Ślady
>
Archiwum
>
2018
>
maj / czerwiec
|
||
Ślady, numer 3 / 2018 (maj / czerwiec) ĹcieĹźki. Rumunia âZanosiÄ Ĺźycie tam, gdzie jest ĹmierÄâ W Pata Rat poĹrĂłd barakĂłw tych, ktĂłrzy ĹźyjÄ na wysypisku Ĺmieci. I w Bukareszcie z sierotami, ktĂłre poruszyĹy PapieĹźa swoimi pytaniami. UdaliĹmy siÄ tam, by poznaÄ pracÄ rumuĹskiej organizacji poĹźytku publicznego, ktĂłra stawia wszystko na rodzinÄ oraz na wychowanie. W paĹstwie Unii Europejskiej z najwyĹźszym odsetkiem dzieci porzuconych. Alessandra Stoppa, fot. Alexandrina Kiss Madalina ma 16 lat, na rÄkach trzyma rocznÄ cĂłreczkÄ, a pod sercem nosi drugÄ . PozostaĹa czwĂłrka dzieci to jej rodzeĹstwo. MaĹo mĂłwi, uĹmiecha siÄ tylko, spuszczajÄ c wzrok, pomalowaĹa usta szminkÄ . MĂłwi, Ĺźe wszystko w porzÄ dku, Ĺźe czujÄ siÄ dobrze, w baraku, ktĂłry podobnie jak pozostaĹe, jest stertÄ blach, plastiku i kartonĂłw: dwoje starych drewnianych drzwi peĹni rolÄ sufitu, a podeszwy butĂłw sÄ poprzybijane do desek jako uszczelki. Nie rusza siÄ stÄ d i mimo Ĺźe jest taka mĹoda, uwaĹźa, Ĺźe nic nie jest w stanie zrobiÄ, ale âmiejmy nadziejÄ, Ĺźe jestâ jakaĹ przyszĹoĹÄ dla tych mniejszych. Siedem kilometrĂłw od centrum Cluj, drugiego co do wielkoĹci miasta w Rumunii, znajduje siÄ Pata Rat. Wysypisko Ĺmieci spowite ciszÄ i ostrym mroĹşnym powietrzem, z chmarÄ czarnych ptakĂłw krÄ ĹźÄ cych ponad nim. U stĂłp gĂłry Ĺmieci mieszka, tak jak Madalina, 350 osĂłb, caĹe rodziny, w namiotach i barakach: tutaj wszystko, nawet ziemia i ludzie, wydaje siÄ rozszarpane, tak jak Ĺmieci podnoszone przez zgarniarkÄ. Ludzie zbierajÄ szkĹo, plastik i Ĺźelazo, by je sprzedaÄ i zarobiÄ okoĹo 100 lei na dzieĹ (20 euro) â w najlepszym wypadku. Ĺnieg na razie tĹumi duszÄ cy odĂłr tego miejsca, peĹnego bezpaĹskich psĂłw i dzieci w kaĹźdym wieku, o piÄknych i brudnych buziach. Starsze majÄ nadziejÄ, Ĺźe ktoĹ je zauwaĹźy, gdy w bĹocie robiÄ fikoĹki na zniszczonym materacu. Madalina dziÄkuje pracownikom socjalnym, Ĺźe nas tu przyprowadzili, poniewaĹź âoni pomogÄ naszym dzieciomâ. Pata Rat jest jednym z miejsc, w ktĂłrych dziaĹa FDP-ProtagoniĹti ĂŽn educaĹŁie, rumuĹska organizacja poĹźytku publicznego, powstaĹa 20 lat temu; jej historiÄ naznaczyĹo spotkanie z dzieÄmi znalezionymi w sierociĹcu w Vidrze, na peryferiach Bukaresztu, w sierpniu 1998 roku. Tymi samymi, ktĂłre kilka miesiÄcy temu na prywatnej audiencji poruszyĹy papieĹźa Franciszka swoimi pytaniami (zob. âĹladyâ 1/2018). WĹrĂłd projektĂłw stowarzyszenia znajduje siÄ takĹźe projekt w Pata Rat, gdzie majÄ swĂłj oddziaĹ w kontenerze. Trudno jest im opowiedzieÄ ludziom o swojej pracy: âJedyny sposĂłb to przyjechaÄ i zobaczyÄ. PoniewaĹź to jest inny Ĺwiatâ â mĂłwi Simona Carobene, dyrektorka FDP. Razem z niÄ sÄ odpowiedzialna Alexandrina oraz dwĂłch mĹodych pracownikĂłw socjalnych, Ana i Angel, ktĂłrzy pracujÄ âw terenieâ. Dla wiÄkszoĹci to miejsce nie istnieje; jeĹli prasa o nim mĂłwi, robi to, traktujÄ c je jako problem ekologiczny. Oni natomiast kaĹźdego ranka zbierajÄ w kontenerze najmĹodsze dzieci z wysypiska, przygotowujÄ im Ĺniadanie i robiÄ razem najprostsze rzeczy: bawiÄ siÄ, uczÄ uĹźywaÄ wody, myÄ siÄ, ubieraÄ, spaÄ.
Potrzeba czasu. DwadzieĹcia minut drogi stÄ d samochodem znajduje siÄ przedszkole, gdzie zawoĹźÄ nieco starsze dzieci. Jest to specjalne przedszkole prowadzone wspĂłlnie z gminÄ : âDo tych zwykĹych przedszkoli dzieci nie zostaĹyby przyjÄteâ â mĂłwi Alexandrina. Na poczÄ tku wychowawczynie pĹakaĹy, gdy widziaĹy reakcje zszokowanych dzieci, ktĂłre przychodziĹy tu z wysypiska Ĺmieci. Wszystko zostaĹo pomyĹlane na miarÄ ich potrzeb, od programu spania, poniewaĹź zasypiaĹy przy posiĹkach, po pralniÄ: na poczÄ tku zakĹadaĹy im czyste ubrania, a te pokryte skorupÄ brudu wkĹadaĹy do siatek, Ĺźeby zabraĹy je do domu. Ale byĹo to upokarzajÄ ce, dlatego teĹź zakupiono pralki przemysĹowe: piorÄ i suszÄ ich odzieĹź i oddajÄ czystÄ . âNie jest niczym pewnym to, Ĺźe rodzice zaufajÄ i zrozumiejÄ wartoĹÄ szkoĹy dla dzieci â kontynuuje Alexandrina. â Na poczÄ tku chodziliĹmy co rano od domu do domu, by na nowo ich przekonaÄ, teraz to matki same przyprowadzajÄ dzieci do autobusuâ. Angel mĂłwi, Ĺźe wydaje siÄ to paradoksalne, ale wieczorem idzie do domu wypoczÄty: âTa praca czyni mnie bardziej ludzkim. Pomaga mi widzieÄ rzeczy takimi, jakie one sÄ , nie mieÄ roszczeĹâ. AnÄ do dalszych dziaĹaĹ popycha âwidok tego, jak te dzieci na mnie patrzÄ . SÄ do nas tak bardzo przywiÄ zane, poniewaĹź spÄdzamy z nimi czasâ, i mĂłwi dobitnie: âOne potrzebujÄ czasuâ. Alexandrina dodaje: âTrzeba byÄ wytrwaĹym w wychowywaniu. Trzeba pracowaÄ nad wspĂłlnotÄ , nie szukaÄ barbarzyĹskich rozwiÄ zaĹâ, od tych najrozsÄ dniejszych po najokrutniejsze pomysĹy ludzi, ktĂłrzy proponujÄ sterylizacjÄ. âRezultaty byÄ moĹźe zobaczymy za 10 lat, a moĹźe my wcale ich nie zobaczymy, ale bez wychowania nic siÄ nie zmieniaâ.
Marzenia. Wychowanie jest tym samym powolnym i nieprzewidywalnym wyzwaniem w przypadku dzieci spotkanych w sierociĹcu w Vidrze 20 lat temu. W ciÄ gu caĹego tego czasu ich potrzeba zmodyfikowaĹa pracÄ organizacji: trudne poszukiwanie biologicznych rodzin, rodzinne domy dziecka, rodziny zastÄpcze, zakĹad pracy, nabycie mieszkaĹ, w ktĂłrych mogliby zamieszkaÄ, gdy stajÄ siÄ doroĹli. NiektĂłrzy majÄ dzieci i bardzo trudno jest im znaleĹşÄ pracÄ oraz mieszkanie do wynajÄcia: sÄ naznaczeni kruchoĹciÄ i niepeĹnosprawnoĹciÄ , a ludzie patrzÄ na nich podejrzliwie. Oni natomiast powoli dorastajÄ i stajÄ siÄ niezaleĹźni. Carmen jest pracownikiem socjalnym. Wspomina, Ĺźe poznaĹa ich, gdy byli juĹź duzi. âByli zbuntowani, ale wciÄ Ĺź na coĹ czekaliâ. Codziennie przychodzili do biura: âCo dzisiaj robimy?â. To ich oczekiwanie zmieniĹo jÄ , sprawiĹo, Ĺźe zaczÄĹa pragnÄ Ä dla nich wciÄ Ĺź coraz wiÄcej. âJesteĹmy wielkÄ rodzinÄ â â mĂłwi. Tu, gdzie rozpad rodziny ciÄ gnie siÄ przez pokolenia, problem jest stary jak rozbicie wiÄzi przez reĹźim, kiedy zbyt ubodzy rodzice pozostawiali dzieci paĹstwu, ktĂłre udawaĹo, Ĺźe je wychowa. âDzisiaj ubĂłstwo dotyczy przede wszystkim relacji â mĂłwi Simona. â Brakuje zaufania. Rumunia wciÄ Ĺź zajmuje pierwsze miejsce wĹrĂłd paĹstw Unii Europejskiej pod wzglÄdem liczby porzuconych dzieci: dane mĂłwiÄ o 57 tysiÄ cach, z ktĂłrych 20 tysiÄcy przebywa w sierociĹcach. Co roku tysiÄ c dzieci zostaje opuszczonych tuĹź po urodzeniu. A okoĹo 19 tysiÄcy to ÂŤbiaĹe sierotyÂť, ktĂłrych obydwoje rodzice wyemigrowali. CoĹ niewyobraĹźalnego w europejskim kraju, na dodatek szybko siÄ rozwijajÄ cym. Ale korzenie wyniszczenia siÄgajÄ gĹÄboko i problem nie zostanie rozwiÄ zany przy pomocy ĹrodkĂłw pieniÄĹźnych. SierociĹce sÄ skandalem dla Europy, ktĂłra domaga siÄ ich zamkniÄcia, brakuje jednak wsparcia dla rodzin: oferuje siÄ pomoc bez Ĺźadnej propozycji wychowawczej. W gĹĂłwnej siedzibie FDP w Bukareszcie spotykamy niektĂłre z 20 zatrudnionych tutaj osĂłb. Dla nich ta praca jest âĹźyciowym doĹwiadczeniemâ, powtarzajÄ to wielokrotnie, i dlatego teĹź wszyscy zgodzili siÄ na zatrudnienie w niepeĹnym wymiarze godzin (ĹÄ cznie z dyrektorkÄ ). Trudno jest przetrwaÄ organizacji poĹźytku publicznego, zwĹaszcza jeĹli podejmie decyzjÄ o zaprzestaniu korzystania ze ĹrodkĂłw pochodzÄ cych z Unii Europejskiej: âCzÄsto projekty nie odpowiadaĹy rzeczywistoĹci â wyjaĹnia Simona. â Ale przede wszystkim wymagaĹy poziomu organizacyjnego i biurokratycznego, ktĂłry zajmowaĹ â obliczyliĹmy to â okoĹo 40% czasu, ktĂłry moĹźna byĹo spÄdziÄ z osobami, dla ktĂłrych pracujemyâ. âPrzebywanie zâ jest istotÄ ich metody. Dlatego wiÄc wolÄ ryzykowaÄ i pracowaÄ, otrzymujÄ c pieniÄ dze z prywatnych donacji oraz innych sporadycznych ĹşrĂłdeĹ: âTa decyzja uruchamia sieÄ pomocy, poniewaĹź potrzeba angaĹźuje bardziej zarĂłwno nas, jak i rzeczywistoĹÄ wokĂłĹ, od instytucji po pojedyncze osobyâ. Dla niej jest to decydujÄ ca sprawa: âDziaĹaÄ razem z innymi: nie byÄ autoreferencyjnymi w kwestii pracy. To otwiera niewyobraĹźalne horyzonty. Poza tym zawsze coĹ siÄ wydarzaâ. Nieoczekiwana donacja albo zaprzyjaĹşnione wĹoskie maĹĹźeĹstwo, ktĂłre z okazji 25. rocznicy Ĺlubu zamiast ĹwiÄtowaÄ, pĹaci za wynajem mieszkania dla jednej z ich rodzin. Adi jest administratorem, ale jego zwiÄ zek z FDP rozpoczÄ Ĺ siÄ, kiedy z ĹźonÄ Gabi mieszkaĹ w jednym z rodzinnych domĂłw dziecka dla mĹodzieĹźy z Vidry. âPrzy nich nauczyliĹmy siÄ odpowiadaÄ, doroĹliĹmyâ. Dorin natomiast jest psychologiem, zajmuje siÄ projektem wspieranym przez FundacjÄ Real Madryt: piĹka noĹźna jako narzÄdzie rozwoju oraz wĹÄ czenia spoĹecznego dla 65 chĹopcĂłw, ktĂłrych rodzice przebywajÄ w wiÄzieniu, sÄ chorzy albo ubodzy. Idziemy ich odwiedziÄ w Faur, na obszarach poindustrialnych, gdzie na dawnych terenach kolejowych wyrosĹy domy i baraki. Prawie wszyscy rodzice to analfabeci, a ich najwiÄkszym marzeniem jest to, by dzieci mogĹy siÄ uczyÄ. NajwiÄkszym marzeniem dzieci natomiast jest zostanie piĹkarzami. âUczymy ich, Ĺźe zawsze muszÄ mieÄ ÂŤplan BÂťâŚâ â mĂłwi z czuĹoĹciÄ Dorin. Elvira i Gheorghe wpuszczajÄ nas do walÄ cej siÄ chatki, w ktĂłrej mieszkajÄ z czwĂłrkÄ dzieci. NajmĹodszy Ionut uĹmiecha siÄ nieĹmiaĹo, chodzÄ c boso po klepisku: on ma problem z nogÄ , tata opuchliznÄ na twarzy, a mama przepuklinÄ, ale sÄ bez ubezpieczenia zdrowotnego i nie idÄ do szpitala, poniewaĹź nie majÄ âodpowiednich ubraĹâ. Toczy siÄ rozmowa z nimi, jak moĹźna by rozwiÄ zaÄ ten problem. W ten sposĂłb treningi piĹki noĹźnej sÄ dla tych rodzin poczÄ tkiem wiÄzi z Dorin, ktĂłra obejmuje wszystko: zdrowie, pracÄ, relacjÄ miÄdzy nimi. Nieco dalej Florin i Maria z dzieÄmi AndreÄ i Cristianem (wszyscy ĹpiÄ w jednym Ĺóşku) opowiadajÄ o dĹugach i o dwĂłch miesiÄ cach, w czasie ktĂłrych nie posyĹali dzieci do szkoĹy, poniewaĹź nie miaĹy nic na drugie Ĺniadanie. A nastÄpnie o ânajwiÄkszej radoĹciâ, o wycieczce najstarszego syna do Madrytu dziÄki projektowi piĹkarskiemu.
Wesele Aliny. SÄ to ubogie rodziny, ale nigdy nie porzuciĹyby swoich dzieci. Maria jest mamÄ dwĂłjki dzieci, ktĂłre juĹź jÄ przerosĹy. Cierpi na karĹowatoĹÄ, one sÄ opóźnione umysĹowo, wychowuje je sama. Ĺťeby sobie poradziÄ, wpadĹa w nieciekawe towarzystwo, ale dziÄki FDP oraz gronu wolontariuszy wyszĹa z niego. TowarzyszÄ jej od trzech lat. âZmieniĹam siÄ caĹkowicie â mĂłwi zadowolona, opierajÄ c siÄ o zĹźartÄ przez rdzÄ pralkÄ, postawionÄ obok Ĺóşka. â Nie z punktu widzenia materialnego, ale tego, jak siÄ czujÄ. CzujÄ siÄ pewna, Ĺźe mogÄ iĹÄ naprzĂłd w Ĺźyciuâ. ByĹym sierotom jest o wiele trudniej byÄ ojcami i matkami. Czasem z zazdroĹci, ktĂłra wybucha, poniewaĹź ich wĹasne dzieci majÄ to, czego oni nie mieli. Ale potem spotykamy CostikÄ, ktĂłry w listopadzie oĹźeniĹ siÄ z AlinÄ . Na zdjÄciu z wesela wyglÄ dajÄ jak dwoje dzieci przebranych za dorosĹych. Pozostali niewysocy, poniewaĹź ten, kto zostaje porzucony, nie roĹnie. Alina, ktĂłra jest dotkniÄta niepeĹnosprawnoĹciÄ , teraz spodziewa siÄ dziecka. âAlina byĹa jednÄ z najbardziej podenerwowanych osĂłb, jakie znaĹam â mĂłwi Simona â ale Costika jÄ pokochaĹ i zaczÄĹa siÄ zmieniaÄ. NaprawdÄ wiele zawdziÄczam tym mĹodymâ. Przypomina sobie, w jaki sposĂłb patrzyĹ na nich PapieĹź: âZnaĹ ich lepiej ode mnieâ. Stefy nie udaĹo siÄ pojechaÄ do PapieĹźa. Jej choroba zaostrzyĹa siÄ. ZmarĹa 23 stycznia, z zawieszonym na szyi róşaĹcem, ktĂłry pobĹogosĹawiĹ dla niej Franciszek. âPod koniec byĹa tak wdziÄczna â opowiada Simona â ona, ktĂłra przez caĹe Ĺźycie byĹa zagniewanaâ. Nie miaĹa nikogo, tylko matkÄ, ktĂłra przebywa w wiÄzieniu za zabĂłjstwo ojca. MusiaĹa byÄ przewijana 2-3 razy na godzinÄ, ale tutaj pielÄgniarze robiÄ to tylko za ĹapĂłwkÄ. âDlatego czuwaliĹmy przy niej w nocy. Jednak kiedy umieraĹa, nie pozwalano nam do niej wejĹÄ: ÂŤJesteĹcie dla niej nikimÂť â mĂłwiono namâ. Nie chciano nawet wydaÄ im jej ciaĹa, ktĂłre skoĹczyĹoby we wspĂłlnym dole. âPracowaliĹmy dzieĹ i noc, by dostarczyÄ caĹÄ dokumentacjÄ udowadniajÄ cÄ naszÄ wiÄĹş z niÄ â. Z pomocÄ wielu osĂłb udaĹo im siÄ zrobiÄ jej pogrzeb. âMusieliĹmy walczyÄ â opowiada Iulia, pracownik socjalny â ale ten fakt nauczyĹ nas potrzeby, ktĂłra tu zaistniaĹa: przygotowaÄ siÄ do towarzyszenia przy Ĺmierci, Ĺźeby ludzie nie byli sami i mogli mieÄ godny pochĂłwekâ.
UsiĹowania. âZanosiÄ Ĺźycie tam, gdzie jest ĹmierÄ. To czyni Jezusâ â powiedziaĹ im PapieĹź. A na pytanie, ktĂłre doprowadziĹo go do Ĺez (âDlaczego spotkaĹ nas taki los?â), odpowiedziaĹ: âÂŤDlaczegoÂť jest spotkaniem, ktĂłre uzdrawia, ktĂłre jest objÄciem uzdrowieniaâ. Ten, kto cierpi, cierpi bardzo, jeszcze bardziej poszukuje natychmiastowej ulgi, ktĂłra usunÄĹaby gĹÄboki bĂłl. I to czyni mĹodzieĹź ânieprzewidywalnymiâ oraz sprawia, Ĺźe âtak potrzebny jest czasâ â mĂłwi Simona. Czas bez terminĂłw, bez bilansĂłw, poĹrĂłd bezinteresownoĹci. Przypomina sobie przyjaciĂłĹkÄ, ktĂłra sĹyszÄ c opowieĹÄ o jej âironicznych usiĹowaniachâ, powiedziaĹa jej: âDlaczego mĂłwisz ÂŤironiczne usiĹowaniaÂť? Jest juĹź wszystko. Tak jak spojrzano na ciebie, tak samo ty patrzysz na nich. NiezaleĹźnie od tego, jakÄ przybierze to postaÄâ. |