Ślady
>
Archiwum
>
2018
>
listopad / grudzieĹ
|
||
Ślady, numer 6 / 2018 (listopad / grudzieĹ) Listy Kolacja w Plymouth Drogi JuliĂĄnie, naleĹźÄ do CLU (studenci ruchu Comunione e Liberazione â przyp. red.) w Bolonii, ale od wrzeĹnia przebywam na Erasmusie w Plymouth w Anglii. Kilka tygodni po moim przyjeĹşdzie obchodziĹem urodziny. ParÄ dni wczeĹniej moi dopiero co poznani wspĂłĹlokatorzy zapytali mnie, co chciaĹbym zrobiÄ, Ĺźeby uczciÄ ten dzieĹ, co dla nich znaczyĹo: âJak chcesz siÄ upiÄ z okazji twoich urodzin?â. PowiedziaĹem im, Ĺźe chciaĹbym ugotowaÄ coĹ dla wszystkich. Tutaj kaĹźdy gotuje dla siebie i je albo na stojÄ co, albo w swoim pokoju. PrzygotowaĹem wiÄc wĹoskÄ kolacjÄ, zastrzegajÄ c, Ĺźe zjemy jÄ wszyscy razem przy stole. OczywiĹcie potrawy cieszyĹy siÄ powodzeniem (w tych stronach nie trzeba wieleâŚ), ale najbardziej zaskoczyĹo ich to, a nastÄpnie najbardziej daĹo mi do myĹlenia, Ĺźe postanowiĹem spÄdziÄ moje urodzinowe popoĹudnie na gotowaniu dla nich. I rzeczywiĹcie, tamtego tygodnia zadaĹem sobie pytanie, jak to siÄ dzieje, Ĺźe robiÄ to dla nieznanych (albo prawie nieznanych) mi osĂłb, i uĹwiadomiĹem sobie, takĹźe dziÄki ich zaskoczeniu, Ĺźe postawa sĹuĹźenia innym jest postawÄ chrzeĹcijaĹskÄ , ale wĹaĹnie to czyni mnie najbardziej szczÄĹliwym. Dla mnie nie mogĹo byÄ nic piÄkniejszego od tego, Ĺźe mogĹem wykorzystaÄ mĂłj czas, by sprĂłbowaÄ âpowieliÄâ to, co czyni mnie szczÄĹliwym we WĹoszech, oraz podarowanie tego tym, ktĂłrych mam wokóŠsiebie. KsiÄ dz Giussani podczas Dnia Inauguracji Roku (zob. âĹladyâ 5/2018 â przyp. red.) mĂłwi: âChrzeĹcijaĹstwo jest czymĹ, co jest nam dane i co nas otwiera jako dane, otwiera nas jako orÄdzie, nieprzewidziana i nieprzewidywalna rzeczywistoĹÄ (âŚ). Jest propozycjÄ , jest rodzajem propozycji, jest typem propozycji, jest rodzajem znaczenia, typem znaczenia, ktĂłre zostaje mi przekazane, ktĂłre zostaje zaproponowane, ktĂłre zjawia siÄ przede mnÄ â. OdkryĹem, Ĺźe przede wszystkim ta nowoĹÄ jest nowoĹciÄ we mnie, spotkanie z chrzeĹcijaĹstwem skĹania mnie do robienia rzeczy, ktĂłrych sam z siebie bym nie zrobiĹ. NastÄpnie jest nowoĹciÄ dla wszystkich: od tamtej Ĺrody, kiedy obchodziĹem urodziny, w kaĹźdÄ ĹrodÄ ktoĹ inny gotuje dla wszystkich i jest to jedyny moment w ciÄ gu caĹego tygodnia, kiedy jesteĹmy razem. W miÄdzyczasie zaczÄliĹmy takĹźe SzkoĹÄ WspĂłlnoty. Na pierwszej byliĹmy ja, Andrea (inny chĹopak z CL) i jego dziewczyna z Anglii, ktĂłra jest katoliczkÄ i bÄdÄ c z nim, zainteresowaĹa siÄ Ruchem. NastÄpnym razem zaprosiĹem Giovanniego, innego chĹopaka z Bolonii, ktĂłry takĹźe jest tutaj na Erasmusie. Na zakoĹczenie SzkoĹy WspĂłlnoty powiedziaĹ: âW ostatnich latach nigdy nie miaĹem miejsca, w ktĂłrym mĂłgĹbym porozmawiaÄ o tych rzeczach z przyjaciĂłĹmi, szukaĹem wĹaĹnie czegoĹ takiego jak toâ. W Bolonii nie znalazĹ niczego i musiaĹ przyjechaÄ do Plymouth, by znaleĹşÄ naszÄ trĂłjkÄ spotykajÄ cÄ siÄ w salonie, by prĂłbowaÄ towarzyszyÄ sobie w Ĺźyciu, nie znajÄ c nawet dobrze jÄzyka, w ktĂłrym rozmawiamy. Luca, Plymouth (Wielka Brytania)
Zaproszenie repetujÄ cych Drogi JuliĂĄnie, zaczÄĹam uczyÄ w szkole paĹstwowej majÄ cej dwie siedziby, obydwie oddalone od mojego domu o okoĹo 40 kilometrĂłw. Przydzielono mi jÄzyk ĹaciĹski w czwartej klasie o profilu ĹcisĹym. Od razu zostaĹam poinformowana, Ĺźe otrzymaĹam to miejsce, poniewaĹź koleĹźanka zajmujÄ ca je w ubiegĹym roku zrezygnowaĹa, gdyĹź klasa jest nie do zniesienia. Otóş trafiajÄ do niej uczniowie ze wszystkich pozostaĹych klas, ktĂłrzy nie zaliczyli roku. Koledzy uprzedzili mnie, Ĺźe dzieci siÄ tam nie uczÄ i czÄsto nie pozwalajÄ prowadziÄ lekcji. Te parÄ razy, kiedy siÄ widzieliĹmy, musiaĹam byÄ bardzo surowa, nigdy nie mogĹam sobie pozwoliÄ na chwilÄ luzu; widziaĹam jednak, Ĺźe sÄ zaciekawieni tÄ âobcÄ â, ktĂłra chce prowadziÄ dla nich zajÄcia. Dzisiaj zrobiĹam lekcjÄ Ĺaciny o Cyceronie; zadaĹam im wiele pytaĹ dotyczÄ cych zadania domowego (ku mojemu zdumieniu niektĂłrzy je zrobili) i byli uwaĹźni. WychodziĹam juĹź, myĹlÄ c: âDzisiaj teĹź jakoĹ poszĹoâ, kiedy zatrzymaĹ mnie jeden chĹopak. Jest on nieformalnym szefem klasy. PowiedziaĹ mi: âProszÄ pani, muszÄ paniÄ zapytaÄ o jednÄ rzecz: pojechaĹaby pani z nami na wycieczkÄ?â. ZapytaĹam go, dlaczego pyta o to wĹaĹnie mnie. Na co on: âWidzi pani, tutaj nikt nigdy nas nie chciaĹâ i siÄ uĹmiechnÄ Ĺ. Jak to mĂłwi PapieĹź: majÄ nosa. BĂłg stanÄ Ĺ tam, gdzie myĹlaĹam, Ĺźe uporzÄ dkowaĹam juĹź wszystko. ZredukowaĹam ich i siebie do swojego rodzaju obywatelskiej wspĂłĹegzystencji. CytujÄ c ksiÄdza Giussaniego: âA wiÄc cud. Chodzi o rzeczywistoĹÄ, ktĂłrÄ widzÄ, czujÄ i ktĂłrej dotykam. Ale ktĂłrej nie mogÄ zredukowaÄ do tego, co widzÄ, czujÄ i czego dotykam, ktĂłra siĹÄ rzeczy odsyĹa mnie do czegoĹ innego. MusiaĹbym zanegowaÄ tÄ rzeczywistoĹÄ, gdybym zanegowaĹ to odesĹanie. A gdybym jÄ zredukowaĹ, unicestwiĹbym jÄ â. Ale
Gest charytatywny z BelĂŠn Wczoraj BelĂŠn otworzyĹa nam drzwi, ubrana w swĂłj najlepszy strĂłj. ZaprosiĹa nas na kolacjÄ, mnie i mojego mÄĹźa. Siedem dĹugich lat, miesiÄ c po miesiÄ cu, chodzimy do jej domu, by dostarczyÄ jej âpaczkÄâ z ĹźywnoĹciÄ . TowarzyszyĹam jej przez caĹy ten czas, a dzisiaj nasza relacja przerodziĹa siÄ w przyjaĹşĹ, ktĂłra jest dobrem dla nas obydwu. BelĂŠn rozumie, Ĺźe w jej Ĺźyciu pojawiĹo siÄ coĹ, czego nie jest w stanie zdefiniowaÄ, ale uznaje, Ĺźe jest to najwiÄksze dobro. Jej Ĺźycie byĹo chaosem: narkotyki, partnerzy, ktĂłrzy wchodzili do jej domu i z niego wychodzili. To powaĹźnie zaciÄ ĹźyĹo na wychowaniu jej syna, poniewaĹź w mÄĹźczyznach pojawiajÄ cych siÄ w Ĺźyciu jego matki widziaĹ on moĹźliwoĹÄ znalezienia ojca, ktĂłrego bardzo pragnÄ Ĺ. Ăscar zaczÄ Ĺ stosowaÄ przemoc i zachowywaÄ siÄ agresywnie wobec wszystkich, mĹodych i dorosĹych, nauczyciela oraz dyrektorki Centrum Szkolnego, do ktĂłrego uczÄszczaĹ. DoszĹo do tego, Ĺźe w pewnym momencie zastanawiano siÄ nad odebraniem BelĂŠn praw do opieki nad synem. Gest charytatywny uczy mnie kochaÄ, nie osÄ dzaÄ, patrzeÄ na BelĂŠn, biorÄ c pod uwagÄ jej przeznaczenie, obejmowaÄ jej serce z caĹÄ nieskoĹczonÄ czuĹoĹciÄ . Tego samego spojrzenia potrzebujÄ ja i pragnÄ go dla niej, poniewaĹź tak spojrzano na mnie. Kiedy przyszliĹmy tamtego wieczoru, jej dom byĹ czysty i uporzÄ dkowany, stóŠnakryty perfekcyjnie, wszystkie szczegĂłĹy dopracowane, ale wieczĂłr czyniĹa radosnym przede wszystkim przeogromna radoĹÄ BelĂŠn, piÄkno jej oblicza, wdziÄcznoĹÄ za wspĂłĹdzielenie kolacji i naszego czasu wolnego. WracajÄ c do domu, zdaĹam sobie sprawÄ, Ĺźe nie do koĹca byĹam Ĺwiadoma tego, co przed chwilÄ przeĹźyĹam, dobra wypĹywajÄ cego z udziaĹu w tej kolacji. WysĹaĹam jej wiadomoĹÄ z podziÄkowaniami, na co ona mi odpowiedziaĹa: âSprawiacie, Ĺźe czujÄ siÄ bardziej sobÄ , bardziej osobÄ â. PrzypomniaĹo mi siÄ zdanie von Balthasara, przytoczone podczas rekolekcji: âMiĹoĹÄ przeksztaĹca podmiot albo po prostu jednostkÄ, to znaczy czĹowieka w siebie, w osobÄâ. Lourdes, Teneryfa (Hiszpania)
Zmiana perspektywy NajdroĹźszy JuliĂĄnie, chciaĹabym ci podziÄkowaÄ za moĹźliwoĹÄ wysĹuchania lekcji ksiÄdza Giussaniego podczas Dnia Inauguracji Roku. OtwarĹa moje serce i jest czymĹ, co mnie Ĺźywi. I widzÄ, Ĺźe wnosi niewyobraĹźalnÄ nowoĹÄ do mojego Ĺźycia, poniewaĹź powoli zmienia moje spojrzenie na caĹÄ rzeczywistoĹÄ, na moje dzieci, mÄĹźa, zmienia sposĂłb, w jaki patrzÄ na mojÄ pracÄ, metodÄ stawiania jej czoĹa poĹrĂłd trudnoĹci. PrzykĹadem moĹźe byÄ pojawienie siÄ nieco problematycznej osoby w mojej pracy. Pierwszego dnia jej pracy byĹam peĹna entuzjazmu, przygotowaĹam wszystko jak najlepiej i przyniosĹam do biura Ĺniadanie dla wszystkich. NastÄpnie dzieĹ okazaĹ siÄ kiepski i nie wiedziaĹam, co robiÄ. Wieczorem wyszĹam z biura wykoĹczona, mĂłwiÄ c sobie, Ĺźe nie dam juĹź dalej rady. Gdy sobie popĹakaĹam, pomyĹlaĹam, Ĺźe spotkaĹam Chrystusa i tak samo jak idÄ na gest charytatywny, tak samo mogĹam stawaÄ wobec tej koleĹźanki. Ale w kolejnych dniach nie byĹo Ĺźadnej poprawy, moja wiedza o tym, kim jest Jezus, co znaczy byÄ chrzeĹcijaninem, nie wystarczaĹa. AĹź wreszcie pewnej niedzieli, w czasie odwiedzin u przyjaciela, wyszĹy na jaw moje kĹopoty i w rozmowie ponownie okazaĹo siÄ, Ĺźe ta nowoĹÄ, o ktĂłrej usĹyszaĹam od ksiÄdza Giussaniego, jest dla mnie i powinnam jÄ tylko uznaÄ. Nie zmieniĹa siÄ ani sytuacja, ani osoba, nie zniknÄ Ĺ trud, ale zmieniĹ siÄ mĂłj punkt wyjĹcia. MogĹam iĹÄ do biura i znajdowaÄ siĹÄ w tym, Ĺźe jestem chrzeĹcijankÄ , i przy pomocy tego mĂłc stawiaÄ czoĹa wszystkiemu, albo teĹź pĂłjĹÄ tam z pragnieniem odkrycia tego, co znajduje siÄ tam dla mnie. W tej zmianie perspektywy SzkoĹa WspĂłlnoty odgrywa zasadniczÄ rolÄ, poniewaĹź dla mnie jest jak ĹwiatĹo, ktĂłre rozjaĹnia rzeczywistoĹÄ. Wiesz, jak to jest, gdy idzie siÄ do okulisty? Pokazuje ci litery, a ty ich nie widzisz, sÄ zamazane: niektĂłre odczytujesz, innych nie. A potem, kiedy zakĹada ci odpowiednie okulary, nagle jesteĹ w stanie zobaczyÄ lepiej, zobaczyÄ wyraĹşnie to, co juĹź jest. To nie ja tworzÄ nowoĹÄ, ale nowoĹciÄ dla mnie jest moĹźliwoĹÄ rozpoznania Go. Sonia
âSekretâ mojego mÄĹźa NajdroĹźszy ksiÄĹźe CarrĂłnie, pomimo caĹego poruszenia, z jakim przeĹźyĹam DzieĹ Inauguracji Roku, sĹyszÄ c gĹos ksiÄdza Giussaniego, jego sĹowa na poczÄ tku niczego we mnie nie poruszyĹy. PrzeĹźywaĹam wtedy trudny okres w zwiÄ zku z powrotem do pracy, nowym rokiem szkolnym i codziennÄ rutynÄ w rodzinie, z moim mÄĹźem czÄsto nieobecnym z powodu sĹuĹźbowych obowiÄ zkĂłw. Szczerze mĂłwiÄ c, sÄ dziĹam, Ĺźe moĹźe mi odpowiedzieÄ tylko bardziej obecny mÄ Ĺź, mniej angaĹźujÄ ce Ĺźycie zawodowe⌠Jednym sĹowem, seria okolicznoĹci. To wszystko rodziĹo wielkÄ trudnoĹÄ w relacji z mÄĹźem. ĹapaĹam siÄ na tym, Ĺźe patrzyĹam na niego, wychodzÄ c od roszczenia, by byĹ bardziej obecny, i za kaĹźdym razem to wszystko, co robiĹ, nigdy nie wystarczaĹo. Istotnie, zauwaĹźaĹam, Ĺźe tak czy inaczej odpowiadaĹ na moje proĹby: pewnego wieczoru chciaĹ wyjĹÄ z przyjaciĂłĹmi, ale poprosiĹam go, by zostaĹ ze mnÄ ; kiedy indziej zapytaĹam go rano, czy moĹźe wstaÄ z dzieÄmi, w ten sposĂłb ja mogĹam pospaÄ, a na dodatek zastaĹam Ĺniadanie gotowe. Ten ostatni fakt w szczegĂłlnoĹci wzbudziĹ pytanie w moim sercu: âJak moĹźesz mnie tak kochaÄ, mimo Ĺźe jestem taka nudna?â. AĹź wreszcie odkryĹam jego âsekretâ: w nim DzieĹ Inauguracji Roku przebudziĹ proĹbÄ o przeĹźywanie relacji z Chrystusem, i w perspektywie tego przeĹźywaĹ kaĹźdy aspekt swojego dnia, takĹźe relacjÄ ze mnÄ . OdkryĹam, Ĺźe jestem jak apostoĹowie wobec Chrystusa. Nie chodzi o to, Ĺźe mĂłj mÄ Ĺź jest doskonaĹy, ale byĹo oczywiste to, Ĺźe pokazywaĹ mi piÄkniejszy i bardziej prawdziwy sposĂłb stawiania czoĹa Ĺźyciu, oferujÄ c mi moĹźliwoĹÄ zaangaĹźowania siÄ wraz z nim. Lucia
Pod australijskim niebem Podczas ostatniej SzkoĹy WspĂłlnoty mĹodzieĹźy GS z Modeny w powietrzu unosiĹa siÄ atmosfera swojego rodzaju impasu, zakĹopotania wywoĹanego trudnoĹciÄ uĹwiadomienia sobie, co nam siÄ wydarzyĹo poprzez spotkanie z tym towarzystwem. ZdarzajÄ siÄ rzeczy, ktĂłre nas uderzajÄ , ale ktĂłrych sens trudno nam naprawdÄ zrozumieÄ, albo teĹź wydaje nam siÄ, Ĺźe powiedziane rzeczy sÄ tylko sĹowami, ktĂłre byÄ moĹźe juĹź sĹyszeliĹmy, a wiÄc ktĂłre nie majÄ siĹy nas zmieniÄ. W powietrzu moĹźna byĹo wyczuÄ pytanie: âAle czy naprawdÄ warto podejmowaÄ ten trud uĹwiadamiania sobie czegokolwiek, zadawania pytania o przyczynÄ wszystkiego?â. W pewnym momencie dziewczyna, ktĂłra przychodzi na GS tylko okazjonalnie, przedstawiĹa siÄ, zdumiewajÄ c niespodziewanie wszystkich, po czym opowiedziaĹa o wymianie wiadomoĹci ze swojÄ przyjaciĂłĹkÄ ViktoriÄ , ktĂłra niedawno przeprowadziĹa siÄ do Sydney. PoznaliĹmy jÄ , poniewaĹź przyjechaĹa na Triduum dwa lata temu i przy jakiejĹ innej okazji. Viktoria poprosiĹa CamillÄ o pomoc w tym, jak zachowaÄ siÄ wobec mamy, z ktĂłrÄ wĹaĹnie siÄ pokĹĂłciĹa. Camilla zaczyna udzielaÄ jej serii wskazĂłwek i gdy rozmawiajÄ , w pewnym momencie uĹwiadamia sobie, Ĺźe tego wszystkiego, co radzi jej zrobiÄ, nie robi nawet ona sama ze swojÄ mamÄ . Ale przyjaciĂłĹka nalega, mĂłwiÄ c: âWidzisz, Camillo, jestem teraz tu, gdzie chciaĹam byÄ, w Sydney w Australii â w przepiÄknym miejscu! â a jednak nie jestem szczÄĹliwa w stu procentach. ChciaĹabym byÄ bardzo na Triduum albo na jakimĹ spotkaniu, ktĂłre robicie, gdzie uĹwiadamiasz sobie, Ĺźe wszystko jest waĹźne!â. Camilla powiedziaĹa jej, Ĺźe wĹaĹnie idzie na jedno z takich spotkaĹ, pytajÄ c, czy chce, Ĺźeby do niej zadzwoniÄ i porozmawiaÄ, ale ona wolaĹa, Ĺźeby nie, poniewaĹź âpĹakaĹaby caĹy czasâ. Camilla zakoĹczyĹa, mĂłwiÄ c, Ĺźe ona jako osoba majÄ ca pomĂłc, dziÄki przyjaciĂłĹce uĹwiadomiĹa sobie, co jest waĹźne. Niespodziewanie zapadĹa cisza, cisza inna od poczÄ tkowego zakĹopotania. PojawiĹo siÄ zdumienie tym, Ĺźe dziewczyna przychodzÄ ca co jakiĹ czas, i jej przyjaciĂłĹka, ktĂłra przyszĹa moĹźe dwa razy, a teraz jest na drugim koĹcu Ĺwiata, budzÄ nas i pozwalajÄ zauwaĹźyÄ nagle i niespodziewanie wartoĹÄ naszego dialogu oraz tego czegoĹ nieskoĹczonego, boskiego w nas, co nazywa siÄ pragnieniem. Oto dlaczego warto podejmowaÄ trud uĹwiadamiania sobie wszystkiego: ze wzglÄdu na obietnicÄ bycia szczÄĹliwym na sto procent. Cristina, Modena (WĹochy)
Powitalny uĹcisk PoznaĹam was za poĹrednictwem pewnego âprzyjacielaâ. Nasze spotkanie byĹo przypadkowe: w sieci. Nie wiem, czego szukaĹ on, ale ja szukaĹam was, nie wiedzÄ c o tym. ByĹ na Meetingu w Rimini i przekazywaĹ mi to, co siÄ tam dziaĹo. Nie rozumiaĹam niczego. Nigdy nie sĹyszaĹam nic o CL. ZaczÄĹam poszukiwaÄ informacji w Internecie. Giussani, Ruch itp. Pewnego dnia przyjaciel ten przysĹaĹ mi zdanie, ktĂłre mnÄ wstrzÄ snÄĹo. ByĹ w Loreto i po powrocie powiedziaĹ mi, Ĺźe prosiĹ, bym objÄĹa rzeczywistoĹÄ, ktĂłrej BĂłg pragnÄ Ĺ dla mnie. Nie zrozumiaĹam nic. MĂłj przyjaciel cytowaĹ osoby z CL, Giussaniego, Pradesa, Fernanda de Haro, JuliĂĄna, Nacho⌠PytaĹam o wszystko Internet, ktĂłry odpowiadaĹ mi szybciej niĹź mĂłj przyjaciel. ByĹam wstrzÄ ĹniÄta. ZaczÄĹam czytaÄ ksiÄdza Giussaniego. Ja nie czytaĹam, poĹźeraĹam go. Gdzie byĹam w ciÄ gu tych wszystkich lat? MĂłj przyjaciel wrĂłciĹ do Madrytu. PoznaliĹmy siÄ i porozmawialiĹmy. MiesiÄ c rozmĂłw, pytaĹ, pytaĹ i jeszcze raz pytaĹ. Rzeczy siÄ rozjaĹniaĹy. StawaĹy siÄ dla mnie zrozumiaĹe bardziej za sprawÄ tego, co w nim widziaĹam, a czego nie widzÄ w wielu ludziach nazywajÄ cych siebie chrzeĹcijanami, niĹź za sprawÄ tego, co mi tĹumaczyĹ. SpĂłjnoĹÄ. Nie spotkaĹam osobiĹcie Giussaniego ani CarrĂłna, ani teĹź innych, ale znam ich. Kilka lat temu wyszĹam z traumatycznego i bolesnego doĹwiadczenia. To byĹo wielkie szczÄĹcie, Ĺźe Jezus nie wypuĹciĹ mojej dĹoni. SÄ zdania, ktĂłre mnie uderzajÄ , zatrzymujÄ siÄ, by siÄ nad nimi zastanowiÄ i zgĹÄbiÄ ich znaczenie. Pewnego dnia postanowiĹam: âPragnÄ takiego doĹwiadczania Chrystusaâ. Nie mĂłwiÄ c nic mojemu przyjacielowi, poszukaĹam siedziby Ruchu w Madrycie. Wszyscy byli bardzo serdeczni, podarowali mi ksiÄ ĹźeczkÄ z modlitwÄ godzin, âTracceâ, ksiÄ ĹźeczkÄ z Rekolekcjami i udzielili wiele informacji. ByĹam w siedzibie od godziny, kiedy ktoĹ mi powiedziaĹ: âChodĹşmy siÄ pomodliÄâ. I odmĂłwiliĹmy AnioĹ PaĹski. ByĹam bardzo zaskoczona. Po powrocie do domu zadzwoniĹam do mojego przyjaciela i opowiedziaĹam mu o tym. PowiedziaĹam mu, Ĺźe w nastÄpny poniedziaĹek pĂłjdÄ na SzkoĹÄ WspĂłlnoty. Na poczÄ tku zaĹpiewano galisyjskÄ piosenkÄ Negra somdra. ByĹ to prezent dla mnie â pochodzÄ z Galisji. ByĹo to jak âpuszczenie oczkaâ, powitalny uĹcisk. Podczas SzkoĹy WspĂłlnoty podekscytowaĹo mnie to, Ĺźe wspaniale mieÄ drugÄ szansÄ i Ĺźe BĂłg mi jÄ dawaĹ. Kiedy przychodzi ktoĹ obcy tak jak ja, nie wiecie, co siÄ wydarza: po kaĹźdej Szkole WspĂłlnoty jestem lepsza. To jest Ĺaska pochodzÄ ca od Boga. PulsujÄ ca na kaĹźdej Szkole WspĂłlnoty. ByÄ moĹźe dlatego, Ĺźe jestem âprzedszkolakiemâ, to znaczy znajdujÄ siÄ na poczÄ tku i wszystko mnie zdumiewa, zaskakuje⌠Ale wy nie zdajecie sobie sprawy, Ĺźe Duch wionie na kaĹźdej Szkole WspĂłlnoty. Oto charyzmat ksiÄdza Giussaniego. Ăngela, Madryt (Hiszpania)
âTylko pozostajÄ c tutaj, bÄdÄ mogĹa to odkryÄâ Na rozmowÄ przychodzi mama mojego nowego ucznia. Opowiada mi historiÄ swojego syna. Zanim zapisaĹa go do szkoĹy podstawowej, w ktĂłrej uczÄ, miaĹa wÄ tpliwoĹci, poniewaĹź, jak mi wyznaĹa, nie byĹa pewna, czy syn, jedynak, bÄdzie dobrze siÄ czuĹ w szkole, do ktĂłrej jak przypuszczaĹa, chodziĹy dzieci zazwyczaj z wielodzietnych rodzin, po czym dodaĹa nieco zakĹopotana: âWie pani, przecieĹź to szkoĹa CL!â. PrzezwyciÄĹźyĹa jednak swoje obawy, biorÄ c pod uwagÄ fakt, Ĺźe jest to szkoĹa cieszÄ ca siÄ ĹwietnÄ opiniÄ , a synek rozpoczÄ Ĺ swojÄ szkolnÄ przygodÄ pomyĹlnie i byĹ bardzo zadowolony. Ale, kontynuowaĹa mama: âCzy wie pani, kiedy zrozumiaĹam, Ĺźe dokonaĹam najlepszego wyboru i Ĺźe zapisaĹabym go teĹź tutaj do gimnazjum?â. OpowiedziaĹa mi, Ĺźe w ubiegĹym roku, kiedy odkryĹa, Ĺźe ma powaĹźne problemy zdrowotne, nauczycielki i dyrektorka okazaĹy jej uczucie i bliskoĹÄ, ktĂłre wciÄ Ĺź jÄ poruszajÄ ze wzglÄdu na uwaĹźnoĹÄ na kaĹźdy szczegóŠcodziennego Ĺźycia jej i jej syna. W tym momencie pokonaĹam wszelki wstyd i zadaĹam jej pytanie: âPrzepraszam paniÄ , ale dlaczego pani zdaniem te osoby zachowaĹy siÄ w ten sposĂłb?â. Ona patrzyĹa na mnie przez chwilÄ zaskoczona, po czym stwierdziĹa: âProszÄ pani, nie wiem, ale jestem pewna, Ĺźe tylko pozostajÄ c tutaj, bÄdÄ mogĹa to odkryÄ. Czy zapewni mnie pani, Ĺźe bÄdzie pani postÄpowaÄ z moim synem tak jak nauczycielki w ubiegĹym roku?â. OdpowiedziaĹam jej natychmiast: âOczywiĹcieâ. Nie dlatego, Ĺźe uwaĹźam, iĹź mogÄ liczyÄ na moje siĹy, ale poniewaĹź jedynÄ pewnoĹciÄ w moim Ĺźyciu jest âTen, ktĂłry rozpoczÄ Ĺ we mnie dobre dzieĹo i doprowadzi je do koĹcaâ, oraz poniewaĹź wspĂłĹdzielenie Ĺźycia i wszystkiego innego sÄ misyjnymi narzÄdziami. Autorka znana Redakcji
Listy z Kuby Przyjaciele! Przynaglany do napisania kolejnego listu widzÄ, jak czas ucieka i jak wiele codziennych maĹych cudĂłw dokonuje siÄ w Ĺźyciu moim i moich owieczek. I jak tu nie wierzyÄ i nie wzruszaÄ siÄ dobrociÄ Boga, ktĂłry nie przestaje szukaÄ swoich dzieci! Na spotkania dla mĹodzieĹźy przychodzi mĹody kandydat na pastora KoĹcioĹa baptystĂłw. Inteligentny, zadaje wiele pytaĹ, oczywiĹcie atakuje â jak przystaĹo na protestanta. PrzeĹźywa chwilowy kryzys wiary, ale szuka, pyta i dobrze czuje siÄ z nami. Przychodzi do mnie na ekumeniczne kierownictwo duchowe. Nie mogÄ mu tylko za pokutÄ RóşaĹca zadawaÄ, przynajmniej na dzieĹ dzisiejszy. OkazaĹo siÄ, Ĺźe Rosario, ktĂłra oczekiwaĹa dziecka, straciĹa je, zanim siÄ narodziĹo⌠Trudna chwila dla niej i dla naszej wspĂłlnoty. ByĹem u niej w szpitalu. Obok leĹźaĹa 16-letnia dziewczyna po dwukrotnej prĂłbie usuniÄcia dziecka. Jedna chce mieÄ dziecko â a ono umiera, druga nie chce â a dziecko zawziÄcie walczy o Ĺźycie. No cóş⌠Nie muszÄ dodawaÄ, Ĺźe mam kolejne dziecko â udaĹo siÄ przekonaÄ dziewczynÄ, Ĺźeby urodziĹa. Ja bÄdÄ ojcem chrzestnym, podjÄ Ĺem siÄ teĹź duchowej i materialnej adopcji na dwa lata. Tak oto po raz kolejny staĹem siÄ ojcem BoĹźych dzieci. To juĹź siĂłdme na moim kubaĹskim dorobku â aĹź bojÄ siÄ o tym myĹleÄ⌠PrzecieĹź Jezus powiedziaĹ, Ĺźe kto dla KrĂłlestwa Niebieskiego zostawi ojca, braci, dzieci, stokroÄ wiÄcej otrzyma⌠Ale dary Pana Boga sÄ zawsze dobre i cudowne! Kolejny prezent z Nieba dla mnie od moich wspĂłlnot to obecnoĹÄ â na razie krĂłtsza â moich wspomoĹźycielek: dwĂłch cudownych siĂłstr Ani i Iwony. TowarzyszÄ mi w pracy duszpasterskiej i cieszÄ ludzi. Bardzo potrzebujemy na Kubie siĂłstr i kapĹanĂłw. Ta ziemia naprawdÄ pragnie Boga. Ostatnio czujÄ siÄ mega zmÄczony i czepiajÄ siÄ mnie wirusy i takie tam inne. WalczÄ jednak i siÄ nie poddajÄ. A Pan BĂłg, jak przyĹoĹźy kijem, to zaraz i cukierka da. Po wykoĹczajÄ cym sobotnio-niedzielnym maratonie nie miaĹem juĹź ochoty nikogo widzieÄ i chciaĹem tylko poĹoĹźyÄ siÄ do Ĺóşka i zasnÄ Ä. Po 21.00 zadzwoniĹ jednak telefon⌠Jeden mĹody mĂłwi, Ĺźe chce przyjĹÄ porozmawiaÄ. Jak zawsze pierwsza myĹl nie byĹa chrzeĹcijaĹska, ale nastÄpna juĹź lepsza: âOk, czekam na Ciebie!â. Jose przyszedĹ, trochÄ wystraszony i nie bardzo wiedziaĹ, jak zaczÄ Ä. W takich sytuacjach to ja zaczynam i mĂłwiÄ c, przygotowujÄ kawÄ. W koĹcu usiedliĹmy i Jose, student czwartego roku turystki, powiedziaĹ: âPadre, chcÄ byÄ ksiÄdzem!â. W takich momentach â chociaĹź jestem realistÄ i wiem, Ĺźe po drodze wszystko moĹźe siÄ wydarzyÄ â wszystkie chwilowe trudnoĹci mijajÄ i pojawia siÄ radoĹÄ, radoĹÄ jak u dziecka, gdy dostaje wymarzony prezent. RadoĹÄ z cudownego i zaskakujÄ cego dziaĹania Boga. Trwa malowanie domu i okien, i wszystkiego, na ile farby starczy. To takĹźe maĹe cuda: kupiÄ, a raczej zdobyÄ farby, cement czy jakiekolwiek inne materiaĹy. W Adwencie mamy codziennie dwie godziny adoracji NajĹwiÄtszego Sakramentu: rano bladym Ĺwitem poĹÄ czonÄ z jutrzniÄ i wieczorem razem z nieszporami. TĹumĂłw nie ma, ale dla mnie i moich siĂłstr jest to czas bĹogosĹawiony. ZorganizowaliĹmy koncert w koĹciele, zapraszajÄ c miejscowych artystĂłw i poetĂłw. Takie nowe Ĺwieckie tradycje majÄ na celu oswojenie ludzi niemajÄ cych nic wspĂłlnego z KoĹcioĹem, aby tutaj znaleĹşli swĂłj dom. Ucieszyli siÄ i zaprosiĹem ich w ĹwiÄta na koncert dla Nowonarodzonego Jezusa. DziÄki za wszelkie wsparcie i modlitwÄ. ks. Adam, Jiguani (Kuba), 5.12.2018 r. |