Ślady
>
Archiwum
>
2018
>
styczeĹ / luty
|
||
Ślady, numer 1 / 2018 (styczeĹ / luty) Afryka. Misje. Republika ĹrodkowoafrykaĹska My, czyli nie-bohaterowie z Bangi Dlaczego w kraju zniszczonym przez wojnÄ sÄ mĹodzi, ktĂłrzy postanawiajÄ podÄ ĹźaÄ za Chrystusem, zamiast uciec albo zaciÄ gnÄ Ä siÄ do wojska? W ostatnich latach opowiadaliĹmy o przygodzie ojca FEDERICA TRINCHERO oraz klasztoru, ktĂłry staĹ siÄ obozem dla uchodĹşcĂłw. Obecnie konflikt trwa nadal, ale oto co rozkwita âna peryferiach peryferii tego Ĺwiataâ. o. Federico Trinchero WydawaĹo siÄ, Ĺźe wojna w Republice ĹrodkowoafrykaĹskiej siÄ zakoĹczyĹa. Ale tak nie jest. W bĹÄ d wprowadza relatywnie spokojna sytuacja w stolicy kraju, Bangi. W ostatnich miesiÄ cach w Ĺrodkowej czÄĹci kraju grupy rebeliantĂłw â nie zawsze dajÄ cych siÄ zidentyfikowaÄ pod wzglÄdem pochodzenia oraz przyĹwiecajÄ cych im celĂłw â pozbawiĹy Ĺźycia setki osĂłb, spaliĹy domy i zmusiĹy do ucieczki tysiÄ ce ludzi z róşnych miast i wiosek. ZagroĹźeniem jest przyzwyczajenie siÄ do wojny. Jakby byĹa nie do unikniÄcia, jakby byĹa jedynym moĹźliwym sposobem wspĂłlnego bytowania⌠Dla tego, kto jest daleko, istnieje natomiast ryzyko zapomnienia o niej. Niech podniesie rÄkÄ ten, kto pamiÄtaĹ o konflikcie w tych stronach. Albo ten, kto potrafiĹby dokĹadnie powiedzieÄ, gdzie znajduje siÄ kraj, o ktĂłrym mowa. W Ĺźadnym razie nie jest przesadzony tytuĹ najnowszej ksiÄ Ĺźki Jeana-Pierreâa Tuqui, byĹego dziennikarza âLe Mondeâ, poĹwiÄconej burzliwej historii tej byĹej francuskiej kolonii, Oubangui-Chari, le pays qui nâexistait pas (âUbangi-Szari, kraj, ktĂłrego nie byĹoâ). Jest to kraj dwukrotnie wiÄkszy od WĹoch, o ktĂłrym w mediach mĂłwi siÄ bardzo maĹo. Ale w 2013 roku, po ktĂłrymĹ juĹź z kolei przewrocie, Ĺwiat nas zauwaĹźyĹ. Otóş nie chodziĹo o zamach stanu taki jak wczeĹniejsze â wydawaĹ siÄ niemal inwazjÄ obcego wojska. Rebelianci, ktĂłrzy doszli do wĹadzy â bardzo zróşnicowana koalicja, ale w wiÄkszoĹci tworzyli jÄ muzuĹmanie nazywani SÄlÄka â to przede wszystkim najemni ĹźoĹnierze z Sudanu i Czadu. Nowy prezydent Michel Djotodia nie byĹ w stanie zapanowaÄ nad sytuacjÄ w kraju. Napady, przemoc, wymykajÄ ce siÄ spod kontroli wojsko. CzÄĹÄ zdesperowanej ludnoĹci zorganizowaĹa siÄ w grupy samoobrony (antibalaka), czÄsto uĹźywajÄ ce siĹy. W wiÄkszoĹci byĹy one chrzeĹcijaĹskie, ale biskupi natychmiast potÄpili przemoc, do ktĂłrej siÄ uciekaĹy. 5 grudnia 2013 roku na stolicÄ zostaje przypuszczony atak. W kilka dni kraj wydaje siÄ zatruty. Przez dĹugie miesiÄ ce trwa wojna, a ludzie uciekajÄ . Francja interweniuje, chcÄ c zapobiec ludobĂłjstwu pomiÄdzy chrzeĹcijanami a muzuĹmanami. Djotodia zostaje zmuszony do zĹoĹźenia dymisji. Na jego miejsce Zgromadzenie Narodowe wybiera Catherine Samba-PanzÄ. Ale wojna trwa dalej, wchodzÄ c w raz bardziej, w raz mniej okrutne fazy, pomimo rozpoczÄcia misji ONZ z udziaĹem 12 tysiÄcy ĹźoĹnierzy. W listopadzie 2015 roku â rzucajÄ c wyzwanie najbardziej pesymistycznym przewidywaniom â papieĹź Franciszek postanawia przybyÄ, by zainicjowaÄ Jubileusz MiĹosierdzia tu, gdzie ludzie strzelali do siebie jeszcze na kilka godzin przed jego przyjazdem, przez co podróş ta do ostatniego momentu nie byĹa definitywna. Tymczasem wizyta jest pierwszym cudem, przebiega bez najmniejszych zakĹĂłceĹ. Bangi zostaje ogĹoszone âduchowÄ stolicÄ Ĺwiataâ. Drzwi katedry otwierajÄ siÄ i wydaje siÄ, Ĺźe to nowy poczÄ tek. Drugi cud: ustajÄ strzaĹy. W marcu 2016 roku zostaje wybrany nowy prezydent, Faustin-Archange TouadĂŠra. Wybory przebiegajÄ w spokoju i nikt nie kwestionuje ich wynikĂłw. UchodĹşcy powoli wracajÄ do domu. Wydaje siÄ, Ĺźe zaistniaĹy niemal wszystkie warunki do tego, by dokonaĹ siÄ przeĹom. Ale kraj z trudem trzyma siÄ na nogach i rebelianci znĂłw wracajÄ , Ĺźeby szerzyÄ przemoc. Wojna jest zĹa. Wojna dla biednego kraju oznacza wyrok Ĺmierci. Dzisiaj dwie rzeczy wyraĹźajÄ dramatycznÄ sytuacjÄ, w ktĂłrej siÄ znajdujemy. 80% terytorium jest tak naprawdÄ okupowane albo teĹź kontrolowane przez grupy rebeliantĂłw: dyktujÄ prawa w miejsce paĹstwa, ktĂłremu z trudem przychodzi zaznaczanie swojej obecnoĹci. WybĂłr nowego prezydenta, mocna obecnoĹÄ ONZ, znaczÄ ca pomoc ze strony miÄdzynarodowej wspĂłlnoty wydawaĹy siÄ okazjÄ do rozwoju. Ale na dzieĹ dzisiejszy rezultaty zawiodĹy oczekiwania. Druga sprawa. Ostatni raport ONZ umieszcza RepublikÄ ĹrodkowoafrykaĹskÄ na ostatnim, 188. miejscu we WskaĹşniku Rozwoju SpoĹecznego. JesteĹmy najuboĹźszym krajem na Ĺwiecie. Mimo Ĺźe ziemia obfituje w zĹoto, ropÄ i diamenty. Drewno z Afryki Ĺrodkowej jest jednym z najbardziej poszukiwanych. TakĹźe rolnictwo, dziÄki klimatowi i obfitoĹci wody, mogĹoby siÄ bardzo dobrze rozwijaÄ, przynoszÄ c duĹźe zyski. Nie mĂłwiÄ c juĹź o mĹodych, najwiÄkszym bogactwie: poĹowa ludnoĹci ma poniĹźej 18 lat. Tymczasem prawie wszÄdzie brakuje najbardziej podstawowej infrastruktury, a na skrajach drĂłg wyczekuje mnĂłstwo mĹodych bezrobotnych; inni trudniÄ siÄ drobnym handlem albo sÄ zajÄci rozgrywaniem nie wiadomo ktĂłrego juĹź z rzÄdu meczu piĹki noĹźnej⌠W oczekiwaniu na nowÄ RepublikÄ ĹrodkowoafrykaĹskÄ , ktĂłra wydaje siÄ wciÄ Ĺź coraz odleglejsza. W obliczu tak deprymujÄ cego obrazu nie brakuje racji do tego, by utraciÄ ducha i siÄ poddaÄ. Na nic jednak siÄ nie przyda dalsze oskarĹźanie wroga, ktĂłry nigdy nie jest dobrze zdefiniowany, albo czekanie, Ĺźe ktoĹ â przy pomocy czarodziejskiej róşdĹźki â zmieni sytuacjÄ. Jest to moment, by zaczÄ Ä coĹ robiÄ, Ĺźeby sytuacja siÄ zmieniĹa i Ĺźeby zrobili to sami ludzie, w wielkim i peĹnym uwagi zrywie miĹoĹci do siebie.
âTamten 5 grudniaâŚâ W tych latach historia naszej karmelitaĹskiej wspĂłlnoty â na peryferiach peryferii Ĺwiata, nieopodal miejsc toczÄ cych siÄ walk â splotĹa siÄ z historiÄ tego kraju i stolicy. Tamten 5 grudnia, ktĂłry byĹ poczÄ tkiem wojny, dla nas byĹ poczÄ tkiem niezapomnianej ludzkiej i chrzeĹcijaĹskiej przygody, rĂłwnie intensywnej co niespodziewanej: w kilka dni 10 tysiÄcy uchodĹşcĂłw znajduje schronienie w samym klasztorze oraz wokóŠniego; koĹcióŠprzeksztaĹca siÄ w noclegowniÄ, refektarz â w szpital, kapitularz â w oddziaĹ poĹoĹźniczy, mĂłj pokĂłj â w skĹad lekarstw. MyĹleliĹmy, Ĺźe chodziĹo o kilka dni, tymczasem wszystko trwaĹo trzy lata, ktĂłre podarowaĹy nam szczÄĹcie przeĹźywania Ewangelii bez wychodzenia z domu oraz bez zbytniego gĹĂłwkowania⌠Nie byĹo na nie czasu. Nie byĹo wĹrĂłd nas Ĺźadnego bohatera, tylko maĹa wspĂłlnota braci, ktĂłra nie chciaĹa siÄ wycofaÄ. ByĹo nas dwunastu, po czym rok po roku, niezauwaĹźenie, nasza liczba rosĹa. Nasza wspĂłlnota liczy dzisiaj dwudziestu czĹonkĂłw. Ja jestem jedynym WĹochem. MuszÄ jednak wyznaÄ, Ĺźe prawie tego nie zauwaĹźam ze wzglÄdu na jednoĹÄ naszego Ĺźycia, ktĂłra czyni nas rodzinÄ . A we wrzeĹniu siedmiu mĹodych chĹopakĂłw rozpoczÄĹo nowicjat w naszym klasztorze w Bouar na pĂłĹnocy kraju. Jest wĹrĂłd nich takĹźe Aristide, niezmordowany pielÄgniarz w naszym obozie dla uchodĹşcĂłw, sĹuĹźÄ cy dniem i nocÄ chorym, rannym, a przede wszystkim rodzÄ cym. Na szczÄĹcie uchodĹşcy juĹź wyjechali, w przeciwnym razie musielibyĹmy powiesiÄ na drzwiach naszego klasztoru kartkÄ: âPrzykro nam, ale oddziaĹ poĹoĹźniczy jest zamkniÄtyâ⌠Wydaje siÄ to prawie niewiarygodne, Ĺźe tak blisko dzielnic, w ktĂłrych okrucieĹstwo wojny siaĹo ĹmierÄ i zniszczenie, tutaj w Karmelu modlitwa nie zostaĹa przerwana, wzrosĹo braterstwo i rozkwitĹo Ĺźycie. W refektarzu rodziĹy siÄ nowe dzieci, a w klasztorze â nowi bracia.
Wielki zaszczyt. Dlaczego w kraju zniszczonym przez wojnÄ sÄ jeszcze mĹodzi, ktĂłrzy postanawiajÄ podÄ ĹźaÄ za Chrystusem, zamiast odejĹÄ albo, co gorsza, zaciÄ gnÄ Ä siÄ do oddziaĹĂłw rebelianckich? KtoĹ mĂłgĹby pomyĹleÄ, Ĺźe moĹźe to byÄ wyjĹcie, Ĺźeby uciec od ubĂłstwa. Taka interpretacja, oprĂłcz tego, Ĺźe bĹÄdna, jest teĹź obraĹşliwa w stosunku do AfrykaĹczykĂłw. Gdyby tak byĹo, powinno nas byÄ o wiele wiÄcej, patrzÄ c na odsetek mĹodych oraz wysokoĹÄ przychodu na osobÄ. A gdyby nawet ktoĹ miaĹ wstÄ piÄ z maĹo szlachetnymi zamiarami, tak czy inaczej nie wytrwaĹby w drodze. Prawda jest taka, Ĺźe kaĹźde powoĹanie jest tajemnicÄ , ktĂłra uchodzi miarom, kalkulacjom i ludzkim przewidywaniom. Dlaczegóş by nie myĹleÄ, Ĺźe ci mĹodzi sami dotknÄli prawdy, Ĺźe tylko Jezus moĹźe daÄ prawdziwy pokĂłj, pokĂłj serca? Ĺťe tylko On jest bogactwem, dla ktĂłrego warto poĹwiÄciÄ Ĺźycie? I Ĺźe w rozwoju kraju ma udziaĹ takĹźe ten, kto postanawia ĹźyÄ EwangeliÄ wraz z innymi braÄmi? Kilka tygodni temu udaliĹmy siÄ na cmentarz poĹoĹźony w pobliĹźu Saint Paul des Rapides, najstarszego koĹcioĹa w Republice ĹrodkowoafrykaĹskiej. Jest to z pewnoĹciÄ jedno z najĹwiÄtszych miejsc w kraju. Tutaj w 1894 roku zostaĹa zapoczÄ tkowana ewangelizacja Ubangi-Szari, dziÄki odwadze i wierze kilku francuskich misjonarzy ze zgromadzenia duchaczy. Wyruszywszy z Brazzaville, podÄ Ĺźali oni wzdĹuĹź rzeki Ubangi, docierajÄ c do miejsca, ktĂłre byĹo wĂłwczas maĹÄ wioskÄ poĹoĹźonÄ w pobliĹźu kolonii. Wielu z nich umieraĹo w bardzo mĹodym wieku, spÄdziwszy zaledwie kilka miesiÄcy na tej ziemi, padajÄ c ofiarÄ chorĂłb tropikalnych. Ich ciaĹa spoczywajÄ na tym cmentarzu. A ich imiona zatarĹy siÄ juĹź na wapiennych krzyĹźach zatkniÄtych na grobach. MyĹlÄ c o tych bohaterach z dawnych czasĂłw, obserwowaĹem moich mĹodych wspĂłĹbraci. SpoczywajÄ cy tutaj bohaterowie nie mogli sobie nawet wyobraziÄ tak obfitego Ĺźniwa swojej ciÄĹźkiej pracy. âJeszcze nie-bohaterowieâ na ziemi niemal nie zauwaĹźajÄ , Ĺźe sÄ owocem tego ziarna, ktĂłre byÄ moĹźe majÄ c tyle lat, co oni, obumarĹo, aĹźeby Republika ĹrodkowoafrykaĹska poznaĹa EwangeliÄ. OczywiĹcie sÄ to owoce jeszcze niedojrzaĹe; niektĂłre mogÄ jeszcze odpaĹÄ od drzewa i dojrzeÄ gdzie indziej. Ale owoce sÄ . Ja natomiast, niegodny nastÄpca tych bohaterĂłw, mam nieoczekiwane szczÄĹcie i wielki zaszczyt widzieÄ, jak wzrastajÄ , wzrastajÄ c takĹźe osobiĹcie bez wyrzÄ dzania zbyt duĹźych szkĂłd tam, gdzie inni posiali. |