Menu strony Strona główna Śladów
   
Ślady > Archiwum > 2018 > maj / czerwiec

Ślady, numer 3 / 2018 (maj / czerwiec)

Pierwszy Plan. Młodzi

Pęknięcie i piękno

W Wielkanoc pięć tysięcy uczniów ze szkół średnich wzięło udział w Triduum Gioventù Studentesca. By zadać swoje pytania, wysłali 250 zapytań. Oto fragmenty niektórych z nich. Są fotografią ich serc, pośród oczekiwań, nadziei, trudów. Oraz odkryciem, że „to coś, czego zawsze brakuje”, nie jest przekleństwem.


W moim życiu koniec końców wszystko się układa, a jednak często ogarnia mnie dogłębny smutek, który doprowadza mnie także niespodziewanie do płaczu i którego powodu nie potrafię wytłumaczyć. A więc staram się na próżno rozproszyć, żeby nie skulić się jak jeż, tak jak to jest w przypadku większości rzeczy, które mnie niepokoją, na przykład wybór studiów. Czuję się głupia, ponieważ nie rozumiem, co się dzieje; ponieważ wydaje mi się, że niczym się nie interesuję i nawet jeśli coś mnie zafascynuje, potem nigdy niczego nie pogłębiam i pozwalam, by dominowało nade mną lenistwo. Nie mogę przestać dostrzegać tylko moich błędów, nigdy się sobie nie podobam oraz często czuję się samotna i potrzebująca miłości, mimo że zdaję sobie sprawę, że otaczają mnie przyjaciele oraz kochające mnie osoby. Jak gdyby moje życie było w zawieszeniu; jakbym czekała na coś, czemu poświęcę całą moją uwagę, mimo że nie potrafię jeszcze powiedzieć z pewnością, co to jest ani kto.

Benedetta, Katania

 

Chciałabym świata na moją miarę. Ten świat naprawdę jest zbyt dziwny. A może to ja jestem dziwna? Dziwne są osoby, najpierw śmieją się z tobą, a potem na ciebie pokrzykują. Żartuje się i rozmawia, owszem, ale potem? Chciałabym móc robić wszystko i robić to dobrze, ale jest to niemożliwe, poza zasięgiem moich możliwości. Czasem czuję się bezużyteczna, być może taka jestem w niektórych sytuacjach. Kto wie, ile razy inni mnie obmawiali, kto wie, jak często mnie osądzają? Ale jaka jest tego przyczyna? Dlaczego tak się zachowujemy? Co pozostaje tak naprawdę?

Czasem nie znoszę nawet moich najlepszych przyjaciółek: są dni, kiedy chciałabym zniknąć i katapultować się na inną planetę, by po prostu wydostać się z tego pancerza niepewności, który mnie otacza. Czy znajdę kogoś, kto tak jak w piosence Mumford & Sons, użyje swojej „bloody part”, swojej krwawiącej rany, by go zniszczyć?

Ester, Brindisi

 

Być może tym, co pozostaje mi na tej pustyni, to krzyk, dramatyczna prośba, by ta melancholia, jedyna rzecz, którą znajduję, stała się drogą mojego życia. Chcę absurdalnie prosić, by ta melancholia trwała, by się pogłębiała, ponieważ wiem, że gdyby jej nie było, brakowałoby mi jej, ponieważ wiem, że jest jedynym prawdziwym, jasnym punktem w moim sercu. Mimo że wszystko mnie zdradza, mimo że czuję, że wszystko mi się wymyka, jak opisują to Twenty One Pilots w Addict with A Pen: „Piasek przeleci mi przez palce, a woda wyschnie”, czekam na coś, co mnie podniesie i wyciągnie do mnie rękę, albo lepiej: na Kogoś, jak śpiewają dalej: „Słyszysz, jak krzyczę, ojcze, / a ja zamarzam tu, płacząc, / a więc obmyj mnie twoją wodą”. Mimo że boję się końca, ograniczeń, mnie samej, ciszy, ciemności i tego wszystkiego, co zagraża mojej kruchości, nie mogę teraz nie zaryzykować tego wszystkiego, czym jestem, by prosić o drogę i miejsce, kochające ograniczenie, pęknięcie, zranienie, którym jestem.

Elena, Macerata

 

Wróciłem pamięcią do wcześniejszych lat sprzed mojego spotkania, czyli do momentu, w którym po raz pierwszy poczułem się naprawdę kochany, zrozumiany, chciany; do momentu, w którym po raz pierwszy poczułem się Alessandro dzięki oczom pewnej nauczycielki, która powiedziała mi: „Twoje serce jest większe od twoich błędów”. Przed tym spotkaniem bardzo lubiłem się wygłupiać, zdradzałem przyjaciół i dziewczyny; ale czegokolwiek bym nie robił, od stosunków seksualnych po „destrukcyjne soboty”, czułem, że zawsze czegoś brakowało, i to odczucie było tak silne, że zwyciężało wszystko, było i jest ponad wszystkim. Moje serce, teraz kiedy się nad tym zastanawiam, było przepełnione tym brakiem. Próbowałem go ignorować, robiąc inne głupoty, ale wciąż wracał, dominował nade mną. Pomimo wszystkiego. Moje serce potrzebowało być kochanym, potrzebowało być preferowanym. Spotkanie, o którym wspomniałem, sprawiło, że ukazało się to pragnienie mojego serca, którego nie mogłem już dalej ignorować.

Alessandro, Rzym

 

Dwa lata temu zakochałem się w najbardziej wyjątkowej dziewczynie na świecie. Ta miłość była dla mnie najwspanialszym, a zarazem najbardziej wyniszczająco bolesnym doświadczeniem, jakie kiedykolwiek przeżyłem, ponieważ ta miłość nie tylko jest nieodwzajemniona, ale ta dziewczyna jest zakochana w innym chłopaku. Sprzeczność między tym moim uczuciem a niemożliwością jego zrealizowania sprawiała i sprawia mi wielki ból; to cierpienie jest winne całemu mojemu smutkowi i niepokojowi. Ale w momencie jasności umysłu, albo lepiej: w momencie, w którym spojrzałem na samego siebie i moje nieskończenie szczere pragnienie szczęścia, uświadomiłem sobie, że nawet gdyby została mi ona podarowana, nie byłbym szczęśliwy. Mimo całej mojej miłości do niej i całego piękna, które odczuwam w miłości do niej, nawet ona by mi nie wystarczyła. Zranienie, które mam, pustka, którą odczuwam, potrzebują czegoś nieskończonego, żeby zostały zapełnione. Sprowadzenie ich do nieodwzajemnionej miłości do tej dziewczyny było tylko próbą zredukowania do czegoś ograniczonego czegoś, co z natury nie ma granic: braku, który często ponownie mi się ukazuje z wyniszczającą dramatycznością.

Autor znany Redakcji

 

Straciłem obydwoje dziadków. Pierwszy zmarł, gdy miałem 5 lat, na skutek ostrej białaczki, a drugi odszedł, gdy miałem 16 lat, ponieważ cierpiał na raka żołądka, którego nazwy nie umiem nawet wypowiedzieć. Ale tym razem nie chcę, by śmierć mojego dziadka spłynęła po mnie bez żadnej reakcji z mojej strony, z powodu lenistwa albo innych głupich motywów. Pytanie, na które nie potrafię znaleźć odpowiedzi, jest następujące: jak Bóg, który jest nam zawsze przedstawiany jako ten, który przynosi miłość i dobro, może nie robić nic, widząc umierającego człowieka, który nie ma nawet siły mówić ani podnieść się z łóżka, w którym przeżył ostatnie miesiące życia? Dlaczego pozwala na cały ten ból? Gdy rozmawiałem z przyjaciółmi i osobami dorosłymi, jedyne odpowiedzi, jakie otrzymałem, były następujące: „Jeśli Bóg tak chciał, na pewno był jakiś dobry powód”, albo: „Musisz spróbować zobaczyć, czy jest w tym coś dobrego”, albo coś w tym rodzaju, co dla mnie jest tylko bezużytecznymi próbami zamaskowania śmierci mojego dziadka przy pomocy nierealnych koncepcji. Jak mogę dostrzec dobro w śmierci i w cierpieniu?

Silvio, Mediolan

 

Zrozumiałam, że posiadanie w środku „pęknięcia” jest najpiękniejszą rzeczą na świecie, ponieważ to właśnie ono skłania mnie do patrzenia w swoje wnętrze… pozwala zrozumieć, czego chcę… że nie wolno nigdy się zadowalać… Ale fantastyczne jest to, że pęknięcia pozwalają mi zobaczyć inne cenne rzeczy, które są wokół i których bez tych pęknięć, być może, bym nie zauważyła. O ile wcześniej mówiłam, że nie chcę pęknięć, teraz mówię, że chciałabym mieć ich bardzo dużo. Żeby zrozumieć całe piękno życia.

Chiara, Salerno

 

W ostatnim czasie odkryłem, że jestem sam. Całkowicie. Nie dlatego, że moi przyjaciele nie są blisko mnie, jest to także pierwszy rok, kiedy naprawdę dobrze się czuję z kilkoma moimi kolegami z klasy (najwyższy czas po pięciu latach!), w domu, mimo że często jest mi trudno, czuję się dobrze, niedawno zostałem nawet wujkiem! Jednym słowem, każdy cierpi z powodu swoich problemów i wszyscy je mają, nie chcę robić z siebie ofiary. Wszyscy wiemy, co znaczy czuć się samotnym, fizycznie nie będąc samym, doświadczyliśmy tego przynajmniej jeden raz. Krótko mówiąc, wiemy, o czym mowa, chodzi o tę, co zwykle pustkę, o tę, co zwykle studnię bez dna, o to, co zwykle „pragnienie”, jak jesteśmy przyzwyczajeni mówić i słyszeć w Ruchu, którego nie można zaspokoić. Można powiedzieć, że jestem szczęśliwy z tego powodu, często mówię: „Jestem szczęśliwy, że jestem smutny”, ponieważ z biegiem lat, z całym koniecznym trudem, wreszcie zrozumiałem, że mój smutek jest największym bogactwem, że moje Wielkie (jak mówią inni) Pragnienie jest największym darem, jaki posiadam: nie pozwala mi zadowolić się niczym. To jest granica, której nie przekraczam i która już się nie przesuwa, ale mi nie wystarcza, wciąż nie wystarcza. Czy to prawda, że Chrystus zmartwychwstał? Albo znajdę odpowiedź, albo po co żyć na świecie? Albo znajdę odpowiedź, albo lepiej na tym zakończyć. Przynajmniej przestałbym cierpieć i naprawdę zweryfikowałbym, czy istnieje Ktoś, czy też nie.

Michele, Varese

 

Kochając wspólnotę, nauczyłam się kochać Chrystusa, służąc wspólnocie, chciałabym jeszcze lepiej umieć służyć Temu, któremu tak mało daję w ciągu moich dni, z powodu rozproszenia, słabości i kruchości. Chcę służyć jedynemu miejscu, w którym mogę powiedzieć bez lęku, że jestem zła, i dzięki temu być spokojna, pogodna, wiedząc, że moja nędza jest tym, co pozwoliło mi rozpoznać Tego, który jej zaradzi, to znaczy Boga, poprzez twarze przyjaciół.

Beatrice, Mediolan


Polska strona Ruchu CL   |   Kontakt z redakcją