcu zorganizowaliĹmy podróş do Moskwy i Petersburga, majÄ c na celu umoĹźliwienie tym, ktĂłrzy pracujÄ jako wolontariusze w Russia Cristiana, poznanie z bliska tego Ĺwiata i KoĹcioĹa, ktĂłremu z daleka w pewien sposĂłb sĹuĹźÄ . NastÄpnie miesiÄ c temu nadeszĹa propozycja Giovanny: âNie pojechalibyĹcie na wakacje ze wspĂłlnotÄ CL z Moskwy?â. Ta proĹba pozostawiĹa nas bez sĹĂłw, zaskakujÄ c. âMy? Dwie ponad 60-letnie osoby? MoĹźe byĹoby lepiej, Ĺźeby pojechaĹ ktoĹ mĹodszy!â. Ale przecieĹź nie moĹźna byĹo powiedzieÄ ânieâ. Obawy zwiÄ zane ze zdrowiem oraz zmÄczeniem byĹy czymĹ zbyt bĹahym, byĹy drobnostkÄ âŚ I po jednym dniu powiedzieliĹmy âtakâ. Kiedy przyjechaliĹmy, spodziewaliĹmy siÄ wakacji na doĹÄ duĹźÄ skalÄ, a tymczasem znaleĹşliĹmy siÄ w gronie okoĹo 30 osĂłb. Ale juĹź od pierwszego spotkania z Simone na lotnisku usĹyszeliĹmy: âDziÄkujÄ, wiem, Ĺźe jesteĹcie tutaj dla mnieâ. Cztery dni wakacji pokazaĹy wyraĹşnie, Ĺźe kaĹźdy przyjechaĹ tam z pragnieniem, by powiedzieÄ swoje âtakâ. Nie znajÄ c rosyjskiego, kilka razy patrzyĹam jedynie na wszystko, milczÄ c. I te oblicza, z róşnymi historiami i o róşnym pochodzeniu, staĹy mi siÄ drogie. W BoĹźe CiaĹo nie mogĹam nie wspomnieÄ o tym, Ĺźe kiedy w wieku 17 lat spotkaĹam ksiÄdza Giussaniego i Ruch, usĹyszaĹam coĹ, czego nikt nigdy wczeĹniej mi nie powiedziaĹ z takim samym przekonaniem i radoĹciÄ : Ĺźe Jezus daje siÄ spotkaÄ w swoim Ĺźywym Ciele, ktĂłrym jest KoĹciĂłĹ, a wiÄc w Ruchu. Tak bardzo jest to prawdziwe, Ĺźe od tego dnia przyjaźŠdla mnie staĹa siÄ czymĹ przez duĹźe âpâ, poniewaĹź przekazuje Jego towarzystwo mojemu Ĺźyciu. W sobotÄ podczas koĹcowej assemblei pomyĹlaĹam o wersie mĂłwiÄ cym: âChwaĹÄ Boga jest ĹźyjÄ cy czĹowiekâ, gdyĹź byliĹmy tam, wszyscy, tak odmienni i tak podobni, w wolnoĹci, by patrzeÄ na siebie bez cenzurowania czegokolwiek, a jednoczeĹnie wdziÄczni za Tego, ktĂłry byĹ poĹrĂłd nas, jak powiedziaĹa nasza przyjaciĂłĹka Helena. WrĂłciĹam do Bergamo z sercem przepeĹnionym wdziÄcznoĹciÄ . Nigdy bym nie przypuszczaĹa, Ĺźe moje Ĺźycie z czasem stanie siÄ tak pĹodne. W wieku 18 lat modliĹam siÄ: âPanie, pozwĂłl mi objÄ Ä Ĺwiat bez chÄci zatrzymania go!â. W rozpoczÄtej juĹź jesieni Ĺźycia to objÄcie wydarza siÄ w codziennym âtakâ wypowiadanym poĹrĂłd czterech Ĺcian domu oraz w pĂłjĹciu tam, gdzie wzywa Pan. Miriam, Bergamo (WĹochy)
LISTY Z KUBY Drodzy Przyjaciele! Rozpoczyna siÄ nowy miesiÄ c i przynaglony przez moich czytelnikĂłw i przyjacióŠzabieram siÄ do pisania. Co nowego na Kubie? MoĹźna by powiedzieÄ, Ĺźe niestety bez zmian⌠Jednak wiele zaskoczeĹ. 26 lipca to dzieĹ rozpoczÄcia i triumfu Przewrotu, o ile kiedykolwiek on zatriumfowaĹ. Jest taki podziemny kawaĹ: pani pyta w szkole Jasia, jakie sÄ trzy najwiÄksze zwyciÄstwa Przewrotu, aby nie naduĹźywaÄ sĹowa. JaĹ odpowiada: âTo proste: edukacja, zdrowie, kultura. â Bardzo dobrze â odpowiada pani. â A jakie sÄ najwiÄksze trzy poraĹźki Przewrotu?â. JaĹ odpowiada: âTo takĹźe jest proste: najwiÄksze poraĹźki przewrotu to Ĺniadanie, obiad i kolacjaâŚâ. To dowcip, ale taki trochÄ czarny. Sytuacja siÄ nie normuje â ogromne kolejki, prawie nic w sklepach i poszukiwania kombinowanej ĹźywnoĹci. Problemy z paliwem, transportem, lekami. Ale Ĺźeby zobaczyÄ Ăłw triumf, to do Bayamo 26 lipca przyjechaĹ prezydent wyspy. Wszyscy pracowali jak stachanowcy, wykonujÄ c po 200% normy â nawet asfalt na lotnisku poprawiali nocÄ . Do tego caĹe miasto piÄknie wymalowane â i farba jest â no i przy okazji trochÄ farby skombinowaĹem â i ludzie wiele domĂłw swoich przy okazji pomalujÄ â jest radoĹÄ. Na dwie noce otworzyli dwa nowe sklepy, aby lud siÄ cieszyĹ, i mamy nowy wspaniaĹy Ĺwiat w 48 godzin. MoĹźna? MoĹźna! To nic, Ĺźe za miesiÄ c farba zejdzie ze Ĺcian, ale na przyjazd Wielkiego byĹo piÄknie i niczego w kraju nie brakowaĹo â nawet dostawa kurczakĂłw przyjechaĹa, aby ludzi nasyciÄ. I tak Kuba odmalowana, nowoczesna i radosna czekaĹa na swojego prezydenta. We wspomnienie rodzicĂłw NajĹwiÄtszej Maryi Panny obchodziliĹmy w KoĹciele dzieĹ dziadka i babci. ZaprosiĹem mĹodych i starszych na MszÄ Ĺw., aby w ramach bĹogosĹawieĹstwa babcie bĹogosĹawiĹy mĹodych i dzieci przytuleniem i czuĹoĹciÄ . To tak, aby kruszyÄ mury pokoleniowe. WiÄc siÄ wyĹciskaliĹmy uroczyĹcie na zakoĹczenie Eucharystii, a później byĹy wspĂłlne lody. ZmarĹ nasz kubaĹski kardynaĹ Jaime Ortega. SpotkaĹem siÄ z nim dwa razy w Hawanie. Mimo chorĂłb zawsze byĹ uĹmiechniÄty i zainteresowany KoĹcioĹem. Za pierwszym razem powiedziaĹ: âDziÄkujÄ ci za to, Ĺźe jesteĹ z namiâŚâ. ModliliĹmy siÄ za zmarĹego hierarchÄ, wspominajÄ c jego osobÄ. PotrafiĹ on nie tylko budowaÄ mosty, ale byÄ mostem⌠DziĹ ruszamy na Narodowe Dni MĹodzieĹźy do Santiago de Cuba â trzydniowe ĹwiÄto mĹodych, aby oĹźywiÄ ich wiarÄ i zaangaĹźowanie w KoĹciĂłĹ. Niestety wielkie spotkanie zostaĹo odwoĹane W ostatnim tygodniu utworzyĹa siÄ dziwna grupa sekciarska naturalistĂłw. Niby to mnie nie dotyczyĹo. Ale kiedy moi ludzie zaczÄli chodziÄ do parku i obejmowaÄ drzewa, aby wyciÄ gaÄ z nich energie witalne, a grupa ubieraĹa siÄ na biaĹo i czarodziejem byĹ mÄĹźczyzna z Hawany, wybraĹem siÄ i ja wyssaÄ energiÄ z natury. OczywiĹcie nie powiedziaĹem, kim jestem, ale mag natychmiast odkryĹ we mnie zĹe energie. ZdenerwowaĹo mnie to trochÄ i powiedziaĹem, Ĺźe czujÄ w nim takĹźe zlepek zĹych energii i czarnych siĹ natury â choÄ nie mam pojÄcia, co to znaczy. I tak skoĹczyĹa siÄ magiczna znajomoĹÄ, ale kobiety z mojego miasta dalej przytulaĹy siÄ do drzew. WybraĹem siÄ nastÄpnego dnia, aby pokonaÄ maga z róşaĹcem (naturalnie super magicznym) i dwoma drutami sĹuĹźÄ cymi do poszukiwania zĹych energii. Grupka liczyĹa juĹź ponad dwadzieĹcia osĂłb. I moje magiczne druty wobec wszystkich odkryĹy magiczne siĹy przyrody⌠PrzetarĹem czoĹo, zadrĹźaĹem i powiedziaĹem: faktycznie sÄ tu siĹy natury i przytulajÄ c siÄ do drzew, moĹźna je wydobyÄ â tyle, Ĺźe te siĹy upodobniÄ was do drzew â bÄdziecie mieli Ĺźycie wegetalne â a odejdÄ od was na zawsze wszystkie ludzkie pragnienia, szczegĂłlnie te seksualne. I zwyciÄstwo â czarny mag pobladĹ, a ja zatriumfowaĹem. Kobiety wystraszone â powiedzieÄ Kubance, Ĺźe koniec z pobudzeniem, magiÄ erotyzmu, to jak skazaÄ jÄ na ĹmierÄ â i kobiety zaczÄĹy odchodziÄ. ZostaĹy dwie bardzo zaawansowane wiekiem staruszki, ktĂłrym pewnie wszystko byĹo obojÄtne⌠ProszÄ Was o modlitwÄ za nasze Dni MĹodzieĹźy oraz za przyjazd studentĂłw i diakonĂłw, Ĺźeby byĹ to BoĹźy czas! DziÄkujÄ za modlitwÄ, wsparcie, przyjaĹşĹ. ks. Adam, Bayamo (Kuba), 01.08.2019
W dniach 9 sierpnia â 1 wrzeĹnia grupka studentĂłw z Ruchu wybraĹa siÄ na KubÄ, by wspĂłĹdzieliÄ Ĺźycie z mieszkaĹcami jednej z parafii w Bayamo. Oto sĹowa pracujÄ cego tam misjonarza, ksiÄdza Adama, skierowane przed wyjazdem do uczestnikĂłw misji. Co ja tutaj robiÄ? Albo kto mnie tu chciaĹ? Kto mnie tu posĹaĹ? Czego tutaj nie robiÄ? Nie jestem na wakacjach, aby doĹwiadczyÄ folkloru (bo bÄdziemy ostro pracowaÄ â nie uciekajcie od pracy, bo uciekniecie od Chrystusa). Nie jestem na wakacjach Ruchu czy na kĂłĹku wzajemnej adoracji przyjacióŠâ jestem tu dla innych, aby byÄ z Nimi (misja Chrystusa; Karol [de Foucauld â przyp. red.] nie nawrĂłciĹ nikogo!). WiÄc potrzebujÄ otwartoĹci totalnej, ale otwartoĹci w zachwycie (jak piÄkne jest to, co Ty mi dajesz!)! Nie jestem na rekolekcjach czy szkoleniu ekstremalnym â ale korzystajcie z ObecnoĹci Chrystusa w Eucharystii, spowiedzi, spotkaniach, osobach, jutrzni (diakonii), co dwudniowej Szkole WspĂłlnoty w swoim gronie â i bÄdzie to czas obecnoĹci Boga. Nie pozwĂłlcie okraĹÄ siÄ z gĹÄbi Ĺźycia! Nie zatrzymujcie siÄ na powierzchownoĹci. Co tutaj robiÄ? Kto mnie tu chciaĹ? On. Ten, ktĂłry ma wobec mnie cudowny sen, ma marzenie wobec mnie i mojego serca. Jestem tu, aby On stawaĹ siÄ coraz bardziej wyraĹşny i widoczny w moim Ĺźyciu. Jestem tu dla mojego serca, ktĂłre bĹaga o Boga, Ĺźebrze o Jego obecnoĹÄ. Z jakim sercem podjeĹÄ do tego, co siÄ nam wydarzy? Wrogami bÄdzie zamkniÄcie siÄ w skorupie i siedzenie na kupie â mieszajcie siÄ z innymi, bo w nich spotkacie Chrystusa i siebie samych. IdĹşcie do ludzi, dzieci, starych. NieznajomoĹÄ jÄzyka nie przeszkadza w tym, aby siÄ uĹmiechaÄ, pozdrawiaÄ i wchodziÄ w relacje. Wrogiem bÄdzie zmÄczenie â dlatego wykorzystujcie czas na spanie i odpoczynek. Wrogiem bÄdzie nasz mĂłzg i porĂłwnywanie â dlatego bÄ dĹşcie otwarci i przyjmujcie wszystko i wszystkich jako piÄkne i piÄknych. Wrogami bÄdzie chÄÄ czucia siÄ zbawicielami Ĺwiata â tymczasem my po stokroÄ wiÄcej otrzymamy⌠Z jakim sercem podjeĹÄ do wszystkiego, co siÄ nam wydarzy? Chojnym i otwartym. NadajÄ cym znaczenie â pytajÄ cym, co to dla mnie znaczy i czego dziĹ siÄ nauczyĹem. Zakochanym w KoĹciele â zupeĹnie innym, pokrÄconym, cierpiÄ cym, ale piÄknym. |