Ślady
>
Archiwum
>
2018
>
listopad / grudzieĹ
|
||
Ślady, numer 6 / 2018 (listopad / grudzieĹ) ĹcieĹźki. Kultura. Walentyn Sylwestrow CoĹ czego nikt by nie zrobiĹ âInspiracji nie dajesz sobie sam. Trzeba jednak byÄ uwaĹźnym, by jÄ przyjÄ Äâ. SpotkaliĹmy siÄ z ukraiĹskim kompozytorem, ukochanym przez Arvo Pärta i Adorna, ktĂłry przywrĂłciĹ uczonej muzyce melodiÄ. Ale roĹci sobie prawo przynaleĹźenia do awangardy. Luca Fiore âGdyby zapytaĹ mnie pan o nazwisko wspĂłĹczesnego kompozytora, w pierwszej kolejnoĹci wymieniĹbym Sylwestrowa. Walentyn jest bez wÄ tpienia najbardziej interesujÄ cyâ. Od lat Arvo Pärt, najbardziej ceniony na Ĺwiecie ĹźyjÄ cy kompozytor, nie udziela wywiadĂłw; ale w jednym z ostatnich, dla âNew Yorkeraâ, wymieniĹ nazwisko tego swojego ukraiĹskiego przyjaciela, urodzonego w Kijowie 81 lat temu. JuĹź w latach 60. dostrzegĹ go Teodor Adorno, filozof i muzykolog ze szkoĹy frankfurckiej: âMam wraĹźenie, Ĺźe jest bardzo utalentowany. Nie podzielam opinii niektĂłrych purystĂłw, zdaniem ktĂłrych jego muzyka jest zbyt ekspresywnaâ. SprĂłbujcie wyszukaÄ nazwisko Walentyna Sylwestrowa na Spotify albo YouTubeâie i posĹuchajcie go: proste linie melodyczne, bezpoĹrednie, ale nie banalne. CoĹ niewyobraĹźalnego dla autora, ktĂłry urodziĹ siÄ i dorastaĹ w Ĺrodowisku rosyjskiej awangardy, albo w kaĹźdym razie wspĂłĹczesnej muzyki uczonej, ktĂłra w uszach zwykĹego sĹuchacza skĹada siÄ tylko z dysonansĂłw. A jednak Sylwestrow zdecydowanie roĹci sobie prawo do miejsca w awangardzie. W swoim dĹugim curriculum szczyci siÄ takĹźe wykluczeniem z Unii KompozytorĂłw Radzieckich z powodu âburĹźuazyjnych przekonaĹâ na temat inwazji na CzechosĹowacjÄ w 1968 roku. Z tego doĹwiadczenia wygnania rodzÄ siÄ jego Silent Songs, w ktĂłrych przekĹada na jÄzyk muzyki wielkÄ klasykÄ poezji XIX wieku: od Puszkina po Lermontowa, od Keatsa po Shelleya. PosĹuchajcie takĹźe bagateli, ĹwiÄtych hymnĂłw oraz utworu uchodzÄ cego za jego arcydzieĹo: Requiem dla Larysy, mszy napisanej z okazji Ĺmierci Ĺźony. W tym roku organizatorzy Festiwalu w Rawennie zaprosili ChĂłr i NarodowÄ UkraiĹskÄ OrkiestrÄ SymfonicznÄ , by wykonaĹa jego muzykÄ w bazylice Ĺw. Apolinarego. Kiedy go spotykamy, dziÄkujemy mu za dyspozycyjnoĹÄ i wyjaĹniamy, Ĺźe âTracceâ to czasopismo katolickiego ruchu Comunione e Liberazione. Na co maestro odpowiada: âWyzwolenie od czego?â.
Pewnego razu Matka Teresa zadaĹa to samo pytanie i ktoĹ jej odpowiedziaĹ: âOd grzechuâ⌠Ciekawe. TakĹźe komponowanie muzyki jest nieco próşne, grzeszne. Staram siÄ, by tak nie byĹo, w miarÄ moĹźliwoĹci.
A kiedy takie nie jest? Kiedy komponuje siÄ z wewnÄtrznej potrzeby, a nie z innych pobudek. Dla próşnej sĹawy albo dla pieniÄdzy na przykĹad. Nie twierdzÄ, Ĺźe nie powinno siÄ zarabiaÄ pieniÄdzy, komponujÄ c muzykÄ. MĂłwiÄ, Ĺźe inspiracja jest darem i nie moĹźna jej sprzedawaÄ. Manuskrypt moĹźna sprzedaÄ (Ĺmiech).
Co pomaga Panu byÄ wiernym inspiracji? Inspiracji nie dajesz sobie sam. Trzeba byÄ jednak uwaĹźnym na jej przyjÄcie. Kiedy wychodzi siÄ tylko od wĹasnej woli, nie zajdzie siÄ daleko. DoĹwiadczam nastÄpujÄ cej rzeczy: jeĹli coĹ mi siÄ udaje, nie pamiÄtam juĹź, jak zaczÄ Ĺem to robiÄ. ByÄ moĹźe to instynkt, instynkt, ktĂłrego siÄ nie pamiÄta.
MĂłwi Pan, Ĺźe ogranicza siÄ do odkrywania muzyki, ktĂłra juĹź istnieje? Nie, nie moĹźna tego tak upraszczaÄ. PoniewaĹź prowadziĹoby to w koĹcu do stwierdzenia: âPosiadĹa mnie siĹa z gĂłry⌠To jest BĂłgâŚâ. Nie, unikam takich stwierdzeĹ. DzieĹo sztuki kopiuje stworzenie. ProszÄ wziÄ Ä to drzewo: istnieje i ma swojÄ nazwÄ. Nie moĹźna powiedzieÄ, Ĺźe istniaĹo, zanim zaistniaĹo, czy tak? Ale w nasieniu znajduje siÄ juĹź caĹe drzewo. Ĺwiat jest peĹen tych nasion i nie odnosi siÄ to tylko do botaniki, ale takĹźe do muzyki. W Ĺwiecie muzyki kanonicznej doĹÄ Ĺatwo jest to zrozumieÄ.
Ĺatwo, ale nie najĹatwiej⌠ProszÄ pomyĹleÄ o czasach Mozarta: wtedy istniaĹy kanony, ktĂłre byĹy rodzajem przepisĂłw kulinarnych, przy pomocy ktĂłrych siÄ komponowaĹo: fuga, forma sonatowa⌠To z jednej strony prowadziĹo do twĂłrczej biernoĹci, przez co muzyka ostatecznie sĹuĹźyĹa formie. ByĹ jednak takĹźe Mozart, ktĂłry, jak siÄ mĂłwi, kiedy pisaĹ jakÄ Ĺ symfoniÄ, w jednej chwili sĹyszaĹ jÄ caĹÄ w swojej gĹowie. Nie wiem, czy tak byĹo naprawdÄ. Ale mamy tu do czynienia z ideÄ nasiona, ktĂłre zasiane w uchu muzyka posiadajÄ cego do dyspozycji niektĂłre kanony, przeksztaĹca siÄ w drzewo. Dzisiaj schematy kompozycyjne zostaĹy zarzucone i nasiona nie posiadajÄ juĹź bezpiecznych terenĂłw, w ktĂłrych mogĹyby siÄ zakorzeniÄ.
ByĹ Pan protagonistÄ ruchu awangardowego w latach 60. Potem poszedĹ Pan jakby w nieco innym kierunku. Nigdy nie zmieniĹem kursu. Ale zawsze podÄ ĹźaĹem naprzĂłd zgodnie z przekonaniem, Ĺźe w duchu awangardy trzeba byÄ wolnym rĂłwnieĹź od logiki samej awangardy.
Co to jest awangarda? Awangarda jest robieniem czegoĹ, czego nikt wczeĹniej nie robiĹ. Kiedy Dniepr, rzekÄ przepĹywajÄ cÄ przez moje miasto, Ĺcina lĂłd, to wĹaĹnie awangardziĹci jako pierwsi prĂłbujÄ przejĹÄ jÄ w brĂłd, rzucajÄ c wyzwanie lodowi. I nie chodzi o to, Ĺźe prĂłbujesz przejĹÄ na drugi brzeg, poniewaĹź jesteĹ awangardzistÄ , ale poniewaĹź potrzebujesz czegoĹ, co siÄ tam znajduje. JeĹli dotrzesz tam Ĺźywy, pokazaĹeĹ, Ĺźe jest to wykonalne. Ten, kto pĂłjdzie za tobÄ , nie poniesie juĹź tego samego ryzyka. I tak byĹo z muzykÄ . Kiedy jest jakaĹ metoda komponowania do nauczenia, awangarda siÄ koĹczy. Stanie siÄ jak forma sonatowa. A, podobnie jak w muzyce klasycznej, kanon komponowania nie gwarantuje jakoĹci dzieĹa.
Gustaw Mahler mĂłwiĹ: âTradycja jest strzeĹźeniem ognia, a nie adorowaniem popioĹĂłwâ. Arnold SchĂśnberg, ojciec awangardy, wynalazca dodekafonii, kochaĹ Mahlera, ale rozumiaĹ, Ĺźe nie mĂłgĹ juĹź komponowaÄ tak jak on. NastÄpne pokolenie myĹlaĹo, Ĺźe SchĂśnberg siÄ zestarzaĹ, poniewaĹź w jego kompozycjach w pewien sposĂłb pojawiaĹa siÄ melodia. I sÄ dzÄ, Ĺźe jest to prawda. Powoli zaczÄto uwaĹźaÄ, Ĺźe melodia jest tylko recydywÄ przeszĹoĹci, i poszukiwano czystoĹci stylu. Na poczÄ tku rzecz przyniosĹa rezultaty. Potem wszystko staĹo siÄ strukturalistycznym beĹkotem.
Co ma Pan na myĹli? W miejsce rozpoznawalnego tematu, melodii, waĹźna staĹa siÄ struktura kompozycyjna. LiczyĹa siÄ tylko jakoĹÄ faktury. Nie byĹa juĹź pisana po to, by jej sĹuchaÄ. Tak jakby w jakimĹ wierszu nie interesowano siÄ juĹź znaczeniem po to, by ukazaÄ tylko brzmienie sĹĂłw. ByĹa muzyka, ktĂłra pracowaĹa tylko z barwÄ dĹşwiÄku. Powtarzam, jakiĹ rezultat zostaĹ osiÄ gniÄty.
Na przykĹad? ZostaĹy postawione ogromne kroki pod wzglÄdem technicznym, orkiestralnoĹci, âmikrodynamikâ. Jednak kiedy sĹucham tego rodzaju kompozycji, na poczÄ tku zauwaĹźam te aspekty, ale ostatecznie mnie one nudzÄ . Moim zdaniem dzieje siÄ tak dlatego, Ĺźe nie istnieje ciÄ gĹoĹÄ, ma siÄ wraĹźenie, Ĺźe znajdujemy siÄ w miejscu, gdzie brakuje powietrza. Jakby coĹ ci pokazywano, a potem jeszcze coĹ innego i jeszcze, bez Ĺźadnego zwiÄ zku. Czas nie jest ciÄ gĹy. Nie ma wydarzenia, ktĂłre rodzi nastÄpne. Wydaje ci siÄ, Ĺźe muzyka siÄ porusza, ale wszystko jest statyczne.
A czy melodia jest ciÄ gĹoĹciÄ miÄdzy elementami? Tak, melodia nie jest âmelodycznoĹciÄ â. Pierwsza jest wynalazkiem czĹowieka, druga znajduje siÄ w wietrze, w ptakach, w grzmocie. Melodia wiÄ Ĺźe siÄ z poezjÄ . Dlatego, jeĹli jÄ usunÄ, reprodukujÄ tylko proces dĹşwiÄkowy, ktĂłry istnieje juĹź w naturze. MogÄ powtarzaÄ wiernie przy pomocy narzÄdzi dĹşwiÄk pĹynÄ cego strumyka. Albo teĹź mogÄ napisaÄ melodiÄ, ktĂłra jest symbolem tego strumyka. Melodia Schuberta o strumyku jest uboĹźsza pod wzglÄdem dĹşwiÄkowym, ale jest bogata na pĹaszczyĹşnie semantycznej, znaczenia. Awangarda prĂłbowaĹa odtworzyÄ wiernie odgĹosy natury. I to w pewien sposĂłb zmieniĹo ĹwiadomoĹÄ osĂłb, poniewaĹź znĂłw sĹuchali strumienia tak, jakby to byĹa muzyka.
Czy to zmieniĹo nasz sposĂłb sĹuchania Ĺwiata? Teraz na przykĹad siedzÄ tu i delektujÄ siÄ brakiem muzyki. Mandelsztam, Pasternak mĂłwiÄ , Ĺźe nie ma lepszej muzyki od ciszy. ZwrĂłcenie uwagi na ten fakt zawdziÄczamy awangardzie. ProszÄ pomyĹleÄ o Johnie Cageâu oraz o jego utworze 4â33ââ, w ktĂłrym kaĹźe wykonaÄ pianiĹcie cztery minuty i 33 sekundy ciszy. UtrzymywaĹ, Ĺźe jest to jego najbardziej udane dzieĹo. I nie ĹźartowaĹ.
MĂłwi siÄ, Ĺźe komponuje Pan muzykÄ w postawie kogoĹ, kto pisze ikony. Zanim zaczÄ Ĺem komponowaÄ muzykÄ sakralnÄ , juĹź CzwartÄ SymfoniÄ, ktĂłra jest bardzo dramatyczna, nazwaĹem âikonicznÄ â. W znaczeniu, Ĺźe nie tylko ty patrzysz na niÄ , ale Ĺźe to ona patrzy na ciebie. Jak ikony. To jest muzyka, ktĂłra sĹucha ciebie.
Co to znaczy? Muzyka moĹźe iĹÄ naprzĂłd bez zatrzymania. Albo teĹź moĹźe w pewnym sensie siÄ zatrzymaÄ, by poczekaÄ na sĹuchacza, pozwoliÄ mu uĹwiadomiÄ sobie to, co dopiero co siÄ wydarzyĹo. Trzeba znaleĹşÄ wĹaĹciwe proporcje w pauzach. Trzeba, by muzyka zawsze oczekiwaĹa na samÄ siebie. Oczekiwanie jest waĹźnym parametrem i moĹźe zaleĹźeÄ od drobnych rzeczy.
ProszÄ sprĂłbowaÄ daÄ jakiĹ przykĹad. ProszÄ wziÄ Ä nastÄpstwo nut do-mi. Jest to prosta tercja, banalna. A jednak moĹźe byÄ tercjÄ dopiero co stworzonÄ , ktĂłrej moĹźna sĹuchaÄ jak cudu. Wszystko zaleĹźy od kontekstu, w ktĂłry siÄ wpisuje. Trzeba wgĹÄbiÄ siÄ w odcienie kontekstu, za sprawÄ ktĂłrego stare sĹowa, do-mi, siÄ odnawiajÄ .
NapisaĹ Pan bardzo duĹźo muzyki sakralnej. Moja relacja z tym rodzajem muzyki nie wiÄ Ĺźe siÄ z KoĹcioĹem. RozumujÄ w ten oto sposĂłb: znane modlitwy, Alleluja, Credo, Hymn serafinĂłw (w jÄzyku starosĹowiaĹskim â przyp. red.) zostaĹy wypowiedziane przez jakÄ Ĺ konkretnÄ osobÄ w przeszĹoĹci. SÄ Ĺwiadectwami stanu jej duszy, to znaczy sÄ poezjÄ tej epoki. Do tych sĹĂłw odnoszÄ siÄ tak, jak odnoszÄ siÄ do sĹĂłw Goethego, Lermontowa albo Puszkina. To nie moja muzyka czyni z wersĂłw poezjÄ. Ta juĹź istnieje. Tak samo sakralnoĹÄ tekstĂłw modlitewnych. Lecz jeĹli nuty sÄ wĹaĹciwe, ĹwiÄte sĹowa sÄ zdolne przekazaÄ wĹasnÄ sakralnoĹÄ muzyce.
Kiedy Pan zrozumiaĹ, Ĺźe chrzeĹcijaĹstwo jest dla Pana waĹźne? ZwiÄ zek Radziecki jeszcze nie upadĹ, byĹy to czasy Pierestrojki. Razem z ĹźonÄ LarysÄ byliĹmy w Petersburgu i weszliĹmy do koĹcioĹa. EwangeliÄ przeczytaĹem juĹź wczeĹniej. UsĹyszaĹem tam gĹoszÄ cego kazanie ksiÄdza, z pewnym talentem mĂłwiĹ o czystoĹci i prawdzie. Prosta homilia, o moralnoĹci. A jednak zauwaĹźyĹem, Ĺźe pĹaczÄ. Czasem mĂłwiÄ ci, ĹźebyĹ byĹ dobry, i pozostajesz obojÄtny, kiedy indziej siÄ wzruszasz. Ten ksiÄ dz jakby uderzyĹ w jakieĹ âcentrumâ, ktĂłre zarzÄ dza Ĺzami. To jest modlitwa, kiedy nie jest formalna, zwraca siÄ ku tym âcentromâ, ktĂłre normalnie sÄ w nas uĹpione.
Czy to odkrycie zmieniĹo Pana sposĂłb komponowania muzyki? Kto wie? NieszczegĂłlnie. Nie przydarzyĹo mi siÄ to, co Arvo Pärtowi, ktĂłry przeĹźyĹ radykalny zwrot. U mnie dziaĹo siÄ to bardziej za kulisami.
Dziwne, Ĺźe Pärt i Pan, przedstawiciele awangardy, obydwaj urodzeni w ateistycznym ZwiÄ zku Sowieckim, jesteĹcie znani na caĹym Ĺwiecie z muzyki sakralnej. Co Pan o tym sÄ dzi? Mandelsztam pisze: âÂŤBoĹźe!Âť â powiedziaĹem, lecz niechcÄ cy â / Nie myĹlaĹem wcale, Ĺźe to powiemâ. I dalej: âBoĹźe imiÄ, niby ptak ogromny, / Z piersi mi wyrwaĹo siÄ znienacka. / GÄsta mgĹa wiruje tuĹź przede mnÄ , / Z tyĹu pozostaĹa pusta klatkaâ (tĹum. M. LeĹniewska â przyp. red.). ZnalazĹem siÄ w pewnej strefie, przez co nie mogÄ automatycznie odpowiedzieÄ na pytanie: âCzy jesteĹ wierzÄ cy?â. Na to zapytanie nie moĹźna opowiedzieÄ raz na zawsze. Valery Lamakh, zaprzyjaĹşniony artysta, ktĂłry byĹ takĹźe filozofem, napisaĹ: âWierzÄ cy pomagajÄ ĹźyÄ niewierzÄ cym, a niewierzÄ cy pomagajÄ ĹźyÄ wierzÄ cymâ. Jest to zdanie przypominajÄ ce mi sĹowa, ktĂłre ojciec opÄtanego chĹopca wypowiada do Jezusa: âWierzÄ, Panie! Przymnóş mi wiaryâ. Po takiej proĹbie otwiera siÄ przestrzeĹ nie dla wiary nieporuszonej, ale dla czĹowieka, ktĂłry drĹźy.
Walentyn Sylwestrow (KijĂłw, 1937), kompozytor wspĂłĹczesnej muzyki klasycznej. StudiowaĹ w konserwatorium w Kijowie wraz z Borysem LatoszyĹskim. Niemiecka wytwĂłrnia muzyczna ECM Records wydaĹa dziesiÄÄ albumĂłw z jego muzykÄ , m.in. Silent Songs (2004), Requiem for Larissa (2004), Bagatellen und Serenaden (2007), Sacred Works (2009). Ostatnio skomponowaĹ muzykÄ do wierszy ukraiĹskiego poety Tarasa Szewczenki. Pisze swojÄ DziewiÄ tÄ symfoniÄ. |