Menu strony Strona główna Śladów
   
Ślady > Archiwum > 1992 > Biuletyn (6) styczeń

Ślady, numer 1 / 1992 (Biuletyn (6) styczeń)

Życie CL w Polsce. Inauguracja roku pracy CL

Doświadczenie z Wesołej

Pobyt w Wesołej był kolejnym nowym doświadczeniem, myślę, że nie tylko dla mnie ale i dla wszystkich, którym było dane uczestniczyć w tym spotkaniu.

Baśka


Jeden dzień pobytu razem, a ileż niezapomnianych chwil,. Które trwale wyryły się w pamięci. Spotkanie z przyjaciółmi, rozmowy, modlitwa, wspólne posiłki, Eucharystia – wszystko to podkreśliło fundamentalność wspólnoty, jej jedność w drodze do Chrystusa.

W spotkaniu z Faldim zostały poruszone problemy związane z zżyciem we wspólnotach. Głębiej dotarły do mnie fakty charakteryzujące życie w Ruchu, to do czego zostaliśmy powołani. Momentem poruszenia i zarazem wzruszenia w tym spotkaniu w Wesołej był fakt obecności Ryska Płonki. Nie potrafię opisać tego, co przezywałam w chwili spotkania z człowiekiem, który znał mnie tylko ze słyszenia. Teraz jest mu dane poznać mnie nie tylko po głosie. Ale także można zobaczyć osobę. Rzadki to przypadek, że niewidomy odzyskuje utracony wzrok. Czasami zastanawiamy się – co on czuje teraz, z nadzieja pokładaną w Bogu. W pewnym momencie jego wzrok został wyłączony z odbioru wszelkich bodźców. O ileż bardziej jego świat stał się uboższy, kiedy musiał sobie wyobrazić wszystko to, czego nie mógł już oglądać. Być może zacierały się w jego pamięci ślady kolorów, mgliste obrazy z przeszłości, w to miejsce pojawiła się w polu widzenia ciemna, pusta plama.

Wydaje mi się, iż w części mogę zrozumieć to, co przeżywał i przeżywa Rysiek. Każdy z nas został doświadczony w życiu ślepotą. On utracił zdolność oglądania świata za pomocą oczu, ja zaś duszy. Człowiek, który odzyskuje utracony wzrok, który na nowo ogląda to, czego był pozbawiony przez swoja ślepotę: podziwia i zachwyca się światem Boga, na nowo oglądanym –nie tylko za pomocą oczu ale i duszy. Otwierając szeroko oczy z zachwytu na otaczającą nas rzeczywistość, otwieramy także swoje wnętrze.

Cudownie jest ujrzeć z powrotem to, co się utraciło, czego się nie widziało; wszystko staje się piękniejsze niż dotychczas. Odwołam się tu do Ewangelii św. Marka (Mk 10, 46-52), która jest jakby uzupełnieniem moich refleksji. Mówi ona o uzdrowieniu niewidomego pod Jerychem, który po odzyskaniu wzroku – tej twarzy ujrzanej po raz pierwszy nigdy nie zapomni. Za to uzdrowienie dziękował chrystusowi, szedł obok Niego – szedł Jego drogą. Uświadomiłam sobie ile razy nasze drogi krzyżują się z drogą Chrystusa, czasami biegną obok, wystarczy krzyknąć, wystarczy prosić – tak jak ten żebrak – by być wysłuchanym, by Jezus nie pominął nas w swym uzdrowieniu.

Potrzeba więc pokory w naszym życiu i obecności drugiego człowieka; przez niego dostrzegamy jak bardzo potrzebujemy Boga. Bez Boga „życie pozbawione jest sensu – jest ślepe”. Bez pomocy drugiego człowieka (przekonałam się o tym sama) nie jest możliwe dążenie, by Bóg otworzył moje oczy; bym patrzyła na świat inaczej, bym patrzyła inaczej na otaczających mnie ludzi i Boga. Każdy z nas potrzebuje wsparcia drugiego człowieka, z czym wiąże się podjęcie trudu wyrzeczenia i bycia w pełnej gotowości. Jeśli Chrystus mnie woła, chce bym podjęła jakiś trud w życiu, należy odpowiedzieć na wezwanie. Być może ta misja, jaka jest nam dana, otworzy nam oczy, byśmy inaczej spojrzeli na własne wnętrze, na siebie, na otaczających nas ludzi i na Chrystusa. Każdy z nas w jakimś stopniu doświadczony jest ślepotą, by kiedyś dostąpić cudu uzdrowienia. Trzeba więc po cudzie odzyskania wzroku iść za Chrystusem, podjąć ten trud, by swoim życiem dziękować za łaskę uzdrowienia.

Tego przykładem jest dla mnie właśnie Rysiek i tego powinniśmy się od niego uczyć.

 

 


Polska strona Ruchu CL   |   Kontakt z redakcją