Menu strony Strona główna Śladów
   
Ślady > Archiwum > 2004 > listopad / grudzień

Ślady, numer 6 / 2004 (listopad / grudzień)

Charyzmat. Studium Christi

Księża i naśladowanie

W 1992 roku grupa księży z Mediolanu rozpoczęła spotkania z ks. Giussanim. Pragnęli pomagać sobie wzajemnie żyć powołaniem do świętości, właściwym dla tajemnicy chrztu. W założeniach postawili na zamieszkiwanie we wspólnym domu, zachowanie reguły, milczenie i punktualność. O wszystkim tym opowiada ks. Giorgio Pontiggia.

pod redakcją Alberto Savorany


Na początku lat dziewięćdziesiątych kilku mediolańskich księży, należących do Bractwa Comunione e Liberazione zapragnęło wzajemnie sobie pomagać, by bardziej zdecydowanie żyć powołaniem do świętości, właściwym dla tajemnicy chrztu. Prze to samo zapragnęli pełniej realizować swoje powołanie do kapłaństwa diecezjalnego. Ks. Georgio Pontiggia opowiada, jak doszło do zawiązania się pierwszej grupy, która przyjęła nazwę Studium Christi.

Był rok 1992. Wszystko zaczęło się od negatywnej obserwacji. Księża z CL spotykali się wtedy co jakiś czas z ks. Giussanim. Zdarzyło się jednak, że przez pewien okres nie mógł do nas przyjeżdżać. Wówczas przestaliśmy się spotykać. Niektórzy z nas odczuwali jednak, poza brakiem ks. Giussaniego, także dwuznaczność naszej postawy. Zrozumieliśmy, że komunia między nami nie była komunia dla życia i zaczęliśmy widywać się ze sobą. A kiedy stało się to tylko możliwe zaprosiliśmy ponownie ks. Giussaniego. Pamiętam, że zwrócił nam uwagę na trzy sprawy: „Jesteście liczni, ale nie macie na nic wpływu. Nie macie wpływu na otoczenie, ponieważ nie jesteście zjednoczeni, a nie jesteście zjednoczeni, gdyż nie idziecie za żadną regułą”. Wypowiedziane słowa stały się dla nas wyzwaniem.

 

Jak przyjęliście to wyzwanie?

Rozpoczeliśmy dość abstrakcyjnie, zastanawialiśmy się nad ułożeniem reguły. Kiedy powiedzieliśmy o tym ks. Giussaniemu, nie pozwolił nawet skońćzyc i wykrzyknął: „regułą jest Ruch! To oznacza przede wszystkim naśladowanie mojego doświadczenia, a nie czynienie czegoś dla samego Ruchu”. Dalej rozpoczął szczegółowe wyliczanie przykładów: odmawiać brewiarz, jak ja go odmawiam, recytować Anioł Pański, jak ja go recytuję, wreszcie rozumieć dlaczego powiedziałem, że syntezą wszystkiego jest modlitwa „Veni Sancte Spiritus, veni per Mariam...”.

Poruszyła nas kwestia naśladowania. Wielu z nas uważało, że reguła stowarzyszenia Memores Domini mogłaby nam w tym najbardziej pomóc. Przyjęliśmy tę regułę aż do czasu, kiedy zrodził się pomysł założenia wspólnego, pierwszego domu stowarzyszenia Studium Christi w Mediolanie. Ks. Giussani wyraził opinię, że było to słuszne. „Jeśli bowiem jakaś wartość nie zostaje wcielona w doświadczenie życia, zostaje utracona, mimo, że konkretne doświadczenie nie wyczerpuje wartości”. Wspomnianą inicjatywę przedstawiłem trzydziestoosobowej grupie księzy-przyjaciół. Dziesięciu powiedziało „tak”. Przez trzy lata, od 1992-1994, co piętnaście dni spotykaliśmy się z ks. Giussanim. Dla niego ta wierność była uznaniem nowości, jaka się wydarzała, a ktróej nie byliśmy do końca świadomi.

 

Dlaczego przyjęliście taką nazwę?

Przyświecała nam ta sama intencja, która poruszyła ks. Giussaniego, gdy zapoczątkował, jeszcze w latach seminaryjnych, razem z przyszłym arcybiskupem Bolonii Enrico Manfredinim, Studium Christi. Sam Giusani nigdy temu nie zaprzeczył. Może widział w tej naszej decyzji urzeczywistnienie owego pierwsze Studium Christi. Za myśl przewodnią naszej grupy wybraliśmy zdanie Jana Pawła II wypowiedziane do księży z CL podczas audiencji w Castel Gandolfo w 1985 r.: „Starajcie się ciągle na nowo odkrywać charyzmat, który was zafascynował, co sprawi, że staniecie się z jeszcze większą mocą sługami tej jedynej władzy, jaką jest Chrystus Pan!”.

 

Jaką nowość wprowadza w panoramę życia Kościoła taka grupa księzy jak wasza?

Podczas jednego ze spotkań ks. Giussani zasugerował nam myśl, że ta nasza „dziwna” grupa mogłaby dać początek swego rodzaju „rewolucji”, wnoszącej nowość w życie Kościoła. Jedność wśród księży nie wynikała bowiem z funkcji, jakie mieli do spełnienia, ale z doświadczenia charyzmatu. ten charyzmat czynił odmiennymi także wspomniane funkcje. Mówił o domu Studium Christi jako „rezydencji”, czyli miejscu zamieszkania i o parafii jako o miejscu misji.

 

Które z wielu aspektów reguły uważacie za najbardziej widoczne?

Pierwsze miejsce zajmuje milczenie. Ks. Giussani wielokrotnie powtarzał: „Niech księża zachowują milczenie, zarówno osobiście, jak i wtedy, gdy przebywają razem, a to już jest rewolucja świadomości”. Na drugim miejscu stawiamy wpółdzielnie życia „aż po śmierć”, to znaczy miłość na przestrzeni całego życia. Wreszcie na trzecim miejscu, ks. Giussani zawsze zwracał nam uwagę na punktualność. Nieustannie zalecał nam bycie punktualnymi, co stanowi „wyraz naszego istnienia w obliczu Tajemnicy. Stąd milczenie jest pogłębieniem świadomości Tajemnicy, zaś miłość jest tego urzeczywistnieniem”. Krótko mówiąc, podstawową charakterystyką doświadczenia Studium Christi jest całościowe naśladowanie Ruchu. Nie chcemy tworzyć niczego innego, ale zwyczajnie pomagać sobie żyć powierzonym nam przez Kościół zadaniem, według charyzmatu, za sprawą którego Chrystus pozwolił byśmy się z Nim spotkali.

 

Jak parafianie i biskupi reagują na wspomnianą nowość w sposocie życia księży diecezjalnych?

Już na początku spotykałem osoby, które dziękowały mi za to, że w parafii trafiły na księży należących do Studium Christii. Byli to zupełnie inni księża, jakby przemienieni. Jeden z parafian powiedział mi: „Widzimy, jak nasz ksiądz wraca ze spotkań z wami i cieszymy się z tego naszego wyrzeczenia, że nie zawsze możemy go mieć przy sobie”. To pozwala zrozumieć, że nie istnieje kontrast między charyzmatem i rolą do spełnienia. Kontrast pojawia się wtedy, kiedy charyzmat nie jest przeżywany zgodnie ze swoją naturą. To zaś zależy od nas. Doświadczenie Ruchu sprzyja lepszym warunkom życia rolą, zadaniem, powierzonym nam przez Kościół. Jeden z biskupów towarzyszył księdzu ze Studium Christi podczas gdy ten podejmował obowiązki proboszcza w zagubionej i porzuconej parafii. W drodze powrotnej powiedział mi: „Nie wiedziałem, że ta parafia jest taka opuszczona. Podtrzymuje mnie na duchu to, że widzę przyjaźń między wami”. Dowiedziawszy się o tym, ks. Giussani zmusił nas do ułożenia harmonogramu naszych dyżurów, aby ten ksiądz nie był nigdy sam. Kiedy wkrótce potem spotkałem się z ks. Giussanim żalił mi się, że nie wyznaczyłem mu jeszcze dnia, aby mógł wybrać się do tej parafii i pomóc naszemu przyjacielowi księdzu.

 

Księża ze Studium Christi żyją również za granicą pośród stepów Kazachstanu i w dużych miastach Stanów Zjednoczonych. Jakie znaczenie ma misja w waszym doświadczeniu kapłańskim?

Wszyscy księża ze Studium Christi wyrazili swoją gotowość wyjazdu na misje, stąd w ostatnich latach powstały domy w Kazachstanie, Argentynie, Paragwaju, Wenezueli, Peru, w Portoryko. Wszystkie one są w kontakcie ze Studium Christi w Mediolanie. Pozostałe grupy powstały w Stanach Zjednoczonych i w innych miejscach. Aktualnie Studium Christi liczy około 250 księży pracujących na całym świecie. We Włoszech są domy także w miejscowościach Como i Rimini. Jeden z nas, ks. Vecerrica, który został biskupem, nadal kontynuuje uczestnictwo w grupce Studium Christi w regionie Marche.

 

Jakie więzy łączą was z Bractwem CL?

Nie jesteśmy jakimś „klerykalnym super Bractwem”, ale grupą jedynego Bractwa CL. Zachowując odpowiedzialność osobistą wewnątrz własnej grupy, każdy żyje przynależnością do jedynego Bractwa. Zawsze chcieliśmy żyć doświadczeniem charyzmatu wewnątrz funkcji, którą powierzył nam Kościół. Charyzmat jest życiem osoby,podczas gdy dzisiaj niestety powołanie księdza zostało zredukowane do funkcji. Dlatego jedynie wtedy, gdy żyje się doświadczeniem, funkcja staje się momentem wpływającym na życie.

 

Podczas spotkania seminarzystów, wiele lat temu, komuś kto zapytał ks. Giussaniego, co poradziłby przygotowującemu się do kapłaństwa, Giussani odparl sucho: „żeby był człowiekiem”. Co ozancza to stwierdzenie dla ciebie?

Zacytowana wskazówka podkreśla sposób naśladowania Ruchu. Jeśli czyni się coś jedynie ze względu na sprawowaną funkcję, także funkcję księdza, to „ja” nie bierze nigdy udziału w grze; jeśli zaś czynisz coś dlatego, że wiara jest odpowiedzią daną tobie, odpowiedzią na twoje podstawowe potrzeby, wówczas staje się ona inspiracją wszystkiego.

 

Podczas kazania w seminarium pewien ksiądz wyjaśniał, że w najbliższych dziesięciu latach wiele parafii będzie miało tylko jednego księdza. Niektóre zaś nie będą miały nawet jednego. Stwierdził na koniec, że fakt ten będzie opatrznościowy, ponieważ w końcu ludzie świeccy podejmą odpowiedzialność. Ksiądz nie jest zatem aż tak ważny...

Księdza nie można zastąpić, ponieważ gwarantuje udzielanie skaramentów, które są źródłem i paradygmatem życia chrześcijańskiego. Bez księdza nie byłoby Kościoła. Tragedia polega na tym, że osłabienie życia chrześcijańskiego czyni dziś księdza prawie nieużytecznym. Tendencja, jaką obserwuję wokół rodzi pytania, nie tyle o pustynię doświadczenia, którą dane jest nam przeżywać, ile raczej o klerykalizację świeckich. Ostatnio napisał do mnie pewien akolita: „Od dawna zadawałem sobie pytanie: czy doświadczenie chrześcijańskie posiada jakieś racje? Gdy was spotkałem, znalazłem odpowiedź”. Jako człowiekowi świeckiemu przypisanu mu określoną rolę, lecz nie miał doświadczenia rozumności wiary. Sklerykalizowany świecki to coś bardziej przerażającego niż nawet kleryklany ksiądz. Cały nasz wysiłek w Studium Christi polega na tym, aby nie ześlizgnąć się z doświadczenia osoby, w rolę, jaką mamy do spełnienia. Na naszych spotkaniach tematem przewodnim jest doświadczenie, którym żyjemy, a nie przede wszystkim problemy duszpasterskie. Owszem, mówi się o nich, gdyż w przeciwnym razie ryzykowaliśbyśmy, że staniemy się małą i niepotrzebną, o ile nie szkodliwą „super-kurią”. Poprzez nasze ludzkie doświadczenie pragniemy wnosić swój wkład w życie Kościoła. I to wszystko.


Polska strona Ruchu CL   |   Kontakt z redakcją