Menu strony Strona główna Śladów
   
Ślady > Archiwum > 2018 > marzec / kwiecień

Ślady, numer 2 / 2018 (marzec / kwiecień)

Pierwszy Plan. Evangelii gaudium

Prymat radości

Uważna lektura EVANGELII GAUDIUM. By uchwycić istotę „programowego dokumentu” Franciszka. Oraz to, jakie mamy dzisiaj zadanie do spełnienia wobec wszystkich ludzi.

Ks. Stefano Alberto


Papież Franciszek wielokrotnie nazywał adhortację Evangelii gaudium „programowym dokumentem” swojego pontyfikatu, zapraszając wszystkich wiernych do jej lektury, medytacji i przyswojenia treści. Dlatego pięć lat po wyborze na Stolicę Piotrową, by spróbować zrozumieć to, jak zmienia się Kościół i jakiej przemiany domaga się od każdego z nas, warto przede wszystkim podjąć myśl przewodnią tego tekstu. Wspólna lektura pozwoli nam docenić głębię spojrzenia wiary oraz wierność Magisterium i Tradycji Kościoła, a zarazem nowość stanowiska potrafiącego uchwycić doniosłość wyzwań „epokowej zmiany”, której stawiamy czoła. Jest to najlepsza odpowiedź zarówno dla tych, którzy zgłaszają trudności związane z domniemaną doktrynalną „słabością” nauczania Papieża, jak i tych, którzy redukują jego doniosłość do pewnych częściowych konsekwencji socjologicznych i politycznych.

Adhortacja apostolska, opublikowana 24 listopada 2013 roku, jest owocem prac XIII Synodu Zwyczajnego Biskupów, zwołanego przez Benedykta XVI, który odbył się w Rzymie w październiku 2012 roku, zatytułowanego Nowa ewangelizacja dla przekazu chrześcijańskiej wiary. Dokument gromadzi wiele wypowiedzi ojców synodalnych, odczytując je ponownie w świetle Soboru, zwłaszcza konstytucji Lumen gentium i Dei Verbum, nauki Pawła VI, Jana Pawła II i Benedykta XVI.

Zasadniczy sens zawiera się juĹź w zdaniu wprowadzającym: „Radość Ewangelii napełnia serce i całe Ĺźycie tych, ktĂłrzy spotykają się z Jezusem. Ci, ktĂłrzy pozwalają, Ĺźeby ich zbawił, zostają wyzwoleni od grzechu, od smutku, od wewnętrznej pustki, od izolacji. Z Jezusem Chrystusem radość zawsze rodzi się i odradza”*.

Od samego początku rozbrzmiewa mocne zaproszenie skierowane do wszystkich chrześcijan, „niezaleĹźnie od miejsca i sytuacji, w jakiej się znajdują, by odnowili juĹź dzisiaj swoje osobiste spotkanie z Jezusem Chrystusem, albo chociaĹź podjęli decyzję, by być gotowymi na spotkanie z Nim, na szukania Go nieustannie kaĹźdego dnia. Nie ma powodĂłw, dla ktĂłrych ktoś mĂłgłby uwaĹźać, Ĺźe to zaproszenie nie jest skierowane do niego, poniewaĹź ÂŤnikt nie jest wyłączony z radości, jaką nam przynosi PanÂť. Pan nie zawiedzie tego, kto zaryzykuje, by uczynić mały krok w kierunku Jezusa. Przekona się wĂłwczas, Ĺźe On juĹź na niego czekał z otwartymi ramionami. Jest to sposobna chwila, by powiedzieć Jezusowi Chrystusowi: ÂŤPanie, pozwoliłem się oszukać, znalazłem tysiąc sposobĂłw, by uciec przed Twoją miłością, ale jestem tu znowu, by odnowić moje przymierze z Tobą. Potrzebuję Cię. Wybaw mnie ponownie, Panie, weĹş mnie w swoje odkupieńcze ramionaÂť. Jak dobrze powrĂłcić do Niego, gdy się pogubiliśmy! Powtarzam jeszcze raz z naciskiem: BĂłg nigdy nie męczy się przebaczaniem; to nas męczy proszenie Go o miłosierdzie”.

Radość rodzi się ze spotkania z Chrystusem, w ktĂłrym objawia się wciąż coraz większa miłość Boga. To właśnie jest pierwotna natura chrześcijaństwa. W dość znaczący sposĂłb, właśnie w początkowych fragmentach adhortacji, papieĹź Franciszek podejmuje incipit pierwszej encykliki Benedykta XVI: „Niezmordowanie będę powtarzał słowa Benedykta XVI, wprowadzające nas w serce Ewangelii: ÂŤU początku bycia chrześcijaninem nie ma decyzji etycznej czy jakiejś wielkiej idei, jest natomiast spotkanie z wydarzeniem, z Osobą, ktĂłra nadaje Ĺźyciu nową perspektywę, a tym samym decydujące ukierunkowanieÂť (Deus caritas est, 1)”.

„Jedynie dzięki temu spotkaniu â€“ lub ponownemu spotkaniu â€“ z miłością Bożą, ktĂłre przemienia się w  pełną szczęścia przyjaźń – nalega Franciszek – jesteśmy oswobodzeni z wyobcowanego sumienia i skoncentrowania się na sobie. Stajemy się w pełni ludzcy, gdy przekraczamy nasze ludzkie ograniczenia, gdy pozwalamy Bogu poprowadzić się poza nas samych, aby dotrzeć do naszej prawdziwej istoty. W tym tkwi ĹşrĂłdło działalności ewangelizacyjnej. Jeśli bowiem ktoś przyjął tę miłość przywracającą mu sens Ĺźycia, czyĹź moĹźe powstrzymać pragnienie przekazania jej innym?”.

Błędem byłoby pojmowanie misji chrześcijanina jako heroicznego osobistego zadania,  „poniewaĹź jest to przede wszystkim Jego dzieło, niezaleĹźnie od tego, co moĹźemy odkryć i pojąć. Jezus jest ÂŤpierwszym i największym głosicielem EwangeliiÂť (Paweł VI, Evangelii nuntiandi, 7). W kaĹźdej formie ewangelizacji prymat zawsze naleĹźy do Boga”.

„Wszyscy mają prawo przyjąć Ewangelię. Chrześcijanie mają obowiązek głoszenia jej, nie wykluczając nikogo, nie jak ktoś, kto narzuca nowy obowiązek, ale jak ktoś, kto dzieli się radością, ukazuje piękną perspektywę, wydaje upragnioną ucztę. Kościół nie rośnie przez prozelityzm, ale ÂŤprzez przyciąganie»” – przypomina Franciszek, cytując historyczne wystąpienie Benedykta XVI w Aparecidzie w 2007 roku. TakĹźe „Jan Paweł II zachęcił nas do uznania, Ĺźe ÂŤnaleĹźy troszczyć się Ĺźywo o przepowiadanieÂť skierowane do tych, ktĂłrzy stoją z dala od Chrystusa, ÂŤgdyĹź jest to pierwsze zadanie KościołaÂť (Redemptor missio, 34)”.

W ten sposób Franciszek w pięciu rozdziałach postanawia zaproponować kilka linii dla działalności misyjnej Kościoła.

 

Primerear. Reforma Kościoła wyruszającego na misje (rozdz. I, § 20-51)

Natychmiast wprowadza nas do jednego z tematĂłw najdroĹźszych jego sercu. Kościół, ktĂłry jest posłuszny misyjnemu poleceniu Jezusa, to Kościół wyruszający w drogę, to znaczy stanowiący „wspĂłlnotę misyjną uczniĂłw, ktĂłrzy podejmują inicjatywę, włączają się, towarzyszą, przynoszą owoc i Ĺ›więtują. ÂŤPrimerear â€“ to podjąć inicjatywę»: zechciejcie wybaczyć mi ten neologizm. WspĂłlnota ewangelizacyjna doświadcza, Ĺźe to Pan podjął inicjatywę, Ĺźe On sam nas umiłował (por. 1 J 4, 10) i dlatego wie, jak kroczyć naprzĂłd i dotrzeć na rozstaje drĂłg, by zaprosić wykluczonych. Ĺťyje niewyczerpalnym pragnieniem ofiarowania miłosierdzia, będącego owocem doświadczenia nieskończonego miłosierdzia Ojca i jego udzielającej się mocy”.

To wszystko wymaga głębokiego i ciągłego nawracania, „otwarcia na nieustanną reformę samego siebie ze względu na wierność Jezusowi Chrystusowi”, od ochrzczonego wiernego po PapieĹźa, to odnosi się takĹźe do sposobu komunikowania ewangelicznego przesłania: „Duszpasterstwo w kluczu misyjnym nie ma obsesji na punkcie niespĂłjnego  przekazu doktryn, ktĂłre prĂłbuje się narzucić. (…) Przepowiadanie skoncentruje się na tym, co istotne, na tym, co jest piękniejsze, większe, bardziej pociągające i jednocześnie bardziej potrzebne”.

Franciszek podejmuje tutaj kwestię wyjaśnienia Soboru dotyczącego pojęcia „hierarchii” prawd w katolickiej doktrynie, łącznie z nauczaniem moralnym: „Wszystkie prawdy objawione pochodzą z tego samego boskiego ĹşrĂłdła i naleĹźy wierzyć w nie z tą samą wiarą, ale niektĂłre z nich są waĹźniejsze, poniewaĹź wyraĹźają bardziej bezpośrednio istotę Ewangelii. W tym fundamentalnym rdzeniu jaśnieje piękno zbawczej miłości Boga objawionej w Jezusie Chrystusie, ktĂłry umarł i zmartwychwstał”.

Ewangelia, podkreśla PapieĹź, w pierwszej kolejności zaprasza nas, „byśmy odpowiedzieli Bogu, ktĂłry nas kocha i nas zbawia (…). To zaproszenie nie moĹźe być przysłonięte w Ĺźadnych okolicznościach! Wszystkie cnoty pozostają na słuĹźbie tej odpowiedzi miłości. Jeśli to zaproszenie nie jaśnieje mocno i pociągająco, moralnej budowli Kościoła grozi, Ĺźe stanie się zamkiem z papieru, a to jest naszym najgorszym niebezpieczeństwem”. Nigdy nie zostaje zagubiony realizm uwzględnienia tego, w jaki sposĂłb orędzie wcieli się w ludzkie ograniczenia: „Olbrzymie i szybkie zmiany kulturowe wymagają, abyśmy nieustannie zwracali uwagę na to, by starać się wyraĹźać odwieczne prawdy w języku pozwalającym dostrzec ich nieustanną nowość (…). Niekiedy wierni słuchając języka ściśle ortodoksyjnego, wynoszą coś całkowicie obcego autentycznej Ewangelii Jezusa Chrystusa, ze względu na język przez nich uĹźywany i rozumiany. Mając święty zamiar przekazania im prawdy o Bogu i człowieku, przekazujemy im w pewnych sytuacjach fałszywego boga lub ideał ludzki, ktĂłry naprawdę nie jest chrześcijański. W ten sposĂłb pozostajemy wierni jakiemuś sformułowaniu, ale nie przekazujemy istoty rzeczy. To jest najpowaĹźniejsze ryzyko”.

Dlatego Kościół „wyruszający w drogę” jest Kościołem, ktĂłrego drzwi są otwarte. „Wszyscy mogą w jakiś sposĂłb uczestniczyć w Ĺźyciu Kościoła; wszyscy mogą naleĹźeć do wspĂłlnoty, i nawet drzwi sakramentĂłw nie powinno się zamykać z byle jakich powodĂłw. Odnosi się to przede wszystkim do sytuacji, w ktĂłrej chodzi o ten sakrament, ktĂłry jest ÂŤbramą» â€“ o chrzest. (…) Jeśli cały Kościół przyjmuje ten misyjny dynamizm, powinien dotrzeć do wszystkich, bez wyjątku”.

Stąd docieramy do jednego z najbardziej znanych fragmentĂłw: „Wolę raczej Kościół poturbowany, poraniony i brudny, bo wyszedł na ulice, niĹź Kościół chory z powodu zamknięcia się i wygody kurczowego przywiązania do własnego bezpieczeństwa”.

 

Kontekst, w którym şyjemy: wyzwania i pokusy (rozdz. II, § 52-110)

Jakie jest realistyczne spojrzenie chrześcijanina, ktĂłry nie chce popaść w diagnostyczną przesadę albo w socjologiczne redukcje dotyczące „kontekstu, w ktĂłrym przychodzi nam Ĺźyć i działać”?

PrzeĹźywamy „epokową zmianę, historyczny przełom” – stwierdza PapieĹź. Mimo Ĺźe uznaje on sukcesy i postęp, ktĂłre przyczyniają się do dobrobytu osĂłb na róşnych polach, nie moĹźe w Ĺźadnym razem zapomnieć o tym, Ĺźe „większość mężczyzn i kobiet w naszych czasach Ĺźyje codziennie w niedostatku, rodzącym fatalne konsekwencje”.

Tutaj jego oskarĹźenie staje się mocne, jak oskarĹźenie proroka ze Starego Testamentu, w obliczu powagi zjawisk i nowych form bardzo często anonimowej władzy. I mĂłwi dobitnie „nie”. Przede wszystkim „nie” dla ekonomii wykluczenia: „Ta ekonomia zabija. (…) Samego człowieka uwaĹźa się za dobro konsumpcyjne, ktĂłre moĹźna uĹźyć, a potem wyrzucić”. Następnie „nie” dla nowego bałwochwalstwa pieniądza („Kryzys finansowy sprawia, Ĺźe  zapominamy, iĹź u jego początkĂłw tkwi głęboki kryzys antropologiczny: negacja prymatu istoty ludzkiej!”), dla „pieniądza, ktĂłry rządzi, zamiast słuĹźyć”, dla „nierĂłwności społecznej rodzącej przemoc”.

Tymczasem pośrĂłd aktualnych wyzwań, ktĂłrym misja Kościoła musi stawić czoła, Franciszek wspomina ataki na wolność religijną oraz nowe przypadki prześladowania chrześcijan: „Wyrządza to szkodę nie tylko Kościołowi, ale ogĂłlnie Ĺźyciu społecznemu”. Ponadto „proces sekularyzacji zmierza do sprowadzenia wiary i Kościoła do sfery prywatnej i wewnętrznej. (…) ÂŤ[Do] pewnej formy relatywizmu moralnego, (…) [ktĂłra] idzie w parze, nie bez sprzeczności, z zaufaniem do absolutnych praw jednostki. W tej wizji Kościół jest postrzegany, jakby promował szczegĂłlne uprzedzenia i ingerował w  wolność indywidualną»”.

Jako dzieci swojej epoki takĹźe chrześcijanie znajdują się pod wpływem dominującej kultury, a przez to często w swoim byciu i działaniu są warunkowani przez pokusy. W ten sposĂłb „taki kształt przybiera największe zagroĹźenie, jakim ÂŤjest szary pragmatyzm codziennego Ĺźycia Kościoła, w ktĂłrym pozornie wszystko postępuje normalnie, podczas gdy w rzeczywistości wiara się wyczerpuje i stacza w miernotę» (Ratzinger)”.

Zamiast jednak ulec „jałowemu pesymizmowi”, trzeba nieustannie odkrywać na nowo „nowe relacje stworzone przez Jezusa Chrystusa”. Chrześcijański ideał „będzie zawsze wzywał do przezwyciężania podejrzliwości, nieustannej nieufności, obawy przed utratą prywatności, postaw obronnych, jakie narzuca nam dzisiejszy świat. (…) Ewangelia zawsze nas zachęca do podejmowania ryzyka spotkania z obliczem drugiego człowieka, z jego fizyczną obecnością stawiającą pytania, z jego cierpieniem i prośbami, z jego zaraĹşliwą radością, stale ramię w ramię. (…) Syn BoĹźy przez swoje wcielenie zachęcił nas do rewolucji czułości”. Bardziej niĹź przed ateizmem „stajemy przed wyzwaniem, by właściwie odpowiedzieć na pragnienie Boga u wielu ludzi, by nie starali się ugasić go przez propozycje alienujące, lub przez Jezusa Chrystusa bez ciała, bez zaangaĹźowania na rzecz drugiego człowieka”.

Przeciwnie, uleganie duchowej światowości, „kryjącej się za pozorami religijności, a nawet miłości Kościoła”, oznacza ostatecznie „szukanie ÂŤwłasnego poĹźytku, a nie â€“ Chrystusa JezusaÂť (Flp 2, 21)”.

PośrĂłd moĹźliwych form tej światowości Franciszek wskazuje dwie: zafascynowanie gnostycyzmem, „wiarę zamkniętą w subiektywizmie, gdzie liczy się jedynie określone doświadczenie albo zbiĂłr idei czy informacji, ktĂłre â€“ jak się sądzi â€“ przynoszą otuchę i oświecenie, ale gdzie podmiot ostatecznie zostaje zamknięty”; oraz „prometejski neopelagianizm ludzi, ktĂłrzy w ostateczności liczą tylko na własne siły i stawiają siebie wyĹźej od innych, poniewaĹź zachowują określone normy (…). W Ĺźadnym z tych przypadkĂłw nie ma prawdziwego zainteresowania ani Jezusem Chrystusem, ani teĹź innymi ludĹşmi”.

 

Kościół jako całość Ludu BoĹźego, ktĂłry ewangelizuje (rozdz. III, § 111-176) 

PapieĹź zatrzymuje się na podmiocie ewangelizacji, na Kościele, ktĂłry „jest czymś więcej niĹź instytucją ukonstytuowaną i hierarchiczną. Jest on przede wszystkim ludem zmierzającym ku Bogu”. Istotnie „zbawienie ofiarowane nam przez Boga jest dziełem Jego miłosierdzia. Nie ma takiego ludzkiego działania, niezaleĹźnie od tego jak mogłoby być dobre, przez ktĂłre moglibyśmy zasłuĹźyć na tak wielki dar. (…) Wyraził to trafnie Benedykt XVI, otwierając refleksje Synodu: ÂŤZawsze trzeba pamiętać, Ĺźe pierwsze słowo, prawdziwa inicjatywa, prawdziwe działanie pochodzi od Boga, i tylko wtedy, gdy włączamy się w tę Bożą inicjatywę, tylko gdy usilnie prosimy o tę Bożą inicjatywę, my rĂłwnieĹź moĹźemy stać się â€“ z Nim i w Nim â€“ ewangelizatorami»”.            

Następnie owo zbawienie, „dokonywane przez Boga i radośnie głoszone przez Kościół, jest dla wszystkich”. Dlatego „Kościół powinien być miejscem bezinteresownego miłosierdzia, w ktĂłrym wszyscy mogą się czuć przyjęci, kochani, w ktĂłrym mogą doświadczyć przebaczenia i być zachęceni do Ĺźycia zgodnego z Ewangelią”.       Franciszek zaprasza nas następnie do ciągłego odkrywania na nowo egzystencjalnej doniosłości chrztu św.: „Na mocy otrzymanego chrztu kaĹźdy członek Ludu BoĹźego stał się uczniem-misjonarzem (…). KaĹźdy chrześcijanin jest misjonarzem w takiej mierze, w jakiej spotkał się z miłością Boga w Chrystusie Jezusie”. Doświadczenie spotkania z Chrystusem komunikuje się w Ĺźyciu we wciąż nowych spotkaniach, od osoby do osoby. Działanie Ducha Chrystusa w kaĹźdym ochrzczonym wzbogaca się takĹźe poprzez dar róşnych charyzmatĂłw służących ewangelizacyjnej komunii: „Nie są one zamkniętą w sobie spuścizną, powierzoną jakiejś grupie, aby jej strzegła. Chodzi raczej o dary Ducha włączone w ciało Kościoła, skierowane ku centrum, ktĂłrym jest Chrystus, skąd się rozchodzą jako bodziec dla ewangelizacji”.             

Dla Franciszka zasadniczą rzeczą jest to, by głoszenie Chrystusa pokazywało, iĹź „wierzyć w Niego i iść za Nim jest nie tylko rzeczą prawdziwą i sprawiedliwą, ale takĹźe piękną, zdolną napełnić Ĺźycie nowym blaskiem i głęboką radością”.

 

Wymiar społeczny ewangelizacji (rozdz. IV, § 177-261)

Franciszek wychodzi od stwierdzenia, Ĺźe głoszenie Ewangelii „posiada nieuchronnie treść społeczną: w samym sercu Ewangelii znajduje się Ĺźycie wspĂłlnotowe i zaangaĹźowanie się na rzecz innych. Treść pierwszego przepowiadania ma natychmiastową reperkusję moralną, ktĂłrej centrum jest miłość”. I jeszcze: „Nikt nie moĹźe od nas żądać, abyśmy spychali religię w tajemniczą przestrzeń wewnętrzną człowieka (…). Autentyczna wiara â€“ ktĂłra nie jest nigdy wygodna ani indywidualistyczna â€“ zawsze pociąga za sobą głębokie pragnienie zmiany świata”.

Papież Franciszek koncentruje się na dwóch ważnych kwestiach, które jego zdaniem są zasadnicze w obecnym momencie historii: włączenie społeczne ubogich; pokój i dialog społeczny.

1. Włączenie społeczne ubogich. Troska o integralny rozwĂłj najbardziej opuszczonych w społeczeństwie wypływa „z naszej wiary w Chrystusa, ktĂłry stał się ubogim, będąc zawsze blisko ubogich i wykluczonych”, zaraz przypomina: „W sercu Boga jest szczegĂłlne miejsce dla ubogich, On sam bowiem ÂŤstał się ubogimÂť (2 Kor 8, 9)”. Nie tylko: „Cała droga naszego odkupienia naznaczona jest ubogimi. Zbawienie to dotarło do nas dzięki wypowiedzianemu ÂŤtakÂť pokornej dziewczyny z małego kraju, zagubionego na peryferiach wielkiego imperium. (…) Uginających się pod brzemieniem cierpienia, dotkniętych ubĂłstwem zapewnił, Ĺźe BĂłg nosi ich w głębi swego serca: ÂŤBłogosławieni [jesteście] ubodzy, albowiem do was naleĹźy krĂłlestwo BoĹźeÂť (Łk 6, 20); utoĹźsamił się takĹźe z nimi: ÂŤBo byłem głodny, a daliście mi jeść», i nauczał, Ĺźe miłosierdzie względem nich jest kluczem do nieba (por. Mt 25, 35n)”.

Stąd zasadnicze spostrzeĹźenie: „Dla Kościoła opcja na rzecz ubogich jest bardziej kategorią teologiczną niĹź kulturową, socjologiczną, polityczną czy filozoficzną. BĂłg uĹźycza im ÂŤswego pierwszego miłosierdziaÂť (Jan Paweł II). Ta BoĹźa preferencja ma konsekwencje w Ĺźyciu wiary wszystkich chrześcijan, wezwanych do tego, by mieć ÂŤte same uczucia co JezusÂť (por. Flp 2, 5). Inspirując się nią, Kościół dokonał opcji na rzecz ubogich, pojmowanej jako ÂŤspecjalna forma pierwszeństwa w praktykowaniu miłości chrześcijańskiej (…). Dlatego pragnę Kościoła ubogiego dla ubogich. Oni mogą nas wiele nauczyć. OprĂłcz uczestnictwa w sensus fidei, dzięki własnym cierpieniom znają Chrystusa cierpiącego. Trzeba, abyśmy wszyscy pozwolili się przez nich ewangelizować. (…) Jesteśmy wezwani do odkrycia w nich Chrystusa, do uĹźyczenia im naszego głosu w ich sprawach, ale takĹźe do bycia ich przyjaciółmi, słuchania ich, zrozumienia ich i przyjęcia tajemniczej mądrości, ktĂłrą BĂłg chce nam przekazać przez nich”.

Owa uwaga zostaje takĹźe skierowana na nowe formy ubĂłstwa, „w ktĂłrych powinniśmy rozpoznać cierpiącego Chrystusa”: „Bezdomni, narkomani, uchodĹşcy, ludy tubylcze, coraz bardziej samotne i opuszczone osoby w podeszłym wieku itd. Migranci (…), dzieci mające się narodzić”, ktĂłre „są (…) najbardziej bezbronne i niewinne ze wszystkich”. Godność „kaĹźdej osoby ludzkiej oraz dobro wspĂłlne – przypomina Franciszek – to kwestie, ktĂłre powinny nadawać kształt całej polityce ekonomicznej”. KtĂłra, mimo Ĺźe „tak bardzo oczerniana, jest powołaniem wzniosłym, jest jedną z najcenniejszych form miłości, poniewaĹź szuka dobra wspĂłlnego”.

2. Dobro wspĂłlne i pokĂłj społeczny. „Stawanie się ludem (…) wymaga nieustannego procesu, w ktĂłrym bierze udział kaĹźde nowe pokolenie. Jest to powolna i Ĺźmudna praca, wymagająca gotowości integrowania się oraz uczenia, by to czynić aĹź do stworzenia kultury spotkania w wielokształtnej harmonii”. I w celu czynienia postępĂłw w budowaniu ludu Franciszek odsyła do „czterech zasad odnoszących się do dwubiegunowych napięć, właściwych kaĹźdej rzeczywistości społecznej. Wypływają one z wielkich postulatĂłw nauki społecznej Kościoła”, stanowią busolę myśli „politycznej” PapieĹźa. A są to kolejno: „czas jest waĹźniejszy niĹź przestrzeń”; „jedność jest waĹźniejsza niĹź konflikt”; „rzeczywistość jest waĹźniejsza od idei”; „całość jest waĹźniejsza niĹź część”.

Ewangelizacja zakłada takĹźe „drogę dialogu”. Zwłaszcza w tym czasie są trzy obszary dialogu, na ktĂłrych Kościół „powinien być obecny (…): dialog z państwami, ze społeczeństwem â€“ obejmujący dialog z kulturami i nauką â€“ oraz dialog z innymi wierzącymi nienależącymi do Kościoła katolickiego”. A dialog ten ma jedno załoĹźenie: „poszanowanie wolności religijnej, uwaĹźanej za podstawowe prawo człowieka”.

 

Ewangelizować z Duchem (rozdz. V, § 262-288)

Na zakończenie adhortacji Franciszek, stawiając głębokie i osobiste akcenty, powraca ze zdumiewającym ze względu na intensywność wiary naciskiem do zasadniczych racji misji oraz natury chrześcijaństwa, ktĂłre dzisiaj jest wezwane do patrzenia na ĹšrĂłdło, na obecnego Chrystusa, oraz na poczatki swoich historycznych dziejĂłw: „Dobrze jest pamiętać o pierwszych chrześcijanach i o tych wszystkich braciach na przestrzeni dziejĂłw, ktĂłrzy byli pełni radości, pełni niezmordowanej odwagi w głoszeniu Słowa oraz zdolni do wielkiej wytrwałości. NiektĂłrzy się pocieszają, twierdząc, Ĺźe dzisiaj jest trudniej, jednak musimy przyznać, Ĺźe okoliczności istniejące w Imperium Rzymskim nie sprzyjały ani głoszeniu Ewangelii, ani walce o sprawiedliwość, ani obronie ludzkiej godności. (…) A więc nie mĂłwmy, Ĺźe dzisiaj jest trudniej; jest inaczej. Dlatego uczmy się od świętych, ktĂłrzy nas poprzedzili i stawiali czoło trudnościom występującym w ich epoce”.

Zasadniczą racją świadectwa chrześcijan w tak trudnym kontekście jest osobiste spotkanie ze zbawiającą nas miłością Jezusa: „Pierwszą motywacją do ewangelizacji jest miłość Jezusa, jaką przyjęliśmy, doświadczenie bycia zbawionym przez Niego, skłaniające nas, by Go jeszcze bardziej kochać. Lecz cóş to za miłość, ktĂłra nie odczuwa potrzeby mĂłwienia o ukochanej istocie, ukazywania jej, starania się, by inni ją poznali?”.

Za kaĹźdym razem, kiedy ponownie odkrywa się dzisiaj Chrystusa obecnego, „przekonuje się, Ĺźe Jezus jest Tym, ktĂłrego inni potrzebują, nawet Go nie znając (…). Czasami tracimy entuzjazm dla misji, zapominając, Ĺźe Ewangelia odpowiada na najgłębsze potrzeby człowieka, poniewaĹź wszyscy zostaliśmy stworzeni do tego, co proponuje nam Ewangelia: do przyjaĹşni z Jezusem i miłości braterskiej”.

Problem polega na tym, zauwaĹźa PapieĹź, Ĺźe „nie moĹźna wytrwać w ewangelizacji pełnej zapału, jeśli nie jest się przekonanym na podstawie doświadczenia, Ĺźe to nie to samo: poznać Jezusa lub nie znać Go; Ĺźe to nie jest to samo: podążać z Nim lub kroczyć po omacku; (…) mĂłc spocząć w Nim, niĹź nie mĂłc tego czynić”. Dlatego „zjednoczeni z Jezusem, szukamy tego, czego On szuka, kochamy to, co On kocha. Ostatecznie to, czego szukamy, jest chwałą Ojca (…). Jeśli chcemy się zaangaĹźować w pełni i wytrwale, to musimy przekroczyć wszelką inną motywację. To powĂłd ostateczny, najgłębszy i największy, racja i ostateczny sens całej reszty”.

W naszej relacji ze światem jesteśmy zawsze wzywani do uzasadniania naszej nadziei, „ale nie jako nieprzyjaciele, ktĂłrzy wytykają palcem i potępiają innych. (…) Benedykt XVI powiedział, Ĺźe ÂŤzamykanie oczu na bliĹşniego czyni człowieka ślepym rĂłwnieĹź na BogaÂť (Deus caritas est, 16). (…) Za kaĹźdym razem, gdy otwieramy oczy, by rozpoznać drugiego, bardziej zostaje oświecona wiara, by rozpoznać Boga”.

Głębokim ĹşrĂłdłem naszej nadziei, przypomina PapieĹź, jest Chrystus zmartwychwstały i chwalebny, obecny tu i teraz: „Jego zmartwychwstanie nie naleĹźy do przeszłości; zawiera Ĺźywotną siłę, ktĂłra przeniknęła świat. Tam, gdzie wszystko wydaje się martwe, ze wszystkich stron pojawiają się ponownie kiełki zmartwychwstania. Jest to siła niemająca sobie rĂłwnych”. A wiara „oznacza rĂłwnieĹź wierzyć Jemu, wierzyć, Ĺźe naprawdę On nas kocha, Ĺźe Ĺźyje, Ĺźe jest zdolny wkraczać tajemniczo, Ĺźe nas nie opuszcza, Ĺźe wydobywa dobro ze zła swoją mocą i swoją nieskończoną kreatywnością. (…) Zmartwychwstanie Chrystusa sprawia, Ĺźe w kaĹźdym miejscu pojawiają się zarodki tego nowego świata, i nawet gdyby zostały ścięte, wyrastają na nowo, poniewaĹź zmartwychwstanie Pana przeniknęło juĹź ukryte wątki historii”.

Ale „poniewaĹź nie zawsze dostrzegamy te zarodki – zauwaĹźa – potrzebujemy wewnętrznej pewności, czyli przekonania, Ĺźe BĂłg moĹźe działać w kaĹźdych okolicznościach, nawet pośrĂłd widocznych niepowodzeń (…). Pewność ta jest tym, co nazywamy ÂŤpoczuciem misteriumÂť. Oznacza to wiedzieć z całą pewnością, Ĺźe kto się ofiaruje i oddaje Bogu z miłości, z pewnością będzie przynosił obfity owoc (por. J 15, 5). (…) Ktoś jest przekonany, Ĺźe jego Ĺźycie przyniesie owoc, ale nie zamierza wiedzieć: jak ani gdzie, ani kiedy. (…) Wiemy tylko, Ĺźe nasz dar z siebie jest konieczny”.

W gruncie rzeczy moĹźe właśnie to jest zasadniczy punkt nauczania Franciszka. Słowa i gesty nieustannie do tego prowadzą, do tej świadomości: „Nauczmy się odpoczywać w czułości ramion Ojca, pośrĂłd naszego ofiarnego i twĂłrczego zaangaĹźowania. IdĹşmy naprzĂłd, dajmy z siebie wszystko, ale pozwĂłlmy, aby to On uczynił nasze wysiłki tak owocnymi, jak Jemu się podoba”.

 

* Tłumaczenie adhortacji Evangelii gaudium za: w2.vatican.va.


Polska strona Ruchu CL   |   Kontakt z redakcją