Ślady
>
Archiwum
>
2018
>
listopad / grudzieĹ
|
||
Ślady, numer 6 / 2018 (listopad / grudzieĹ) ĹcieĹźki Jak Jan i Andrzej Gaia pochodzi z Indii i jest autorkÄ listu przytoczonego przez ksiÄdza JuliĂĄna CarrĂłna podczas Rekolekcji Bractwa CL. Opowiadamy jej historiÄ przypominajÄ cÄ z bliska historiÄ âdwĂłch pierwszych, ktĂłrzy natknÄli siÄ na Jezusaâ. Spotkanie, wiara, nowy, otwierajÄ cy siÄ na oĹcieĹź sposĂłb poznawania⌠âNie mogÄ juĹź usunÄ Ä sprzed oczu tego, co mi siÄ przydarzyĹoâ. Davide Perillo WciÄ Ĺź jeszcze pamiÄta ten dzieĹ. 12 marca, piÄÄ lat temu. WykĹad z historii sztuki na uczelni. âTo tam wĹaĹnie moje Ĺźycie siÄ zmieniĹo, caĹkowicieâ. Gaia niedawno straciĹa tatÄ. Rak, szybko postÄpujÄ cy i agresywny â ujawniĹ siÄ niecaĹe trzy miesiÄ ce wczeĹniej, w noc sylwestrowÄ . âPĹakaĹam. CierpiaĹam i pĹakaĹam, myĹlÄ c o tym, jak go czasem traktowaĹam, o tym, o czym powiedzieliĹmy sobie pod koniec jego Ĺźycia, o ostatniej zrobionej wspĂłlnie rzeczyâ. Bardzo silny bĂłl, przeszywajÄ cy, ânieutulonyâ, jak czÄsto siÄ mĂłwi, naduĹźywajÄ c tego sĹowa, ktĂłre tym razem byĹo jednak prawdziwe. Bezskuteczne prĂłby przyjacióŠodwrĂłcenia jej uwagi, bezskuteczne zapewnienia: âNie martw siÄ, to minieâŚâ. TakĹźe tego dnia na wykĹadzie nie byĹa w stanie powstrzymaÄ w Ĺrodku smutku. RozpĹakaĹa siÄ. Profesor prowadziĹ wykĹad, a przyjaciĂłĹki z boku szeptaĹy: âJuĹź dobrzeâŚâ. JakaĹ nieznajoma dziewczyna siedzÄ ca przed niÄ odwrĂłciĹa siÄ: Gaia powiedziaĹa jej o swoim ojcu. I ta dziewczyna â âktĂłrej nigdy wczeĹniej nie widziaĹam, nigdy nie rozmawiaĹyĹmy ze sobÄ â â rozpĹakaĹa siÄ tak samo jak ona. âWzruszyĹa siÄ. WzruszyĹa! Ale sposĂłb, w jaki zapytaĹa mnie: ÂŤJak siÄ czujesz?⌠Nikt tego wczeĹniej nie zrobiĹ. Ani na pogrzebie, gdy chowano mojego ojca⌠PowiedziaĹabym nawet, Ĺźe w caĹym moim Ĺźyciu: nikt nigdy nie zapytaĹ mnie, jak ja siÄ czujÄ. Po raz pierwszy ktoĹ zadaĹ mi to pytanieâ. To wĹaĹnie w ten sposĂłb Gaia â Hinduska ze strony mamy i Hiszpanka po tacie â ktĂłra dzisiaj ma 25 lat i Ĺźyje w miejscu domagajÄ cym siÄ zachowania dyskrecji, natknÄĹa siÄ na coĹ, czego nigdy wczeĹniej sobie nie wyobraĹźaĹa: na Chrystusa. Urywki jej historii sĹyszeliĹmy podczas Rekolekcji Bractwa CL, szeĹÄ miesiÄcy temu. KsiÄ dz JuliĂĄn CarrĂłn przeczytaĹ wtedy fragment listu wysĹanego przez niÄ do ksiÄdza Nacho Carbajosy, odpowiedzialnego za Ruch w Hiszpanii. WĹaĹnie spotkanie z chrzeĹcijaĹstwem w Madrycie. Odkrycie nowego i nieskoĹczenie bardziej ludzkiego sposobu Ĺźycia. BĂłl i prĂłba oddalenia siÄ, kiedy przepiÄkny zwiÄ zek z chĹopakiem obraĹ nieoczekiwany kierunek, poniewaĹź on zapragnÄ Ĺ âpoĹwiÄciÄ swoje Ĺźycie Boguâ.
A jednak takĹźe w Londynie, gdzie siÄ przeprowadziĹa, albo w Indiach, gdzie wrĂłciĹa, by poszukiwaÄ szczÄĹcia na innych drogach, nie opuszcza jÄ to, co spotkaĹa. âTo jest we mnie â mĂłwi w owym liĹcie. â Codziennie budzÄ siÄ, proszÄ c, by On nie pozostawiaĹ mnie samej. I nie mogÄ powiedzieÄ, Ĺźe jestem sama. Nie mogÄ. Chrystus musiaĹ byÄ taki jak wy, musiaĹ byÄ osobÄ pomagajÄ cÄ innym zrozumieÄ, patrzeÄ w gĹÄ b wĹasnego serca i rozumieÄ. WĹaĹnie tak jak przydarzyĹo siÄ to mnie, kiedy was poznaĹam: rozumiem siebie, znam siebie lepiejâ. I jeszcze: âCzasem widzÄ, jak wszystko mi siÄ myli. Jakby zapominanie o krokach, ktĂłre postawiĹam, czyniĹo mnie bardziej nieszczÄĹliwÄ , wrÄcz gĹupszÄ . Ale nie mogÄ zapomnieÄ o tym, co juĹź przeĹźyĹam, co znajduje siÄ juĹź we mnie. I czekam, by znĂłw mi siÄ wydarzyĹo, szukam Go, patrzÄ na ludzi, majÄ c nadziejÄ, Ĺźe znĂłw pojawi siÄ to spojrzenie, te oczy. Mam nadziejÄ zobaczyÄ Go w kaĹźdej napotkanej osobieâ. AĹź po ostatnie wersy: âMoje Ĺźycie jest bardziej niespokojne, nawet bolesne, od kiedy Go spotkaĹam, ale jest takĹźe czymĹ wiÄcej: jest Ĺźywe. Jakby to On byĹ ĹşrĂłdĹem mojego Ĺźycia: byĹam umarĹa, a teraz ĹźyjÄâ. Inne Ĺźycie, Ĺźywe. Inny sposĂłb patrzenia, postrzegania, dotykania rzeczy. JeĹli istnieje jakaĹ historia pokazujÄ ca, co ksiÄ dz Giussani chce powiedzieÄ, gdy podkreĹla, Ĺźe âJan i Andrzej, dwĂłch pierwszych, ktĂłrzy natknÄli siÄ na Jezusa i podÄ ĹźajÄ c za tÄ wyjÄ tkowÄ osobÄ , nauczyli siÄ poznawaÄ odmiennie oraz zmieniaÄ samych siebie i rzeczywistoĹÄâ â jest niÄ wĹaĹnie historia Gai. Ĺledzisz jÄ i wydaje ci siÄ, Ĺźe przerzucasz stronice Ewangelii, jednÄ po drugiej. Widzisz, jak wchodzi powoli inny sposĂłb posĹugiwania siÄ rozumem i uczuciem. ZaczynajÄ c wĹaĹnie od tego marcowego dnia, w uniwersyteckiej auli. Dziewczyna, ktĂłra wzrusza siÄ razem z niÄ , ma na imiÄ Anita. Z pochodzenia jest ArgentynkÄ , mieszka w Madrycie. Tego samego wieczoru dostaje maila: âChciaĹam ci podziÄkowaÄ za dzisiaj. Bardzo mi pomogĹaĹ, kiedy mi powiedziaĹaĹ, Ĺźe nikt nie moĹźe usunÄ Ä mi tego bĂłlu. Ale dlaczego wiÄc tak bardzo potrzebujÄ o nim mĂłwiÄ? I dlaczego z tobÄ , kiedy zapytaĹaĹ mnie, jak siÄ czujÄ? I dlaczego zamiast zapytaÄ mnie o mojego ojca, o ostatnie dni itd., zapytaĹaĹ mnie, jak ja siÄ czujÄ? JakbyĹ byĹa inna od wszystkich. Jest coĹ w twojej osobowoĹci, co mi umykaâ. Me escapa de las manos â pisze. Tak opowie o tym pewnemu przyjacielowi: âJedna rzecz, ktĂłrÄ mi powiedziaĹa, bardzo mnie poruszyĹa: ÂŤNikt nie bÄdzie mĂłgĹ usunÄ Ä tego cierpienia, ale jest ono znakiem, Ĺźe miĹoĹÄ, jakÄ darzyĹaĹ swojego ojca, jest o wiele wiÄksza od tego, co mogĹaĹ zrobiÄ albo czego nie zrobiĹaĹ dla niegoÂť. Nikt nigdy mi tego nie powiedziaĹâ. Otwiera siÄ inna perspektywa. Mija kilka dni i Anita jest na kolacji u Gai. Jej mama opowiada jej o sobie i o mÄĹźu, o tym, jak siÄ poznali, gdy stacjonowaĹ w Indiach wraz z wojskiem. I pyta. Bardzo duĹźo, o wszystko. âMĂłwiĹam o rzeczach, ktĂłre mi siÄ przydarzyĹy â mĂłwi Anita â a ona: ÂŤZacznij od tego, co byĹo wczeĹniejâŚÂťâ. Anita opowiada swojÄ historiÄ, o tym, jak spotkaĹa ludzi, ktĂłrzy spojrzeli na niÄ w inny sposĂłb. I o odkryciu, Ĺźe ĹşrĂłdĹo tej odmiennoĹci byĹo niewyobraĹźalne: byli nim chrzeĹcijanie. âPamiÄtam wszystkie imiona, ktĂłre nam wymieniĹa, poniewaĹź powtĂłrzyĹa je z tysiÄ c razy â mĂłwi Gaia. â Lucia, Maria, Natalia, Pablo⌠MĂłwiĹa, a ja myĹlaĹam: to, co o nich mĂłwi, jest tym samym sposobem, w jaki ona spojrzaĹa na mnie!â.
TakĹźe Anita opowiedziaĹa o tej kolacji, wysyĹajÄ c list do przyjaciela. Czytasz go i znajdujesz w nim to samo peĹne wzruszenia zdumienie: âJej matka w pewnym momencie pyta mnie: ÂŤA wiÄc wierzysz w Boga?Âť. A ja: ÂŤTak, ale nie w Boga odlegĹego. On jest kimĹ, kto towarzyszy mi kaĹźdego dniaÂťâ. Opowiada o faktach, gestach, przyjaĹşniach. A kiedy to robi, zauwaĹźa, Ĺźe przypominajÄ te, o ktĂłrych czyta siÄ w Ewangeliach, o Jezusie i uczniach. âTe same gesty. One sĹuchaĹy z takimi wielkimi oczami. AĹź wreszcie mama Gai powiedziaĹa mi: ÂŤO matko⌠Taki BĂłg? Jak to moĹźliwe?Âť. Nie mogĹam w to uwierzyÄ. OgarnÄĹo mnie ogromne wzruszenieâ. Pod koniec kolacji Gaia zwraca siÄ do swojej mamy: âWidzisz? O tym wĹaĹnie spojrzeniu ci mĂłwiĹam. Czy widziaĹaĹ je u kogokolwiek innego?â. Przed poĹźegnaniem mĂłwi Anicie: âMoĹźesz zniknÄ Ä jutro ty albo ja, moĹźemy juĹź nigdy siÄ nie zobaczyÄ, ale o tej kolacji bÄdÄ pamiÄtaÄ do koĹca Ĺźyciaâ. âZrozumiaĹa lepiej ode mnie, co znaczy, Ĺźe rzeczy sÄ wieczneâ â opowie w swoim liĹcie Anita.
Od tamtego wieczora Ĺźycie Gai wypeĹnia siÄ nowymi twarzami. Oraz pytaniami, mnĂłstwem pytaĹ. O przyjaciĂłĹ, poniewaĹź zwyczajny sposĂłb znajdowania towarzystwa, âaguantar tontierasâ, juĹź jej nie wystarcza. O relacjÄ z chĹopakiem, ktĂłra z tego samego powodu przechodzi kryzys. Anicie powtarza to, co teraz rozkwita jej w sercu, kiedy jest teĹź z Javi, LuciÄ i innymi: âNikomu nie jestem w stanie wyjaĹniÄ tego, co mi siÄ staĹo, odkÄ d przebywam z tobÄ . PotrzebujÄ, by to zobaczyliâ. WkrĂłtce potem wyjeĹźdĹźa do WĹoch w zwiÄ zku z Erasmusem w Pizie. Pierwsze dni sÄ trudne: kraj, jÄzyk, wykĹady⌠Wszystko inne i wszystko obce. Gaia bardzo dobrze wie, o czym mĂłwi: âPotrzebowaĹam tej nowoĹci, tego ÂŤjak siÄ czujesz?Âť, jeszcze razâ. Smutnieje. KoleĹźanki z pokoju nie rozumiejÄ . ChciaĹaby wrĂłciÄ do domu. AĹź wreszcie podczas wykĹadu jakaĹ dziewczyna zagaduje jÄ : âPrzepraszam, jesteĹ z Hiszpanii?â. WidziaĹa, jak pisaĹa na WhatsAppie. Nazywa siÄ Martina, jest WĹoszkÄ , zaczynajÄ rozmawiaÄ: na jakie zajÄcia warto chodziÄ, o notatkach⌠âJeĹli chcesz, dam ci mojeâ. âPoruszyĹa mnie: nieznajoma, ktĂłra zaczÄĹa mi pomagaÄâ. Ale prawdziwe zaskoczenie przychodzi później, pod koniec wykĹadu. âJesteĹ zajÄta? JeĹli nie, to chodĹş, przedstawiÄ ci kilku moich przyjaciĂłĹâ. Trafia do maĹej sali, gdzie jest okoĹo 20 osĂłb, ktĂłre siÄ uczÄ albo dyskutujÄ o tym, o czym czytajÄ albo co przed chwilÄ usĹyszaĹy. Zostaje zaskoczona. âWidaÄ byĹo róşnicÄ w porĂłwnaniu ze wszystkimi innymi â byli szczÄĹliwi. Pyta Martiny, kim sÄ , poniewaĹź wydajÄ siÄ tak zjednoczeni. âJesteĹmy z katolickiego ruchu, Comunione e Liberazione. Znasz go?â. âW tamtym momencie rozpĹakaĹam siÄ â opowie Anicie Gaia. â PatrzyĹam na nich i widziaĹam dokĹadnie takie samo spojrzenie, jakie zobaczyĹam w Madrycie. Identyczneâ.
Zaczyna przebywaÄ z tymi ludĹşmi¸ stajÄ siÄ âmis ĂĄngeles de la guardaâ, jej anioĹami stróşami. ZapraszajÄ jÄ na DzieĹ Inauguracji do Mediolanu. Gaia jedzie tam, poniewaĹź poprowadzi go niejaki CarrĂłn (âJakaĹź dziwna radoĹÄ, gdy dowiedziaĹam siÄ, Ĺźe jest Hiszpanemâ), trochÄ poniewaĹź âchciaĹam zrozumieÄ, co miaĹ na myĹli, mĂłwiÄ c o obecnoĹciâ. O tym, co dzieje siÄ w Mediolanie, opowiada ona sama w liĹcie. âWyszĹam wstrzÄ ĹniÄta tym, jak mĂłwiĹ o mnie, o moich problemach, o tym, co mnie interesowaĹo. Bardzo poruszyĹa mnie Maria Magdalenaâ. Nie rozumie jednak jednej rzeczy: âDlaczego CarrĂłn mĂłwi, Ĺźe wszystkim tym jest Chrystus? W moich przyjacioĹach zobaczyĹam to, o czym mĂłwiĹ: ale dlaczego Chrystus, a nie po prostu oni, ich czĹowieczeĹstwo?â. To pytanie jej towarzyszy. NieubĹaganie. âMusiaĹam zrozumieÄ, co mi siÄ przytrafiĹo. W kĂłĹko powtarzaĹam moim przyjacioĹom: potrzebujÄ dotrzeÄ do istoty rzeczyâ. Ho bisogno di andare a fondo della questione â mĂłwi to wĹaĹnie tak, po wĹosku. Po powrocie do Pizy w pierwszej kolejnoĹci kupuje sobie BibliÄ, âuĹźywanÄ , poniewaĹź po hiszpaĹsku znalazĹam tylko takÄ â. I zabraĹa siÄ za czytanie, po kawaĹku, zaczynajÄ c od Marii Magdaleny oraz od stronicy, o ktĂłrej usĹyszaĹa po raz pierwszy podczas Dnia Inauguracji Roku: âÂŤKobieto, dlaczego pĹaczesz? Kogo szukasz?Âť. A potem woĹa jÄ po imieniu: ÂŤMario!Âť. To samo przytrafiĹo siÄ mnie! ÂŤDlaczego pĹaczesz? Jak siÄ czujesz, Gaio?Âť To samo!â. Potem siÄ cofa, do Starego Testamentu, do PsalmĂłw⌠KaĹźdego wieczoru jakiĹ fragment, ânie mogĹam siÄ bez tego obejĹÄ. CzytaĹam, a on mĂłwiĹ o mnie. Na przykĹad kaĹźdego ranka przed wyjĹciem czytaĹam pierwszy rozdziaĹ KsiÄgi Rodzaju. WychodziĹam na ulicÄ i wszystko byĹo inne: budynki w Pizie, niebo, to, co byĹo wokóŠmnie⌠Prawdziwe widowisko. A potem Ewangelia. PotrzebowaĹam jÄ czytaÄ. Jakbym nie mogĹa oderwaÄ siÄ od Ĺźycia tego CzĹowiekaâ. WzruszajÄ ce jest przeglÄ danie niektĂłrych maili z tego okresu. CiÄ gĹe przechodzenie od tekstĂłw do Ĺźycia, i na odwrĂłt. Do jednego z przyjacióŠpisze: âPewnego dnia przeczytaĹam biblijnÄ ksiÄgÄ zatytuĹowanÄ Psalmy, i znalazĹam ten oto Psalm 8: ÂŤCzym jest czĹowiek, Ĺźe o nim pamiÄtasz, / i czym â syn czĹowieczy, Ĺźe siÄ nim zajmujesz?âŚÂť. JakĹźe inaczej patrzysz na wszystko wkoĹo, kiedy rozpoznajesz, Ĺźe wszystko jest dla ciebie, Ĺźe On zĹoĹźyĹ ÂŤwszystko pod jego stopyÂť!â. Albo: âÂŤJezus powiedziaĹ do uczniĂłw: Jak wam siÄ zdaje? Pewien czĹowiek miaĹ sto owiecâŚÂť. SĹyszaĹam ten fragment dziĹ rano na Mszy Ĺw. i nie potrafiĹam przestaÄ pĹakaÄ. On zrobiĹ ze mnÄ wĹaĹnie to! ZostawiĹ inne owce i przyszedĹ mnie szukaÄ, zagubionÄ po Ĺmierci mojego ojca. Teraz zaczynam rozumieÄ. Zaczynam zdawaÄ sobie sprawÄ, dlaczego CarrĂłn mĂłwi, Ĺźe jesteĹcie Chrystusem. Ale potrzebujÄ dowiedzieÄ siÄ wiÄcejâ.
I Ĺźycie samo odpowiada, przybierajÄ c tÄ samÄ postaÄ z tych opowieĹci: spotkanie, jakiĹ fakt, fascynacja, ktĂłra przechodzi z jednego na drugiego i poszerza rozum, podczas gdy wiÄzi siÄ zacieĹniajÄ . Gaia zaprasza przyjacióŠdo domu, by pouczyÄ siÄ razem. WspĂłĹlokatorki sÄ zaskoczone: âPo co uczyÄ siÄ razem? Nie chodzicie nawet na ten sam wydziaĹâ. Ale zaczynajÄ siÄ przyĹÄ czaÄ: najpierw Diletta, potem Lisa, Niemka, ktĂłra po jakimĹ czasie mĂłwi Gai: âDziÄki przebywaniu z wami traktujÄ powaĹźnie Erasmusa i mojÄ naukÄ. Teraz podoba mi siÄ o wiele bardziej niĹź na poczÄ tku, kiedy czas upĹywaĹ mi od jednego wieczornego wyjĹcia do nastÄpnegoâŚâ. WciÄ Ĺź czyta SzkoĹÄ WspĂłlnoty. Chodzi na MszÄ Ĺw. i wychodzi, âpĹaczÄ c, poniewaĹź czytania zawsze mĂłwiÄ o mnie. StojÄ w milczeniu i sĹucham, z uczuciem oczekiwania w sercu: czekam na wszystko, absolutnie wszystko. Czekam na nowe sĹowo od Niego. Czekam, by jeszcze do mnie przemĂłwiĹ, by wyjaĹniĹ mi coĹ na nowoâ. Jedzie odwiedziÄ swojÄ przyjaciĂłĹkÄ z Hiszpanii, ateistkÄ, i wciÄ Ĺź otwiera BibliÄ: âWidzisz? To wĹaĹnie przydarza siÄ mnieâ. Dla wĹoskich przyjacióŠjest to ciÄ gĹa prowokacja. Zaczyna siÄ Adwent. Gaia nic o nim nie wie, nigdy nie sĹyszaĹa o BoĹźym Narodzeniu, ânigdy nie widziaĹa szopki boĹźonarodzeniowej, jak jÄ tutaj nazywamyâ. WyjaĹniajÄ jej, o co chodzi. A ona rzuca siÄ na stronicÄ z Ewangelii: âJest jedno miejsce, w ktĂłrym mĂłwi: ÂŤâŚnadadzÄ [Mu] imiÄ Emmanuel, to znaczy: BĂłg z namiÂť. BĂłg z nami!!! BĂłg ze mnÄ ! Jak mogÄ siÄ do tego przygotowaÄ?â.
WiÄĹş z jednym z chĹopakĂłw staje siÄ bardziej intensywna. Poznaje go podczas jednej z kolacji. On takĹźe straciĹ ojca. On takĹźe w pierwszej kolejnoĹci kieruje do niej sĹowa: âJak siÄ czujesz, Gaio?â, w ktĂłrych zawiera siÄ wszystko. ZakochujÄ siÄ w sobie. I ona, uderzona tym, w jaki sposĂłb przyjaciele sÄ ze sobÄ , oraz poraĹźona, gdy Marco i Martina powiedzieli jej, Ĺźe âw naszej relacji jesteĹmy we troje: im bardziej kochamy Chrystusa, tym bardziej kochamy siebieâ, zaczyna odkrywaÄ to samo w swoim przypadku. Pojmuje to pewnego wieczoru, gdy jest z Arno, majÄ c w sercu Psalm, ktĂłry dopiero co ponownie przeczytaĹa (âGdy patrzÄ na Twe niebo, dzieĹo Twych palcĂłwâ), i piÄkno wybucha w tysiÄ cu pytaĹ: âDlaczego tak bardzo mnie kochasz? Co zrobiĹam, Ĺźeby na to zasĹuĹźyÄ?â. On patrzy na niÄ : âGaio, to Chrystus odpowiadaâ. âObjÄliĹmy siÄ i trwaliĹmy tak przez piÄÄ minut â opowiada pewnemu przyjacielowi. â To byĹ najprawdziwszy moment przeĹźyty kiedykolwiek z chĹopakiem. A byliĹmy tylko przytuleniâ. Na BoĹźe Narodzenie Gaia wyjeĹźdĹźa do Indii. Tam spÄdzi ferie. Matka powiedziaĹa jej, Ĺźeby byĹa ostroĹźna z krewnymi: chrzeĹcijanie nie sÄ dobrze widziani w domu. ZwĹaszcza przez babciÄ. Po tym, jak lot upĹynÄ Ĺ jej na lekturze ksiÄdza Giussaniego i Biblii zapeĹnionej kolorowymi karteczkami (âZa kaĹźdym razem, gdy znajdowaĹam coĹ, co przydarzyĹo siÄ mnie, robiĹam notatkÄâ), na miejscu jest zdezorientowana: âKiedy spotykaĹ mnie jakiĹ krewny, zawsze mĂłwiĹ te same sĹowa: ÂŤGaio, jak ty siÄ zmieniĹaĹ!Âť. A ja nie mogĹam mĂłwiÄ dlaczego, nie mogĹam mĂłwiÄ o ChrystusieâŚâ. To samo z MszÄ Ĺw.: chciaĹa iĹÄ na MszÄ Ĺw. w BoĹźe Narodzenie, w Internecie znalazĹa koĹcióŠi porzÄ dek naboĹźeĹstw. Ale jak? Po kryjomu?
Przychodzi wieczĂłr 24 grudnia (âZwyczajna kolacja, u nas nie byĹo Wigilii, ale wszyscy byliĹmy w domuâ). Pytania wujkĂłw i kuzynĂłw sprawiajÄ , Ĺźe w pewnym momencie podejmuje decyzjÄ: âZdaĹam sobie sprawÄ, jak bardzo wszystko zmieniĹo siÄ dla mnie. I zaryzykowaĹamâ. MĂłwi o Jezusie. O tym, jak Go spotkaĹa. I o Anicie, CL, Biblii, Mszy Ĺw⌠âPĂłĹtorej godziny bez wytchnienia, nikt mi nie przerywaĹâ. Na koniec seria pytaĹ i zarzutĂłw: ksiÄĹźa, arcybiskup⌠Gaia patrzy wciÄ Ĺź na babciÄ, ktĂłra wydaje siÄ smutna. Gdy nadarza siÄ okazja, idzie za niÄ do kuchni. RozmawiajÄ . âGaio, nie jest mi przykro, Ĺźe to przede mnÄ ukryĹaĹ. Chodzi o to, Ĺźe masz innÄ twarz. JesteĹ szczÄĹliwa. I bardzo chciaĹabym zrozumieÄ, co ciÄ tak bardzo zmieniĹo. Przykro mi z tego powodu, Ĺźe nie mogÄ przeĹźyÄ tego samegoâ. Kiedy Gaia wraca do Europy, babcia Ĺźegna jÄ sĹowami: âMĂłdl siÄâ. Jej przypomina siÄ to oto zdanie: âChrystus odpowiadaâ. I jedna rzecz, ktĂłrÄ powiedziaĹ jej tata: âPostÄpuj tak, by daÄ siÄ ponieĹÄ: walcz, Ĺmiej siÄ, taĹcz, studiuj, podróşuj, Ĺpiewaj⌠Czerp ze wszystkiego wciÄ Ĺź coraz wiÄcej. I nie bĂłj siÄ przyszĹoĹci: musisz cieszyÄ siÄ Ĺźyciemâ. âDzisiaj jest ObecnoĹÄ, ktĂłra kiedy walczÄ, ĹmiejÄ siÄ, taĹczÄ albo siÄ uczÄ, czyni mnie wciÄ Ĺź coraz szczÄĹliwszÄ â. ObecnoĹÄ, ktĂłrej nie jest w stanie usunÄ Ä ze swojego serca nawet teraz, kiedy Ĺźycie zaprowadziĹo jÄ gdzie indziej. PomiÄdzy to, o czym mĂłwiĹa w liĹcie przeczytanym w Rimini. Ten chĹopak odkrywaĹ powoli, Ĺźe jego powoĹanie byĹo inne: dziewictwo. Dzisiaj jest w seminarium. Dla Gai byĹ to cios. Z tego powodu âprzez caĹy rok nie miaĹam ochoty rozmawiaÄ z nikimâ, jak pisze do przyjaciela, i to sprawiĹo, Ĺźe doĹwiadczyĹa âa cortar con todo el mundoâ, odciÄcia siÄ od wszystkiego. CzegoĹ, co otwarĹo w jej wnÄtrzu tysiÄ c innych pytaĹ (âJak mÄĹźczyzna moĹźe zostawiÄ dla czegoĹ takiego kobietÄ, ktĂłrÄ kocha? Jak to moĹźliwe, Ĺźe niczego nie traci? Czym róşni siÄ Gaia, ktĂłra wzrusza siÄ na sam tylko widok nieba, od Gai, ktĂłrÄ teraz przepeĹnia smutek?â). Ale sÄ to pytania potrafiÄ ce otwieraÄ, poniewaĹź towarzyszy im pewnoĹÄ, ktĂłrej nie moĹźe siÄ pozbyÄ: âOn mĂłwi, Ĺźe w tym co robi, kocha mnie jeszcze bardziej. I dla mnie nie brzmi to abstrakcyjnie. Wiem to, poniewaĹź osoby, ktĂłre widziaĹam, Ĺźe kochajÄ tak gĹÄboko, posiadajÄ tylko jednÄ rzecz, ktĂłra czyni je tak odmiennymi od innych: spotkaĹy Chrystusa. To jest jedyna róşnicaâ. Jest to osÄ d wartoĹci, zakorzeniony w jej sercu jak dÄ b. Rozum i uczucie razem, bez milimetra dystansu. Gaia szukaĹa gdzie indziej: w Londynie, w Indiach. W innych wiÄziach, na innych drogach. W filozofii hinduistycznej. Nic. âIdÄ, sĹucham, pijÄ z nimi herbatÄ, czytam ich teksty. Ale nie wyjaĹniajÄ niczego ze mnie. I codziennie chce mi siÄ pĹakaÄ, gdy myĹlÄ o Anicie, o JaviâŚâ, pisaĹa w innych mailach jakiĹ czas temu. âTego, co mi siÄ wydarzyĹo, nie mogÄ usunÄ Ä sprzed moich oczu. Nic innego w Ĺźyciu nie posiada tej samej wartoĹciâ. |