Menu strony Strona główna Śladów
   
Ślady > Archiwum > 2018 > listopad / grudzień

Ślady, numer 6 / 2018 (listopad / grudzień)

Pierwszy Plan

Inny JoĂŁo

Wybory, które podzieliły Brazylię, zatroskanie z powodu przyszłości i iluzja, że wszystko zależy od polityków… Młody student medycyny opowiada, dlaczego zwyczajne dni współdzielone z innymi młodymi ludźmi zmieniły jego spojrzenie i przywróciły nadzieję.

Isabella Alberto


„Wszystko zdarzyło się dokładnie w tym dniu, kiedy nie wiedziałem, co mam zrobić”. João Felipe mówi o czasie spędzonym wspólnie z innymi studentami CL w Campo Grande niedaleko Rio de Janeiro w przeddzień ostatnich, dramatycznych wyborów prezydenckich w Brazylii pod koniec października. „W kraju panowała atmosfera, której ja nigdy nie widziałem w ciągu moich 27 lat życia”.

Student medycyny João Felipe mieszka w Londrinie w stanie Paraná i w dniach poprzedzających głosowanie przyjął zaproszenie innych studentów, poznanych kilka miesięcy wcześniej. Nie był nawet w stanie się uczyć, tak bardzo cierpiał z powodu panującego napięcia. „Byłem bardzo zaniepokojony przyszłością mojego kraju, z powodu kryzysu gospodarczego i społecznego. Wyobrażałem sobie przyszłość i wiedziałem, że z żadnym z kandydatów startujących w drugiej turze wyborów nie będzie dobrze. Źle się czułem ze względu na dyskusje, zwłaszcza toczące się w mojej rodzinie i z najbliższymi przyjaciółmi. Widziałem tak wielu tak bardzo rozczarowanych ludzi, którzy bronili swojego kandydata, jakby był on zbawieniem”.

W ten sposób postanawia pojechać autobusem aż do São Paolo, a potem samochodem w kierunku Rio. Podczas podróży czyta wiadomości w komórce, poszukuje ostatnich deklaracji kandydatów i jest nimi wciąż coraz bardziej rozczarowany. Potem rozpoczynają się owe wspólnie spędzane dni. Jest dwanaście osób. „Pierwszą rzeczą, jaka mnie zdumiała, było tempo, z jakim wszystko się zdarzyło, oraz że jednocześnie wydawało się, że czas się zatrzymał. Każda rzecz była nadzwyczajna, mimo że była absolutnie zwyczajna”. Było to doświadczenie, którego dotknął już wcześniej.

 

Miał 12 lat, kiedy jego proboszcz ksiądz César zabrał go po raz pierwszy na wakacje Ruchu. „Byłem mały, pamiętam tylko, że były bardzo piękne. Oglądali filmy, a potem je komentowali. Wtedy właśnie wszedł na ekrany Władca pierścieni. Byłem bardzo osamotniony i znalazłem tę nadzwyczajną przyjaźń. Ale była to tylko iskra, która nie miała kontynuacji”.

Do ukończenia 21 lat należy do młodzieżowej grupy parafialnej: „Było to bardzo ważne doświadczenie dla mnie, ale po osiągnięciu tego wieku chciałem czegoś innego”. W tym okresie za pośrednictwem księdza Césara poznaje Jaime i Rose i dzięki nim pewnego dnia spotyka Alexandre’a, lekarza z São Paolo: „Mówił o Chrystusie w bardzo odmienny sposób od tego, w jaki ja o Nim zawsze myślałem. To była przyjaźń z Nim. Tamtego dnia poczułem obecność samego Chrystusa. Nie pamiętam tego wszystkiego, co powiedział, ale pamiętam, że był bardziej przenikliwy niż jakakolwiek osoba, którą wcześniej poznałem. Było to bardzo krótkie spotkanie, potem każdy wrócił do swojego domu”.

Mówi, że to doświadczenie zaczęło mieć dla niego sens dopiero dzisiaj, kiedy od marca zaczął chodzić na spotkania Ruchu. „Był to czas przypominający inkubację”. Pomiędzy były trudne lata. „Oddaliłem się od Kościoła i zacząłem żyć źle, przestałem czytać, jadłem i spałem nieregularnie, za dużo piłem. Wpadałem w otchłań, do tego stopnia, że groziło mi wyrzucenie ze studiów. Dopóki nie zacząłem myśleć, że moje życie kiedyś było inne. I przypomniałem sobie: było piękniejsze, kiedy byłem bliżej Chrystusa”. Zrozumienie tego oraz przyjaźń z Raíssą, jego obecną dziewczyną, sprawia, że zaczyna szukać Ruchu. Odnajduje Rose i spotyka nowe twarze: Giovannę, Dani, Kim… Następnie otrzymuje zaproszenie na rekolekcje studenckie. Ma mało pieniędzy i egzamin w tych dniach: „Zachodziłem w głowę, jak to zrobić, ponieważ coś we mnie krzyczało, by tam jechać. Zrozumiałem, że znaczyło to podążenie za tym, co wydarzyło mi się pewnego dnia”. Rozmawia o tym ze swoim ojcem, który podarowuje mu bilet na samolot, a egzamin zostaje przesunięty z powodu strajku. Jedzie na rekolekcje i w tych dniach milczy. Słucha i patrzy. „Wcześniej poznałem ludzi, którzy byli fantastyczni. Tam zrozumiałem, że są oni tacy ze względu na przeżywanie osobistego doświadczenia Chrystusa”.

 

W październiku nadchodzi zaproszenie na wspólny wyjazd do Campo Grande. „Pojechałem sceptycznie nastawiony, widziałem rzeczywistość w czarno-białych barwach. Nie wierzyłem, że ludzie mogą jeszcze wziąć odpowiedzialność i pracować dla dobra wszystkich. Widziałem tylko pokładanie nadziei i obarczanie odpowiedzialnością przyszłego prezydenta… Ale tam, w Campo Grande, były osoby gotowe zaangażować się na rzecz wspólnego dobra”. Są to dwa słowa, które „wydobyć z mediów społecznościowych i wcielić w życie jest trudniej, niż by się wydawało. A jednak w tych dniach zobaczyłem inną rzecz: rozmowy przy stole, przykłady z rzeczywistego życia, o których opowiadano, konfrontację z nawet odległymi ideami, bardziej liberalnymi albo socjaldemokratycznymi, poparcie dla różnych kandydatów… Ale wszyscy byli otwarci na rozmowę o tym i na robienie tego w piękny sposób”.

Po tych dniach, ponownie w Londrinie, pośród codziennego życie pisze: „João, który wrócił do domu, nie jest taki sam jak wcześniej. Nie dzięki temu, kto wygrał wybory, ale dzięki osobom, które go spotkały, ze względu na możliwość smakowania rzeczywistości, w której żyjemy”. Nawet czytanie. Na przykład ponownie wrócił do opowiadań Machado de Assisi, brazylijskiego pisarza z XIX wieku: „Czytałem je wiele razy, ale nigdy nie rozsmakowywałem się w nich tak jak teraz, mają więcej sensu”.

Zdarza się, że ogarnia go przerażenie, wtedy myśli o przeżytym doświadczeniu, które pozostawia go „pełnym tęsknoty, poszukuję go na nowo dzień po dniu. Rodzi we mnie pewne poruszenie, poprzedza moje myśli i moje zachowanie cały czas. Te kilka godzin współdzielenia życia wciąż mną wstrząsa w sposób, którego nie jestem w stanie wyjaśnić, ale chciałbym, by wszyscy mogli go doświadczyć. Nie dlatego, że jest wygodny. Nie jest taki. Ale ponieważ czyni rzeczywistość bardziej intensywną”.


Polska strona Ruchu CL   |   Kontakt z redakcją